Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak to wszystko pogodzic .proszem o rade.


ewelina8215

Rekomendowane odpowiedzi

Opisze wam w skrucie moja historie. Siedem lat temu poznałam chłopaka ktory mieszkał odemnie 100 kilometrow . Po dwuch latach zachorowałam na schizorenie. Taką diagnoze podali lekarze. Meczyłam sie z tom choroba do 3 lat. Potem stawało sie ze mna coraz lepiej robiLam sie aktywniejsza. Ja bym postawiła diagnoze bardzo silnej depresji z nerwica natrectw. Ale lekarze stwierdzili inaczej. Mineły te 3 late wzielismy z merzem slub. Przed slubem odwiedzalismy sie przyjerzdrzałam do niego nawet na dwa tygodnie. Było wszystko dobrze. Dobrze sie czułam w jego domu. Postanowilismy ze zamieszkamy u niego na jakis czas dopuki nie staniemy na nogi. No i wtedy sie zaczeło. U mojego męrza jest rodzina wiuelopokoleniowa. Kazdy starał mnie ustawiac na własny sposub. Babcia tak , tesciowa tak .Meza w domu durzo czasu nie było bo ma nienormowany czas pracy. Tesacia nic nie obchodziło bo potraił cały miesiac przepic i przelerzec w łuszku. teraz nagle sie odzknoł. Chciałam z mezem rozmawiac. Ale on zawsze mowił ze mi sie wydaje ze raczej tak nie jest. Zdnia na dzien trace coraz wiecej checi do zycia. Przekonałam mojego meza wkoncu do swoich racji jak tesc kazał mi wracac do moich rodzicow. Obecnie jestem w 6 miesiacu ciazy i mam coraz wiekszego doła i boje sie ze popadne w chorobe bo nie wiem jak mam w tym domy sie juz zachowywac zeby cos znowu nie zrobic zle. Dwie sprawy mnie zabolały i dlatego czyje do nich wrogos. 1 to babcia powiedziała ze nie spełniam przysiegi małzenskiej , a drugo to ze zrobili remont pokoju jak byłam w 2 miesiacu ciazy i musiałam wdychac opary farby olejnej i nie wieczyli w tym czasie mieszkania. Powiedzieli mi ze nie mam co do gadania bo nie jestem usiebie mam sobie kupic dom to bede sobie zadzic. prosze doradcie co mam zrobic . Chcemy byc razem z mezem ale mieszkamy w małej miejscowosci gdzie trudno o mieszkanie , a isc do mojej to daleko i odrazu on tam nie znajdzie pracy. A mi sie niedugo konczy renta i bedziemy wtedy bez grosza. Co waszym zdaniem byscie zrobili. aby urodzic zdrowe dziecko i nie popasc w chorobe . Pozdrawiam

 

[*EDIT*]

 

Widzę ze nikt nie umie mi pomuć ! Lub wszyscy twierda ze przesadzam i wymysłam. Proszę pomuscie co mam zrobić, albo jak sie zachowywac. Co byscie zrobili na moim miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizofrenia To paskudna przypadłość. Ja na Twoim miejscu poszukałabym innego mieszkania, gdyz takie tłoczenie się w domu pełnym ludzi + trochę toskyczne związki z domownikami dobrze nie służą prawidłowemu powrotu do zdrowia i normalności. Porozmawiaj z mężem na ten temat i jak najszybciej pomyślcie nad zmianą mieszkania, miejscowości. Teraz liczy się Twoje zdrowie i zdrowie dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem po rozmowie z męzem . jest on po mojej stronie, i szukamy mieszkania. tylko boli mnie jeszcze ta niecierpliwosc czekania na niego i udawanie w domu ktorym obecnie mieszkam ze jest wszystko dobrze. narazie czuje sie jak bombel na wodzie ktory moze wybychnac. a czcemy sie rostac z nimi w jakiejs zgodzie. chyba z tym najgorzej nie moge sobie poradzic. dziekuje za porade

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelina8215, nie bierz do siebie banerka z podpisu!! :lol:

Nic co piszesz nie jest głupie :oops: nie krytykuję treści tylko formę...

 

Wiesz, to nie jest prywatny blog tylko publiczne forum, kto je rybę nożem w restauracji, naraża się na docinki :P a u siebie jak kto chce.

 

Nie luuubię natykać się na takie posty, zaczynają mnie boleć zęby :? i złośliwość się od tego nasila...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelina ale nikt ci nie kazał żenić się z chłopakiem z którym nie masz gdzie mieszkać. Nikt wam nie kazał robić dzieciaka skoro nie maci narazi warunków aby go wychować. Ślub powinno się brać po tym jak już zorganizuje się jakiś własny skromny kąt, a na dziecko decyduje się wtedy gdy ma się czas, warunki i pieniądze aby go wychować.

 

Po co ten pospiech? No chyba ze masz 35lat i tykający zegar biologiczny to rozumiem.

A jeśli nie to dlaczego nie poczekaliście aż wyzdrowiejesz, aż zarobicie trochę grosza by coś wspólnie wynająć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem ze może za szybko. Jak brałam ślub to zdrowiałam. Po ślubie skończyłam szkołę. Ludzie z którymi miałam zamieszkać, byli życzliwi dla mnie jak ich odwiedzałam. Wydawało mi się , ze zakceptowali moją chorobę i będzie dobrze. Mieliśmy przed ślubem mieszkanie na oku ja chciałam bardzo je wynająć, ale mój mąż był jednak trochę przeciwny i uległam. Mój mąż ma brata który mieszka na górze domu i w tym czasie jak my chcieliśmy wziąść ślub on chciał się budować. Mówił wtedy ze to szybko pójdzie chociaż ja tej pewnosci nigdy nie miałam i miałam racje. Mój mąż mówił ze potem pójdziemy do góry. Na dzień dzisiejszy to spłata kredytu działki i jakies 10 lat to jeszcze potrwa. A jak miałam tu się osiedlic na stałe to chciałam sie jakos rozwijac bo terz juz swoje lata mam bo koło 30 a z dnia nadziem babcia zaczeła mnie coraz bardziej irytowac a wszczegolnosci jak zaszłam w ciaze. I tak to wyglądało zanim wziełam slub. A dzidziusia chciałam miec juz bo czułam sie na siłach. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest chyba tylko 1 sensowne rozwiązanie. Wyprowadzić się.

Teściowie Cię nie lubią wyraźnie a mężowi nie przeszkadza to jak Cię traktują? Pogadaj najpierw z nim, może on pogada z teściami i się jakoś ułoży. Ale nie wydaje mi się i wcale się nie dziwię. Ja też bym nie chciała żeby mi dwoje dorosłych dzieci wraz z żonami i wnukami siedziało na głowie na czas bliżej nieokreślony. Wiadomo że nie jest najłatwiej iść na swoje, ale tak trzeba. Może rodzice męża chcą mieć trochę spokoju na starość, a właśnie do nich dotarło te 10 lat spłacania kredytu za działkę z jednej strony, brak jakichkolwiek działań z drugiej i doszli do wniosku że wcale im się to nie podoba...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i tak starałam sie to mężowi przez ostatni czas pokazać, a nie chciałam go stracić. Tylko teraz dopiero otworzyły im się oczy jak nie mamy gdzie iść. A jak mielismy wmiare dobre mieszkanie do wynajecia to wtedy tego nie widzieli. Wiem bo jego bratu jest łatwiej bo maja swoje pokoje i kuchnie. To i bardziej lubia a mnie nie bo im sie krence. Ja to dawno wiedziałam,a dzisiaj to do mnie dotarło doładnie. Mamy mały plan ale realizacji troche dłuszy . Wezme oddech i wgarsc i mam nadzieje ze to przetrwam dopoki nie na swoje. Dzięki za wasze rady i nie bede sie załamywac ze to ciągle ja zle coś robie. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×