Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy nadmierne lenistwo może prowadzic do depresji???


NowyPp

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Chciałbym opowiedziec wam o moim problemie z którym borykam się od dłuższego czasu. A więc tak,

wszystko zaczęło się zaraz po maturze, kiedy wszyscy moi znajomi powyjeżdzali a ja zostałem sam. Od tego momenty nic mi się nie chce robic. Wszytsko jest takie monotonne. Zaraz po maturze poszłem do pracy i wtedy zaczął się koszmar.żyłem i żyje tylko pracą. Zarabiałem pieniądze na samochód remont pokoju i różnie inne kosztowne żeczy, myśląc ze coś to zmieni, że zachce mi się coś robić. Ale nic bardziej mylnego. Kiedy wszystko to zdobyłem nie miałem już motywacji do jakiegokolwiek działania. I chyba od tamtej pory zaczęło się totalne lenistwo... Rano nie chce mi się wogóle wstać, gdyby nie musiał isc do pracy to najchętniej cały dzien był przeleżał. Jestem ciągle niewyspany, niezałeżnie od tego czy spałem 5 godzin czy 10 jestem nieprzytomny.Czasami mam ochote rzucic to wszystko, wyjechac do innego miasta i zacząc wszystko od początku.Ostatnio straciłem apetyt. Jem jeden posiłek dziennie albo wcale, bo nie chce mi sie robic.Przestałem o siebie dbać. Nie kupuje nowych ciuchów, nie zmieniam fryzury, nie uprawiam zadnego sportu, bo niby dla kogo miałbym to robic??

Jestem zupełnie obojętny na wszystko i wszystkich. Nic mnie ostatnio nie cieszy. Moie kontakty z najbliższymi ograniczyły się do krótkich dialogów z odpowiedziami "tak" lub "nie". Z dalszą rodziną wogóle nie utrzymuje kontaktu. Nie chodze na zadne imprezy rodzinne. Czasami mam wrażenie że stoje w miejscu, a cały świat kręci się jakby z boku mnie. Chyba przestałem odczuwac jakiekolwiek emocje. Przestałem akceptowac siebie, swój wygląd. Od rodziny słsze tylko pretensje

o to że łysieje, albo że nie mam dziewczyny... doprowadza mnie to do szału. Mam ataki agresji i wtedy musze koniecznie cos rozwalić. Najgorzej jest po pracy. Wtedy to wogóle nic nie robie. Przychodze do domu odpalam komputer i siedze do wieczora w pokoju. Rano wstaje ide do pracy i po południu znowu nic nie robie.

Jeszcze gorzej jest w weekendy, jeżeli nie ide do szkoły to też moge cały dzien przesiedziec przed kompem, ostatnio coraz częściej popijając piwo.Nigdy nie byłem w innym mieście. Gdy sie gdzies wybierałem zaraz pojawiały się pytania od rodziny, a po co?, przecież tam nie trafisz, nie dasz rady sam.. itp. Czasami czuje się tak jakbym miał 15lat.Żyje beztrosko, bez zmartwien olewając wszystkich i wszystko.Nigdy nie powiedzieli ze zrobiłem cos dobrze. Zaprzestałem rozmawiac z kimkolwiek na gg. Jeżeli kogos poznam to po paru dniach kończe znajomośc bo dochodze do wniosku że np. ta dziewczyna jest nie dla mnie. Nie potrafie podtrzymywac znajomości, bo przeciez po co ktos ma sie kolegowac z taką osobą jak ja, która nic soba nie reprezentuje. I tak od paru miesięcy można powiedziec ze wegetuje a nie żyje. Proszę was doradzcie mi czy mam się zgłosic do psychologa czy psychiatry?? Co mam robić zeby zmienic moje życie??Pomóżcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

Z mojej perspektywy Twój post nie ma nic do czynienia z lenistwem i może tylko trochę do depresji (mam nadzieję, że jednak Cię nie sięgnie).

Myślę że cały Twój problem rozbija się o motywację, co zresztą sam wypisałeś: "bo niby dla kogo miałbym to robic?". Są trzy możliwe wyjścia z tej sytuacji, sam będziesz wiedział najlepiej która Ci odpowiada.

 

Pierwsze: zacząć wyciągać z życia najlepsze, skupiając się na własnej osobie. Lubisz adrenalinę, mocne przeżycia, turystykę, gry, filmy? Może spróbuj skoków spadochronowych, zacznij chodzić do kina, kup dobry komputer do gier, zacznij podróżować. Cześć rzeczy z listy pewnie sam z góry skreślisz, zapewne sam mógłbyś też coś dopisać - najważniejsze to próbować.

No a niestety - próbowanie nie będzie wcale takie proste. Przy obecnym kształcie społeczeństwa znajdzie się duża liczba osób "potępiająca" takie podejście do życia - wypominanie Ci że powinieneś mieć dom, żonę, dziecko i stabilną pracę. Jak sam pisałeś - nawet najbliższa rodzina już Ci to wypomina ("Od rodziny słsze tylko pretensje

(...) że nie mam dziewczyny", "Gdy sie gdzies wybierałem zaraz pojawiały się pytania od rodziny, a po co?"). Dlatego wymagałoby to od Ciebie dużo siły i samodzielności, w tak młodym wieku być może lepiej będzie spróbować prostszych rzeczy - kino, książki, gry (będąc stronniczy nie polecam telewizji ;)) - a bardziej odważne - podróże, sporty ekstremalne - zostawić na trochę później.

Pamiętaj, że jeśli się na to zdecydujesz i np. będziesz spędzał czas w domu przed komputerem to nie dopuść do siebie wyrzutów, że nie robisz tego co "powinieneś". Nie martw się też że całe Twoje życie może tak upłynąć - prędzej czy później samemu złapiesz humor na próbowanie innych rzeczy.

 

Drugie rozwiązanie - znaleźć sobie "drugą połówkę". Jest to bardzo prosta metoda na porzucenie większości wątpliwości pod tytułem "po co się wogóle starać". Jeśli naprawdę się w kimś zakochasz to masz przynajmniej na rok do dwóch lat rozwiązany problem "po co" - wtedy działa chemia i nawet nie będziesz miał czasu o tym myśleć. Jeśli uda Ci się do tego zbudować mocny związek z tą osobą to energii do życia będziesz miał na dużo dłużej. :)

Jest niestety druga strona monety, czyli presja społeczna i rodzina, która może próbować wymusić na Tobie przedwczesne deklaracje ("a kiedy ślub", "nie możemy doczekać się wnuków"). Jeśli coś takiego by się zdarzyło, musisz niestety sam oddzielić co jest dobrą radą (tak, rodzina czasem ma kilka ;)) a co popychaniem w złą sytuację.

Jest też oczywiście problem szukania drugiej połówki - najprostsze co mogę doradzić to patrz pkt. pierwszy. :) Mając wspólne zainteresowania dużo łatwiej nawiązać dobry kontakt, są wspólne tematy do rozmowy. Niestety tutaj (szukanie drugiej połówki) nie mam zbyt dużego doświadczenia.

 

Jest jeszcze trzecia opcja... cóż wielu ludzi by mnie opluło za nazywanie tego rozwiązaniem. Ja specjalnego problemu nie widzę, wszyscy kiedyś zejdziemy z tego świata. Chcąc być rzetelny czuję że nie mogę tego przemilczeć jak większość ludzi.

Bardzo istotne jest jednak dla mnie dodanie, że w twoim wypadku dał bym temu jeszcze dużo czasu, na śmierć nigdy nie jest za późno. Masz bardzo duże szanse (jesteś młody, zaradny) że znajdziesz wiele rzeczy sprawiających Ci radość lub być może również jakiejś drugiej osobie sprawiając radość. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×