Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Przemek_44, Na pewno u mnie powodem jest dzieciństwo i wiek młodzieńczy (dopiero o 2lat jestem poza skrzydłami rodziców i trochę dłużej poza zasięgiem ojca tyrana znęcającego się psychicznie nad rodziną :( ). Było bardzo ciężko, dużo stresów, nerwów, ciągłego napięcia, nasłuchiwania, wszystko musiało być idealne/idealnie/dobrze za pierwszym razem/najlepsze... Mnóstwo różnych zdarzeń, kłótni rodziców/z dziećmi...

 

violet_hair przepraszam, że dopiero odpisuje, ale z czasem u mnie tak sobie :) ..piszesz,że w dzieciństwie miałaś dużo ciągłego napięcia, nasłuchiwania, musiałaś być idealne, perfekcyjne, bo ojciec tyran..wydaje się,że zostałaś "wytrenowana" przez ojca aby ciągle być na baczność, pod kontrolą, pilnować się, aby wszystko było 100% perfekcyjnie i teraz właśnie taka jesteś, ten lęk masz zakorzeniony, tylko, że już nie jesteś dzieckiem, nie musisz się go bać, nie musisz być 100 % perfekcjonistką, jak pokazują badania socjologiczne albo np krzywa Gaussa większość ludzi żyje gdzieś pomiędzy skrajnościami, bo tak naprawdę średnio tak jak jest kilkanaście procent ludzi którzy żyją byle jak, nie zależy im na niczym (skrajność), tak jest kilkanaście procent, którzy żyją będąc 100% perfekcjonistami, którzy muszą robić wszystko na maksa i od razu (skrajność) pozostała reszta, kilkadziesiąt procent ludzi żyje różnie, mniej lub bardziej,gdzieś po środku..No niestety ja też zostałem wychowany w duchu perfekcjonizmu, tylko że u mnie despotką była matka:(

 

Lisa_ wydaje mi się, że to co opisujesz, to depersonalizacja (z tej samej "bajki" co i derealizacja), czyli taki objaw lękowy dający dziwne odczucia ciała,że jest się jakby poza nim, albo,że części ciała wydają się nam obce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie jakieś sposoby na derealkę? Co robić w momencie "ataku" derealizacji?

 

1. Po pierwsze - nie bać się go. Nic Ci nie zrobi. Nie zwariujesz, nie stracisz świadomości, nie zgubisz się. Wszystko pracuje jak należy. To jedynie (albo aż) paskudne odczucie, które przeraża ale jednocześnie jest zupełnie nieszkodliwe.

2. Przetrwaj atak. Istnieje coś takiego jak krzywa lęku. Taka górka. Najczęściej gdy osiągamy jej szczyt wycofujemy się. Sęk w tym żeby przetrwać apogeum lęku/paniki/złego samopoczucia; po jakimś czasie to mija i wówczas nasz mózg koduje sobie to bardzo dokładnie. Skoro mija i nic mi nie robi to nie jest szkodliwe ---> nie boję się już tego (i jego skutków) aż tak bardzo jak wcześniej. I tak krok po kroku. Ciężka terapia ale najskuteczniejsza.

3. Staraj się zająć czymś myśli. Jeśli myślisz o czymś innym nie myślisz o baniu się derealki a wtedy ona albo tak nie doskwiera albo czasem i na jakiś moment przechodzi. Jeśli jest źle - zadzwoń do kogoś, pogadaj o zwykłych sprawach. Wiszenie na telefonie naprawdę na początku bardzo pomaga w derealizacji, odciągając od Ciebie lękowe myśli. Możesz też wejść do jakiegoś sklepu, zająć się oglądaniem produktów, książek, zapytać o coś sprzedawczynię, itp.

4. Uprawiaj sport (to już ogólnie odnośnie derealki i zaburzeń lękowych).

5. Pracuj nad myśleniem. Przekuwaj negatywne myśli (albo ich zbieranie się) od razu na pozytywne. Nie pozwól aby negatywne myśli mogły zadziałać. To Ty możesz mieć nad nimi władzę a nie one nad Tobą. Jeśli to osiągniesz - to "jesteśmy w domu". Nie nakręcaj się, nie idź za swoimi negatywnymi emocjami; spróbuj nabrać dystansu, nawet i pośmiać się z tego. Każdy zdobyty przez Ciebie punkt da Ci ogromną satysfakcję i powód do dumy :)

6. Ćwicz oswajanie ataków paniki czy derealizacji (patrz: punkt 2) - oswojone nie są już tak straszne a z czasem mogą ustąpić.

7. Jeśli nie ma ataku - nie czekaj na niego. Nie ma go, jest ok; jeśli nadejdzie będę mieć wspaniałą okazję do przećwiczenia olania go, oswajania go, dania mu w tyłek ;) Przecież i tak mi się NIC nie stanie. Nie myśl - "co będzie jeśli"; myśl "no i co z tego" (to z Bronwyn Fox, genialna rada).

8. Uwierz, że to minie. Być może nie od razu ale minie na pewno.

 

To tak na szybko. Jeśli będziesz mieć jakieś pytania - pisz śmiało! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też dopiero tu zajrzałam, dziękuję za wszelkie odpowiedzi :) Podzielę się z Wami na co się natknęłam, co wypróbowałam i jak na mnie zadziałało bo mam wątpliwości.

Tu są linki do prezentacji na temat stanu koherencji i technik jego osiągania (koniecznie w takiej kolejności):

 

co to w ogóle jest?

http://www.rozwojowiec.pl/1056/tajemniczy-organ/

 

jak trenować w domu?

http://www.rozwojowiec.pl/1174/jak-wejsc-w-stan-koherencji/

 

jak wejść podczas niekorzystnej sytuacji w życiu?

http://www.rozwojowiec.pl/1190/jak-wejsc-w-stan-koherencji2/

 

Zrobiłam wczoraj technikę pierwszą w domu. Poczułam się rozluźniona, stabilna, ale jednocześnie zaczęłam czuć się nieobecna, jakbym lewitowała, odpływała, zasypiała, jakbym nie była sobą. W tym momencie standardowo jak przy relaksacji otworzyłam oczy i przez jakiś czas dochodziłam do siebie.

Wieczorem spróbowałam jeszcze raz (zawsze na siedząco) i bardzo szybko weszłam w ten stan i szybko zaczął mnie mocno ogarniać. I znów dałam sobie spokój kiedy rzeczywistość zaczęła mi się rozjeżdżać. Później długo dochodziłam do siebie bo odczuwałam ciężkie, mdlejące ciało, wyłączony umysł, nijak, bez czucia, nieobecna...uh straszne :/ przeszło po godzinie może... Wtedy dopiero poczułam, że żyję... Nie wiem czy to od tego ale nocy nie przespałam, ciągle się budziłam.

Nie wiem jak to interpretować. Stosował to ktoś? Jakieś rady, sugestie?

 

Uczucie wolności umysłu było ok, ale uczucie nieistnienia, bezwładności już nie...miałam wrażenie, że za sekundę zasnę, zero koncentracji, nawet siły mówić nie miałam.

 

Hmm czy może być tak, że mój umysł jest przyzwyczajony do ciągłego napięcia i dlatego tak dziwnie reaguje na relaksację? Jakby było to dla niego nienaturalne i się broni? Kurczę, nie rozumiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu są linki do prezentacji na temat stanu koherencji i technik jego osiągania.

 

5-15 minut czegoś takiego dla osoby z derealizacją czy depersonalizacją to istny "gwóźdź do trumny". Trzeba zająć czymś myśli, zająć teraźniejszością, czymś co realnie istnieje a nie wprowadzać się w głębsze stany pseudo-rozluźnienia, powodujące de facto rozbicie, odpływanie, odseparowywanie się od siebie, itp. Czyli wszystko to czego powinniśmy unikać a co, pod płaszczykiem poprawy samopoczucia, tak naprawdę powoduje więcej spustoszenia niż mogłoby się wydawać.

Nie wsłuchujmy się w siebie, nie wgłębiajmy się w nasze wnętrze. W tym momencie jest ono chore i pełne lęku. Derealizacja czy depersonalizacja wymagają wyjścia na zewnątrz, wyjścia w przestrzeń, przed którą się chronimy. Nie uciekania "w głąb siebie". Pozytywne emocje przyjdą jeśli uda nam się pokonać choćby pół procenta lęku przed tym co nas naprawdę przeraża - przed światem, życiem, ludźmi, przestrzenią, wychodzeniem z domu, itp. Trzeba wyjść do świata a nie jeszcze bardziej chronić się przed nim. Świat i nasze życie są takimi jakimi je widzimy. Jeśli pokonam siebie na zewnątrz odczuwam niebywałą satysfakcję a wówczas także i szczęście, zadowolenie, pozytywne emocje. Jest to faktem. Nie potrzebuję wzbudzać w sobie na siłę "pozytywnych emocji". Myśl powoduje emocję (negatywną lub pozytywną). Trzeba nauczyć się panować nad negatywnymi myślami a nie uczyć się wchodzenia w nie wiadomo jak "pozytywne stany" w momencie gdy czujemy panikę, lęk czy strach.

Bardzo dobrą alternatywą niniejszych "medytacji" jest modlitwa, która pozwala na kontakt nie tylko ze sobą lecz na wyjściu na zewnątrz, na kontakt z osobowym Bogiem, na rozmowę z Nim. Która angażuje nie tylko nasze emocje. Która nie powoduje, że tracimy łączność ze sobą czy odpływamy. Która jest bezpieczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annulka, skąd ta pewność w Twojej wypowiedzi? Próbowałaś tego? Przecież tak samo nerwicowcom poleca się relaksację która prowadzi do tego samego. Tzn że lekarze/psychiatrzy/psychoterapeuci się mylą? Tu nie chodzi o skupienie na wnętrzu, a właśnie na pozwoleniu umysłowi się wyłączyć, zrelaksować i potem wrócić wolnym do życia. Na prawdę schodzi ciśnienie/napięcie z głowy. Może trzeba po prostu lżej/ostrożniej się relaksować i będzie ok? Widziałam też wypowiedź, że mózg musi się do tego przyzwyczaić, niejako nauczyć. Ale ja nie wiem tego na 100% dlatego właśnie pytam co o tym myślicie :) Dziękuję za odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annulka, skąd ta pewność w Twojej wypowiedzi? Próbowałaś tego? Przecież tak samo nerwicowcom poleca się relaksację która prowadzi do tego samego. Tzn że lekarze/psychiatrzy/psychoterapeuci się mylą? Tu nie chodzi o skupienie na wnętrzu, a właśnie na pozwoleniu umysłowi się wyłączyć, zrelaksować i potem wrócić wolnym do życia. Na prawdę schodzi ciśnienie/napięcie z głowy. Może trzeba po prostu lżej/ostrożniej się relaksować i będzie ok? Widziałam też wypowiedź, że mózg musi się do tego przyzwyczaić, niejako nauczyć. Ale ja nie wiem tego na 100% dlatego właśnie pytam co o tym myślicie :) Dziękuję za odpowiedź.

 

 

Tak, uważam, że ci, którzy to polecają mylą się. Przy derealizacji (to zaburzenie nie jest synonimem nerwicy, pamiętajmy o tym) mózg jest "wyłączony", nie odbiera świata jak należy broniąc się przed nim w taki właśnie sposób. Trzeba jak najbardziej zając się rzeczywistością. Im bardziej się w niej odnajdziemy, tym mniej się będziemy bać a zatem - będziemy mniej spięci. Nie chodzi mi o życie na pełnych obrotach wbrew sobie ale o odnalezienie spokoju w świecie, od którego nasz mózg ucieka. O akceptację tego, czego boimy się a co de facto nie jest groźne. To, że chcesz "wyłączyć" mózg nie sprzyja na skupianiu się na tym co na zewnątrz. To wciąż swego rodzaju ucieczka.

Przeżyłam kilkanaście lat z derealizacją i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że jestem już "starym wygą" jeśli chodzi o tego typu kwestie. Miałam dużo czasu na przeanalizowanie tego zaburzenia. Wszystkie wnioski są konsekwencją wielu lat przemyśleń, doświadczeń, prób i cierpień. A także wyjścia z derealizacji na jakiś czas. U każdej osoby z derealizacją na podłożu nerwicowym (nie mówię tu o schizofrenii) zaburzenie to przejawia się w trochę inny sposób, sądzę jednak, że pewne kwestie są wspólne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja się nie zgodzę. Depersonalizacja i derealizacja ma jakąś przyczynę wewnętrzną związaną z lękiem, a co za tym idzie zagłębianie sie wewnątrz siebie jest potrzebne. Sam wiem na swoim przykładzie, że unikanie konfrontacji z własnymi głęboko skrywanymi lękami tylko pogorszyło sprawę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim :)

 

choruje na DD od niedawna ,udzielałam się swego czasu tu potem była poprawa po lekach i teraz znowu mnie dopada chce zrozumieć z kad to diabelstwo sie bierze i jak z tym walczyć ???mam wszystkie objawy wręcz książkowe dd plus do tego dochodzi lęk przed śmiercią i wszystko co związane ze śmiercią oraz pustka smutek tęsknota jakbym była jedyna na tej planecie chce mi się wyć strasznie ta pustka mnie zabija ...pogada ktoś ? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Po pierwsze - nie bać się go. Nic Ci nie zrobi. Nie zwariujesz, nie stracisz świadomości, nie zgubisz się. Wszystko pracuje jak należy. To jedynie (albo aż) paskudne odczucie, które przeraża ale jednocześnie jest zupełnie nieszkodliwe.

2. Przetrwaj atak. Istnieje coś takiego jak krzywa lęku. Taka górka. Najczęściej gdy osiągamy jej szczyt wycofujemy się. Sęk w tym żeby przetrwać apogeum lęku/paniki/złego samopoczucia; po jakimś czasie to mija i wówczas nasz mózg koduje sobie to bardzo dokładnie. Skoro mija i nic mi nie robi to nie jest szkodliwe ---> nie boję się już tego (i jego skutków) aż tak bardzo jak wcześniej. I tak krok po kroku. Ciężka terapia ale najskuteczniejsza.

3. Staraj się zająć czymś myśli. Jeśli myślisz o czymś innym nie myślisz o baniu się derealki a wtedy ona albo tak nie doskwiera albo czasem i na jakiś moment przechodzi. Jeśli jest źle - zadzwoń do kogoś, pogadaj o zwykłych sprawach. Wiszenie na telefonie naprawdę na początku bardzo pomaga w derealizacji, odciągając od Ciebie lękowe myśli. Możesz też wejść do jakiegoś sklepu, zająć się oglądaniem produktów, książek, zapytać o coś sprzedawczynię, itp.

4. Uprawiaj sport (to już ogólnie odnośnie derealki i zaburzeń lękowych).

5. Pracuj nad myśleniem. Przekuwaj negatywne myśli (albo ich zbieranie się) od razu na pozytywne. Nie pozwól aby negatywne myśli mogły zadziałać. To Ty możesz mieć nad nimi władzę a nie one nad Tobą. Jeśli to osiągniesz - to "jesteśmy w domu". Nie nakręcaj się, nie idź za swoimi negatywnymi emocjami; spróbuj nabrać dystansu, nawet i pośmiać się z tego. Każdy zdobyty przez Ciebie punkt da Ci ogromną satysfakcję i powód do dumy :)

6. Ćwicz oswajanie ataków paniki czy derealizacji (patrz: punkt 2) - oswojone nie są już tak straszne a z czasem mogą ustąpić.

7. Jeśli nie ma ataku - nie czekaj na niego. Nie ma go, jest ok; jeśli nadejdzie będę mieć wspaniałą okazję do przećwiczenia olania go, oswajania go, dania mu w tyłek Przecież i tak mi się NIC nie stanie. Nie myśl - "co będzie jeśli"; myśl "no i co z tego" (to z Bronwyn Fox, genialna rada).

 

Właściwie ten post Anulki powinien być chyba przypięty na samej górze wątku ;) Wszystkie kroki potrzebne do pozbycia się napadów lękowych. Zastanawiam się, dlaczego tylko jeden z pięciu terapeutów mi o tym powiedział (psycholog kliniczny). To są podstawowe informacje dla człowieka z nerwicą lękową. Ja do tego wszystkiego w końcu zacząłem się stosować i derealizacja mija, mija.... I jest coraz lepiej. Wiem, że brakuje mi tylko wychodzenia do ludzi i to ostatni element, który derealizację utrzymuje. Do tego bardzo pomocna okazała się paroksetyna (SSRI).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Mam pytanie czy takie objawy pasują do DD?

Od 2 miesięcy mam:

- od rana do wieczora uczucie odrealnienia.. patrzę na wszystko ale mam wrażenie że to jest takie sztuczne i męczące..

- problem ze wzrokiem

- po posiłkach to uczucie mi się nasila.

- osłabienie

- brak koncentracji

- czasem pojawia się dziwny oddech.. tak jak bym nie mógł nabrać pełnych płuc powietrza.. i zaczynam strasznie skupiać się na oddechu..

- czasem zawroty głowy ( uczucie uścisku, obręczy)

- bezsenność ( ale ostatnio mi przeszła)

- niechęć do robienia czego kolwiek

 

Dodam że wszystkie badania: neurologiczne itp. itp. wyszły bardzo dobrze ;(

Obecnie jestem od 2 tygodni na leku Fevarin.. 75mg

- brak radości z życia.. ciągle tylko myślenie kiedy ta głowa przestanie mnie męczyć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

I ja od miesiąca zmagam się z derealizacją. Powoli zaczyna brakować mi sił...wciąż ten paskudny "sen na jawie". Daję sobie jeszcze dwa tygodnie bez leków...jeśli nie minie, powrócę do dawnego Asertinu. Miałam już kiedyś takie stany, mijały, znów się powtarzały (tak jak obecnie). W każdym razie mam wrażenie, że zwariowałam...niby wszystko logiczne, wszyscy dookoła funkcjonują normalnie, tylko zostałam ja i "mój świat", wciąż te chore myśli "co się ze mną dzieje, czy to się dzieje naprawdę?". Pozdrawiam Was. Mam nadzieję, że niedługo wszyscy z tego wyjdziemy. Zdrówka kochani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ladywind ja dziś zaobserwowałam coś takiego:

Musiałam rano wczesnie wstac poniewaz miałam na 9.00 wyznaczoną wizytę u lekarza, więc rano kapiel, szykowanie, kawa, potem wyjazd do lekarza, tam kolejka, wizyta, potem zakupy, sprzątanie w domu - kiedy ciągle byłam czyms zajęta czułam się dobrze i nie odczuwałam nic na literę "D". Kiedy tylko miałam juz czas na to aby usiasc to moja głowa na nowo zaczeła pracowac.

Szkoda ze na co dzień nie umiem zaangazowac się w robienie czegoś dla samej siebie. Nie umiem przejsc tej bariery na dziś.

 

-- 18 cze 2014, 20:17 --

 

Ola super ujełaś to co i ja przezywam. Ja własnie od miesiąca biorę Asertin i to przy nim mam taki stan, moze póki co to efekt uboczny - moze z czasem to minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×