Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Może fajne rady. Ale nie tak łatwo się do nich dostosować. Trzeba mieć naprawdę mimo wszystko silną psychikę żeby samemu się "wyleczyć". Podziwiam takie osoby, naprawdę. Krok o wszystkich złych rzeczach jakie mi się przydarzyły na pewno spróbuję wykonać. 

Ja sobie aktualnie nie radzę kompletnie. Właśnie mam kolejny atak. Nie wiem czy to choroba czy panika. Podejrzewam to drugie. Dziś miałam stresującą sytuacje w pracy. Potem okazało się, że kolejna osoba w moim bliskim otoczeniu wymiotuje i cierpi na ból. Jest to starszy człowiek, po wizycie u lekarza zostało wszystko zrzucone na "starość". Miałam też plan w weekend jechać na zakupy do centrum handlowego a jak wiadomo dużo ludzi=dużo zarazków. Zresztą nawet gdyby nie to, to faktem jest, że źle się czuję wśród dużej ilości osób. W sumie jak są obcy mi ludzie to i w małej grupie czuje się źle.

Nie potrafię ogarnąć rozumem jak to się dzieje, że kilka myśli potrafi tak zdezorganizować nasze życie, funkcjonowanie, samopoczucie. Ostatnio oglądam dużo filmików na yt na temat nerwic, fobii itd. Staram się coś z tego wyciągnąć , ale trzeba mieć tak dużo siły  by się nie dać temu wszystkiemu. A sił brak :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, co u Was słychać? Mam nadzieję, że Wasz rok zaczął się lepiej niż mój. To forum to ostatnio mój jedyny ratunek by wyrzucić z siebie to co czuje. Właśnie mam kolejny atak. Przez ostatnie 2 tygodnie może 4 razy nie miałam ataku . A tak to,  wieczór w wieczór, noc w noc. A tak chciałam żeby ten rok był lepszy. Dzisiaj aż mnie wszystko trzęsie, nie mogę się opanować. Przysnęłam trochę przed laptopem, myślałam, że już będzie dobrze i będę spać ale nie. Zdążyłam przyłożyć głowę do poduszki i nastąpił atak. Wszystko przez to, że jelitówka której tak bardzo się boję cały czas krąży w mojej rodzinie. Pisałam o chorej starszej osobie, kolejnego dnia znowu wizyta u lekarza, który powiedział, że to pewnie rotawirus. Przyjechała ciocia, okazało się, że ona to miała kilka dni przed wizytą dziadka. Czyli się zaraził. Więc ja kolejny dzień przeżywam katorgę :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale Ty też się widziałaś z tą ciocią albo dziadkiem? Jeśli w ostatnim czasie nie miałaś z nimi kontaktu, to się nie zaraziłaś. A gdybyś się zaraziła, to na pewno byś już wiedziała. A jeśli to ten sam wirus (a z tego, co mówisz, pewnie tak), to Ty też już z nim miałaś kontakt, więc już daaaaawno byś go miała. Najprawdopodobniej przeszłaś go bezobjawowo (TAK, to możliwe) albo po prostu jesteś odporna. Będzie dobrze!

I taaaak, wiem, że to się łatwo mówi. I wiem, że Ci ciężko, bo ja też miałam dość kiepską końcówkę roku pod tym względem, ale może opowiem o tym innym razem. Rozumiem Cię, choć też trudno mi też cokolwiek takiego konkretnego poradzić. Weź probiotyk, to na pewno nie zaszkodzi, a profilaktycznie na pewno pomoże, zrelaksuj się, spróbuj może coś zjeść... Jeśli mdli Cię od dwóch tygodni, to to nie jest rota, tylko nerwy. Serio. 

Edytowane przez Dreamesse

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z ciocią tyle co powiedziałam jej cześć w kuchni wczoraj bo rozmawiala z mamą. Z dziadkiem mieszkam wiec jest ryzyko chociaz stralam sie uwazac. No i babcia jest najblizej niego i sie nie zarazila, rodzina ktora go odwiedzala tez nie. Znowu sie obudziłam cala sie trzasac. Czy to mozliwe ze atak sam mnie wybudza ze snu? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny. Jak tam u Was?
U mnie skoro tutaj piszę - gorzej. Znowu mam atak albo będę chora - nie wiem. Niedobrze mi znów okrutnie :( W kwestii wcześniejszej sytuacji, dziadek trafił do szpitala z powodu tych wymiotów. Zrobiono badania - prawdopodobnie tak silnie zaatakował go rotawirus. Ja do tej pory mam z tym problem, bo cały czas żyje w strachu. Już było trochę lepiej, za mną 4 przespane noce. Tylko, że w tym jedna z wycieńczenia (noc wcześniej praktycznie nie spałam), 2 z narzeczonym i jedna jakaś "lepsza" się trafiła. A dziś? Znów będzie nieprzespana. 
Coraz silniej myślę nad przeprowadzką (wiem, że to pewnie nie miejsce na szukanie porad na ten temat), ale w grę wchodzi tylko wynajem. Kiedyś uważałam, że to zasilanie czyjejś kieszeni a np. można by spłacać swój kredyt i mieć coś na własność. Teraz już wiem, że kredyt i cała reszta to nie takie łatwe sprawy. Może tak sobie wmawiam, że mieszkanie z narzeczonym, bez domu pełnego ludzi mi pomoże, może to kolejna "wymówka". Ale myślę, że w "swoim" miejscu, np. sama mogłabym dokładnie sprzątnąć, też mniej ludzi w domu to mniejsze ryzyko, że ktoś coś przyniesie, łazienka często wolna, a przede wszystkim prawdziwa bliskość drugiego człowieka. Powstrzymuje mnie przed wyprowadzką kot (tak, kot. wiem, że jestem dziwna) i strach przed reakcją rodziców. A mam już 23 lata. Może któraś z Was miała też takich nadopiekuńczych rodziców, którzy nie chcieli by dziecko dorosło?
A może ktoś też tak miał, że wyprowadzka w "swoje" kąty pomogła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.01.2020 o 19:39, Angel_1896 napisał:

Cześć dziewczyny. Jak tam u Was?
U mnie skoro tutaj piszę - gorzej. Znowu mam atak albo będę chora - nie wiem. Niedobrze mi znów okrutnie :( W kwestii wcześniejszej sytuacji, dziadek trafił do szpitala z powodu tych wymiotów. Zrobiono badania - prawdopodobnie tak silnie zaatakował go rotawirus. Ja do tej pory mam z tym problem, bo cały czas żyje w strachu. Już było trochę lepiej, za mną 4 przespane noce. Tylko, że w tym jedna z wycieńczenia (noc wcześniej praktycznie nie spałam), 2 z narzeczonym i jedna jakaś "lepsza" się trafiła. A dziś? Znów będzie nieprzespana. 
Coraz silniej myślę nad przeprowadzką (wiem, że to pewnie nie miejsce na szukanie porad na ten temat), ale w grę wchodzi tylko wynajem. Kiedyś uważałam, że to zasilanie czyjejś kieszeni a np. można by spłacać swój kredyt i mieć coś na własność. Teraz już wiem, że kredyt i cała reszta to nie takie łatwe sprawy. Może tak sobie wmawiam, że mieszkanie z narzeczonym, bez domu pełnego ludzi mi pomoże, może to kolejna "wymówka". Ale myślę, że w "swoim" miejscu, np. sama mogłabym dokładnie sprzątnąć, też mniej ludzi w domu to mniejsze ryzyko, że ktoś coś przyniesie, łazienka często wolna, a przede wszystkim prawdziwa bliskość drugiego człowieka. Powstrzymuje mnie przed wyprowadzką kot (tak, kot. wiem, że jestem dziwna) i strach przed reakcją rodziców. A mam już 23 lata. Może któraś z Was miała też takich nadopiekuńczych rodziców, którzy nie chcieli by dziecko dorosło?
A może ktoś też tak miał, że wyprowadzka w "swoje" kąty pomogła?

Cześć wszystkim!

Jeśli chodzi o sprawy przyziemne to tak, ja mam to samo, wydaje mi się że jesteśmy w tym samym wieku i też planuję z chłopakiem wyprowadzkę. Moja mama strasznie to przeżywa i "nie chce mnie puścić " 

 

Zaglądam na to forum w chwilach słabości. A taka właśnie jest teraz. Był fajny, spokojny dzień do momentu, kiedy siedziałam i odpoczywam i nagle zaczęło mi być niedobrze. Ja jak zwykle milion myśli w głowie pierwsze to: jelitówka. U mnie w pracy już chyba wszyscy mieli w okresie od listopada do grudnia. Mnie to odpukać ominęło, koleżanki z pracy mąż to dostal i po nią przyjechał, ale jako tako nie miałam z nim kontaktu. I cały wieczór do niczego bo siedzę i myślę, czy to na pewno to? Czy po obiedzie coś mi jest? Itp. Itd. .. 

Jestem już po hydroksyzynie (lekarz kiedyś mi zapisał, wzięłam bo działa szybciej niż aviomarin) i nadal czekam aż będzie lepeij. 

Zaczęłam chodzić na terapię, mój psycholog powiedział że to na tle lekówyn i się z nią zgadzam. 

Trwa to już parę lat, staram się z tym żyć ale nie chce już po prostu. 

Mój chłopak stara się jakoś pomóc, mama tylko wszczyna kłótnię i mówi że to tylko w mojej głowę i mam przestać. 

 

Jeśli ktoś przeczytał to dziękuję. Dzięki temu forum zrozumiałam że nie jest dzkwna i osamotniona w tym wszystkim. 😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@heyitsmesara jak się czujesz? Mam nadzieję, że wszystko dobrze u ciebie.  Nie martw się, nie jesteś sama. Ja też mam często takie napady nudności i od razu strach. Ostatni rok był dla mnie mega ciężki pod względem psychicznym. Ten miał być lepszy a się zaczyna tak samo źle. Ale chcę przetrwać do lipca, do obrony a potem mam zamiar się wyprowadzić co by się nie działo. Wywnioskowałam z tego co pisałaś że twoja mama już wie o twoich planach. Ja mam zamiar postawić rodziców przed faktem dokonanym a narazie milczeć. Wiem, że i tak będą źli więc po co mają się złościć zawczasu. 

Fajnie, że chodzisz do psychologa. Pomaga Ci to? Ja zrobiłam pierwszy krok, zapisałam się na wizytę. Wprawdzie przez strone znany lekarz, ale do psycholog w moim miescie. Telefon w ciągu dnia odpadał bo w dzień czuję się w miarę ok i zawsze myślę sobie, że dobra chyba sobie poradzę. Chociaż wieczorem czy w nocy podczas napadów postanawiam sobie, że się umówię bo nie daję rady. I właśnie podczas nudności w nocy, jak już nie wiedziałam co ze sobą zrobić zapisałam się na tą wizytę. I za każdym razem w dzień tego żałuję, a w nocy cieszę się, że to zrobiłam. Wizyta na początku lutego. Dobrze, że wieczorem to będę się pewnie gorzej czuła to będę widziała w tym większy sens. Oprócz emetofobii ogólnie mam trochę problem ze sobą i mam nadzieję, że psycholog pomoże. 

Dzisiaj tez się kiepsko czuję, pobudka o 5, do wieczora na uczelni, do tego jeszcze okres a tym samym przymus do wizyt w studenckiej toalecie. Przebywanie wśród tak dużej ilości ludzi bardzo mnie męczy. I ten strach na myśl o ilości tych wszystkich zarazków i bakterii wszędzie. Dlatego czuję, że ta noc znowu będzie spędzona na obawach :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 Dzisiaj w miarę w porządku. W piątek miałam "lekki" kryzys, ponieważ siedziałam sobie spokojnie w domu i nagle zaczęło mi się robić niedobrze i wpadłam w lekką panikę. Z trudem, ale przetrwałam 🙂

Oprócz samej emetofobii, mam objawy lękowe, przez które prawdopodnie emetofobia się we mnie "obudziła", w sumie zaczęłam swoją przygodę z terapią i na razie widzę że jest szansa na to, aby nie może się kompletnie wyleczyć, ale na to żeby było o wiele lepiej. 

Uwierz mi, ja na początku też nie chciałam się zapisać, ale po tym jak znowu nie mogłam spać w nocy, panikowałam, czułam że zaraz "to" się stanie i dzięki temu pobudziłam swoją mamę i chłopaka, powiedziałam sobie dość, że nie może tak być, że przeze mnie będą też cierpieć inni i na następny dzień się zapisałam. 

Trzymam kciuki, żebyś obydwie przetrwały tę noc 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To super że lepiej się czujesz. U mnie kolejny kryzys. Żołądek boli bo jedna dziewczynka z przedszkola w nocy raz zwymiotowala a mama ją przyprowadziła. Skończyło sie na tym ze jeszcze przed obiadem odeslalam dziewczynkę do domu z powodu bolu brzucha. Ale od tamtej pory sama zle sie czuje, pankuje ze zaraz moze sie rozpocząć w pracy rotawirus. Jeszcze w internecie sie naogladalam znowu ze ktos choruje i ja sie teraz stresuje. Masakra :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, okres zimowy jest najgorszy dla nas emetofobików. Podziwiam Cię za pracę, tak? W przedszkolu. Ja staram się omijać to miejsce szerokim łukiem w okresie zachorowań. Mój kolega w pracy ma małe dziecko i mały co chwile łapie rota, a on dzięki temu co chwilę choruje i chodzę zestresowana w pracy. Dzisiaj niby wszystko w porządku, ale coś mnie żołądek pobolewa, więc mam gdzieś niepokojącą myśl z tyłu głowy. 

Chciałabym chociaż raz się odciąć od tego wszystkiego i być "normalnym", nie przejmować się czy zachoruje, a nawet jeśli to przeżyć swoje i tyle. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@heyitsmesara tak pracuje w przedszkolu. Ale w wakacje bede miala przedluzenie umowy i zastanawiam sie czy chce dalej pracowac. Z jednej strony to uwielbiam a z drugiej caly czas czuje strach. Moze sie przekonam do psychologa po wizycie w lutym i cos to pomóże. 

Co do czucia sie "normalnie" tez bym tak chciala. Czasem zdarzaja mi sie takie dni ale to naprawde rzadkosc. Czasem podczas atakow mam ochote palnac sobie w glowe. Ile mozna tak zyc bojac sie wszystkiego i wszystkich. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@heyitsmesara dzięki 🙂 ale na samą myśl o wizycie czuję strach i... wstyd? Bo myślę sobie, że ludzie mają tyle poważniejszych problemów. Dzisiaj też się czuję słabo :( zwalam to na przemęczenie, pogodę i stres związany z pracą i studiami. Mam już tego dosyć powoli. Ale całą nadzieję pokładam właśnie w pani psycholog. Wiadomo, że nie poczuję się zdrowa po pierwszej wizycie. Być może nigdy nie poczuję się zdrowa. Ale chociaż może będę sobie lepiej potrafiła z tym wszystkim poradzić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 ja też na samym początku i nawet troche teraz czuję wstyd jak rozmawiam z psychologiem, ale jeśli psycholog da ci do zrozumienia że są poważniejsze problemy, to zmień psychologa. To ty musisz czuć się swobodnie z tą osobą, z którą rozmawiasz. 

Nie jest to łatwy temat i na pewno będziesz miała wątpliwości, gorszy moment podczas terapii, ale nie wiem czy warto się poddawać. Ja na pewno będę się starać przetrwać i spróbować to cholerstwo chociaż trochę wyleczyć. 

Pogoda jest okropna, masz rację ciężko jest się czuć dobrze aktualnie. Ja staram się skupić na tym że w końcu mam wolny cały weekend i niedopuszczać do sobie myśli, że coś pójdzie nie tak, chociaż z doświadczenia wiem że atak pojawia się znienacka... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem nowa na forum. Na emetofobię cierpię od 2016 roku - wtedy też dostałam niestrawności i stało się... Od tamtej pory dostaję ataków paniki z powodu strachu, że zwymiotuję. Od października zeszłego roku jednak pogorszyło się. Odczuwam ścisk w gardle i z tyłu języka (uczucie, jakby ktoś mi coś wkładał do gardła) i boję się, że przez to zwymiotuję. Poza tym mam wizje robaka, który wchodzi mi do przełyku, a czasem nawet do żołądka i go tam czuję. Te objawy praktycznie nigdy nie odstępują i przez to musiałam rzucić szkołę muzyczną (w szkole ogólnej mam nauczanie domowe). Leczę się u psychiatry (biorę escitalopram i pregabalinę), a także mam psychoterapię poznawczo-behawioralną. Dziękuję za przeczytanie, musiałam się po prostu wygadać i przepraszam, jeśli kogoś to obrzydziło.    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@horror_iluzji Witaj na forum. Ja też jestem tu nowa, według mnie możesz się dzielić wszystkim co odczuwasz, po to jest to forum. Przykro mi, że musisz brać takie silne leki, ale cieszę się że otrzymujesz pomoc. Jeśli będziesz miała jakieś pytania to śmiało pytaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@horror_iluzji dobrze rozumiem Twój problem. A czy terapia i leki ci pomagają? Wizyta u psychologa dopiero przede mną i cały czas się boję, że zrezygnuję i odwołam. Bo w ciągu dnia czuję się zazwyczaj ok, chyba że jakiś zapalnik się trafi. Ale wieczory... już wiem bez zegarka, że jest po 21 bo zaczynam czuć się gorzej. Próbuję sobie narazie jakoś sama pomóc psychicznie. Trochę ćwiczę, czasem medytuje, staram się powoli zacząć lepiej jeść bo zajadałam wszystko słodyczami. A to też w sumie nie pomagało. Piję więcej wody. Ale wiadomo, że największa praca jest w głowie a to dopiero przede mną. 

@heyitsmesara dziękuję za porady, mam nadzieję, że wszystko dojdzie do skutku i się przydadzą. 

A u mnie znowu kryzys :( mdli mnie i boję się że to się stanie. A wtedy chyba umrę. Dobrze wiem, że jeśli to przez nerwy to pomógłby sen. Ale ja w trakcie takiego ataku jestem tak pobudzona, i tak boję się zasnąć że nie dam rady :( Obym jakoś przetrwała tę noc.

Dziewczyny jeszcze spytam przy okazji, czy psycholog może wypisać jakieś leki? Albo chociaż jakąś karteczkę do mojego lekarza by przepisał mi coś silniejszego na uspokojenia? Ziołowe i aviomarin nie dają już rady :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 i jak udało Ci się przetrwać noc? Mam nadzieję, że choć trochę spałaś. Znam to uczucie, jak mam atak też nie ma szans na zaśnięcie, mózg pracuje w 200%. Ja odpukać na razie dobrze się czuję, jednak co wieczór nadal mam z tyłu głowy czy coś się za chwilę nie wydarzy. Też mam to samo, stres i całą te sytuacje zajadam słodyczami zamiast po prostu najeść się czegoś porządnego. Czasami mam lęk przed pójściem do restauracji, boję się że tam mi się zrobi niedobrze i całą dobrą kolacje szlag trafi. 

Wydaje mi się, że psycholog nie może wypisywać recept, ale sądzę że może polecić coś na uspokojenie. Nie rezygnuj z pójścia do niego, ja też odkładam z myślą że przecież jest mi na razie lepiej po co mam iść, aż powróciły ataki i zdecydowałam się pójść, żeby tego dłużej nie ciągnąć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, to już nie są moje pierwsze leki, wcześniej brałam Asentrę, później Sulpiryd, od którego chyba się uzależniałam, bo musiałam brać coraz większe dawki, aby poczuć poprawę. No i teraz biorę Escitalopram jedną tabletkę rano i Pregabalinę tabletkę wieczorem i mi z nimi dobrze. Z tą terapią u mnie różnie bywało, bo na początku byłam na psychodynamicznej, ale po czterech miesiącach chodzenia wywołała się rozmowa na temat moich "katastroficznych" myśli dotyczących gastroskopii. Było to dla mnie na tyle nieprzyjemne, wręcz traumatyczne przeżycie, które znacznie pogorszyło mój stan i zrezygnowałam. Po prostu nie potrafiłabym chodzić tam bez lęku, że to znowu się nie powtórzy. Teraz mam terapię poznawczo-behawioralną. Przełamuję na niej lęk przed zwymiotowaniem oraz przerabiam inne ważne dla mnie tematy. Na razie czuję się lepiej, ale nie wiem, czy mogę się wypowiadać, czy cokolwiek mi to pomaga, bo obawiam się, że to zbyt krótki czas jeszcze. @Angel_1896 moim zdaniem to ważne, abyś udała się do psychologa/psychiatry/psychoterapeuty, ponieważ może Ci to bardzo dużo dać. Nie twierdzę, że to będzie przyjemne, ale na pewno pomocne. Może wiele Ci uświadomić, ponieważ może się okazać, że Twoja emetofobia może mieć jakiś związek z jakimiś nieuświadomionymi lękami. Twierdzę, że u mnie poniekąd tak jest.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 chciałabym jeszcze dodać jedną rzecz. Być może Cię to pocieszy. Od października odczuwam wspomniany już przeze mnie ścisk w gardle, jakby coś mi ktoś wkładał do gardła. Czułam, że zaraz dostanę od tego odruchu wymiotnego i niesamowicie mnie to stresowało (dochodziły do tego wizje, że potem zwymiotuję i będę później wymiotować non stop). Poza tym to uczucie robaka włażącego mi do przełyku też wywoływało taki właśnie ścisk.  A powiem Ci, że nigdy tego odruchu nie dostałam, chociaż te odczucia w gardle były bardzo intensywne i trwały praktycznie całą dobę (ostatnio te wszystkie objawy dają mi trochę spokoju). Teraz wiem, że to nie może wywołać odruchu wymiotnego. Być może tak samo jest z Twoimi mdłościami? Czy zdarzyło Ci się kiedyś zwymiotować od tego? Natomiast z atakami paniki miałam problem od 2016. W końcu, w październiku zeszłego roku, tuż przed nerwicą, dostałam na lekcji tak silnego ataku paniki, że zwolniłam się, a koleżanka musiała odprowadzać mnie do rodziców (nauczyciel kazał jej pomóc, bo bał się, że zemdleję). Oczywiście całą drogę do domu bardzo się bałam, cała się trzęsłam itd. Od tego momentu właśnie wszystko się zaczęło. Na początku lęk nie odstępował mnie przez wiele dni (nie pamiętam, ile dokładnie dni mnie to trzymało, ale coś ponad tydzień, może dwa tygodnie. Pamiętam, że serce strasznie mi waliło. Myślałam, że dostanę zawału), nie jadłam przez parę dni (mama mnie tylko zmuszała, żebym wypiła cokolwiek). Jakoś dwa tygodnie później poszłam jeszcze do szkoły, gdzie przeżyłam duży stres (odbyła się próba duetu fortepianowego, a ja podczas takich prób zawsze bardzo się stresuję) i zaczął się ścisk w gardle. Znowu nie jadłam parę dni i byłam zdolna jedynie do leżenia. Robak doszedł miesiąc później. Od tamtego momentu obiecałam sobie, że nie dopuszczę do tego, aby dostać ataku paniki, choćby stało się najgorsze. I podczas całej mojej nerwicy nie dostałam ataku paniki, chociaż czasami było naprawdę blisko.     

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. W poniedziałek mam wizytę u psychologa. Stresuje się ale i trochę cieszę. Dzisiaj dostałam sms z pytaniem czy potwierdzam wizytę. W pierwszej chwili chciałam napisać, że odwołuje, bo pomyślałam sobie że niedługo wiosna, lato, może z lepszą pogodą przyjdą lepsze dni i przecież wcale nie jest aż tak źle. Ale usiadłam, zastanowiłam się i odpisałam że potwierdzam. Jak mi się nie będzie podobało to najwyżej tam nie wrócę i tyle. Ale w taki wieczór jak dziś znów się cieszę, że najprawdopodobniej wizyta dojdzie do skutku. 

Dziewczyny czy rozkleiłyście się na pierwszej wizycie? Boję się, że się popłacze jak głupia jak zacznę opowiadać. A chyba już za stara jestem na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 ja się nie rozkleiłam, w zasadzie to nigdy się nie rozkleiłam. Ale to zależy od osoby. Nie martw się, nie jesteś za stara na to. Każdy człowiek ma święte prawo pokazać swoje uczucia. Dla mnie, gdyby ktoś tak po prostu nie płakał, pomimo że chciałby, po prostu na siłę się hamował, oznaczałoby to, że coś jest nie w porządku. I nie bój się, psycholog zrozumie to, gdybyś się rozkleiła. A w ogóle może się to nie wydarzyć ;). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej, że dla psychologa różne reakcje ludzi są po prostu normalne. Ma zapewne kilka czy kilkanaście wizyt dziennie – spotyka się z różnymi ludźmi, z różnymi problemami, reakcjami, itp. Tak jak na lekarzu nie robi żadnego wrażenia widok krwi, tak psycholog zupełnie normalnie podejdzie do wybuchu emocji. ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×