Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, Angel_1896 napisał:

Witaj wśród nas. Jeśli chodzi o patenty to tak jak ty biorę krople żołądkowe. Czasem pomaga guma miętowa ale to bardzo rzadko. Przy lekkich atakach brałam np Nervomix na uspokojenie i szłam spać. Piję też świeży imbir. Mam zawsze w domu coca cole jakbym miała problem z uczuciem cięzkości i odbijaniem. Teraz mam bardzo silny atak, dawno takiego nie mialam, ale tez dawno nie mialam takiego stresu ktorego nie moge uniknac Wiec dzis wzielam lokomotiv na mdlosci ale nie wiem jak to sie wszystko skonczy dzis. 

A mam pytanie, jak u ciebie zdiagnozowano zespol jelita drazliwego? Podejrzewam u siebie ale boje sie ze na badaniu bedzie kolanoskopia albo gastroskopia. 

Ja nie mogę pić innych leków na nerwy, od psychiatry mam tabletki (wiecie jakie) 😐 doraźnie jedynie ssam Validol. To jest to, ze jak ten stres się kumuluje to te ataki są straszne :( 

Z jelitem drażliwym było dosyć trudno, robiłam morfologię, ob, byłam u gastroenterologa, jednak nic nie widzieli, ba! Wręcz mnie rozbawił mówiąc, ze może to ciąża. Zalecił rowniez gastroskopie, ale badanie mnie przerażało... od lekarza do lekarza, każdy przepisywał mi tabletki te same, ale pod inną nazwą, chodzi o jakiś inhibitor, dzięki tym tabletkom zmniejszyła się ilośc wydzielanego kwasu żołądkowego, który spowodowany był przez stres. Zaczęłam czytać o tych tabletkach i wiecej szkody robią niż to wszystko warte. Pózniej trafiłam do psychiatry, mówiłam mu o tych objawach... stwierdził, że to bardzo możliwe. Zaczęłam czytać w internecie o jelitach i tak trafiłam na IBS - głownie chodziło o objawy, najgorszy problem to gazy, kiedy możesz zjesc opakowanie espumisanu i nic :D i poranne biegunki... czasami też skurcze. Stwierdziłam, że to jest to! Poszłam do rodzinnego lekarza, bo wyczytałam w necie, że wcale nie trzeba robić gastroskopii i kolonoskopii (na których przy ibs nic by nie wyszło) dobry lekarz stwierdzi to z wywiadu. Wiec poszłam do rodzinnego, dostałam antybiotyk i jakies tabsy, na te gazy i biegunki... brałam przez kilka dni, ale czułam się gorzej, brzuch jakby napompowany balon! Odrzuciłam 😐 

Kupiłam sobie Spumax doraźnie oraz propiotyk, do tego magnez tylko lek a nie suplement, czasem biorę wit. D3 i B12. Do tego dużo aktywności fizycznej - u mnie góry, rower oraz joga w tym joga na rozluźnienie jelit (przy wzdęciach niesamowita ulga). 

Teraz chodzę do toalety 2 razy dziennie o poranku, na koniec dnia miewam jedynie lekkie wzdęcia - z własnej winy, czasem oszukuje z dietą Fodmap :D i daję radę. Dodatkowo ważnym wyznacznikiem jest to, że przy IBS się nie chudnie, ja utrzymuję stałą wagę więc doszłam do wniosku, że to jest to. 

Nie przejmuj się, ja mam 26 lat ;) I też się dołuję czasem tym, że całe życie przede mną, a niekiedy nie potrafię wyjsć z domu. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim. Co u was słychać? @DorisDay jak wyjazd do Turcji? Mam nadzieję, że wszystko przebiegło bez komplikacji.
Ja nie wiem czy mam to jelito drażliwe, czy nie. Mam ku temu pewne oznaki, ale nie wiem czy zacząć się na to badać. Mój lekarz rodzinny do najlepszych nie należy. Zresztą czasem mam wrażenie, że mój układ nerwowy jest już totalnie zepsuty. Nerwicę oprócz fobii mam na pewno, ale nie wiem kiedy się wybiorę do psychologa/psychiatry,. Pewnie jak już nie będę mogła sobie dać ze sobą rady. Wycieczkę przeżyłam na lokomotivie, dzieciom się nie przydarzyło, ale byliśmy z innym przedszkolem a zaczął się tam rotawirus. Złapały go potem dziewczyny, które tam pracowały, a najgorzej, że miałam znowu spotkanie w piątek z tym przedszkolem. Starałam się trzymać dystans jak mogłam najbardziej. Teraz chodzę i schizuję. Zaplanowany mam też wyjazd na wypoczynek niedługo, to był mój pomysł, a teraz chodzę i się stresuję, że co będzie jak mi tam coś zaszkodzi, albo się czymś zarażę. MASAKRA. Nie mam już do siebie siły, nie potrafię cieszyć się z życia. Ostatnio musiałam  znowu przejść na ziołowe tabletki uspokajające. Nie wiem czy kiedyś się to wszystko zmieni, pewnie nie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.06.2019 o 00:10, Angel_1896 napisał:

Hej wszystkim. Co u was słychać? @DorisDay jak wyjazd do Turcji? Mam nadzieję, że wszystko przebiegło bez komplikacji.
Ja nie wiem czy mam to jelito drażliwe, czy nie. Mam ku temu pewne oznaki, ale nie wiem czy zacząć się na to badać. Mój lekarz rodzinny do najlepszych nie należy. Zresztą czasem mam wrażenie, że mój układ nerwowy jest już totalnie zepsuty. Nerwicę oprócz fobii mam na pewno, ale nie wiem kiedy się wybiorę do psychologa/psychiatry,. Pewnie jak już nie będę mogła sobie dać ze sobą rady. Wycieczkę przeżyłam na lokomotivie, dzieciom się nie przydarzyło, ale byliśmy z innym przedszkolem a zaczął się tam rotawirus. Złapały go potem dziewczyny, które tam pracowały, a najgorzej, że miałam znowu spotkanie w piątek z tym przedszkolem. Starałam się trzymać dystans jak mogłam najbardziej. Teraz chodzę i schizuję. Zaplanowany mam też wyjazd na wypoczynek niedługo, to był mój pomysł, a teraz chodzę i się stresuję, że co będzie jak mi tam coś zaszkodzi, albo się czymś zarażę. MASAKRA. Nie mam już do siebie siły, nie potrafię cieszyć się z życia. Ostatnio musiałam  znowu przejść na ziołowe tabletki uspokajające. Nie wiem czy kiedyś się to wszystko zmieni, pewnie nie :(

Moim zdaniem może dobrym pomysłem byłby ten psychiatra, powiesz mu wszystko i da Ci leki. Też się bałam leków psychotropowych, ale moje mają znikome skutki uboczne, wiadomo, przez pierwszy tydzień organizm się przyzwyczajał i było kiepsko, ale teraz jestem uspokojona, te impulsy nerwowe do brzucha (nie wiem jak to nazwać, ale wiecie o co chodzi) są małe nawet przy dużym stresie, ataki paniki występują raz czy dwa razy w miesiącu ;) ziołowe tabletki są dobre, ale na chwilę, też się nimi ratowałam 😐 

 

Co do wyjazdu... sama wyjeżdżam na weekend, też jestem poschizowana, że zjem coś i albo się zatruje, albo z IBS będą problemy, jedziemy w góry także tym bardziej panikuję, że beda musieli wzywać TOPR, GOPR i wszystko co możliwe 😐 Takze wiem co czujesz i wiesz co trochę mi raźniej tutaj, bo nie jestem z tym sama. 

Mowilam to chłopakowi, ale on nie rozumie tych fobii, mówi, ze co moze mi się stać jak jestem zdrowa fizycznie itd. 

Ale myślę, że ludziom cieżko zrozumieć co my mamy w głowach, jak analizujemy sytuacje, jak się zagłębiamy w te nasze fobie. Albo tekst typu „nie myśl o tym” 😐 No kurcze, ziom, dzięki za radę, już przestaje myśleć, że też wcześniej na to nie wpadłam 😂 

 

a co do wirusa, wirus na rozwój potrzebuje około 3 dni, jesli po tym czasie bedzie cisza w Twoim organizmie to nikt Cie nie zaraził ;) 

Próbuj sobie racjonalnie wszystko wyjaśniać i na spokojnie! Mnie to pomaga ;) (czasami). 

 

Powodzenia na wyjeździe! 

Mam nadzieję, że obie damy radę i chociaż troszkę odpoczniemy! ;) 

Daj znać jak Ci poszło! 

 

Pozdrawiam! 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :(

czuje się fatalnie...

wczoraj z rana dostałam biegunki, do tego doszły mdłości .. później wysoką gorączką więc to na bank jest grypa jelitowa.... 

chcialo mi się wymiotowac oczywiście, ale ja zawsze jakos to blokuje... :(

Mimo to, nie mam pewności że to się nie stanie... Nic nie jadłam od wczoraj, marne 2biszkopty.. jestem tak bardzo słaba .. boję się cholernie że będzie gorzej...  

Wolę umrzeć niż zwymiotować...:( 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Ema12 napisał:

Hej :(

czuje się fatalnie...

wczoraj z rana dostałam biegunki, do tego doszły mdłości .. później wysoką gorączką więc to na bank jest grypa jelitowa.... 

chcialo mi się wymiotowac oczywiście, ale ja zawsze jakos to blokuje... :(

Mimo to, nie mam pewności że to się nie stanie... Nic nie jadłam od wczoraj, marne 2biszkopty.. jestem tak bardzo słaba .. boję się cholernie że będzie gorzej...  

Wolę umrzeć niż zwymiotować...:( 

Jak od wczoraj nie zwymiotowałaś to chyba już nie zwymiotujesz, bo wszystko idzie dołem. Nie nakręcaj się, bo im bardziej o tym myślisz tym jest gorzej 😐 

Pij dużo wody! 

Jak to już drugi dzień, a jelitówka trwa z 3/4 dni to jesteś już na końcu choróbska! Dasz radę! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.06.2019 o 00:10, Angel_1896 napisał:

Hej wszystkim. Co u was słychać? @DorisDay jak wyjazd do Turcji? Mam nadzieję, że wszystko przebiegło bez komplikacji.
Ja nie wiem czy mam to jelito drażliwe, czy nie. Mam ku temu pewne oznaki, ale nie wiem czy zacząć się na to badać. Mój lekarz rodzinny do najlepszych nie należy. Zresztą czasem mam wrażenie, że mój układ nerwowy jest już totalnie zepsuty. Nerwicę oprócz fobii mam na pewno, ale nie wiem kiedy się wybiorę do psychologa/psychiatry,. Pewnie jak już nie będę mogła sobie dać ze sobą rady. Wycieczkę przeżyłam na lokomotivie, dzieciom się nie przydarzyło, ale byliśmy z innym przedszkolem a zaczął się tam rotawirus. Złapały go potem dziewczyny, które tam pracowały, a najgorzej, że miałam znowu spotkanie w piątek z tym przedszkolem. Starałam się trzymać dystans jak mogłam najbardziej. Teraz chodzę i schizuję. Zaplanowany mam też wyjazd na wypoczynek niedługo, to był mój pomysł, a teraz chodzę i się stresuję, że co będzie jak mi tam coś zaszkodzi, albo się czymś zarażę. MASAKRA. Nie mam już do siebie siły, nie potrafię cieszyć się z życia. Ostatnio musiałam  znowu przejść na ziołowe tabletki uspokajające. Nie wiem czy kiedyś się to wszystko zmieni, pewnie nie :(

Witaj Angel. Na szczęście w Turcji było w porządku. Oczywiście jadłam tylko suchy chleb i piłam cole ale jakoś dałam radę. Moje dzieci miały pokój z moją mamą także nie budziłam się przy każdej zmianie pozycji mojego syna. Za to 3 dni temu moja córka wymiotowała, wiedziałam że to nie grypa tylko zwymiotowala od bólu głowy ale i tak bałam się iść do jej pokoju i posprzątać. Nikt w domu mnie nie rozumie, wszyscy się ze mnie śmieją...  Dzisiaj popołudniu położyłam się na chwilę i zasnęłam, obudziłam się z bólem brzucha... Automatycznie było mi niedobrze... I znowu to samo. Mój sposób na to jest picie melisy..  Parze sobie i łyczek po łyczku pije... Zaczynam się bać ogólnie o zdrowie... Ostatnio ukuło mnie w boku to odrazu pomyślałam że to rak... Te lęki chyba nigdy nie miną, trzeba się nauczyć z nimi żyć... Dużo dziewczyn porusza tutaj na forum jelito drazliwe, wydaje mi się że to nie jelito drazliwe tylko poprostu nerwica, leki które powodują problemy z układem pokarmowym. A co u Ciebie Angel? Grushka jak się czujesz??? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Ja już po wyjeździe. Ale nie powiem, były ciężki momenty, mimo wszystko dałam rade. Duży kryzys miałam w drodze na miejsce, wzięłam 2 tabletki lokomotiv a i tak myślałam, że zejdę ze strachu. W drodze powrotnej było już ok. Za to teraz po powrocie do domu słabo się czuje. Sama nie wiem czy to przez zmiane po prostu, czy się już stresuje tym, że  w poniedziałek do pracy. Najgorsze jest to, że często mam objawy ze stresu mimo, że wydaje mi się, że wcale się nie stresuje. Ale głowa robi swoje.

@Grushka mój chłopak też za bardzo nie rozumie mojej fobii, teraz nawet jak mam ataki staram się nie zawracać mu tym głowy,. Nie mieszkamy jeszcze razem więc czasem nie wie jakie schizy się ze mną dzieją. Okropne jest właśnie to, że nie da się od tak przestać o tym myśleć. 

@Ema12 jak się czujesz? Mam nadzieję, że wszystko w porządku.

@DorisDay dobrze, że w Turcji wszystko się udało. A co do reszty, i tak napiszę kolejny raz, że podziwiam Cię za decyzję o posiadaniu dzieci. Ja nie wiem czy się kiedyś na to zdobędę. Narazie mam wrażenie, że nigdy nie będę w stanie. Wiem też, że to kiepsko oddziałuje na mój związek. Ale panicznie się boję tej myśli o zakładaniu rodziny.

Nienawidzę tego, że w pewnym sensie każdego wieczora zastanawiam się czy będzie mi niedobrze czy nie. Jak wszystko idzie bez echa, odhaczam po prostu kolejny dzień. Jak są komplikacje to nie śpię po nocach. Dziś pewnie będzie ta druga opcja. Jak już wspomniałam nie za dobrze się czuję. Może to wynik innego jedzenie niż zawsze. Nie mam pojęcia. Już mam coś na kształt biegunki. Brałam już leki na jelita, krople żołądkowe, teraz pije imbir. Ech nie mam już siły do tego wszystkiego. Chciałabym zasnąć i obudzić się bez tej okropnej fobii. Jedyne co ona mnie uczy to współczucia do innych. Nie wyśmiewam żadnych fobii, tak jak niektórzy mają w zwyczaju, bo jak np. można się bać panicznie ptaków czy  tam much. A można, mnie już nic nie zdziwi. Chciałabym żeby dla ludzi z fobiami było więcej współczucia i zrozumienia. Bo wielu nie rozumie jak można się bać tak bardzo pewnych rzeczy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu już wszyscy śpią, a ja oczywiście nie mogę zasnąć. Tak sobie leżę i myślę... Nawet sobie nie wyobrażacie jak się cieszę że mogę tutaj napisać czasami jak ki źle.. Czego się boję, jakie mam czasami głupie myśli... Angel_1896  podobnie jak Ty, nie mówię innym co mnie męczy, czego się boję, duszę wszystko w sobie i staram sobie jakoś sama radzić z tymi lękami. Jeśli chodzi o dzieci to pierwszego dziecka nie planowałam. Znosilam dobrze ciąże, nie wymiotowałam przede wszystkim i jakoś to było. Drugie dziecko było zaplanowane ale byłam tej myśli że skoro z pierwszym dzieckiem w ciąży było ok to dlaczego z drugim miałoby być inaczej i ma szczęście druga ciąża przebiegala jak pierwsza bez jakichkolwiek objawów. Większy problem zaczął się jak diecie zaczęły chodzić do przedszkola.. Te wszystkie choroby, zwłaszcza jelitowka... Boję się tego panicznie... Generalnie córka miała raz jelitowke w przedszkolu i na tym się na szczęście zakończyło i syn też miał raz w zeszłym roku... Ale od czasu jak syn był chory moje lęki są większe... Syn ma 4 latka i śpi jeszcze z nami w sypialni, wystarczy że się kręci to zaraz myślę że mu niedobrze, budzę męża i mówię że on będzie wymiotował... Mąż mnie nie słucha i poprostu olewa co mówię... A ja siedzę na łóżku i czekam ... Jak taki debil... Boję się iść spać... Zasypiam dopiero po jakimś czasie jak synek śpi spokojnie... Nikt tego nie rozumie... Dlatego cieszę się że poszukałem te forum.. I mogę się komuś wyżalić.... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny! 

U mnie niezle! W czwartek mieliśmy wyjazd - autobusem z przesiadka!!! Bałam się jak cholera już w srode, w czwartek standardowo na stresie cały dzień 😐 ale dojechałam na miejsce i powiem wam, ze nie było zle - co prawda cały czas modliłam się by być już w pokoju i mieć spokoj. W piątek poszliśmy na wyprawę i o dziwo zjadłam śniadanie i dałam sobie radę - wiecie co, wysiłek fizyczny jednak pomaga - oczywiście miałam schizy... ze dostanę zawału serca tym razem. Starałam się nie suszyć cały czas głowy chłopakowi o tym. Pózniej nawet obiad zjedliśmy i to w knajpie, gdzie byli ludzie!!!

Nastepny dzien tez był niezły! Chociaż popołudniem nie siadła mi pizza (ser żółty nie lubi się z moim żołądkiem), ale stwierdziłam, że nie dam się! Poszliśmy na lody i wzięłam miętowe i o dziwo troszkę było mi lepiej. Natomiast wczoraj rano mieliśmy pociąg powrotny, obudziłam się było wszystko dobrze, wstałam, zrobiłam makijaż... i jak mnie nie wzięło do toalety.... to od razu poszły w ruch leki :( bałam się jechać... dobrze ze wstałam o 6 rano, miałam dwie godziny zapasu na te przeboje. Pózniej wszystko minęło i w pociągu zjadłam bułkę a w domu normalny obiad chociaż zgaga i wzdęcia znowu powróciły... to chyba stres, stresuje się w domu i w pracy. Doszłam do takich wniosków. 

Było fajnie na wyjeździe, odpoczęłam, ale nie psychicznie... wiecie o co chodzi... cały czas w głowie jedna mysl „a co jeśli...?” 

Chociaż troszkę mnie podbudował ten wyjazd. 

 

Też wymyślacie sobie choroby? Na psychoterapii powiedzieli mi że czemu nie wymyślam bardziej przyziemnych chorób, a jak juz wymyślam to zebym poszła na szczegółowe badania :D troszkę mi się zgupło :D 

Ponadto psychoterapeutka dała mi ćwiczenie: żebym się wyprostowała na maxa i ręce dała do tylu, wytrzymałam z 10 sekund a ona, że to jest wlasnie obciążenie stresem kręgosłupa i ze skoro na kręgosłup tak wpływa to żebym sobie pomyślała, że na narządy też stres ma wpływ! I to mi dało do myślenia. 

 

A z tym jelitem! Moze Cie kłuć! I to nie rak! Na wyjazd kupiłam sobie Iberogast na bazie ziół więc zawsze to lepsze niż leki... piłam co ranek i powiem Wam, że super się czułam 🙂 

 

A co mdłości, to moze spróbuj tego imbiru? W czasie podróży też zdarzy mi się wziąć ten aviomarin, ale próbuje z cukierkami imbirowym. 

 

Dokladnie, tutaj mamy wsparcie... bo w domu nie zawsze 😐 trudno im to zrozumieć co przeżywamy... i to jest kiepskie... mnie się nawet nie chce gadać im jak się czuję w danym dniu... bo dochodze do wniosku, że nie ma sensu. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Obudziłam się właśnie z przelewaniem w brzuchu i mdłościami. I już cała chodzę, a wszystko przez to, że zjadłam pierogi z mięsem na obiad i do tego kiełbasa podsmażana, tak myślałam, że to odchoruje... Ale no ile można nie jeść. Więc znowu krople żołądkowe, imbir i modlitwy żeby nic się nie stało. Kolejny raz powtórze, że okropna jest to fobia. Najgorzej, że męczy cały czas.
@ Doris Day

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ DorisDay ja pracuje w przedszkolu, ale bardzo małym. Jesteśmy pod większym przedszkolem i cieszę się, że tam nie pracuje, ,mam nadzieję, że dyrektor mnie tam nie wyśle, bo tam jelitówka ze trzy razy do roku. Nawet w czerwcu teraz była gdzie ja miałam do tej pory przeświadczenie, że w wakacje to jest bardzo rzadkie i czułam się dość bezpiecznie. Teraz już tak nie jest :( 
Ogólnie wydaje mi się, że mamy o tyle trudno, że przed naszą fobią nie ma pewnej ochorny i dotyczy bezpośrednio naszego organizmu. Np strach przed pojąkami czy innymi owdami to jest strach poza nami a tutaj fobia jest dosłownie w nas. A do tego nie ma na to lekarstwa. Ktoś nie podejdzie i nie zabije pająka czy nie przegoni ptaka. Nie możemy na przykład po prostu nie jechać windą bo się jej panicznie boimy. Gdyby istniało takie lekarstwo, że biorę je i na pewno nie zwymiotuję. Bo są różne środki zaradcze ale to nie jest pewność. Szukałam kiedyś w internecie na to leku ale jak coś jest to najczęściej na recepte. A np przy jelitówce po prostu trzeba to przeżyć, ile ja się już o tym naczytałam. Przy niestrawności też jest dużo leków ale nie ma 100% gwarancji. 
@ Grushka to super że dałaś sobie radę na wyjeździe. Wiem jakie to ciężkie jeść między ludźmi a potem się zastanawiać jak to się skończy. Sama kiedyś tego nie robiłam, ale tak wiele razy przez to wyszłam na odludka, że się przemogłam, chociaż różne schizy po tym przeżywałam. Ja na wyjeździe też psychicznie słabo odpoczęłam. Nawet raz temperature sobie mierzyłam. Chłopak się ze mnie śmiał, ale mu wytłumaczyłam, że jakbym nie zmierzyła to bym sobie wkręcała, że mam gorączke, a tak to wiedziałam, że nie mam. No ogólnie cały czas schiza. Ja się tak samo stresuje w pracy i w domu, chociaż w domu mniej. Ale zamiast się cieszyć tym, że teraz wakacje, będę miała urlop to ja już myślę o tym, że niedługo będzie wrzesień, znowu sezon na wszystkiej maści jelitówki. Nie wiem jak dam rade funkcjonować w tej pracy. 
Prawde ci powiedziała ta psuchoterapeutka. Sama się zastanawiam czy nie iść na szczegółowe badania, ale wydaje mi się, że będę zdrowa jak rydz. Tylko głowa chora. 

Zastanawiam się nad terapią, ale jakoś nie mogę się przemóc. Podejrzewam, że zrobię to jak będę chciała założyć rodzinę bo narazie żyjąc w takim strachu i stresie nie dopuszczam do siebie takiej myśli. A chciałabym być jak każdy normalny człowiek :( 

A co do rozmów z rodziną mam tak samo jak wy. Jak już powiem, że mi niedobrze czy coś to jest od razu "jeju znowu?", nie panikuj, uspokój się, już ci noga lata. Ale to nie jest mówione w ramach pocieszenia tylko takiego "ogarnij sie, jesteś dorosła, co ty odstawiasz". Ogólnie rozmowy z nimi nie mają sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Angel_1896 napisał:

@ DorisDay ja pracuje w przedszkolu, ale bardzo małym. Jesteśmy pod większym przedszkolem i cieszę się, że tam nie pracuje, ,mam nadzieję, że dyrektor mnie tam nie wyśle, bo tam jelitówka ze trzy razy do roku. Nawet w czerwcu teraz była gdzie ja miałam do tej pory przeświadczenie, że w wakacje to jest bardzo rzadkie i czułam się dość bezpiecznie. Teraz już tak nie jest :( 
Ogólnie wydaje mi się, że mamy o tyle trudno, że przed naszą fobią nie ma pewnej ochorny i dotyczy bezpośrednio naszego organizmu. Np strach przed pojąkami czy innymi owdami to jest strach poza nami a tutaj fobia jest dosłownie w nas. A do tego nie ma na to lekarstwa. Ktoś nie podejdzie i nie zabije pająka czy nie przegoni ptaka. Nie możemy na przykład po prostu nie jechać windą bo się jej panicznie boimy. Gdyby istniało takie lekarstwo, że biorę je i na pewno nie zwymiotuję. Bo są różne środki zaradcze ale to nie jest pewność. Szukałam kiedyś w internecie na to leku ale jak coś jest to najczęściej na recepte. A np przy jelitówce po prostu trzeba to przeżyć, ile ja się już o tym naczytałam. Przy niestrawności też jest dużo leków ale nie ma 100% gwarancji. 
@ Grushka to super że dałaś sobie radę na wyjeździe. Wiem jakie to ciężkie jeść między ludźmi a potem się zastanawiać jak to się skończy. Sama kiedyś tego nie robiłam, ale tak wiele razy przez to wyszłam na odludka, że się przemogłam, chociaż różne schizy po tym przeżywałam. Ja na wyjeździe też psychicznie słabo odpoczęłam. Nawet raz temperature sobie mierzyłam. Chłopak się ze mnie śmiał, ale mu wytłumaczyłam, że jakbym nie zmierzyła to bym sobie wkręcała, że mam gorączke, a tak to wiedziałam, że nie mam. No ogólnie cały czas schiza. Ja się tak samo stresuje w pracy i w domu, chociaż w domu mniej. Ale zamiast się cieszyć tym, że teraz wakacje, będę miała urlop to ja już myślę o tym, że niedługo będzie wrzesień, znowu sezon na wszystkiej maści jelitówki. Nie wiem jak dam rade funkcjonować w tej pracy. 
Prawde ci powiedziała ta psuchoterapeutka. Sama się zastanawiam czy nie iść na szczegółowe badania, ale wydaje mi się, że będę zdrowa jak rydz. Tylko głowa chora. 

Zastanawiam się nad terapią, ale jakoś nie mogę się przemóc. Podejrzewam, że zrobię to jak będę chciała założyć rodzinę bo narazie żyjąc w takim strachu i stresie nie dopuszczam do siebie takiej myśli. A chciałabym być jak każdy normalny człowiek :( 

A co do rozmów z rodziną mam tak samo jak wy. Jak już powiem, że mi niedobrze czy coś to jest od razu "jeju znowu?", nie panikuj, uspokój się, już ci noga lata. Ale to nie jest mówione w ramach pocieszenia tylko takiego "ogarnij sie, jesteś dorosła, co ty odstawiasz". Ogólnie rozmowy z nimi nie mają sensu.

Powiem Ci, ze niezle! Jak zjadłaś kiełbasę :D wiem jak to jest, tak mi sie cos nieraz chce i niby wiem ze bedzie zle ale musze zjesc 😕 i jak? Przeszło Ci czy słabo się skończyło? 

Ja wczoraj zjadłam ze trzy kawałki kołacza domowego... zgaga i wzięty brzuch na maxa, ale warto było :( Szkoda tylko ze takim kosztem. 

 

To samo mówi moja psychoterapeutka, że pewnie nic mi nie dolega. 

 

Otoz to! Masz racje! Pająka mi ktoś zabije i po fobii... a tu? Fobia jestem ja i mój organizm -.- To jest straszne... 

 

Nie myślisz o zmianie pracy? Zeby uniknąć stresu związanego z tymi chorobami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zasnęłam po godzinie i przeszło. Nic nie jadłam cały dzien i było spoko. Nawet kawe wypiłam. Teraz zjadłam obiad i znowu mi niedobrze. Boję się, że to powrót do czasów liceum gdzie nic  nie mogłam jeść, bo wszystko kończyło się mdłościami powstającymi w mojej głowie. Non stop się czymś stresuje. Nawet tym, że muszę odmówić koleżance zaproszenia na wesele. Od wczoraj się do tego zbieram i się nie moge zebrać. Nawet zestresowałam się tym, że mam jechać na zakupy dziś, aż sobie to w końcu odpuściłam.

Od czterech lat pracuje  z dziećmi, najpierw świetlica, potem szkoła, teraz przedszkole. Kocham swoją pracę i te dzieciaki dlatego szkoda mi zrezygnować. Jedyny problem to ta fobia nieszczęsna. Tak naprawdę jedyna praca, w której bym się nie stresowała to praca w domu. Ale czuję, że jak się nie ogarnę, to pewnie zrezygnuję w końcu :(

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.06.2019 o 18:26, Angel_1896 napisał:

Zasnęłam po godzinie i przeszło. Nic nie jadłam cały dzien i było spoko. Nawet kawe wypiłam. Teraz zjadłam obiad i znowu mi niedobrze. Boję się, że to powrót do czasów liceum gdzie nic  nie mogłam jeść, bo wszystko kończyło się mdłościami powstającymi w mojej głowie. Non stop się czymś stresuje. Nawet tym, że muszę odmówić koleżance zaproszenia na wesele. Od wczoraj się do tego zbieram i się nie moge zebrać. Nawet zestresowałam się tym, że mam jechać na zakupy dziś, aż sobie to w końcu odpuściłam.

Od czterech lat pracuje  z dziećmi, najpierw świetlica, potem szkoła, teraz przedszkole. Kocham swoją pracę i te dzieciaki dlatego szkoda mi zrezygnować. Jedyny problem to ta fobia nieszczęsna. Tak naprawdę jedyna praca, w której bym się nie stresowała to praca w domu. Ale czuję, że jak się nie ogarnę, to pewnie zrezygnuję w końcu :(

 

To nie było zle! Wręcz super! Kawa pobudza, dlatego ja nie łącze jej z psychotropami, bo źle się to dla mnie kończy. Potęguje u mnie lęk itd. 

Najgorzej to się wlasnie stresować takimi rzeczami. Jutro jadę odebrać dyplom i mamy mieć to w knajpie itd. i to dla mnie mega stresujące, wiesz duzo ludzi, zaduch, jedzenie itd. atak paniki murowany. Ale stwierdziłam... „kurde przeciez możesz w każdym momencie wyjsć, odbierasz dyplom, mówisz ze nie możesz zostać i tyle” ;> 

Takze moze zastanów się nim odmówisz sobie czegoś ;) Pamiętaj, nikt nigdzie nie trzyma Cie na sile, źle się czujesz - wychodzisz i koniec ;) 

 

Rozumiem, skoro to jest to czym chcesz się zajmować to kiepsko to rzucić 😐 

 

Stres potęguje mdłości 😐 nie wiem może zacznij uprawiać jakieś sporty wiesz endorfiny itd. albo jakas jogę uspokajająca? 

Ja suplementuję ostatnio magnez z B6. A do tego B12. IBS jakby lżejszy do zniesienia, brzuch nie boli, mdłości lekkie rankiem ;> Poczytaj sobie o nich i może coś pomogą ;) Nie wiem czy to zasługa tego ze coś suplementuje, ale czuje lepiej ;)  Chociaż wczoraj dostałam ataku paniki i byłam na skraju od wymiotów i włączyła mi się jeszcze ta fobia... najgorsze 20 minut w tym tygodniu to było, ale uregulowałam oddech i przeszło ;) 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@GrushkaDasz radę! Bardzo dobrze myślisz, że jakby się coś działo zawsze możesz wyjść. Taka jest prawda. Mi dużo dało to, że zdałam prawo jazdy i jestem już od dwóch lat niezależna, bo najgorzej się bałam jak nie miałam jeszcze prawa jazdy i rodzice podwozili mnie na studia, albo jak jeździłam do pracy autobusem, bo wiedziałam, że np jak na uczelni poczuję się źle to i tak będę musiała siedzieć do wieczora aż ktoś po mnie przyjedzie, bo nie było innej opcji. Teraz właśnie się pocieszam tym, że jak gdzieś jadę to wiem, że mogę się wycofać kiedy chcę. 

Co do tego wesela to nawet nie chodzi o fobię tylko bardziej o to, że  nie lubię takich imprez. Jeszcze do rodziny to ok. Ale tutaj znam tylko pannę młodą. A same nie znamy się nawet roku. Więc lepiej zrobię jak nie pójdę. Ale na szczęście koleżanka zrozumiała i się nie obraziła 🙂 

Zastanawiałam się nad jogą. Ale ja mam taki problem, że nie bardzo przepadam za aktywnościami fizycznymi. Spróbuję coś znaleźć dla siebie, może faktycznie to pomoże. Kiedyś pamiętam w liceum się zawzięłam i ćwiczyłam, bardziej chodziło o schudnięcie, ale na głowę też działało. Bardzo lubię jeździć na rowerze, ale u mnie na wsi dużo psów luzem biega a ja się strasznie boję, bo jak byłam mała to jeden mnie pogonił, przewróciłam się i ogólnie bardzo się wtedy zraziłam. Teraz jak widzę psa jadąc rowerem to jak muszę to jadę dalej licząc na to, że na mnie nie zareaguje (kiedyś bym się od razu wróciła do domu, nieważne czy zaczepiłby mnie czy nie). Ale ogólnie staram się unikać tego. 

Super, że poradziłaś sobie z atakiem. Ja jestem okropną panikarą, wystarczy, że np głowa mnie rozboli, a już się boję, że będę wymiotować. Teraz np jakoś odbiło mi się ciężej i tak samo już strach. Ogólnie zbliża mi się okres a najgorsze jest to, że przed zawsze mam nudności :( śmieje się czasem, że co miesiąc się czuję jakbym była w ciąży. Ale w sumie nie jest to śmieszne, bo strach przed ciążą mam okropny. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 25.06.2019 o 02:37, Angel_1896 napisał:

 

A co do rozmów z rodziną mam tak samo jak wy. Jak już powiem, że mi niedobrze czy coś to jest od razu "jeju znowu?", nie panikuj, uspokój się, już ci noga lata. Ale to nie jest mówione w ramach pocieszenia tylko takiego "ogarnij sie, jesteś dorosła, co ty odstawiasz". Ogólnie rozmowy z nimi nie mają sensu.

O, tak, dokładnie to! Mam identycznie; już nawet tego tematu nie poruszam, bo po co, skoro doskonale wiem, jaka będzie odpowiedź? 🤷 Nie mam ochoty znowu słuchać, że mam dorosnąć i skończyć z głupotami.

 

Tylko, że w sumie na trochę rozumiem taką reakcję. To nie jest wynik czyjejś złośliwości albo braku empatii, tylko po prostu niezrozumienia. Ktoś, kto nie miał nigdy takich problemów, nie wie, jak to jest. I nie dziwię się, że dla kogoś ten lęk może być irracjonalny. W końcu wymiotowanie to normalna rzecz. Nic przyjemnego, bo choroby zazwyczaj nie są przyjemne, ale żeby się bać? Czego? Pomęczysz się trochę, po kilku godzinach przejdzie i tyle, cała historia - tak to postrzegają "normalni" ludzie. Nie mieści im się w głowie to, że można się bać czegoś, co de facto ci nie zagraża - bo przecież w przeważającej większości to objaw zwykłego zatrucia albo jelitówki, a więc niczego, co mogłoby być zagrożeniem dla życia. To trochę jak katar - boisz się kataru? No nie. Owszem, nie chcesz go mieć, ale jeśli już się trafi, to trudno, parę dni pochodzisz z chusteczkami i tyle, po jakimś czasie nawet nie będziesz pamiętać. TAK, "normalni" ludzie też nie pamiętają, kiedy wymiotowali, i dziwią się, jak można w ogóle pamiętać daty, kiedy miało się jelitówkę, nawet po kilkunastu latach.

 

Kogoś, kto nigdy nie przeżył tego, co my, nie da się przekonać, że to nie jest głupia fanaberia. Nawet, jeśli ktoś mówi, że rozumie, to, za przeproszeniem, gówno prawda. NIC nie rozumie. I to takie niezrozumienie ze strony najbliższych jest chyba wkalkulowane w ten nasz emetofobiczny żywot. :(

 

W dniu 3.06.2019 o 22:07, DorisDay napisał:

Angel_1896 nie dziwie się Tobie ze boisz się jechać na tą wycieczkę. Rozumiem Ciebie w 100%. Ja w czwartek wylatuje z dziećmi i mężem do Turcji. Oczywiście nie byłabym sobą jak bym nie miała tych leków. Przez nie nie mogę normalnie funkcjonować. Kupiłam probiotyki ale w sumie co one dawają... Czasami się zastanawiam czy to minie.. Czy nadejdzie taki dzień że powiem, "kurcze ale mi niedobrze, idę zwymiotować żeby było mi lepiej"... Boję się że te lęki nigdy nie miną. Angel ile masz lat?

 

Oj, kochana, właśnie probiotyki bardzo dużo dają! Przede wszystkim wspomagają odporność. Już kilka razy byłam dosłownie na linii ognia, jeśli chodzi o jelitówkę, chorowały dzieci (nie moje, bo nie mam, ale w rodzinie są i miałam z nimi bliski kontakt), chorowali domownicy... A ja, na szczęście, NIC! I tak, to może kwestia szczęścia, ale dziwnym trafem, odkąd biorę probiotyki, to akurat każda jelitówka mnie omija, mimo takiego samego kontaktu z chorymi jak wśród osób, które się zaraziły. Także polecam! Nie zaszkodzi, a pomóc może. No i zawsze jakoś tak spokojniej, jak można zwiększyć "ochronę". :D

W dniu 3.06.2019 o 22:07, DorisDay napisał:

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co dziewczyny?! Tak czytam wasze wypowiedzi i mam wrażenie jak bym ja je pisała. Mam takie same myśli jak Wy, te same lęki, te same problemy. Cały czas myślałam że tylko ja mam lęk przed wymiotowaniem a tu się okazuje że nie jestem sama. Te forum pomogło mi zrozumieć że tak naprawdę to jest choroba... I co więcej u każdej z nas przechodzi podobnie.  Nie pamiętam która z nas ale jaka napisała że boi się o swoje zdrowie, ja też tak mam. Jakikolwiek ból to zaraz myślę że rak... Teraz boli mnie pierś, coś w niej wyczulam i boję się iść do lekarza... Już rok temu tak miałam, byłam u lekarza na usg i było wszystko ok... Powiedział że to ból związany z cyklem. Pomimo tego że boli tak jka ostatnio to już mam straszne lęki. Siedzę zamyślona i w kółko te same myśli. Zastanawiam się czy nadejdzie raz taki dzień w którym nie będę się bać o jakąś chorobę, czy nie będę wymiotować?!?!  Patrzę zawsze na daty ważności a pomimo to myślę sobie a może ten lód był rozmrożony i na nowo zamrozony... Zjem loda po pół godziny mam ból brzucha to zaraz myślę o kurde pewnie zatrulam się tym lodem... Zaraz jest mi niedobrze, siedzę i się denerwuje... Najgorsze jest to że te leki mam od jakiś 23lat... Mam 30... Powiedzcie czy będziemy kiedyś "normalne" 😞😞😞

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.06.2019 o 01:17, Dreamesse napisał:

O, tak, dokładnie to! Mam identycznie; już nawet tego tematu nie poruszam, bo po co, skoro doskonale wiem, jaka będzie odpowiedź? 🤷 Nie mam ochoty znowu słuchać, że mam dorosnąć i skończyć z głupotami.

 

Tylko, że w sumie na trochę rozumiem taką reakcję. To nie jest wynik czyjejś złośliwości albo braku empatii, tylko po prostu niezrozumienia. Ktoś, kto nie miał nigdy takich problemów, nie wie, jak to jest. I nie dziwię się, że dla kogoś ten lęk może być irracjonalny. W końcu wymiotowanie to normalna rzecz. Nic przyjemnego, bo choroby zazwyczaj nie są przyjemne, ale żeby się bać? Czego? Pomęczysz się trochę, po kilku godzinach przejdzie i tyle, cała historia - tak to postrzegają "normalni" ludzie. Nie mieści im się w głowie to, że można się bać czegoś, co de facto ci nie zagraża - bo przecież w przeważającej większości to objaw zwykłego zatrucia albo jelitówki, a więc niczego, co mogłoby być zagrożeniem dla życia. To trochę jak katar - boisz się kataru? No nie. Owszem, nie chcesz go mieć, ale jeśli już się trafi, to trudno, parę dni pochodzisz z chusteczkami i tyle, po jakimś czasie nawet nie będziesz pamiętać. TAK, "normalni" ludzie też nie pamiętają, kiedy wymiotowali, i dziwią się, jak można w ogóle pamiętać daty, kiedy miało się jelitówkę, nawet po kilkunastu latach.

 

Kogoś, kto nigdy nie przeżył tego, co my, nie da się przekonać, że to nie jest głupia fanaberia. Nawet, jeśli ktoś mówi, że rozumie, to, za przeproszeniem, gówno prawda. NIC nie rozumie. I to takie niezrozumienie ze strony najbliższych jest chyba wkalkulowane w ten nasz emetofobiczny żywot. :(

 

 

Oj, kochana, właśnie probiotyki bardzo dużo dają! Przede wszystkim wspomagają odporność. Już kilka razy byłam dosłownie na linii ognia, jeśli chodzi o jelitówkę, chorowały dzieci (nie moje, bo nie mam, ale w rodzinie są i miałam z nimi bliski kontakt), chorowali domownicy... A ja, na szczęście, NIC! I tak, to może kwestia szczęścia, ale dziwnym trafem, odkąd biorę probiotyki, to akurat każda jelitówka mnie omija, mimo takiego samego kontaktu z chorymi jak wśród osób, które się zaraziły. Także polecam! Nie zaszkodzi, a pomóc może. No i zawsze jakoś tak spokojniej, jak można zwiększyć "ochronę". :D

 

Dreamesse jeśli chodzi o probiotyk to też cały czas go jem i moje dzieci również. Widzę że jesteś również zalogowania na stronach z hipochondryk także widzę masz problem taki jak ja... Lęk przed wymiotowaniem i lęk przed chorobami 😞 Jak sobie z tym radzisz? Ile masz lat? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, DorisDay napisał:

Dreamesse jeśli chodzi o probiotyk to też cały czas go jem i moje dzieci również. Widzę że jesteś również zalogowania na stronach z hipochondryk także widzę masz problem taki jak ja... Lęk przed wymiotowaniem i lęk przed chorobami 😞 Jak sobie z tym radzisz? Ile masz lat? 

Akurat przed chorobami to raczej nie, ale przed wymiotowaniem - jak najbardziej (w sumie to nie wiem, co gorsze). Niestety :(

 

Jeśli chodzi o to, jak sobie radzę, to muszę powiedzieć, że całkiem nieźle. Moja fobia była zawsze w takim stadium dość lekkim, powiedziałabym - przynajmniej porównując z tym, co opisujecie tu, na forum (bo mnie oczywiście wydawało się zawsze, że gorzej być nie może 😜 ). Oczywiście - bywały lepsze i gorsze momenty, ale nigdy nie brałam leków, oprócz hydroksyzyny (ale umówmy się, to żaden "lek" w pełnym tego słowa znaczeniu, to się przepisuje nawet dzieciom 😜). Teraz właściwie żyję normalnie: studiuję, jadam w restauracjach, fizycznie czuję się nieźle... No ale gdzieś tam, z tyłu głowy ta myśl ciągle jest, cały czas w mniejszym lub większym stopniu moje życie kręci się wokół unikania wymiotowania. Trochę paradoksalnie, skądinąd, bo mam 23 lata, a jelitówkę miałam dosłownie 4 razy w życiu. Zatruć się chyba nigdy nie zatrułam - no, chyba że jako malutkie dziecko, bo odkąd pamiętam, to na pewno nie. Generalnie to jestem dość zdrowym człowiekiem, nawet katar mam rzadko, żołądek też raczej z gatunku tych "mocnych". Naprawdę nie wiem, skąd ten lęk. 🤷

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dyplom odebrałam i wyszłam z knajpy... :D 

 

 

Ide wczoraj z pracy a na chodniku były wymioty... oczywiście tak stwierdziłam, bo to była taka zaschnięta plama... i wiecie co, od razu się wkręciłam 😐 że pewnie mnie tez to czeka, ze sama nie wiem, ze przez to ze przeszłam obok tego to tez będę wymiotować 😐 to brzmi jak schiza jakas, ale tak wlasnie pomyslałam 😐 

 

Co do wymyślania chorób, to robię to samo... coś mnie zaboli, od razu myśle o najgorszym. 

Na terapii babka mi niby powtarza, ze to stres, ale dla mnie to nie do pojęcia, ze stres może tak działać dlatego szukam poważniejszych chorób. 

 

U mnie jest raz lepiej raz gorzej... w tym tygodniu mam mnóstwo stresu w pracy, wracam z pracy i dopiero ten stres z całego dnia wychodzi 😐 bolą mnie plecy, kark, nogi, głowa i jestem mega zmęczona. Oczywiście dla mnie to jest juz powód do wymyślenia sobie chorób... 😐 

 

Wiecie co, fajnie byłoby na chwile wyłączyć to myślenie. 

Czuję się mega zniewolona przez własna siebie, do tego ograniczona praktycznie w każdej sferze życia. Bo każde wyjście z domu wiąże się z obawami. 

Nie wiem czy tez tak macie, ale na przykład mam gdzieś iść dajmy na to o 15 a obiad mam o 13 to nie jem obiadu, bo się boję, że mi zaszkodzi... 😐 Też tak macie? 

 

 

Angel a moze basen? Ja ostatnio zaczęłam i powiem Ci, że odprężenie mega...

Co do psów, tez miałam straszny uraz, ugryzł mnie owczarek niemiecki sąsiada jak byłam mała 😐 a najlepsze jest to, ze teraz mamy psa tej samej rasy :D  

Także rozumiem Cie, ze się boisz, bo takie kundle ze wsi to najgorsze... nigdy nie wiadomo co mu odbije 😐 

Joge zawsze mozna w domu przynajmniej... u mnie ta joga jest trochę naciągana, nie znam pozycji, czasem włączę coś z YouTube na płaski brzuch czy cos :D 

Wazne zeby po prostu się poruszać :D 

 

Fajnie, że możemy się podzielić swoimi perypetiami, bo przy Was czuję się całkiem normalna 😘 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@DorisDay ja miałam wczoraj z lodem to samo :( Dzisiaj zjadłam obiad w pracy i już żałuje. Bardzo rzadko się na to decyduje, ale jak już się zdecyduje to potem jest ok. A teraz mam takie odbijanie po tym obiedzie...może dlatego też, że nic innego jeszcze nie jadłam, ale chyba już nie zjem ze strachu. Wróciłam do domu i już probiotyk, krople żołądkowe. Pewnie jeszcze imbir wypije. Boli mnie żołądek i nie wiem czy zaszkodziło mi czy to stres, bo dopiero po powrocie do domu jak już usiadłam i zaczęłam się porządnie bać to zaczął boleć, ech :( Już wiem, że pracowniczego jedzenia nie tknę na długo. 

Pewnie nigdy nie będzie normalnie. Może jakaś terapia by pomogła, leki. Ale ja nie mam odwagi iść.

Jakie probiotyki bierzecie dziewczyny? 

Edytowane przez Angel_1896

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@GrushkaBoję się wody więc basen odpada. Ogólnie wielu rzeczy się boję. Jestem zeschizowanym człowiekiem. A co do tej plamy na chodniku... też tak mam. Jak cokolwiek usłysze o wymiotach albo coś mi się zgadza z jakimś razem kiedy mi się to zdarzyło, np jest ta sama data, albo jest to samo na obiad to się boję. A jedzenia po którym mi się to zdarzyło jak miałam jelitówkę (4 razy w życiu) staram się unikać jak ognia. Chociaż to nie przez jedzenie się stało tylko przez wirusa.

Edytowane przez Angel_1896

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Angel_1896 napisał:

@GrushkaBoję się wody więc basen odpada. Ogólnie wielu rzeczy się boję. Jestem zeschizowanym człowiekiem. A co do tej plamy na chodniku... też tak mam. Jak cokolwiek usłysze o wymiotach albo coś mi się zgadza z jakimś razem kiedy mi się to zdarzyło, np jest ta sama data, albo jest to samo na obiad to się boję. A jedzenia po którym mi się to zdarzyło jak miałam jelitówkę (4 razy w życiu) staram się unikać jak ognia. Chociaż to nie przez jedzenie się stało tylko przez wirusa.

O matko, tak! 🤦Mam to samo! Staram się o tym nie myśleć i nie zwracać uwagi na takie "powiązania", ale jednak czasem to wraca i gdzieś tam jakieś "ukłucie" niepokoju jest. Upierdliwe to.

 

Co do probiotyków, to z tego, co czytałam, to ważne jest, żeby był w nim jeden szczep i dokładnie oznaczony, czyli np. Lactobacillus rhamnosus GG (ATCC 53103). Jeśli jest napisane tylko samo "Lactobacillus rhamnosus", to to za mało, bo nie wiadomo, który to konkretnie szczep, a nie każdy działa. Tak samo jeśli jest kilka/kilkanaście rodzajów bakterii - wtedy jest ryzyko, że jedne z drugimi nie będą "współpracować" i też tego działania nie będzie bądź będzie osłabione. Super, żeby to był też lek, a nie suplement diety, bo wiadomo, wtedy też jest większa pewność co do składu i działania. Ja brałam kiedyś Dicoflor, potem przerzuciłam się na tańszy Floractin, miałam nawet też jakiś no-name z Superpharmu z podobnym składem. Lakcid też jest dobry i to w ogóle lek, więc idealnie, ale też z tego, co czytałam, ma chyba mniej jednostek CFU w jednej kapsułce (choć nie wiem, czy to taka znowu przeszkoda, bo nie wiem, jaka dawka jest "terapeutyczna", a poza tym też w probiotykach nie do końca chodzi o ilość) i bodajże trzeba trzymać go w lodówce (nawet kapsułki). Tyle z informacji, jakie udało mi się zgromadzić, ale ekspertem oczywiście nie jestem. 😜

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny mam mega kryzys :( mam coś na kształt biegunki, mdli mnie okrutnie. Strasznie się boję. Boję się nawet chłopakowi napisać o tym, bo kiedyś jak mu napisałam to, TO się stało. Przez chwilę jest ok, a potem znowu. Wiem też, że na dniach będę miała okres, a przed mnie zazwyczaj mdli. Niby się to powtarza co miesiąc a ja nigdy nie pamiętam jak było za ostatnim razem dokładnie. Chyba zacznę to zapisywać. Brzuch mnie zaczyna rwać, opuchnięta jestem strasznie więc to pewnie na okres. Siedzę teraz z imbirową pepsi i będę miała wieczór wyjęty z życia ze strachu :( nienawidze tej fobii. Zła jestem na siebie, że biegnę się wyżalić z każdą głupotą, ale jest mi lżej jak to napiszę :( nie mam z kim o tym porozmawiać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×