Skocz do zawartości
Nerwica.com

już nie ma sensu..


już nic..już nikt

Rekomendowane odpowiedzi

Ja nie potrafię sobie już pomóc.. Mój problem to osoba, bez której nie wyobrażałam sobie życia. On odpuścił sobie mnie, był obojętny, nie odzywał się do mnie przez jakiś miesiąc.. Teraz się rozstaliśmy.. ja sobie z tym nie radzę. Jestem w kompletnej rozsypce.. narkotyki, leki, papierosy i sex.. chciałam z tym skończyć, z nałogami, z używkami.. - teraz chyba już nie mam po co. Teraz ja umarłam psychicznie, po co więc trwac bez sensu?.. Czy nie lepiej skończyć?.. Szukam pomocy, choć czuję, że jest to beznadziejne..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już nic..już nikt, szybciutko do psychiatry i psychologa, potrzebujesz fachowej pomocy, nie ma się co wstydzić ani z tym zwlekać, naprawde wykonaj tylko jeden krok, opowiedz o wszystkim psychiatrze i pozwól ze się tobą zajmie:-)

Powiedz o wszystkim najbliższym ci osobom, one napwno udzielą ci wsparcia i jakoś pomogą dojść do pionu, bo to jest możliwe :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksalnie, czasem musi się zrobić bardzo beznadziejnie, żeby człowiek zmobilizował się do walki... podnosisz się, gdy ci się wydaje, że jesteś na samym dnie... to się da zrobić, głowa do góry. ucieczka w używki to nie sposób, to pomaga tylko na chwilę. zwróć się po fachową pomoc, warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak.. Owszem, lecz to dla mnie jest już bez sensu. Nigdy nie znajdę kogos takiego jakim był on. Już nigdy nikogo nie pokocham tak mocno. On był zawsze, On - kiedy rodzice się kłócili, omawiali rozwód, On - kiedy były problemy w szkole, On - kiedy męczyły mnie używki, On - kiedy rodzice chcięli oddać mnie na odwyk.. Opiekował się mną, kochał.. pisał wiersze, był ze mną w każdej minucie.. A teraz? - a teraz go brak.. To wszystko takie skomplikowane. Ja nie chcę już.. Ja nie mam siły.. Oddałam mu wszystko - On wziął i odszedł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już nic..już nikt, Musisz dojść do momentu w swoim życiu gdy uwierzysz, że to Ty jesteś najważniejsza, że to Ty kierujesz swoim życiem i ono może być takie jak Ty chcesz. To czy znajdziesz jeszcze kogoś kogo będziesz kochać całym sercem pozostawmy jako tajemnicę przyszłości.... a narazie musisz nauczyć się radzić sobie z własnymi emocjami....dlatego naprawdę szybciutko powinnaś udać się po pomoc do specjalisty..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już nic..już nikt, na prawdę jeśli nie masz siły i nie chcesz już nic ciągnąć to dlaczego tu piszesz? Bo jest inaczej. Widać masz jeszcze wystarczająco energii żeby zapytać kogoś o radę co zrobić ze swoim życiem. Więc jazda do specjalisty jak napisali wyżej. Zawsze warto spróbować sobie pomóc. Pozdrawiam i witam serdecznie na forum ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez napisałam powyżej, że chcę pomocy ale nie wiem już jak sobie pomóc, bo wszystko to mnie przerasta ;( Może masz rację.. faktycznie lepiej nie pisać, pomoc samej sobie nigdy mi nie wychodziła, ale zaszkodzić - zawsze wiedziałam jak. Teraz też wiem. Pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

już nic już nikt nie dziwię się tobie że cię to przerasta....

wszystko naraz się kumuluje, z tego co można wywnioskować to długi czas miałaś problemy z używkami prochy, narkotyki itp. a tu jeszcze odejście ukochanej osoby. Nic tylko usiąść i koniec. Ja co prawda nie brałem nigdy żadnych odurzaczy ale domyślam się jak się przez to potrafi człowiek męczyć, a szczególnie kiedy próbuje z tego wyjść... (taki znajomy mój to przechodził kiedyś) Ale za to kiedy byłem parę lat temu w dołku, miałem bardzo silną fobię poznałem dziewczynę i była całym moim życiem, WSZYSTKIM i w końcu mnie zostawiła tak z dnia na dzień, to był koszmar chciałem się zabić, czułem że już nic nie może mnie spotkać dobrego, (ja z fobią, sam) ze to wszystko się skończyło, czułem ze nie poradzę sobie już z niczym, wszystko się nasiliło, miałem wtedy maturę itd

jakoś przeszło po paru miesiącach, ale nie samo, po prostu zacząłem myśleć co ja mogę jeszcze od życia chcieć, co ono mi może dać, mnie zdziwaczałem kolesiowi, i zrozumiałem że chcę żyć dla choćby najmniejszych przyjemności, np może się to wydać głupię ale dla wypicia browara przed filmem, bo chodzi o drobne sprawy i powoli stawałem na nogi po tym załamaniu, Nie mówię co co masz robić tak po prostu chciałem ci to napisać. Na pewno ze wszystkim naraz nie dasz rady, ale pomyśl tak po kolei, może jednak znajdziesz siłę??

a na pewno znajdziesz!!

Spróbuj stłumić żal, jeżeli już wyszłaś z uzależnienia choć trochę, to nie wracaj do tego!!! nie wracaj Zobaczysz że już niedługo to ON ON ON zamienisz na JA JA JA JA Trzymam kciuki

 

---- EDIT ----

 

Przeciez jest jeszcze tyle pięknych rzeczy na świecie!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz.. trochę ciężko mi, "spowiadać się" osobie, której płacę stawkę godzinną a ona siedzi i odlicza czas, bo za to mu płacę - na koniec jakaś gadka - zresztą taka jakiej udzielają mi wszyscy - "Musisz pomyśleć o tym dobrym, o tym co Ciebie czeka - nie myśl o tym co było, bo to nie wróci, jeśli będziesz pragnęła to zmienić.." Tak.. Tak jest.. Ale czy ja pragnę to zmienić?.. Chyba nie.. a raczej - sama już nie wiem "czego pragnę' :( To wszystko jest zbyt skomplikowane.. Chciałabym się urodzić z gotową receptą na życie, z planem, w którym punkt po punkcie, opisane jest, jak żyć. Wolałabym wyrzucić z siebie wszystkie myśli i na trwałe utkwić w marzeniach. Wiem, że jestem chora, wiem, że powinnam się leczyć, bo moje nerwy są w strzępkach, a psychika rozbiła się już dawno w drobny mak.. - wiem. Ale boję się, a może nie chcę?. podjąć walki.. To co mam w sobie, te sprzeczności, uczucia.. Ciężko mi opisać, pewnie i tak nie rozumiesz o czym mówię..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może ci się po prostu nie chce podjąć tej walki. A życie warto przeżyć idąc na żywioł. Czasami wyjdzie czasami nie. Nie warto żyć według sztywnego planu. Poza tym nie sądzę żeby ktoś chciał żyć nie szczęśliwy więc chyba chcesz jednak się wyleczyć hm? ;) A z psychologami to trzeba czasami dobrze wybrać, zdobyć trochę opinii i przemyśleć czy taki a taki będzie mi odpowiadał. Może jak nie masz na prywatnego pieniędzy to idź do państwowego hm? Warto spróbować, a puki co to możesz też się nam tu pozwierzać i zobaczyć czy coś możemy doradzić. Zapraszam do pisania w odpowiednich działach ;):mrgreen: Pozdrawiam ;);)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie też tak uważam, jak wyżej Wróbelek powiedział ze tutaj NIESTETY w przypadku rozstania z tym jedynym to pomoże głównie czas... on te rany leczy najlepiej. Ale nie oznacza to że musisz być bierna, bowiem tobie złożyło się wiele innych problemów jak choćby prochy i dlatego warto tutaj udać się do specjalisty. I przede wszystkim nie brać tego ani grama więcej.

Rozumiem o czym mówisz twierdząc że sama nie wiesz czego chcesz, w takiej sytuacji trudno wiedzieć cokolwiek, cała psychika w strzępkach, a największe marzenie to chyba przestać czuć to co się do kogoś czuło, albo umrzeć. I to też powoduję że czujesz się wypalona, że wszystko w sumie możesz zrobić byle sobie uprzykrzyć życie, albo na chwilę zapomnieć, bo i tak to koniec.

Ale ty tak naprawdę chcesz być i zdrowa i na nowo szczęśliwa, tyle że sytuacja ta nie daje ucieczki emocją, psychice, niespełnionym teraz marzenią i trudno odczuć ten instynkt że tak powiem samozachowawczy. Nie daj się! jescze zobaczysz w lustrze uśmiechniętą swoją twarz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej już nic..już nikt, miło poznać. Eh, pewnie wybuchnie woja ale odnoszę wrażenie, że Ty ciągle liczysz na powrót exa nawet z litości... dlatego nie chcesz za bardzo słuchać żadnych rad... Słuchaj, nawet jeśli wróci - pomyśl, czy chciałabyś spędzić życie z kimś, kto już raz Cię opuścił w tak ciężkich chwilach... on najwyraźniej nie kochał tak mocno, jak Ty jego - ot masz powód malutki do szczęścia - mógłby Cię ranić przez całe życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie wybuchnie wojna :)

Bo to jest po prostu niestety jakaś prawda, wiem bo sam kiedyś przeżywałem podobną historię, byłem zrozpaczony, teraz to wydaje mi się nawet dziwne że ja aż tak to przeżyłem, może z tego powodu ze męczy mnie ta nerwica i pewne rzeczy mnie już nie ruszają, tzn. zbyt pochłania mnie moja głupota i inne rzeczy wydają sie mi teraz mniejszym problemem. :)

Ale było tak ze miałem nadzieje że wróci, modliłem się o to, w ogóle nie sypiałem i wkoło myśli dlaczego? jak to? z kim ona teraz? choćby właśnie z litości... męczyłem ją i wróciła właśnie z tego powodu, ja to wiedziałem ale nie mogłem z niej tak po prostu zrezygnować, i tak żeśmy się rozstali i było jeszcze gorzej niż za pierwszym razem bo w ogóle poczułem się nichciany i jak zwykły śmieć, echh

dopiero po paru miesiącach całkiem mineło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nom tak to bywa w trudnych chwilach [głównie, gdy kogoś mocno kochamy a okazuje się, że ta moc nie jest odwzajemniana] że dostrzegamy tylko złe strony bo nie chcemy widzieć nic innego. Być może tak jest łatwiej pogodzić się ze stratą... Ale trzeba prędzej czy później zakończyć żałobę i wrócić do żywych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×