Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Dreamesse: hej, powiem Ci szczerze że dokładnie nie wiem jak to będzie wyglądać ,wiem że będzie 12 spotkań i po każdym spotkaniu będę dostawała zadania do domu i musiała pracować nad tym. Spróbujemy dość do tego z jakiego powodu wziął się ten strach u mnie, i jak mi to pan wytłumaczył że z tą hipnozą to nie będzie tak że wahadełko i mnie zahipnotyzuje :D tylko tu wszystko w 100% zależy ode mnie czy mi to pomoże czy nie bo tu chodzi o systematyczność i przykładanie się do wykonywania tych zadań które dostane. Bo jeśli nie dam z siebie 100% to on nie jest mi w stanie pomóc. Więcej na ten temat alu może Ci powiedzieć bo ona już skończyła tą terapie. Wiem jedno że na pewno będę miała zakaz wchodzenia na forum bo to podobno jeszcze bardziej nakręca. Ale moim zdaniem pan jest godny zaufania i będę robiła wszystko to co mi będzie kazał byle by z tego wyjść. Wierze że się uda ,musi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, trzymaj się go i dasz radę, wiem to!! Ja teraz zupełnie inaczej patrzę na ten program i ja wiem czemu mi nie pomogło - wiedziałam, że to moja ostatnia deska ratunku i co jeśli nie pomoże? Więc zostawiłam sobie wentyl bezpieczeństwa, że lepsza stara bida niż później niewiadoma. Poza tym dla mnie pozbycie się emeto wiązałoby się z podjęciem pewnych życiowych decyzji, na co teraz nie mam siły - sama do tego doszlam, w dużej mierze dzięki terapii właśnie. I też przejdę ten program z sukcesem!! Zobaczysz :) będziemy emet-free :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu: Wierze że Ci się uda, na pewno dasz radę bedziemy wolneeee...Tym bardziej że teraz wiesz co robiłaś zle bądz czego nie robiłaś i teraz na pewno się uda:)

Ja dzis o 5,30 rano obudziłam się z atakiem pierwszy raz w życiu tak mi się stało że mnie to obudziło i tak wcześnie rano, zawsze ataki miałam popołudniu lub wieczorem. Ale to może z tych emocji wczoraj albo to że się objadłam pierogami wieczorem sama nie wiem ale zdołowało mnie to troszkę ale już jest ok jedynie strasznie nogi mnie rwą po ataku.

 

 

Dreamesse: A jeszcze co do hipnozy to terapeuta mi wczoraj powiedział że w ciągu naszej rozmowy byłam kilka razy w hipnozie i nawet o tym nie wiem,że każdy z nas codziennie jest w hipnozie a nawet nie wiemy o tym. A szkoda że nie idzie tak zahipnotyzować powiedzieć nie boisz się wymiotów pstryknąć palcami i po problemie.Cudnie by było prawda? Każde pieniądze bym za to dała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, co u Was?

Piszcie!

Ja nawet sobie radzę, mam sporo dobrych dni poza jedną rzeczą, która pogorszyła mi się w stosunku do mojej fobii jeszcze sprzed kilku miesięcy, a mianowicie: boję się każdej choroby. Boję się jak zaboli mnie głowa, bo to = grypa = rzyganie. Ostatnio zabolało mnie ucho to od razu zapalenie ucha=rzyganie. No wszystko, każdy objawy prowadzi do katastrofy (w myślach, póki co tfu tfu, oczywiście). Ale chodzę na jogę, robię zakupy, nawet myję się codziennie ( :brawo: ), maluję i nie mam brudnych włosów, a nawet mam zrobiony manicure! Owację na stojąco poproszę :<img src=:'> :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aleksandraaa, ja przy zapaleniu ucha nie rzygałam, a jako dziecko miałam je raz po raz. :bezradny: Płakałam z bólu ale nie zwracałam nigdy. Myślę, że mdłości są spowodowane podrażnieniem ośrodka równowagi znajdującego się w uchu środkowym. Stąd zawroty głowy, mdłości, itd.

 

alu, ja właśnie mam grypę i to taką fest. Nie pamiętam kiedy byłam tak chora. Od wczoraj jest ciut lepiej ale weekend to był koszmar. Myślę, że to zapalenie zatok , miałam okropne bóle głowy nie idące na żaden przeciwbólowy lek, światłowstręt, oczy łzawiły jak cholera, okropny katar, ból gardła i skorupa na gardle. Nie byłam w stanie ani czytać, ani oglądać tv, ani odpalić kompa. O spaniu w nocy też nie było mowy. Pobudki co godzinę, pobudka o 6tej rano i ataki kaszlu. Oj umęczyło mnie i to bardzo... Ale jak widać, nie rzygałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, co mi pomaga - dużo rzeczy, choć muszę je jeszcze usystematyzować. Pomagają mi ćwiczenia z programu Cure your emetophobia & thrive +ćwiczenia z chyba 10 książek terapeutycznych, które przeczytałam i dostosowałam do siebie :) Pewnie, że nie jest kolorowo, ale widzę progres, mam godziny (czasem dni), że w ogóle o tym nie myślę, albo stwierdzam, że nawet jeśli to OK, jestem gotowa, lepiej teraz niż ciągnąć kolejne dni w strachu. Miewam ataki, ale od początku stycznia nie wzięłam nic przeciwwymiotnego - mój osobisty sukces!

 

Psychotropka`89, i jak się czujesz? Lepiej? Jak Twoja forma psychiczna? No i jak w pracy?

 

Kacha89, aż Ci zazdroszczę, że do niego jeździsz i masz to wszystko przed sobą :) Ja zaczęłam sie zastanawiać, czy nie udac się do niego raz jeszcze. Krzepiło mnie jego podejście, zainteresowanie, nie patrzenie na zegarek, ogarnięcie tematu. Nasze spotkania wyglądały tak, że opowiadałam co u mnie, mówiliśmy o postępach, analizowaliśmy ćwiczenia, momentami naprostowywał moje myślenie. Nie nastawiaj się na nic, pozwól mu prowadzić spotkanie. I informuj!! Jestem PEWNA, że odniesiesz sukces!!

 

 

Powiem wam jeszcze, że opracowałam sobie taką mantrę i ją sobie powtarzam, gdy mi źle. A mianowicie, że czułam się już tak setki razy, że to nieprzyjemne, ale znacznie bardziej przez to, że się boje, że moja głowa wszystko potęguje, że choćby nie wiem jak źle było to sobie poradzę i to minie. Przyjdzie głód, będzie normalnie, a z perspektywy czasu to co się dzieje w tej chwili nie będzie miało znaczenia. I tak sobie to tłukę do łba i staram się nie nakręcać :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, fajnie, że sobie radzisz. Bez tłumaczenia sobie i pracy nad sobą czeka nas równia pochyła. Niestety... :bezradny:

 

Co do pracy, to nie chodzę od środy zeszłej, bo mnie choroba rozkwasiła dosłownie. Dawno nie byłam tak załatwiona. Ale pracodawczyni rozumie, nie robi mi fochów. Po prostu będę bez kasy.

Teraz dużo kaszlę i smarkam, bo oczyszcza mi się organizm z tej wydzieliny ale jest lepiej. Do przodu.

 

Psychicznie też staram się trzymać i dawać radę. Też tłukę sobie w mózg, że nakręcanie, histeria i płacz nad sobą do niczego nie prowadzą. I jakoś to idzie... Z leków zostało mi relanium i nasenny, więc to dla mnie ogromny sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, jestem podekscytowana razem z Tobą!!! Powiedz mu, żeby Cię pilnował, żebyś nie popełniła moich błędów (powinien mnie skojarzyć jako tą jedyną, której nie pomogło :P)

 

Psychotropka`89, cieszę się, że jest lepiej! Ja po prostu mam coraz bardziej dość życia z dnia na dzień i ciagłego czekania na katastrofę. No kurde, ileż można, zniszczyć sobie życie bez przetrawione jedzenie :(:pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny,

Alu, Psychotropka - ciesze się, że lepiej się czujecie. BTW też z lenistwa nie myję się codziennie ale tłumaczę sobie, że twarda woda wysusza skórę i to nawet zdrowsze :mrgreen:

Kacha - powodzenia w terapii! Ciekawe, czy jest coś podobnego w Warszawie

 

Z 10 dni było ok, byłam wesoła i sporo jadłam, ćwiczyłam sobie co wieczór. A jak dziś rano rąbnęło to do tej pory nie wiem co się dzieje. Ból w dolnej części brzucha, oczywiście bardziej po prawej stronie i panika, że to wyrostek. Nadal mnie kłuje i boję się, że tym razem to naprawdę wyrostek. Jestem na erasmusie i słabo mówię w lokalnym języku, więc wizja szpitala potęguje przerażenie. Nastrój poleciał w dół, na szczęście nie musiałam wychodzić na długo i spałam + czytałam głupstwa w necie większość dnia.

Dlaczego musimy tak cierpieć, no?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takatamwariatka, same sobie gotujemy ten los... U mnie jest więcej destrukcyjnych zagrań i wciąż zachodzę w głowę jak je wyplenić z mojej chorej głowy... Rzyganie już nawet zrzucam na dalszy tor.

 

Dlaczego wykonanie jakiejkolwiek czynności urasta do wyczynu na miarę zdobycia K2? Dlaczego do wszystkiego muszę się przymuszać, analizować i w konsekwencji i tak dochodzić do wniosku, że to bez sensu. Jeść bez sensu, wstawać bez sensu, myć się bez sensu, nakarmić zwierzaki nie mam siły, itd. Dlaczego ciągle analizuję rzeczy nad którymi normalni ludzie nie dumają? Dlaczego ciągle siebie postrzegam w kategorii najgorszej na świecie, podłej, leniwej, beznadziejnej, brzydszej, itd. Dlaczego wszystko rozkładam na czynniki pierwsze zamiast po prostu działać? Dlaczego celowo kieruję swoje myśli na sprawy, które mnie bolą? Dlaczego jest mi tak źle ze samą sobą?

To, że czuję się "lepiej", to wynik mojej walki o każdą czynność, którą wykonuję. Wciąż dobijam się złymi myślami. W dodatku dziś całą noc miałam sen, że zdradzam męża i cierpię z powodu tego, że kochanek mnie wychujał. Nie z tego powodu, że zdradzam ale, że tamten mnie wydymał. WTF?! Co ja mam w tej zakutej pale? :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka - niezła jazda. Mi się wczoraj śniło, że osoba, która w tym śnie była moją mamą (a nie miała z nią nic wspólnego fizycznie, ani z zachowania) zadźgała przy mnie nożem kolesia, a ja przez większość snu ją usprawiedliwiałam i tłumaczyłam innym, że się jej nie boję ,bo to przecież moja mama. A na koniec zwiałam. Obudziłam się w środku nocy i pójście po ciemku do łazienki było pewnym wyzwaniem :shock:

 

Masz przyjacół, którzy wspierają Cię w zwalczeniu choroby? Czy jesteś z tym kompletnie sama? Jak wcześniej czytałam mąż niezbyt Cię wspiera :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takatamwariatka, w zasadzie mam męża i rodzinę. Mąż to dobry człowiek i poniekąd nie dziwię się mu, że traci cierpliwość. Rozmawiam z nim ale pewne tematy są oklepane od każdej strony, wyjaśnione, a nadal mnie męczą. Ja nie chcę też nikogo obarczać swoimi stanami, bo patrząc z boku jestem zwyczajnie leniwa i tyle. Cześć pieśni.

Ja sama siebie nie czaję ze swoimi zachowaniami... Jestem złośliwa wobec męża i taka "głupkowata". Głupimi żartami jakbym okazywała mu uczucie. Nie umiem powiedzieć "kochanie", nie umiem pocałować od siebie, w łóżku od dłuższego czasu jestem kłodą. Kocham go i jestem tego pewna na 100% ale jakiś jest we mnie strach, blokada... Tak jakbym się za bardzo odsłoniła, gdybym po ludzku okazała mu miłość. Tak jakby to był wstyd i okazanie swojego "słabego punktu". Ja nawet tego sensownie na słowa nie umiem tego przelać. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka'89 - doskonale to rozumiem, też nie potrafię wyjaśnić i nawet sama sobie bez słów wytłumaczyć skąd to się bierze i o co właściwie chodzi. U mnie myślę, że to wynika trochę z potrzeby ucieczki przed problemem, udawania nawet przed sobą, że wszystko jest okej. Jak mam atak - myślę tylko o tym, żeby minął. A jak już minie to myślenie o tym, co się właściwie działo i jak to zmienić nie przychodzi naturalnie. Tyle lat przechodziłam nad tym do porządku dziennego. Oczywiście do czasu, np do czasu trwającego tygodniami doła. Od jakiegoś czasu próbuję znaleźć bodziec wywołujący te ataki. Czasem znajduję, ale co mogę z tym zrobić? Myślę, że tylko unikać pewnych sytuacji (stresogennych). Czyli znowu - ucieczka. Nie mam odwagi zabrać się do tego od drugiej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, zjadłam obiad o 17:30 i zaczeło mnie po nim mdlić, nagle. Jakoś się uspokoiłam i koło 21 mega zawrót głowy, fala gorąca, posmak rzygów w gardle i fala mdłości :( do tego przelewa mi się w brzuchu wiec szybko zdiagnozowałam sobie grypę żołądkową :(

Jakoś próbuję się uspokajać, popijam herbatę imbirową, nic nie zażyłam póki co.

 

Ej, też tak macie z lekami, że boicie się coś wziąć w obawie, że jak nie pomoże to za bardzo nie można już wziąć czegoś innego? Wzięłabym hydroksyzynę, ale jeśli nie pomoże to nie dorzucę do niej aviomarinu czy metoklopramidu, nie? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, a co jadłaś na obiad? Odbiło Ci się i "cofnęło", czy masz zgagę? Zmierz sobie temperaturę.

A niby dlaczego nie? Oczywiście, że możesz wziąć i hydro i avio. Ja mega mixy lekowe robiłam i jakoś żyję. Ja przy mega ataku boję się tego, że tabletka spowoduje wymioty , że mi gdzieś stanie. A mi jak jest skrajnie niedobrze, to mam okrutnie sucho w buzi i gardle i na samą myśl o połykaniu czegokolwiek , robi mi się jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, nie, nie odbiło mi się, nie mam zgagi, po prostu jakby "poczułam" TEN smak. Jadłam makaron z pomidorami i tuńczykiem, czyli nic co mogłoby mi zaszkodzić. Temperatura 36,5.

Kurde, najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nawet nie wiem jak poznać, że zaczyna się grypa, że akurat te nudności mogą skończyć się rzyganiem :( oh god, why? :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takatamwariatka: jak szukałam w necie to w Katowicach to było jedyne co znalazłam. Leczenie typowo emetofobii,jeszcze terapia gdzie są wyszczególnione że zajmują się fobiami też powinno być ok to akurat ma dużo psychoterapeutów w swojej ofercie. Bardzo Ci dziękuję to musi pomóc innej opcji do siebie nie dopuszczam.

 

 

alu: Jak się czujesz już jest lepiej?

 

 

Psychotropka;89 ciesze się że tak walczysz z sobą że lepiej u Ciebie małymi kroczkami do przodu:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×