Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

@Angel_1896, kurczę, nasza psycha potrafi naprawdę mooooocno namieszać, nawet czasem się nie spodziewamy, jak bardzo, więc większość z Twoich objawów, obstawiam, mają właśnie takie pochodzenie. Ale psychikę też się leczy! Wydaje mi się, że skoro aż tak Cię to męczy, to faktycznie powinnaś pomyśleć o wizycie u lekarza, choćby rodzinnego. On też może przepisać coś na uspokojenie, a i też może skieruje na jakieś badania, żeby wykluczyć jakąś organiczną przyczynę. Warto się wybrać, zawsze może cokolwiek Ci ulży! 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to wstydzę się/boję iść do lekarza. Jeszcze do niedawna nie mówiłam nawet najbliższym czego się boję. A teraz musiałabym iść do obcego człowieka i wszystko opowiedzieć. Dlatego też ciężko jest mi iść do psychologa. Kiedy mam ataki (zazwyczaj wieczór lub noc) to jestem prawie gotowa żeby pójść, obiecuje sobie, że zapiszę się na wizytę, zapisuje to sobie w kalendarzu, ale w pewnym momencie strach mija na chwilę. A ja snuję sobie ułudę, że wszystko będzie dobrze. Ale przede mną całe życie :(  Niedawno obudziłam się z mdłościami , pewnie dlatego mam lepsze nastawienie do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, @Angel_1896, czasem łatwiej porozmawiać z obcym człowiekiem, tym bardziej takim, którego obowiązuje tajemnica zawodowa. Z najbliższymi czasem trudno porozmawiać, bo masz tę świadomość, że musisz z tą osobą dalej żyć - mieszkać, rozmawiać, spotykać się etc. - i trochę paraliżuje myśl, że nawet jeśli akurat o tym nie rozmawiacie, to ta osoba o tym wie.

 

 Do Dokarza pójdziesz, powiesz i wyjdziesz, on nie będzie tego traktował osobiście, bo nie jesteś dla niego bliską osobą, tylko kolejnym pacjentem (z kilkudziesięciu, których "obsłużył" tego dnia). Przemyśl to, nawet zwykły rodzinny lekarz może tu sporo pomóc - przepisze Ci coś na uspokojenie (nie wiem, czy brałaś coś już, ale mnie swego czasu pomagała zwykła hydroksyzyna), wyciszysz się trochę, lepiej poczujesz... 🙂 I też będziesz miała okazję sprawdzić, czy nic złego tak fizycznie się nie dzieje. Mój kolega miał kiedyś dolegliwości ze strony układu pokarmowego (nie wiem, co dokładnie, na pewno bóle brzucha, jakieś nietolerancje pokarmowe), trwało to dość długo, było uciążliwe, więc poszedł do lekarza i okazało się, że ma jakąś bakterię - dostał leki, szybko to wyleczył i było ok. 🙂 U Ciebie na pewno dużą rolę odgrywa psychika, ale nie zaszkodzi sprawdzić, też będziesz spokojniejsza, jak będziesz wiedziała, że wszystko jest ok albo ewentualnie jak dostaniesz leki czy inne zalecenia, które pomogą złagodzić dolegliwości, jeśli będzie taka potrzeba. Tak czy siak poczujesz się lepiej. 🙂 Bo teraz to jest błędne koło: denerwujesz się, masz atak, to Cię mdli; mdli Cię, więc włącza się tryb "a co, jeśli będę wymiotować"; denerwujesz się jeszcze bardziej, więc jeszcze bardziej Cię mdli... I tak w kółko. :(

 

Serio - warto się przełamać, moim zdaniem, nie można sobie marnować życia wiecznym myśleniem o mdłościach i wymiotach. Trzymaj się, Kochana! 😘

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny, co u Was słychać? 

@Dreamesse dziękuję za rady 😙 muszę się ogarnąć w końcu i wszystko przemyśleć. Dziś czuję się fatalnie. Ale za 3 dni okres. Sprawdziłam na forum i zaraz przed okresem miesiąc temu miałam to samo, bo też się tutaj żaliłam. Czy to przypadek? Pewnie nie. Raczej mało prawdopodobne, że jakiś wirus łapie mnie co miesiąc w tym samym czasie. To pms, a ostatnio mam bardziej nasilone objawy pewnie przez stres. Umowa w pracy kończy mi się na koniec miesiąca, ma podobno zostać przedłużona, ale wiem, że szef komuś nie przedłuży umowy. Wydaje mi się, że jestem dobrym pracownikiem, jest mi obiecywana praca dalej, ale kto wie :( Zamiast cieszyć się urlopem to zastanawiam się co będzie dalej :( Siedzę i popijam imbir wmawiając sobie, że to tylko pms i wszystko będzie dobrze. Muszę się chyba zacząć wspierać jakoś farmakologicznie przed okresem. 

Okropna jest ta nasza fobia dziewczyny. Mam nadzieję, że znajdę odwagę na rozpoczęcie leczenia. I trzymam za Was mocno kciuki byście też dawały radę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Angel_1896 napisał:

Hej dziewczyny, co u Was słychać? 

@Dreamesse dziękuję za rady 😙 muszę się ogarnąć w końcu i wszystko przemyśleć. Dziś czuję się fatalnie. Ale za 3 dni okres. Sprawdziłam na forum i zaraz przed okresem miesiąc temu miałam to samo, bo też się tutaj żaliłam. Czy to przypadek? Pewnie nie. Raczej mało prawdopodobne, że jakiś wirus łapie mnie co miesiąc w tym samym czasie. To pms, a ostatnio mam bardziej nasilone objawy pewnie przez stres. Umowa w pracy kończy mi się na koniec miesiąca, ma podobno zostać przedłużona, ale wiem, że szef komuś nie przedłuży umowy. Wydaje mi się, że jestem dobrym pracownikiem, jest mi obiecywana praca dalej, ale kto wie :( Zamiast cieszyć się urlopem to zastanawiam się co będzie dalej :( Siedzę i popijam imbir wmawiając sobie, że to tylko pms i wszystko będzie dobrze. Muszę się chyba zacząć wspierać jakoś farmakologicznie przed okresem. 

Okropna jest ta nasza fobia dziewczyny. Mam nadzieję, że znajdę odwagę na rozpoczęcie leczenia. I trzymam za Was mocno kciuki byście też dawały radę!

Najgorzej, że mam temperature 37 stopni :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Przeglądam to forum troszkę w celu inspiracji jak poradzić sobie z moim problemem. Mianowicie ponownie jak wy panicznie boję się wymiotowania. Najczęściej dopada mnie w środkach lokomocji - zero jazdy autobusem, tramwajem lub pociągiem. Autem jest znośnie, szczególnie jeśli prowadzę. Ale niech tylko coś się zadzieje, zaboli mnie brzuch, albo inne, od razu panika, strach, chęć jak najszybszej ucieczki z auta. 

Nie mogę też za bardzo jeść w miejscach publicznych, od razu wszytko staje mi w gardle. W ogóle do tego wszystkiego mam problem z przełykaniem i ślinotok. 

Chodzę do psychologa, próbujemy razem jeździć tymi tramwajami i tak dalej, ale jeszcze za krótko żeby coś stwierdzić. Czy uważacie, że da się to jakoś ogarnąć bez pomocy leków (czasami wspomagam się aviomarinem lub metoclopramidem, ale sporadycznie)? Komuś się udało tylko dzięki terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, carolinethefirst napisał:

Cześć!

Przeglądam to forum troszkę w celu inspiracji jak poradzić sobie z moim problemem. Mianowicie ponownie jak wy panicznie boję się wymiotowania. Najczęściej dopada mnie w środkach lokomocji - zero jazdy autobusem, tramwajem lub pociągiem. Autem jest znośnie, szczególnie jeśli prowadzę. Ale niech tylko coś się zadzieje, zaboli mnie brzuch, albo inne, od razu panika, strach, chęć jak najszybszej ucieczki z auta. 

Nie mogę też za bardzo jeść w miejscach publicznych, od razu wszytko staje mi w gardle. W ogóle do tego wszystkiego mam problem z przełykaniem i ślinotok. 

Chodzę do psychologa, próbujemy razem jeździć tymi tramwajami i tak dalej, ale jeszcze za krótko żeby coś stwierdzić. Czy uważacie, że da się to jakoś ogarnąć bez pomocy leków (czasami wspomagam się aviomarinem lub metoclopramidem, ale sporadycznie)? Komuś się udało tylko dzięki terapii?

Jestem po psychoterapii, tzn. sama ją przerwałam. Jestem też na lekach, bo mam nerwice lekowa z objawami somatycznymi oraz ZJN.

Psychoterapia po części pomogła, myśle bardziej racjonalnie i nie panikuje, leki rowniez robią swoje. Ale... przed jazda gdziekolwiek i czymkolwiek wymyślam co moze się stać, co mi się moze stać i czemu jestem taka skoro kiedyś taka nie byłam, płaczę z bezradności. Teoretycznie wyjazd to ma byc przyjemnosc a nie horror. Dzień przed planowaną dluzsza jazda nic nie jem, zeby przypadkiem nie bolał mnie brzuch. Wiem ze wszystko siedzi w głowie, nawet tem ból brzucha... 

Krotkie jazdy autobusem, tramwajem czy autem są dla mnie juz bezproblemowe, cukierki miętowe, imbirowe oraz czasem aviomarin i da się jechac, myśle o przyjemnych rzeczach. 

Także pomału, powolutku a jest coraz lepiej. 

Znam źródło swoich „schorzen” i to też pomaga. Jak to mój lekarz powiedział „mózg jeszcze pamięta” :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@carolinethefirst, tak, można. Można bez leków i nawet bez terapii - ja jestem przykładem. 🙂 Też miałam "momenty" (mam tu na myśli "momenty" trwające po kilka miesięcy, żeby nie było), że wiecznie było mi niedobrze, a z jedzeniem "z ludźmi", już nie tylko w publicznych miejscach, ale w ogóle z ludźmi miałam, OGROMNY problem - ba, nawet później, kiedy fobia sama w sobie tak "na co dzień" była w miarę wyciszona, też takie epizody "niepokoju" się zdarzały. Ale teraz jest ok.

 

W końcu dochodzisz do momentu, w którym uświadamiasz sobie, że normalnym ludziom tak bez powodu wiecznie niedobrze nie jest, a skoro w momentach "zwyżki formy" nażresz się czegoś niezdrowego i jest ok, to znaczy, że to nie twój żołądek ma problem, tylko mózg, więc uczysz się to ignorować i masz serdecznie w dupie, czy ci niedobrze czy nie. I po prostu zaczynasz żyć. 🙂 Ja tak miałam i naprawdę, z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć: TAK, DA SIĘ. Jest to cholernie trudne, ale da się. Może nie tyle pozbyć się tego świństwa całkowicie, ale po prostu na co dzień funkcjonować w miarę normalnie. Nie mówię, że bez epizodycznych zjazdów, ale generalnie w miarę normalnie. 

 

A poza tym: można nauczyć się też eliminować "okazje" do wymiotowania. To też pomaga zachować taki komfort psychiczny. Dbanie o higienę, jedzenie świeżych, sprawdzonych produktów, dbanie o odporność, głównie poprzez probiotyki (szczególnie probiotyki, ale nie tylko) - serio, to działa! Nie wymiotuje się bez powodu, prawda? 🙂

 

Edytowane przez Dreamesse

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Dreamesse napisał:

@carolinethefirst, tak, można. Można bez leków i nawet bez terapii - ja jestem przykładem. 🙂 Też miałam "momenty" (mam tu na myśli "momenty" trwające po kilka miesięcy, żeby nie było), że wiecznie było mi niedobrze, a z jedzeniem "z ludźmi", już nie tylko w publicznych miejscach, ale w ogóle z ludźmi miałam, OGROMNY problem - ba, nawet później, kiedy fobia sama w sobie tak "na co dzień" była w miarę wyciszona, też takie epizody "niepokoju" się zdarzały. Ale teraz jest ok.

 

W końcu dochodzisz do momentu, w którym uświadamiasz sobie, że normalnym ludziom tak bez powodu wiecznie niedobrze nie jest, a skoro w momentach "zwyżki formy" nażresz się czegoś niezdrowego i jest ok, to znaczy, że to nie twój żołądek ma problem, tylko mózg, więc uczysz się to ignorować i masz serdecznie w dupie, czy ci niedobrze czy nie. I po prostu zaczynasz żyć. 🙂 Ja tak miałam i naprawdę, z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć: TAK, DA SIĘ. Jest to cholernie trudne, ale da się. Może nie tyle pozbyć się tego świństwa całkowicie, ale po prostu na co dzień funkcjonować w miarę normalnie. Nie mówię, że bez epizodycznych zjazdów, ale generalnie w miarę normalnie. 

 

A poza tym: można nauczyć się też eliminować "okazje" do wymiotowania. To też pomaga zachować taki komfort psychiczny. Dbanie o higienę, jedzenie świeżych, sprawdzonych produktów, dbanie o odporność, głównie poprzez probiotyki (szczególnie probiotyki, ale nie tylko) - serio, to działa! Nie wymiotuje się bez powodu, prawda? 🙂

 

Siedzę właśnie w pracy i mam krótką przerwę. Przeczytałam Twoją wiadomość i napełniła mnie takim optymizmem, że poczułam taką ulgę w ciele i to dosłownie! 

Dziekuje! 

 

Teraz pozostaje mi czekać na ten moment kiedy będę to olewać. Póki co są wzloty i upadki.

A podróże, praca to stres... stres powoduje nudności i to jest błędne koło 😐 do tego sama sobie wymyślam choroby. 

 

W sumie racja, raz coś zjem i nic mi nie jest a drugim razem mi coś niby jest. Wiec to chyba niemożliwe. 

 

Twoja wiadomość jest lepsza niż wizyta na psychoterapii! 🙂 

 

Pozdrawiam!

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.07.2019 o 00:17, Dreamesse napisał:

@carolinethefirst, tak, można. Można bez leków i nawet bez terapii - ja jestem przykładem. 🙂 Też miałam "momenty" (mam tu na myśli "momenty" trwające po kilka miesięcy, żeby nie było), że wiecznie było mi niedobrze, a z jedzeniem "z ludźmi", już nie tylko w publicznych miejscach, ale w ogóle z ludźmi miałam, OGROMNY problem - ba, nawet później, kiedy fobia sama w sobie tak "na co dzień" była w miarę wyciszona, też takie epizody "niepokoju" się zdarzały. Ale teraz jest ok.

 

W końcu dochodzisz do momentu, w którym uświadamiasz sobie, że normalnym ludziom tak bez powodu wiecznie niedobrze nie jest, a skoro w momentach "zwyżki formy" nażresz się czegoś niezdrowego i jest ok, to znaczy, że to nie twój żołądek ma problem, tylko mózg, więc uczysz się to ignorować i masz serdecznie w dupie, czy ci niedobrze czy nie. I po prostu zaczynasz żyć. 🙂 Ja tak miałam i naprawdę, z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć: TAK, DA SIĘ. Jest to cholernie trudne, ale da się. Może nie tyle pozbyć się tego świństwa całkowicie, ale po prostu na co dzień funkcjonować w miarę normalnie. Nie mówię, że bez epizodycznych zjazdów, ale generalnie w miarę normalnie. 

 

A poza tym: można nauczyć się też eliminować "okazje" do wymiotowania. To też pomaga zachować taki komfort psychiczny. Dbanie o higienę, jedzenie świeżych, sprawdzonych produktów, dbanie o odporność, głównie poprzez probiotyki (szczególnie probiotyki, ale nie tylko) - serio, to działa! Nie wymiotuje się bez powodu, prawda? 🙂

 

@Dreamesse bardzo mądre rzeczy napisałaś i trochę mnie natchnęłaś. Staram się walczyć z moją fobią między innymi za Twoją radą. Na początek postanowiłam, że spróbuję sama, bez pomocy lekarza, ewentualnie z pomocą naturalnych środków i aptecznych. Doraźnie biorę leki na uspokojenie, zazwyczaj po to by zasnąć. Rzadko osiągam cel, ale czuję po nich pewnie uspokojenie. Dalej biorę probiotyk i krople żołądkowe, ale cóż. Staram się nie panikować i nie szukać wszędzie choroby. Byłam nawet ostatnio na pizzy i w kinie. Spotkałam się z koleżanką. Wprawdzie mam aktualnie spadek formy, znów mi niedobrze i nie mogę spać, staram się nie panikować. Wiem, że takie niespanie też jest niezdrowe, ale nie chcę się do niczego zmuszać. Poświęcam ten czas na rozmyślania itd. Poszukam też jakiejś rady na moje pms, może chociaż jakiś ziół, które po dłuższym stosowaniu pomogą. Chcę też zacząć ćwiczyć, jak kiedyś radziła mi @Grushka. Narazie 15-20 minut dziennie, ale mam nadzieję, że  w końcu będzie dłużej. Tak naprawdę życie zweryfikuje to czy dam radę walczyć sama. Dam sobie szansę. 

Nie wiem czy wgl kogoś interesuje to co tu pisze, ale pomyślałam, że jak tutaj się zadeklaruje to będę miała większą siłę do walki z tą fobią. Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Jestem tu nowa... specjalnie założyłam konto żeby tu napisać, a śledzę forum od dłuższego czasu. Mam 25 lat z czego około 15 żyje z emetofobią. Zaczęło się od małego epizodu w dzieciństwie - podejrzewam ze pobyt w domu strachów w wesołym miasteczku „obudził” moja nerwice, bo wtedy tak to przeżyłam ze po powrocie do domu gdy leżałam i oglądałam tv nagle zaczęło robić mi się dziwnie... zaczęłam się trząść, mokre ręce, duszenie w gardle i mysl, ze zaraz zwymiotuje. Zaczęłam krzyczeć mamie ze mi niedobrze, a brat mi nie pomógł tylko jeszcze bardziej podkręcił mój lęk - otworzyl drzwi od wc i kazał mi tam iść żeby nie pawiac na podłogę... w międzyczasie przeszłam dwie jelitówki, jedna w podstawówce, bo panował wirus, a druga kiedy zatrułam się gofrem na jakimś festynie w gimnazjum. Od tamtego momentu cisza, pomijając błahe sytuacje kiedy nagle po zjedzeniu czego typu pizza, mcdonald ogarniał mnie lęk i myśli „ze mi zaszkodzi, ze zwymiotuje”... w miarę upływu lat dorobiłam się konkretnej nerwicy i jelita drażliwego, aczkolwiek typowe ataki paniki zmalały. Oczywiście łapie mnie lęk gdy słyszę ze komuś niedobrze itd, ale ogólnie pracuje z dziecmi i nie raz musiałam ewakuować dziecko z zajęć bo było bliskie pawia... dałam radę i jestem z siebie dumna. Pamietam tez ze 3 lata temu moja mama przyniosła do domu wirusa i się zaczęło... raz zwymiotowała, dostała gorączki ale na drugi dzień była już zdrowa. Przeżywałam to strasznie ale ostatecznie wmowilam sobie ze to tylko zatrucie. Niestety, dwa dni później jedząc śniadanie chwycił mnie ból brzucha, inny niż zwykle. Wiedziałam ze coś się dzieje. Dostałam okropnej biegunki i już byłam pewna że to jednak wirus. Żołądek bolał mnie okropnie, nie byłam w stanie leżeć ani siedzieć, nie mogłam napić się wody, ból był okropny. Ale nie zwymiotowałam, mimo moich prób - chciałam się wyrzygac żeby mi ulżyło ale wyobraźcie sobie, ze podczas robienia „twixa”(:D) zemdlałam z samego strachu, ze zaraz będzie wymiotować! Wieczorem zawieźli mnie na pogotowie bo byłam odwodniona. Dostałam kroplówkę, środki rozkurczowe i przeciwbólowe. Ból ustąpił a ja byłam w stanie przespać noc. Po dwóch dniach byłam już zdrowa. 

 

Do czego dążę....

Potrafie zyc z tym lękiem i nie świruję przy byle okazji, oczywiście boje się czasami jeść w nowych miejscach, a mając chłopaka to jest normalne ze  jeździmy coś zjeść na mieście od czasu do czasu. Niestety chłopak nie wie o mojej fobii. Powiedziałam mu tylko ze boje się zarazków i ogólnie wirusów. 

Wykupiliśmy wakacje w Bułgarii, wybraliśmy 5 gwiazdkowy hotel. No i się zaczęło... moje szaleństwa, bo gdzieś na necie czytałam ze po Bułgarii w lecie latają wirusy, ze myć żeby woda butelkowaną, bo e.coli w wodzie, ze w jedzeniu może coś być... mam spakowana cała apteczkę w razie wu, ale nie będę w stanie cieszyć się z wyjazdu bo wiem ze będę myślała tylko o jednym - żeby mnie nic nie chwyciło:( pal licho biegunkę, boje się tego drugiego... do tego czeka mnie pierwszy w życiu lot samolotem a mam chorobę lokomocyjna... nie wiem jak sobie poradze, a lecę już pojutrze!

Edytowane przez Kimczi
Drobne korekty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kimczi, nie bój się jedzenia w Bułgarii! Na mieście może być różnie - ale to tak jak, na dobrą sprawę, wszędzie, w każdym mieście/kraju (choć sama nie sprawdziłam), ale jeśli chodzi o hotel, tym bardziej pięciogwiazdkowy, to myślę, że na spokojnie. Tam przyjeżdża masa turystów, z różnych krajów, z różnych biur podróży, więc nie pozwolą sobie na złej jakości jedzenie - tym bardziej, że jeśli ktoś ma wczasy all inclusive, to od razu wiadomo, czym się zatruł, bo jada głównie w hotelu, a jeśli byłoby coś nie tak, to zaszkodziłoby nie jednej czy paru osobom, tylko zapewne conajmniej kilkudziesięciu (no bo przecież cały hotel jada w jednej restauracji), a to już znacząco wpłynęłoby na renomę danego miejsca, bo też takie wieści dość szybko się rozchodzą. Totalnie im się to nie opłaca, więc naprawdę - raczej dbają o pewien standard, bo z tego żyją. ;) W każdym razie ja byłam dwa razy, w różnych hotelach i wszystko było w jak najlepszym porządku, mam też znajomych, którzy byli w jeszcze innych, i też nie słyszałam, żeby coś było nie tak. Co do wody to nie wiem, ja w sumie już nie pamiętam, czego używałam do mycia zębów, ale wydaje mi się, że normalnie z kranu. 😜 Myślę, że raczej też jest to jakoś sprawdzane, więc nie powinno być problemów, ale nie zaszkodzi w sumie płukać zębów butelkową - koszt i wysiłek niewielki, a zawsze lepiej dmuchać na zimne, na pewno będziesz spokojniejsza, a to już dużo. :D Jak będziesz miała wątpliwości, to też warto podpytać na miejscu rezydenta, na pewno wie na ten temat więcej niż wy. Miłego wypoczynku! ;)

 

 

@Angel_1896, trzymam kciuki! 😚 Dawaj znać, co u Ciebie słychać! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam 🙂 również zmagam się z tą fobią. Byłam tu na tym forum jakieś dwa lata temu i od tego czasu sporo się zmieniło. Mam 3-letnią córkę i teraz znów jestem w ciąży (22 tc). Oczywiście tak jak w pierwszej ciąży - jeszcze nie wymiotowałam. Co prawda w tym tygodniu prawie do tego doszło. Zatrułam się rzodkiewką (tak mi się wydaje). Obudziłam się o 3 w nocy i było mi cholernie niedobrze. Byłam pewna że przejdzie...ale niestety. A wiecie co jest najdziwniejsze? Że było mi tak cholernie źle, że modliłam się żeby w końcu puścić tego cholernego pawia i poczuć ulgę...I dwa razy prawie zwymiotowałam, ale jakby "nie przeszło mi to przez gardło"...nie wiem czy rozumiecie co mam na myśli? Czułam tą treść jak podchodzi, czułam ten charakterystyczny skurcz żołądka, oczy mi się zaszkliły, ale nic. Tak jakbym nie potrafiła wymiotować...nie wiem czy to możliwe? Oczywiście teraz mam schizę i boję się jeść surowe warzywa..dopiero dziś zjadlam trochę sałaty i pomidora oczywiście bez skórki (gdzie całe życie jadłam że skórką i było okej). Po tym zatruciu boję się teraz zjeść na mieście...choć nigdy się nie zatrułam jedząc fast fooda. Cholera, tak czytam to co piszę i sobie myślę, że mój mózg jest popieprzony.

Najgorsze jest to, że moja córka we wrześniu idzie do przedszkola...I wtedy to chyba osiwieje... u niej nawet głupi kaszel potrafi powodować wymioty. Na szczęście posprzątanie po niej nie jest dla mnie jakieś niewykonalne. Nawet mnie to nie brzydzi. Choć przyjemne też nie jest ;) i tak samo jak DorisDay, jak tylko się wierci w nocy to ja już oczekuję najgorszego i nie moge spać. 

Edytowane przez fallen93

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :) 

Nie było mnie jakiś czas, byłam na wakacjach. Pewnie sami się domyślacie jak było... cała apteka w podróż. Byłam we Włoszech i Francji. Oczywiście nie piłam tamtejszej wody, nawet przegotowanej. Kupowałam w butelkach i taką gotowałam. Mam uraz, kiedyś w Warszawie zaszkodziła mi woda z kranu i od tamtego czasu nie korzystam z kranówki (jedynie u siebie w domu). 

Powiem Wam, ze we Włoszech było kiepsko, zle się czułam, stresowałam. We Francji lepiej. W każdym razie wakacje zakończyłam dwoma atakami paniki i bólami brzucha, ale nie w każdy dzień. Najgorsze jednak jest to, że obwiniam się o to, ze nawet na wakacjach nie potrafię się odprężyć i żyć bez tego zmartwienia. 

 

@Angel_1896 oczywiście, że czytam i się interesuję! Trzymam kciuki! Za walkę :* 

Wsparcie tutaj jest ważną rzeczą. 

Tutaj znajduję zrozumienie, bo chłopakowi to już nawet nie mowię i ukrywam się z lekami (bo on strasznie jest anty, jesli chodzi o branie czegokolwiek). Chciałabym, żeby to zrozumiał, ale już mi się nie chce tłumaczyć i mowić jak się czuję. Powiem Ci, ze ja tez dalej krople żołądkowe i iberogast - chociaż drogi jest 😂 No i aviomarin, bo lokomocyjna wróciła -.-

 

@Kimczi jak sobie radzisz z nerwicą i jelitem? 

Czy przy ZJD jest Ci niedobrze? Bo już nie wiem czy można to przyporządkować jako objaw. 

Ja nerwicy i ZJD nabawiłam się w pracy, a dokładniej przez system trzyzmianowy. Nocna zmiana to był dla mnie horror. Płakałam przed pójściem do pracy. 

Teraz pracuję na jedną zmianę, ale praca jest stresująca. Na początku było dobrze, w okresie wdrażania się, objawy nerwicy stały się łagodniejsze, tak że chciałam odrzucić leki od psychiatry. A teraz znowu nawrot. :( 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie również nocki były stresujące, bo prawie zawsze mnie mdliło...najlepsze były pierwsze zmiany, bo poranki zazwyczaj są spoko jeśli chodzi o mnie. Schizy zaczynają się wieczorem. 

Dziewczyny, a myślicie, że zgaga i odbijanie może być również spowodowane tą nerwicą? Od dwóch lat mam takie problemy...nie byłam na gastroskopii z wiadomych przyczyn :D lekarz u którego byłam leczył mnie w kierunku refluksu. Ale po porodzie chyba w końcu pójdę na to badanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny. Dawno mnie tu nie bylo. Dzis mam kryzys. Od rana temperatura i problemy z brzuchem. Ale jak juz pisalam kiedys miesiac i 2 miesiace temu 2-3 dni przed okresem mialam to samo. A teraz tez na dniach bede miala okres. Do dzis sie trzymalam. Ale dzisiaj chodze juz w nerwach bo widzialalam w tym tygodniu 2 posty na instagramie ze ktos ma rewolucje zoladkowe. Do tego dziewczyna napisala ze inni daja jej znac ze tez sie mecza z wirusowka. Ten internet to moja zguba :( Ta informacja sie tylko niepotrzebnie nakrecilam :( ale probuje dawac rade i nie dac sie strachowi ale nie wiem jak to sie skonczy. 

Do tego zaraz przyjdzie wrzesien i czas wszystkich przedszkolnych chorob przez kilka miesiecy :( coraz czesciej mysle o zmianie pracy. Tak mi sie wydaje ze ten rok to bedzie moj sprawdzian. Jak sobie nie dam rady psychicznie to rzucam to.

Ta fobia mnie mega hamuje mimo moich staran :(

Witam nowe dziewczyny i pozdrawiam stale uzytowniczki 🙂 trzymam za was kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.08.2019 o 17:52, Angel_1896 napisał:

Hej dziewczyny. Dawno mnie tu nie bylo. Dzis mam kryzys. Od rana temperatura i problemy z brzuchem. Ale jak juz pisalam kiedys miesiac i 2 miesiace temu 2-3 dni przed okresem mialam to samo. A teraz tez na dniach bede miala okres. Do dzis sie trzymalam. Ale dzisiaj chodze juz w nerwach bo widzialalam w tym tygodniu 2 posty na instagramie ze ktos ma rewolucje zoladkowe. Do tego dziewczyna napisala ze inni daja jej znac ze tez sie mecza z wirusowka. Ten internet to moja zguba :( Ta informacja sie tylko niepotrzebnie nakrecilam :( ale probuje dawac rade i nie dac sie strachowi ale nie wiem jak to sie skonczy. 

Do tego zaraz przyjdzie wrzesien i czas wszystkich przedszkolnych chorob przez kilka miesiecy :( coraz czesciej mysle o zmianie pracy. Tak mi sie wydaje ze ten rok to bedzie moj sprawdzian. Jak sobie nie dam rady psychicznie to rzucam to.

Ta fobia mnie mega hamuje mimo moich staran :(

Witam nowe dziewczyny i pozdrawiam stale uzytowniczki 🙂 trzymam za was kciuki!

Mam to samo przed tymi dniami, gorączka i mdłości i inne 🙂 Także spokojnie.

A faktycznie niepotrzebnie patrzysz na internet. Olać wirusówkę! Przeciez nie znasz powodow dla którego dostały? Może to zatrucie, moze nie myją rąk albo owoców? Jest dużo możliwości. 

Osobiscie wirusówkę taką konkretną miałam za dzieciaka 😐 

Może na jakis czas na czas wyleczenia się z fobii dobra byłaby zmiana stanowiska... Ja podjęłam rowniez decyzję i szukam czegoś, dosyć mam stresów. Zależy mi na swoim zdrowiu. Teraz wzięłam się za walkę z nerwicą. Polecam kanał DivoVic na YouTube jesli ktoś rowniez się zmaga z zaburzeniem. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 nie trać czasu na walkę w pojedynkę. To nie działa, A jeszcze może pogłębić Twoje lęki. Mam zespół lęku uogolnionego z napadami paniki. Boję sie wymiotować od lat. Odstawiłam 1.5 roku temu escitalopram, który dostałam na lęki. Pomagał, ale uznałam, że już jest dobrze i odstawiłam po 4 latach sama. Lęki wróciły jeszcze silniejsze po 1.5 roku. Poszłam teraz do psychiatry, dostałam 15 mg escitalopramu. Zaczynam też psychoterapię. Polecam. Nerwicę się leczy. Nie trzeba się męczyć, idź do lekarza. Leki ziołowe z apteki tu nie pomogą. Nie czytalam wielu Twoich postow wstecz, ale wnioskuję, ze pracujesz w przedszkolu. Ja tez, jestem nauczycielka w przedszkolu i Twoje obawy podzielam i rozumiem w 100%. Pomóż sobie. Buźka :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@magd4lena dzięki za słowa wsparcia. Chyba pójdę w najbliższym czasie do psychologa, nawet na nfz. Nawet jak okaże się niezbyt dobry (jestem negatywnie nastawiona do publicznej służby zdrowia) to będę miała świadomość, że spróbowałam. Powiedz mi jeszcze czy długo pracujesz w przedszkolu? Udało ci się uniknąć rotawirusa? 

Ja mam ostatnio gorszy czas w życiu. Nie podoba mi się to w jakim jest ono momencie, chciałabym żeby wyglądało inaczej a jednocześnie odczuwam strach przed zmianą mimo, że wiem, że w perspektywie czasu ta zmiana dobrze by mi zrobiła. W pracy też jest ciężko. Codziennie jestem wyczerpana, a w weekend mimo, że odpoczęłam to i tak nic mi się nie chciało i nie chce. W pracy jest jeszcze w miarę, zajmuję czymś myśli, ale w domu nie daję sobie już rady. Tylko bym siedziała, płakała i się zamartwiała. Faszeruję się probiotykiem, kroplami żołądkowymi i ziołowymi tabletkami na uspokojenie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.09.2019 o 19:57, Angel_1896 napisał:

Hej jest tutaj ktos? Mam mega kryzys :( od 3 w nocy, przez caly dzien do teraz mnie mdli i to bardzo :( po poludniu troche przestalo a teraz znow masakra. Wszystkie srodki zaradcze ida w ruch. Pomocy :(

Dziś już lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.09.2019 o 19:57, Angel_1896 napisał:

Hej jest tutaj ktos? Mam mega kryzys :( od 3 w nocy, przez caly dzien do teraz mnie mdli i to bardzo :( po poludniu troche przestalo a teraz znow masakra. Wszystkie srodki zaradcze ida w ruch. Pomocy :(

Faszerujesz się tymi lekami, a jest duże prawdopodobieństwo, że z żołądkiem jest w porządku 😐 a są to po prostu objawy somatyczne 😐 Naprawdę spróbuj tego psychiatry czy psychologa, kogo wolisz... ( u mnie psycholog się nie sprawdził (powiedziała mi, że oglądam za dużo horrorów) i poszłam do psychiatry) -.- 

Sama sobie najlepiej pomozesz jak zaczniesz działać, my na forum jedynie mozemy dac Ci wsparcie i zrozumienie 😘 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×