Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim.

Ja od ponad 2 miesięcy jestem całkowicie bez leków. Jest ciężko z lękami ale od wczoraj zdycham że strachu.

Taka sytuacja:

Musiałam z mężem isc do sąsiadki podpisać pewien dokument. Dzwonimy więc dzwonkiem do domu, cisza... Już mieliśmy iść ale nagle wyszła zmarniona sąsiadka, podeszła do bramy i wzięła od nas ten dokument opowiadając, że jest chora i cały dzień rzyga dalej niż widzi. Widzieliśmy się z nią krótko, dosłownie kilka minut ale jestem kompletnie spanikowana. Od wczoraj czytam o zakażeniu, szoruje ręce prawie do krwi, strasznie się boje... Mąż mi wczoraj zrobił drinka z coli i rumu to mnie zmulilo i zasnęłam ale w nocy koszmary miałam i obudziłam się z mdłościami. Na szczęście wmowilam sobie że to z nerwów i zasnęłam. Dziś boje się cokolwiek zjeść, ciągle myślę o tym, że ta kobieta mnie zaraziła. Czuje się jak totalny świr...😭😭😭

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny. Mam kolejny wieczór pod tytułem "znowu mi niedobrze". Ostatnio mam właśnie takie ciężkie psychicznie powroty do pracy po weekendzie. A jeszcze zadzwoniłam do koleżanki i akurat trafiłam na dzień, w którym miała jelitówke :( Nie oszczędziła mi oczywiście szczegółów z przebiegu choroby a ja jak tylko usłyszałam, że wymiotuje miałam ochote się rozłączyć. Teraz to żałuje, że wgl do niej zadzwoniłam. Próbuje sobie tłumaczyć, że będzie dobrze, że nie zwymiotuje a nawet jeśli to co z tego? Ale jakoś średnio to pomaga. Tak czasem myślę, że ja się chyba nie nadaję do tego życia, wszystko mnie stresuje, za tym idą mdłości i ból brzucha. Nigdy nie wiem czy to choroba czy stres. A już najgorsza jest w tym wszystkim moja obawa przed tym psychiatrą. Może dlatego, że kiedy nie mam ataków to myślę sobie, że nie jest tak źle, że daję radę itd. Ale jak dochodzi co do czego to odpadam. Wstyd mi iść do lekarza po skierowanie do psychiatry. Wiem, że to mega głupie, bo mogłabym sobie pomóc. Ale nie umiem jakoś pokonać tego lęku. A psycholog? Szkoda mi trochę pieniędzy, wiem że to inwestycja w siebie ale mam teraz inne wydatki. A wiem też, że jedno spotkanie mi nie pomoże i że psycholog i tak nie wyda mi żadnych leków. Czasem mam ochotę walnąć sobie w łeb za tą swoją głupią fobię.
A u Was co słychać? Mam nadzieję, że lepiej. @Psychotropka wierzę, że ominęło cię najgorsze. Ja jak totalny świr czuję się cały czas :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.09.2019 o 20:51, Angel_1896 napisał:

Hej dziewczyny. Mam kolejny wieczór pod tytułem "znowu mi niedobrze". Ostatnio mam właśnie takie ciężkie psychicznie powroty do pracy po weekendzie. A jeszcze zadzwoniłam do koleżanki i akurat trafiłam na dzień, w którym miała jelitówke :( Nie oszczędziła mi oczywiście szczegółów z przebiegu choroby a ja jak tylko usłyszałam, że wymiotuje miałam ochote się rozłączyć. Teraz to żałuje, że wgl do niej zadzwoniłam. Próbuje sobie tłumaczyć, że będzie dobrze, że nie zwymiotuje a nawet jeśli to co z tego? Ale jakoś średnio to pomaga. Tak czasem myślę, że ja się chyba nie nadaję do tego życia, wszystko mnie stresuje, za tym idą mdłości i ból brzucha. Nigdy nie wiem czy to choroba czy stres. A już najgorsza jest w tym wszystkim moja obawa przed tym psychiatrą. Może dlatego, że kiedy nie mam ataków to myślę sobie, że nie jest tak źle, że daję radę itd. Ale jak dochodzi co do czego to odpadam. Wstyd mi iść do lekarza po skierowanie do psychiatry. Wiem, że to mega głupie, bo mogłabym sobie pomóc. Ale nie umiem jakoś pokonać tego lęku. A psycholog? Szkoda mi trochę pieniędzy, wiem że to inwestycja w siebie ale mam teraz inne wydatki. A wiem też, że jedno spotkanie mi nie pomoże i że psycholog i tak nie wyda mi żadnych leków. Czasem mam ochotę walnąć sobie w łeb za tą swoją głupią fobię.
A u Was co słychać? Mam nadzieję, że lepiej. @Psychotropka wierzę, że ominęło cię najgorsze. Ja jak totalny świr czuję się cały czas :(

Według mnie, żaden wstyd. Lekarz jak każdy inny. Mózg też choruje. Zresztą nie mam napisane na czole, że chodzę do psychiatry. Wczoraj po wizycie, zgodził się na odstawianie tabletek, także jest poprawa. A kto wie ile bym jeszcze cierpiała gdyby nie wizyta u niego i diagnoza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny. Czy ktoś się jeszcze tu udziela? Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku. U mnie ostatnio bardzo kiepsko. Miałam tak silny napad lęku, że już spisałam numer do psychiatry, może gdybym mogła zadzwonić o 3 nad ranem to byłabym już zapisana a tak to znowu się odwlekło do kolejnego "najgorszego momentu". Ale powiem Wam, że tragicznie czuję się ostatnio fizycznie. Rzadko w ciągu dnia, najczęściej noc/wieczór. Na początku myślałam, że to jak zwykle nerwy. Ale nudności i rozbicie coraz bardziej masakryczne, nawet teraz. Już zaczęłam myśleć, że to ciąża. Jest na to minimalna, prawie nieprawdopodobna, 00,01% szansa, ale coś tam jest chociaż wątpię w to. Ale narazie wstrzymam się z wizytą u lekarza rodzinnego. Ale po okresie do niego ruszam i chce skierowanie na morflogie, próby wątrobowe i usg żołądka i jelit (o ile takie coś w moim szpitalu robią). Zaczynam się martwić, że to nie tylko stres jest powodem mojego złego samopoczucia. Wydawało mi się, że tak to czułabym się cały dzień źle i że to tylko stres. Natchnęła mnie rozmowa z koleżanką, która już w ciąży miała zapalenie pęcherzyka żółciowego, ale lekarze jej mówili, że to zgaga ciążowa, dopiero gdy urodziła a problem nie znikał zajęli się tą sprawą. I ona właśnie miała napady bólu tylko w nocy. 

Zaczynam się zastanawiać czy ja też nie mam jakiegoś problemu właśnie z wątrobą, jelitami lub żołądkiem biorąc np pod uwagę moje częste problemy z biegunkami itd. Wiem, że teraz też biorę częściej leki niż inni ale to krople żoładkowe, imbir, uspokajające itd. Wiem, że też krzywdzą ale nie aż tak jak np różne tabletki odchudzające, które brałam często w okresie gimnazjum/liceum. Plus przewlekły stres robiący swoje. A jak się okaże, że problem jest jedynie w mojej głowie, a badania wyjdą dobrze to ruszam leczyć głowę. Trzymajcie kciuki, żeby to wszystko doszło do skutku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc dziewczyny :) jestem tu Nowa i w końcu widzĘ, że trafiłam na "swoich ":) Walczę z fobia już od 8 roku życia, po tym jak zwymiotowalam w sklepie. Obecnie mam 28 lat, jestem w 22 tygodniu ciąży i cholernie boję się każdego dnia o wymiotowanie. Przez pierwsze miesiące ciąży miałam takie mdłości, że umieralam i oczywiście wolałam się męczyć i blokować wymioty (dzięki Bogu się udało i mam nadzieję, że tak zostanie ). CZytaM Wasze historie i odnajduję tam siebie. w dodatku mam zespół jelita drazliwego,często boli mnie żołądek. Teraz przez ciąże jedynie co mogę brać to ziołowe herbatki. Zawsze piłam iberogast,krople miętowe itp. Ciągle tylko myślę o tych pieprzonych wymiotacH. ja się nawet porodu nie boję tylko tego ,ze przy porodzie można wymiotować. Potem jak urodzi się dziecko to też pewnie wirusy przyjdą itp. Ostatnio mąż wymiotowaL to myślałam że zejde z tego świata. Do łazienki potem bałam sie wchodzić;oczywiście uszy zatyKam jak słyszę wymiotujacego. Zjeść nie mogę wszystkiego, bo boje się ,ze mi zaszkodzi. Zawsze pytam najbliższych czy oby na pewno nikogo nie boli brzuch,żeby w razie czego się ewakuować. Co za masakra. potrafię "przełknąć "wymioty jak już przyjdą jednak całe szczęście są bardzo rzadko. Ale przeraża mnie te dlawienie ble..wolę zdychaC . Jak słyszę "idź wsadź palce to Ci ulzy" to aż drgawek dostaję.  Jak to dobrze ,ze tu znajdę zrozumienie i taki sam probLem! Mam nadzieję, ze któregoś dnia będę miała brzydko mówiąc wy****ne na to czy będę rzygac czy nie. Pozdrawiam Was kochane :* i chcę zapytać przyszłe mamusie jak to bylo U Was z ciążą i porodem? Wymioty były?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć @gosiaczek193. Nie pomogę ci w temacie ciąży niestety. Ale bardzo cię podziwiam, że się na nią zdecydowałaś.  Jak zauważyłam u koleżanek to niektóre mówią, że nie wyrabiają się w drodze do toalety, a inne czują się świetnie i nie zdarzyło im się przez całą ciążę zwymiotować. Wszystko tak naprawdę zależy od organizmu, tak mi się wydaje. 
Ja jestem chyba jedynym nie radzącym sobie użytkownikiem w tym temacie na forum :( cały czas sobie postanawiam, że będzie lepiej, deklaruje się tutaj a potem co? Kolejne napady, nieprzespane noce. Tony wspomagaczy aby tylko nie zwymiotować. Każdy dzień to obawa by to się nie stało. Najgorzej, że ostatnio nie mam nawet z kim porozmawiać. Ostatnio spisałam nawet numer do psychiatry, wybrałam tego u którego mi godziny bardziej pasują i co? I nic jak zwykle. Bo było trochę lepiej i już jest gorzej. Cierpi przez to też mój związek :( Nie chce nigdzie wychodzić bo się boję, nie przesypiam nocy więc jak chłopak przyjedzie to się przytulę do niego i mimowolnie zasnę, bo czuję się w końcu bezpiecznie. Nie mieszkamy razem chociaż czasem myślę, że dużo by mi to pomogło. Nasz czas wspólny ostatnio jest niewykorzystany, ale w sumie to nie miejsce na takie żale. Trzymajcie się dziewczyny!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.10.2019 o 23:30, gosiaczek193 napisał:

Czesc dziewczyny 🙂 jestem tu Nowa i w końcu widzĘ, że trafiłam na "swoich ":) Walczę z fobia już od 8 roku życia, po tym jak zwymiotowalam w sklepie. Obecnie mam 28 lat, jestem w 22 tygodniu ciąży i cholernie boję się każdego dnia o wymiotowanie. Przez pierwsze miesiące ciąży miałam takie mdłości, że umieralam i oczywiście wolałam się męczyć i blokować wymioty (dzięki Bogu się udało i mam nadzieję, że tak zostanie ). CZytaM Wasze historie i odnajduję tam siebie. w dodatku mam zespół jelita drazliwego,często boli mnie żołądek. Teraz przez ciąże jedynie co mogę brać to ziołowe herbatki. Zawsze piłam iberogast,krople miętowe itp. Ciągle tylko myślę o tych pieprzonych wymiotacH. ja się nawet porodu nie boję tylko tego ,ze przy porodzie można wymiotować. Potem jak urodzi się dziecko to też pewnie wirusy przyjdą itp. Ostatnio mąż wymiotowaL to myślałam że zejde z tego świata. Do łazienki potem bałam sie wchodzić;oczywiście uszy zatyKam jak słyszę wymiotujacego. Zjeść nie mogę wszystkiego, bo boje się ,ze mi zaszkodzi. Zawsze pytam najbliższych czy oby na pewno nikogo nie boli brzuch,żeby w razie czego się ewakuować. Co za masakra. potrafię "przełknąć "wymioty jak już przyjdą jednak całe szczęście są bardzo rzadko. Ale przeraża mnie te dlawienie ble..wolę zdychaC . Jak słyszę "idź wsadź palce to Ci ulzy" to aż drgawek dostaję.  Jak to dobrze ,ze tu znajdę zrozumienie i taki sam probLem! Mam nadzieję, ze któregoś dnia będę miała brzydko mówiąc wy****ne na to czy będę rzygac czy nie. Pozdrawiam Was kochane 😘 i chcę zapytać przyszłe mamusie jak to bylo U Was z ciążą i porodem? Wymioty były?

Cześć 😊 Jestem już na tym forum od jakiegoś czasu. Mam 30 lat i dwójkę dzieci.  Lęki przed wymiotowanie mam od kiedy pamiętam! Zupełnie Ciebie rozumiem ale pociesze Cię, jak byś miała wymiotować przez ciążę to byłoby to na początku jej trwania, teraz już z górki. Ja na szczęście w ciąży nie wymiotowałam. Teraz pojawilam się na forum bo mam kryzys, generalnie dluzysz czas już tu nie zagladalam. Mój brat dzisiaj w nocy wymiotował, ostatnio miałam z nim styczność w poniedziałek ponieważ nie mieszkamy razem ale oczywiście Już stres😞wiem że to jelitowka ponieważ jego synek wymiotował i miał biegunkę tydzień wcześniej. Boję się o dzieci... Jak młodszy 5 lat kręci się w nocy w łóżku już jestem zestresowana że jest mu niedobrze... Jak przestac się tym martwić, jak żyć normalnie? Co chwile ból brzucha, lęki że zwymiotuje albo już strach że będzie mi niedobrze... Tego nie zjem bo może mi zaszkodzić, pomidor bez skórki bo może stanąć na żołądku, idziemy do restauracji to nie jem bo boję się że się zatruje... Moje leki przenoszę na dzieci, ostatnio córkę 10 lat bolał brzuch, to co zrobiła jej matka... Zaniosla miskę w "razie czego" a ona na to mamuś wszystko w porządku, nie denerwuj się, wypije ciepłą herbatkę i będzie ok. Jestem fatalną mamą, zamiast być przy niej i ją wspierać to jeszcze ona mnie pociesza i uspokaja... Nie ma dnia żebym nie myślała o Wymiotowaniu, żebym się nie bała że będę wymiotować, ja albo dzieci czy mąż. Chciałam iść do psychiatry tylko bóle się że dostanę leki a one nie pomogą.. Jak przez tabletki można przestać mieć leki przed wyniotowaniem?! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@DorisDay rozumiem twoje obawy co do leków. Wydaje mi się, że tu bardziej chodzi o wyciszenie tego lęku, że on dalej będzie ale my będziemy bardziej obojętne. Ja kiedyś brałam w sumie jeden lek przez miesiąc będąc w pierwszej klasie liceum. Miałam stany lękowe, ciągłą gulę w gardle i lekarz rodzinny przepisał mi Amytriptylinum czy jakoś tak. Do dziś pamiętam to uczucie takiego jakby otumanienia? Bałam się, ale jednocześnie czułam się jakby ktoś mnie uderzył w głowę i nie do końca do mnie wszystko dochodziło. Ale nie warto się chyba tym sugerować, gdyż lekarz nie był od tego specjalistą. Ja się boję, że efektem ubocznym leków może być wymiotowanie. Ale narazie mam strach i wstyd przed psychiatrą więc nie wiem jak działają naprawdę te wszystkie leki. Dziewczyny u góry trochę wspominały. 
Teraz panują te wszystkie jelitówki. U mnie tata poprzedniej nocy wymiotował, ale wmawiam sobie, że to przez anginę, którą prawdopodobnie ma, bo praktycznie nie może mówić. Ale i tak już nic nie jadłam odkąd się o tym dowiedziałam, czyli od jakiejś 17. I teraz nie wiem już czy mi niedobrze z głodu, stresu czy wirusa. Staram chronić się przed wirusami ale jest to ciężkie. Najchętniej zamknęłabym się w domu i nie wychodziła z niego :( Ze stresu jestem mega spięta i boli mnie kręgosłup. A jeszcze w weekend studia, które najchętniej bym rzuciła. 
Trzymam kciuki @DorisDay za zdrowie twoje i twojej rodzinki.
I uwierzcie dziewczyny, bardzo podziwiam wszystkie z Was, które są mamami. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.10.2019 o 23:02, Angel_1896 napisał:

@DorisDay rozumiem twoje obawy co do leków. Wydaje mi się, że tu bardziej chodzi o wyciszenie tego lęku, że on dalej będzie ale my będziemy bardziej obojętne. Ja kiedyś brałam w sumie jeden lek przez miesiąc będąc w pierwszej klasie liceum. Miałam stany lękowe, ciągłą gulę w gardle i lekarz rodzinny przepisał mi Amytriptylinum czy jakoś tak. Do dziś pamiętam to uczucie takiego jakby otumanienia? Bałam się, ale jednocześnie czułam się jakby ktoś mnie uderzył w głowę i nie do końca do mnie wszystko dochodziło. Ale nie warto się chyba tym sugerować, gdyż lekarz nie był od tego specjalistą. Ja się boję, że efektem ubocznym leków może być wymiotowanie. Ale narazie mam strach i wstyd przed psychiatrą więc nie wiem jak działają naprawdę te wszystkie leki. Dziewczyny u góry trochę wspominały. 
Teraz panują te wszystkie jelitówki. U mnie tata poprzedniej nocy wymiotował, ale wmawiam sobie, że to przez anginę, którą prawdopodobnie ma, bo praktycznie nie może mówić. Ale i tak już nic nie jadłam odkąd się o tym dowiedziałam, czyli od jakiejś 17. I teraz nie wiem już czy mi niedobrze z głodu, stresu czy wirusa. Staram chronić się przed wirusami ale jest to ciężkie. Najchętniej zamknęłabym się w domu i nie wychodziła z niego :( Ze stresu jestem mega spięta i boli mnie kręgosłup. A jeszcze w weekend studia, które najchętniej bym rzuciła. 
Trzymam kciuki @DorisDay za zdrowie twoje i twojej rodzinki.
I uwierzcie dziewczyny, bardzo podziwiam wszystkie z Was, które są mamami. 🙂

Angel nie rezygnuj ze studiów. Ja dałam radę to Ty też 😊 Nie możemy pozwolić aby nasza fobia wpływała a aż tak na nasze życie. Musimy z tym walczyć a nie się poddawać. Wiem... Ciągle obawy że możemy się od kogoś zarazić są straszne ale z drugiej strony jak by każdy miał lęk przed jelitówką to nikt by nie wychodził z domu... Musimy wierzyć że nic nam nie będzie i iść do przodu. Ja codziennie walczę z bólem brzucha, tłumacze sobie że to Przez nerwy i jakoś daje rade. Wiadomo że mam Raz lepsze dni raz gorsze ale staram się aby te lęki nie wpłynęły jakoś na to jak żyje, fakt jest to bardzo trudne. Staram się opanować jakoś ten strach dla dzieci, żeby one nie żyły w wiecznym strachu, lęku tak jak ja... Wierzę że i Tobie uda się jakoś pokonać swoje lęki, założysz rodzinę, będziesz miała dzieci,  3 mam za to kciuki. Tylko nie rezygnuj ze studiów, walcz a wiem że wszystko się uda 😊

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@DorisDay dziękuję bardzo za słowa otuchy. Staram się walczyć ale nie jest to proste. Właśnie znowu nie śpię bo obudziłam się z "zatkanym gardlem". Bierze mnie przeziebienie Ale i tak się boję bo mamę bolał dziś żołądek. Nie wiem czy wymiotowala bo bałam się zapytać. 

Męczy mnie już to wszystko bardzo. Te codzienne zastanawianie się co zrobić żeby nie zachorowac na jelitowke, strach przed wychodzeniem z domu, nawet przed kontaktem z domownikami. Przed praca bol brzuch bo co jesli sie okaze ze jakies dziecko jest chore na rotawirus. Od razu załącza mi się strach przed jedzeniem i wiadomo ogólny stres. Już schudłam w tym miesiącu prawie 2 kg. Niby fajnie bo tak bez "niczego" czlowiek chudnie ale boję się co będzie dalej. Bo ja na dobra sprawę nie potrzebuje chudnąć. Mała ilość jedzenia, stres i miała ilość snu robią swoje :( 

Jeszcze 2-3 lata temu stresowalam się mniej, tylko w sezonie zazwyczaj i to jak już usłyszałam że ktoś blisko ma jelitowke. Od ponad roku boje sie praktycznie codziennie. Nie wiem, czy jestem bardziej świadoma zagrożenia, słabsza psychicznie czy jeszcze coś innego ale jest gorzej :( 

moje życie to ciągły strach i smutek. Nie pojmuję jak mało mam odwagi żeby pójść do lekarza leczyć ta zeschizowana głowe. A jako 15latka poszlam do mamy z prosba o wizyte u psychologa i chodzilam tam, mialam na to odwage. A teraz odwagi brak. Moze kiedys, pewnie jak juz bedzie bardzo zle. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejo jest ktoś tutaj? Próbuje sobie znaleźć miejsce i nie mogę :( Od początku tygodnia brało mnie przeziębienie. Wczoraj czułam się paskudnie, niedobrze mi było przez ból gardła. Dzisiaj od południa było lepiej a teraz tragedia. Po dwunastej zaczął boleć mnie brzuch no i dostałam biegunki :( i teraz jest mi niedobrze i nie wiem już czy to faktycznie dolegliwość czy ze strachu przed tym, że boję się, że to jelitówka. Nie mogę się na niczym skupić, najchętniej chodziłabym w kółko. Wzięłam aviomarin i mam nadzieję, że coś pomoże. Jak biegunka nie przejdzie to też wezmę leki. Narazie jej nie hamuje bo boję się, że jak to zrobie to "pójdzie" górą :( Chociaż i tak strach mnie już paraliżuje. Dobrze chociaż, że do niedzieli jestem w domu. Ale miał być to mój długi weekend do odpoczynku i co z tego wyszło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem... Oj dziewczyny, mój wyjazd do Bułgarii był super. Ostatecznie nie chciało mi się cudować z butelkowa woda i myłam zęby kranówką... 

Co tam wakacje, teraz mam inny problem...

Tydzień temu zachorowałam na zatoki i jeszcze do wczoraj brałam antybiotyk, pomijając fakt że pracuje w przedszkolu , pojechałam wczoraj na korepetycje do jednego ucznia... Mama mówiła że był parę dni temu chory...wiadomo na co. Oczywiście ja już cała byłam w stresie. Wróciłam do domu i na noc wzięłam ostatni antybiotyk. I co?

Rano się budzę, zjadłam dwie kromki i poczułam jak mnie okropnie muli. Myślałam że zwymiotuje, iberogast poszedł w ruch, gorąca herbatą i tak już od rana sobie leżę pod kocykiem. Nie jest mi mega niedobrze, po prostu mnie mdli, i mam uczucie jakbym zjadła kamień, tak mi ciężko na żołądku :( do tego parę razy poszłam do wc... Sama nie wiem czy antybiotyk mi zaszkodził, bo nie brałam osłony, czy zaraziłam się wczoraj wieczorem od ucznia... Jest mi tak źle. Mam dość tego strachu, nawet jakbym chciała puścić pawia to nie potrafię, umiem wytrzymać wymioty i się po prostu męczyć. Trzy czy dwa lata temu miałam ostatnia jelitowke która mama przyniosła że szkoły. Pamiętam że wtedy napilam się wody i już chcialam to z siebie wyrzucic, ale zemdlałam od samych prób wymiotowania, czaicie? Takie miałam apogeum stresu że to już się stanie... Mam nadzieję że do jutra przejdzie mi ten żołądek, nie mam na nic apetytu... Ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Edit:

Byłam u lekarza, pojawiła się gorączka. Brak wymiotów, trochę biegunki. Żołądek zmęczony, podrażniony, ciężki. Ale nie boli tak mocno. Dostałam trzy zastrzyki i lekarz mnie nastraszył, że coś się rozwija.... Ale jelitowka to chyba najlepsza opcja :( wymienil wyrostek robaczkowy, coś z żołądkiem, trzustka lub wrzody... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Czy ktoś tu jeszcze zagląda? Co u Was słychać dziewczyny? U mnie słabo. Siedzę właśnie z nudnościami i może to być jelitówka bo zaczęła się w pracy. Ech... w takich właśnie momentach nienawidze tej roboty i marzę o niewychodzeniu z domu. Jeszcze teraz przejęłam obowiązki koleżanki i po prostu muszę być w pracy choćby nie wiem co więc jeszcze gorzej się czuję myśląc, że jeśli TO mi się przydarzy to i tak będę musiała wziąźć się w garść i iść do pracy. Do tego dochodzi weekend w szkole i tam też muszę być. 
Mam ostatnio nieprzespane noce ze stresu, gulę w gradle. Mało jem przez co schudłam i nie mam już sił :( zbieram się do tego psychologa i nie mogę się zebrać. Muszę się zdobyć na odwagę, zadzwonić i umówić się na wizytę. Może jutro dam radę. Nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że chociaż u Was wszystko dobrze. @Kimczi jak Twoje zdrowie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim. Czytam Was i jakbym widziala siebie....wlasnie przechodze przez kryzys... jestem u rodzicow w odwiedzinach, na stale mieszkam za granica. Obudzilam sie o 12 w nocy czyli 2 godziny temu, cala sie trzeslam, ogolnie mialam wrazenie jakbym miala gorączkę ale nie mam. I musiałam estac. W brzuchu rewolucja, biegunka, poszlam do brata do pokoju na szczęście on późno chodzi spac, i próbowałam sie uspokoić myslac ze mam mega atak paniki. Zaparzylam melisę podwójna, i te drgawki dalej mnie męczyły. Najgorsze jest to ze boje sie se to początek jelitowki a ja jestem tak daleko od domu:( boli mnie zoladek i ogolnie zle sie czuje. Teraz juz mniejsze te drgawki ale czuje ze biegunka jeszcze trochę potrwać moze. I teraz nie wiem czy to od silnego ataku paniki te objawy czy to jelitowka sie rozwija:(((strasznie sie boje:(((. Wspooczuje Wam dziewczyny....wiem co przeżywacie. Ja mam tez dwoje dzieci i zawsze co roku razem z nimi przechodze jelitowke:( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim. Ja podobnie jak @Bamba zaglądam tu najczęściej w czasie ataku. Teraz bardzo się boję bo jedna osoba z mojej rodziny wymiotuje. Możliwe, że to niestrawność, bo wiadomo święta. Ale to dziecko, które miało wczoraj kontakt z kolegami, może któryś był po jelitówce i doszło do zarażenia? Nie ma pojęcia, masakra, strasznie się denerwuję. Tak bardzo się staram uniknąć tego wirusa... Zamknęłam się w pokoju i się modlę żeby to nie był rota. Do łazienki to chyba nie wejdę przez najbliższe dni, chociaż nie wiem jak to zrobię. Aż się boję wyjść z pokoju. Do tego trochę słyszałam i aż mnie teraz w środku telepie. Mam nadzieję, że to zwykła niestrawność i przejedzenie. Ale sama to pewnie nic nie zjem przez najbliższy dzień albo i dłużej. Co za maskara, święta, wolne w końcu od pracy i takie rzeczy :( Najgorsze jest to, że ja żadnego stresu, żadnej choroby nie umiem przespać tylko wpadam wtedy w bezsenność :(
Mimo wszystko życzę Wszystkim i sobie Wesołych Świąt i dużo siły do walki o siebie samych na przyszły rok. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 kochana trzymam mocno kciuki zebys sie nie zarazila!!! Wiem jakie to okropne. Ten lęk. Jednak powiem Ci cos. Ja zawsze panicznie sie tego boje. Jednak jak juz zachoruje ( przynajmniej raz w roku od dzieci) to sk jak ty przestaje jesc jsk tylko ktores zaczyna wymiotowac i potem jak juz ja mam objawy to te wymioty nie sa tak obfite i meczace wtedy trzeba tylko pamietac o piciu nawadnianiu się. Wymioty mnie przerazaja sle jak juz do nich dochodzi to nie jest az tak zle. Wymiotuje klade sie. Wymiotuje i skupiam sie by przeszlo. Wtedy myslisz by wyzdrowiec jsk najszybciej dojsc do siebie samo wymiotowanie jest oczywiscie bsrdzo nieprzyjemne ale musimy zdac sobie sprawe że to obronny odruch organizmu by pomoc nsm pozbyc sie wirusa czy bakterii np w zatruciu. Nie zabije nas to. Trzymaj sie dzielnie. Jesli masz zel sterylizujacy myj rece czesto i sedes oraz klamki przecieraj:) pozdrawiam i zycze zdrówka:) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeju, @Angel_1896, najgorzej. :( Meega Ci współczuję, chyba gorszego momentu nie było. Święta, wolne, czas radości, relaksu, a tu jelitówka. Nie wiem, kiedy napisałaś posta, bo nie wyświetlają się daty nowych wpisów, ale mam nadzieję, że się nie zaraziłaś, a zagrożenie powoli mija albo już minęło. 😘 

Warto zawsze mieć probiotyk, ja w takich sytuacjach zawsze biorę na potęgę. Nie mam pojęcia, czy to coś daje (tzn. tak ogólnie to daje na pewno, mam na myśli taki doraźny, 'natychmiastowy' efekt, w momencie zagrożenia), ale fakt faktem, że kilka razy byłam na 'linii ognia' i się nie zaraziłam,  a poza tym zawsze jestem spokojniejsza, więc suma summarum i tak wychodzi na plus. Do tego mycie rąk + dezynfekcja, o której pisze Fabienka. Jeśli nie masz żadnego 'profesjonalnego' środka, to ja bym celowała nawet w ocet albo, nie wiem, jakiś alkohol? Warto przetrzeć wszystkie takie newralgiczne miejsca, czyli klamki, piloty, uchwyty w szafkach, itp. – wszystko to, co potencjalnie może być rezerwuarem wirusa, bo dotyka je dużo osób. No i oczywiście toaleta, warto w takich sytuacjach czyścić ją duuuużo częściej i dokładniej, a już idealnie by było, gdyby chorego oddelegować do jednej, a zdrowa część domowników korzystała z drugiej, no ale wiadomo, nie zawsze jest taka możliwość. Ze środków chemicznych to słyszałam, że pochloryn sodu działa – mój brat kiedyś kupił jakiś specjalny preparat w aptece, stosowany do dezynfekcji w medycynie (w sensie w szpitalach, do chirurgicznego mycia rąk, itd., przynajmniej tak jest napisane na opakowaniu) i nawet nie był drogi, o ile dobrze pamiętam, to kosztował jakoś 30 zł za naprawdę sporą butelkę. Może warto się zaopatrzyć? 🙂 Dobrze mieć coś takiego na takie kryzysowe sytuacje.

I co jeszcze? Pozytywne myślenie! To cholerstwo jest bardzo zaraźliwe, ale to nie znaczy, że musisz się zarazić. U mnie kilka razy już się zdarzyło, że ktoś z domowników albo ludzi, z którymi miałam kontakt, chorował, A JA NIE. Naprawdę. Co przeżyłam, to moje, ale się nie zaraziłam. Jeśli będziemy dbać o higienę i odporność, to naprawdę jest duża szansa, że wyjdziemy z tego z tarczą. A stres czy głodzenie się temu nie sprzyjają. Ja wiem, że najchętniej w takich sytuacjach zamknęlibyśmy się w pokoju i nic nie jedli, ale warto jednak się przemóc. Ja jestem zdania, że lepiej jeść niż nie jeść, bo wtedy jesteśmy osłabieni, nie dostarczamy organizmowi składników odżywczych, więc i łatwiej o zarażenie. Poza tym: trudno się dobrze czuć, nie jedząc (przekonałam się o tym bardzo dobitnie), więc tym bardziej będziemy zestresowani, bo fizyczne złe samopoczucie zinterpretujemy jako objaw jelitówki, a nie wynik głodzenia się, więc koło się zamyka. 

Tyle z teorii. Łatwo się mówi, jak to nie u mnie szaleje wirus, ale z racji, że mam kontakt z dziećmi (złobkowymi i przedszkolnymi) właściwie jakieś małe, potencjalne zagrożenie jest u mnie cały czas. Doświadczenia zawsze warto wymienić. ;) Siły nam życzę, jakoś przetrwamy tę cholerną zimę. 😘 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś żyję. Ale boli mnie brzuch i nie wiem czy to stres czy ta jelitówka. U mnie w domu jest 7 osób. zawsze tak było że jak ktoś zachorował to zaraz leciały conajmniej dwie osoby. Narazie cisza. Dzien przed bratem mama miała biegunke i bolal ją brzuch ale nie wiem czy to był wirus czy przejedzenie bo mama ma czasem takie objawy po ciężkim jedzeniu. Potem w środę brat wymiotował. I jak narazie wszyscy czują się dobrze. Ja oczywiście każdego wieczora schizuje na maksa. Dzisiaj chyba najbardziej. Staram się coś jeść i jakoś żyć, łykam probiotyk już dawno. Jedną kapsułkę dziennie a od tamtego zdarzenia 2. Ogólnie zalecane jest 2-4 dziennie ale staram się aż tak nie faszerować. Oczywiście wzięłam już dzisiaj melise na uspokojenie i lokomotiv. Piję teraz imbir a w pogotowiu mam aviomarin i pepsi. Bardzo się boję :(  A tak się starałam uważać, reszta mojej rodziny nie uważała wcale i zdrowi. A ja jak zwykle źle się czuję. Do tego na dniach mam dostać okres a wtedy też mam mdłości i biegunkę, zdarza się temperatura. Nic mi nie pozostaje jak siedzieć i modlić się o zdrowie. Wolalałbym mieć tydzień biegunki niż jeden raz zwymiotować :( Strasznie mi się wszystko spięło i nie wiem czy to stres czy to z mdłości. Masakra
Myślę już poważnie nad wizytą u psychologa ale czy ona mi pomoże? Ciężko jest mi w to uwierzyć. Ale chyba poświęcę pieniądze i pójdę chociaż raz. Mam postanowienie zadbać o siebie w nowym roku. 
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi. To miłe, że ktoś pocieszy bo w realnym świecie nie mam żadnego wsparcia. Ewentualnie wyśmiewanie się z mojego problemu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896, powinno być już ok! Gdybyś miała być chora, to najprawdopodobniej zachorowałabyś po maksymalnie 2-3 dniach. Będzie dobrze! 👍

 

A co do psychologa, to jak dla mnie raz Ci nie pomoże. Jeśli się zdecydujesz, to musisz się raczej nastawić na to, że to będzie długi proces, a nie pojedyncza wizyta raz na jakiś czas. No i warto też wybrać kogoś kompetentnego, ja chodziłam jako dziecko i średnio cokolwiek to pomogło. 

 

Wyśmiewanie problemu... Taaak, skąd ja to znam. 😏 Tylko że podejrzewam, że to nie wynika ze złych intencji czy chęci dowalenia nam, tylko po prostu z niezrozumienia problemu. Nikt nie lubi wymiotować (tak samo jak kaszlu, kataru czy bólu gardła), ale też nikt nie schizuje z tego powodu i się tego tak panicznie nie boi. Najbardziej powszechny argument to ten, że "czego tu się bać, przecież to nie zagraża naszemu życiu, porzygasz i przestaniesz". I w sumie racjonalnie tak to właśnie wygląda. Tak jak z każdą inną "zwykłą" chorobą: będzie bolało cię gardło, może będziesz mieć gorączkę i tyle, co najwyżej spędzisz parę dni w domu i odłożysz swoje plany, ale to wszystko, potem nawet nie będziesz o tym pamiętać. Nic fajnego, ale przecież nie boisz się przeziębienia, prawda? Jelitówka to dla "normalnych" ludzi to

samo co takie przeziębienie, a nawet pod pewnymi względami coś "lepszego", bo trwa zazwyczaj krócej. Nic miłego, ale no, zdarza się. Tak do tego podchodzą. I naprawdę trzeba dużej empatii, żeby zrozumieć, że ktoś naprawdę może się tego bać, o ile w ogóle zrozumienie tego jest możliwe. 😉 Moim zdaniem nie jest. Nawet jeśli ktoś nam współczuje i mówi, że rozumie, to tak naprawdę nie rozumie, bo dla osoby, która nigdy tego nie doświadczyła, jest to zbyt abstrakcyjne. 

 

Jaki probiotyk bierzesz? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Dreamesse dziękuję za odpowiedź. Biorę Sanprobi Super Formula. Kiedyś brałam przez dłuższy czas Intesta. 
U mnie średnio. Codziennie wieczorem mi niedobrze. W dzień ból brzucha i biegunka. Wszystko mnie stresuje. Mama dzisiaj powiedziała siostrze, że słabo wygląda a ona, że żeby tylko nie była chora bo jej koleżanka to w sylwestra zachorowała na jelitówke bo przed świetami u niej wszyscy w domu chorowali. I jak ja to tylko usłyszałam to już mnie mdli od tamtej pory. 
Zauważyłam, że jak rano wstaje to boli mnie żołądek z głodu bo kładę się głodna, jak rano zjem to mi lepiej, ale jak przejdzie przez żołądek to znowu stres w brzuchu, ból, wzdęcia i może nie nazwałabym tego biegunką, ale wizyty w toalecie częste. Po tym brzuch płaski i pusty, zjem bo już mi ciężko i od nowa to samo. Najlepiej się czuje jak prawie nic nie jem. Ale wiem też, że to jest niezdrowe. Moje spanie wygląda tak, że jak pół jednej nocy przesiedzę to na drugą noc padam już mimowolnie wcześniej, ale następnego dnia znowu siedzę i tak w kółko. Nie mam już siły na nic. Sama zauważam, że nawet już przygotowywać do pracy mi się nie chce tak jak kiedyś. A już nie mówiąc o pisaniu mojej pracy magisterskiej. Wszyscy mówią "Przecież dasz radę. Ty to zawsze taka zorganizowana. Przecież ty to napiszesz." A jak nie dam rady? "Dawanie rady" non stop też jest ciężkie :(

Myślę już intensywnie nad tym psychologiem i wizytą u lekarza. Ale szczerze? Do lekarza boję się iść, że coś tam złapie. (Tak, kolejna wymówka). Psycholog? Nie mam jakoś w to wiary a i pieniądze trzeba zainwestować (Tak, kolejna wymówka). Czasem nie wiem co jest w tym wszystkim gorsze, sama fobia czy moje nastawienie? Boję się a nie chcę sobie pomóc bo się boję. Wiem, jak to brzmi ale to prawda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie teraz pomyślałam, że żadna fobia nie bierze się z nikąd. Coś musiało w nas spowodować to, że tak bardzo się tego boimy. Dopiero teraz, siedząc i myśląc zauważyłam jak bardzo długo mi ona towarzyszy. Już w podstawówce pamiętam jak w nocy w sytuacjach kryzysowych siedziałam na balkonie, z różańcem w ręku i się modliłam by to się nie stało. Albo jak pisałam do kuzynki, jeszcze wtedy mojej przyjaciółki, że ktoś jest chory i ja się boję. Pisałam też pamiętnik w trudnych chwilach. Potem w liceum przez jakiś czas miałam silny stres, prawie nic nie jadłam. W sumie przypomina mi to sytuacje z teraz. Ale wtedy miałam odwagę iść do mamy i poprosić o pomoc bo czułam, że nie daję rady. Był psycholog, ale nigdy mu nie powiedziałam czego się naprawdę boję. Potem odkryłam aviomarin, lokomotiv, imbir, probiotyki i inne takie cuda bo mam już możliwość to wszystko kupić. Bo w  minionym już roku znów to tak silnie wróciło. Ta fobia mi tak wiele zabiera a ja tak bardzo nie umiem z tym czegoś zrobić :( Strach przed ciążą, macierzyństwem a zegar tyka. I nie zapowiada się żeby mi to przeszło. Brak znajomych bo strach przed wyjściem z domu. Mimo zaproszenia Sylwester spędzony w łożku z serialami. Nawet od jedynej koleżanki nie odbieram telefonów bo kiedyś zadzwoniłam do niej i mi opowiadała jak ma jelitówkę bo akurat tak trafiłam z tym telefonem. I teraz boję się od niej odbierać. Przepraszam wszystkich za te moje żale, ale w domu nikt nie chce słuchać, chłopak w pracy a ja siedzę sama, znowu w stresie. I w strachu, że ten 2020 rok znów upłynie pod znakiem fobi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.01.2007 o 04:38, Tifany26 napisał:

Jezu... a ja myślałam że tylko ja jedyna na świecie zwariowałam i uriłam sobie coś tak głupiego jak lęk przed wymiotami... jest was az tyle... wiecie co? podziele sie z wami tym co mnie dotknelo, jak sobie radze i moimi obserwacjami.

 

co mi było?

obsesyjny strach przez wymiotami. dokładnie to co wy opisujecie z drgawkami z niespaniem po nocach z temperatura i płaczem non stop.

 

co mi pomoglo?

usiadlam i zastanowilam sie ze lek przed wymiotowaniem to nie jest lek przed wymiotowaniem... to tylko moj organizm ma dla mnie wiadomosc...

 

kiedy organizm wymiotuje?

jak cos chce wyrzucić niezdrowego ze środka, tak?

tak!

a co ja chce wyrzucić z siebie?

moze cos z czym nie daje sobie rady?

coś czego nie moge juz strawić... psychicznie.

 

skoro chce z siebie wywalic i bede miala spokoj to czemu budzi to moj lęk?

bo wymiotowanie jest nieprzyjemne, śmierdzi, boli gardło i głowa i w uszach i smak ochydny, tak?

a moze uswiadamianie problemów i wywalanie ich niby jakie jest? miłe?

 

wiec załozyłam sobie ze moj mózg mowi mi ze zalegaja we mnie problemy i on je chce wywalic.

to byl moj pierwszy krok wymyslenie tego.

 

dugi gdy mnie dopadal strach w nocy powiedzialam sobie wcale nie musze dzis spac, ani dzis ani jutro. nie chce to nie bede.

nie bede sie do niczego zmuszac.

wlaczona lampka

właczone cicho radio

psa do łóżka

tel koło łóżka jakby sie cos działo.

 

bede robic co chce. to czego chce moj organizm, posłucham go.

 

boi sie spac to nie bede.

całe noce tuliłam ciepłego psa, zapalona lampka a ja jak mnie mdlilo to go glaskalam i staralam sie mu wypłakiwac. czasem az wymyslalam cos smutnego byle by sie zryczec i zeby mi odpuscilo troche napieccie.

ssałam mietusy, pomaga.

popijalam gorzka herbate bo jest zdrowa a dodatkowo wmawialam sobie ze mnie uspokaja.

i caly czas glaskalam sie po zołądku i mowilam sobie na głos ze nie mam wrzodó czy hopla tylko problemy o ktorych nie wiem.

mowilam sama do siebie ze je znajde w sobie.

szlam spac jak bylo jasno czyli ok. 6.00, 7.00 rano.

jestem pania siebie i moge chodzic spac o ktorej chce.

rzucilam prace i znalazlam taka by w domu dorabiac oczywiscie mialam pomoc rodzicow finansowa.

 

etap 3- co wiedza lekarze?

to kretyni co sprzedaja tabletki jak podpisza umowe z koncernem farmaceutycznym. olałam ich. wszystkie tabletki jakie byly w domu-won

 

psycholodzy? znaja mnie? wiedza co mi jest? czego sie boje? gucio!!! sama sie znam najlepiej.

 

etap 4.

wzielam kartke i napisalam na kartce wszystkie stresujace mnie sytuacje od kad pamietam, rozpisalam je w kolejności datami, latami. wszystko

np. obrona pracy dypl.

wkurzajacy promotor

big kłótnia z ...

zdechła mi ukochana świnka morska itp

oczywiscie to wymyslone przykłady 🙂

 

i gdy skonczylam ta liste... zdebialam ile tego było.

stwierdzilam patrzac na nia, ty sie ciesz dziewczyno ze nie zwariowalas. tyle problemow to czego sie spodziewalas ze dasz wszystkiemu rade?

 

potem kolejna kartka-toksyczni ludzie. co w kim mi nie pasuje. jakie zachowanie jakie sytuacje itp.

 

dużo...wyszlo

 

potem co chcialabym w sobie zmienic, od wygladu po zachowanie. z czym sobie nie radze itp

ze np. mam za duzy nos czy nie umiem mowic publicznie ....

 

i powiem wam ze gdy pisalam te rozne kartki nie raz bylo mi gorzej a czasami az pojawialy sie ataki podczas pisania. nie przestawalam. najwyzej stawialam sobie obok łóżka miskę. i pisalam i pisalam.

 

wymyslilam sobie ze skoro mam zygac to ok, ale sobie to uprzyjemnie na ile to mozliwe.

 

tj,

nie bede rzygac do kibla bo mi sie to zaraz sam wc kojarzy z rzyganiem i powoduje stres.

bede wymiotowac do zlewu bo tam moge na bierzaco wode lac i wtedy nie slysze wlasnego zygania ani nikt nie slyszy bo woda zagłusza.

dwa ze kupilam sobie zapach w spray i bede od razu jedna reka psiukac zeby pachnialo.

mietusy stoja na pralce zeby je od razu do ust zeby nie czuc smaku.

 

 

słuchajcie potem wzialam czysta kartke i tamte zapisane i po koleji zaczelam myslec co z czym moge zrobic jak co rozwiazac. np.

nos musze zaakceptowac lub operacja ale: operacja boli i kosztuje wiec decyzja-zostawiamy nos-koniec tematu. problem rozwiazany. nad łózkiem powiesilam fote karykature jakiegos krasnoludka z giga kinolem nazwalam go Michas i codziennie wieczorem mowilam mu " no stary ty to masz nochala, jak dobrze ze ja nie mam takiego"

 

[ Dodano: Sro Sty 31, 2007 4:29 am ]

i w ten sposób problem za problemem. kto jest toksyczny jak i na ile moge sie odciąć. jak np. rodzic to na co sie zgadzam a na co nie. wymyslilam sobie jak bede reagowała np.

moj tata jest bardzo "wie najlepiej" wiec postanowilam jak zacznie do mnie gadac ze cos zle robie to bede sobie mowila w tym momencie w myslach wierszych "na tapczanie siedzi len" i zero reakcji tylko sie usmiechnę bo jest stary i nie moge go stresowavc. acha robie po swojemu i tak a po kazdym jego takim gadaniu ( a wczesniej tego typu gadanie to zaraz cos ja tez mowilam dochodzilo do awantury a ja mialam juz dobę z głowy z zyganiem takze) no wiec jeszcze jako zadość uczynienie za kazdym razem jak uda mi sie wyklepac wieszyk i sie nie zdenerwowac to ide sobie kupic cos słodkiego. taka nagroda.

 

wiecie ze w momencie pisania tych rozwiazan nie czulam juz ataków!

 

czym krótsza robila sie lista klopotów i nerwów i wspomnien tym lepiej

 

dziś jest tak ze moge jezdzic metrem.

ze nie mam takich głębokich atakow z wymiotami czy trzesiawkami.

 

jesli robi mi sie ciut leku to nudnosci za zwyczaj nie czuje.

 

biore psa i mowie do niego.

 

nigdy nie zagłuszam swojego leku.

gadam sama ze sobą.

 

ucze sie jak siebie kochac i jak przebywac we wlasnym towarzystwie bez ryku tv w tle

 

ucze sie jak opowiadac sama sobie po cichu wieczorem przed zasnieciem jaki byl dzien

co bylo nie tak a co fajnego

czego juz nie zrobie

 

 

staram sie nie tłamsić w sobie złych emocji.

stałam sie szczera a wprost chamska do idiotów pt 90 letnia emeryta z laską trzyma amstafa który nią wiwija i drze sie na mnie ze ona go nie utrzyma i ja ze swoim 18 letnim ratlerkiem powinnam sie ewakuowac w kosmos bo ona zaraz go pusci i nie utrzyma.

nauczylam sie byc chamką i mieć innych w dupie. mowic co myśle i od razu rozładowywac stres

powiedziałZainteresowane osoby prosimy o przesłanie do 2 lutego2007 r. wyłącznie odręcznie napisanych CV i listu motywacyjnego:

 

• skan dokumentu- piotr.zbiciak@lekkerland.pl

• pocztą – Lekkerland Polska SA p. Piotr Zbiciak

ul. Pożarowa 6, 03-308 Warszawa

 

 

Wskazane jest dołączenie dokumentów potwierdzających posiadane kwalifikacje i doświadczenie zawodowe w przedmiotowej dziedzinie.

 

Na CV prosimy o dopisanie następującego oświadczenia: Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji (zgodnie z ustawą „o ochronie danych osobowych” z 29.08.1997r. Dz.U. 133 poz.883).

 

Jednocześnie informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami oraz nie zwracamy nadesłanych dokumentów.

j zeby ta laskę to sobie w dup..ę wsadziła i zastukała nią od drugiej strony w głowę to może muzg się jej obudzi.

 

wiecie ze to pomaga?

 

do tej pory by mnie takie sytuacje stresowały,, teraz mam obcych ludzi gdzies.

 

jak sasiadka wali piescia w sciane bo jest godz 13.00 i jej przeszkadza ze ja za sciana z kims rozmawiam to juz sie nie stresuje tylko tez sobie walę 🙂 odpukuję 🙂 fajna zabawa:)

 

jak dzwoni mi do drzwi ze jest sobota godz 15.00 a moj pies zaszczekał 3 razy na balkonie to jej odpowiadam "to ma pani problem " i jebut drzwiami.

 

lepiej mi....

naprawde mi lepiej....

 

do tej pory przepraszalam ze zyje. skonczylo sie. mam jedno zycie i mam je cale spedzic w lęku?

nie!

 

 

teraz moje obserwacje z tego forum

 

[ Dodano: Sro Sty 31, 2007 4:31 am ]

i w ten sposób problem za problemem. kto jest toksyczny jak i na ile moge sie odciąć. jak np. rodzic to na co sie zgadzam a na co nie. wymyslilam sobie jak bede reagowała np.

moj tata jest bardzo "wie najlepiej" wiec postanowilam jak zacznie do mnie gadac ze cos zle robie to bede sobie mowila w tym momencie w myslach wierszych "na tapczanie siedzi len" i zero reakcji tylko sie usmiechnę bo jest stary i nie moge go stresowavc. acha robie po swojemu i tak a po kazdym jego takim gadaniu ( a wczesniej tego typu gadanie to zaraz cos ja tez mowilam dochodzilo do awantury a ja mialam juz dobę z głowy z zyganiem takze) no wiec jeszcze jako zadość uczynienie za kazdym razem jak uda mi sie wyklepac wieszyk i sie nie zdenerwowac to ide sobie kupic cos słodkiego. taka nagroda.

 

wiecie ze w momencie pisania tych rozwiazan nie czulam juz ataków!

 

czym krótsza robila sie lista klopotów i nerwów i wspomnien tym lepiej

 

dziś jest tak ze moge jezdzic metrem.

ze nie mam takich głębokich atakow z wymiotami czy trzesiawkami.

 

jesli robi mi sie ciut leku to nudnosci za zwyczaj nie czuje.

 

biore psa i mowie do niego.

 

nigdy nie zagłuszam swojego leku.

gadam sama ze sobą.

 

ucze sie jak siebie kochac i jak przebywac we wlasnym towarzystwie bez ryku tv w tle

 

ucze sie jak opowiadac sama sobie po cichu wieczorem przed zasnieciem jaki byl dzien

co bylo nie tak a co fajnego

czego juz nie zrobie

 

 

staram sie nie tłamsić w sobie złych emocji.

stałam sie szczera a wprost chamska do idiotów pt 90 letnia emeryta z laską trzyma amstafa który nią wiwija i drze sie na mnie ze ona go nie utrzyma i ja ze swoim 18 letnim ratlerkiem powinnam sie ewakuowac w kosmos bo ona zaraz go pusci i nie utrzyma.

nauczylam sie byc chamką i mieć innych w dupie. mowic co myśle i od razu rozładowywac stres

powiedziałZainteresowane osoby prosimy o przesłanie do 2 lutego2007 r. wyłącznie odręcznie napisanych CV i listu motywacyjnego:

 

• skan dokumentu- piotr.zbiciak@lekkerland.pl

• pocztą – Lekkerland Polska SA p. Piotr Zbiciak

ul. Pożarowa 6, 03-308 Warszawa

 

 

Wskazane jest dołączenie dokumentów potwierdzających posiadane kwalifikacje i doświadczenie zawodowe w przedmiotowej dziedzinie.

 

Na CV prosimy o dopisanie następującego oświadczenia: Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji procesu rekrutacji (zgodnie z ustawą „o ochronie danych osobowych” z 29.08.1997r. Dz.U. 133 poz.883).

 

Jednocześnie informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami oraz nie zwracamy nadesłanych dokumentów.

j zeby ta laskę to sobie w dup..ę wsadziła i zastukała nią od drugiej strony w głowę to może muzg się jej obudzi.

 

wiecie ze to pomaga?

 

do tej pory by mnie takie sytuacje stresowały,, teraz mam obcych ludzi gdzies.

 

jak sasiadka wali piescia w sciane bo jest godz 13.00 i jej przeszkadza ze ja za sciana z kims rozmawiam to juz sie nie stresuje tylko tez sobie walę 🙂 odpukuję 🙂 fajna zabawa:)

 

jak dzwoni mi do drzwi ze jest sobota godz 15.00 a moj pies zaszczekał 3 razy na balkonie to jej odpowiadam "to ma pani problem " i jebut drzwiami.

 

lepiej mi....

naprawde mi lepiej....

 

do tej pory przepraszalam ze zyje. skonczylo sie. mam jedno zycie i mam je cale spedzic w lęku?

nie!

 

 

teraz moje obserwacje z tego forum

 

[ Dodano: Sro Sty 31, 2007 4:38 am ]

czytam tu na forum ze wszystkie w wymiotowaniu boicie sie ze stanie sie to w miejscu publicznym i ze beda na was patrzec (ja tez sie tego wstydze)

 

zapytalam mojego męża który tańczy na scenie czy problemem było by dla niego puścić pawia publicznie i wiecie co mi powiedział?

" no coś ty! kazdemu sie moze zdarzyć. raz mi sie zdarzyło... poczułem w metrze ze nadlatuje helikopter, był tłok i nie chciałem ludzi pobrudzic to zdjołem czapke i pusciłem pawia do czapki, i tyle"

 

wiecie, dalo mi to do myslenia...

 

osoba publiczna nie mająca kompleksów nie ma z tym problemu wiec chyba chodzi o to ze wy i ja mamy tak naprawde nie kłopot z pawiem tylko ze mamy kompleksy i boimy sie jak wszyscy nas obserwuja. i chyba to teraz wezmę pod nóż. tym sie zajmę. zrbieniem czegos zeby poczuc sie wartosciowa, ładna i mądra. ze moge publicznie zaistbiec i nie czuc skrepowania.

 

koncze bo mi palce odpadaja. kto chce pogadac to piszcie na gg 4496459 bo tu nie wiem kiedy zajrze. pozdrawiam

Fajne rady. Nie tylko dla osób z fobia dotycząca wymiotów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×