Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

O rany! "cieszę się", że znalazłam ten temat!!!

Od zawsze nienawidziłam wymiotować! Wolałabym, przesiedzieć ileś godzin na kiblu i "wydalać z siebie odwrotną stroną medalu", ale rzygać?! NIGDY!!! Ostatnium razem zdarzyło mi się to z 17 lat temu albo i więcej - mogłam miec z 10-11 lat. Wróciliśmy z wakacji - jechaliśmy PKSem. Podczas drogi zjadłam kanapkę - m.in. z pomidorem. Akurat traf chciał, że ten jedyny raz mama go nie obrała. W środku nocy obudziłam się z dziwnym uczuciem i po chwili wiedziałam ,że "stanie się". Na końcu całe i "zdrowe" wyjechały ze mnie skórki :/ Wszystko "poszło szybko" i nawet się nie umordowałam. Dlaczego więc, dlaczego tak się boję? Jestem ogólnie nerwicowcem - zawsze dużo od siebie wymagałam - w szkole, potem w pracy. "Z zewnątrz" wydałam się opanowana, jednak w środku wszystko przeżywałam 3 razy bardziej, niż coś było warte... Potem przyszło wielomiesięczne poszukiwanie pracy - jestem wykształcona, mam 2 zawody... A tu ciągle - nic i nic. To przymusowe "leniuchowanie" zaczęło mnie niszczyć psychicznie. Niemal "w ostatniej chwili" znalazłam pracę, co więcej przy okazji bardzo fajnego szefa!!! Uspokoiłam się i wyciszyłam. Polubiłam to co robię i miejsce pracy... W maju br. zjadłam jednak coś czego nie powinnam (w wieku 18 lat miałam kamienie w woreczku żółciowym - rozpuszczone potem, ale wiem, że dolegliwości woreczka tez powodują m.in. mdłości, wzdęcia ip). Pod wieczór rozbolał mnie żołądek. Nie mogłam nawet dopić mięty żeby wziąć coś rozkurczowego... Nie przespałam nocy, bojąc się wielogodzinnych wymiotów... Od tego czas nie sypiam dobrze. W czerwcu zaczęłam brac leki - na razie ziołowe - na uspokojenie i ogólnie - na żołądek i osłonowe na wątrobę oraz rozkurczowe- jak już naprawdę muszę. Zaczytuję się w książkach o pozytywnej autosugestii i myśleniu... Pojawiło się kilka lepszych dni... Ale ogólnie bywa kiepsko. Zastanawiam się - i co, najwyżej, pójdę do WC, szybko pójdzie i z głowy - jadam mniej, niz kiedyś, wszystko 100 razy obejrzę zanim zjem, jadam tylko "domowe jedzenie", uważam na wszelkie skórki z owoców, włosy, "dziwne zestawienia" (np. ogórek i mleko) i inne tego typu rzeczy, których żołądek może chcieć się pozbyć w tak drastyczny... To już obsesja!!! Kiedyś lubiłam spać - świetnie sie regenerowałam śpiac, czerpałam też przyjemność ze zjedzenia czegoś dobrego (absolutnie nie wyszkuanego!!!) - np. dobry jogurt czy dobra zupa jarzynowa. Dziś jem bo "muszę", bo żołądek może rozboleć tez z brakiu jedzenia, bo musze chodzić do pracy i pracować. są dni, kiedy czuję się bezsilna... W przyszły poniedziałek idę z tym do lekarza "od głowy". Nie chcę tak żyć!!!

 

Chciałabym bardzo podziękowac za post Tifany26!!! Wypróbuję Twój sposób!!! Dzięki - dodałaś mi otuchy i wiary!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej moze sie nie zabardzo wyroznie ale mam ten sam problem najbardziej boje sie ze zwymiotuje w miejscu publicznym natomiast w domu czuje sie bardzo komfortowo bo wiem ze mam do toalet bardzo blisko i mama w domu warunki w sumie to jak mi jest niedobrze w domu to nawet sie ide zmusic zeby miec spokoj ale jezeli chodzi o miejsce publiczne to mam ataki paniki mialam nawet tak ze ledwo co wsiadlam do autobusu a juz musialam wysiac na nastepnym przystanku bo myslalam ze bede wymotowac i szlam na nogach przez zakamarki zeby tylko ludzi nie widziec czasem potrafie to poanowac a czasem nie!ja wiem od czego sie to u mnie zaczelo najpierw jak bylam mala (5lat)na weselu mojej cioci zwymiotowal moj starszy kuzyn i wszyscy robili wokol tego straszny szum i jak przechodzilam obok tych wymiocin to jakbym sie bala po tem za ok 6lat od tamtego zdarzenia zatrulam sie powaznie pomaranczem i zygalam przez 2 tyg prosilam moja mame zeby byla w tedy przy mnie jak wymiotuje ale ona byla zmeczona i chciala isc spac wiec urzadzilam sobie maly pokoik w wc i jakos dalam rade!potem mialam dluga przerwe bylo wszystko ok jakby minelo ale wrocilo jak mialam 13 lat i otworzylam winde bo chcialam jechac do kolegi a tam cala winda zarzygana przestraszylam sie i kilka dni o tym myslalam potem znowu mialam spokoj i wrocilo jak mialam 18 lat jak moj owczesny chlopak a obecny maz mnie obrzygal przy ludziach na imprezie w restauracji odwiozlam go wtedy do domu z kumplem autem i go zostawilam po mimo tego ze mieszkalismy razem i chcialam jechac do domu pisze chcialam bo jak jechalam w autobusie to wydawalo mi sie ze ludzie czuja odemnie wymiociny i wysiadlam i szlam na nogach i tak sie zaczol lek przed jezdzeniem srodkami transportu publicznego ktory trwa do dzis aha pominelam okres ciazy w ktorym tez mialam lek przed wsiasciem do autobusu i maz mnie musial wozic wszedzie autem bo w aucie wiedzialam ze w kazdej chwili mozemy sie zatrzymac

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:11 am ]

aha nie napisalam jeszcze jednego ze nie brzydza mnie jakos bardzo wymoiciny mojego dziecka i nie mam zadnych lekow jezeli chodzi o niego bo to moj synek i nawet moge powiedziec ze nie czuje obrzydzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Zacznę od tego, że jestem bardzo szczęśliwa, że znalazłam to forum, bo myślałam, że jestem jedyna z tymi problemami na świecie. Jest mi niedobrze 24 h na dobę odkąd pamiętam ( od 4 roku życia, a mam lat 21). Od jakiś 5 miesięcy złe samopoczucie przechodzi w napad/atak lęku przed wymiotowaniem i nudnościami. Wtedy jest mi już mega niedobrze, ściska mnie w gardle, mam ślinotok,nie mogę wydobyć słowa, drętwieje mi twarz, dostaję silnych drgawek i albo jest mi bardzo gorąco, albo bardzo zimno... zależy od okoliczności. Najdziwniejsze jest to, że UWAGA!! nigdy nie zdarzyło mi się wymiotować podczas takiego ataku, co jest bardzo dziwne, bo chyba już bardziej niedobrze nie mogę się czuć. Nie wiem tylko czy te ataki to po prostu lęk przed wymiotowaniem, czy też lęk przed czymś, co siedzi głęboko w głowie i mój organizm w taki sposób próbuje to z siebie wyrzucić. Jest mi ciężko, ponieważ moja praca wymaga ciągłego bardzo intensywnego wysiłku fizycznego oraz kontaktu z ludźmi, dla których jestem nauczycielem. Podczas ataku jestem zupełnie bezradna, wstydzę się tego i próbuję sobie wmówić, że jest to na podłożu psychicznym, ale nic nigdy nie wiadomo..... dlatego idę do gastrologa i Wam wszystkim to proponuje (tak, żeby mieć pewność, że to nie jest sprawa organiczna) Rujnuje mi to także życie prywatne - mój chłopak się wkurza, że nie ma dnia, w którym czułabym się dobrze, albo wyglądała normalnie.... doprowadził do tego, że w ogóle przestałam mu mówić cokolwiek o moim samopoczuciu..... więc gdy jest mi na prawdę źle, ograniczam z nim kontakt, żeby go nie denerwować, ale wiem, że to jest zupełnie bez sensu, więc ta przypadłość skazuje mnie na samotność (przynajmniej narazie) uffff..... to chyba wszystko. Proszę, napiszcie, jak macie podobne problemy w pracy i w domu. Jak sobie z tym radzicie, bo ja już nie mam siły, rozkładam ręce i próbuje zapaść się pod ziemię.Pozdrawiam!!!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:51 pm ]

Kochani, jeślli ciagle czujecie nudności, macie wysypkę, ściska Was w gardle to zbadajcie swoją przyswajalnosć glutenu. Okazało się, że muszę stosować dietę bezglutenową, zobaczymy, czy obiawy ustąpią.... będę informować na bierząco ;)

 

Oprócz tego lekarz przepisał mi Torecan - środek przeciwwymiotny i Spasmolina - rozkurczowo (jak narazie pomaga) no i oczywiście bierzcie jakiś valerin czy persen, żeby się nie stresować. Buziaki!!

 

Pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wymioty? to kojarzy mi się z nerwicą żołądkową.miałam doczynienia z tym przez połowe swojego życia i nie jest to miłe a efekty tego teraz tym bardziej,i wcale nie trzeba było jeść żeby wymiotować bo wymiotowałam kwasem żołądkowym :( więc bałam się i jeść a dziś wiem że i tak lepiej jest coś zjeść i tym zwymiotować bo jest lepiej i żałuje... Ale i teraz czasem boje się jeść i nawet nie czując nudności to wymiotywać a czasem potrafię się jak świnia narzreć i nic mi nie jest tylko wyglądam jak wyglądam,nadwaga 10kg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, mój lęk przed wymiotami wygląda troche inaczej. Tzn. też często jest mi niedobrze i wtedy boję się że zwymiotuję i za nic w świecie nie chciałabym żeby stalo sie to w miejscu publicznym.Mysle jednak ze mam jakies problemy zoladkowe, bo odczuwam tez okropny bol i napiecie. Najgorsze jest dla mnie co innego.Wkurza mnie to, że ciagle na ulicy, najczesciej na przystanku lub w jego oklicy widze slady wymiotów.Jest to dla mnie obrzydliwe i jak to zobacze obrzydza mnie to na caly dzien.Wczoraj np. na dwoch roznych przystankach mnie to spotkalo, w tym na jednym musialam czekac na autobus. To jest obrzydliwe.Wiem ,ze kazdemu moze sie zdarzyc,ale ja tego nie akceptuje. Nie wiem, dlaczego mnie to ciagle spotyka.Kiedys tak nie bylo.Jak bylam nastolatka, pilam sporo alkoholu i tez zdarzalo mi sie wymiotowac,nawet przy ludziach.Sama tez bylam wyrozumiala,potrafilam byc przy kims jak wymiotowal,nie czulam obrzydzenia.A teraz nawet mojemu mezowi nie potrafie pomoc.Ostatnio jak wymiotowal zatkalam uszy i przymknelam drzwi zeby tego nie slyszec.Wtedy sama czuje nudnosci i boje sie ze zwymiotuje.Jak w nocy wstaje do toalety,zeby zrobic siku,to tez kojarzy mi sie to z wymotami, bo w sumie najczesciej jak sie czlowiek czyms zatruje to wymiotuje w nocy.To jest straszne.Przeciez wymioty sa czyms pozytywnym, bo pozwalaja pozbyc sie z organizmu trucizny,ale...Zawsze jak ide na jakis przystanek boje sie ze znowu bedzie obrzygany.To jest straszne.Dobrze ze nie widzialam jak ktos wymiotuje bo chyba sama bym to zrobila.Czy moj opis tez wskazuje na nerwice przed wymiotami???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to teraz dopiero mam problem boję się wymiotów to i zjeść nic nie potrafię i sama z domu wyjść nie potrafię. Byłam w szpitalu 3dni i fizycznie wyniki bardzo dobre a diagnoza to bulimia z anoreksją ale przecież to nie tak bo ja boje się jeść a nie chce wymiotować a wymiotuje nie bo chce na przymus tylko to samo wychodzi ale diabelnie męczy. Psychika mnie bardziej męczy niż jakikolwiek wysiłek fizyczny,a wchodząc nawet z mamą do tramwaju już mdlałam. Rujnuje mi to życie na maksa bo z domu nie wychodzę,leczyć się nie daje rady bo wyjść nie potrafię,wogóle masakra i w prywatnym życiu. P O M O C Y ! ! !

Co ja mam zrobić :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kolejne natręctwo które też mam. Ja także boję się zwymiotować, wogóle boję się (i wstydzę) że gdzieś w miejscu publicznym, daleko od domu dopadnie mnie jakaś niedyspozycja żołądkowa (wymioty, biegunka, mdłości). Niestety za każdym razem gdy bardziej się zdenewuje, czuję mdłości, wręcz mogę zwymiotować, więc cały czas się boję aby się nie denerwować, a że mam także inne lęki więc niestety dość często jestem zestresowana. Tu koło się zamyka. Ponadto gdy wiem że czeka mnie coś stresującego lub niecodziennego (lot samolotem, pobyt w kraju np. Egipcie gdzie łatwo o problemy z żołądkiem, jakieś przyjęcie, wyjazd do innego miasta) zawsze boję się że coś mi się stanie, więc już na wszelki wypadek kilka dni wcześniej ograniczam jedzenie i jem tylko rzeczy które wg. mnie nie mogą mi zaszkodzić (np. białe pieczywo, gotowane białe mięso, ryż), ponadto zawsze noszę przy sobie saszetkę pełną leków. Kiedyś miałam to samo idąc do pracy, do rodziny, czy na uczelnię, ale zdarza mi się to na codzień więc z tych codziennych zajęć wyeliminowałam lęk, choć i tak zdarza się że profilaktycznie biorę jakieś leki. Na tej samej zasadzie boję się zapraszać znajomych do domu, bo mogę się źle poczuć i oni to zobaczą czy usłyszą (np. mnie w toalecie). Wydaje mi się że wiem skąd wziął się mój lęk, pamiętam że jak byłam dzieckiem, w przedszkolu pani karciła dzieci którym zdarzyło się zwymiotować, lub nie 'dobiec' do łazienki. Pamiętam też że inne dzieci się z tego śmiały. Niby takie głupie i teraz wiem że to nie pówód do lęku, a jednak nie umiem tego wyeliminować ze swojego życia. Przez ten lęk rezygnuję z bardzo wielu ciekawych rzeczy, choć mogę powiedzieć że i tak jest lepiej niż było, kiedyś bałam się iśc do fryzjera, bo obawiałam się że źle się poczuję. Wogóle nadal nie lubię wychodzić z domu na zbyt długi czas. To natręctwo naprawde nieźle daje w kość :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się teraz dziwie bo nie wiem czemu ale kiedyś potrafiłam wyjść i nawet jak zwymiotowałam czy zemdlałam na ulicy z nerwów to i tak takiego silnego lęku nie czułam jak teraz znów bo kiedyś to już też przerabiałam ale pokonałam na oddziale psychiatrycznym no i teraz znów mam taki problem wyjść wogóle z domu czy zaprosić kogoś do siebie i wogóle mam problem żyć... Chyba to się nawraca w domu i jeszcze skutki uboczne do tego leków i jest masakra gotowa a chyba musze podjąć się terapi na oddziale psychiatrii i później już zacząć żyć ale na swoim po pokonaniu zaburzeń bo ich już mi się sporo nazbierało że aż wykończyć to chce bardziej niż jakaś praca fizyczna :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Ostatnio jakoś niedawno dopadł mnie cholerny lęk przed wymiotowaniem przy jedzeniu. Podczas spożywania obiadu ( czy to w szkole czy w domu ) robi mi się niedobrze. Zaczynam czuć strach i czuję jak jedzenie mi podchodzi. Mam wówczas ochotę znaleźć się w toalecie w razie wypadku, jednak takie nieuzasadnione wyjście lub też wybiegniecie w trakcie spożywania posiłku, jest dosyć kompromitujące. Teraz strasznie zależy mi na tym aby przytyć. Będę musiał wmuszać w siebie dużo jedzenia ale jak ja mam to zrobić, skoro po zjedzeniu 2 kanapek rano czy też podczas jedzenia zwykłego obiadu ja stronię od jedzenia, nakładając sobie mało i czując się niedobrze, z chęcią do wymiotów:(. Nie wiem czy to ten lęk tak na mnie działa czy też może w organiźmie jest coś nie tak. Nie wiem czy miał ktoś do tej pory podobnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siema, dam ci jedna rade z doswiadczenia. zawsze mialem tendencje do bycia chudym, nawet teraz kiedy cwicze na silowni bardzo ostro (nie biore odzywek) to i tak nie moge przytyc, jem duzo, ale z powodu nerwicy i tak czesto mam biegunki i mdlosci i nie ma mowy o przytuciu. ale rada, nie jedz na sile bo i tak nie przytyjesz w taki sposob, a jedynie pogarszasz mdlosci bo zapewne odczuwasz strach przed tym, ze wiesz,ze musisz duzo zjesc, albo nie przytyjesz i to jest bledne kolo. spojrz na jedzenie jak na przyjemnosc. nie wytyczaj sobie ilosci ani pory w jakiej musisz zjesc. jedz kiedy masz ochote. wiem ze to latwo brzmi, a pomyslisz,ze jak bedziesz jadl kiedy masz ochote, to nie przytyjesz, ale jedzac na sile tez nie przytyjesz w takim stanie, a tylko bedzie ci ciezej funkcjonowac. kiedy nie mysle o tym,ze musze przytyc to jakos czesciej chce mi sie jesc, i rzadziej mam mdlosci. odmowiam tylko jedzenia kiedy sie czyms stresuje, wtedy autentycznie bym zwymiotwal. i odrazam tez odzywek jezeli masz mdlosci, odzywki to syf i bedziesz oszukiwal swoj organizm, co moze pogorszyc sytuacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dieta, jak najbardziej, ale chcesz chodzic jak maszyna z ustalona pora i iloscia posilku? get a life... jedz jak potrzebujesz, organizm powinien ci mowic ile potrzebujesz... a co do odzywek, to wszystko chemiczny syf, znam sie na tym, studiowalem to. chcesz sie zalac fatem, zalac syfami, zje*ac nerki to proboj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie odżywki pomagają tak długo, jak długo je bierzesz. Jestem ektomorfikiem i brałem nie raz gainery oraz różne rodzaje kreatyny. Przytyłem kilka kilo, ale jak przestawałem brać (kończył się cykl) to wszystko wracało do normy. Najlepiej na sucho ćwiczyć. Organizm jeśli będzie potrzebował więcej jedzenia, sam się o to upomni.

Co do mdłości, sygnalizują odrzucenie czegoś, czego mieć nie chcemy, i dlatego "zalega nam to w żołądku". Chodzi o jakieś myśli, doświadczenia, sytuacje lub emocje. Oczywiście tłem jest wszechobecny lęk. Zastanów się co odrzucasz.

 

Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ja też tak mam. Ale ja po prostu przestałam jeść na siłę. Jem tylko wtedy kiedy naprawdę jestem głodna. To jest czasami w ogóle nic przez cały dzień a czasami cały czas. To się nawet sprawdza. Wcześniej ze strachu wolałam nic nie jeść, bo się bałam że zwymiotuję gdzieś w miejscu publicznym. Zdarzało się że nawet przez tydzień nie jadłam nic porządnego, tylko jechałam na cukierkach i czekoladzie żeby trochę energii załapać. Doszło do tego że przestałam odczuwać głód i jadłam coś dopiero wtedy kiedy zemdlałam i stwierdzałam że ostatnie co miałam w ustach oprócz wody to był obiad 3 dni temu. Nabawiłam się jakiejś głupiej anemii. Więc tak. Na odżywkach się nie znam, ale jedz jak uważasz a nie staraj się jeść kiedy nie jesteś głodny bo stanie się to udręką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też to mam niestety, gdziekolwiek wychodzę jestem głodna w obawie,że mnie pociągnie i obora na całej linii. Przybrało to już formę lęku i boję się przebywać w twarzystwie innych osób. Najgorzej jest u lekarza bo on mnie bada a ja mam zaraz mysli: Boże co będzie jak teraz mnie pociągnie? Męka straszna i nie mam żadnego sposobu na to.

Czytalam w necie,że jest coś takiego jak strach przed wymiotami (zarówn własnymi jak i innych EMETOFOBIA),oraz lęk przed kompromitacją jesli nam się to zdarzy(fobia społeczna).I ja mam własnie ten drugi rodzaj :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam emetofobię + lęk uogólniony z napadami paniki... Szczególnie obawiam się wymiotów w ciąży, a ponieważ za niedługo chciałabym mieć dziecko, chciałam się poradzić, jak sobie pomóc, aby przeraźliwie się nie bać i nie zaszkodzić dziecku i sobie...

To naprawdę duży problem. Roczna terapia nie pomogła na tę fobię... Że tak się wyrażę, mam braki w praktyce.. Czyli może raz w życiu zwracałam będąc jeszcze dzieckiem...

Proszę o pomoc

Pozdrawiam :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba też to mam, albo nawet i na pewno to mam. Założyłem nawet temat pt. Lęk przed wymiotowaniem. Pojawia się ten lęk u mnie zazwyczaj gdy coś jem w szkole. Rzadziej się pojawia bez jedzenia.. Niby taki prosty lęk, ale jest strasznie dobijający. Szczególnie gdy chcę zjeść obiad na stołówce szkolnej... Po ostatnim kęsie zawsze szybko wybiegam ze stołówki bo się boję, że tam zwymiotuje. Każdy obiad w szkole to walka z tym lękiem.. To jest okropne. Jeszcze dochodzi ten lęk przed kompromitacją, jakie może wywołać to niechciane zdarzenie...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w moim przypadku naprawdę robi mi się wtedy niedobrze. Boje się, że czystym lękiem wywołam wymioty, chociaż wiem, że to głupie i dosyć nierealne. Jak tu poradzić to nie wiem. Ja zauważyłem, że czasem ( nawet podczas tego okropnego wyzwania jakim jest posiłek) gdy uda mi się odwrócić uwagę, to zapominam o tym lęku na chwilę. Ale tylko na chwilę niestety. Jak jednak go pokonać? Też chciałbym znać na to odpowiedź. Jeszcze tego orzecha nie rozgryzłem sam.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ja też mam problemy z wymiotowaniem;/ Znam kilka sposobów, które mi pomagają aby nie zwymiotować i może wam też-podczas jazdy np. samochodem, autobusem pociągiem.

1. Przed jazdą zaklejam sobie pępek! :!: dużym kawałkiem plastra, nastepnie uszczelniam go plastrem(bez opatrunk), żeby nie dostało sie tam powietrze

2. Podczas jazdy nie patrze w okno! powoduje to że podróz się nie dłuzy i nie mam zawrotów głowy itp.

3. Jem tabletke przed jazdą (30 min wcześniej)

4. Nie trzymam przed soba woreczka(do którego mogę sie w razie W. zwymiotować), bo co na niego spojrzę to przypomina mi sie o wymiotowaniu.

5. Nie jam w czasie jazdy i pije tylko wodą niegazowaną i nie zimną

6. Siadam na środku autobusu, ponieważ nie czuje silnych turbulencji jak siedze na tyle lub przeodzie autobusu.

7. Biore ze sobą krzyżowke, sudoku, komiksy, aby sie nie nudzic lub słucham muzyki-piosenek, ale tylko rytmicznych i wesołych, bo jakbym zaczęła słuchac smutnych, a bym sie popłakała potem nie mogłabym złapac oddechu i zaksztusila sie to miałabym odruchy wymiotne, albo co najgorsze ZRZYGAŁABYM SIE! a tego przecież nie chcemy :!::!::!::!:

 

POWODZENIA ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radzę uważać z czytaniem w trakcie jazdy - bo to dopiero ogłupia błędnik i powoduje znaczne nudności, tak samo jak nei patrzenie w okno. Owszem w okno patrzeć nalezy, tylko nie na te bliskie migające obiekty (drzewa, słupki itd) nalezy patrzeć na widnokrąg, horyzont, chmury - coś co "porusza" sie razem z nami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała siebie ;) Strasznie obawiam się wymiotów w miejscu publicznym a raczej kompromitacji kiedy to się stanie. I to nie tylko kiedy ja zwymiotuję, nie mogę też patrzeć jak inni to robią od razu pojawia się lęk paniczny. Więc jak najbardziej fobia społeczna mnie obejmuje. Ale jest jeszcze coś nawet w domu kiedy moje wymiotowanie mnie nie skompromituje odczuwam lęk przed nim. Potrafię np męczyć się całą noc z potwornymi mdłościami czy bólem brzucha niż zwymiotować i sobie ulżyć :shock: Szczerze powiem, że jest to dla mnie niezrozumiałe. Choć jestem w stanie to przedłożyć analogicznie na emocje. Po prostu nie wyrzucam zalegających toksycznych emocji. Wymioty to odruch obronny organizmu wyrzucamy toksynę. Cholera logicznie to jest zrozumiałe. Ale na poziomie emocji nie jestem w stanie z tym dojść do ładu :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×