Skocz do zawartości
Nerwica.com

walcze z zaburzeniami rozkoszując się nimi


Rekomendowane odpowiedzi

jak w temacie. na jednym z oddziałów powiedzieli mi, że ni jestem w stanie zrezygnować z chorobowej części mnie. ale pytanie - czy aby na pewno musimy z tego rezygnować? czy po całej tej psychoterapii nie będziemy obdarci z całego naszego indywidualizmu, wyróżniania się z szarego tłumu? sam uważam, że psychoterapia pozbawia ludzi osobowości. zręczny terapeuta - manipulator potrafi zmienić nawet poglądy polityczne pacjenta! tak było też na oddziale, w którym byłem - popieranie jednej z partii politycznych było nie terapeutyczne i nie analityczne, nie było w dobrym tonie - jeden z terapeutów pogardliwie wyraził się o jednym człowieku, cytuje: "może on jest z PiS - u ?". poza odrzucam psychologie jako pseudo - nauke nie mającej większej wartości. bardziej życiowa jest neurobiologia poznawcza, i my sami często musimy "odfiltrować" to, co nam mówią na różnych terapiach. pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na jednym z oddziałów powiedzieli mi, że ni jestem w stanie zrezygnować z chorobowej części mnie. ale pytanie - czy aby na pewno musimy z tego rezygnować? czy po całej tej psychoterapii nie będziemy obdarci z całego naszego indywidualizmu, wyróżniania się z szarego tłumu?

Idziemy do psychologa/terapeuty właśnie dlatego, ponieważ chcemy się w jakimś stopniu zmienić na lepsze (przynajmniej takie jest nasze założenie). Wydaje mi się, że jeśli powiedzmy np. Twoi przyjaciele nie są wstanie manipulować Twoimi poglądami, to takiemu terapeucie też się to nie uda, więc nie ma powodu do obaw. Ma to swoje plusy i minusy, ponieważ jesteśmy mniej podatni na te pozytywne zmiany jakie chce w nas "wpoić" owy psychochocho ^^ Ale też nie będziemy z kolei każdego jego słowa (mam na myśli te błędne słowa) łaknąć jak powietrza i brać od razu za dogmat.

 

Podsumowując: skoro jesteś na tyle samoświadomy i dostrzegasz te manipulacje, to... nie wiem czy Ci gratulować czy nie ^^ W każdym razie nie masz się co obawiać o swoją indywidualność, zresztą patrząc po Twoim blogu -mogę wręcz stwierdzić, że byłoby to niemożliwe dla takiego terapeuty. Masz już jasno zakorzenione poglądy na różne kwestie itd.

 

 

ahh Ci indywidualiści bojący się stracić swą maseczkę inności ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do psychologow to moj poglad jest taki, ze nieliczni sa naprawde madrzy, dobrze rozumiejacy psychike swoja i swoich pacjentow, a 95% to przecietniacy, ktorzy skonczyli moze nawet renomowane uczelnie, ale co z tego, jak to co wiedza, to tylko sucha teoria. Kim sa psychologowie(?), to tacy sami ludzie jak my i szczerze mowiac sadze, ze nie wiedza wiele wiecej. Na studiach robia to, co robi sie na studiach, uwazasz, ze nauczenie sie przed sesja kilkudziesieciu stron teorii ( w dodatku niepewnej, bo psychologia to nie jest nauka skonczona i nie zapowiada sie wcale, zeby to sie wkrotce stalo) da mozliwosc pomocy innym w ich problemach emocjonalnych, to zwykle nie dziala tak dobrze, jak w teori powinno, moze troche bagatelizuje znaczenie psychologow, byc moze psychoterapia pomaga wielu ludziom, ale badz co badz, mamy tu pelne forum ludzi, ktorzy nie raz mieli kontakt z psychologami, lekami i terapiami, a choroba jak trzymala tak trzyma, niektorzy czuja wprawdzie ulge, ale nie pelne zdrowie i poczucie bezpieczenstwa. tych co wyzdrowieli jest bardzo niewielu w porownaniu do calej reszty.

 

Wnioski nasuwaja mi sie tylko takie, obecnie medycyna/psychologia w zly sposob podchodzi do tematu nerwic, depresji, itp. To temat morze, a ja nie mam teraz czasu, zeby cos wiecej napisac, moze nawet nie powinienem, bo sam sie jeszcze nerwicy nie pozbylem, ale sadze, ze widze rozwiazanie. Moge napisac tylko, ze rzecza jakiej WOGOLE nie nalezy robic w walce z nerwica, to wlasnie walka, opor przed lekiem i przed napieciem tylko je wzmaga, tak, jak mowil Jung "What you persist will insist" - czyli: to czemu sie opierasz, napiera. To podstawowe prawo w walce z nerwica. Zauwazylem, ze sa momenty kiedy zaprzestaje opierac sie i walczyc z napieciem, kiedy juz nie mysle i nie probuje sobie z tym poradzic, wtedy automatycznie, w jednej chwili czesc tego napiecia/leku, czy tez zamroczenia rozplywa sie, a ja czuje sie, jakbym budzil sie ze snu, albo glebokiego zamyslenia. Tych momentow nie mozna wymusic, bo to wlasnie te nieustanne proby w radzeniu sobie z nerwica sa tym, co ja podtrzymuje przy "zyciu".

 

To my sami tworzymy te dolegliwosci wlasnie przez walke z nim, to jak psychologiczne sprzezenie zwrotne, lek i napiecie powoduja w nas opor, ktory tworzy coraz wiekszy leki i napiecie, a rozmyslanie nad tak zwanymi powodami lekow tylko ten proces poglebia.

 

Skuteczna metoda na to, zeby nerwica odpuscila jest zauwazanie swojego toku myslowego, ktory odbywa sie w danej chwili, to znaczy, jesli uda ci sie zauwazac kazda nastepna mysl, ktora pojawia sie w twoim umysle i zamiast "uczepic" sie jej zauwaz to pragnienie dalszego myslenia, ten proces przeskakiwania z mysli na mysl, wtedy moga pojawic sie wlasnie momenty, w ktorych nerwica ustepuje, nagle i bez zadnego wysilku. Z tego, co zauwazylem, to nerwica jest wlasnie spowodowana wysilaniem sie, kiedy tylko obserwujesz ten wysilek i cierpienie i zamiast robic (czyli myslec jak sobie z tym poradzic) to co zwykle, po prostu zainteresowac sie tym co dzieje sie w umysle, to moze pomoc. Problem powstaje, gdy zaczynam sie starac, wtedy to nie dziala.

 

Wiecej informacji na ten temat znajdziesz w ksiazce "Potega Terazniejszosci" - Eckhart Tolle, stad wlasnie wzialem te idee. Jest gdzies na necie w formie ebooka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×