Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Guzik to idź do lekarza, a nie pier**l !!! Z tym trzeba szukać pomocy bo sam sobie możesz nie dać rady. Ja na początku jak mi się to zaczęło byłam dwa razy u psychiatry który mnie po pierwsze nie zrozumiał po drugie zbył, że nic mi nie jest. Więc na kozaka myślałam, że samo minie, a jeszcze mi się pogorszyło, mam taką depersonalizacje, że już czasami jestem pewna, że kompletnie zwariowałam.a jak nie, to znowu nierealność, depresja, lęki itd.

Jutro idę drugi raz na psychoterapie, dopiero po trzeciej wizycie psychoterapeutka ma dać diagnozę i sposób leczenia. ale przynajmniej słucha i mam się komu wygadać .

Pozdro:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

puma25, ale ja mam wizytę dopiero 21 marca! Jak będzie coraz gorzej to będę musiała błagać o wcześniejszą wizytę chyba. Mój pierwszy psychiatra też chyba mnie nie zrozumiał (o czym dowiedziałam się jak przeczytałam swoją kartę :/) ale przypisywał leki które pomogły może nie tak całkowicie ale doprowadziły do stanu w którym mogłam funkcjonować a teraz chyba wszystko zaczyna się od nowa i czuje się beznadziejnie. Mdli mnie od tych nieprzyjemnych doznań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurde no masz racje, łatwo nie jest.to jest okropny stan a najgorsze, że niewyobrażalny dla innych, zdrowych ludzi.ale trzeba mieć nadzieje bo nic innego nie zostaje. ja tez czasem już myślę, że naprawdę nie dam rady, zrobię sobie coś itd.ale jednak gdzieś glęboko mam nadzieje, że to można wyleczyć i znów będę ,,dawną " sobą z uczuciami, emocjami, marzeniami i ambicjami.

Guzik, a próbowałaś po prostu psychoterapii?bo z tego co czytam to większości pomogło....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziłam do psychologa zanim nie zlikwidowali mojej poradni, skierował mnie psychiatra. Teraz mam nowego lekarza, jestem po pierwszej wizycie i nic nie mówił o żadnym psychologu ani terapii. Może po pierwszej wizycie nie wiedział zbytnio co ze mną zrobić? Zobaczę co powie na kolejnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fuck, ja miałam nadzieje, że wizyta u psychoterapeuty to będzie przyjemność, a myślałam, że umrę!!!w życiu się tak nie męczyłam jak musiałam jej powiedzieć te wszystkie moje myśli to aż mi się wstyd zrobiło, że są aż tak popierdolone :D to zawsze tak jest, że po terapii się czujesz gorzej niż lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję dokładnie to samo, dlatego przestałam chodzić na terapię dwa lata temu. Nie potrafię opowiadać obcym ludziom o sobie i kosztuje mnie to zawsze tyle wstydu i wysiłku, że najczęściej rezygnuję. Najgorsze dla mnie jest pytanie jak się czuję, bo ciężko to opisać słowami. Mój psychiatra uważa że jestem niedojrzała i specjalnie robię z siebie ofiarę. Prawie zawsze po wizycie chce mi się ryczeć. Zastanawiam się czy to jakaś strategia jest czy co, bo zachowuje się jakby mi nic nie było a jednak przepisuje mi leki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale może to tak powinno być? może ktoś kto wyzdrowiał napisze czy tak zawsze okropnie jest na początku terapii, a później lepiej?i jak długo trwa terapia zanim się ostatecznie wyzdrowieje?

ja chodzę ponad dwa lata i na początku też

myślałem ,że nic to nie daję...

rok czasu ponad chodziłem zanim zrozumiałem

co mi jest i jak mam z tym walczyć...

teraz minęły już dwa lata i jest dużo lepiej!

Lęki zanikły i czuję się w miarę dobrze. :D

a to zanim się ostatecznie wyzdrowieje to zależy od nas i terapeuty... musisz słuchać i rozumieć!

ps. poza tym nie da się całkiem wyzdrowieć bo to zawsze będzie powracać... można zminimalizować tylko to gówno...

;)

powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam pewien problem , z którym juz nie daje sobie rady.Dlatego chcialbym napisac tutaj o swoim problemie. Niewiem od czego zaczac. Otoz : Czuje sie jakos nieobecny , nie czuje tego ze idę , wszystko wydaje mi sie dziwne i nierealne jakby wogule mnie tutaj nie bylo, czasem mam wrażenie , ze poprostu sie przewroce, czuje sie jakby w śnie. Niewiem co to moze byc , nigdy tego nie mialem , ale mialem za to wiele innych problemow. Mialem kolatania serca , zaburzenia rownowagi , ciagly strach niewiadomo przed czym , oczy mi uciekaly i drgawki. Boje sie wyjsc z domu , bo zaraz robi mi sie slabo i mam wlasnie takie zaburzenia rzeczywistosci.Bylem u kardiologa i wszystko wyszlo dobrze :great: .Badanie krwi tez robilem i bylo rowniez ok... ZAwalilem sobie szkole , bylem wysportowany duzo cwiczylem a teraz zabardzo nie wychodze z domu... Jestem jeszcze dosc mlody i niewiem co to moze byc. Czy jest tu ktos kto umialby powiedzec co mi jest ?? Z gory thx ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serdecznie witam w klubie wątpliwych szczęściarzy.

Jak na początku miałam kołatanie serca to strasznie się wystraszyłam, bałam się że zaraz dostanę zawału, ale do lekarza nie poszłam. A to głównie z tej przyczyny, że mnie wiecznie coś boli i nie chcę już z siebie robić idiotki przed lekarzami. Przez pół roku nie mogłam ruszać ręką na przykład, bo tak strasznie mnie bolała. Byłam u różnych lekarzy i tylko rozkładali ręce mówiąc że nie powinno mnie boleć. Po przeżyci różnych niewyjaśnionych przypadłości doszłam do wniosku, że fizycznie nie mam żadnego problemu. To główka nawaliła.

Też byłam wysportowana, trenowałam siatkówkę. Teraz ledwo się ruszam a psychiatra mówi że mam się nie męczyć :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was,mam nadzieję,że zagląda tu jeszcze LukLuk?

Bo mam do niego pytanie;

Ja też biorę asentrę,chciałabym zapytać po jakim czasie leczenia poczułeś się lepiej,kiedy d/d zniknęła?Ile czasu minęło od wzięcia pierwszej optymalnej dawki,za nim zacząłeś odczuwać pozytywne zmiany?

Ja wchodzę na 75mg,a moja doktór twierdzi,że 100 mi wystarczy.Wcześniej brałam miesiąc 50mg.Miałam paskudne objawy na początku brania.Okropne,wszystkie możliwe,nawet nie chce mi się tego wspominać,teraz boję się,że przy zwiększaniu dawki znów może być gorzej.Czy Ty też ciężko to przechodziłeś?Tzn.początki i zwiększanie?

Ja co prawda mam już 11 letnie doświadczenie z nerwicą,agorafobią depresją i d/d,ale wcześniej pomagał mi seroxat,potem fevarin,ale po nich tyłam :why:

Wcześniej nie miałam takich dziwnych rzeczy podczas leczenia,jak teraz przy asentrze,dlatego jestem ciekawa,jak Ty to znosiłeś?Czy tylko ja tak mam....?Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co,ja juz mam naprawde dosyc! Probowalam juz chyba wszystkiego,biore wenlafaksyne 150,po pierwszych dwoch tygodniach czulam sie cudnie,wszystko zniknelo,znow powrocilam do normalnego zycia. Jednak szczescie nie trwalo dlugo,znow mnie dopadlo i teraz to juz stracilam nadzieje :( Nic,tylko strzelic sobie w leb!!! Czuje sie obca sobie,to mnie wykancza,na sile probuje odnalezc swoje "ja",ale wtedy jest jeszcze gorzej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stokrotka, to cię pewnie ani trochę nie pocieszy ale nawet jeżeli przez jakiś czas czułaś się super, to i tak całkiem dobrze...

ja za jeden cały dzień normalności oddałabym wszystkie pieniądze, bo i tak nie mają już dla mnie wartości ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

puma25,a jak Ty dokladnie sie czujesz? Bo ja nie czuje odrealnienia,tylko ta obcosc siebie mnie wykancza. Biore leki,wyciszyly mnie,juz mnie to tak nie przeraza i nie mam atakow paniki,ale wiem,ze siebie musze odzyskac sama,tylko jak odpedzic te chore mysli? Te kilkla superowych dni udowodnily mi jak bardzo warto walczyc z ta choroba,bo jak sie normalnie czujesz,to zycie jest cudowne!! Ale skad brac sily na te walke?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stokrotka, ja w pierwszym poście opisałam dokładnie jak to u mnie wyglądało. obecnie jest różnie:raz mam atak paniki, cała sie trzęsę, myślę, że umieram, wariuje itd. raz mam odrealnienie i to jest jeszcze do przeżycia.ale najgorsze jest to czym wspominasz:obcość siebie, jakby oddzielenie umysłu od ciała, albo wręcz bardzo męcząca świadomość samej siebie, strach , że przed samą sobą nie ucieknę ani przed ciemnymi myślami.

jednak dzisiaj cały dzień czułam się dobrze, wręcz tak jak kiedyś.dopóki nie odebrałam wyników badań od lekarza.coś tam miałam podwyższone.oczywiście więc dostałam atak paniki, że na pewno za chwilę umrę, albo już umarłam i o tym nie wiem itd :lol: wracając do domu jeszcze pokłóciłam się z chłopakiem, całkiem wyszłam z siebie krzyczałam, płakałam itd.czyli totalne wariactwo.

kiedy tylko mi emocje opadły, znowu powróciło uczucie odrealnienia i depersonalizacji. i wtedy do mnie doszło :zawsze tak miałam!!! zawsze po jakiś ciężkich przeżyciach, kłótni, histerii czy po dostaniu złych wiadomości (głównie na temat własnego zdrowia) miałam to uczucie odrealnienia kiedy tylko się uspokoiłam.nie wiem czy tez sobie coś takiego przypominasz, i czy tak było w wypadku innych chorych ale ja sobie to w każdym razie przypomniałam i dosżło do mnie, że w pewnych sytuacjach w przeszłości tez się tak czułam ale nie zwracałam na to uwagi bo jeszcze aż tak nie analizowałam siebie, każdego swojego zachowania, dlatego po jakimś czasie to samo przechodziło i to dość szybko.

przypomniała sobie też, że w sytuacji gdy np. byłam totalnie zdołowana a musiałam przed kimś udawać, że wszystko ok to czułam się jak nie ja, jakbym to nie ja mówiła i nie ja funkcjonowała.i z tego co wiem, większość ludzi tak ma w jakiś stresowych sytuacjach tylko po prostu nie zwraca tak na to uwagi.

może więc Ameryki nie odkryłam, ale zrozumiałam, że nie są to jakieś ,,magiczne" i ,,niesamowite" symptomy. i, że sztuka polega na tym aby nie wzmacniać tych uczuć nasza świadomością i skupianiu się na tym.

no ale o tej wiedzy na pewno nie ozdrowieje.wręcz czuję się gorzej bo wiem że skoro zawsze byłam nerwowa, to już zawsze może mi tak zostać :(

stokrotka a ty co robiłaś przez ten tydzień, że czułaś się lepiej?coś musiało być skoro byłaś zdrowa...zastanów się nad tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

puma25,dziekuje,ze mi odpisalas :) Ja pierwszy atak paniki mialam jako dziecko,kiedy mama zabrala mnie na pogrzeb. Przez wiele lat nic sie nie dzialo,tylko w stresowych sytuacjach czulam sie dziwnie jakby osobno. Przeczytalam Twoj pierwszy post i podobnie jak Ty bylam pewna,ze zaraz umre! Trzy lata temu poczulam dziwny lek,ktory towarzyszyl mi coraz czesciej,az pewnego dnia poczulam to przerazajace uczucie,jakbym byla sobie kompletnie obca. Bylam pewna,ze oszalalam,jednak dzieki terapii,ktora zaczelam pol roku temu wiem,ze nie oszalalam i nie oszaleje od tego. Nie pociesza mnie to jednak,poniewaz wciaz nie znam sposobu jak sie tego pozbyc. Duzo pomogly mi leki,ktore biore od miesiaca,nie mam lekow i nie krzycze,ze zaraz oszaleje. Wiem,ze siebie musze odnalezc sama. Jesli chodzi o te ostatnie dni,w ktorych czulam sie dobrze,to poprostu samo przeszlo. Pewnego dnia kiedy czulam sie koszmarnie,zaczelam na sile rozmawiac o rzeczach przyjemnych,bylam na skraju wytrzymania,w srodku az mnie rozrywalo,bol psychiczny byl nie do wytrzymania. Nagle jakby ulga,wielka ulga. Na drugi dzien bylam przeszczesliwa,ze znow czuje sie dobrze. Nawet jakbym chciala przypomniec sobie jak to jest gdy nie czulam sie soba,to nie potrafilam,dlatego ludzie zdrowi nigdy nie zrozumieja jak cierpimy. Niestety wszystko powrocilo,znow musze sie pozbierac z kawalkow,jednak gdzies w srodku wierze i mam gleboka nadzieje,ze to ma koniec!!! Napisz prosze co masz podwyzszone w wynikach badan,ostatnio jestem w tej dziedzinie ekspertem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

stokrotka, a terapie kontynuujesz i ci pomaga?bo ja też chodzę, ale na razie byłam trzy razy i chociaż coś zaczynam już niby rozumieć o co w tej całej chorobie chodzi, to jednak dalej nie czuję się najlepiej. chyba jednak wolę derealizacje, depersonalizacja to najgorsze g*wno jakie czułam. jak można sobie radzić ze wszystkim, nie czując się sobą? podobno najlepiej nie zwracać uwagi na to uczucie aby go dodatkowo nie wzmacniać, ale to jest naprawdę trudne.ja już chyba nie pamiętam jak to jest czuć się normalnie.

a co do wyników, to robiłam próby wątrobowe, i mam podwyższoną bilirubine. norma jest 17, ja mam 23,8:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tolken24, nie wiem czy dokładnie o to ci chodzi, ale ja mam taką wkręte czasem, że na pewno zwariowałam a to co sie dzieje jest moim wyobrażeniem, i ludzie i wszystko jest jak ze snu. a gdy z nimi rozmawiam to wydaje mi się to takie nienaturalne, jakby grała w filmie właśnie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to już sam nie wiem co mi jest. Na pewno coś się stało z moją percepcją, nie wiem co. Mam wrażenie, że chodzę obok siebie albo, że stoję z boku i patrzę się na siebie, nie poznaję się w lustrze. Utraciłem własną tożsamość, to chyba depersonalizacja. Mnie bardzo przeszkadza zmysł wzroku, gryzie mnie po oczach to co widzę, miejsca niby znane a mam wrażenie jakbym za każdym razem widział je na nowo. Cała moja uwaga sie skupia na cięciu pola percepcyjnego, jakbym robił zdjęcia. To co przezywam jest bardzo podobne do kamery jak się nią porusza i zmienia się obraz. Moje ruchy są bardzo mechaniczne. Ma wrażenie, że cała moja przeszłość się nie zdarzyła. Czy wy też tak macie? Bo juz nie wiem czy to d\d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam wrażenie, że to wszystko jest jakimś złym snem lub filmem. Nawet w ciągu dnia mam tak, że przykładowo zastanawiam się intensywnie nad jakimś bieżącym tematem , a za chwilę o tym co robię w danej chwili o tym gdzie jestem, przebiegam na szybko zaczępiając dosłownie sekundami niektóre momenty z mojego życia kończąc na tym że ja naprawdę dalej żyję lub kończę na przemyśleniu co myślałem o życiu mając jakieś 10 lat. Bywa ciężko jak przyjdą myśli o wartościach w które wierzyłem w dzieciństwie, że są, a obecnie fakty im zaprzeczają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×