Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak przyjaciół, średnio-słabe kontakty z ludźmi


jat1001

Rekomendowane odpowiedzi

ivet - tak leczylem sie ale lekarz byl do dupy placilem mu 100zl za wizyte gadalem do sciany przypisal mi leki ktore i tak nic nie dawaly wrecz przeciwnie teraz jestem u innego trudno mi cos mowic na jego temat bo bylem dopiero pierwszy raz ale ogolnie jestem niestety tej zlej mysli wydaje mi sie ze komu kolwiek bedzie bardzo ciezko mnie sprowadzic za dobra droge

 

tracący sens życia - wiem co czujesz sam mam tego dosc doslownie mam tego po uszy no ale trzeba jakos walczyc chodz sil coraz mniej podaj mi do siebie numer gg to pogadamy jak oczywiscie masz czas i checi

 

Kaseina - nie martw sie moj brat tez mial taki problem 30 lat myslal ze zostanie kawalerem a dzis jest po slubie tak ze wszystko sie moze zdarzyc wazne zeby tylko czlowiek byl zdrowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jat1001 czytając Twój post czułem się jakbym sam to pisał - mam bardzo podobną sytuację i też byłem z dziewczyną ok 2 lata. Heh najpiękniejsze 2 lata w życiu.. dlatego jak ktoś tu wyżej pisał tez czasem wracam wspomnieniami do pięknych chwil i płaczę.

Teraz szukam przyjaciół i uczę się ufać komu mogę. A dopóki nie stanę się zaradnym i dorosłym mężczyzną nie mam zamiaru wiązać się z kimś, po co mam jeszcze komuś życie psuć..

Trzymam kciuki za Ciebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mój pierwszy post, więc witam wszytskim. Chciałam napisać, że ja też nie mam znajomych, mam na myśli ludzi do których faktycznie może zadzwonić o dowolnej porze, umówić się, z którymi chodzi się na imprezy czy po prostu można spędzić czas przy winie gadając o życiu jak i o filozofii. Ostatnio takich ludzi miałam w gimnazjum, później liceum - to było mniej lub bardziej ale świadome wykluczanie się i kryzys psychiczny. Odwróciłam się też wtedy od przyjaciół. Pod koniec liceum polepszyło się, wydawało mi się, że zacznę nowe życie i naprawdę na początków studiów byłam bardzo otwarta, wskoczyłam w fazę ekstrawertyzmu wręcz, przy skrajnym introwertyzmie okresu licealnego, ale - teraz czuje, że to życie mnie odpycha i po prostu wszytsko dzieje się tak, że jestem wykluczana. Więc to nie jest kwestia podejścia do ludzi, to nawet nie jest kwestia nieśmiałości, tylko jakiegoś schematu-klątwy. Po prostu czuję, że nie mam wpływu na to co się dzieje, poza tym cierpię na skrajne rozchwianie własnej samooceny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciel...zależy od kryterium, jakie sobie każdy z osobna przyjmie. Nigdy nie miałam. Znam ludzi mających przyjaciół i szczerze im zazdroszczę. Ale w naszym wypadku , czy jest to możliwe...? Jak ktoś już wcześniej trafnie stwierdził: mamy zbyt duże wymagania. Przeżywamy życie 10000x bardziej intensywnie, jakby każda wymiana informacji, emocji przechodziła przez wielki wzmacniacz, mamy wiele słabości, większość z nas jest nieśmiała, mało pewna siebie. Niestety dla mnie graniczy to z cudem...

Ciężko to opisać, ale ludzie z nerwicą ( wg mnie ) wszystko intensywnie analizują, każde wydarzenie, rozmowę wyciagając czasami zbyt pochopnie wnioski na temat innych. Traktują zbyt dosłownie krytykę, nie potrafią przyjmowac komplementów. Osobiście stawiam mur między mną a kimś, kto choć raz mi podpadł. Kolejne niedomówienia= mur jest coraz większy, a ja nie umiem dać do zrozumienia tej osobie,że mnie uraziła albo nie wierze,że ona może nie wiedzieć o tym,że mnie uraziła. Stwarzam pozory, zaczyna być sztucznie...

Poza tym kto normalny (czyt. osoba bez nerwicy) może zrozumieć nerwicowca?

 

( wyprzedzam ewentualne odp. : być może możliwa jest przyjaźń między osobami z nerwicą albo przyjaźń w miłości).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co powiecie na to?

 

Zawsze bardzo towarzyska do okolo 25 lat ale pomimo kolezanek co widywalam sie z nimi codziennie, uwazalam za prawie przyjaciolki, zawsze gdzies tam jak byla okazja to wybieraly inna. Zawsze ze mna a jak pojawiala sie inna to wolaly to inna. Bywalo tak z "dobrymi" kumpelami z dzielnicy jak i w szkole.

 

W liceum niby ze wszystkimi zawsze bylo super i 2 kolezanki takie najblizsze. Zawsze razem itd. Ale w sumie po lieceum kontakt sie urwal. I to w taki sposob dziwny bo jedna z nich na mojej ulicy miala przyjaciolke z ktora do tej pory sie widuje ciagle (a juz 10 lat minelo) i mimo ze ja mieszkalam tuz za rogiem jakos nie kontynuowala przyjazn. Owszem czasem od dzwona sie spotkalysmy ale byla to raczej moja inicjatywa. No i do tej pory cos tam zagadamy na gg ale to juz raz na rok tylko w stylu jak tam zycie.

 

Teraz mieszkam poza Polska i co? Zero znajomych aby wyjsc poza praca gdzies. W pracy niby wszystko super na kazdej zmianie z kazda z dziewczyn. Lubimy sie (tak mi sie wydaje) Ale zadna z nich nie wyglada na chetna na przeniesienie znajomosci rowniez poza prace. Tzn. cos na bank jest nie tak. Jestem otwarta i rozmawiamy na wiele tematow, duzo sie smiejemy (zawsze jestesmy 2 na zmianie ale dziewczyny sie zmieniaja i siedziemy nieraz 8 godzin i nic nie robimy bo taka praca..) wiec gadamy duzo o wileu rzeczach.

 

Nie mam i nie mialam nigdy prawdziwej przyjaciolki. Znajomych wiele i mnie lubili wiec nie wiem o co chodzi!!! (teraz to i nawet znajomych nie mam poza praca ale dobra, stan depresyjny, nerwica, plus jestem tu dla wszystkich przeciez obcokrajowcem.

 

Lipa i tyle.

 

Juz nawet nie chce mi sie wyjsc jak mam sznse. Gdzies tam dziewczyny ida i mi mowia o tym to i tak mi sie nie chce (no teraz to przez depresje)

 

I jeszcze jedno- jak jestem w pracy to raczej nie widac u mnie depresji bo sama o niej zapominam, chodze do pracy z checia i zadowolona, w pracy duzo gadam i sie smiejemy. W domu jak mam wolne to nie wychodze z wyra. Bo po co... kazdy dzien taki sam. ,,,

 

Zygac mi sie chce. po co tu zyc

 

-- So gru 08, 2012 11:27 pm --

 

Chce powiedziec, ze na pewno cos robie nie tak, ale rozmyslalam wiele i nie wiem co. Wydaje mi sie, ze jestem normala bo nie robie i nie mowie nic co inni nie nie robia czy nie mowia, choc moge sie mylic bo samoocena nie zawsze jest rzeczywista.

 

Czy macie jakies linki do jakis porad psychologicznych, testow itd? Bylabym wdzieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając Twego posta zastanawiałam się czemu niektórzy ludzie mają taką jakoś dziwną lekkość w przyciąganiu do siebie innych ludzi, zawieraniu przyjaźni, znajomości, które się rozwijają i przetrwają na dłużej. Natomiast inni tego nie mają pomimo otwartości w kontaktach z innymi ludźmi i wydaje mi się, że Ty nie robisz nic nie tak, to inni jakoś nie są zainteresowani, ale to nie Twoja wina, po prostu tak jest, chociaż to jest smutne i bolesne...Ja jako chorobliwy fobik społęczny do towarzyskich osób nie należę, nigdy nie miałam nawet dobrej koleżanki, wszystkie moje znajomości z innymi się szybko kończą, nawet jak się zdobyłam na odwagę i wykazywałam inicjatywę. Po prostu nie byli zainteresowani znajomością ze mną, bo po co się kolegować z taką nudziarą jak ja...Ludzie z natury są interesowni i kolegują się tylko z tymi, którzy mogą im przynieść jakieś korzyści i nie chodzi mi tylko o te materialne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając Twego posta zastanawiałam się czemu niektórzy ludzie mają taką jakoś dziwną lekkość w przyciąganiu do siebie innych ludzi, zawieraniu przyjaźni, znajomości, które się rozwijają i przetrwają na dłużej.

to proste.bo trzeba się urodzić atrakcyjnym seksualnie albo silnym i zrobią z ciebie osobnika alfa z którym będą chcieli rozmawiać,zapraszać gdzieś bo właśnie z tobą podświadomie będą chcieli się rozmnażać.to tylko zasrana loteria.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam lat 30 i już od dawna jestem sama a wszystkie moje koleżanki i siostry,kuzynki itp.mają już dawno mężów i dzieci... :cry: Uchodze za starą pannę.W święta wśród rodziny czułam się jak idiotka.... :-|

nie zapominaj eraz ciezko znalezc kogos, wiekszosc to tacy co tylklo sex ite sprawy a na staly zwiazek nawet jak sie decyduja to i tak na boku obracaja innych. Wiec moze lepiej byc samą? Musisz by ć jak inni?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wygląd zewnętrzny/atrakcyjność seksualna jest jak nick na który stado skończonych kretynów się nabiera.np jeśli wejdziesz na sex kamerki pod nickiem "wilgotna anna 21"/"wilgotna dubrusia 21" to będziesz miał 20"zaproszeń" privów na sekundę i będą cię wkurzać bo jak cos chcesz napisac to ci wskakuje kolejny i piszesz nie do kogo trzeba.natomiast jeśli wejdziesz na czat pod nickiem np "wałach" to nikt ci nie wskoczy na prv.ani nikt nie będzie chciał z tobą pisać.na tej zasadzie działa "uroda"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z atrakcyjnoscia u mnie chyba nie ma az takiego problemu. Jestem normalna dziewczyna i zawsze bylam w stalym zwiazku odkad ukonczylam 18 lat. Jeden trwal 1,5 roku, drugi tyle samo, trzeci 4 lata i teraz juz 5 lat w jednym zwiazku chociaz przez depreche moja zbliza sie ku koncowi ten zwiazek. Ale wszystkich poprzednich zostawilam ja.

 

Co z tego jak nie mam znajomych! Nie mam sie z kim umowic nawet na zakupy babskie po sklepach. Dobra teraz mieszkam zagranica juz 5 lat i w tym wieku juz nie jest tak latwo o znajomosci, bo ani do szkoly ani na studia tu nie chodzilam przeciez. Ale kure, nawet kolezanki na wspolne zakupy??? No i teraz za granica ale kiedys mieszkalam w Polsce i moze jakas tam kumpele mialam zawsze ale powtarzam, nie mialam takiej przyjaciolki naprawde od serca. Zawsze jak co do czego to wybieraly one inna jak bylo to mozliwe. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoba pare postow wyrzej napisale dlaczego tak sie dzieje. Poczytalam i sie zgadza z wiekszacia wypowiedzi. Za szybko ufamy, rotrzepujemy wszystko na czynniki pierwsze. Co ktos powiedzial, co zrobil, jakie mial intencje. Ah duzo by tu mowic ale artykuly o depresji ladnie to tlumacza.

Nastepna wypowiedz o atrakcyjnosci, musialabym pomyslec, bo wiele osob pieknych ale nie umejacych sie bronic sa atakowane z zazdrosci ludzkiej. JA narazie obserwujac swiat i osoby w pracy uwazam, ze najwiecej szacunku i checi znajomosci z taka osoba przejawiaja osoby pewne siebie i tego co robia. Zwiezle na temat szanujace siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny proble, jestem niesmiały, zawsze widzę wszystko w czarnych barwach, boję sie podejmowac jakichkolwiek decyzji, a najgorzej jest z kontaktami z ludzmi. Jak komuś zaufam to jest ok, moge nawet powiedziec, że jestem towarzyski. Ale jak poznaje nowych ludzi, w pracy czy na jakiejś imprezie to koniec, potrafie słowa z siebie nie wydusić;/ Czy można z tym walczyć? Ze swoją naturą? Czy po prostu zostac samotnikiem?

 

http://kpromocyjny.pl/kod-promocyjny-do-betsson.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×