Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Również nie wiem skąd się to wzięło.

 

w ogóle nie korzystam z wycieczek autokarowych zwłaszcza takimi starymi grzmotami, bo to kojarzy mi się tylko z bandą wymiotujących kolegów na wycieczkach szkolnych w podstawówce.

 

A jak się zwierzę komuś, że mi niedobrze i słyszę "to się wyrzygaj", to mam ochotę przywalić w łeb owemu doradcy.

 

Znam dokładnie to samo ze swojego życia. Też nie jeździłam na żadne wycieczki szkolne, a jak pojechałam to miałam wielki uraz bo zawsze jakiś kolega się nażarł słodyczy i wymiotował... Choć do tej ostatniej rady nabrałam już dystansu i czasem stwierdzam, że skoro to jest naturalne (naturalny odruch oczyszczania który ma spowodować ulgę, wyzdrowienie), to może da się to przeżyć. Zresztą, pewnie jak przyjdzie co do czego i będzie nam tak strasznie niedobrze to i tak nie powstrzymamy odruchu i stanie się to. A wówczas może się okaże nie takie potworne. Poczujemy się lepiej itd. Ja tak miałam po znieczuleniu całkowitym po wycięciu migdałów, gdy miałam odruch wymiotny po znieczuleniu. Niczym nei wymiotowałam ale odruch był. Po czym stwierdziłam, że nie wiem czego się boję, że nie było to tak straszne i przede wszystkim nie mogłam nad tym zapanować. Ale po kilku miesiącach "bez praktyki" znów zaczęłam się tego obawiać. Przerąbane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest coś takiego, jak terapia ekspozycyjna w terapii poznawczo-behawioralnej. Polega ona na tym, że się wystawiacie na spotkanie z czymś, czego się boicie.

 

W waszym przypadku byłoby to właśnie wywołanie u siebie wymiotów. Może spróbujcie sobie wypić ze dwie lampki wina, albo coś innego mocniejszego na obniżenie lęku, i wywołajcie te wymioty. Po kilku takich operacjach lęk przed wymiotami w ciąży powinien wam zmniejszyć się. Oczywiście stopniowo zmniejszajcie dawki alkoholu, by dojść do tego, że wywołujecie te wymioty na trzeźwo, bez "wspomagania" przeciwlękowego w postaci alkoholu.

 

Zresztą taką terapię podyktowało jednej z was życie. Po zwymiotowaniu okazało się, że przeżyła, nic się nie stało i lęk jej się obniżył. Podobne działanie ma pomoc mamie w momencie, gdy ona wymiotuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miki74, dzięki. Eh, może się kiedyś odważę. Nie pamiętam kiedy to robiłam, na pewno gdybym robiła to częściej (zatruła się czymś itd) to bym się mniej bała. Ale jak mi nie jest niedobrze, to trudno mi sobie wyobrazić, że się do tego zmuszam.. Hmmm. Ale pomyślę o tym. Jak to zrobię to na pewno się tu pochwalę :)

 

Przepraszam wszystkich wrażliwych, dla których ten lęk jest jakiś dziwny a temat ten wywołuje obrzydzenie....Każdy z nas ma swoje lęki. Ja np. nie rozumiem jak się można bać pająków. Ja je uwielbiam i hoduję :)

 

Pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżam temat.

Nerwice lękową ogólnie mam już hoho, prawie 10 lat. Dawniej 'tylko' lęki przed omdleniami, śmiercią i innymi rzeczami, które nigdy mi się nie zdarzyły. Ostatnio natrafiłem na temat o emetofobii. Heh, nie zdziwi Was pewnie jak napiszę, że właśnie zrozumiałem, że mnie też to dotyczy.

Zaczęło się ponad rok temu. Po ponad trzech latach pełnego spokoju. Złapałem wirusa grypy jelitowo-żołądkowej czy coś w tym stylu. Ogólnie pomęczyło mnie jeden dzień i przeszło. Tzn. przeszły objawy, lęk przed tym, że to wróci pozostał do dziś.

Ogólnie raz jest lepiej, raz gorzej, ale jeżeli mam wyjść gdzieś gdzie jest większe zbiorowisko ludzi podświadomie rozglądam się za punktami ucieczki, toaletami, żeby w razie czegoś móc szybko zwiać. Nie zdziwi Was też pewnie to, że nigdy nie zdarzyło mi się puścić pawia publicznie (nie licząc jednego epizodu na imprezie, gdzie parę osób, w tym ja przesadziłem z procentami). W ogóle liczbę >tych< zdarzeń mogę policzyć na palcach jednej ręki. Mam mocny żołądek. Jednak sam lęk przed tym, że tak mogło by się stać jest większy. Z tego powodu też zwiałem i nie napisałem matury, zrezygnowałem z pracy na etacie.

Ogólnie emetofobia potrafi człowieka wykończyć...

Polecam (w j. angielskim):

http://books.google.pl/books?id=qX2of24l48QC&dq=Living+With+Emetophobia:+Coping+With+an+Extreme+Fear+of+Vomiting&printsec=frontcover&source=bn&hl=pl&ei=fzvxS9GIOZPymQPL0az0Cw&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=4&ved=0CCkQ6AEwAw#v=onepage&q&f=false

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Męczy mnie to od niedawna.Wcześniej dobijały mnie bardzie klasyczne objawy nerwicy.Teraz jest to.U mnie sytuacja dotyczy tylko mnie.Mojej siostrze zdarza się wymiotować podczas okresu,więc często siedzę przy niej z miseczką.Jak mój pies chorował,też mocno wymiotował.Ze mną jest wtedy ok.Nic się nie dzieje.Gorzej jak mnie zaczyna mdlić.Też nie jestem "wymiotna".Zdarzyło mi się kilka razy w życiu.Ostatni raz po imprezie z 5 lat temu.Nigdy się nie powstrzymywałam.Moje ciało oczyści się prędzej metodą biegunki niż wymiotami.Nawet przy zatruciach pokarmowych,których w zasadzie nie miewam.Ale ze 2 lata temu miałam ciężką infekcję.O mało co nie zakrztusiłam się własną wydzieliną z gardła.I chyba od tego momentu zaczęły się problemy typu kluska w gardle,ucisk,mdłości.

 

nie wiedziałam, że lęk przed wymiotowaniem tak sie nazywa, człowiek cały czas dowiaduje się nowych rzeczy...ja nieznoszę tego uczucia gdy jest mi tak niedobrze, bierze mnie na wymioty a zwymiotować nie mogę, bo mnie coś powstrzymuje

 

To jest drażnienie nerwu krtaniowego bodajże.Masz stres i wrażenie,że zaraz zwymiotujesz.Ba!Możesz mieć nawet odruch wymiotny,ale nie wymiotujesz.Ja też tak mam i napiszę,że mnie to dobija.Mam tak w sytuacji silnego stresu.Ostatnio przed wyjściem do pracy.Wtedy nie jem.Zresztą mam tak zaciśnięty żołądek,że nie byłabym w stanie nic przełknąć.Potem ustępuje i mogę normalnie jeść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam tylko tyle, że to dziadostwo pojawiło się u mnie po przejściu "grypy" jelitowo-żołądkowej jakieś dobre 7 lat temu. Była to pierwsza infekcja tego rodzaju u mnie i pamietam, że przez 24 godziny, dokładnie co 45 minut musiałem wymiotować. Myślałem, że to już koniec, że umieram. Miałem tak naderwane wszystkie mieśnie brzucha, że przy kolejnych 45 minutach płakałem z bólu - tak mnie tamta grypa wycieńczyła.

 

Od tego czasu - zapewne z powodu braku kontroli nad tamtymi wymiotami - jakiekolwiek dolegliwości żołądkowe budzą we mnie niepohamowany lęk. Niestety to przekłada się na problemy w funckjonowaniu - nie chcę jeżdzić swoim samochodem, więc korzystam z komunikacji publicznej. I kiedyś właśnie w autobusie usłyszałem jak grupa chyba znajomych nabijała się z kogoś kto w taki autobusie zwymiotował. Od tej pory ciągle w autobusach mam lęk i paniczne myśli nt. wymiotów. Gdy do tego dołożę jeszcze wspomnienia o niepohamowanych torsjach w czasie tej grypy jelitowej, to jakby całą treść żołądkową mam już pod gardłem... Czasem wydaje mi się, że jest już tak blisko..., że już za moment zwymiotuję...

 

I tylko czasami udaje się ten absurd pokonać, ale muszę być czymś zaabsorbowany... Poza tym każda jazda autobusem to 45 minut lęku (bo mieszkam na przedmieściach metropolii). Żadna terapia nie pomogło. Strasznie mi to uprzykrza życie, ten okropny lęk przed wymiotami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Ja również cierpię na ten rodzaj fobii. Mam ją już ponad rok. Nie byłam wstanie rozpocząć nauki na studiach. Z trudem zdałam maturę, choć byłam jedną z najlepszych uczennic w mojej szkole. Już prawie rok chodzę na terapie, widzę efekty ale nie satysfakcjonują mnie do końca. Jeżeli ktoś z was miałby ochotę na rozmowę ze mną, to była bym bardzo wdzięczna. Wydaje mi się że muszę porozmawiać o tym z kimś, kto ma podobne problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam Wasze posty to jakbym widziała siebie!! Ja mam ten lek odkąd pamiętam... Nawet myslenie o tym od razu powoduje ze mysle ze chyba zaraz to sie stanie.. Jedyne co ostatnio sie nauczyłam to nazywanie tego po imieniu - wymioty, bo jeszcze kilka miesiecy temu nie mogłam tego zrobić i zastepowałam jakimis milszymi słowani, np. "to" lub "akcja";-) to wydaje sie bardzo smieszne dla ludzi wokól mnie, i mi też czasem aż głupio sie przyznać do tego lęku.. Tak sie boje, ze uciekam jak najdalej, jak nawet widzę że jakiś czlowiek sie pochyla to od razu zwiewam gdzie pieprz rosnie, BO MYSLE ZE TO SIE ZARAZ STANIE! Długo by opowiadac jak przerazający jest to strach.. Ja też nie moge patrzec na to na chodniku bo od razu idę na drugą stronę i potem omijam to miejsce.. Raz dziecko sie przy mnie .... to tak mi zaczęło waleć serce, myslalam ze dostanę ataku! i uciekłam jak najszybciej z tego miejsca a potem bałam się tamtędy przechodzić. Ostatnio mamie musiałam miskę podać( zatruła się) to ja przed tym błagałam na kolanach żeby nie wymiotowała jeszcze przy mnie i po prostu wyszłam z domu.. Kiedys koleżanke w potrzebie zostawiłam, chłopaka, kolegę, po prostu nie potrafie się przemóc, mimo ze bym bardzo chciała a potem mam nieziemskie wyrzuty sumienia. Sama wymiotowałam kilka razy jak byłam mała i raz 6 lat temu jak zbyt duzo wypilam na pusty zołądek, to aż znajomi musieli mnie pocieszać i mówili zebym sie nie martwiła bo ja "tylko pluję" . mam 23 lata, studiuję 2 kierunki a z czyms takim poradzic sobie nie mogę..=( Moj chłopak niby to rozumie, ale wiem, ze tak naprawde smieje sie ze mnie i uwaza ze to wyolbrzymiam. 3 tygodnie temu, wypiłam lampkę wina na pusty żołądek i zaczęłam sie dziwnie czuc. Bylam wtedy w barze, w którym pracuje moja przyjaciółka, dała mi wodę i chciała zrobila cieple jedzenie( bo myslalam ze jestem głodna ale potem wyszłam na zewnatrz i stwierdziłam ze chyba zaraz zwymiotuję),nic oczywiscie nie zjadłam ze strachu. Miałam 5 odruchów wymiotnych (ale nie wymiotowałam), lzy mi leciały.. jeszcze mój chłopak zamiast po mnie przyjechać to stwierdził ze wyolbrzymiam i zakonczył rozmowę, a była juz 23.00 i wracałam sama(ale nawet sie nie bałam bo i tak myslalam tylko o jednym:P) Co ja wtedy przeżyłam to tylko Bóg to wie!!! Rany, ale sie rozpisałam!=)))

Jakby ktoś był chętny to z chęcią nawiążę kontakt (nawet z bardzo wielką chęcią!!) z osobą z podobnymi problemami=) zawsze razem raźniej!=)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niszowa ta fobia, heh. No ale nie da się ukryć, że jak się już ją ma to łatwo nie jest. Niestety.

O ile nie przeszkadza mi jak ktoś >>> w mojej obecności (byle nie na mnie :mrgreen: ) o tyle lęk przed tym, że ja mogę >>> często powoduje u mnie ataki paniki. Dawniej bałem się, że zemdleje gdzieś tam na chodniku i mnie będą zbierać. Później udało mi się z tego wyjść to trzasło jeszcze bardziej i ukierunkowało się na >>> po tym jak miałem zatrucie/grype czy coś tam.

Wiesz kitty341 co jest najbardziej pocieszające? Najczęściej to czego się boimy wcale nie jest takie straszne gdyby nawet miało się wydarzyć. A zazwyczaj się to nie wydarza. Więc pozostaje powalczyć trochę z nastawieniem i mimo wszystko nie unikać stresowych sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szkoda ze czasem nie da się ich uniknąć, szczególnie jak ktoś przy Tobie to robi.... np. na ulicy czy w domu.. strrraszzzznee! ciekawe czy da się to wyleczyć? i jak? bo co się stanie jak będę w ciąży? o ile kiedyś będę...;-)

 

[Dodane po edycji:]

 

a tak w ogóle to do wczoraj myślałam ze jestem z tym sama!=D cieszę się ze jednak są jeszcze podobne osoby do mnie!=)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DOKŁADNIE!!!

ja oprócz tego mam jeszcze hipochondrię;-) co prawda ostatnio ustąpiła troszke i jest lepiej na szczęście, ale jestem przeziębiona i wczoraj dużo się naczytałam na temat zapalenia płuc (przeczytałam któryś z Twoich postów chyba nawet na wątku o hipochondrii) i bałam się ze tez to mam=) ale dzis jest lepiej, no i nikt przy mnie sie nie schylał;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha, zgadnij co robiłem wczoraj :mrgreen: Kaszlę jak głupi bo zamiast siedzieć na tyłku jak byłem przeziębiony to zachciało mi się iść na grilla do znajomych. Początkowo miałem być góra godzinę, a wróciłem o 4 nad ranem i zmarzłem jak g... No i efekty są takie, że też czuję, że coś mi w płucach świszczy. Ehh. Wkręcanie sobie różnych chorób to nieodłączny element mojej egzystencji. Ale w sumie to już mnie to zaczyna bawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kitty341, nie jesteś sama, ja też mam... ;):pirate: To przez doświadczenia z dzieciństwa (często mdlałam, a potem wymiotowałam). No i niestety nabawiłam się emetofobii. :roll: Ale nawet znalazłam pozytyw tego stanu rzeczy - gdyż to właśnie lęk przed wymiotowaniem uchronił mnie przed wdepnięciem w bulimię przy wychodzeniu z anoreksji, bo miałam takie zapędy. :pirate: Ale lęk był silniejszy. I bardzo się z tego cieszę, szczęście w nieszczęściu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shadow_no

hahahaha! no to ładnie sie dorobiłeś=))) mam nadzieję że dziś juz lepiej? u mnie troszkę tak=) na szczęście!

 

asia, przykro mi ze miałaś anoreksję, wiem trochę jak to wyglada bo moja koleżanka to przeżywała i 3 miesiące leżała w szpitalu ledwo zywa..ale na szczęście nie dałaś sie wymiotom(ehhh...) i wyszłaś z tego cała i zdrowa jak widzę!=)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kitty341, no nie dałam się wymiotom, bo emetofobia skutecznie mi w tym pomogła. ;):oops: Z tym zdrowiem to niestety ciężko, ale w porównaniu z tym jak wyglądałam w okresie anoreksji to faktycznie jestem, można powiedzieć, prawie zdrowa. Ja leczyłam się pozaszpitalnie, bo, żeby było ciekawiej, nienawidzę szpitali (uraz z dzieciństwa - straszono mnie nim ciągle i szantażowano :pirate: ) i gdy byłam jeszcze nieletnia to zgodziłam się na wszystko (czyli jeść, brać leki, jeździć do Centrum Zdrowia Dziecka, chodziłam też do psychologa) byle tylko mnie tam nie wsadzili. Za drugim razem też na szczęście z tego wyszłam bez szpitala. Trzeciego razu nie będzie. :pirate: A jak się czuje teraz Twoja koleżanka? Wyszła z tego bagna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kitty341, ja też mam emetofobie i do tego agorafobie. Boję się pijaków, ludzi, którzy wyglądają jak by się im coś działo. Od razu wyobrażam sobie, że zaraz zwymiotuje (ten ktoś). Czasem nawet czyjś kaszel powoduje, że robi mi się niedobrze.

Ja wymiotowałam tylko w dzieciństwie, i to chyba 3 razy. Rok temu miałam kilka odruchów wymiotnych, bo wkręciłam sobie, że mam chorobę lokomocyjną, a jechałam wtedy w góry. To było coś strasznego. Nienawidzę ataków, mój lęk jest tak silny, że wydaje mi się, że już bardziej bać się nie można.

Teraz mam zamiar zacząć studia, i boje się bardzo. Już mam mdłości, nawet w domu. Nie mam pojęcia czy można się wyleczyć z tej fobii, jak na razie to powoli wychodzę z agorafobii.

kitty341, napisałaś, że tylko Bóg wie co przeżyłaś, jak miałaś atak. Muszę Cię rozczarować, nie tylko Bóg, bo ja też wiem jak straszne są to uczucia....... niestety :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam często mdłości – z powodu migren (najczęściej przy przebywaniu w dusznych pomieszczeniach, w czasie podróży, gdy nie ma przewiewu itd.). I za każdym razem też się boję, że zwymiotuję, bo faktycznie mam odruchy wymiotne. :(

Ba, nawet u mojej terapeutki z emocji robi mi się często niedobrze i mam wrażenie, że zwymiotuję. Ona mówi, że nic by się takiego nie stało, że byłaby przy mnie, obok jest łazienka, a wymioty mają bardzo często oczyszczające działanie. Ale mnie to jakoś nie przekonuje. :pirate:

Gdy mi coś zaszkodzi to robię wszystko, żeby nie zwymiotować, chociaż np. mdli mnie niemiłosiernie. Wolę się męczyć wiele godzin, ale nie zwymiotuję. :pirate:

A zastanawialiście się czasem skąd bierze się u Was ten lęk przed wymiotowaniem? Z czego on wynika, z czym się wiąże?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-asia-, ja podczas sesji terapeutycznej też mam mdłości, moje terapeutka również jak twoja twierdzi, że gdybym zwymiotowała, to przyniosłoby mi to ulgę, ale ja wtedy robię wszystko, co mogę by tego uniknąć. Gdy rozmawiamy o trudnych dla mnie sprawach, pojawiają się mdłości. Ona uważa, że objawy są najcenniejsze i dobrze, że się pojawiają, bo to znak, że temat bądź uczucia jakie omawiamy są dla mnie trudne. I muszę jej niestety przyznać racje.

 

Co do Twojego pytania, to wydaje mi się, że mój lęk ma swoje początki w dzieciństwie. Pamiętam, jak bardzo bałam się chodzić do kościoła, bo kilkakrotnie widziałam jak ktoś wymiotuje, albo mdleje, potem widziałam wymiociny przed kościołem. Wszystko było by w porządku, gdyby ktoś powiedział mi, że to nic strasznego, że po prostu czasem się tak zdarza. Niestety moja mama za wszelką cenę chciała mnie ochronić przed "niebezpieczeństwami" różnego rodzaju, i unikała takich sytuacji, poza tym ona też się bała, nie wiem czego, ale jej kłamstwa w ogóle mnie nie przekonywały, wyczułam jej lęk i sama zaczęłam się bać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asia, z moją koleżanką wszystko już okej, to było dość dawno temu, teraz nawet jej sie troche przytyło.. =)))

 

lajla, rany! mam dokładnie to samo! z tymi pijakami, i w ogóle!!!! U mnie chyba wzięlo sie to stąd, ze tez moja mama mnie przed wszystkim chroniła, a kiedys, jak bylam bardzo mała, sama zwymiotowała a ja z moją starsza siostrą uciekłysmy do pokoju brata...=/ onaj est strasza o 8 lat i nie ma takiej fobii tylko smieje sie ze mnie, a ja wtedy bylam tak przerazona! o ranyyyy az bałam sie potem spojrzeć na własną mamę!!!!

Pamiętam tez sytuacje w autobusie jak byłam mała, jade z mama i ktoś zwymiotował, i mama zakazała mi sie tam patrzec bo to obrzydliwe i straszne. I tyle pamiętam. Może te 2 sytuacje właśnie sa przeczyna mojego lęku.. któż to wie?=(

I ja też robiłam to tylko w dzieciństwie, pamiętam każdy raz kiedy mi sie to przytrafiło!! Każdy, bardzo dokładnie! Raz się zatrułam hamburgerem z McDonalds, to byłojak miałam 12 lat(teraz mam 23) i do tej pory kanapki więcej z stamtad nie tknęłam i nigdy tego nie zrobię ze strachu!

raz, kiedy byłam troszkę pijana i to na pusty żołądek, kilka lat temu, to od tamtej pory nie piję więcej niz 2 piwa, oczywiscie tez nie mieszam alkoholi!!! Za nic!! A ostatnio miałam te odruchy, ze 4 tyg temu i do tej pory na samo wspomnienie o tym cała się trzęsę! (to po winie ze spritem i cytryna na pusty zoladek, wypilam tylko 1 kieliszek!).. Boje się co to będzie jak bedę w ciąży...=(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, lęk przed wymiotowaniem to tak naprawdę lęk przed pewnymi emocjami; emocje, które nie są świadomie przeżywane, odkładają się w ciele i stąd nieprzyjemne objawy, u jednych w postaci mdłości. Nie bójcie się swoich emocji i objawów w ciele, tylko je obserwujcie. Jak mam kryzysowy moment, to staram się siebie poobserwować, zastanawiam się, co dokładniej czuję i co się stało przed tym, jak poczułam mdłości. I patrzę tak jakby z góry, oddzielam lęk od objawów z ciała i wychodzi na to, że mdli mnie tylko troszeczkę albo w ogóle a lęk wszystko wyolbrzymił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwaaaaaaga. Zależy mi na trwałym kontakcie z konkretną osobą, która ma podobny problem. Chciałabym nawiązać kontakt z osobą która ma podobny problem Bo kto mnie lepiej zrozumie. Więc jesli kogoś to interesuje to proszę o kontakt na maila mok95@wp.pl tam mogę podac gg.

 

 

 

 

 

Tak się cieszę, że są osoby o podobnej przypadłości. Moja mama jest pielęgniarką z powołania i stara się mi pomóc na wszelkie możliwe sposoby. Ale to co wyprawiam pod wpływem mdłości może być odbierane jako psychiczne. Więc i jej czasem puszczają nerwy i po prostu na mnie krzyczy. Bierze się to chyba wtedy kiedy mam straseującą sytuację, ktora nawet w brew pozorom nei jest stresująca. Nawet drobny impuls którego nei zauważam może u mnie wywoływać lek, który swoje ujście znajduje właśnie w mdłościach. Staram się go rozładować przy czym zlikwidowac mdłości po przez bieganei po domu wtedy np. wachluję sobei czymś przy czym mogę wyglądać jak nienormalna razn na przykład zdarzyło mi sie to na biwaku miałam mdłości i biegałam sobie po dworzu ludzie z klasy wzieli mnei za nienormalną i zaczeli się śmiać i pomimo że mam tolerancyjną kalsę a raczej miałam to wydawalo im sie to psychczne. A ja po prostu musiałam rozladowac swoje napięcię. Wy wszyscy jesteści tutaj strasi ode mnei sporo, bo ja mam dopiero 15 lat a ze strachem przed wymiotowaniem borykam się od 7 roku życia keidy to miałam guza w brzuchu to było coś na zasadzie krwiaka i jakiś chłopak w szkole mnei uderzył w brzuch i ten krwiak pękł i zrobiono mi operację przy czym od razu wycieto wyrostek bo bylo to w pobliżu niego . W czasie dochodzenia do siebei moj organizm na narkozę zareagował wymiotami, co prawda nei były one poprzedzone szczegolnei wielkimi mdłościami a same skladały się z wody bo wiadomo mialam kroplówke. Ale myślę ze to wałsnie wtedy zaczęla się moja fobia od tamtej pory panicznei boję się wymiotowania, nei ważne cyz ktoś kaszle w pobliżu nie mi kojarzy się tylko z jednym. Pamiętam każda opowiedzianą historię o wyiotowaniu i każdy moment kiedy wymiotowałam. Wyjątkwo straszną sytuacją wydaje mi sie kiedy jestm w miejscu publicznymi mam odrobne mdlości na przyklad bo jestm głodna a ja nakrecam sie już ze bede wymiotować ze w klasie i wgl przed samymi wymiotami. To jest strasnzie uciązliwe. Wmawiam sobei je na przykłąd gdy wiem ze zjadlam coś ciężkostrawnego lub zmieszałam rożne potrawy jak np ciastko z kremem z miesem w sosem i tym podobne rzeczy. A wymiotuję na prawdę rzadko ostatnio 2 lata temu podcza grypy żółądkowej i to tylko raz a wczesneij jakieś 6-7 lat temu więc chyba nei tak częst. Jestem też typem nastolatki ktora nei pije . W ogóle. I z przekonan i ze strachu przed wymiotowaniem. Albo gdy jem jakąs rzecz często a od znajomej uslysze ze się kiedyś zatruła ta rzeczą wiecej tego nei zjem. Strsznie uważam na to co jem chociaż nei potrafię sobei odmowić slodyczy potrafię ich zjeść na prawde sporo i zarówno moja mama jak i Pani doktor mówią ze nei mogea mi pomóc dopóki nie zacznę dbac o dietę. Mam bardzo dobrą panią doktorktóra skeitrowala mnei do szpitala wojewodzkeigo na trzydniowa obserwacjębo aj wtedy jeszcze bylam pewna ze jestem na coś chora, miałam nawet gastroskopie co strasznie zwięskszyło tylko mój strach. Dziś wiem już że to byla fobia chociaż na gastroskopii wyszło, że mam zapalenie żołądka. Kazdy stres powoduje nudności i chociaż wiem ze prowadza one do wrzodów żołądka to zamiast próboweac się wyciszyć ja jeszcze bardziej się nakręcam. Należę do osób bardzo wierzących i spokoj znaduję w religii ale to w ciąż za mało. Moja mama radzila się już psychologa i psychiatry dziecięcych , ktorzy stwierdzili że to nerwica lękowa i fobia i że fobie bardzo sie ciężko leczy i polega to głównie na pracy nad sobą. A ja mam taką słabą mobilizację. Mama jest dużym wsparciem, ale brakuje mi kontaktu z osobą która na pewno mnei zrozumie. A taką soobą jest chyba tylko soba która ma podobny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też tak mam ale już sie przyzwyczailem bo wiem ze i tak wymiotował nie będę :)

schudłem przez to ponad 10kg ale odkąd chodzę na psychoterapię to przytyłem 6 kg po prostu jem mało i często1

jem to co chce ui ile chce... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×