Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak żyć po rozstaniu???


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was wszystkich! Wiecie, nie radzę sobie po odejściu Chłopaka!!! Jestem jakaś dziwna, nie układa mi się w życiu, nie radzę sobie ze sobą :( Bardzo Kocham Byłego, ale On nie chce ze mną być:( Może się Wam to wyda nieistotnym problemem i głupim ale ja sobie nie radzę :( Jestem przybita, smutna i nie wyobrażam sobie życia bez niego :(:(:( Jak sobie poradzić po odejściu najukochańszej Osoby??? Pomóżcie mi jakoś :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, ja też niedawno przechodziłam taką sytuację. Nie było łatwo, czasem dalej smutek wraca, ale już nie tak silny. Nie chcę się wymądrzać, więc wkleję Ci tu kawałek z blogu "Poza schematy":

 

"Rozstaniom towarzyszy bardzo wiele emocji, mogą być różne w zależności od sytuacji i okoliczności w jakich nastąpiło rozejście. Według mnie, pierwsza i najważniejsza sprawa, to zaakceptować wszystkie pojawiające się emocje. To normalne, że czujesz ból. To normalne, że czujesz smutek, nawet jeśli dobrze wiesz, że ta relacja nie miała już przyszłości. To całkowicie normalne, że czujesz złość, rozczarowanie i żal jeśli twój partner odszedł do kogoś innego. Nie ma co oceniać lub obwiniać siebie, niech emocje płyną - przychodzą i odchodzą. Poddaj się temu rytmowi. Jest to dobry moment aby zapoznać się z tak silnymi emocjami, to część naszego życia. Obserwuj swoje uczucia, daj im istnieć, pozwól sobie być smutnym z całą świadomością tego, co się w tobie dzieje. Choć bolesna, jest to wspaniała lekcja samopoznania.

 

Chciałam jeszcze poruszyć kwestię pewnych objawów, z którymi może być ciężko sobie poradzić, szczególnie na samym początku. Natrętne myśli, skojarzenia i wspomnienia. Przyznam, że dla mnie było to coś niezmiernie trudnego do pokonania - może właśnie dlatego, że starałam się z tym walczyć. Normalne jest, że nagle wszystko zaczyna się nam kojarzyć z minionym związkiem, a ilość wspomnień jest wprost proporcjonalna do czasu jego trwania. Cała nasza istota jest zorientowana na to co minęło, nie ma więc co się dziwić, że nasz umysł produkuje takie ilości myśli i obrazów z tym związanych. Co robić? Obserwować. Dać przepłynąć. Nie dawać się wciągać w łańcuchy skojarzeń i wspomnień. Przeszłość już była, warto docenić to, co było dobre, ale nie ma co tracić energii na przeżywanie tego raz jeszcze we własnej głowie. Bo życie płynie dalej i dzieje się tu i teraz. Warto sobie o tym wciąż przypominać. Warto konfrontować się z rzeczywistością zamiast tkwić we własnym umyśle. Nie warto zbytnio uciekać w robienie przeróżnych “rzeczy”, bo myśli uderzą potem ze zdwojoną mocą. A przy tym wszystkim…traktuj siebie dobrze i z wyrozumiałością. Jeśli czujesz potrzebę odpoczynku i odcięcia się - zrób to, zrelaksuj się tak, jak najbardziej lubisz. Ważne by cały czas być świadomym tego, co się dzieje.

 

A na koniec mały trik, który może pomóc w zintegrowaniu tak dużej zmiany życiowej: rytuały. Nasza podświadomość w dużej mierze opiera się na symbolach i warto tym językiem do niej przemawiać. Stąd warto w rytualny sposób zakończyć stary związek, żeby nie ciągnął się niepotrzebnie za nami gdy realnie już go nie ma. Jak to zrobić? Można spalić/zakopać coś, co symbolizowało związek. Zdecydowanie radzę pozbyć się przedmiotów/zdjęć/i tym podobnych, bo powodują ból i przywołują wspomnienia. Pamiętaj, to co stare, jest niepotrzebne jeśli chcesz iść nową drogą. Może to brzmi brutalnie i wzbudza opór, ale warto odciąć się od przeszłości od razu, by potem cieszyć się wolnością.

 

A już zupełnie na sam koniec…w przejściu przez trudny proces rozstania pomogła mi myśl, a właściwie poczucie, że wszystko dzieje dokładnie tak, jak powinno. Zmiany zachodzą w najlepszym momencie, choć z mojej wąskiej perspektywy danej chwili może mi się wydawać inaczej. Wielokrotnie jednak się przekonywałam, że to, co wydawało się nieodpowiednie i złe, po pewnym czasie okazywało się najlepszą rzeczą jaka mogła się wydarzyć. Wszystko co się wydarza w naszym życiu ma swój cel. Może masz się czegoś nauczyć. Może trzeba było oczyścić pole dla czegoś nowego i o wiele wspanialszego. Może dzięki temu rozstaniu unikniesz bólu i nieszczęścia w przyszłości."

 

Nie wiem, czy Ci to pomoże, mnie takie rady pomogły. Wiem, że to banalne, ale czas leczy rany, musisz tylko cierpliwie czekać. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma na to złotej recepty - trzeba nauczyć się z tym żyć.....

Brzmi to banalnie, ale trzeba na to czasu, czas leczy wszystko........

A ten czas - hmmm - nie wiem, spróbuj porozpieszczać się, zrobić coś dla siebie.

Mnie takie porażki motywują bardzo. Myślę sobie, że jeśli ktoś mnie nie chce, jego strata, jestem extra-babka. Jak Cię ktoś nie ceni, sama musisz to zrobić kochana, od tego trzeba zacząć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doskonale cie rozumiem i wiem co czujesz ja przechodziilam to samo półtora roku potrzebowalam na pozbieranie sie,miedzy czasie byly jeszcze jakies powroty rozstania.wydaje sie e sie swiat konczy,ze to jest koniec.a jednak czas płynie i on jest najlepszym lekarstwem...zycze ci zebys sie szybko pozbierala

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich! Wiecie, nie radzę sobie po odejściu Chłopaka!!! Jestem jakaś dziwna, nie układa mi się w życiu, nie radzę sobie ze sobą :( Bardzo Kocham Byłego, ale On nie chce ze mną być:( Może się Wam to wyda nieistotnym problemem i głupim ale ja sobie nie radzę :( Jestem przybita, smutna i nie wyobrażam sobie życia bez niego :(:(:( Jak sobie poradzić po odejściu najukochańszej Osoby??? Pomóżcie mi jakoś :(

 

Przeczekać i zająć się czymś żeby o tym nie myśleć. Mi pomagało na doły.

 

Ja po rozstaniu z chłopakiem miałam trochę doły czasem, ale nie wpadłam w depresję, za to to rozstanie+ nowa praca wpędziły mnie w nerwicę lękową, ale u mnie to się kumulowało przez lata i przyczyną było też trudne dzieciństwo podobno. Porozmawiaj może z jakimś psychologiem. Pozdrawiam!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denerwuje mnie to, że psychiatrzy źródła wszelkich problemów dopatrują się w schizolskim dzieciństwie. Czy lekarstwem na to, że spotykam samych popapranych facetów, ma być zainscenizowana rozmowa z moimi zmarłymi rodzicami, no na litość boską!!

 

Tak trochę nie na temat, sorry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denerwuje mnie to, że psychiatrzy źródła wszelkich problemów dopatrują się w schizolskim dzieciństwie. Czy lekarstwem na to, że spotykam samych popapranych facetów, ma być zainscenizowana rozmowa z moimi zmarłymi rodzicami, no na litość boską!!

 

Tak trochę nie na temat, sorry.

 

W sumie może to denerwować, ale w moim przypadku to raczej ma związek, a jeśli nie ta nerwica to druga w kolekcji już na pewno, bo zaczęła się w tamtym okresie, więc czasem mają rację ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

W tamtym okresie- miałąm na myśli pod koniec dzieciństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym dzieciństwem, to chyba jeszcze scheda po Freudzie ;)

 

Wiadomo, każdy po rozstaniu ma doła, ale nie każdy dół to depresja! Można się postarać, żeby go nie pogłębiać.

 

Nie rozpamiętywać, wytyczyć sobie jakieś małe cele, sprawić sobie jakieś drobne przyjemności, pospacerować, spotkać się z ludźmi.

 

I przestać pisać Jego Imię i inne Określenia na Niego z Wielkiej Litery, bo nie jest Bogiem, ani Celem i Sensem Twojego Życia. (Przepraszam za nutkę złośliwości, ale czasem pomaga).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem w beznadziejnej sytuacji nie będę zakładać nowego wątku po prostu muszę się tym z kimś podzielić. właśnie wczoraj zerwałam z chłopakiem i chociaż strasznie to boli to mam trochę gorszą sytuację. Prawie dwa lata temu przyjechałam do Wrocławia na studia, i wtedy poznałam Marcina oszalałam dla niego a on dla mnie. strasznie się kochaliśmy nie widziałam świata poza nim wszyscy moi znajomi przyjaciółki rodzina byli w rodzinnym mieście a ja miałam tylko jego i paru znajomych którzy zresztą są jego przyjaciółmi. jakieś 7 miesięcy temu postanowiliśmy zamieszkać u niego w domu było naprawdę cudownie jak ze snu miałam prace szkole ale nie starałam się z nikim zaprzyjaźnić najważniejszy był on:( w pracy myślałam tylko o tym kiedy wrócę do domu i go zobacz, przytulę się dostane całusa w szkole zresztą to samo. nic się dla mnie liczyło oprócz niego. jakiś miesiąc temu po imprezie i wcześniejszych kłótniach powiedział że nie chce żebym była jego dziewczyna bo nie jest ze mną szczęśliwy ale che żebym była jego przyjaciółką bo jestem dla niego bardzo ważna, przystałam na to starałam się zmieniałam to co mu we mnie przeszkadzało a on dawał mi złudna nadzieje że coś jeszcze z tego będzie całował mnie przytulam kochał się ze mną. myślałam że ogień miedzy nami jeszcze nie wygasł, ale ja czułam ze coś jest nie tak. my naprawdę świetnie się uwięzieniami możemy cale dnie spędzać razem. przedwczoraj powiedziałam ze nie chce żeby mnie przytulał sama nie wiem co chciałam tym osiągnąć coś mnie podkosiło, było mi strasznie ciężko leżeć koło niego i się nie przytulić, ale on przestał tak po prostu przestał. widział po mnie ze coś jest nie tak a ja zdecydowałam się na rozmowę, a on powiedział ze myślał ze już sobie wszystko wyjaśniliśmy i że on mnie nie kocha... zabolało jak cholera a najgorsze jest to ze teraz nie mam pracy i jestem w strasznej sytuacji finansowej nie stać mnie teraz na zmianę mieszkania, on chce być moim przyjacielem ja tez nie chce go stracić bo jest dobrym przyjacielem mogę na niego liczyć on dalej chce ze mną mieszkać, nie wiem z jakiego powodu chce tego ale dla mnie to jest jakiś absurd i nie wiem co mam zrobić nie wiem... czuje się jak idiotka, naiwna i wykorzystana :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

było naprawdę cudownie jak ze snu miałam prace szkole ale nie starałam się z nikim zaprzyjaźnić najważniejszy był on:(

 

Błąd. Uzależnienie od partnera nie jest zdrowe, bo potem jak partner odejdzie to dzieją się takie rzeczy jak u Ciebie- czyli nie umiesz poradzić sobie z życiem.

 

 

powiedział że nie chce żebym była jego dziewczyna bo nie jest ze mną szczęśliwy ale che żebym była jego przyjaciółką bo jestem dla niego bardzo ważna, przystałam na to

 

To też było niemądre bo normalnie kobieta na taki tekst zareagowałaby szałem albo wyprosiłaby typa za drzwi. A Ty jak potulna owca na to przystałaś. Sama jesteś sobie winna.

 

 

całował mnie przytulam kochał się ze mną.

 

Z innymi przyjaciółmi też uprawiasz seks? Dziwne :bezradny:

 

a on powiedział ze myślał ze już sobie wszystko wyjaśniliśmy i że on mnie nie kocha... zabolało jak cholera

 

Jak mogło to Cię zaboleć skoro już dużo wcześniej Ci to powiedział? Myślałaś że tekst 'Zostańmy przyjaciółmi' oznacza 'Kocham Cię' ?

 

 

czuje się jak idiotka, naiwna i wykorzystana :(

 

I dobrze się czujesz bo sama się zgodziłaś aby tak Cię traktować. Dla mnie to jest niewyobrażalne. Koleś robi z Tobą co chce a Ty zachowujesz się jak jego niewolnica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×