Skocz do zawartości
Nerwica.com

DULOKSETYNA (AuroDulox, Depratal, Dulofor, Duloxetine Mylan/ +pharm/ Sandoz/ Zentiva, Dulsevia, Duloxetenon, Dutilox)


suzak29

Rekomendowane odpowiedzi

klaudia a czemu musisz zejść z cymbalty? z powodu tego libido? No ja już biore sulpiryd - to obniża troche libido a jak biore cymbalte to masz racje - totalne zero - przykre uczucie!!! No a tak poza tym to jarałem trawe bo sie czułem tak koszmarnie źle, że mogłem no nie wiem - złapać się WSZYSTKIEGO (chodź wiem, że to głupie...) żeby poczuć się lepiej i standardowo trawka dawała mi lot na godzine a potem wracałem do swojej kiepskiej formy. Ja już mam tego dosyć. To naprawde trudne żeby z tym żyć. Miałem takie przeczucie, że cymbalta dała mi pozytywnego kopa dwa razy w tym tygodniu - czy to możliwe, że może działać skokowo? W ten poniedziałek i dzisiaj poczułem się znacznie lepiej to jest nastrój miałem lekki i w miare pozytywny w odróżnieniu to okropnego doła który mam na codzień. Ech te leki, gdyby bez nich dało się żyć/poprawić swój stan i bez nich dawać rade to byłoby cudownie. U mnie żadna psychoterapia nie pomaga już bo u mnie nie ma czego dawać pod terapię. Nie mam smutnych myśli, czy jakiś zachowań budzących wątpliwości i wymagających korekty. Po prostu taki lekki bądź większy dół i to codzień bez wyraźnego powodu - masakra. Współczuję Ci Twoich przeżyć i Twojej walki, sam rozumiem przez co przechodzisz i musi to być niezłe piekiełko. Marychy już nie palę bo mnie matka błagała bo mówiła że to właśnie wywołuje moje problemy i szczerze mówiąc przestałem głównie dlatego żeby jej nie denerwować.

 

Kłopoty z zasypianiem mam nadal, wiem że to skutek uboczny. Trwałego efektu leku nie mam. A czy możesz mi klaudia powiedzieć jak się czułaś gdy lek zaczął działać? Czy warto było czekać? Bardzo jestem ciekaw efektu bo do tej pory ani Zoloft ani Parogen nie przyniosły efektu wobec czego w ogóle nie wiem czego się spodziewać.

 

Generalnie pozdro. Mało osób chyba bierze cymbalte więc tym bardziej dzięki za odpowiedź :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasztan86, hej, jaranie trawy niestety popudza depresje i to niezle.

Ja ,Klaudia choć palę nie częściej niż raz na miesiąc choć konkretnie ,to trawa w mig podnosi mi nawet najbardziej nerwowy i depresyjny nastrój . Co człowiek to reakcja. Oczywiście nie polecam nikomu brania się za zielsko .Nie sądzę jednak ,że antydepresanty wchodzą w jakieś złe interreakcje z ziołem . Nie polecam za to palić trawy w stanach głębokich depresji i psychoz. Może pogłębić chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3, ale piszesz, ze w sumie to nic zlego nie robi na depresje ale na gleboka deprseje juz nie polecasz.

 

Nie chodzi mi o sam stan po zapaleniu, u niektorych jak mowisz, jest poprawa nastroju u niektorych pogorszenie, zalezy w ktora strone pojdzie "faza". Wiem o co chodzi bo tez kiedys probowalam trawe i wiem jak sie po niej czlowiek moze czuc.

 

Tyle, ze ja mam na mysli, nie samopoczucie po zajaraniu tylko juz pozniej, jak zejdzie. Wtedy po skoku w lepszy humor po trwace, bez niej coraz bardziej odnotowuje sie stany depresyjne, i u zdrowych ludzi az takiego wplywu moze nie ma ale u tych co sie borykaja juz z dolami ma duzy wplyw na 100%.

 

I chyba nie mozna mowic, o tym, ze trawka nie ma wplywu na depresje czy léki, albo na reakcje z lekarstwem, bo antydepresanty czy benzodiazepiny dzialaja na mozg, uklad nerwowy, serotonina itd itp, i THC na to samo wiec powiazanie jest i w mozgownicy sie miesza. I nie bede sie wywodzic nad tematem bo na to trzeba miec wiedze a ja az tyle jej nie poglebialam ale wiem co wiem....

 

Kasztan, jak poczules jakies lepsze chwile to jak najbardziej moze to byc dzialanie cymbalty. Ja jak poszlam do lekarza to naprawde z placzem ze ja tak nie chce i nie moge zyc, ze co to za zycie. Jaki ma sens?? ?? No naprawde w rozpadzie bylam i ryczalam jak bobr bo nawet nie widzialam sensu opowiadanie tego lekarzowi! Taka zalamka juz kompletna (jedeny co to ze nie mialam chceci umrzec nie wiem dlaczego bo w takiej wegetacji to az dziwne, ale podejrzewam, ze dlatego, ze mam tez napady lékowei zawsze boje sie umierania wiec i w tej depresji balam sie umierac :/

 

Spac nie moglam kilka tygodni. U mnie ciezko wyczuc moment kiedy zaczela dzialac cymbalta bo po pierwszym tygodniu brania jakies szczescie mialam ze zaproponowali mi prace tam gdzie chcialam pracowac wiec zaczelam prace od razu i to nowe zajecie,nowi ludzie, nowe miejsce, odciagaly mnie od msylenia nad tym wszystkim i w sumie nie wiem po jakim czasie lek zacza dzialac bo 2 rzeczy naraz sie zeszly. Ale wiem, ze spac nie moglam bo sie pozalilam lekarzowi, ze mam na rano do pracy na 6.00 a nie moge spac wiec nieprzytomna chodze do pracy wiec dal mi na spanie lorazepam i kazal rano na sniadanie cymbalte brac. (teraz niechcacy znowu sie uzaleznilam od lorazepamu i znowu musze schodzic z tego :/

 

I powiedzial zeby schodzic juz z cymbalty bo chce zobaczyc jak mi bedzie juz bez niej (nie wiem czemu stwierdzil, ze juz styka bo wcale jakas wielce szczesliwa z nim nie gadalam ale juz on wie jak mnie widzial) Ale powiedzial, ze jak cos sie bedzie dziac to mi da co innego i wtedy da mi cos co nie obniza libido.... (a raczej je likwiduje w 100%......)

 

poczekaj tak do 4 tyg. Jak ci nie pomoze cymbalta to zmien. I nie wiem jakie tam odpowiedniki ma Seroxat ale ten lek mnie wyrwal z butow wiec moze nastepny sprawdz ten (jesli jeszcze nie probowales) chociaz skutki uboczne pierwsze 2 tyg byly okropne, istny koszmar, ale czytalam forum i inni ich nie mieli wiec ja do tego malego procentu naleze wiec nie sie co bac hehhehe.

 

Pozdrawiam i jak cos to pisz!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja akurat się wczoraj zjarałem bo poszliśmy do znajomych z kumplem a tam igrzyska i blanty. No ale nic. Powiem szczerze, że w ogóle mi nie zaszkodziło. Powiem wam w tajemnicy, że głównie chodzi o sulpiryd. On mi tak stabilizuje mózg, że na zjaraniu nigdy nie mam negatywnych fazek. Właściwie w życiu też i generalnie ma pozytywny wpływ na psychikę. Wiem, że to lek dl schizofreników (w dużych dawkach) ale ja biore tylko mało jakieś 200mg i jest ok. (to jest 1/4 dawki dla poważnie chorych). Generalnie stabilizuje na maksa i pozwala mi poczuć spokój (gdzieś tam w tle) w każdych sytuacjach. Dlatego od kiedy biore sulpiryd blanty są dla mnie takie "fajne" bo kiedy go nie brałem to po paleniu miewałem (chodź nie zawsze) złe fazki. Teraz też jak zapale za dużo to moge sie źle poczuć ale od jednego skręta przez ostatnie pół roku doświadczeń jeszcze nigdy nic nie było. Wiem, że nie powinienem w ogóle palić ale "fajność" tego mnie po prostu pociąga, bo przez chwilę mogę się wyluzować, przez chwile wszystko przemyśleć i nie mam nigdy negatywnych fazek. Moge z reka na sercu powiedzieć, że od kiedy stosuje sulpiryd (a zapaliłem pierwszy raz w tego sylwestra po 2 latach brania sulpirydu i 3 latach niepalenia) reakcja była 100% pozytywna.

Wiem, że to głupie ale to mnie przekonało, że mogę "palić trawę bezpiecznie" i prawie się od niej uzależniłem psychicznie, to jest zawsze chciałbym ją mieć przy sobie i wieczorkami popalać, posiedzieć przy muzyce.

 

De-facto powiem wam, że przyczyną tego wszystkiego jest mój zły stan. W ciągu dnia nic mi się nie chce, nie mam poczucia, że "żyję" tylko wszystko jest jakby.. jakby przelatuje mi życie przed oczami, ja jestem biernym obserwatorem. Nie staram się nic osiągnąć. Ale przez moją postawę piętrzą się trudności takie jak zaległości na studiach czy inne. Jest to okropne. Zawsze gdy już mówię "dość" i próbuję się ogarnąć czuję jakbym miał.. miał utonąć w morzu obowiązków na które nie jestem gotowy. Siadam do studiów-studiuję grafikę- i przytłacza mnie to, żę zupełnie nic nie umiem z siebie wykrzesać. Kiedyś miałem luźne podejście do kreacji... teraz czuję jakby mój "kreatywny kurek" był zamknięty, zwlekam miesiącami z robieniem ćwiczeń na uczelnię aż w końcu jestem tak wkurwiony, że kupuję trawę i robię wszystkie ćwiczenia spalony. Lekarz powiedział, że da mi cymbaltę i że to poprawi moją kondycję bo do tej pory leciałem na sulpirydzie 2 lata i mi świetnie pomógł ale strasznie męczę się z odpowiedzialnościami, z obowiązkami.

 

Nie wiem w czym leży problem, wiem że palenie trawy to u mnie tak jakby "piractwo" i jestem piratem życiowym z czarną przepaską na oku i flagą z czaszką i piszczelami ale cóż ja mogę poradzić, jeśli moje życie nie chce ruszyć, a czuję się wolny od problemów tylko na ten krótki okres kiedy się spalę?

 

Mówiłem lekrzowi o moich dziwnych doświadczeniach które kiedyś miałem i o wydarzeniu które mnie "odblokowało" życiowo i byłem w stanie podążaćswoją ścieżką, nie omijać odpowiedzialności i tak dalej ale to znowu wróciło a co "stało się w przeszłości" lekarza nie interesuje i nie ma o tym rozmowy.

 

Krótko mówiąc 2 lata temu miałem traume, która mnie tak potrząsnęła, że stwierdziłem, że "muszę żyć w teraźniejszości" żeby z niej wyjść. I tak żyłem, czułem się kompletnie "obecny" tu i teraz i taki "zżyty z życiem" - prawdopodobnie po raz pierwszy raz w życiu. Psychiatra jednak nie chce o tym słuchać, prędzej zakwalifikuje to do grona "psychotycznego bredzenia" niż zechce o tym pogadać.

 

Wszystko przez to, żę gdy miałem depresję słuchałem Eckharta Tolle'a i czytałem "Power of Now" po angielsku i teraz każda terapia jest u mnie nawiązywaniem do tych książek co już samo w sobie jest dziwne.

 

Zmęczony jużtym jestem :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz doświadczenia z paroksetyną? Jak ją znosiłaś i co teraz masz zażywać po odstawieniu cymbalty? I czemu przez dwa tygodnie nie możesz łykać innych antrdeprestów?

2 tygodnie przerwy, na ulżenie jelitom i z tej prostej przyczyny, że mój lekarz ma urlop. Wizytę mam 2.08 i chyba nie wytrzymam :(

Jeśli chodzi o paroksetynę, to chyba do niej wrócę...

Brałam dwukrotnie w ciągu ostatnich lat i mogłam żyć normalnie, bez lęku i paniki, ale jak zawsze to indywidualna sprawa. Warto szukać swojego leku :)

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wlasnie fajnie sie czujesz jak bierzesz tabletki i jarasz, jak odstawisz to wszystko to bedzie dopiero placz. jaraj jaraj a zjebiesz sobie zycie... jaranie nawet zdrowym ludziom potrafi zjebac zycie a co dopiero takim jak my. albo leczenie sie albo lecenie w h..., toche mam dosyc tych wszystkich leczacych sie i chlejacych wódke czy palacych czy cokolwiek z dragow i zalenia sie tu pozniej albo pytania czemu dziala tak a nie tak jak powinno, czemu nie dziala lek, itd itp a pozniej i tak robienie tego samego,i znowu zalenie sie na forum. nie przychodzi wam do glowy, ze lleki nie dzialaja dobrze bo hamujecie ich dzialanie jaraniem? byc moze nie dzialaja jak powinny, albo wcale, albo zmienia sie ich dzialanie.... ja tego nie wiem ale dosc logiczne i dosc prawdopodobne, ze tak wlasnie jest!!!

 

-- So lip 28, 2012 4:38 pm --

 

dodam, ze ja tez przeszlam masakre w moim zyciu w zwiazku z choroba albo tez skutkami ubocznymi leku i nie szukalam pocieszenia w trawie czy piwie czy czym innym bo do choroby trzeba podejsc powaznie. wszystkie uzywki maja dzialanie glowne na uklad nerwowy, i stamtad pochodza nasze choroby, lekarstwa tez dzialaja w tych strefach wiec nie ma nic glupszego niz mieszanie tego wszystkiego. fajnie jest moze zaraz po ale pomysl o POZNIEJ, jak juz narobisz sobie biedy i bedzie jeszcze gorzej. :brawo:

 

Jarajcie, pijcie, i nie zalcie sie tu na forum albo nie szukajcie potwierdzenia, ze dobrze robicie. Duzo osob jara czy jaralo, ale przychodzi choroba to trzeba umiec wybrac!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minęło już trochę czasu bez cymbalty i zaczyna się od nowa wszystko. Nie mogę spać, telepię się, lęk uogólniony, napadowy, tachykardia itp.

A już myślałam, że nie będzie tak źle, bo poczułam się w końcu sobą bez leków-dziwne uczucie, powróciły dawno zapomniane wspomnienia i mój dobry głos wewnętrzny, poczułam się też w miarę w świecie zewnętrznym, a nie jak ufoludek ;)

Niestety... ale czego się spodziewałam ;P Czyli 8 miesięcy prób z lekami na nic, mam już dosyć.

W przyszłym tygodniu wracam do leków, pewnie paro, a do tego czasu chyba wspomogę się lexotanem.

Pozdrawiam.

Aga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga66, zejscie od razu z leku nie jest dobre i same w sobie juz doprowadza to takiego stanu a u kogos kto nie jest "wyleczony" to juz wiadome skutki.

 

Takze nic nowego. Ty odstawilas ze wzgledu na problemy z przyswajaniem lekarstwa a nie dlatego, ze wyzdrowialas, czego innego sie spodziewac? ;)

 

Wiem, ze latwo sie mowi bo jak ja przechodze przez to wszystko to logika nie dziala, ale trzeba pogodzic sie z tym faktem, ze tak sie czujemy bo to chorobsko zasrane tak nam miesza w glowach, i ze leki nam pomoga nie te to inne.

 

Mnie uleczyl kiedys Seroxat i to tak juz sie czulam swietnie, ze sama zeszlam bez konsultacji z lekarzem, bylam pewna siebie i pewna tego, ze juz mi jest niepotrzeby. I tak czuje sie "wyleczona" osoba. Odstawilam lek i bylo mi bardzo dobrze ponad rok czasu. I nie jest to wina leku, czy odstawienia go na wlasna reke. Poprostu ta choroba taka jest, ze wraca.

Juz wiem co to za gowno i przeygnebia mnie fakt ze na "to" cierpie i ciagle na jakis lekach jestem ale nic mi innego nie pozsotaje jak cieszyc sie malymi rzeczami np. takimi, ze moze zejde z lekarstw i rok czy dwa bede bez niczego normalnie funkcjonowac a jak wroci to trudno, znowu podleczanie. I inni maja gorze, maja gorsze choroby i gorsze cierpienia przechodza. Chociazmoje wydaja sie okropne to i tak jest miliony osob co cierpi o wiele wiecej i nie pomagaja im zadne lekia mi pomaga chociazby jakis uspokajacz doraznie.... Jakos trzeba sie pocieszac. Zobaczyc ile nas jest na forum, ze nie jestesmy sami, ze inni sie borykaja z takimi samymy lub podobnymi problemami, baaa, nawet gorszymi!!!!!!!! I tyle. TEraz tak pisze bo nie jestem w zlym stanie (do szczescia mi wiele brakuje ale jest lepiej niz bylo o wiele lepiej). Jak mnie zlapie chorobsko czy depresja gleboka czy ataki paniki to nawet nie jestem w stanie na forum czasem zajrzec........ Pomysl ile teraz w tej chwili ludzi wlasnie przechodzi ataki paniki, depresje, jest im zle itd itp. ja mialam takie niekonczoce sie ataki paniki, to bylo okropne. najgorsze chwile mojego zycia jak narazie oprocz jednej jedynej rzeczy co przytrafila mi sie gorsza i smutniejsza w zyciu. a tak tona drugim miejscu te cholerne ataki paniki nie konczace sie nigdy az do wziecia odpowiednich tabletek (benzo na poaczatek)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Klaudia ,

zgadzam się z Tobą ,ze do choroby trzeba podejść poważnie. I to ,ze nie poznane są do końca mechanizmy i interreakcje leków z trawą i alko. Zresztą mniejsza z tym .Nie wszystkim jednak wystarcza "zdrowe" normalne ,acz na jałowym biegu życie. Pies i kot to sie zadowoli dobrym żarciem i ciepłą budą.My ( a przynajmniej niektórzy z nas) jak już są zdrowi ,szukaja jeszcze dodatkowo jakiegoś szczęścia ( nawet chemicznie). W tym względzie są jeszcze większe nieszczęścia niż alko i trawa. Ty też przecież piłaś ,mając świadomość choroby. To naprawdę nie jest atak na Ciebie. Odpowiedz sobie sama PO CO ? A po co ja palę? Ja wiem po co. A jaki to ma wpływ na życie psychiczne? Chyba znośne ( jeszcze ), skoro palę. Wódę rzuciłem bo mnie za każdym razem kaleczyła.Trawę też może rzucę jak będzie przynosić mi więcej szkód niż pożytku.

Mnie też denerwuje ględzenie co niektórych :"biorę proszki ,czy moge pić,bo wczoraj na imprezie przesadziło się trochę?".

Jednak trzeba zdawać sobie sprawę ,że niektórzy są zieloni i myślą ,że jak napiją się wódki/trawy,a poczują się dobrze to znaczy to, iż natrafili ( łącznie z antydepresantami) na cudowny lek. Po jest Forum ,by się pytać szczerze ,choc na pozór śmiesznie. Jedni wiedzą mniej inni więcej . Na koniec o trawie powiem tak: "łatwiej w to nie wejść ,niż wyjść",ale jak już się weszło( i się spodobało ) to trza kombinować.Rozrywki kosztują ,oby tylko w rozsądnych granicach.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak jest sie chorym to takie rozrywki nie powinny wchodzic w rachube.tak, mi tez chce sie wyjsc ze znajomymii wypic drinka i sie wyluzowac, zapomniec, potanczyc na fazie. ale jak sobiepomysle co bedzie pozniej tomi sie odechciewa. dlatego odradzam tym co jeszcze nie wiedza, ze tomazly wplyw. chociazwiem, ze poki sie nie przekonaja tak jak iu mnie bylo, to beda dalej pic zy trawe jarac. a tak sie jeszcze nikkt nie wyleczyl.

tez jestem wkorzona, ze nie moge wiele rzeczy. ale coz, jak ktos nie ma nog to nie moze tanczyc ani biegac a ja majac nasrane w ukaldzie nerwowym niemoge tymbardziej pic alko czy uzywac jakichkolwiek dragow (ktore takiemu bez nogi takiej krzywdy nie narobia jaka moga zrobic mi)

poczekam az zejde z antydepresantow. wtedy sie napije (jestem z tych co rzadko imprezuja czy wychodza gdziekolwiek na jakies dyski itd, ale jak juz ide, nie umiem bawic sie calkiem na trzezwo, chociaz 2 driny musze chlapnac. :/ wtedy sie wyluzuje i dobrze bawie, ale coz, w zyciu loteria mi przynioslanerwice i depreche i jak jedno to nie drugie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie palę od jakiegoś czasu. W ogóle prawdopodobnie właśnie przez marichuane musze brać sulpiryd bo mi splątało myśli.

Nie palę już więcej a to zasługa kolegów którzy powiedzieli "kurwa nie" i nie śmiem ich opinii podważać. Sam jestem czasem jak

człowiek z żyletką który ciągle lata i krzyczy jak fajnie jest się ciąć ale jak faza zejdzie to widać, że to było urojenie.

 

Także dla uspokojenia ogółu - nie jaram - nie dlatego, że to "złe" czy "śmierdzące" (choć pachnie spoko) tylko dlatego, że muszę się

wziąć za studia i nie wprowadzać w paranoje matki, która myśli, że "już jestem uzależniony" i że marihuana to jakiś kurna twardy narkotyk od którego trzeba przyjmować metadon. Trochę ją że tak powiem pogieło - ale ludzie - nie palę - wychodzi mi to na zdrowie i stosuję inne metody

które mogą pomóc w "chorobie".

 

Ja do tej pory nie wiem co mi jest, wiem tylko że co miesiąc ląduję u psychiatry i pierdu pierdu o czymś mówimy i wychodzę z receptą.

Może coś mi jest.

 

Powiem wam tylko, że sulpiryd mnie uspokaja tak to już dawno bym się zatłukł takim debilem jestem.

 

Zero palenia. I polecam to wszystkim nadwrażliwcom i ludziom chorym na coś co nie pozwala im jarać bo to głupia zabawa.

Umrzeć nie umarłem ale prawie zidiociałem. Wszystko z umiarem a już na pewno nie na lekach.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba naprawde odsypywac malutko bo jak wiecej odsypie to odczuwam brak. Mysle, ze slabiej sie odczuwalo odsypywanie wenli. Mozna bylo odsypac wiecej. Odczucie braku praktycznie identyczne jak po wenli czy dziwne trzaski. Niestety nie jestem w stanie opisac uczucia ale nie jest przyjemne. Nie odsypalam jeszcze wiekszej ilosci takze nie wiem jak by sie odczuwalo nagly brak wiekszej ilosci leku. Pozdrawiam

 

-- Pn paź 08, 2012 1:29 am --

 

chyba dupa z tego odstawiania. Jestem na polowce i niestety zaczyna mnie "lapac" smutek. Chyba juz nic mi nie pomoze. Jak spojrze na wczesniejsze posty to widze, ze w o wiele lepszym humorze bylam jak je pisalam.... teraz kicha. Chyba znowu do psychiatry musze isc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam, ze posrany kraj ta Hiszpania ale chociaz leki mam tanie i nie musze patrzec na ktory mnie stac a ktory nie.

 

A co do cymbalty. Pfff.

Jak sie bierze to fajnie jak sie przestaje brac to duuuuuuupaaaaaaa. Zeszlam na polowke i nie mam zamiaru schodzic na 0. Chyba ze zmieni mi lekarz. Patrze na te posty co pisalam wyrzej i naprawde nie chce mi sie wierzyc, ze to ja pisalam.... Jakie podejscie inne do swiata i ogolnie do tej choroby hahahhaha JEST HU..WO i tyle!!!!!!!!!!!!!

Depresja mnie zzera od wewnatrz, zabiera kazda chwile szczescia (nie ma zadnej!)

Zabija moje mysli calkowicie albo zbija na negatywne myslenie o wszystkim. Wszytsko jest bez sensu i do dupy. Kazde myslenie o przyszlosci sprawia, ze widze tylko siebie wegetujaca i nieszczesliwa.

 

Tak jak teraz. Wstaje, cos tam robie albo i nie. Zbliza sie noc, nastepny poranek, nastepny dzien. I nic. Taka wegetacja z dnia na dzien. Zero pomyslow na zycie, celow, wytyczen, a jak sie nawet jakies pojawia to i tak zabija je mysl o bezsensownosci tego wszystkiego.

 

Jedyne co mi pozostalo to to, ze jeszcze potrafie kochac (nie wiem czy okazac to dobrze umiem ale kocham) i to ze nie chce umrzec. Reszta nie ma sensu.

 

Jak ktores z was nie czuje sie az tak do dupy. Wychodzi na imprezy, spotyka z przyjacolmi, uczy sie, studiuje, ma jakies wytyczne, jakis cel, jakies chwile zadowolenia, to niech widzi po tym poscie jak czuje sie ja i niech sie cieszy, ze az tak zle jednak z nim nie jest.

 

A wszystkie tabletki to sztuczne pobudzenie, i sztuczne zycie. Bo jak sie przestanie je brac to choroba wraca (oprocz krotkich epizodow depresji czy takich tylko co sa reakcja na dana okolicznosc). I tyle. Ja bym mogla brac do konca zycia te tabletki ale nie chce bo to nie jestem prawdziwa ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miss Worldwide, zgadzam się z tym, że tabletki powodują sztuczne często pobudzenie a cały czar pryska jak się odstawi lek, niestety wszystko wtedy wraca. ja sama już nie wiem kiedy jestem naprawdę sobą czy wtedy kiedy zacieszam z byle czego mimo tego, że wokół mnie jest nieciekawie a mimo tego że ktoś mnie krzywdzi ja nawet się nie rozpłaczę tylko patrzę na to obojętnie czy wtedy gdy zalewam się non stop łzami, nie mam ochoty na to co teraz, jestem non stop depresyjna. Już nie wiem czy to jaka jestem po tabletkach to w 100% sztuczne ja czy ja, którą chciałabym być gdybym była zdrowa. Choć przyznam, że obecnie nie myślę o odstawianiu leków, jak dla mnie mogę być na nich ileś lat, a jeśli do końca życia to cóż, inni biorą leki na inne schorzenia, mnie dopadło coś takiego i co poradzę, mam wegetować całe życie czy udawać sama przed sobą że wszystko jest kolorowe? Chyba lepiej trochę żyć i być trochę kuloodporna na to co mnie wokół spotyka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miss Worldwide, zależy na jakich lekach jestem, bo te typowe nie poprawiają mi w ogóle nastroju (SSRI i SNRI), jedynie te co działają na dopaminę czyli np. wellbutrin, sprawiają że jakieś lekkie doły czasem się zdarzają, ale tak na co dzień jest bardzo dobrze pod względem nastroju, jest jednak wielkie ale, bo leki działające na noradrenalinę tak jak wellbutrin zwiększają mi też lęki strasznie i mimo dobrego nastroju nadal mam problemy z normalnym funkcjonowaniem, utrudnia mi to trochę życie, nigdy nie miałam pełnej remisji, zawsze była albo depresja albo lęki, nie czułam się jak całkiem zdrowy człowiek i nie wiem czy kiedyś się tak poczuję, a trwa to już ponad 6 lat :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie 10 i tez mam watpliwosci ze kiedys bedzie dobrze i bede moglanprowadzic normalne zycie a nie wegetacje z dnia na dzien i mysli o bezsensownej i zawsze w smutku przyszlosci.

 

-- Pn sty 20, 2014 4:45 am --

 

czy ktos bierze w ogole ta duloksetyne?? Bo taka cisza tutaj w tym temacie ze az strach! :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co w tym temacie tak cicho ?

Niebawem mają pojawić się generyki tego leku, więc stara

i wysłużona Wenlafaksyna będzie mieć następcę.

 

Ja na wiosnę (kwiecień), właśnie planuję duloksetynę.

Jak szybko Was ten lek zaktywizował ?

Jak to pobudzenie się przejawiało ?

Czy nie zaburzało koncentracji ?

Jak z nastrojem ? Stłumiony czy nerwowo ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chętnie spróbował Cymbalty, gdyby nie to że jest tak tragicznie trudno dostępna. Już nawet nie chodzi o cenę, ale k... o dostępność. Jest to SNRI, a do tej pory najlepiej tolerowałem i reagowałem na Efectin, który jest z tej samej grupy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a no to ciekawe pytanie. Nawet nie sprawdzalam tu u mnie czy sa generyki ale skoro nie oferuja to chyba nie ma. A moze malo ludzi to bralo i nie chce sie podjac zadna firma produkcji... hmmm Ale to w Polsce bo tutaj malo sie placi za duloksetyne wiec jakby byla tansza to by zaoszczedzalo ubezpieczenie.. bo jak narazie to ta dyloksetyna chyba 50 euro a ja place 4 z groszami czyli ponad 45euro ubezpieczenie placi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×