Skocz do zawartości
Nerwica.com

UZALANIE SIE NAD SOBA


DEPRES

Rekomendowane odpowiedzi

Depresanci,lękowcy,obsesyjni,hipochondrycy i wiekszosc neuropsychotykow.Wiekszosc z Was ,ktorzy na tym forum sa, od dluzszego czasu tak naprawde nic nie robia,zeby poprawic swoja sytuacje psychiczna a tylko rozczulaja sie nad soba i czekaja na rajski,kosmiczny zloty srodek,ktory jak w bajce za dotknieciem zlotej różczki zmieni Wasze zycie.Niestety,ale nie ma szans na to.Leki w jakis tam procentach lagodza objawy,ale nigdy nie zlagodza i nie wylecza zrodla powstawania tych objawow.A to sa tylko naturalne,swoje,wlasne uczucia,ktorych nie wiem czemu sie tak boicie i uwarzacie za coc nieziemskiego.Chcialbym uprzedzic,ze dazenie do usuwania tych emocji laczy sie z tzw.wyobcowaniem z gatunku natury prawdziwego czlowieczenstwa,gdzie skutkiem w pozniejszym okresie zycia moze byc odczuwanie i zachowywanie sie jak cos w rodzaju spętanego zwierzecia.Wiec nie leki a wieksze checi poznania szerszego ciebie,swojej psychiki,rzeczywistosci i swiata,a w pozniejszym okresie zaakceptowaniu i pogodzeniu sie z tym wszystkim,ale na wyzszym poziomie.Proponuje dla wszystkich,ktorzy sa na poziomie agonii,rozpaczy i kresu sił,aby sie poddali terapii behawio-poznawczej(polski odpowiednik to terapia dezintegracyjno-rozwojowa św.pamieci Kazimierza Dabrowskiego) .Z cala odpowiedzialnoscia twierdze,ze jest to jedyny sposob na odzyskanie w dluzszym,pozniejszym okresie terapii,rownowagi psychicznej z jej pozytywnymi elementami.Szukajcie w poblizu swojego miejsca osrodkow i terapeutow z tego typu umiejetnosciami psychoterapeutycznymi(choc wiem ze jest ich niewiele) a bedzie dobrze.A leki moi drodzy,to w niektorych przypadkach nic innego jak biznes.Hay

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A kto ci dał DEPRES prawo do obrzucania nas błotem? Taki mądry jesteś? Zapene z ciebie czlowiek zdrowy i wszystko rozumiejący, umiejący sobie radzić z własnymi problemami.

Leki to biznes, ale sami decydujemy czy z nich korzystać czy też nie. Jeśli ktoś je bierze to znaczy, że już naprawde nie może bez nich funcjonować, więc daj spokój swoim prztykom bo twoje wywody i tak zapewne nikomu nie pomogą. Chocbyś nie wiadomo jak wiele razy wykrzyczał komuś w twarz, że nic ze swoim życiem nie robi tylko narzeka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zauważyłem żeby DEPRES obrzucał innych błotem. Napisał w trochę kontrowersyjny sposób, ale co do meritum to się zgadzam - złotego środka nie ma i jeżeli ktoś może poprawić nasze życie, to tylko my sami...

 

Za to nie przeceniałbym terapii behawioralno-poznawczej (i nie łączył jej z dezintegracyjno-rozwojową, ale to osobny temat). Terapia powinna być dobrana do indywidualnych potrzeb. W wielu przypadkach rzeczywiście behawioralno-poznawcza jest najskuteczniejsza (i wtedy też sam ją polecam), ale nie we wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja na przyklad uwazam ze troche sie nad soba uzalam i wrecz bardzo lubie to robic, lubie jak kazdy widzi moja krzywde i proboje mi pomoc. trzeba zyc dalej, i wziac sie w garsc.

 

nie tyczy sie to oczywiscie kazdego typu zaburzenia, ale u mnie akurat mozna tak powiedziec ze lubie sie uzalac nad soba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyglada to troszke w ten sposob, ze gdy siedzimy w dole dluzszy czas to podswiadomie tak sie przyzwyczajamy do tego ze nie ma sily sie z niego wygrzebac, i zaczyna nam to pasowac... z reszta nie mowie ogolnie o wszystkich, mowie tylko o sobie, bo po czasie obserwacji widze, ze tak mi sie spodobalo jeczenie jakie to zycie jest okrutne i jak mnie wszyscy skrzywdzili, ze zapominam o koncu tego, ze trzeba sie wziac w garsc i zapomniec, trzeba zyc dalej i zyc chwila obecna, przyszloscia nie przyszloscia.

 

jednakze jezeli ktos ma lęki, boi sie wyjsc do ludzi, boi sie roznych rzeczy to to juz nie ma zastosowania..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W pelni popieram kolege DEPRES'a. A ze prawda kole w oczy to normalne. Sam przez 9 lat czekalem na zloty srodek, leczac sie na rozne sposoby, od leków ( które sa totalnym gównem - chociaz oczywiscie jesli ktos chce je brac to przeciez nikt nie zabrania, jesli komus pomagaja to swietnie) po najrózniejsze psychoterapie itd. przez blisko 9 lat. To co powiedzial DEPRES to taka mini esencja. Niestety w wielu przypadkach leki to pójscie niby latwiejsza droga, myslenie, ze wezme leki i jakos to bedzie. W dalszym ciagu jest to próba ucieczki przed emocjami i lek przed poznaniem siebie. Niestety to lezy w naturze ludzkiej, ze czesto wybieramy te droge, która wydaje nam sie prostsza. Kiedy zmienicie podejscie do swoich emocji, o czym miedzy slowami mówi DEPRES, przestaniecie z nimi walczyc i powtarzac ''to nerwica, ta straszna choroba, która zamienila moje zycie w pieklo, zabiera mi wszystkie sily do walki, jak mam stawic czola sytuacjom zyciowym skoro tak mi dokucza itd '' znajdziecie nowy sposób patrzenia na wlasne problemy. Proponuje zamienic slowo nerwica na emocje, wasze wlasne emocje. Ogólnie spoleczenstwo uzywajac slowa nerwica nastawia sie na walke z nia. Dlatego swietnym zamiennikiem jest slowo ''emocje''. Kiedy zaczniecie byc ciekawi wlasnych emocji a nie bedziecie przed nimi uciekac zobaczycie koniec wlasnych problemów na horyzoncie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można by powiedzieć, że DEPRES przemawia do nas z innego świata, innym językiem. Wydaje mi się, że mało kto go tu rozumie. Nawet powiedziałbym, że niektórzy się go boją!

Zdaję sobie sprawę, że DEPRES przeszedł długą drogę samorozwoju i patrząc na nas, czytając nasze posty załamuje ręce. Jest stanowczy, konkretny, trafia wprost w sedno sprawy.

 

Przeważnie tak jest, że boimy się JEDNOSTEK, które mówią inaczej niż masa. Które są inne. Kopernik, Jezus i wiele innych, która w owych czasach głosiła herezje, a teraz są to wielkie prawdy.

 

Społeczeństwo śpi, śni o życiu sen koszmarny. Przebudzenie boli. Jest to długa droga samopoznania, ale komu się chce wstawać z ciepłego łóżka?

 

Powiem tak, nie bójcie się prawdy, swojej prawdy.

Wiele bym dał, żeby zdobyć, osiągnąć taki punkt widzenia, jaki ma DEPRES. To wszystko.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że niektórzy po prostu są w takim stanie, że bez leków nie byliby w stanie w ogóle rozpocząć psychoterapii, a co dopiero "wziąć się w garść". Twoja wypowiedź DEPRES może i jest logiczna, uzasadniona i generalnie masz rację, ale nie zapominaj że to może odnosić się tylko do części z nas, z nerwicą czy depresją. Czasami brakuje sił żeby wstać z łóżka, sam doskonale o tym wiesz, jak przypuszczam... a co dopiero mówić o zaprzestaniu użalania się nad sobą. Owszem, należy do tego dążyć, szukać w sobie optymizmu... ale nie mieszaj z błotem tych, którym się to nie udaje. Na tym polega ta choroba - trzeba starać się ze wszystkich sił poznać siebie i wyjść z tego g*wna... pytanie tylko, jak źle z nami jest i w związku z tym na ile nam starczy tych sił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie widze zeby DEPRES mieszal kogos z blotem. Przeciez to ewidentny akt wyciagniecia pomocnej dloni przez kogos kto ma pewne rzeczy za soba. Przeciez on tylko uswiadamia wam w czym lezy problem mniej wiecej, a zastanawianie sie czy to od tego czy od tamtego, an ile jeszcze mis tarczy sil itd to dalsze wlazenie w to po szyje.

 

Doskonale znam te wszystkie stany, kiedy nie moglem wstac z lózka, nie moglem ze zmeczenia otworzyc oczu, kazdy oddech byl niczym ostatni, sciany mi sie klanialy, wszystko wirowalo, wymiotowalem co chwile itd. Wiem doskonale ze to nie jest proste przestac sie nad soba uzalac. Zosiek mówisz o szukaniu optymizmu w sobie. Na tym etapie ciezko bedzie go znalezc, musisz zaczac go budowac. DEPRES mówiac ze uzalamy sie nad soba mial bardziej na mysli to ze w po czesci to my swiadomie czy podswiadomie dajemy sie poneisc temu uczuciu, sami jestesmy sobie troche winni naszej sytuacji ;-)

To chyba najtrudniej zaakceptowac.

 

Kilka slów odnosnie leków. Zadne leki nie pomagaly nam wejsc w stan depresji czy nerwicy wiec i zadne nie pomoga z tego wyjsc. Oczywiscie moga w sztuczny sposób zmniejszac napiecie, chociaz tez tylko u niektórych osób ale niestety nic sztucznego nie jest w stanie kierowac naszymi emocjami lub niwelowac leki. Nie mozna zwalczyc czegos co jest chyba najbardziej naturalne dla czlowieka, czyli emocje, czyms co jest totalnie sztuczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się tego czytać, ale nie znoszę użalania się nad sobą i słabości i tępię te zjawiska przede wszystkim w sobie. W życiu miałam sporo ciężarów do udźwignięcia i nigdy nie miałam taryfy ulgowej, zawsze ode mnie dużo wymagano i nie mogłam się skarżyć.

Może dlatego jestem silniejsza od innych i tym samym mało tolerancyjna.

 

Uważam, że wielu z nas (łącznie ze mną - czasami) nie chce wyzdrowieć i pławi się w swoim nieszczęściu.....

 

Taka mała dygresja, choć nie czytałam całego wątku ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piszę to jako zwykły użytkownik nie jako osoba funkcyjna wszelkie konsekwencje tego posta przyjmuję z pełną odpowiedzialnością .

 

Mistrzu ridlicck jak tam cie zwą itp. .Czemu niszczysz to ,co dla ciebie jest nie zrozumiale w kategoriach wszechstronnosci,wielopoziomowosci,autentycznosci,autonomii, itp.Proponuje pomyslec ,myslenie tak naprawde nic nie boli.

 

 

hehe Oooo Panie depresie czy jak tam się nazwałeś potęgo wszechwiedzy ,światłości w tunelu , wybawicielu zagubionego ridiccka - tutaj myśl ,że chodzi o mnie jak ,że błogo się czuję mając mentora który mnie poinformował ,że nie rozumie czegoś ,że myślę na jednej płaszczyźnie i myślę fikcyjnie . Powiem Ci jedno trochę dystansu do siebie i do swoich spostrzeżeń bo nie masz monopolu na rację a usilnie do niego dążysz , szczerze masz racje w paru sprawach a w paru po prostu pierdolisz a doczepiłeś się ,że ktoś miał odwagę powiedzieć prawdę, temat wielokrotnie poruszany ,a przyrost formy nad treścią w tym temacie istniał od zawszę i w tym nic się nie zmieniło proponuję podać się własnej wskazówce "myślenie tak naprawdę nic nie boli" poszukać identycznego tematu lub bardzo podobnego a nie zakładać kolejnych o tym samym przesłaniu bo naprawdę sam na poczekaniu znalazłem 2 identyczne

 

słuchajcie użalanie pomaga wam użalajcie się nie zatrzymywać w sobie negatywnych emocji to jest ważne ! Leki bierzecie pomagają wam bierzcie na zdrowie ,ale róbcie coś jeszcze żeby się tego pozbyć napisanie posta czy łyknięcie tabletki nie załatwi wszystkiego - napisał to gość który dla siebie jest stanowczym przeciwnikiem jęczenia oraz brania leków ale nie powie wam co dla was jest dobre bo nie wie tego jak niektóre wróżki z tego forum ,sami odnajdzie co pomaga co nie każdy jest inny , gdyby był jednolity złoty środek na całe to paskudztwo nie było by tego forum !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie zgodzę się z Ridllickiem (sory jeśli nie tak się odmienia Twój nick). Każdemu coś innego pomaga. Problem z monopolem na prawdę polega na tym, że chcemy wierzyć, że nasza droga jest dobra, że doprowadzi nas do celu, a wszelkie ataki na jej zasadność sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać czy nie ma lepszej drogi, wątpimy i atakując tych, którzy mają inne zdaniem bronimy swojego zdania. To normalne w naszych zaburzeniach, że szukając rozwiązania trzymamy się tego, że jest dla nas nadzieja, która wg. nas jest właśnie taka jak sobie wymyśliliśmy. Zdrowy człowiek różni się tym od osoby z zaburzeniami, że nie odbiera innego zdania jako atak na siebie, bo jest na tyle pewny swoich racji, że albo ich nie zmieni, albo sam zdecyduje się na zmianę poglądów pod wpływem merytorycznych argumentów.

Jeśli chodzi o problem użalania się, to uważam i obserwuję po sobie, że nie jest to metoda na polepszenie. Jednak osoba w depresji, to osoba głównie, która uważa, że nie jest w stanie sobie pomóc sama, wyciąga rękę do kogoś o pomoc. Użalanie się to najsilniejsze narzędzie, żeby przykuć uwagę innych i wzbudzić litość. Jeśli chodzi o leki i ich rolę, to uważam, że żadna medycyna nie rozwiąże problemu, który mam z sobą, brakiem poczucia tożsamości, beznadzieją, zagubieniem, lękiem i wszystkimi innymi ustrojstwami. Te problemy możemy rozwiązać sami. Jednak uważam, że leki pozwalają na jedną bardzo ważną rzecz. Mianowicie dzięki nim, dostając pewnego kopa w postaci większego spokoju, dystansu i stłumienia kilku emocji, jesteśmy w stanie zauważyć, gdzie leży problem. Że jest on w nas! Dzięki lekom możemy obiektywniej spojrzeć na siebie, zauważyć, że użalanie się nie jest drogą itp. Nie pomogą one więc przezwyciężyć naszych problemów, ale są czymś w rodzaju znieczulenia. Samo znieczulenie pacjenta na stole operacyjnym nie jest jeszcze operacją mimo, że chorego przestaje boleć. Jeśli na znieczuleniu się zakończy to po zakończeniu jego działania ból powróci. Dzięki temu znieczuleniu jednak, lekarz może pomóc choremu przeprowadzając operację i usuwając źródło bólu. Tak samo jest w przypadku leków moim zdaniem. Być może niektórym są one zbędne jeśli mają na tyle samodystansu, że mogą naprawiać siebie bez chemii. To tylko lepiej i zdrowiej dla nich. To tyle. Pisze osoba, która zmaga się z problemem, ale przez staż swojego zaburzenia ma już pewne osiągnięcia, przemyślenia i życzy wszystkim sukcesów i porażek, z których wyciągać należy wnioski. Siły życzę i powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki lekom możemy obiektywniej spojrzeć na siebie, zauważyć, że użalanie się nie jest drogą itp. Nie pomogą one więc przezwyciężyć naszych problemów, ale są czymś w rodzaju znieczulenia. Samo znieczulenie pacjenta na stole operacyjnym nie jest jeszcze operacją mimo, że chorego przestaje boleć. Jeśli na znieczuleniu się zakończy to po zakończeniu jego działania ból powróci. Dzięki temu znieczuleniu jednak, lekarz może pomóc choremu przeprowadzając operację i usuwając źródło bólu. Tak samo jest w przypadku leków moim zdaniem.
Też tak uważam. Cóż, niektórzy znieczulają się cały czas, a później gdy przestaną to się dziwią, że wszystko wraca :shock:

 

Leki jako znieczulenie powinny być wykorzystywane tylko i wyłącznie do "operacji", a nie do "życia". Taka operacja przeprowadzana jest na sobie przez siebie. Przedmiotem operacji jest podmiot. Chodzi o samopoznanie.

 

Życie w znieczuleniu niczym się nie różni od życia na haju. Nie, nie! Nie chodzi tu tylko o leki. Mówię o każdym rodzaju uzależnienia: alkohol, narkotyki, komputer, terapia, praca, rodzina, religia. Wszyscy żyjemy na przysłowiowym "haju" i co najlepsze, wydaje się to nam być normalne. Uzależnienie to ucieczka. Ucieczka w sen o życiu. Śnimy o życiu sen koszmarny.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Moim skromnym zdaniem depresje, nerwice i inne przeziębienia umysłu należy leczyć poprzez właśnie umysł, nasze myśli.. poprzez działanie. Po prostu życie? Co w konsekwencji pomaga pogodzić się z przeszłością, pozwala zaakceptować się takimi jakimi jesteśmy ( myśli, emocje ) .

Tak. Depresja to bardzo wierny kochanek. Ma w sobie coś tajemniczego.. coś pociągającego w sobie.. zawsze przychodzi w chwilach gdy czegoś nam brak, gdy pożądamy a nie możemy mieć. Ale jest to trochę niezadowalający układ. Bo kto lubi nie mieć orgazmów z kochankiem? :P

Tabsy mają ogłuszyć organizm. Tak jak narkotyki ogłuszają prostytutki, gdy nie mogą spoglądać w lustro. Gdy mają odruchy wymiotne w momentach gdy gruby, śliniący się facet zachciewa od nich rzeczy na które nigdy by nie wpadły.

Czy jej też byśmy powiedzieli nie bierz dragów? Cobyśmy powiedzieli takiej prostytutce?

Nie musisz tego robić? Przecież możesz pracować w tesco?

 

Ja walczę z depresją wiele lat. Nie tylko swoją. Przede wszystkim nie swoją. Nie jestem ani lekarzem, ani psychoterapeutką.

Cóż więc mogę powiedzieć?

Nawet w czasie depresji jest jakaś mała rzecz, która daje nam jakąś radość. Jakąkolwiek. Malutką. Na niej wystarczy się skupić. Potem urozmaicać. Rozbudowywać. Szukać podobnych rzeczy do tego maleństwa.

Gdy znajdzie się już jakiś fundament.. można podjąć próbę rozliczenia się z przeszłością. Popatrzeć na to z góry. Wyobrazić sobie, że to nie nasze życie. Zdobyć się na odwagę chłodnej kalkulacji. Wyciągnąć wnioski.

A później.. po prostu żyć ;) Przecież to nic trudnego ;)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestańmy teoretyzować, przejdźmy do praktyki :) Panie Depres pytanie:

 

-chcę iść do sklepu, wychodzę z samochodu jeszcze czuję się dobrze, ale im bliżej drzwi do marketu tym bardziej się boję ,serce bije coraz szybciej, nogi jak z waty, myślę jakoś dam radę, wchodzę do srodka, niestety czuję że robi mi się słabo, uciekam przed sklep do samochodu, im bliżej samochodu tym lepiej się czuję. Co robię źle? jakieś rady?

 

acha, naprawdę będę wdzięczna za jakieś rady(moim zdaniem faktycznie masz duża wiedzę) ale prosze pisz tak abyś za bardzo nie nadął swojego ego;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×