Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja?? i samotność / obsesja??


Gość oczko1987

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę tu bo muszę się przed kimś wygadać;/ mam 21 lat(w sierpniu skoncze 22), chodze na studia na psychologie... na 2 rok. zawsze mnie to interesowało, chcialam pomagac innym, jednak to chyba ja sama potrzebuje pomocy. generalnie to moi rodzice i nawet lekarka ogolna stwierdzila, ze sama sobie wmawiam chorobe i powinnam sobie sama poradzic, skoro jestem na psychologii... to jest straszne, ale ja wiem, ze mam objawy depresji, wiem, ze mam bledne myslenie, wiem co jest w nim nie tak, ale nie potrafie go zmienic! a wkoncu chyba powinnam skoro sie ucze tego i mam pomagac innym... 2 lata temu rzucil mnie facet, ktory byl dla mnie calym swiatem, zrobilabym dla niego wszystko, taka moja pierwsza i chyba jedyna milosc, teraz utrzymujemy kontakty na gg i przez kom... nabawilam sie strasznego leku przed opuszczeniem, bo on zostawil mnie jakos tak strasznie szybko, w 5 dni mu sie wszystko cale 1,5 roku razem odwidzialo... nie poszlam z nim na basen (po raz 3... a on bardzo lubil plywac, jednak mialam wczesniej mononukleoze zakazne i zakaz sportu przez 3 miesiace -a minal wtedy miesiac, najpierw sie zgodzilam, ale potem mama rpzekonala mnie by sluchac sie zalecen lekarza..), poklocilismy sie o to, nie odzywalismy kilka dni ,w 5 dniu poprosil o spotkanie powiedzial ze nie pasujemy do siebie, ogolnie ze mamy inne rodziny, znajomych, ze nie ma tematow do rozmowy, ze jestem idealistka a on realista... bylam w szoku... kilka dni wczesniej jeszcze bylo pieknie, pisal ze przeciwienstwa sie przyciagaja, ze kocha mnie z kazdym dniem wiecej itp... ja akceptowalam go w 100% i nagle taki zonk... probowalam o niego walczyc jeszcze , on mowil ze jak sie zmienie to on moze pomysli nad powrotem, ale nie obiecuje... jak pytalam co mam zmienic, to on : nie wiem.... probowalam sie zmienic, wzielam sie za siebie ,zaczelam biegac, pracowac w wakacje itp. i tak nie wiedzialam czy o takie zmiany chodzi... on w koncu odebral calkowicie nadzieje ale nie chcial dac mi spokoju, chcial sie kolegowac na sile, potem zrobil mi swinstwo z blogiem, bo podal jego adres swojemu koledze z ktorym zaczelam sie kumplowac, tam bylo o tym jak on mi sie bardzo podoba itp/.... glupio wyszlo i popsul cala relacje z tym kolega mi... zdradzil tajemnice, ale przeprosil i wybaczylam... ciagle mi pisze o swoich sercowych sprawach to tak bardzo mnie boli jakby mi ktos wsadzil noz w serce i przekrecal.... skarzy sie na samotnosc, pisze o nowych swietnych kolezankach.. a mnie to boli... raz go prosilam by nie pisal, ale po jakims czasie najwyrazniej zapomnial i katuje mnie swoimi sprawami sercowymi.... nie umiem go traktowac jak zwyklego kumpla(on chyba mysli ze sie odkochalam...bo w koncu 2 lata..) ale to nieprawda... wszyscy radza zerwac kontakt, ale nie umiem mu nie odpisac na sms, nie odebrac telefonu, nie umiem poprostu.... po tym jak ze mna zerwal zawalilam pierwszy kierunek studiow, nie moglam sie skoncentrowac na nauce... teraz tez kompletnie nie moge, ciagle placze, ruminuje (wspominam).... mam klopoty ze snem, wiem ze ta "zaloba" po nim powinna trwac rok, a tu trwa prawie 2 lata, to chyba nienormalne.... mam jakis kompleks ze znowu ktos moze mnie akceptowac, a nagle miec pretekst i przestac.... panicznie sie tego boje... w dodatku jestem bardzo samotna, mam tylko 3 dobre kolezanki, poza tym wokol jest pustka..., baaardzo rzadko chodze na imprezy bo nie mam do kogo... kiedys bylam smielsza, bardziej ufalam ludziom, weselsza.. mialam w liceum wlasna paczke (rozpadlo sie kiedy kazdy wybral inny kierunek studiow) cierpialam, probowalam to wskrzesic, ale potrzeba checi z obu stron a nie tylko z jednej... potracilam waznych dla mnie ludzi, tylko z powodu uplywu czasu i innych studiow... w dodatku jedna kolezanka z tej paczki, zaczela sie umawiac na spotkania ze mna owszem, ale nie przychodzic...wymyslajac setki glupich powodow, w koncu jej napisalam ze mam dosc i koncze znajomosc ... po kolejnej takiej akcji, wokol mnie zrobilo sie pusto, a tak chcialabym byc dla kogos wazna, komus potrzebna. nie mam rodzenstwa, wogole mam mala rodzina(czesc poklocona z moimi rodzicami,dlatego nie mam kontaktow z bracmi ciotecznymi), czuje sie tak samotna dlatego... marza mi sie imprezy, wyjscia do pubow, ale nie mam z kim(oprocz tych 3 kolezanek) w dodatku czuje ze wszyscy po kolei mnie opuszcza, ze niby silne znajomosci sie koncza... a ja zawsze staralam sie o nie walczyc... to tak w skrocie... przez to tak czesto placze... i nie mam zadnej radosci z zycia. kazdy i tak odejdzie... i nie umiem sobie znalezc innych, nowych znajomych, takich waznych osobek, dzieki ktorym chcialoby sie zyc i moze moglabym kiedys zapomniec o mojej milosci?...choc juz watpie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za pasqdny, obrzydliwy typ, aż się robi niedobrze jak się o takim czyta!! Uciekaj od niego jak najdalej, dla swojego własnego dobra, nie widzisz że dręczy Cię psychiczne, :shock:

 

Co do znajomych, to naprawdę niewielu ma się przez całe życie, tak to jest że na jakimś etapie ludzie są dla siebie ważni, a potem ich ścieżki się rozchodzą, zostaje 2-3 przyjaciół jeśli sie ma szczęście, a oprócz tego znajomi ze szkoły zmieniają się w znajomych ze studiów, potem z pracy, jeszcze inni związani są z hobby... Tak po prostu jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczko to tylko jakiś facet, czasem związki wychodzą a czasem nie, nie rób z tego takiej tragedii bo to aż śmieszne jest. Niektórzy ludzie muszą żyć np z kalectwem a ty robisz wielką tragedie tylko z tego że rzucił cie facet. A co mają myśleć dziewczyny które nigdy faceta nie miały i mogą nigdy nie mieć bo są np mniej urodziwe?

 

doskwiera ci samotność? skad jesteś może z moich okolic jeśli tak to pójdziemy razem do pubu pogadać albo na jakiś film do kina

 

psycholodzy :]:]:]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej myślę że ludzie dobrze Ci radzą, powinnaś z tym facetem zakończyć znajomość raz na zawsze. Bo on Cię wyraźnie wykańcza. Jeśli nie możesz przestać go kochać a nie ma szans na kontynuację związku to odetnij się od niego. Nie będziesz cierpieć bardziej niż teraz, tak myślę.

Wiem jak to jest kiedy wszyscy się odwracają. Ja już nie mam własciwie nikogo z kim mogę pogadać, umówić się gdzieś, iść na imprezę. Jedynie na uczelni mam się do kogo odezwać, ale muszę grać że wszystko jest ok.

Boisz się odrzucenia? Dlatego tak trudno Ci nawiązywać znajomości? Jak dobrze to znam. Ale staraj się to pokonywać. Naprawdę się opłaca. Nie pozwól żeby przyszedł dzień w którym stwierdzisz że już naprawdę nikogo nie ma. Bo wtedy będzie baaardzo cięzko wyjść z powrotem na świat. Wiem co mówię.

Nieporozumienia wyjaśniaj na bieżąco i spokojnie. Daj odczuć znajomym że jesteś do nich zawsze pozytywnie nastawiona ale masz też swoje potrzeby. I nie rób nic na siłę. nie narzucaj się. Nie zrywaj znajomości gdy ktoś przez parę dni nie ma czasu się spotkać. Mogło mu naprawdę brakować czasu. Powiedz że by się odezwał kiedy będzie miał czas, bo chcesz pogadać/ dawno się nie widzieliście itp.

Uwierz że ludzie też cię lubią/potrzebują/ nie mają nic przeciwko Twojemu towarzystwu tylko bardzo nie lubią kiedy ktoś ich oskarża że NIGDY nie mają czasu... ZAWSZE się spóźniają, odwołują spotkania. To Twoje myślenie każe Ci tak na nich patrzeć. Daj ludziom szansę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×