Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

alu: Tak dalej piję ziólka plus dostałam taki mix kropelek na uspokojenie. Mi się zaczął ten strach przed omdleniem jakieś 8 lat temu po tym jak zemdlałam w autobusie, czasem jest silniejszy czasem słabszy ale z nim da się żyć a nie tak jak z tą fobią:/

Jak zaczyna Ci się tak robić to spróbuj się uspokoić i oddychaj głęboko, mnie to troszkę pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi nowa pani psychiatra polecala tez sylupiryd ale boje się go to neuroleptyk, boje sie wzrostu prolaktyny co u mezczyzn nie jest ciekawe. Poza tym one chyba obniżają dopaminę, a ona mi potrzebna z racji dodatkowego zajęcia po pracy :). Mnie terapia ta trzecia na której byłem właśnie wpędzila w mega nerwice od początku tego roku. Pani psycholog poleciła odstawic leki, potem terapie prowadziła tak nie umiejetnie że wywolywala u mnie napady lekowe na sesji. Doprowadziła do tego że zacząłem bac się wychodzić z domu. Dopiero w tym miesiacu nowa pani psychiatra wyciągnęła mnie z tego stanu. Wiem że za wcześnie żeby po tygodniu chwalić działanie nowych leków ale naprawdę dobrze rokuja. Dzisiaj kijowo sie czuje, ale zbieram się, co mnie cieszy. Zle sie czuje ale to poprostu zwykły gorszy dzien, wczesniej to bylby dzien załamki nerwowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój Boże, jutro mam spotkanie na Rynku, nie mogę nawalić, muszę być :( Siedzę od rana i o tym myślę, denerwuję się, mdli mnie, brzuch zaczął boleć :( W imię czego :( Nawet nie wiem kiedy u mnie to się tak wszystko nasiliło :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i wiecie co? Zdezerterowałam, odpuściłam, odwołałam spotkanie nad ranem - napisałam, że jestem chora :( Jestem wściekła i zrozpaczona, nie dałam rady :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michal8282, Mocna to ja byłam, właśnie wróciłam od lekarki rodzinnej z receptą na Pramolan (właśnie wykupiłam). Spróbuję, muszę wyciszyć tę somatykę bo już nie daję rady ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, zaczęłam. Boję się je brać, ale jeszcze bardziej boję się ich nie brać. Nudności i wymioty są wymienione w skutkach ubocznych jako rzadkie (u mniej niż 1 chorego na 1000) - oczywiście, to zapewne będę ja w moim chorym mniemaniu :(

Szkoda, bo z powodu choroby terapeuta odwołał dzisiejsze spotkanie, jadę dopiero za tydzień. Poza tym walczę, mobilizuję się, ale co mnie zaboli/źle się poczuje to od razu panika. Dziś zaliczylam ze 3 takie ataki, że myślałam że już mnie czeka rozmowa z porcelaną, po czym wszystko mijało i za jakiś czas znów mdłości na stałym poziomie - no jak tak żyć? Myślę, czy może zrobić jeszcze jakieś badania? W pale mi się nie mieści, że można mieć ciągłe mdłości!

 

strach ciągły obiadu pojadłam fajnie, a jak teraz sobie o nim przypomnę to mi się zle robi to jest chore:(

Też tak dziś miałam - zjadłam i pod koniec myślałam "o boże, zjadłam tyle, a przeciez godzinę temu było mi niedobrze, rany boskie co ja zrobiłam, trzeba było nie jeść, pewnie pożałuję" no i pożałowałam - mega mdłości. Czuję się jak debil, łażę za moim mężem tylko po to, żeby mi powiedział, że nie będę rzygać. Mam 28 lat, a zachowuje się jak dzieciak. Ileż można :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha89, przykre, że się tak wali dziewczyny... Ja od ponad tygodnia mam ból głowy. Okres minął, ból łba pozostał. Migrena? Pogoda? Nie wiem. Jutro jadę na "naukę" zakładania soczewek kontaktowych. Już dostałam ostrzeżenie, że przez 1. okres mogę mieć ciężko, bo bóle głowy , zawroty głowy. Mmm, już się doczekać nie mogę.

 

alu, bez leków posypiesz się do reszty. Pomyśl nad tym, że im dłużej odrzucasz leki, tym dłużej na nich będziesz. Niestety, mówię z własnego doświadczenia. Może i do pewnego etapu da się samemu to pchać, przezwyciężać, ew. z pomocą terapeuty ale często dochodzi się do takiego punktu, że leci się już tylko w dół. Boisz się, denerwujesz, masz dość, jesteś zmęczona... WIEM! Rozumiem. Ale musisz się wziąć w garść dla samej siebie. Ja spięłam poślady i poddałam sugestiom psychiatry co do leków. Cóż miałam do stracenia? Nienawidzę być słaba, zależna od kogokolwiek. Dlatego resztką sił odbiłam się od największego dna.

Jeśli powątpiewasz w moje słowa, uważasz, że miałam lżej, lepiej, itd. to odgrzeb moje stare posty z 2013 roku. Zobaczysz... też miałam przejebane. I to bardzo.

 

Musisz DLA SIEBIE znaleźć w sobie ostatek mocy. I nie mów, że jej nie masz, bo masz! Ludzie w hospicjach je mają, umierający, po operacjach, w żałobie po najbliższych. Nie piszę tego na zasadzie porównania, że ci mają gorzej, my lepiej, czy na odwrót. Chcę Ci tylko pokazać, że człowiek ma w sobie masę siły, o której nawet nie wiedzą. Proszę, spróbuj wziąć się w garść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mggabijp, rany boskie! :shock: Co się stało? Jezu, aż nie wiem jak o to zapytać, ale jak to zniosłaś? Lęk teraz nie okazał się mniejszy? Boże, aż mnie zmuliło :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I teraz każdy ma spieprzony conajmniej tydzień czasu po tym co napisała mggabijp

Dokładnie!! :( Przeczytałam posta mggabijp w trakcie jedzenia śniadania, przed wyjściem na spotkanie. Efekt był taki, że dostałam ataku, a na spotkanie się spóźniłam bo odświeżałam forum, żeby zobaczyć, czy mggabijp coś odpisała :( Wiem, że spadła na nią straszna rzecz, ale nie wyobrażam sobie tak tu wpaść, rzucić "rzygałam 4 razy, już po mnie" i nie napisać nic więcej :( Mnie to sparaliżowało totalnie, bo nie wiem czy to od lęku, czy wirus? Zawsze liczyłam, że jednak nas to nie spotka, a tu proszę - z tego posta aż bije w moją stronę "szykuj się, TY BĘDZIESZ NASTĘPNA"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na szczęście jestem na etapie że mogę nawet teraz isc się wyrzygac, i mam to gdzies. Boję sie tylko żeby to sie nie stało w miejscu publicznym żeby nie narobić sobie wstydu, komuś kłopotu nie nabrudzic. To jest istota mojego problemu teraz. Leki juz zaczynają robić co do nich należy, i pierwszy raz od 4 lat mogę powiedzieć że powoli wychodzę z tego. A jak u Ciebie leki Alu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michal8282, biorę ten Pramolan 1 tabletkę na noc. Na razie wszystko po staremu, staram się walczyć z myślami bo wiem, że to jednak one odpowiadają za fobię. Ale to co dziś przeżywam po wpisie mggabij to jest jakaś niesamowitość - kurcze, znając specyfikę tej fobii, ludzi którzy tutaj siedzą naprawdę nie spodziewałam się, że można tak sobie przyjść i rzucić tu "rzygałam" i iść w cholere zostawiając wszystkich ze strachem i czarnymi myślami :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz 2 tydz na wenli i mitrze od wtorku wieksza dawka wwenlii nie jest idealnie, tego nawet nie oczekiwałem. Ale kurcze ostatnio nieraz tak siedzę i czuję że nie mam juz tego lęku przewlekłego tego uczucia w brzuchu, i myślę sobie "ale fajnie, tak wygląda normalność :)" nie jest tak dobrze zawsze ale już coraz częściej. Przez ten przewlekły lęk zaczyna przebijać się uczucie spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, sama się nakręcasz, bezpodstawnie. Pewnie zjadła coś nieświeżego, zepsutego, coś co jej zaszkodziło. Albo złapała grypę, każdemu się zdarza. Napisała... nie wiem po co, może jej ulżyło, może chciała, a może pokazała, że po rzyganiu przeżyła i tyle, bo od tego się nie umiera.

 

Mnie ataki rzadko łapią, ale dwa dni temu wieczorem złapał mnie lęk, na szczęście przeszło. Dostałam się na studia, przyjęli mnie do akademika, dziś byłam u lekarza wszystko w porządku. Martwię się, czy poradzę sobie w "wielkim świecie" ze swoim lękiem, ale może dam radę. Trzeba dać radę i trzeba żyć, bo nikt życia za nas nie przeżyje. Jest tyle miejsc w których chce być i które zwiedzić, że nie dam się głupiej fobii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jej, ale zasiałam panikę... Jakbym wiedziała, to bym inaczej to napisała. Jestem nad morzem, a co za tym idzie, jem przeróżne rzeczy. Pomieszałam za bardzo. A zwłaszcza niepotrzebnie jadłam frytki ze sklepu, z mikrofali. Zwróciłam to wszystko i już mi lepiej. Przespałam cały prawie dzień, bo noc niewyspana. To nie było z nerwów, zatrułam się, inaczej rzygałabym do tej pory.

 

Powiem tak, sam moment... że tak ujmę ''kulminacyjny'' jest okropny. Jakbym się dusiła. Ale gdy to przechodzi, miałam ochotę płakać z ulgi. Że mam to za sobą i w sumie nie jest najgorzej.

 

Dzisiaj dietka, jedna kanapka, mięta i herbata, trochę mnie mdli jeszcze ale to psychiczne. A wiem, że się strułam, bo BOLAŁ MNIE ŻOŁĄDEK. Poza tym mojego Kota, który zjadł to samo, też bolał brzuch, ale on ma mocniejszy żołądek. Nie może być tak, że rzygasz od zarucia bez bólu żołądka. Więc jak masz mdłości, ale żołądka nie czujesz - relax, tylko nerwy. Gorzej, jeżeli boli żołądek.

 

Nie stwierdzam, że lęk mi przeszedł. Boję się wyjść z pokoju, bo a co jeśli wróci? Ale... jakoś tak... w momencie wymiotowania myślałam o tym, że to zwykła, ludzka rzecz. Że prawdop na całym świecie w tym momencie rzyga jakaś połowa populacji :D i to dodawało mi otuchy.

 

Ale serio, ulga po tym, nawet jeśli chwilowa, jest niesamowita.

 

Nie bójcie się, żyję, nic mi nie jest. Przepraszam, że tak długo nie odp, ale byłam tak zmęczona, że dopiero co zwlekłam się z łóżka. I serio, już lepiej się czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×