Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Angel_1896 napisał:

Dziewczyny mam mega kryzys :( mam coś na kształt biegunki, mdli mnie okrutnie. Strasznie się boję. Boję się nawet chłopakowi napisać o tym, bo kiedyś jak mu napisałam to, TO się stało. Przez chwilę jest ok, a potem znowu. Wiem też, że na dniach będę miała okres, a przed mnie zazwyczaj mdli. Niby się to powtarza co miesiąc a ja nigdy nie pamiętam jak było za ostatnim razem dokładnie. Chyba zacznę to zapisywać. Brzuch mnie zaczyna rwać, opuchnięta jestem strasznie więc to pewnie na okres. Siedzę teraz z imbirową pepsi i będę miała wieczór wyjęty z życia ze strachu :( nienawidze tej fobii. Zła jestem na siebie, że biegnę się wyżalić z każdą głupotą, ale jest mi lżej jak to napiszę :( nie mam z kim o tym porozmawiać

Witaj Angel. Pewnie już śpisz i wszystko było w porządku. Nie musisz być na siebie zła bo my Ciebie rozumiemy. Na pewno ból brzucha jest od okresu i nie masz się co stresować. Mnie w nocy obudził synek jest 2:05. Poszłam położyć go do łóżeczka ale tak się kręci że boję się że będzie wymiotował. Oczywiście już mnie boli brzuch i pewnie za szybko nie zasnę 😞 Mam teraz mega lęki o swoje zdrowie, boli mnie pierś i pacha, co chwile sobie macam tą pierś i porównuję z drugą. Oczywiście nie była bym sobą jak bym nie znalazła jakiegoś zgrubienia 😞😞😞 siedzę zamyślony i zachowuje się jak bym już umierała. Jestem 5 dni przed okresem więc to może od tego ale już się boję co będzie jak po okresie ból nie minie 😞 Chyba na jesień pójdę do lekarza bo to czas depresji więc nie wiem co to będzie jak nawet teraz mam takie schizy😞😞😞

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, ważne zeby na probiotyku był opisany szczep a nie tylko to Lactobacillus. Te dobre probiotyki są drogie i tez kupuje takie tańsze. 

 

To na pewno nerwy, a nie obiad :( ja wczoraj to samo... tak mnie mdlilo, ze myslalam ze czeka mnie najgorsze... krople żołądkowe w ruch jak u Ciebie. Ale przeszło. Stwierdziłam, że to przez stres z całego dnia daje o sobie znać. 

 

Straszne to jest. Inni tak swobodnie mówią o takich sprawach, a jak ktoś mówi, ze boli go brzuch albo jest komuś niedobrze, to mi od razu tez jest niedobrze i boję się, że stanie się najgorsze 😐 

 

@DorisDay okres to jedno, ale może antyperspirant Cię zapycha? Jesli oczywiście używasz. Albo jakiś stan zapalny, albo poziom prolaktyny bodajże się zwiększył, różne rzeczy mogą się zdarzyć i niekoniecznie najgorsze! Miałam raz stan zapalny i nie mogłam dotknąć się, zejść po schodach ani ubrać stanika taki był ból 😐 ale minęło. 

 

Angel nie bój się psychiatry czy terapii, nie ma czego. Ja nie chciałam iść, mówiłam, że nic mi nie dolega i sobie radzę i ze to moje korby, ale wyszło, że jednak to choroba. Dostałam leki praktycznie nie mające skutków ubocznych, chociaż wiadomo, to już psychotropy... doraźnie biorę jeszcze Validol. I magnez jest bardzo ważny. We wrześniu mój lekarz chce mi zmniejszyć dawkę, zeby sprawdzić jak poradze sobie w tych wlasnie depresyjnych miesiącach, ale jestem dobrej mysli. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@DorisDay zasnęłam i wszystko jakoś minęło. Ale co z tego? Okres przyszedł a ja dziś znów czuję się źle. Od południa mnie mdli po każdym jedzeniu. Najlepiej jak nie jem. Teraz siedzę sobie i piję imbir, ale w głowie już schiza, bo obejrzałam rano relacje jednej dziewczyny na Instagramie i mówiła, że w nocy miała jelitówkę albo się czymś zatruła. Normalny człowiek nie weźmie tego do siebie ale mając tą fobię wiadomo jak jest. Co z tego, że ona jest ze 300 km ode mnie i nie wiadomo dokładnie co to było? Skoro ją spotkało, może też i mnie. I pod wieczór trochę przysnęłam, co mi się zdarza, ale zdarzyło mi się też półtora roku temu przy rotawirusie. Więc teraz zbieg okoliczności i głowa już wariuje. Do tego uczucie guli w gardle. Boję się, że skończę tak jak kiedyś, że nie będę prawie nic jadła, bo tylko to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że jak się nie je to organizm jest osłabiony, ale mam uczucie pustego żołądka i mi z tym lżej. Może to głupie ale tak kiedyś miałam i chyba to wraca. Schudłam wtedy 8 kg. Wprawdzie miałam lekką nadwagę i skończyłam z dobrą wagą i wyglądałam normalnie, ale teraz mam taką wagę początkową jak wtedy końcową. Więc muszę się przemóc i coś jeść.  

@DorisDay a jak tam minęła noc? Mam nadzieję, że spokojnie. Co do piersi może idź do lekarza i skontroluj? Będziesz spokojniejsza.  Żeby Cię pocieszyć, powiem Ci, że ja miałam w listopadzie guzek, poszłam do ginekologa i powiedziano mi, że to prawdopodobnie włókniak. Dostałam skierowanie na usg ale dopiero na luty, co mnie zszokowało. Pomyślałam, że trudno, jakoś przeżyje. W grudniu przestałam ten guzek wyczuwać, jakby po miesiącu zniknął. Poszłam na to usg i co się okazało? Wszystko dobrze, po guzku ani śladu.  Nie szłam z tym wynikiem już do ginekologa, bo nie przypadł mi do gustu jako lekarz a wszystko wyszło w porządku. Nie wiem więc co to było, ale zniknęło 🙂 

@Grushka jedyny bezpłatny psychiatra jest w moim miejskim szpitalu, ale ten szpital jest okropny. Nie mam zaufania do tych specjalistów. Ogólnie nie umiem się jakoś przemóc :( Muszę spróbować ten Validol. Ja brałam Nervomix ale skończył mi się i zapomniałam ostatnio kupić więc nie mam nawet się czym poratować :( ewentualnie mam lokomotiv, on też ma działanie trochę uspokajające więc najwyżej wezmę w razie dużego kryzysu. 

Do tego wszystkiego niepokoi mnie ta pogoda. Podpada pod jesienną a to mi się kojarzy z rotawirusami :( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.07.2019 o 18:24, Angel_1896 napisał:

 

Cześć dziewczyny. Byłam u ginekologa. Zbadał mi piersi i powiedział że wszystko ok, że nie mam się czym stresować. Niby jest lepiej ale oczywiście nie była bym sobą jak bym się nie denerwowała i boję się o kolejną chorobę. Angel nie dziwie się że nie jesz jak się boisz że Będziesz wymiotować bo ja też tak mam. Jak miałam 19 lat ważyłam 47 kg przy wzroście 170. Też jak mam pusty żołądek czuje się jakoś bezpieczniej, wiem to głupie ale tak już jest. A jak burczy mi w brzuchu to wręcz się cieszę... Kurcze ale mamy dużo ze sobą wspólnego. Pogoda straszna... Idealna na depresję... Też się boję takiej pogody. Córka na obozie, synek śpi... Oczywiście przex chwilą się kręcił bałam się że będzie wymiotował, że kręci się dlatego bo jest mu niedobrze... Więc co zrobiłam, weszłam na forum, żeby było mi raźniej że nie jestem sama z tym problemem, że jest ktoś kto mnie rozumie... Pomału to forum działa jak lekarstwo bo niestety ale to wszystko siedzi w naszych głowach... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. @DorisDay dobrze, że u ginekologa poszło ok. To miłe, że ktoś mnie rozumie, np nawet z tym niejedzeniem. Dzisiaj miałam okropną ochotę na frytki, chłopak chciał ze mną jechać do mcdonalda, ale jak pomyślałam o tej pogodzie i czychających wirusach wśród tylu ludzi to stwierdziłam, że nie mam odwagi ruszyć się z domu. Już się cieszyłam, że jest lepiej a nagle zrobiło mi się niedobrze. Już czuję nerwoból brzucha na myśl pójścia jutro do pracy. Ja też się cieszę, że mogę tu napisać, bo nikt inny mnie nie rozumie. Kiedyś miałam tak, że opowiadałam o tym rodzinie, chłopakowi, teraz już wiem, że to nie ma sensu. Tylko tutaj mogę napisać co czuję, jak mi jest ciężko. Patrząc w przyszłość to nie wiem już jak moje życie się potoczy. Zostanę jakąś zeschizowaną staruszką, o ile wgl dożyje starości z takimi słabymi nerwami. O strachu przed dziećmi i ciążą już nawet nie wspomne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.07.2019 o 23:26, Angel_1896 napisał:

@DorisDay zasnęłam i wszystko jakoś minęło. Ale co z tego? Okres przyszedł a ja dziś znów czuję się źle. Od południa mnie mdli po każdym jedzeniu. Najlepiej jak nie jem. Teraz siedzę sobie i piję imbir, ale w głowie już schiza, bo obejrzałam rano relacje jednej dziewczyny na Instagramie i mówiła, że w nocy miała jelitówkę albo się czymś zatruła. Normalny człowiek nie weźmie tego do siebie ale mając tą fobię wiadomo jak jest. Co z tego, że ona jest ze 300 km ode mnie i nie wiadomo dokładnie co to było? Skoro ją spotkało, może też i mnie. I pod wieczór trochę przysnęłam, co mi się zdarza, ale zdarzyło mi się też półtora roku temu przy rotawirusie. Więc teraz zbieg okoliczności i głowa już wariuje. Do tego uczucie guli w gardle. Boję się, że skończę tak jak kiedyś, że nie będę prawie nic jadła, bo tylko to mi daje poczucie bezpieczeństwa. Wiem, że jak się nie je to organizm jest osłabiony, ale mam uczucie pustego żołądka i mi z tym lżej. Może to głupie ale tak kiedyś miałam i chyba to wraca. Schudłam wtedy 8 kg. Wprawdzie miałam lekką nadwagę i skończyłam z dobrą wagą i wyglądałam normalnie, ale teraz mam taką wagę początkową jak wtedy końcową. Więc muszę się przemóc i coś jeść.  

@DorisDay a jak tam minęła noc? Mam nadzieję, że spokojnie. Co do piersi może idź do lekarza i skontroluj? Będziesz spokojniejsza.  Żeby Cię pocieszyć, powiem Ci, że ja miałam w listopadzie guzek, poszłam do ginekologa i powiedziano mi, że to prawdopodobnie włókniak. Dostałam skierowanie na usg ale dopiero na luty, co mnie zszokowało. Pomyślałam, że trudno, jakoś przeżyje. W grudniu przestałam ten guzek wyczuwać, jakby po miesiącu zniknął. Poszłam na to usg i co się okazało? Wszystko dobrze, po guzku ani śladu.  Nie szłam z tym wynikiem już do ginekologa, bo nie przypadł mi do gustu jako lekarz a wszystko wyszło w porządku. Nie wiem więc co to było, ale zniknęło 🙂 

@Grushka jedyny bezpłatny psychiatra jest w moim miejskim szpitalu, ale ten szpital jest okropny. Nie mam zaufania do tych specjalistów. Ogólnie nie umiem się jakoś przemóc :( Muszę spróbować ten Validol. Ja brałam Nervomix ale skończył mi się i zapomniałam ostatnio kupić więc nie mam nawet się czym poratować :( ewentualnie mam lokomotiv, on też ma działanie trochę uspokajające więc najwyżej wezmę w razie dużego kryzysu. 

Do tego wszystkiego niepokoi mnie ta pogoda. Podpada pod jesienną a to mi się kojarzy z rotawirusami :( 

 

Ja byłam u prywatnego psychiatry, do rany przyłóż, nie liczył od godziny tylko za wizytę, oczywiście wraz z kolejna bierze mniej. A i tak chodze co dwa miesiące po receptę. Dzisiaj ostatnia terapia, niby fajnie jest, ale nie stać mnie, zeby co miesiąc wywalać 400 złotych na opowiadanie o życiu. 

 

Doris super ze nic nie wyszło! Ulga chociaż na chwilkę to następnej choroby, jak to u nas bywa. 

Byłam w górach w niedziele, a w zasadzie co idę w góry, to jestem zestresowana, boli mnie wszystko, bo myśle, że dostanę zawału (bo ktoś tam kiedyś dostał w górach), wiecie, niby to powinna byc przyjemnosc, natura, spacerek... a ja tylko zrobie krok na szlaku i w głowie tylko jedno 😐 

 

Kurde! Mam to samo! 

Tez wole nie jeść i czuje sie szczęśliwsza, bo w głowie swieci sie lampka „nic nie jadłaś od rana wiec nie masz po czym wymiotować” :D ale na dłuższa metę tak sie nie da. 

Kurcze i to jak burczy w brzuchu faktycznie sprawia radość, bo jak burczy to teoretycznie wszystko jest w porządku. 

Na studiach ze stresu tez mało jadłam. Z 58kg na 51 przy 176 cm 😐 teraz mam stała wagę 56kg przynajmniej staram się ją utrzymywać. Ale mam strasznie stresujący okres w pracy. 

Wiecie co w pracy jeszcze okej, ale wracam do domu i ten stres ze mnie schodzi i dopiero w domu zaczyna mnie wszystko bolec i mdlić a do tego padam na twarz :(  Macie podobnie? Bo ja już wymyślam na to chorobę 😐 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejo. Życie jest do kitu. Już myślałam, że się będę czuła lepiej a tu niespodzianka, bo mama ma biegunke od rana i boli ją brzuch i żołądek. I ja się już boję, że zaraz będę miała to samo i że się stanie do tego wiadomo co. 

@Grushka ja też tak mam, że np idąc do pracy boli mnie brzuch czy żołądek, w pracy o tym zapominam a nawet jak mnie coś zaboli to wiem, że się muszę trzymać kupy. Ale jak wracam do domu to wszystko ze mnie schodzi i znowu różne bóle i schizy. Więc nie martw się, nie jesteś z tym sama. Poza tym ja boję się jeszcze wieczora i nocy, bo kojarzy mi się to z chorowaniem. Ogólnie nie lubię momentu zasypiania, zawsze się modlę żebym tylko się w nocy nie obudziła. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Angel_1896 napisał:

Hejo. Życie jest do kitu. Już myślałam, że się będę czuła lepiej a tu niespodzianka, bo mama ma biegunke od rana i boli ją brzuch i żołądek. I ja się już boję, że zaraz będę miała to samo i że się stanie do tego wiadomo co. 

@Grushka ja też tak mam, że np idąc do pracy boli mnie brzuch czy żołądek, w pracy o tym zapominam a nawet jak mnie coś zaboli to wiem, że się muszę trzymać kupy. Ale jak wracam do domu to wszystko ze mnie schodzi i znowu różne bóle i schizy. Więc nie martw się, nie jesteś z tym sama. Poza tym ja boję się jeszcze wieczora i nocy, bo kojarzy mi się to z chorowaniem. Ogólnie nie lubię momentu zasypiania, zawsze się modlę żebym tylko się w nocy nie obudziła. 

Wiesz, to oczywiście tylko moje zdanie, ale naprawdę powinnaś gdzieś sie z tym udać :( nie możesz zyc w ciągłym strachu. A u Ciebie każdy dzien to walka :( Może ten psycholog albo psychiatra, poza miastem jakiś specjalista z dobrymi opiniami, by Cię wysłuchał i poradził coś :( 

Ja wiem, że z naszymi przypadłościami jest mega cieżko funkcjonować... ale z odpowiednia pomocą bedzie u Ciebie z pewnością progress w chorobie. O ile mozna nazwać to w ten sposób, dla mnie osiągnięciem jest każda mała rzecz. 

Jesteś młoda, całe życie przed Tobą! Taka terapia nie trwa duzo czasu! Ja biorę leki, ale niebawem będę odstawiać. Na terapie nie potrzebuje już chodzić, bo czuję się silniejsza. Zadbaj o siebie! I nie patrz na innych, bo ci co na to nie chorują nie wiedza z czym się zmagamy. A my potrzebujemy zrozumienia, ja to znalazłam u Was i u lekarza i na terapii i zrozumiałam, że ja choruję, ze to nie jest mój wymysł. 

Wiadomo, nie chce wygłaszać tu jakiejś mowy jak coach czy cos :D ale naprawdę da się z tym żyć, sa gorsze i zle momenty, ale do depresji jest niedaleko. 

Schizy zostaną, ale moze nie beda juz na Ciebie tak oddziaływać 😘 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Grushka napisał:

Wiesz, to oczywiście tylko moje zdanie, ale naprawdę powinnaś gdzieś sie z tym udać :( nie możesz zyc w ciągłym strachu. A u Ciebie każdy dzien to walka :( Może ten psycholog albo psychiatra, poza miastem jakiś specjalista z dobrymi opiniami, by Cię wysłuchał i poradził coś :( 

Ja wiem, że z naszymi przypadłościami jest mega cieżko funkcjonować... ale z odpowiednia pomocą bedzie u Ciebie z pewnością progress w chorobie. O ile mozna nazwać to w ten sposób, dla mnie osiągnięciem jest każda mała rzecz. 

Jesteś młoda, całe życie przed Tobą! Taka terapia nie trwa duzo czasu! Ja biorę leki, ale niebawem będę odstawiać. Na terapie nie potrzebuje już chodzić, bo czuję się silniejsza. Zadbaj o siebie! I nie patrz na innych, bo ci co na to nie chorują nie wiedza z czym się zmagamy. A my potrzebujemy zrozumienia, ja to znalazłam u Was i u lekarza i na terapii i zrozumiałam, że ja choruję, ze to nie jest mój wymysł. 

Wiadomo, nie chce wygłaszać tu jakiejś mowy jak coach czy cos :D ale naprawdę da się z tym żyć, sa gorsze i zle momenty, ale do depresji jest niedaleko. 

Schizy zostaną, ale moze nie beda juz na Ciebie tak oddziaływać 😘 

Wiem, że powinnam gdzieś z tym iść :( Pomyśle nad tym na urlopie pod koniec miesiąca, może wtedy się gdzieś udam. Bo masz rację @Grushka i dziękuję, że tak napisałaś. Poszukam kogoś poza miastem, bo w moim mieście nie czuję się komfortowo z tą sprawą. Był taki czas, że fobia ucichła i było lepiej. Ogólnie w porze wakacyjnej nie myślałam tak dużo o wymiotowaniu, bo nikt dookoła o tym nie mówił i miałam przeświadczenie, że to typowo jesienno-zimowe przypadłości. A teraz dziewczyny najchętniej zamknęłabym się w domu na cztery spusty i nie wychodziła. Obserwuję dużo ludzi nagrywających w social mediach i już druga dziewczyna pisze, że miała taką jelitówkę, że wylądowała w szpitalu. Ale to to nic. Przyjechała kuzynka z dziećmi i mówi, że cały tydzień była u niej szwagierka ze swoimi dziećmi, które przed przyjazdem chorowały na jelitówkę (jedno dziecko przyniosło ze żłobka prawdopodobnie) a potem i ta szwagierka u nich chorowała. Z tego co zrozumiałam kuzynka z dziećmi się nie zaraziła, ale nie dopytywałam się dokładnie bo głupio mi było. I weź tu nie myśl o wymiotowaniu. A tak się czułam dobrze dopóki tego wszystkiego nie wiedziałam :(

A jeszcze w pracy stres, bo może dziecko jakieś zachoruje i wszyscy za nim polecą jak domino. Zaczynam coraz poważniej myśleć nad jakąś pracą wykonywaną z domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Angel_1896 napisał:

Wiem, że powinnam gdzieś z tym iść :( Pomyśle nad tym na urlopie pod koniec miesiąca, może wtedy się gdzieś udam. Bo masz rację @Grushka i dziękuję, że tak napisałaś. Poszukam kogoś poza miastem, bo w moim mieście nie czuję się komfortowo z tą sprawą. Był taki czas, że fobia ucichła i było lepiej. Ogólnie w porze wakacyjnej nie myślałam tak dużo o wymiotowaniu, bo nikt dookoła o tym nie mówił i miałam przeświadczenie, że to typowo jesienno-zimowe przypadłości. A teraz dziewczyny najchętniej zamknęłabym się w domu na cztery spusty i nie wychodziła. Obserwuję dużo ludzi nagrywających w social mediach i już druga dziewczyna pisze, że miała taką jelitówkę, że wylądowała w szpitalu. Ale to to nic. Przyjechała kuzynka z dziećmi i mówi, że cały tydzień była u niej szwagierka ze swoimi dziećmi, które przed przyjazdem chorowały na jelitówkę (jedno dziecko przyniosło ze żłobka prawdopodobnie) a potem i ta szwagierka u nich chorowała. Z tego co zrozumiałam kuzynka z dziećmi się nie zaraziła, ale nie dopytywałam się dokładnie bo głupio mi było. I weź tu nie myśl o wymiotowaniu. A tak się czułam dobrze dopóki tego wszystkiego nie wiedziałam :(

A jeszcze w pracy stres, bo może dziecko jakieś zachoruje i wszyscy za nim polecą jak domino. Zaczynam coraz poważniej myśleć nad jakąś pracą wykonywaną z domu.

Pewnie, ze tak! Lekarz pogada z Tobą i wytłumaczy Ci wszystko! Psychiatra czy psycholog nie oznacza, ze sie jest nie wiadomo jakim, po prostu z pewnymi sprawami sobie nie radzimy. U nas jest takie przeświadczenie „ooo poszła do psychiatry, pewnie zwariowała” a w stanach to jest normalne. Mózg tez choruje 😐 Nie dziękuj, nie masz za co! Tutaj się wspieramy w swoich schizach, które codziennie przeżywamy :D 

Wiesz, moze tez dobrze zrobi jak sobie po prostu każda sytuacje bedziesz tłumaczyć. Dzieci chyba są bardziej podatne na jelitowki, ponadto trzeba mieć kontakt z chorym, bo przeciez to dolegliwość brudnych rąk, ja non stop myję ręce (co tez jest niezdrowe) i nie dosięga mnie jelitówka - ta gorszego typu. Zreszta nie zawsze przy jelitowce się wymiotuje! ;) Ponadto trzeba duzo pić, brać probiotyki i jelita beda zdrowe i uodpornione na takie wirusy ;) Ale wiem doskonale jak to jest, ktoś mówi o wymiotach to juz korba w głowie, ze też będziemy wymiotować, bo przeciez on zwymiotował :D to brzmi absurdalnie troszkę :D dlatego jak masz takie akcje i schizy, usiądź sobie sama w ciszy i pogadaj ze sobą po prostu i sobie wytłumacz „na chłopski rozum”, ze jakim cudem ma się to stać? ;) Moze taka metoda Ci pomoże 😘 

A co do lekarza, nie musi Ci dac tabletek, możesz sie tez nie zgodzić na psychotropy, ale zawsze Ci doradzi jak sobie radzić, co mozna wziąć z leków z apteki, które nie szkodzą (ja miałam etap, ze nifuroksazyd brałam dosyć często, dopóki na terapii babka mi nie powiedziała, ze jest szkodliwy :D i od tego czasu nie stosuje go wcale). 

Wiem, ze sobie poradzisz! 

A z praca to jeszcze przemysl, bo jak lekarz, terapia czy nawet Ty sama sobie pomozesz i jakoś zmienisz myślenie wtedy nie bedzie problemem dla Ciebie iść do pracy, moze dalej ze stresem, ale myśle, ze juz nie z takim jak teraz 😘 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.09.2011 o 21:55, smerfetka12 napisał:

Obsesja na punkcie wymiotów i biegunki

 

Mam poważny problem z synem(13 lat).Od dwóch lat Adam cierpi na fobie na punkcie wymiotów i biegunki.Tak strasznie się boi,że,,to" go kiedyś dopadnie,że nie potrafi normalnie funkcjonować.Może wyda się niektórym to śmieszne,ale woła mnie do łazienki za każdym razem kiedy kupa jest nieco luźniejsza(oczywiście w jego mniemaniu)Muszę mu wtedy tłumaczyć(czasami kilka godzin),że nie zauważyłam nic niepokojącego.To i tak niewiele pomaga,i syn do końca dnia chodzi osowiały i smutny.Leczy się ale terapia nie przynosi większych rezultatów.Kiedy w szkole usłyszy,że boli kolegę brzuch natychmiast do mnie dzwoni,zebym zabrała go ze szkoły.Nie ma dnia ,zeby się nie martwił z tego powodu.Jestem załamana.Pomóżcie!

 

 

 Mam ten sam problem ze swoim synem. Wiem, że od tego wpisu już dużo czasu mięło ale czy udało Wam się tej fobii pozbyć i w jaki sposób? 

Edytowane przez nadopiekuńcza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.09.2011 o 21:55, smerfetka12 napisał:

Obsesja na punkcie wymiotów i biegunki

 

Mam poważny problem z synem(13 lat).Od dwóch lat Adam cierpi na fobie na punkcie wymiotów i biegunki.Tak strasznie się boi,że,,to" go kiedyś dopadnie,że nie potrafi normalnie funkcjonować.Może wyda się niektórym to śmieszne,ale woła mnie do łazienki za każdym razem kiedy kupa jest nieco luźniejsza(oczywiście w jego mniemaniu)Muszę mu wtedy tłumaczyć(czasami kilka godzin),że nie zauważyłam nic niepokojącego.To i tak niewiele pomaga,i syn do końca dnia chodzi osowiały i smutny.Leczy się ale terapia nie przynosi większych rezultatów.Kiedy w szkole usłyszy,że boli kolegę brzuch natychmiast do mnie dzwoni,zebym zabrała go ze szkoły.Nie ma dnia ,zeby się nie martwił z tego powodu.Jestem załamana.Pomóżcie!

 

Mam ten sam problem ze swoim synem. Wiem smerfetka12 że od tego wpisu już dużo czasu mięło ale czy udało Wam się tej fobii pozbyć i w jaki sposób? Mój syn boi się tylko wymiotowania. Byliśmy już na terapii ale nic nie dało. Wszystko jest w porządku jak jest w domu. Jak tylko pojedzie do babci lub cioci na noc od razu panikuje i dzwoni do mnie, z pytaniem czy nie będzie wymiotował. Dużo o tej fobii czytałam i ponoć najlepiej  działa hipnoza. Syn już jest tym zmęczony i chciałby żyć normalnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, nadopiekuńcza napisał:

 

Mam ten sam problem ze swoim synem. Wiem smerfetka12 że od tego wpisu już dużo czasu mięło ale czy udało Wam się tej fobii pozbyć i w jaki sposób? Mój syn boi się tylko wymiotowania. Byliśmy już na terapii ale nic nie dało. Wszystko jest w porządku jak jest w domu. Jak tylko pojedzie do babci lub cioci na noc od razu panikuje i dzwoni do mnie, z pytaniem czy nie będzie wymiotował. Dużo o tej fobii czytałam i ponoć najlepiej  działa hipnoza. Syn już jest tym zmęczony i chciałby żyć normalnie. 

Moja fobia, albo nie jest tak mocna, albo jakoś sobie radzę. 

Nie wiem czy da się z tego wyjść. Mnie też dotyka problem wychodzenia z domu z obawy o wymioty... ale na terapii babka mi mowila, ze nawet jesli to co z tego? Co sie wydarzy? I nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo sama nie wiem 😐 

Rozumiem, że syn jest mały to tez ciężej mu pewnie zdać sobie z tego sprawę i tez wytłumaczyć pewne rzeczy. Moze po prostu trzeba uczyc się z tym żyć. My zmagamy się z tym od rana do wieczora, ciągłe nudności i stres, torebka wypełniona cukierkami imbirowym :D Nie stosowałam hipnozy, trochę mnie to przeraża i chyba bym się nie zdecydowała. Ale jeśli ma to pomoc, zawsze mozna spróbować. Może ktoś tutaj się wypowie na ten temat, bardziej kompetentny niż ja. U mnie choroba nie trwa długo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O rany, nie spodziewałam się, że znajdę tyle osób, które tak samo jak ja cierpią na ten paskudny lęk! Czasami czytając Wasze posty, mam wrażenie, że piszecie o mnie! Witam się więc i pewnie przycupnę tu na dłużej!

Mam ponad 30 lat, w całym swoim życiu nie wymiotowałam dużo - ostatni raz 8 lat temu (jelitówka). Moja fobia zdecydowanie nasiliła się w momencie, kiedy mój synek poszedł do przedszkola. Wszędzie widzę wirusiska i zarazy. W kwietniu w przedszkolu panowała jelitówka, moje dziecko miało "tylko" mdłości i gorączkę, mnie i męża ominęło. Najgorsze jest to, że latem zawsze czułam się bezpiecznie, a teraz mam wrażenie, że jeden kij - czy styczeń, czy lipiec - zawsze to cholerstwo może nas dopaść. Tylko wyczekuję informacji o tym, że kolejny wirus panoszy się w przedszkolu. Gdy wychodzimy "do ludzi" - sklepy, znajomi, place zabaw - zawsze mam pierdyliard myśli o tym, że coś przywleczemy. W nocy sprawdzam, czy synek spokojnie śpi, jeśli się wierci, od razu mam wrażenie, że to TO. Spokojna jestem tylko wtedy, gdy mały zostaje w domu, a z drugiej strony chcę, żeby chodził do przedszkola, bo sprawia mu to dużo frajdy.

Aaa, no i ja też serwuję probiotyk (Sanprobi Super Formula), mam wrażenie, że to on nas uchronił w kwietniu. Ciągle tylko się zastanawiam, czy nie przesadzam podając go przez tak długi okres czasu. Chyba powinno się robić przerwy? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja również mam 30 lat i podobne schizy co do przedszkola i wirusów tam planujących. Synek śpi z nami w pokoju, jak tylko się kręci to też boję się że będzie wymiotował... Wczoraj było mi strasznie niedobrze, automatycznie ból brzucha,  zimne poty... Wypiłam meliske i przeszło... Ale przez tą pogodę budzę się codziennie w nocy i się boję... Ta pogoda mnie wykończyć... Jak jest ciepło i słonecznie czuje się jakoś bezpieczniej. A aż boję się pomyśleć co znowu będzie jka przyjdzie jesień 😞

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny. Kilka dni miałam względny spokój aż do dziś. Poszłam do pracy a tu telefon. Dziecka nie będzie bo wymioty i gorączka + jednego nie ma z niewiadomego powodu ale szczerze? Pewnie też chore. Już się jakiś rotawirus przyplątał. A co najgorsze w pracy dostałam biegunki, dosłownie po telefonie od tamtej mamy. Tak nie mogłam wytrzymać, że 4 razy byłam w łazience w ciągu 2 godzin, a normalnie to siku trzymam tam cały dzień bo wiadomo, toaleta + dzieci = zarazki i lepiej omijać. Koleżanki puściły mnie wcześniej do domu. Wzięłam leki na biegunke i siedze ze strachem. Bo teraz sama nie wiem czy stres aż tak mnie opanował czy mam jakiegoś wirusa. Na jesieni była jelitówka, też się bałam ale ominęła mnie i nic mi nie było oprócz typowych schiz w głowie. A dziś? Boję się okropnie. Będę dzisiaj  żyła ze strachu na wodzie. A jak się okaże, że kolejne dzieci to mają to nie wiem co zrobię :( 

@pomidorowa też myślałam w ten sposób o jelitówce, że tylko jesień i zima, ale odkąd pracuję w przedszkolu wiem już, że pora nie jest ważna :( Na myśl o jesieni aż mam gęsią skórkę, bo wtedy jeszcze większe zagrożenie więc Cię rozumiem @DorisDay.

@nadopiekuńcza może spróbuj jeszcze terapii u kogoś innego? Ja nie leczyłam się nigdy, boję się wymiotowania odkąd pamiętam, ale przez pewien czas to był tylko strach jak TO się stało. Potem im bardziej byłam świadoma i tak mam też do teraz, boję się codziennie, nawet jak nie ma zagrożenia. Rzadko zdarzają mi się dni, że kładę się spokojnie spać. Nie wiem co doradzić Tobie i twojemu synkowi w kwestii leczenia ale powiem Ci, że daj z siebie tyle ile możesz by mu pomóc. Mówię to z perspektywy osoby dorosłej mającej tą fobię i nie leczącej się - jest ciężko, naprawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 myślę, że u Ciebie ta biegunka ewidentnie ze stresu i przerażenia. Mam nadzieję, że szybko poczujesz się lepiej!

 

@DorisDay pogoda ma się niby poprawić pod koniec tygodnia (w sensie, że temperatury będą przekraczać 25'C), ale mnie już teraz chyba to nie pociesza, przestałam wierzyć, że upały są jakąkolwiek ochroną. I wkurza mnie to, że zamiast trochę odpocząć/skupić się na pracy, kiedy synek świetnie bawi się w przedszkolu, to ja cały czas myślę o tym, czy się dobrze czuje i czy wszystkie dzieci są zdrowe. Na dodatek ostatnio zmienili w naszej placówce ręczniki papierowe na materiałowe, co mnie doprowadza do jeszcze większego szału, bo wiadomo, ile chorób się w ten sposób przenosi :( Zaleciłam dziecku, by po dokładnym umyciu rąk, strząsało resztki wody nad umywalką, zamiast wycierać w te brudne szmatki 😕 Ręczniki papierowe niby mają wrócić, oby szybko się to stało. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Angel_1896 nie martw się, to na pewno stres! Ja tez tak ganiam! Raz chyba z 5 razy i tez w ciagu godziny. Stoperan, dużo wody i probiotyk i bedzie dobrze! Trzymaj się 😘 

 

Ja juz w te upały nie wierze, jak ma przyjść wirus to przychodzi 😐 Szkoda tylko, ze wszedzie go widzimy :( 

 

Faktycznie, z tymi ręcznikami materiałowymi to kiepski pomysł. Przecież tam to bedzie bakteria na bakterii 😐 Najlepiej chyba nosić przy sobie to mydełko w żeli bez użycia wody, które zwalcza 99% bakterii podobno :D w sumie zawsze mam przy sobie :D 

 

U mnie kiepsko ostatnio, w piątek stresujący dzien w pracy, w sobotę byłam taka słaba i zle sie czułam... chyba schodził ze mnie ten stres z piątku. W niedziele było dobrze, sporo zjadłam i nawet nie skupiałam się na ewentualnym zatruciu. Ale dzisiaj znowu stres, nawet większy niż w piątek. Zaczynam szukać nowej pracy, w tej firmie to nawet przestałam lubić to co robię. Jestem cała zestresowana, wracam do domu i czuję się jak wypompowany balon. 

Nie chodzę już na terapię, będę próbować sobie radzić sama 🙂 

 

Miłego dnia dziewczyny! 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Obyło się bez najgorszego, ale w poniedziałek chodziłam rozbita. W sumie pierwszy raz od poniedziałku rano zjadłam po 15 we wtorek. Teraz już staram się jeść więcej. Nie wiem co to było, na szczęście nie rozprzestrzeniło się w pracy i zachorowało tylko to jedno dziecko o którym pisałam. Zakupiłam sobie w aptece probiotyk i valused na uspokojenie. Wczoraj wzięłam przed snem, ale byłam bardzo śpiąca to pomogło. Dziś wzięłam, ale narazie efektu brak. Tak to jest z ziołowymi tabletkami.

Swoją drogą zastanawiam się czy takie skłonności do fobii i nerwicy można dziedziczyć? Moja babcia ma stwierdzoną nerwicę depresyjno-lękową. Bierze Amitriptylinum VP. Jak patrzę na to jak ona się zachowuje, w jakie skrajności wpada to aż nie chcę myśleć o tym jaka ja będę na starość. O ile wgl starość mnie czeka.

Kiedyś w liceum jak miałam problemy i chodziłam przez jakiś czas do psychologa to byłam w międzyczasie u lekarza rodzinnego i też dostałam ten Amitriptylinum VP. Ale nie stosowałam tego długo, bo na jednym opakowaniu się skończyło. Ciekawe czy jakbym teraz poszła do lekarza to też by mi to przepisał. 

Ogólnie nie czuję się za dobrze. Mam momenty w ciągu dnia, w których zapominam o fobii, ale zawsze się kończy na tym, że to wraca. I jest ogromny strach i stres. Na przykład teraz znów mi jest niedobrze. Z całego serca mam tego dość. I nie wiem co z tym wszystkim zrobić, bo z jednej strony chce sobie pomóc, a z drugiej boję się/wstydzę, sama nie wiem, po tą pomoc pójść. Wiem, że to dziecinne, ale chciałabym żeby ktoś za mnie tą wizytę załatwił, zaprowadził mnie tam i postawił przed faktem dokonanym. Ale tak się nie stanie niestety. Więc muszę sobie radzić sama. :(

A jak tam u Was dziewczyny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, myślałam, że jak wezmę ten lek na uspokojenie to automatycznie mi przejdą mdłości, ale to się nie stało :( teraz tak myślę, że w sumie nic dziwnego skoro mam takie ataki, że nie jestem pewna czy ta biegunka i temperatura nie były z nerwów. Ale to okropne, że znów mnie tak mdli :( a lek tylko ziołowy i najlepiej pewnie pomaga przy dłuższym, regularnym stosowaniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×