Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pozytywne strony nerwicy:)


Olka

Rekomendowane odpowiedzi

ja się ciesze ..

wielokrotnie powtarzałam na forum że nerwica uratowała mi zycie...gdyby nie ona to ja bym nie żyła.

Zanim się zaczeła byłam uzalezniona pijaczką narkomanką , paliłam 2 paczki fajek dziennie, wypijałam litry kawy i coli, na to wszystko wykradałam pieniądze z mojego rodzinnego interesu doprowadzajac go do zadłużenia takiego ze mineło 6 lat a on nadal jest w długach i chcieli przez to moim rodzicom mieszkanie zabrac.

gdyby nie nerwica ...co by mogło być?

waźyłam 38 kilo tylko czekałam na to ze mnie złapią na kradzieży, ze mnie wyrzucą, ze 3 latnie branie amfy spowoduje że bedę kraść i w końcu mnie posadzą...

 

to nerwica uratowała mi zycie i Bogu za nią dziękuję!! przestałm pić, palic, ćpac, nie piję kawy, coli, jestm od prawie 3 lat totalną abstynentką.

Zrobiłam wieczorówkę, maturę zdałam ze średnią 5.0 uwolniłam się z toksycznych związków i znajomości..udało mi się wypchnąć brata do monaru..udało mi się dostac pracę i przez 2 lata pracowałam.. teraz mam przerwę ale znów mogę pomagać rodzicom w ich interesie

Wyszłam na prostą!!!!

DZIĘKUJĘ CI NERWICO!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też Ci bardzo GRATULUJĘ Bibi!

Ja też wiele zawdzięczam nerwicy. Gdyby nie ona nadal mieszkałabym z matką alkoholiczką i trciłabym radość życia. Czasem jest bardzo trudno, ale warto walczyć. W końcu wychodzę do ludzi. Zapraszam do siebie znajomych (mama nigdy nie pozwalała mi ich zapraszać, a ja też się wstydziłam mojej sytuacji rodzinnej). Uczę się rozmawiać z innymi, zwierzać im się. Dla mnie to bardzo dużo. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bibi jesteś WIELKA !! :)

ja nie mam co zawdzieczac nerwicy, moze jedynie to ze jestem wrazliwy i tyle. A jak patrze na ludzi ktorzy sa zdrowi, ciesza sie zyciem, wszystko im sie uklada, realuzuja plany ONI maja poprostu latwiej;/;/ u mnie znowu wszystko pod gore idzie, czy to ma byc syzyfowa praca:?: czy jak dojde na gore to juz bedzie potem z gory :?: narazie jeszcze nie widze szczytu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gratuluje wszsytkim ktorzy sie ciesza i ktory nerwica pomogla, mnie niestety niszczy zycie, na kazdym kroku przypomina ze jestem jej wiezniem, szcgolnie wtedy kiedy mam szanse na normalne zycie (np teraz gdy znalazlam moja prawdziwa druga polowe) czasem na chwile pozwala mi sadzic ze wygralm tylko po to zeby jezcze mocniej kopnac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIe myślałam ze sposypie sie tak duzo komplementów :D

jakie to miłe :D

dziękuję wam waszystkim!!!! :D

Pomnika mi nie trzeba :D;)

 

przykro mi że niektórym n ie układa się tak jak mi , że maja większe problemy....gdybym miała jakas magiczna różdzkę to natychmiast zamieniłabym wasze życie na piękniejsze, radosniejsze, bez nerwicy....ACH..:(

Ale powiadam wam ....BEDZIE DOBRZE!

odwagi i siły wam zycze :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak widzisz mroweczko, nerwica jest takim dziadostwem, ktore mowi: STOP, juz dluzej nie mozesz tak zyc!! i ja tak mialam, zylam poprostu zylam i nie swiadoma co jest dla mnie dobre a co zle, poprostu gnalam na przod i myslalam,ze tak ma byc. A tu koniec. Ataki zatrzymaly mmoje zycie, ten bieg i nie umialam funkcjonowac jak dotad, przez to jeszcze bardziej sie wkurzalam i poglebialam stan. Teraz wiem,ze mimo,ze uwazasz,ze Ty dobrze robisz, Twoj organizm nie i niestety trzeba pozmieniac cos w sobie na lepsze. Niekoniecznie stac sie "zimna suka", ale wartosciowym czlowiekiem, ktory chce zyc wolno. Zyc swoim zyciem zgodnie ze swoim wewnetrznym rytmem. Nerwica pokazala,ze tak nie zylas. Ja tez. Niestety trzeba cos zmienic w zyciu, a to Ty juz musisz wiedziec co, ale to nie znaczy ze masz sie pozbawiac pewnych wartosci!!

wlasnie bibi jest tego przykladem. Musiala zmienic swoje zycie.

 

A co do bibi, kurcze dziewczyno, Ty to pokazalas!! brawo!!! A za zaslugi powinni Ci pomnik postawic, bo uwazam,ze pewnie i tak jak sama zrujnowalas swoje zycie, tak sama sie podnioslas. Z pomoca innych, np lekarzy,ale jednak wszyscy wiemy,ze wszystko zalezy od nas samych. Gratulacje!! i moj szacuneczek :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja takze moge powiedziec z czystym sumienie "dziekuje nerwico" Wiele jej zawdzieczam. Tak jak Bibi abstynencję od narkotyków i wolność!!od toksycznego męża...Zmieniłam swoje wnetrze i czuje sie WOLNA :D:D Gdyby nie nerwiaca chyba bym zle skonczyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem wdzieczna nerwicy ze zmusila mnie do spojrzenia na siebie bez otoczajacego mnie muru. Musialam wykopac wszystkie zakopane bole i niedomowienia, ciagle kopie i duzo kopania przede mna :( Ale bardzo duzo dowiaduje sie o samej sobie.

 

Osobiscie nie sadze ze jestem "wybrana" lub bardzo wrazliwa, wrecz odwrotnie.Po prostu zapedzilam siebie sama w kozi rog i teraz staram sie z niego wybrnac. Znowu miec marzenia, chec do dazenia do marzen.

 

Mrowka, nie widze nic zlego w braniu z zycia co sie chce, nie koniecznie kosztem innych (owszem czasami sa ofiary) ale w koncu po to jest zycie, ktore jest krotkie, wiec na co czekac?

Na pocztku nerwicy myslalam podobnie jak ty, obwinialam swiat, kraj w ktorym mieszkam, rodzicow, nauczycieli, doszlam do wniosku ze zle patrzylam na swiat, ludzi a przede wszystkim SAMA siebie. Uczucie paralizu umyslowego przeniknelo w paraliz fizyczny. Wysoka cena za wyjsice ze skorupy ale sadze ze bylo i jest warto :)

 

Uwierz w siebie Mrowka:)

 

pozdrawiam,

M

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bibi, jestem pod wrażeniem!

dzielna z ciebie dziewuszka, naprawdę zrobiłaś wielki krok i możesz być z siebie absolutnie dumna :D

Nerwica, która przynosi poczucie spełnienia -no sama popatrz, co za cudo ;):D

 

Pozdrawiam serdecznie, więcej takich budujących postów!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cieszyc sie z nerwicy???????????????????? przeciez to kolejny objaw...szukanie pozytywow w chorobie ...pilelgnowanie jej...to klasyczne....powiedzenie sobie nie to nie ja nie pasuje do swiata...to swiat nie

pasuje do mnie....to swiat jest zly...ja tylko wrazliwa...to najgorsza z mozliwych postaw jezeli chce sie tego pozbyc z takim nastawieniem nigdy to sie nie uda...izolacja bedzie coraz wieksza...i bardzo wspolczuje ludziom ktorzy tak mysla...trzeba sie opamietac i spojrzec prawdzie w oczy...nerwica nie chroni...nie pomaga...ona ogranicza i powoli malymi kawalkami zabiera zycie...ale to trzeba zrozumiec a ktos kto mowi ze sie cieszy z nerwicy..mowi bzdury...bo napewno niejedna noc...niejeden dzien spedzil placzac w kacie..z pytaniem na ustach...DLACZEGO...JAK ZYC? I MAM JUZ DOSYC!!!...a teraz sobie glosno mowi...ciesze sie ze mam nerwice...to ucieczka od zycia i problemow z samym soba....omijanie przeszkod zamiast pokonywania ich...Jeszcze raz...wspolczuje... :cry:

 

Pozdrawiam!

 

 

Osobiscie nie sadze ze jestem "wybrana" lub bardzo wrazliwa, wrecz odwrotnie.Po prostu zapedzilam siebie sama w kozi rog i teraz staram sie z niego wybrnac. Znowu miec marzenia, chec do dazenia do marzen.

....w koncu ktos siebie zrozumial i zrozumial co sie z nim stalo... :D

wielokrotnie powtarzałam na forum że nerwica uratowała mi zycie...gdyby nie ona to ja bym nie żyła.

Zanim się zaczeła byłam uzalezniona pijaczką narkomanką , paliłam 2 paczki fajek dziennie, wypijałam litry kawy i coli, na to wszystko wykradałam pieniądze z mojego rodzinnego interesu doprowadzajac go do zadłużenia takiego ze mineło 6 lat a on nadal jest w długach i chcieli przez to moim rodzicom mieszkanie zabrac.

 

a nie moglas tak sama zrozumiec co robisz? potrzebowalas do tego nerwicy?

nieodpowiedzialnosc...nic dodac nic ujac... :|

 

 

...trzeba byc odpowiedzialnym za swoje czyny...i ponosic ich konsekwencje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam jeszcze inaczej. Oczywiscie nieciesze sie, ze choruje bo niestety niszczy mi to paskudzstwo i tak ju moje marne zycie, ale czegos nauczylam sie dzieki chorobie-chorobom psychicznym: po prostu zaczelam bardziej rozumiec ludzi, tych ludzi z problemami, narkomanow, alkoholikow, depresantow, schizofrenikow, nerwicowcow, po prostu wszystkich ktorych nasze spoleczenstwo uwaza za totalnych PSYCHOLI. ja w nich widze cudownych ludzi. :roll: . o wiele bardziej wartosciowych od tych wszystkich skurwysynow. No a poza tym dzieki problemom psychicznym zorientowalam sie kto w moim otoczeniu jest prawdziwy a kto tam naprawde ma mnie gdzies ;), aha- i poznalam wielu wspanialalych ludzi wlasnie przez takie fora :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu Bibi,dolaczam sie to wszystkich tych gratulacji.Twarda sztuka z ciebie:)

 

[ Dodano: Sob Maj 13, 2006 8:17 pm ]

Wsumie to ja tez sie ciesze jaka jestem ale nie z tego powodu ze choruje bo to rujnuje caly moj swiat.Ulozylam sobie zycie od nowa i niby ze powinnam sie czuc szczesliwa bo w sumie moje zycie jest bez porownania do poprzedniego.Wyszlam z klopotow finansowych jestem niezalezna,wreszcie posiadam swoj maly wymarzony interesik.Spelnia sie tez marzenie o moim wlasnym domku,dzieciaczki sa zdrowe ale to czasem wydaje sie malo wazne i niewystarczajace.Brakuje mi tego dobrego samopoczucia i w pelni poczucia wartosci.Zloszcze sie ze nie moge sie czuc tak normalnie jak kazdy tylko wiecznie sie mecze i nie pamietam zebym sie kiedykolwiek dobrze czula.Mam jednak nadzieje ze kiedys bede bardziej wdzieczna losowi bo ludzie bardziej cierpia odemnie i to co sie dzieje ze mna to pestka w porownaniu z nimi.Wiec moze jednak powinnam byc wdzieczna??Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica to choroba. Każda choroba daje nam sygnał że dzieje się z nami coś co jest niezgodne z naszym naturalnym rytmem, fizycznością psychiką. Jak z każdej choroby można z niej wyjść lub nie. To jest więc dosyć przewrotne i ryzykowne stwierdzenie że nerwica jest nam potrzebna do lepszego życia...(choć gdy się już ją ma niewątpliwie tak jest:))

 

Najlepiej by było, żebyśmy zostali ułożeni w taki sposob we wczesnych latach, żeby umieć pływać samodzielnie w dorosłym życiu, świadomi tego kim jesteśmy, czego chcemy, świadomi swoich uczuć. Nerwica daje nam znać, że tak nie jest, że nie jesteśmy przystosowani, że mamy problem z uczuciami i szeregiem innych rzeczy z powodu których tak a nie inaczej odbieramy tę "brudną, często toksyczną" rzeczywistość... Czy aby na pewno taką toksyczną, brudną i zimną? Na pewno obecne czasy są bardzo ubogie w sensie "emocjonalnym", ale pewne mechanizmy funkcjonują podobnie jak przed wiekami (nie będę rozkręcał tego tematu bo wiem że może być kontrowersyjny). Mogę się założyć że większość z was jest idealistami, wierzącymi w dobre wartości przez co tak cierpimi widząc jak życie daje nam z tego powodu w kość i... dobrze, niech tak zostanie, zostańmy dobrymi wrażliwymi ludźmi. Ale nie bądźmy naiwni! Miejmy świadmość jaki syf maja w sobie inni ludzie przez których nieraz cierpieliśmy. Miejmy świadmość jak brudne może być życie, twórzmy swoje, dobre i czyste. Kierujmy świadomie swoim życiem pod wpływem naturalnych potrzeb a nie wypaczonych przez ten syf który nas otacza. Nie bądzmy zimnymi "sukami" czy "skoorwielami", ale miejmy świadmość że często staniemy przed dylematem czy danej sytuacji takim sie nie stac. Nie bądźmy naiwni! i niczego nie żałujmy!

 

Troche pojechałem może nie w temacie, ale jakoś tak mi wyszło :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica zmieniła wiele w moim życiu i obróciła mój mały świat do góry nogami. Na poczatku życie z nią to był koszmar ale po czasie okazało się że dała mi również coś dobrego. Dzięki niej poznałam wspaniałych ludzi - w tym mojego chłopaka i to właśnie on stał się moim bodźcem do robienia czegokolwiek.

 

Nasz zwiazek i nasze uczucia zmieniły moje życie na lepsze. Mamy wspólne plany - za 2 lata gdy on skończy naukę chce kupić mieszkanie i "zaimportować" mnie do siebie do Niemiec :)

 

Co dzięki niemu osiagnęłam:

1. zaczęłam dbać o siebie bo wiem że mam dla kogo żyć, być zdrowa i zadbana

2. musiałam zacząć wychodzić z domu - gdy rok temu po raz pierwszy przyjechał do mnie aby się ze mną spotkać i gdy zaczął odwiedzac mnie później

3. nasze wspólne plany dały mi motywacje do działania jak np. aby kontynuować naukę i karierę

4. podjęłam pracę aby było nam łatwiej finansowo i abyśmy wspólnymi siłami mogli spełnić nasze marzenia

5. dostałam nowe wyzwania jak np. konieczność nauki niemieckiego itd.

6. poznałam nowych ludzi i zdobyłam nowych serdecznych przyjaciół - jego przyjaciele stali sie moimi przyjaciółmi

 

To chyba na razie tyle z moich osiagnięć ale i tak jestem z siebie dumna bo zanim go poznałam nie wychodziłam z domu tylko użalałam się nad sobą, nie dbałam o siebie i wmawiałam sobie ciągle że umieram. Całe dnie mijały mi na niczym, bez siły i motywacji a teraz mam dla kogo żyć... 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja za swoje osiągnięcie uważam to, ze cały czas żyję, i to staram się żyć w miarę normalnie. To prawda, od miesięcy nie wychodzę nigdzie sama, żadne zakupy w centrum handlowym czy kawa w mieście nie wchodzą w grę, ale... Już chorując na nerwicę zdałam maturę i to bardzo dobrze;-) i dostałam się na studia. Poznałam mojego obecnego męża, do którego wielokrotnie jeździłam pociągiem do innego miasta, mimo lęku (dziś bym tego chyba nie dokonała, ale kiedyś znów będe podróżować, wierzę w to). W maju tego roku wzięliśmy ślub i, mimo lęku, był to jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Cały czas studiuję i, choć lęk siedzi mi cały czas na karku, zaczynam w październiku V rok, bez żadnych opóźnień. No i dzięki nerwicy poznałam kilka ważnych dla mnie osób, do których- gdybym nie była chora- prawdopodobnie nigdy bym się nie zbliżyła... No proszę, sama się zdziwiłam:-)... Na codzień myślę o nerwicy tylko źle, a tu się okazuje, że moje życie jest w gruncie rzeczy całkiem udane... Dobry topic:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też dorzucę cegiełkę pozytywną :D dzięki nerwicy (a może raczej dzięki wychodzeniu z nerwicy) zrozumiałam lepiej siebie i swoje potrzeby oraz sytuację jaka panuje w mojej rodzinie.bez nerwicy byłabym ciągle niedojrzałą, zahukaną dziewczynką a teraz przynajmniej wiem co straciłam z życia (niestety bezpowrotnie) i co mogę stracić jeśli to zaniedbam ( nie dpouszczę do tego!).dzięki nerwicy mogę zrozumieć moją ciocię z depresją i ją wspierać bo rozumiem, że czasem pewne rzeczy są niemożliwe.dzięki nerwicy trafiłam na to forum i sie bardzo cieszę bo jesteście naprawdę wspaniali ludzie.pozdrawiam serdecznie wszystkich.Ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja gdy zobaczyłam że nie zwojuje swiata i z ukochanych poróży będą nici...i aby nie zwariować kompletnie.. zaczełam budowę mieszkania na strychu.. w moim bloku... bo nie musiałam nigdzie jeżdzić i chodzić... Potem zbudowałam drugie bo bałam sie że moga przyjść złe czasy... i nie bedę miała pieniędzy. Każdy grosz wkładałam w budowę.. pózniej jakiś mały interes.. Dzieki nerwicy zabezpieczyłam sie finansowo i mam drugie dziecko bo stwierdziłam że skoro i tak siedze w domu to przez ten cvzas wychowam jeszcze dziecko... Zajmowała sie na siłe czym kolwiel by uciec od myślenia...Czasem myslę czy to nie ucieczka od problemu i od samej siebie.. ale tez skończyłam parę grup terapeutycznych poznałam fajnych ludzi.. mam inne spojrzenie na swiat i inne wartości Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo nie napiszę,bo chyba więcej straciłam niż zyskałam :x

Tu jednak piszemy co zyskaliśmy....

 

Ja dzięki nerwicy(i za to jedynie mogę jej podziękowac),zyskałam pewną wiedzę,bardzo ważna wiedzę.

 

Dziś(po dwóch latach choroby),wiem naprawdę kto jest(i ...był zawsze)prawdziwym przyjacielem.

 

Niestety(a może stety),zostało ich niewielu,ale za to JAKICH :D

 

 

"Najlepszym przyjacielem jest ten,kto nie pytając o powód Twojego smutku,potrafi sprawic,że znowu wraca radośc"

J.Bosko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zadalam wam pytanie a sama nic nie napisalam wiec juz sie poprawiam. Mnie ner4wica nauczyla tego jak postępowac z moimi dziecmi aby oni nigdy tego nie zaznaly mianowicie pierwsza i podstawowa rzecz to to aby zaznaly w swoim zyciu jak najmniej lęku ,strachu przedczymkolwiek,u mnie wlasnie to bylo podstawom nerwicy.Pozdrawiam wszystkich goraco i dzieki za odpowiedzi

AWERS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

awers,popatrz ja nawet nie pomyślałam o tym,(ech....cała ja). :?:?:?

Masz rację,to też zasługa,WIELKA zasługa nerwicy jeżeli chodzi o mnie.

 

Moja nerwica zaczęła się również poniekąd od sytuacji w domku,w wieku 13 lat stwierdzono wegetatywną(myślę że rozwód rodziców był tutaj głównym powodem),bardzo to przezyłam,okropnie ,bo w domu nic się nie działo,nic nie było widac że rodzice mają zamiar rozejśc się.No tak,dzis pewnie widziałabym,ale wtedy??? :x

 

Później śmierc ojca....ech...najbliższa i najwspanialsza osoba na świecie...ale nie o tym chciałam ;)

 

Chcę powiedziec że ja również dzięki temu że choruję,dzięki temu iż wiem że całe nasze życie składa się na ewentualne późniejsze dolegliwości,staram się zaoszczędzic tego swojemu synkowi.

Nie powiem że jest to łatwe,ale bardzo tego chcę,i wiem że nie pozwolę na to ,aby mój syn powiedział kiedykolwiek(a jeśli nie powiedział to pomyślał),że nie zaznał ciepła,miłości i bezpieczeństwa.

 

Pozdrawiam.gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×