Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak to sie zycie moze zmienic


giani

Rekomendowane odpowiedzi

Pozwole sobie na moim przyapdku opisac jak mozna z stanu naprawde beznadziejnego , z natrectwami uniemozliwiajacymi calkowicie jakiekolwiek normalne funkcjonowanie dojsc do stanu wzgledniego do przyjecia

Oto co pisalem jeszcze niedawno

Czesc pozwolicie ze krotko opisze swoja sytuacje- nerwice natrectw mam od 13 roku zycia(teraz 22), do 19 roku nie stanowilo to problemu i nie bylo rozpoznane a raczej traktowane przez rodzicow jako kolejny zajob i cos z czego nalezy sie smiac.Od 19 roku zycia wpadlem w czarna dziure- mam natrectwa zwiazane z oddechem- np nie jestem w stanie wytrzymac widoku pary na mrozie, mysli ze mam cos w nosie czy tego ze klatka poersiowa sie porusza. Do lekarza wlasciwego trafilem po pol roku- diagnoza depresja- leczenie Asentra. Leczenie gowno dalo wiec po nastepnych 9 mieisacach(juz z naprawde potezna nerwica) trafilema na psychoterapie i zmiane lekarstw( Fevarin i Mepharis). W miedzyczasie pobyt w kilinice nerwic, kolejna psychoterapia i proba leczenia niekonwencjonalengo. Dodam ze staram sie wypelniac to co wyszlo na psychoterapi- wyprowadzilem sie z domu od rodzicow( ale nie na dlugo, nie dalem rady, troche na mnie naciskali ze wzgeldow finansowych oraz dlatego ze malo tam mieszkalem), staralem sie uzdrowic sytuacje domowa wiele rozmawialem z nimi, staralem sie otworzyc na ludzi - zmienic swoj styl zycia - wiecej spotkan ze znajomymi, codziene wyjscia na miasto itd.

Nie chce sie uzalac nad soba, Nie daje sobie zupelnie rady, natrectwa to juz cale moje zycie, zajmuja mi z 8-10 godzin dziennie. Wlasciwie caly czas sie dusze, zyje w straszliwym leku i bez widokow ze bedzie lepiej.

Teraz po niecałym roku od tamtej daty sytuacja przedstawia sie zupelnie inaczej i nie jest to kwestia jakichs cudownych metod w stylu hipnozy czy zmiany lekow a tylko i wylacznie pracy nad soba i uczciwej psychoterapii.Otoz nauczylem sie jednej podstawowej rzeczy- podczas psychoterapii nie moze byc tematow tabu bo niestety im cos jest bardziej wstydliwe tym zapewne wiekszy problem stanowi i tym bardziej nalezy go doglebnie rozgryzc. Jak czegos lekarzowi/psychologowi nie powiemy to tracimy na tym tylko my bo tracimy szanse na uzyskanie pomocy. Obecnie nie mam w psychoterapii zadnych oporow - gdy przykladowo zdazy mi sie spac do 13 to mowie to otwarcie , gdy nie pojde na zajecia to tez tego nie ukrywam, podobnie ma sie sprawa w duzo bardziej z pozoru wstydliwych sprawach

Nie ukrywam ze moja rodzina poniosla duze koszty mojej choroby( nie mowie tu o takich jak comiesieczne 400 zl na terapie plus leki plus zakup mieszkanka ktore okazalo sie konieczne a ktore bardzo mi pomoglo usamodzielnic sie)ale takze moich wybuchow zlosci, sadystycznego uzalania sie i grozenia samobojstwem czy zarzucania im ze moja nerwica to ich wina. Owszem moja nerwica wziela sie z bledow wychowawczych rodzicow i tak jest chyba najczesciej ale musimy pamietac ze chyba zaden rodzic nie chce dla swojego dziecka zle i ze bledy te wynikaja z niewiedzy/nadopiekunczosci lub z prostego faktu ze sami rodzice sa na wskroś neurotyczni i inaczej wychowac po prostu nie potrafia- w takim wypadku zamiast byc wkurwionym bardziej wlasciwe jest uczucie wspolczucia i zrozumienia. Choc troche sie tej zlosci wstydze- to jednak naturalny etap i najpierw trzeba byc wkurwionym na maska aby moc pewne rzeczy zrozumiec

Wyjasnie tez po co pisze ten post- sam osobiscie jeszcze rok temu mialem silne mysli samobojcze, osobiscie nie wierzyłem juz w to ze kiedykolwiek bede w stanie jakkolwiek funkcjonowac i bylem zle nastawiony w stosunku do terapii jak i calej rodziny. Teraz widze ze nawet w najczarniejszych chwilach nie wolno sie poddawac a gdy znajdzie sie dobrego terapeute ( polecam poszukac takiego na stronie PTP)to naprawde sa saznse na lepsze zycie

Po drugie wiem tez ze to nie slogan iz po psychoterapii jest sie zupelnie innym czlowiekiem- moje zycie wywrocilo sie do gory nogami, moje postrzeganie swiata jest teraz zupelnie inne niz kiedys , moje kontakty z ludzmi sa nie tylko latwiejsze( a jeszce pare lat temu mialem problem zeby odezwac sie do dziewczyny)ale takze glebsze

Pozdrawaim i zycze duzo wytrwalosci w leczeniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hey giani:)

miło slyszeć, że Twoja praca nad sobą przyniosła tak wspaniałe rezultaty :)

Sama zapisałam się na to forum też ok rok temu i choć nie uczęszczam na psychoterapię to jednak z czystym sumieniem powiem, że fundalentalna zmiana zaszła w moim życiu, a mianowicie przestałam nienawidzić samej siebie; heh, nie mówię, że kocham siebie, ale na pewno szanuję się bardziej niż dotychczas i jest mi łatwiej; no i walczyć zamierzam dalej;

powodzenia w walce o siebie i własne szczęście i wytrwałości również dla Ciebie giani :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje za dobre slowo

Oczywiscie pewne elementy natrectw mi jeszcze pozostaly - chociazby od pewnego czasu meczy mnie dosyc mocno poczucie winy a raczej neurotyczne poczucie winy. Pewnie wiaze sie to z dosyc duzymi oczekiwaniami jakie miala i wciaz ma wobec mnie mama(a to posrednio wiaze sie z sukcesami naukowymi i zawodowymi starszej siostry)a takze z rygoryzmem tego wychowania . Moi rodzice nie wymagali ode mnie wiele wiecej niż tylko dobrych wynikow w szkole tak wiec nie wynosilem w domu smieci, nie chodzilem do sklepu rano czy tez nie zmywalem naczyn a w wieku starszym czesto mieli do mnie pretensje ze jestem leniwy, ze inni "maja juz dzieci", ze nie mozna na mnie polegac itd. Mocno zapadlo mi w pamieci ze w wieku wczesnoszkolnym moja mama odrabiala ze mna lekcje, spisywala prace domowe i podkreslala szlaczki w zeszycie, Doszlo do tego ze gdy przychodzilo do pisania pierwszych wypracowan moja matka zawsze krytykowala moje prace ze sa zbyt krotkie, malo tresciwe, ze zly styl itd i oczywiscie konczylo sie to tym ze ona sama pisala je za mnie a ja je tylko przepisywalem( co okazalo sie o tyle dziwne ze w liceum polonistka stwierdziła ze mam talent literacki i pisze zdecydowanie najlepiej z calej klasy). W ogole moi rodzice podkreslajac ze jestem bardzo zdolny cały czas stwierdzali ze to robie zle, tamto powinienen zrobic lepiej i w ogole jestem leniwy i nieprzygotowany do zycia.

Tak do konca nie wiem czy mozna sie pozbyc cech neurotycznych ktore sa zaszczepianie w nas od dziecinstwa ale jestem przekonany ze w przypadku podobnym do mojego gdy intensywnosc natrectw uniemozliwia normalne zycie jedynym rozsadnym rozwiazaniem jest psychoterapia ktora niestety w naszych warunkach jest dostepna wlasciwie tylko prywatnie co uwazam nie tyle za skandal co za zwykle marnowanie potencjalu tworczego dziisiatek tysiecy w zdecydowanej wiekszosci bardzo zdolnych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Giani, czemu uważasz , że psychoterapia, to tylko prywatnie?Ja od 4 latach chodze normalnie do przychodni. Moja terapeutka ma też prywatny gabinet, ale po co mam za to płacić, skoro moge mieć za darmo? Kobieta jest świetna, bardzo mi pomaga. Absolutnie mam odmienne zdanie w tym temacie, trzeba tylko dobrze poszukać. Zanim trafiłam na tę osobę, chodziłam do innych. Niestety, nie pomogli mi. Ale to chyba wina metody. Widze spore różnice między sposobami prowadzenia terapii. W każdym razie myślę, ze dobry terapeuta nie jest jednoznaczne z prywatnym. Nigdy nie brałam pod uwagę opcji , ze będę się leczyć prywatnie. Bo to nie idzie się raz na 3 miesiące, tylko raz w tygodniu. Zresztą, chyba wielu terapeutów ma i prywatne gabinety i pracuje w NFZ:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×