Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć @Bamba

Fajnie, że dołączyłeś do nas ;)

Przeważnie fobia bierze się z nerwicy, spoko. No ale nie wiem. Ja też mam fobię od dzieciństwa. I normalnie raczej nie mam objawów nerwicy. Po prostu ciągle myślę o fobii. Gdy o tym zapominam to nic mi nie dokucza. Nie ma czegoś takiego, że nerwica towarzyszy mi bez fobii jakoś oddzielnie. Więc nie skupiam się na samej nerwicy, a na fobii.

Byłam na terapiach i pracowałam pod kątem nerwicy. Oczywiście, były postępy ale na innej płaszczyźnie. Fobia wciąż była i silnie dokuczała. Dlatego choć jest związana z nerwicą to u mnie przynajmniej obecnie występuje bardziej osobno. Dlatego nie zgadzam się z JERZY62. Nie polecam kategoryzować. Emetofobia emetofobii nie równa. 

Opowiedz coś o sobie Bamba, jak to u ciebie przebiega, co najbardziej męczy...

🙂 wygadanie się pomaga ;)

PS.Jeśli chcesz popisać poza forum to zapraszam na priv. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć... Czuje się okropnie. Znów jestem trochę chora, pewnie przeziębienie, ale ja i tak mam ból brzucha i mdłości. 

Dziś odkryłam, że mam momenty w których chciałabym po prostu pozwolić sobie zwymiotować, że może poczułabym się faktycznie lepiej. No ale to chwilowe. Jednak się wzbraniam i zapobiegam. Boje się, że nie przeżyłabym tego... albo przynajmniej miała głęboką traumę, nie mogłabym już jeść, normalnie żyć... Przeraża mnie to bardzo. 

Chciałabym się od tego uwolnić, ale z drugiej strony boję się przestać się bać, bo nie znam sytuacji w której się nie boje i oceniam ją automatycznie z poziomu lęku. A wiadomo, że jakbym się nie bała to nie robiłoby to na mnie wrażenia. Zwyczajnie nie potrafię uwierzyć że mogę się nie bać. Boję się odkąd pamiętam, nie wiem jak to jest nie odczuwać przed tym lęku, więc ciężko mi sobie to wyobrazić,zwizualizować.

Obym przetrwała tę noc i ból brzucha z mdłościami minął 😕😞 trzymajcie kciuki... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie byłoby piękniejsze gdyby po prostu nie istniało coś takiego jak wymioty. Wydaje mi się, że dużo osób ma przed nimi obawy, ale wtedy gdy faktycznie grozi im zrobienie tego. W emetofobii okropne jest to, że my odczuwamy strach cały czas, cały czas o tym myślimy. Gdy np ktoś w moim otoczeniu usłyszy o rotawirusie to często słyszę, że się boi żeby nie zachorować, bo to okropna choroba itd. Jak w pracy był rota to z koleżanką tydzień nic prawie nie jadłyśmy i chodziłyśmy z duszą na ramieniu, a ona nie ma emetofobii. Bała się tak jak ja, bo była możliwość, że zachoruje. Tylko, że ja mam tak całe życie. 
Czy wy też tak macie, że dni w których się nie boicie, nie macie mdłości, bólu brzucha, żadnych obaw są tak rzadkie? Ile bym dała, żeby to zamienić i nie bać się tyle dni co się boję. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tak... Zdecydowanie za mało jest dni, w których nie tyle się nie boję co po prostu nie myślę, zapominam o tej fobii. Fajnie, że w ogóle czasami tak się zdarza,ale to nie rozwiązuje problemu. 

Boję się, że nabawię lub już nabawiłam się wrzodów czy innego cholerstwa przez ten ciągły lęk...A na gastroskopię nie ma szans. Najohydniejsze badanie na  świecie i jednoznaczne z wymiotami /odruchami. W sumie to boję się każdej choroby, która wiąże się jakkolwiek z wymiotowaniem. Jak się okazuje, nawet podczas przeziębienia jest mi niedobrze, więc i tutaj nie mogę najzwyczajniej w świecie cierpieć jedynie na katar, ból gardła i ogólne rozbicie. Ech... 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak samo z tymi chorobami... jak tylko się dowiem, że ktoś ma ból brzucha, żołądka albo co gorsza wymiotuje to mam ogromne napady lęku. Tak jak dziś :( dzieci w pracy się rozchorowały, niby gorączka, kaszel - ogólnie przeziębienie, ale jedno wymiotowało a drugie bolał brzuch, nie wiem czy też wymiotował. I teraz ja siedzę, w brzuchu i żołądku mi się wszystko kręci i już myślę o najgorszym. Czy ten strach kiedyś minie? Nie wyobrażam sobie tak żyć :( Zastanawiam się nad psychologiem. Czy komuś pomogła terapia? Czy leki naprawdę pomagają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Bardzo dawno mnie tu nie było. Usunęłam konto jakiś czas temu i zaglądałam ale bardzo rzadko. Widziałam, że dyskusja zamarła i dopiero niedawno na nowo odżyła.

Zalogowałam się ponownie, żeby Ci odpowiedzieć Angel_1896 . Tak, leki pomagają. Ale trzeba trafić na odpowiednie co nie jest prostą sprawą. 

Ja leczę się z przerwami od ponad 10 lat. Obecnie jest dobrze ale czy wyleczyłam się z fobii?

Nie. 

Czy wyleczenie jest możliwe?

Nie wiem.

Na pewno jest dużo lepiej. Ataki paniki są rzadkie i nie są w ogóle porównywalne do tego co było kiedyś. 

Czy warto było wpierniczać się w leki?

Zdecydowanie TAK. Uważam, że bez farmakoterapii mogłoby mnie już nie być.

 

Jeśli macie jakieś konkretne pytania to służę radą.

Trzymajcie się i wiedzcie, że nie jesteście sami. Żyję z tym ponad 20 lat.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Psychotropka. Bardzo mi miło, że mi odpowiedziałaś. Myślałam nad terapią ale nie mogę się jakoś przełamać do leczenia na nfz. Szpital z mojego miasta po prostu mnie przeraża. Jak orientowałam się w cenach prywatnych to 150 zł za każdą wizytę. Jest to dla mnie dużo, gdyż oszczędzam żeby móc się w końcu usamodzielnić i odseparować od nadopiekuńczej matki, która swoją drogą mojej fobii wcale nie rozumie i nie wspiera mnie. W zasadzie to z nikim o tym za bardzo nie rozmawiam. Tyle co na forum. Ciężko jest mi z tą fobią tym bardziej, że im dłużej pracuję w moim zawodzie tym bardziej się zastanawiam czy dam radę podołać. A tak marzyłam o tym by pracować z dziećmi, to było moje marzenie odkąd pamiętam. Wybierając tą drogę nie zastanawiałam się nad tym jak to będzie się gryźć z moją fobią. Dopiero po fakcie zaczynam coraz bardziej odczuwać konsekwencje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja od zawsze bałam się wszelakich żłobków, czy przedszkoli, bo kojarzyłam je z jelitówkami i rzygającymi dziećmi jednoznacznie.

Ogólnie bałam się dzieci ale jakoś lęk oswoiłam, bo od kilku dobrych lat pracuję jako niania i chyba całkiem nieźle sobie radzę. Jednak na pracę w przedszkolu na przykład bym się nie zdecydowała, bo mój poziom lęku byłby wtedy na zbyt wysokim poziomie.

Myślę, że dobrze by Ci zrobiło gdybyś miała chociaż jedną zaufaną osobę, z którą mogłabyś o tym pogadać. Na zrozumienie raczej nie masz co liczyć ale wysłuchanie, uspokojenie to też bardzo duża pomoc. Pełne zrozumienie może Ci dać jedynie inna osoba z emetofobią. 

Ja byłam na jednej terapii w nurcie psychodynamicznym i była to porażka totalna, stracone pieniądze i wkurw. Jeśli mogę coś polecić, to terapię behawioralno poznawczą. Słyszałam, że ona sprawdza się w fobiach najlepiej, ale sama na takowej nie byłam, więc się nie mogę wypowiedzieć.

Mnie bardzo pomogły leki ale nie wierzę, że one mogą "wyleczyć". Jest lepiej ale znając mnie, przyjdzie kolejny trudniejszy okres w  życiu i dojdzie do nasilenia i powrotu depresji z lękami. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narazie w pracy wytrzymuje, dużo kosztuje mnie to nerwów i kłopotów, np. z zaśnięciem :( Ale z drugiej strony lubię to robić. Gdyby nie te choroby... Znając siebie to na terapie nie pójdę tylko będę się z tym męczyć sama. Chyba, że już kiedyś naprawdę nie dam rady. Aktualnie moja fobia jest na takim poziomie, że odrzuciła mnie nawet od posiadania dzieci. Kiedyś bardzo chciałam je mieć a teraz? Jakoś mój entuzjazm opadł. "Moje" przedszkolne dzieci mogę po 7 godzinach zostawić za przysłowiowymi drzwiami, a przede wszystkim jak są chore zazwyczaj zostają w domu. Z własnymi musiałabym przebywać w chorobie ja. Już nie mówiąc o mdłościach ciążowych. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Nie będę rozpisywać się na temat swojej emetofobii, czytając wasze wpisy - widzę siebie. Powiem tylko, ze mam to już piąty rok, zaczęło się od jelitówki w pierwszej klasie gimnazjum, podczas której wymiotowałam. Potem 3 lata wyjęte z życia z lęku, antydepresanty. Teraz panuję nad tym do tego stopnia, ze lek pojawia się tylko w razie realnego zarażenia wirusem - osoba chora w otoczeniu lub moje objawy mogące poprzedzać wymioty. A teraz wariuję. Dopadło mojà najbliższa przyjaciolke. A mnie od wczoraj przed południem boli brzuch i odczuwam mdłości. BŁAGAM, powiedzcie mi, uspokójcie trochę to cholerstwo. naczytałam sie w internecie ze ta wirusowka najczęściej ma gwałtowny przebieg a mnie mdli od wczoraj przed południem. Pije colę ciagle, myślicie ze jeszcze mogę rzygac? Wiem ze na to pytanie nie ma odpowiedzi, nikt nie jest prorokiem ale błagam, wiem, ze na temat jelitówki wiecie wszystko. Pomocy!!! To bardzo głupie, ostatnio w moim życiu naprawdę układa się lepiej niż zwykle a ja w tym momencie z miska w ręku wolałabym się zabić niż zwymiotować, lęk jest tak silny!!! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Część Ema1234. Szkoda, że emetofobia Ciebie również spotkała. Jak się dziś czujesz? Mam nadzieję, że wszystko w porządku.


Podziwiam, że panujesz nad swoją fobią i pojawia się ona tylko w momencie zagrożenia. Ja zagrożenie odczuwam często irracjonalnie praktycznie cały czas. Najgorzej jest w sezonie jesienno-zimowym gdy dużo osób choruje. Ale w lato też fobia mnie męczy. Mam ten problem, że moje pms objawia się między innymi nudnościami, które mam wieczorem gdy zbilża mi się okres, niedobrze mi wtedy i niedobrze. Podobno tabletki anty to łagodzą, ale wiadomo. Mają skutki uboczne, między innymi to co wszystkich nas przeraża.

Mi na mdłości pomaga imbir, krople żołądkowe, biorę też od jakiegoś czasu probiotyk. Gdy jest gdzieś blisko mnie osoba chora, staram się ją omijać, myć często ręce. Biorę też wtedy Oscillococcinum, bo przeczytałam gdzieś w internecie, że zabija wirusy.

Trzymam kciuki by nic złego Cię jednak nie dopadło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Szkoda, że tak mało osób tutaj zagląda i tak rzadko. Chociaż z drugiej strony zazdroszczę Wam wszystkim, że nie macie potrzeby częstego pisania tutaj, To w sumie dla Was lepiej, bo świadczy to pewnie o tym, że nie macie ataków, albo radzicie sobie z nimi. I macie z kim porozmawiać "na żywo". Ja niestety nie mam tego szczęścia. Siedzę kolejną noc z atakiem, sama ze sobą. Rozkłada mnie przeziębienie, zaczyna boleć żołądek, niedobrze mi. Strach przed najgorszym mnie przytłacza. Żyję z dnia na dzień, od jednego napadu strachu do drugiego. Nienawidzę wieczorów, nocy, bo zostaję sama z moimi myślami. Boję się żyć z tą fobią, boję się że sobie nie poradzę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Angel. Wiem, że to słaba pociecha ale nie jesteś sama.

Ja mam zapewne łatwiej niż Ty, bo mogę pogadać o fobii z mężem i niektórymi członkami rodziny. Przestałam się z tym kryć i bardzo mi to ulżyło. Nawet facet mi się dzięki fobii nie upijał ale niestety po ślubie poczuł się pewnie i powrócił do chlania na umor i późniejszego rzygania. Ostatnio miesiąc temu ponad miał taki wypad pracowy i kosztowało mnie to ogromnie dużo nerwów ale nie będę szczegółowo mówić, bo wiem że może to u Ciebie wywołać tylko zbędny lęk. Jeśli masz ochotę, możesz do mnie napisać, zmagam się długo z nerwica i ta fobia. Bardzo dobrze Cię rozumiem...🤗😚

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka, o mojej fobii wie tylko chłopak, ale on nie rozumie mnie w tej kwestii. Zresztą ostatnio nam się nie układa :( Rodzice wiedzą, że się tego boję ale nie rozumieją jak mogę tak mieć, więc nie rozmawiam o tym z nimi. Mam jedną lepszą koleżankę, ale nie ufam jej na tyle by opowiedzieć o fobii. Więc zostaję z tym sama.
Przeglądam wątki, w których użytkownicy udzielają się na bieżąco, ale nikt nie wspomina tam o tej przypadłości niestety. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, ze jest Ci ciezko... Ja teraz pomalutenku odstawiam antydepresant i niestety ataki paniki tez sie zdarzaja, mysli negatywne niestety tez ale staram sie ze wszystkich sil je odganiac, odwracac uwage... 

Jesli chodzi o forum, to sporo osob poodchodzilo i jest jak jest. Tutaj bardzo duzo osob ucichlo i zniknelo. Stety lub niestety.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ciągu dnia jakoś sobie radze. Najgorzej jest nocami. Ostatnio dopadła mnie okrutna bezsenność. Nie mogę zasnąć a potem rano wstaje jeszcze przed budzikiem. Siedząc nocami sama ze sobą za dużo myśle :(  Teraz mam jeszcze trochę problemów osobistych, decyzje do podjęcia, niezbyt łatwe. Może dlatego też fobia ostatnio tak mi się nasiliła. 
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wybaczcie bardzo dawno mnie tu nie było. Pamiętam, że gdy pisałam tu o swoim problemie byłam przed prezentacja na studiach. Oczywiście cały czas miałam gule w gardle, a że prezentowałam na samym końcu to stres robił swoje. Kilka razy jeszcze zdażyło się, że mówiąc coś z trudem przełykałam silne. Będąc na zajęciach non stop myślałam o wymiotach.. ze stresu zaciskałam pieści i wbijałam paznokcie w skore.. głupie wiem, ale gdy tak robie moje myśli o wymiotowaniu schodzą na drugi plan, a ja skupiam się na bólu. 

Powiem wam szczerze, że mój lęk chwilowo zanikł.. nie wiem czym to jest spowodowane. Nie biorę żadnych leków. Kiedyś poprostu głośno zaczęłam rozmawiać ze swoim lękiem.. wytłumaczyłam „sama sobie”, że lęk przed publicznym wymiotowaniem jest irracjonalny. Pomocne są te tabletki z imbirem (wmawiam sobie, że po imbirze nie ma opcji żeby zwymiotować) narazie działa. Zaczęłam się też trochę interesować medytacją. 👍🏻

Czasami gdy otacza mnie większe skupisko ludzi, a mnie dręczą TE myśli to mówię sobie „trudno, zwymiotuj, najwyżej powiesz, że jesteś w ciąży” 😂

A tak poza tym, to jestem na etapie szukania nowej pracy. Trochę jest mi trudno mając nerwice lękową plus emetofobie... Zobaczymy jak to będzie 😢

Pozdrawiam Was wszystkich! Dobrze wiedzieć, że jest nas trochę i możemy się wspierać 👏

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znowu tu wchodzę jak mnie złapał atak.. czytanie wypowiedzi jakoś mnie uspokaja. U mnie ataki pojawiają się na tle nerwicy wiem o tym.. mdłości są jednym z objawów nerwicy a jeszcze w przypadku występowania emetofobii jest to o wiele trudniejsze do pokonania..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, hej! Ja również dawno tu nie zaglądałam, bo temat przez długi czas nie był praktycznie poruszany. Nadal się męczę z tym ścierwem. Przez jakiś czas brałam Mirtagen, który pomagał do momentu odstawienia. Kiedy tylko odstawilam tabsy wszystko wróciło jak bumerang. Zdecydowałam się na terapię poznawczo-behawioralną i pokladalam w tym nadzieję ale niedawno terapeuta na sesji rzucił hasło "to co Pani Agato, wypadałoby powymiotować". Tłumaczył, że gdybym się zmusiła do wymiotów to z dużym prawdopodobieństwem lęk by ustąpił ale pewności nie ma. Do mnie to niestety nie przemówiło więc terapię przerwałam. Nie jestem gotowa na takie rozwiązanie. Powoli tracę nadzieję, że kiedykolwiek będę mogła żyć normalnie, bez ciągłego lęku, bez nieustannych nudności, bez ściskania w gardle, przewraca w brzuchu, biegunek. Czekam na lato jak na zbawienie, bo latem nie mam obsesji na punkcie grypy żołądkowej, bo aktualnie jestem przekonana, że zagrożenie występuje wszędzie ;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, agata_agata napisał:

Hej, hej! Ja również dawno tu nie zaglądałam, bo temat przez długi czas nie był praktycznie poruszany. Nadal się męczę z tym ścierwem. Przez jakiś czas brałam Mirtagen, który pomagał do momentu odstawienia. Kiedy tylko odstawilam tabsy wszystko wróciło jak bumerang. Zdecydowałam się na terapię poznawczo-behawioralną i pokladalam w tym nadzieję ale niedawno terapeuta na sesji rzucił hasło "to co Pani Agato, wypadałoby powymiotować". Tłumaczył, że gdybym się zmusiła do wymiotów to z dużym prawdopodobieństwem lęk by ustąpił ale pewności nie ma. Do mnie to niestety nie przemówiło więc terapię przerwałam. Nie jestem gotowa na takie rozwiązanie. Powoli tracę nadzieję, że kiedykolwiek będę mogła żyć normalnie, bez ciągłego lęku, bez nieustannych nudności, bez ściskania w gardle, przewraca w brzuchu, biegunek. Czekam na lato jak na zbawienie, bo latem nie mam obsesji na punkcie grypy żołądkowej, bo aktualnie jestem przekonana, że zagrożenie występuje wszędzie ;d

Rozwiązanie masz podane na tacy,wystarczy abyś zmusiła się do wymiotów. Chwila strachu i byś się wyleczyła a tak to żyjesz w obawie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×