Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pomóc osobie bliskiej z nerwicą lękową


smoku

Rekomendowane odpowiedzi

Witam; mam pytanie odnośnie nerwicy lękowej. Sprawa jest mniej więcej taka;

Moja dziewczyna (ehm) zachorowała na nerwicę na 3cim roku studiów, miała 21 lat.

Na początku źle to rozpoznano, a raczej trafiła do 'specjalisty' od którego trzymają się daleka inni lekarze; sprawę

grzecznie mówiąc, spieprzono, jak i dostała leki uzależniające i odstawienie tych leków zajęło dużo czasu. Nerwica była tak silna, że ona bała się wyjść z własnego pokoju; nie mniej studia ukonczyła, dzięki determinacji własnej matki, która ją niemal siłą wywlekała na uczelnię. 5 lat temu znaleźliśmy fachowca od leczenia nerwic (bardzo polecanego przez wielu lekarzy) który uświadomił mojej dziewczynie, że choruje na nerwicę lękową; że jest psychicznie zupełnie zdrowa, a to czy wyjdzie/czy bedzie sobie radzić w dużym stopniu zależy od niej samej. Przepisano leki + została skierowana na psychoterapię. Aha, moja dziewczyna miała jedno traumatyczne przeżycie, związane ze śmiercią rodzica - to podejrzewane jest jako przyczyna choroby. Więc, minęło ponad 10 lat od pojawienia sie choroby. Stan się polepszył, jak wtedy bała się wyjśc z pokoju, tak teraz pójdzie sama nawet kilometr od domu. Więc w czym problem? Czy może dać radę i pójść dalej? Nie mieszkam kilometr od niej, jestem w mieście o 50 km obok. Ona się po prostu boi, i choć ma już 30tkę, to dalej niż 1 km nie pójdzie (nie pojedzie) bez własnej matki. Nie rozumiem tego rodzaju problemów; sam mam szereg przeżyć; przeszedłem bardzo ciężką chorobę, ale czasami ten brak zdollności funkcjonowania bez własnej matki wygląda mi na swego rodzaju ucieczkę. Ona chodziła na psychoterapię, ale psychoterapeutka prowadząca stwierdziła po roku, że nie ma nic więcej do zrobienia, pacjentka sama musi zacząć działać. Nie wiem jak ją zmotywować; czy w ogole da rady zmotywować? Czy lęki mogą być tak zniewalające, że 30-latka nie jest w stanie funkcjonować bez matki? Raz udało się nam pojechać dalej niż 1 km; ale w jednym momencie - lęk - telefon do mamy i ucieczka do domu. Mi się wydaje, że osoba po 30tce, z lękami; nie powinna mieszkać z rodzicem - chocby po to, żeby się usamodzielnić, albo jeśli naprawdę chce sobie pomóc. Pytam o radę; bo sam sie obecnie zastanawiam, co z tym zrobić. Aha, ona bierze leki; coś z drugiej generacji lęków anty-depresyjnych.

Dziękuję za informacje.

;)

Smoku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, sprawa nie jest prosta. Po pierwsze, mieliście pecha z tym, że pierwszy lekarz przepisał leki uzależniające. Trochę czasu zmarnowaliście niepotrzebnie, ale trudno... Według mnie rzeczywiście lęk związany jest z utratą rodzica, z sytuacją traumatyczną. Jak widać, matka kojarzy się jej z bezpieczeństwem, schronieniem. Ten lęk może być objawem ukrytych problemów. Może w taki symboliczny trochę sposób (chęć powrotu do matki) objawia się lęk przed samodzielnością. Może jest to forma ucieczki. Myślę, że lęk może tak paraliżować życie i nic w tym nadzwyczajnego, że ona nie może funkcjonować bez matki. Może należałoby włączyć matkę w terapię. Nie wiem też, na czym polegałoby to, że pacjentka musi zacząć sama działać. Mam nadzieję, że terapeutka pokazała jej, jak to zrobić. Jeśli mimo wszystko Twoja dziewczyna jest oporna i psychoterapia nie zadziałała, to albo psychoterapeuta powinien dobrać odpowiednią metodę, albo dłużej może z nią popracować. Sam nie wiem. Ty też powinieneś z nią rozmawiać, spytać, jak wyobraża sobie przyszłe życie, pracę, związek z Tobą. No i pewnie powinniście porozmawiać o wspólnym zamieszkaniu. Może to jest wyjście. To tyle na gorąco. Nie jestem psychoterapeutą, więc to moje osobiste refleksje :) Pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciezka sprawa bo dopoki ona sama nie podejmie walki z choroba ( jak narazie tylko ucieka) to nikt za nia tego nie zrobi, ani leki ani psychoterapia. w sytuacji takiej jak opisales ze jedziecie samochodem a ona czuje lek i ucieka powinna przeczekac ten atak leku i nie rezygnowac z tego co miala zamiar robic. te leki nia zadza ale i ona nie chce tak naprawde z tym walczyc. mnie tez mnostwo razy lapia leki jak jestem w tej samej sytuacji - z moim chlopakiem w samochodzie, wiem ze jest to bardzo ciezkie ale wiem tez ze nie moge w tym momencie sie zawrocic. zazwyczaj mowie jemu ze mam atak paniki (on o wszystkim wie, zreszta sam kiedys mial epizod nerwicy wiec mnie rozumie ) i razem mnie uspokajamy tzn mowie sobie na glos ze zaraz mi przejdzie, ze tak juz nie raz mialam i zawsze przechodzilo, oddycham gleboko i przechodzi. zreszta ataki paniki moga sie pojawic wszedzie a przyczyna moze tkwic w zupelnie innym miejscu. nie wiem jaki jest powod nerwicy twojej dziewczyny, smierc rodzica mogla byc czynnikiem zapalnym ale to bylo 10 lat temu, ona musi miec w sobie nadal jakies nierozwiazane konflikty, lęki o cos (o zycie na wlasna reke, oddzielenie sie od mamy, o zdrowie mamy , nie wiem, hipotetyzuje) i ten lęk prawdziwy gdzies umiejscowiony objawia sie potem atakami paniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem ze jest to bardzo ciezkie ale wiem tez ze nie moge w tym momencie sie zawrocic. zazwyczaj mowie jemu ze mam atak paniki (on o wszystkim wie, zreszta sam kiedys mial epizod nerwicy wiec mnie rozumie ) i razem mnie uspokajamy tzn mowie sobie na glos ze zaraz mi przejdzie, ze tak juz nie raz mialam i zawsze przechodzilo, oddycham gleboko i przechodzi.

 

to dobre metody na walkę z atakami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Bardzo wam dziękuję za sugestie; w tym tygodniu będę rozmawiał z jej lekarzem/terapeutą. Mówił, że chce się ze mną spotkać i parę rzeczy omówić. Sądzę, że Rena da radę, ale musi mieć ku temu motywację no i oczywiście wziąć sie do pracy. Jeśli chodzi o przyczynę tych lęków, to nadal jest to pod znakiem zapytania; były sugestie odnośnie traumy po śmierci ojca, jak i dziadka. Pisaliście o zamieszkaniu razem; tak, myśleliśmy o tym, ale problem polega na tym, że Rena boi się być z dala od Matki; raczej trudno współżyć we trójke. Staram się jej to od pewnego czasu uświadomić; jak i, że matki nie bedzie miała przez całe życie i że kiedyś musi się usamodzielnić. Jeszcze raz dziękuję za wasze komentarze. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!!!

Smoku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smoku przede wszystkie niestety ale lęki mogą być tak silne że nie pozwalają na wiele rzeczy, i chociaż czasem wydaję się to wręcz śmieszne, jak choćby to że 30 latka dalej niż kilometr nie wyjdzie bez matki. Ale tak jest niestety w tego rodzaju historiach, oczywiście nie zawsze ale JEST. Oczywiście terapia i jeszcze raz terapia, szczególnie że macie już dobrego specjalistę i jak piszesz wiele pomógł i dobrze. Skoro już się coś poprawiło to jest baaardzo duża szansa na to że pójdzie to dalej w tym dobrym kierunku, nie trać cierpliwości, fajnie że ją wspierasz i jak widzę bardzo aktywnie, to bardzo ważne, bo nerwica często nei chce przejść mimo że wile już się zrobiło w tym kierunku. Ale walczcie i ona wyzdrowieje i wtedy matki też nie bedzie potrzebować w takim stopniu jak teraz. Powiem ci jeszcze, że bo ja akurat nie mam problemów z wychodzeniem gdzieś dalej bez nikogo, może czasem ale to dlatego że źle się czuję. Natomiast moja siostra ma tak silne lęki co dop tego, że nie wyjdzie z domu bez swojej córki dalej niż do sklepu, córka chodzi do gimnazjum a ona ją wszedzie ciąga jak tylko coś musi załatwić, kiepska to sprawa bo mała czasem opuszcza przez to szkołę, i pedagodzy już się tym interesują a siostra co? po latach leczenia, pobycie w szpitalu, ma świadomość nerwicy, i jest pewnie jakoś lepiej niż było ale na pytanie czemu córki nie puszcza do szkoły, płaczę mówiąc że by chciała ale nie może się przemóc. Tak więc lęki potrafią być naprawdę okropnie silne. No nic życze dużo cierpliwości i wygranej z tym CZYMŚ. POzdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smoku, hej ja mam 32 lata i tak samo jak twoja dziewczyna nie wychodzę dalej jak km od domu :oops: Na samym początku tak samo nie wychodziłam nigdzie bez mamy nawet do pobliskiego sklepu, :oops: no ale teraz jest już lepiej bo wychodzę sama albo z dziećmi ;) Musisz zrobić tak żeby czuła się przy tobie jak przy mamie czyli powinna czuć się przy tobie bezpieczna, powinieneś jej dać do zrozumienia że wiesz co ona czuje jak oddala się od domu ten km Bardzo dobrze że idziesz do tego terapeuty on ci nakreśli jak czuje się twoja dziewczyna podczas oddalania się od mamy i domu Mi bardzo często pomaga podczas ataku jak zadzwonię w tym czasie do zaufanej osoby która o mnie wie i wtedy atak powoli mija może zasugeruj to twojej dziewczynie że podczas ataku niech tylko zadzwoni do mamy to zobaczy że minie wtedy atak ;) Życzę wytrwałości bo tego ci potrzeba i daj znać jak tam było u terapeuty ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×