Skocz do zawartości
Nerwica.com

Plany, marzenia, cele...


Misiek

Rekomendowane odpowiedzi

Moim marzeniem...to spokoj. Z "martwych rzeczy" to nie mam rzadnych marzen, spelnilem je. Ale spokoj...kochajaca zona, dzieci i ten cholerny spokoj...ze nie wazne co, Ona i dzieci bada przy mnie i nie wazne co, zawsze bedziemy trzymac sie razem. Mysle ze to bardziej jest nieralne niz podroze dookola swiata... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim marzeniem jest, aby moja mama była zdrowa i abym nie musiała się już o nią martwić. To mnie przerasta. Nie wiem, jak mam pomóc. Czemu mamy takich lekarzy?

Dzisiaj szłam z mamą do kościoła, ale musiałyśmy wyjść, bo dostała jakiegoś silnego ataku bólu. Może to z powodu torbiela, który mama ma na jajniku. :( Musiałam zaprowadzić ją do domu. Czułam się taka bezsilna. Dobrze, że ból minął, a mama usnęła. Tata kazał mi iść do pokoju, ponieważ denerwowało go moje wnikliwe wpatrywanie się w nią (przy czym przychodziły mi głupie myśli do głowy). Tak bardzo bym chciała, aby moja mama była zupełnie zdrowa, mogła cieszyć się pełnią życia. Ach nie wiem czemu, ale czuję się tak, jakby mnie wszystkie siły opuściły, jakby moje kończyny były z ołowiu, boli mnie klatka piersiowa. Chce mi się płakać, ale (może to błąd) przestałam pokazywać swoje uczucia, wszystkie przykrości, smutek, gniew wkładam jakby do wielkiego worka i zawiązuję, aby te uczucia nie miały ujścia.

Już od dawna zastanawiałam się, co by było gdybym zdecydowała się pójść na studia medyczne, aby zostać lekarzem i bezinteresownie pomagać ludziom. Chciałabym być pomocna, ale ... nie poradziłabym sobie, jestem za słaba, za bardzo się stresuję. W ogóle zaczęłam się zastanawiać, czy iść na studia (jeśli w ogóle uda mi się zdać maturę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje marzenia, to głównie poczuć spokój wewnętrzny. Myślę, że on będzie wynikał głównie z poukładania sobie następujących rzeczy:

1. podejmowanie decyzji pod wpływem tego co sam uważam,chcę i nie uzależnianie tych decyzji od tego co inni powiedzą o mnie jak podejmę taką decyzję (głównie chodzi tu o decyzję zawodową, którą bardzo mocno uzależniam od postrzegania zawodów według stereotypów)

2. poczucie się częscią pewnego miejsca itp. chodzi o przyjaciół, pracę, udany związek

3. poczucie brania życia w swoje ręce, czyli głównie uniezależnić się od rodziców

4. nie obwiać siebie o przeszłość i nie traktować siebie zbyt surowo. Co było nie wróci, żyć teraźniejszością i mieć bardziej spójną wizję przyszłości, chociażby jej kierunku.

5. umieć cieszyć się z tego co mam a płakać nad tym czego nie posiadam.

6. nie stracić siły do walki z samym sobą.

7. dawać innym siebie

8. polubić siebie, odzyskać poczucie wartości i godności

9. cieszyć się życiem i czuć, że będzie dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie, marzenia to złudzenia........

 

A plany? No cóż.... Jak to powiedział ktoś mądry "jeśli chcesz rozśmieszyć pana Boga, opowiedz mu o swoich planach". Myślę, że jak Bóg sobie na mnie spogląda to ma przezajebiaszczą tragikomedię. Jaś Fasola czy Czesio Włatca Móch się kryją.

 

Prawda jest taka, że najlepiej się mają Ci, co żyją z dnia na dzień i mają wszystko w doopie. Tyle że mój problem polega na tym, że nie mogę przestać być dobra (a tym samym NAIWNA).

 

Cel? Cóż, jak będę miała dzieci, to wychować je tak, żeby potem nie musiały leczyć z traum dzieciństwa i nie cierpieć na jakiegokolwiek rodzaju dysfunkcje emocjonalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że najlepiej się mają Ci, co żyją z dnia na dzień i mają wszystko w doopie. Tyle że mój problem polega na tym, że nie mogę przestać być dobra (a tym samym NAIWNA).

 

 

Jak nie znosze swojej cholernej naiwnosci! Ostatnio dostalam takiego kopa w dupe, ze zaczynam zauwazac w swoim zachowaniu spore zmiany. Bywam niekiedy chamska dla ludzi, nieslowna i duzo bardziej egoistyczna.Sprawia mi to ulge. Wszystko bierze sie z rozgoryczenia, ktore mnie ciagle trzyma po ostatnim rozczarowaniu zachowaniem bliskiej osoby. Czekam tylko az gorycz minie a ja znow bede miala wyrzuty sumienia z powodu zlego zachowania w stosunku do innych ludz... :-/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo niestety jest tak, że rany zadane nam przez najbliższych "oddajemy" innym zupełnie przypadkowym osobom. Ktoś odrzuci Twoje serce podane na dłoni, to skopiesz za to kogoś kompletnie niewinnego. Niestety nie czujesz ani ulgi ani mniej bólu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja chciałam iść na kognitywistykę, potem na psychologię... i być fotografem.

 

Hihi, widzicie ironię? Ja - psycholog? Toż to kpina. Tylko że z drugiej strony, łatwiej mi byłoby wczuć się w syt. ludzi z jakimś problemem niż komuś zdrowemu i poukładanemu.

 

Tjaaa....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×