Skocz do zawartości
Nerwica.com

mam problem ze sobą.pomocy!


agunia82

Rekomendowane odpowiedzi

witam.

Jestem nowa na forum.Chciałabym się podzielić z Wami moim problemem i poszukać pomocy.

Rok temu wyjechałam za granicę, ponieważ miałam tu chłopaka i bardzo za nim tęskniłam. Znalazłam pracę, co prawda nie za ambitną bo w kawiarni ale zawsze to coś na początek.2 lata temu skończyłam studia i miałąm nadzieję, że po pewnym czasie znajdę bardziej satysfakcjonującą pracę.Następnym problemem okazała się moja samotność.nie miałą tu znajomych tylko w sumie ludzi z pracy.Zaczęłam też bardzo tęsknić za rodziną i znajomymi. Zawsze cieszyłąm się jak leciałam w odwiedziny do polski.I jak zauważył mój chłopak jak wracałam to byłam inna, jakaś nieobecna po czym wszystko wracało do normy.Ja tego nie potrafiłam wtedy zauważyć.Następnym problemem stały się moje oczy.Wiosną dostałąm zapalenia spojówek. nie mogłam nosic szkieł kontaktowych, oczy piekły i bolały.Zmuszona zostałam do noszenia okularów, których tak na marginesie nie znoszę( nie czuję się w nich dobrze).Całe lato męczyłam się z bólem oczu a wielokrotne wizyty u lekarza okazały się bezskuteczne.Nie byli pewni czy to alergia czy coś innego i kazali mi czekać.W ten sposób straciłam nadzieję,że moje oczy ulegną poprawie.Mój nastroj pogorszył się, przestały mnie cieszyć najdrobniejsze rzeczy.Osoby z mojego otoczenia to zaczęły zauważać, ale ja traktowałam to jako lekki dół i tyle.W mojej pracy się nudziłam bo nie zajmowało mojego umysłu nie dawała żądnych wyzwań więc dużo myśłałam nad problemami.Mimo żę złożyłam mnóstwo aplikacji o lepszą pracę nie dostałam żadnej odpowiedzi.Moja samoocenia spadła.Czułam się w sytuacji bez wyjścia, mój chłopak(obecnie narzeczony) jest obcokrajowcem i nie przeniósł by się do Polski, a ja czuję że tu nigdy nie poczuję się dowartościowana z pracą jaka by dawała mi satysfakcję.Poza tym tęsknie za krajem.Ale największy problem pojawił się tydzień temu.Zaczęłam odczuwać okropne dreszcze i bóle brzuch i głowy.Straciłam apetyt.Mam okropne napady paniki z towarzyszącym kłuciem w sercu.Mam problemy ze spaniem.Jestem rozkojarzona i trzęsą mi się ręce.udałam się dolekarza bo mysłałam żę te dreszcze,ból brzucha i okropny dół to jakiś wirus.Opisałąm też mój słaby nastrój jaki mi towarzyszył od kilku miesięcy.Lekarz stwierdził że to depresja najprawdopodobniej a dreszcze to infekcja wirusowa.Ale czuję się okropnie.To nie jest żadna infekcja.Czuję się jakby ktośwypuścił wszystkie moje nerwy i grasują bezkarnie po monim organiżmie, nie mogę tego opanować.Jestem pełna lęku i roztręsiona.Lekarz przepisał mi prozac.Ale boję się bać leków antydeperesyjnych.Czy one są bezpieczne, czy konieczne?No i podobno działają po kilku tygodniach a ja nie mogę sobie ze sobą dać rady!boję się kolejnego dnia, i tego żę się tak trzęse,i to kłucie w sercu.

Pomóżcie mi, proszę.

Wiem że to długi post, ale dziękuję z góry za jego przeczytanie i radę.

Pozdrawiam gorąco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj :)Nie bój się leków przeciwdepresyjnych.Krążą o nich legendy , ale wielu osobom ratują życie....To co dzieje się z tobą to napewno depresja.Bez specjalisty niewiele wskórasz.Potrzebujesz leczenia i nie zwlekaj z tym , bo im głębiej wejdziesz w depresję , tym dłużej i trudniej ją się leczy.Mogę ci tylko wspólczuć , bo do bólu wiem co to za choroba. I jestem pewna ,że gdybym zaczęła ją leczyć od razu , dzisiaj byłabym ZDROWA. Życzę ci cierpliwości ...Bo będzie ci bardzo potrzebna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doskonały lekarz! Z lekami - popieram, mi pomogły bardzo, ale brałem je w przeświadczeniu, że mają pomóc mi nauczyć się, jak samemu sobie radzić z panowaniem nad nerwami. terapię skończyłem z powodzeniem, ale dwa pudełeczka pigułek odłożyłem sobie na trudne chwile ;) i przez pół roku raz po nie sięgnąłem, zaraz potem udałem się ze śpiworem i szczoteczką do zębów do moich przyjaciół w celu leczniczym. Myślę więc, że prócz inwestowania w leki powinnaś zainwestować także w przyjaciół?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześćagunia82, miło Cię poznać. Co do leczenia to chyba nie trzeba Cię już przekonywać -jest jeszcze kwestia tego, że samo leczenie farmakologiczne rzadko pomaga - trzeba też terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że leki pomogą poczuć mi się normalniej wtedy będę na tyle silna, żeby zmienić coś w moim życiu.Teraz dopiero dostrzegłam co się ze mną działo ostatnimi miesiącami, że powoili zatracałam umiejętność cieszenia się życiem.Nie zdawałam sobie sprawy że aż tak źle stać się może jak teraz(tzn czuję się jak w złym śnie, z ktorego nie mogę się obudzić, jak w transie).Zaczynę na sobą pracować i szukać radości w każdym dniu.Mam tylko nadzieję, że w końcu uda mi się spać w nocy, bo czuję się jak zombie....

Mam jeszcze pytanie, skąd się biorą te lęki?dziś znów miałam napad i to był taki ból psychiczny, nad którym nie mogłam zapanaować....straszne!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aguni82 doskonale Cie rozumiem, nasze historie są podobne i jak przeczytalam Twoja wiadmosc na forum to postanoilam napisac:) widdzisz ty wytrzymalas za granica roka ja tylko 4 miesiace, przyjechalma do swojego chlopaka ktory od prawie roku juz pracowal za granicą, chcielismy zeby w koncu nasz związek wygladal normalnie bo mielismy juz dosyc te odleglosci ktora nas łączyła. Dostalam prace w fabryce ale po 2 miesacach okazalo sie ze praca sie skonczyla, wiec zaczelam szukac innej ito lepszej gdzie mialabym kontakt z ludzmi i moglabym szlifowac angielski. Nigdy nie planowalam tam zostac na dlugo, mielismy pobyc jeszce rok moze nawet krocej i wracac do polski. Ja juz po miesiacu nie czulam sie tam dobrze, nie podobalo mi sie miasto, nie mialam znajomych, tesknilam za rodzicami i w ogole chyb za wszystkim i wszystkimi. A przeciez tak bardzo chcialam jechac bo moje miato wkurzalo mnie troszke i czulam ze potrzebuje zmiany i ze chce przezyc cos innego. Okazalo sie jednak ze jest zupelnie inaczej, na dzien przed rozpoczęciem nowej lepszej pracy ostalam jakiegos ataku, bolalo mnie serce, zdretwialy mi nogi no i ten lęk i niepokój ktory poczulam w sobie był okropny i przeszywający. Moj chlopak nie wiedziala co sie ze mna dzieje, do pracy oczywiscie nie poszlam bo nie bylam w stanie. Czulam ze dzieje sie ze mna cos dziwnego i ze to nie jest choroba a raczej jakies zalamanie, nerwica lub depresja. Widzis zja wrocilam do domu by sc na terapię, bylam jz piec razy,trszke pomaga bo juz wychodze z domu i nie boje sie isc do sklepu:) ale jeszce dluga droga przede mną. Na razie nie biore leków, chce zobaczyc czy wyjde z tego sama poprzez terapię, leków boje sie brac ze wzgledu na skutki uboczne i problemy z odstawieniem leków. Wiem ze leki czesto pomagają ale ja jakos sobie radze bez nich na razie, chociaz jak moj stan sie nie polepszy to zasanowię sie nad lekami. Moja psycholog powiedziala mi ze to co przezywam to dekompresja czyli problemy z adaptacja w moim przypadku, do tego dochodza inne rzezcy o ktorych nie mialam pojecia. Teraz boje sie najbardzie ze ten moj stan nie przejdzie, w tym momencie boje sie jakichkolwiek zmian, zalozenia rodziny i tak dalej. Wszystko stanęlo w miejscu...ciesze sie ze mam dobrych rodzico ktorzy mnie wspierają i u ktorych moge mieszkac:) nie wiem czy prozac jest dobrym rozwiązaniem, moze popytaj sie lekarza o inne lepsze i nowsze leki, moze na innych forach znajdziesz jakies informacje, mam nadzieje ze sie odezwiesz jeszcze pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agunia - 100% zgody z przedpiścami, wyraźne objawy depresji I pojawiających się później objawów nerwicowych. Nie bój się leków - nawet owiane zła sława ''psychotropy'' to po prostu leki uzupełniające substancje, których z powodu nerwicy/depresji brakuje w Twoim mózgu. (+ substancje ułatwiające przyswajanie - zawsze to coś sztucznego, same neurotyki jak i dodatkowe składniki stąd skutki uboczne) Niemniej, prozac to bardzo silny uspokajacz, którego nie polecam nikogo - pożytek z tego taki, jak z naćpania się. Może i chwilowo Ci łatwiej, ale problemu rozwiązać nie pomaga ani o krok, jeżeli nie wręcz przeszkadza.

 

Bethi ma rację - nerwica to choroba jak każda inna, tyle, że tu ''czynnikiem' 'chorobowym są Twoje reakcje i to wcale nie te, które Ci dokuczają. Nieświadomie ''wyuczyłaś'' jakiś ''odruch'' (to tylko przenośnie, ale an tej to działa zasadzie) reagowania na sytuacje z emocjami tak silnymi, że az nie pozwalałaś sobie na ich odczuwanie. Maskowałaś je czymś, (nieświadomie!) tłumiłaś, aż w efekcie podobne reakcje nie pozwalania sobie na emocje objawiają się w coraz to nowych sytuacjach. Podkreślam, że nie ma tutaj Twojej winy! Po prostu tak się stało i już teraz możemy po prostu samym sobie pomagać :) Wszystko w Twoich rękach. Mówiąc najkrócej - bez prawdziwej, szczerej terapii się nie obejdzie.

 

Mi jednak rzuciło się w oczy to zdanie...

 

mój chłopak(obecnie narzeczony) jest obcokrajowcem i nie przeniósł by się do Polski, a ja czuję że tu nigdy nie poczuję się dowartościowana z pracą jaka by dawała mi satysfakcję.Poza tym tęsknie za krajem

 

A może spróbuj bardzo szczerze, nie ukrywając nic co czujesz, porozmawiać ze swoim Narzeczonym? Czytając Twój post nie mam wątpliwości, że bardzo Go kochasz. Ale Ty, jak i Twoje uczucia/emocje nie są ani odrobinę mniej ważne - niemniej cały czas, w ważnych sprawach to Ty się ''dostosowujesz''. Nawet jeżeli ''racjonalistyczne'' powody (warunki materialne etc) przemawiają za wyjazdem do ukochanego, Twoje zdrowie psychiczne i - po prostu - samopoczucie w danym miejscu nie jest ani odrobinkę mniej ważne.

 

Pamiętaj, że Kochać drugą osobę, to też Kochać siebie... Waszemu związkowi nie posłuży, jeżeli będziesz cierpieć.

 

Ps.

 

W ogóle to Cie rozumiem - sam mieszkałem w Anglii, chociaż ''tylko'' 3 miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi.Zdaję sobię sprawę, że muszę zmienić kilka reczy w moim życiu.Ale w stanie w jakim teraz jestem, czuję, że nie patrzę na świat obiektywnie.Więc nie chcę na razie podejmować żadnych ważnych decyzji.Teraz rozmyślanie nad moim położeniem wprowadza mnie w jeszcze większe roztrzęsienie.Za kilka dni lęcę do Polski na tydzień,więc mam nadzięję, że ta wizyta mi pomoże.Jak moje samopoczucie się poprawi to będę się starała zmienić coś w moim życiu.Teraz jestem pełna lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze ze sie zdecydowalas na to zeby pojechac do polski, czy juz konsultowalas sie z jakims lekarzem w polsce,umawialas sie na wizytę u psychiatry czy psychologa? warto to zrobic, poznasz przyczyne i najwazniejsze ze sie wygadasz...ja tak zrobilam i wiem ze ktos mnie rozumie i mój nastroj i lęki nie sa wymyslone...niektorzy tego nie rozumieja bo przeciez w rzeczywistosci niby nic zlego nam sie nie dzieje: jestesmy raczej zdrowi,mamy pracę, rodzinę,milosc itd. Napisz pozniej jak sie czujesz, jestem ciekawa co powie lekarz, nasze historie sa podobne i dlatego sytuacja w jakiej sie teraz znajdujesz jest mi bliska...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

To znów ja.Wróciłam wczoraj z Polski.Ciężko mi było wyjeżdżać, bo zawsze żal mi się żegnać z rodzinką i znajomymi.Dobrze mi ten wyjazd zrobił choć początkowo czułam się strasznie.Byłam w Polsce u lekarza.Potwierdził, że to depresja z lękami. Mam dalej kontynuować kurację fluoksetyną. Trochę się już uspokoiłam, ale dalej mam jeszcze mrowienie rąk i nóg, kłopoty ze snem i czasem napady złego samopoczucia.Mam nadzięję, żę to też przejdzie.zaczęłam też dużo myśleć o moim życiu i zamierzam je zmienić.koniecznie muszę zmienić pracę,bo czuję, że utknęłam w martwym punkcie i mi się życie marnuje.Tylko chcę się trochę lepiej poczuć(tzn.normalnie, nie przez pryzmat depresji).

pozdrawiam wszystkich gorąco

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęki to mechanizm - odczuwany strach jest niczym nie uzasadniony i nic Ci nie grozi. Dobrze byłoby przyjąć ten fakt do świadomości i pamiętać o tym szczególnie, gdy przychodzi atak. Strach karmi się naszymi słabościami - nerwica więc bazuje na tym. Jeśli masz atak i coś Ci podczas niego dolega to po to, abyś się tym przejmowała i potęgowała swój strach. Tak to działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×