Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

tolken24 ja miałam identycznie jak ty i to była depersonalizacja, miałam wrażenie, że wiszę nad własną głową i oglądam wszystkie swoje ruchy, słucham słów z boku i wydawało mi się, że oglądam kogoś obcego, sama dla siebie byłam obcą osobą, wymawiałam swoje imię i nie mogłam przekonać swojego mózgu, że to ja, od luster uciekałam, bo nie mogłam znieść patrzenia w nie, oglądałam swoje ręce i nie czułam , żeby były moje, a myśląc wieczorem o swiom dniu, nie mogłam zaskoczyć , że to wszystko mi się wydarzyło, słowo JA doprowadzało mnie do rozstroju tak jakbym przestała po prostu znać znaczenie tego słowa, a to wszystko powodowało we mnie nieustanny lęk w każdej sekundzie mojego dnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Thazek,co się dzieje? jeszcze niedawno mnie pocieszałeś, a teraz masz załamke?

ja już miałam kilka normalnych dni, przestałam zwracać uwagę na objawy i skupiałam sie tylko na tym co mam do zrobienia, próbując ciągle urozmaicać sobie czas i miałam kilka naprawdę normalnych dni.ale oczywiście nigdy nie może być idealnie bo wróciły mi nocne lęki, tak mocne, że śpię najwyżej 2 godz :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm pomyślałem że napisze od tak żeby się wypaplać na forum:

 

-Szczerze uważam że nerwica z jednej strony mnie "ciekawi" i nie jest to dobre słowo aby to określić ale niech będzie, jest to jakieś wyzwanie, człowiek ma inne spojrzenie na świat i w końcu gdy już wygram będę mógł powiedzieć sobie w życiu JESTEM TWARDY lecz z drugiej strony jest to dla mnie cierpienie. Poprostu mówię tak: w końcu czemuś to ma służyć.

-Trzeba wykształcić w sobie tak zwana rozkmine jak "ułaskawić" lęk nie uciekać i nie walczyć. Nic nie robić, położyć się w łóżku i chilloutowac jak rasta z jamajki :D wziąć coś do np: do szamy żeby się czymś zająć włączyć sobie muzyczkę jakaś wesołą :)

-Nerwica lękowa hmm łatwo jest się zaszufladkować jak to ktoś kiedyś powiedział, to że się boicie a jaki człowiek się nie boi jedni mają tiki nerwowe w oczach, ale trzeba sobie uzmysłowić że "Pan niepokój" nie jest straszny to wasz przyjaciel którego odrzucacie i on daje się zobaczyć "prooosze zajmij mnie czymś" a my uciekamy a na co on wraca i znów. Nie ma co się denerwować wyobraźcie sobie go nadajcie mu kształt i pozytywne cechy (broni was przed zrobieniem głupich rzeczy np: jazdy na nartach bez doświadczenia z mega dużej góry) "powiedzcie mu", "pomóż mi teraz np: mile zasnąć"

-Życie nie jest do dupy tylko nie możemy w danej chwili się odnaleźć. Byłbyś teraz zdrowy i siedział byś na plaży czułbyś się niesamowicie świetnie, robiłbyś coś co naprawdę uwielbiasz z wymarzonymi znajomymi i gdyby ktoś by ci pokazał ciebie w tym stanie poprostu nie uwierzył byś że coś takiego może się z "nim" stać.

-Akcja z lustrem hmm... tez to znam podchodzisz do lustra (niby ci się lekko kreci w głowie a ty myślisz już że to nie wiadomo co, bo wiesz że masz jakieś tam stany i sobie wkręcasz) i dostajesz takiego wyobcowania, raz sobie tak wkręciłem ze po prostu myślałem że "odlecę" ale opanowałem myśli, zaraz zaraz przecież to tylko moja panika.

-Pokładanie nadziei w Bogu dobra rzecz :), nie wierzysz ? to spójrz na świadomość ludzką i teraz myślisz że Boga nie ma?! ;p

 

Moim zdaniem najlepiej mieć wszystko w dupie i olewać i wyśmiewać każdy strach który stoi przed tobą. :pirate:

 

wiem pierdziele jak potłuczony :P:lol:

 

Polecam: http://moja-nerwica.republika.pl/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też zauważyłam, że najlepiej te lęki i wszystkie negatywne uczucia po prostu olewać. nie walczyć ale racjonalizować w jakiś sposób i mówić sobie w myślach, że nic mi nie będzie bo to tylko moja wyobraźnia która nie ma pokrycia w rzeczywistości. robię tak od dłuższego czasu poza tym staram się czymś zajmować myśli na siłę:książką, filmem (byle nie jakimś pokręconym, David Lynch odpada :) ), spotkania ze znajomymi.i bywa, że lęki, depersonalizacja itd naprawdę znika!chociaż na krótką chwilę.

ale niestety to i tak nic nie daje, bo przecież ciągle PAMIĘTAM.musiałby mi ktoś wykasować pamięć żebym zaczęła myśleć normalnie, jak ,,dawna Ja". dlatego mam wątpliwości, czy to kiedykolwiek przejdzie, skoro i tak siedzi w naszych głowach.i wystarczy sbie o tym przypomnieć, żeby wszystkie uczucia wróciły...

P10tr3k, dobrą stronkę poleciłeś, też z niej korzystam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"musiałby mi ktoś wykasować pamięć żebym zaczęła myśleć normalnie". hehe, dokładnie tak samo uważałem :). Pamięć, jeśli ją dobrze wykorzystamy może być jak "szczepionka" jesteśmy już odporni tylko "musimy wytworzyć odpowiednie przeciwciała :D" to tylko wspomnienie nas paraliżuje. ;]

Mieliśmy już jakiś czas tę chorobę więc wystarczy doświadczeń, teraz trzeba wyjść na prosto ze bagażem tego czego się nauczyliśmy i nie zważać co było za nami bo do tego już nigdy nie wrócimy i dobrze!

 

Powodzenia i uśmiechu na każdym kroku. Trzeba non stop ładować w siebie dawkę dobrego humoru. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica nie przejdzie na stałe , nie oszukamy jej zajmując się czymś ciekawym, jeśli nie przepracujemy źródeł i przyczyn naszych objawów, z których możemy kompletnie nie zdawać sobie sprawy, jeśłi ich nie odreagujemy(co może zajmować sporo czasu)przy pomocy terapeuty nie uświadomimy sobie pierwszych przyczyn naszej choroby, nasz organizam będzie nam ciągle wysyłał jakieś znaki, czy to w postaci lęku czy depersonalizacji, że gdzieś nasza psychika nazbierała sobie konfliktów, że jest coś nie tak, bo lęk,czy bóle somatyczne to po prostu sygnał ze strony naszej psychiki, że w którymś momencie nawarstwiło się dużo konfliktów w nas, dużo przeżyć z którymi nie poradziliśmy sobie, dużo błednych wyobrażeń na temat życia, siebie i świata, kiedy to wszystko się przepracuje objawy zaczynają powoli ustępować i w końcu zaczyna się żyć zupełnie normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie załamujcie się! Miałem wszystkie możliwe objawy nerwicy. Przechodziłem po kolei przez wszystko. Nic mnie już nie zdziwi. Doświadczałem stanów o jakich mowa w powyższych postach. Teraz jestem już zdrowy. Wszystko jest ok. Uczucia wróciły. Otrząśnijcie się! Wiem, że łatwo powiedzieć, ale chyba rzeczywiście jedyna skuteczna metoda to olewać to. Oczywiście można się wyleczyć psychoterapią, ale trzeba trafić na bardzo dobrego specjalistę. A o to w Polsce raczej nie łatwo. Mam taką teorię na temat tej całej nerwicy. Myślę, że bierze się to wszystko ze strachu przed przyszłością. Zauważcie, że zdecydowana większość chorujących to ludzie młodzi (ok. 23 roku życia). To wiek, w którym determinujemy naszą przyszłość. Wiek kluczowy. Przeanalizujcie wasze życie i dotrzyjcie to tego, co Was niepokoi, co próbujecie ukryć przed samym sobą. I za wszelką cenę spróbujcie to zmienić, a wtedy będzie duża poprawa. Ale żeby znaleźć w sobie siłę do walki, trzeba nauczyć się radzenia sobie z tym gównem. Po pierwsze zdajcie sobie sprawę, że NA PEWNO nie oszalejecie. Po drugie Wyróbcie w sobie nawyk olewania d/d. Na to potrzeba czasu. Nie przejmujcie się! Każdy z Was doczeka kiedyś dnia, w którym będzie się śmiał z tych wszystkich wkrętek. Ja sam miałem nie jeden raz tak chore myśli, że aż się sam sobie dziwiłem. Polecam też Deprim. Mnie pomagał. Trzymajcie się i pamiętajcie: NIE WOLNO WAM SIĘ PODDAĆ!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh... ja tez mam te stany.Strasznie to meczace.Z tym ze ja mam jeszcze takie dziwne uczucie w głowie jakbym czuł swoj mozg :P Tak jakby jakaś psychoza,jakby mi się w głowie kręciło.Czuję jeszcze takie mrowienie w głowie...Chyba tez tak ktoś miał? Najlepsze jest to ze nie jestesmy sami.Są nas miliony i musimy się nauczyc z tym zyc.Z czasem moze samo przejdzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do Weroniki. Po jakim czasie Tobie przeszło i czy w ogóle to przechodzi bo ja już tak żyje od 7 miesięcy. To najgorszy okres mojego życia, nie umiem z tym żyć. Brałem już mnóstwo leków, byłem w szpitalu i nic tak jak było tak jest nadal.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Tolken! Ja osobiście nie wierzę,że prawdziwa, zdiagnozowana, wieloletnia nerwica może przejść sama, a jej przyczyny tkwią często w naszym dziecińswie i są to sprawy, które pozostają poza naszą świadomością, bardzo często są wyparte i nie ma możliwości, żebyśmy zdali sobie z nich sprawę sami. To jest tylko moja opinia, oczywiście nie każdy musi się ze mną zgadzać.Miałam nerwicę około 4 lat, z tego 2 lata nieustannej depersonalizacji w każdej sekundzie dnia i nocy, bo w nocy prawie nie spałam, brałam masę najcięższych leków, leki bardzo pomagały, tłumiły objawy, ale to najgorsze (dla mnie depersonalizacja) ciągle było. Dla mnie moje życie się wtedy skończyło, co dnia zastanawiałam się, czy może chociaż nie będę musiała dożyć późnej starości, że może chociaż umrę wcześniej i wtedy spróbowałam terapii indywidualnej jako ostatniej szansy. Zawzięłam się strasznie, przez półtora roku, co tydzień, jeździłam co sobotę 80 km do Wrocławia, przebijałam się przez całe miasto,płaciłam 80 zł, kompletnie nie wierząc w to, żeby to coś pomogło, terapia wydawała mi się czymś debilnym. Musiałam rozmawiać na teamty, które wydawały mie się kompletnie nieistotne dla mojego stanu i dla mojego życia, terapeutka wydawała mi się szurnięta z tymi swoimi pytaniami i ...po pół roku depersonlizacja zaczęła przechodzić i przeszło wszystko, co najgorsze, lęki, natręcwa, nie mam tego od 3 lat, mało tego, co dnia dziękuję Bogu, że miałam nerwicę i podjęłam terapię, gdyby nie to, nigdy nie dowiedziałabym się kim jestem, nie umiałambym żyć tak jak teraz i być w pełni szczęśliwą, to najlepsza decyzja, jaką w życiu

podjęłam. Jest jeden problem, terapeuta musi być prawdziwym profesjonalnym specjalistą, tę kobietę poleciła mi psychiatra, jeden z największych autorytetów we Wrocławiu, zanim ją znalazłam, zwiedziłam kilku lekarzy i psychologów i wiem, że o dobrego fachowca jest ciężko, jednak to jedyna rada, jaką dałabym każdemu , znaleźć specjalistę i podjąć długotrwałą terapię, takie jest moje doświadczenie, pozdrawiam wszystkich mocno, trzymajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tolken24,

przechodzi ..

jak się z tym oswoisz. jak stanie Ci się to obojętne. jak przestaniesz o tym myslec. u mnie to trwało ok. pół roku, dzień w dzień .. w pracy i w domu.

Do tego biore nadal leki, chodzę do lekarza, czytałem na ten temat w ksiązkach/ na forach, przeżyłem już nawet akupunkturę .. wszystko po troszeczku i udało się z tego wybrnąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam chyba nawrót DD... Nie czuję się realnym, świat jest dla mnie nierealny. Najgorsze jest kiedy zaczynam o tym myśleć, np teraz. Zastanawiam się kim, po co i dlaczego istnieje. boję się tego, swojej percepcji. Myślę, że to jakaś iluzja, w dodatku czuję się w tym dziwnie. Narasta we mnie lęk i boję się zawsze, że jak dopadnie mnie atak, w którym się poddam i zadzwonię po karetkę albo wezmę leki, to znaczy, że już nie ma dla mnie pomocy i jestem wykręcony z "psychozy życia" na zawsze. Boję się.. Macie podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialabym zwrocic sie do Weroniki,a wlasciwie jej podziekowac. Ja mam podobnie jak Ty mialas,ciagla depersonalizacja. Meczylam sie chyba ze 3 lata,zaliczylam nie raz podloge,wrzeszczac,ze juz dluzej tego nie wytrzymam. Strasznie balam sie brac leki,ale przeczytalam Twoje posty i przekonaly mnie,ze warto. Od dwoch miesiecy biore leki,te same co Ty,a od pol roku chodze na terapie. Mialam okropne napady paniki,non stop scisk zoladka,jakbym szla na egzamin i ta cholerna depersonalizacja. Od kilku dni czuje sie naprawde duzo lepiej,leki mnie wyciszyly,moge spokojnie wspolpracowac z terapeuta,czuje jakbym juz w duzym stopniu odzyskala swoja tozsamosc. Dzieki bardzo,ze wchodzisz nadal na to forum,(chociaz jestes juz zdrowa) i chcesz pomoc innym :) Ja mimo tego,ze juz naprawde lepiej sie czuje,to miewam momenty gorsze,wtedy wydaje mi sie,ze wszystko wraca i strasznie sie tego boje,czy Ty tez mialas takie chwile w momencie kiedy czulas sie juz dobrze? Zaluje,ze nie bralam lekow wczesniej,chociaz wiedzialam,ze nie dam sobie rady sama. Mam jednak nadzieje,ze uda mi sie z tego wyjsc,zreszta zycze tego wszystkim na tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odkad biore 40mg Parogenu mam mniejsza derealizacje i tylko czasami ale nie zwracam na nia uwagi, nie boje sie gdy mnie łapie, po prostu ją olewam.

Oby tak było juz zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że jest takie forum i można się wygadać. Ja miałem różne stany lekowe, depresyjne przed d\d ale jakoś dawałem radę bez leków i psychoterapii.Żyłem jak normalny człowiek, chodziłem na imprezy, na uczelnię, spotykałem się ze znajomymi, czułem się zdrowym. Ale od 15 sierpnia 2010 jest przetragicznie, jechałem samochodem do Warszawy i nagle coś sie stało, coś z oczami, ja to nazywam "zaglądaniem sobie w duszę ".Na drugi dzień polecieliśmy do Grecji i pierwszego dnia wypiłem kilka drinków na basenie i zasnąłem na słońcu, gdy się obudziłem nigdy już nie było tak samo. Po powrocie zaczęła się prawdziwa męka co 2 tyg psychiatra byłem u 5 psychiatrów i leki: Lexapro, Ketrel, fevarin, anafranil, rispolept. W końcu szpital, pobyt 2 tygodnie bez leków diagnoza- inne zaburzenia nerwicowe. Dla mnie to wszystko oznacza " człowieku radź sobie sam". Czas się zatrzymał na pakowaniu walizki i tak żyję w takiej próżni przez 7 miesięcy. Musiałem zrezygnować ze studiów, a studiowałem psychologię bardzo dobrze mi szło, wróciłem do domu rodzinnego i chodzę na psychoterapię indywidualną i biorę fevarin, bo kiedyś mi pomógł. Najgorsze jest to, że mam do siebie wyrzuty, że tego nie zatrzymałem, że to moja wina. Boże jak człowiek nie wie co za rogiem na niego czeka. Wszytko mi przypomina życie które kiedyś prowadziłem, mam wrażenie, że je utraciłem bezpowrotnie i cały czas sobie myślę" gdybym tylko nie jechał do tej Grecji pewnie to wszystko by sie nie wydarzyło". Nie wiem co jeszcze moge zrobić, żeby wyzdrowieć. Moje objawy są straszne, każdy dzień to czekanie na sen bo tylko wtedy mogę odpocząć, najgorsze to patrzenie, gdy ludzie patrzą na mnie , mam wrażenie,że brakuje mi twarzy, aż się wierzyć nie chce, ze tak moje zycie wygląda. Jak byłem w szpitalu to sobie powiedziałem, że jesli do końca roku mi się nie poprawi wrócę na Rodos, w miejsce gdzie tam się to wszystko zaczęło, zabiorę ze sobą leki i popełnię samobójstwo i już nigdy mój umysł nie zabierze mi radości życia, zamknę oczy ostatni raz i nawet nie będzie mi żal tego parszywego zycia, bo nic dobrego mnie tu nie spotkało

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslicie, że każdego człowieka dałoby się wkręcić na tyle, żeby poczuł derealizację?

Ja myśle, że to od wrażliwości zależy i od inteligencji trochę.

 

Mi d/d póki co nie preszkadza...

Każdy sam musi znaleźć spobób, bo każdy jest trochę inny.

Ja poprostu przestałem zwracać na nią uwagę, ale najpierw musiałem wyleczyć się z lęków.

Najważniejsze to opanować myśli jak już dochodzi do d/d.

Ja podczas takich ataków zastanawiałem się co bym myślał i jakbym reagował na to dwa lata wcześniej(gdy byłem jeszcze "normalny")

I dochodziłem do wniosku, że nawet bym tego nie zauważył, że się coś dzieje, poprostu znalazłbym jakieś wytłumaczenie takiego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tolken24, a nie miałeś przypadkiem jakieś udaru słonecznego/cieplnego? Zasnąć w Grecji, w takiej temperaturze na otwartym słońcu i to jeszcze po alkoholu... Aż dziwne by było, jakbyś nie miał po tym problemów z głową. Byłeś z tym u neurologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem u neurologa. Miałem robione EEG i wszystko jest w porządku. Mam klasyczne objawy zespołu derealizacji- depersonalizacji. Dziś byłem u lekarza medycyny naturalnej powiedział, że to od ugryzienia kleszcza jak byłem małym dzieckiem. Kupiłem jakieś ziołowe leki może coś pomogą nie mam nic do stracenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

m_antoinette skoro tak super Tobie się żyje z derealizacją to może weźmiesz również moją. Będziesz miała podwójne szczęście i ja będę zadowolony bo jak na razie to"cudo" zabrało mi 7 miesięcy życia i ani myśli wynosić się z niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×