Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sport


Nikodem.

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Podejrzewam ze kazdy z nas ma jakis sposob na te paskudne nerwy. Dla mnie jest to sport, czy to zwykly bieg czy trening lubie dac z siebie wiecej niz moge pozniej naprawde czuje sie zadwolony :smile: Nie wiem jak Wam ale mi przechodza wszelkie problemy, nerwy jak wroce ledwo zywy po dobrym wysilku :D

 

Pzdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos, hehe no niby tak , ale zemna to jest tak ze zakladam dres, ide do parku i .....chu.ja siedze na ławce :lol::roll:

dla mnie samo przejscie z domu do parku to juz ogromny wysiłek....

 

To trzeba stopniowo ;)

 

Ja kiedys mialem problem bo po 1 km mialem zadyche a teraz 15 km to juz nie problem ;)

 

Pzdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was!

Chciałabym poruszyć tutaj problem uprawiania sportu w czasie nerwicy. Czy uprawiacie jakieś sporty? jeśli tak to jak się z tym czujecie? jeśli nie to czy dlatego, że nerwica wam w tym przeszkadza?

Piszę o tym, bo sama przez nerwicę miałam przerwe ponad półroczną w sporcie, był to dla mnie ogromny ból bo wcześniej sport był całym moim życiem i odskocznią od wszelkich smutków, wtedy zapominalam o codziennych problemach, jednak nerwica rozwijała się miałam straszne skoki ciśnienia do 170na 120 a przy mojej wadze było to niepokojące ( nie waże dużo) no i nie mam chorób nerek ani nadciśnienie w mojej rodzinie nie jest dziedziczne. Kiedy nerwica była u mnie bardzo mocna, zaczęły się szpitale(w ktorych mi mowili ze jestem zdrowa), strach przed śmiercią, straszne kołatanie serca,bezsennosc,dusznosci, bóle głowy, skoki ciśnienia,ataki paniki, dd, lęki, myślenie o chorobach psychicznych. Bałam się trenować, bo myślalam ze mi sie coś stanie, ciągle miałam zawroty głowy, jednak po rónych badaniach i głowy i serca wszystko było ok. jednak wiedzialam ze od wysilku podnosi się ciśnienie, wiec bałam się wysiłku fizycznego, unikalam go. Wczesniej sport był czyms gdzie moglam wyladowac się,uwolnic emocje, nagle mi tego zabraklo, bałam sie sportu i nie mialam sie w zwiazku z czym gdzie wyładować więc bylam nerwowa coraz bardzej i nerwica narastała. Doszlo do tego że wylądowałam w szpitalu psych na : reakcja mieszana depresyjno-lękowa. Od jakiegos miesiąca znów trenuję, niby jeszcze się boję że coś mi się stanie, choć badania wyszły dobrze. Ale no niestety czasem jak podczas wysiłku czuje ból glowy cos sobie wkręcam, ale nie daje za wygrana, tlumaczę sobie że jestem zdrowa i idę na następny trening, bo wiem że kiedyśdzięki uprawianiu sportu czułam się szczęsliwa i dowartosciowana. Walczę z chorobą i z treningu na trening jest coraz lepiej , na prawdę. Praca nad sobą czyni cuda. Gdyby ktoś mi powiedział kilka miesiecy temu że znów bede trenować nie uwierzyłabym, a jednak:)))

życze wszystkim owocnej pracy i wygranej z własną chorobą:)

chętnie dowiem się jak u was w tym temacie

pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

nie będę pewnie odkrywcą gdy powiem, że sport jest dobry na wszystko, szczególnie na nerwicę... przed chorobą prowadziłem bardzo aktywny tryb życia, bieganie, SW, siłownia, rower... Po pierwszych atakach lękowych odechciało mi się wszystkiego, lekka deprecha, alkohol.. Punktem zwrotnym był moment, gdy dowiedziałem się że to nie żadne schizy, ze jeszcze nie czas się pakować, że to wszystko jest tylko w głowie.. lęki ustały, z fobiami sobie radzę, depresja odjechała z piskiem opon.. Wróciłem do sportu, zacząłem od biegania późną porą.. polecam wszystkim.

 

Paweł

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie ZALECAM przełamać ten NIEWŁAŚCIWY stosunek do sportu "... bo coś mi się stanie w trakcie.".

Sam, gdy jeszcze zima za oknem była u "szczytu władzy", zastanawiałem się jak to będzie w lato, kiedy będzie ładna pogoda i ja ze swoimi dolegliwościami pójdę na boisko. No i oczywiście niepotrzebnie się nakręciłem, zacząłem martwić z wyprzedzeniem, bo to tylko podbudowało i nasyciło strach. No i co? Powiem krótko - więcej się "nastrachałem" samym PÓJŚCIEM na boisko (przez drogę), niż w trakcie - jak to zakładałem, że spanikuje, czy cokolwiek w tym stylu.

 

Poszedłem, świetnie było, zupełnie zapomniałem, że mi cokolwiek tam dolega, dawałem z Siebie wszystko (co normalnie, przy codziennych czynnościach, wywołuje lęk i niepokój) i nawet się nie przejmowałem, że szybciej bije mi serce, tętno, itd.. Teraz chodzę regularnie, bo 1) uwielbiam uprawiać sport, 2) :

a) Jeżeli uprawiał ktoś kiedyś sport, bardzo to lubił, a nagle dopadły go nerwice, lęki, i reszta tych cudów, to nie ma czego się obawiać, że w trakcie dostaniecie jakieś schizy czy Bóg wie czego. Na czas ćwiczenia/grania/czynności, będziecie skoncentrowani na tym, co robicie, i nie będzie czasu na zastanawianie się czy boje się tego, owego i śmego. A nawet jeżeli przejdzie Wam to przez myśl - mnie się zdarza raz na jakiś czas - to sobie myślę "Cokolwiek się stanie, jest Ok". Natomiast ... nigdy nic się nie dzieje, więc wniosek jest jeden. :lol:

b) To jest największa nagroda, jaką możemy dostać MY znerwicowani - odprężenie, świetny humor, ZNIECZULENIE na wszelkie lęki. Nie ma lepszego uczucia po prostu po siłowni, po sporym wysiłku. Wtedy właśnie dostaję te parę godzin spokoju i mogę wszystko. ^^ Autentyczna historia. Niedość, że wspaniałe uczucie - zrobiłem na przekór i było mi świetnie, to jeszcze robicie coś dobrego dla swojego organizmu, a PONADTO jesteście uspokojeni i wyluzowani. Czego chcieć więcej?

 

Wiem, że te strachy są czasem silniejsze - pfff, ja się boję jeździć tramwajem :roll: i wywołuje u mnie niesamowite przerażenie i unikam jak ognia - ale ... akurat sport wpływa bardzo dobrze na organizm i unikając go, odbieramy sobie jeden sposób na zapomnienie. To jest jedno z lekarstw, które lekarz nie da Wam w pigułce. Poza tym (i oczywiście potraktujcie to co napiszę jako żart tylko), nie ma wstydu w zemdleniu na boisku, niż gdziekolwiek indziej :lol::mrgreen: ej, co? Wysiłek - nawet najlepszym się zdarza. :roll: A tak serio, nic się nigdy nie stanie, więc ...

 

Tak więc wniosek jest jeden - polecam siłownię i jakiś sport zespołowy.

1) Siłownia :

- rozładowuje bardzo silnie stres

- poprawia humor (autentyczny fakt !! nie wymyślony bzdet - udowodnione naukowo)

- daje satysfakcję (i efekty po jakimś czasie)

2) Sport zespołowy :

- socjalizacja na boisku, nic lepszego nie ma - wspólny wysiłek, cel i brak poczucia osamotnienia

- dobra zabawa

- również tak jak siłownia rozładowuje stres

 

Na siłownie to najlepiej pójść z kimś - zdecydowanie lepiej się człowiek wtedy czuję, bezpieczniej przede wszystkim - no i fajnie złapać bakcyla jeśli chodzi o ćwiczenia fizyczne, bo raz, że wyrabia się pewną rutynę (przyzwyczajenie), dwa, człowiek dużo lepiej się czuje, jak się namacha ciężkim żelazem - odrazu wzrost pewności Siebie o kilka pięter, no i myśl, że za jakiś czas będzie czym się chwalić. ;) A, i najlepiej pójść do normalnej siłowni, a nie do mordowni, bo wtedy odrazu się można zniechęcić. Na normalnej nikt nikogo nie ocenia, więc bez tłumaczeń "Bo będą się patrzeć i śmiać". ;)

Zresztą, jeżeli ktoś chce o tym pogadać, przymierza się, potrzebuje rady, to proszę śmiało walić prywatnie - chętnie służę pomocą, radą, dobrym słowem, bo sam chodzę na siłownie dwa lata i wiem jak dużo mi to pomaga. :mrgreen:

 

Dodam jeszcze tak na koniec, że przymierzam się do zaczęcia biegania w ciągu dnia, regularnie, i może dzięki temu trochę się uodpornię na głupią agorafobię. :lol:

 

Trzymajcie się. Jak coś, to wysyłajcie prywatnie do mnie wiadomości, to se pogadamy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na marzec miałam wykupiony wyjazd narciarski.Tydzień białego szaleństwa.Na początku marca nerwica dała znowu o sobie znać,paraliżując po raz kolejny moje życie.Oczywiście wizyta u lekarza,nowe leki i ten czas przystosowania do nowych leków przypadł właśnie w czasie wyjazdu narciarskiego.Nie wiem jak bym dała rade gdyby nie narty.

Totalne oderwanie myśli od choroby.Tylko biel śniegu,mróz,szcyty gór,skrzypienie śniegu pod nartami.No porpostu nie da sie tego opisać.W dzień wyjazdu płakałam jak bóbr ,że to już koniec ...wszystko co dobre szybko sie kończy ale akumulatory naładowałam.

Twierdze ,że sport jest lekarstwem na nerwicowe dolegliwości.Zeby oderwać swoje myśli od samych siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie świętą rację, dlatego nie przerwałam chodzenie na treningi i jest coraz lepiej.

Dziękuję wam, że napisaliście mi swoje zdanie, zawsze warto wysłuchać innych i zobaczyć jaki jest ich punkt widzenia!! jak będę mieć jakieś schizy podczas ćwiczeń to pomyśle co napisaliście:D!

Cieszę się że tyle osób tu walczy ze swoją chorobą, tak dobrym lekiem jakim jest sport!

Trzymajcie się cieplutko i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skup się na tym, co lubisz, co robisz i dawaj z Siebie maksa, jak by nie było drugiego razu. ;) Uwierz mi, że jak tak zrobisz, to nigdy więcej lęk Ci nie będzie wtrącał w trening. Uwierz w moje słowa - prędzej będziesz z ogromną chęcią szła na treningi, bo wiesz, że dzięki temu na te trochę masz z głowy lęki, a po samym wysiłku - bajka. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to ja spróbuje Cię przekonać żebyś jednak nie rezygnowała.

 

Czego możesz spodziewać się podczas wysiłku fizycznego? Zdecydowanie wyższego ciśnienia, bo wiadomo, że podczas wysiłku organizm jest postawiony w trybie działania i nie oczekuj, że nic się nie będzie dziać. Na pewno te ciśnienie nie jest jest jakimś sygnał "przestań czynność, coś jest nie tak", tylko jest reakcją na to, co robisz.

 

To jest jedna rzecz, druga - antycypacja. Co to znaczy? Wyczekiwanie, oczekiwanie. Wyczekiwanie na to, co ma być również robi swoje - w naszym wypadku wyczekiwanie podbudowuje i nasyca strach. I Ty możesz o tym nawet nie wiedzieć, ale myśląc o tym treningu już od rana i zastanawiając się jak to będzie, już budujesz w swoje małe napięcie, itd. itp., więc nie dziwota, że jak już dochodzi co do czego, to jest już przyśpieszony puls, bicie serca, i tak dalej.

Uczucie gorąca, to oszołomienie (chociaż zapewniam Cię, że to tylko takie wrażenie wizualne - wiem o czym mówisz i zapewniam Cię, że tylko tak się wydaje, że jesteś otumaniona, a w 99% jesteś i tak w stanie ogarnąć wszystko dookoła), to jest wszystko efekt antycypacji i skupianiu się na dziwnych objawach. Myślisz, że ja nie mam czegoś takiego podczas grania w kosza? Oczywiście, że tak, tylko ja się natychmiast koncentruje na grze, o niczym innym nie myślę, i popycham organizm do granic możliwości - bo wiem, że i tak nic się nie stanie, on to zniesie. Może nie odrazu będzie wychodzić z tą koncentracją, bo pamiętam, że na siłowni przez miesiąc dwa też miałem okropne problemy ze spokojem i miałem napady paniki, ale ... z czasem przełamałem to - czym? konsekwencją i nie wycofywaniem się. Nawet jeżeli tak strach mi dał w kość, że wokół mnie dział się kosmos. Ale dzięki temu nauczyłem się nie przejmować tym, bo i tak wiem, że NIC SIĘ NIE STANIE. ;) Polecam te dwa zdania "I tak nic się nie stanie" - "Cokolwiek się stanie, będzie OK".

 

Trzymaj się Karolinko i przemyśl co Ci napisałem. Nie ma co już się nastawiać. Z uporem !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje! troche jestem zdołowana bo to juz moj 10 czy 11 trening odkąd powrociłam po polrocznym leczeniu , wczesniej bylo dobrze , normalnie reagowalam na zmiany w ciele na skutek wysilku, ale dzis bylo inaczej dzis sie fatalnie poczulam , nie na skutek wysilku tylko w ogole , inny od wczesniejszych treningow;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×