Skocz do zawartości
Nerwica.com

Boję się..po prostu


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie!

Dziś odrobinę mniej optymistycznie ale przecież nikt mi nie zagwarantował że już NIGDY więcej nie spłynie z mojego policzka łza z powodu tego samego tajemniczego wroga-nerwicy! Boję się po prostu..czasem miewam takie momenty wtedy.. wracają te straszne obrazy z oddziału ratunkowego,strach przed śmiercią,przed tym że z jakiegoś powodu uduszę się..może powiecie że to dziecinne ale w tym momencie mam straszliwy żal do całego świata..zadaję sobie pytanie dlaczego akurat mnie to spotkało??? dlaczego boję się że moje chwile szczęścia i spokoju mogą prysnąć jak mydlana bańka?czemu moja podświadomość buntuje sie przeciwko mnie samej? nie rozumiem!!!!..:(:(:(:(

 

Liljana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Dziś odrobinę mniej optymistycznie ale przecież nikt mi nie zagwarantował że już NIGDY więcej nie spłynie z mojego policzka łza z powodu tego samego tajemniczego wroga-nerwicy! Boję się po prostu..czasem miewam takie momenty wtedy.. wracają te straszne obrazy z oddziału ratunkowego,strach przed śmiercią,przed tym że z jakiegoś powodu uduszę się..może powiecie że to dziecinne ale w tym momencie mam straszliwy żal do całego świata..zadaję sobie pytanie dlaczego akurat mnie to spotkało??? dlaczego boję się że moje chwile szczęścia i spokoju mogą prysnąć jak mydlana bańka?czemu moja podświadomość buntuje sie przeciwko mnie samej? nie rozumiem!!!!..:(:(:(:(

 

Liljana

 

a co ja mam napisac? podobno jak sie widzi ze ktos bardziej cierpi to czlowiek czuje sie lepiej. Wiec poczuj sie lepiej. Jak na chwile odpusci mi NL dostaje od razu kopa ze strony PTSD.Jak bym sie jeszcze przez przypadek podniosl od razu ma bo wyboru strzal miedzy oczy ze strony NN lub depresji. I tak w kolo macieju od jakis 8-u lat.Sa dni gdzie jednak udaj mi sie ustac na nogach. Zadrzaja sie tak rzadko ze sam nie pamietam kiedy bylo to ostani raz.Wtedy wstaje patrze jakie mam w zyciu zaleglosci i czego choroba mnie pozbawila i nie wiem czy umialbym jeszcze zyc normalnie. Na szczescie nie musze sie nekac ta normalnoscia za dlugo bo po paru chwilach dostaje strzal, z ktorej strony do wyboru. Mam nadziej ze ci lepiej po przeczytaniu tego tekstu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liljana Ty z tego co zrozumiałam masz obrazy z oddziału ratunkowego a ja mam błysk jasny błysk nie wiem dlaczego nawet bo nie pamiętam z tego dnia nic, ale przychodzą takie chwile, że brakuje mi powietrza a moja codzienność to nie chęć do wszystkiego dosłownie do wszystkiego. Aż trudno mi uwierzyć jak sobie pomyśle iż przed wypadkiem nie było chwili nawet takiej nawet gdy padałam na twarz nawet w stresowych sytuacjach byłam gotowa do działania a teraz........no cóż najlepiej mi siedzieć w kącie..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o to, że ktoś z nas ma gorzej czy lepiej ale wiem co czujesz. To co przeżyliśmy zostawiło na nas piętno z którym musimy nauczyć się żyć. Powstaje tylko pytanie jak :?: Na to pytanie nie znma jeszcze odpowiedzi :( . Nie wiem dlaczego nas to spotkało i sama zadaje sobie to pytanie ale nie znam na nie również odpowiedzi. Może tak musiało być :?: może to nasze przeznaczenie :?: może ktoś tam u góry tak sobie wymyślił - nie wiem. Ale jedno wiem my również zasługujemy na chwile szczęścia i musimy się z nich cieszyć choć to trudno przychodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wam za słowa otuchy..wiele znaczą dla mnie..Ktoś zapytał ile mam lat..tak jak już przedstawiłam się w moim pierwszym poście jestem Liljana i mam 20 lat od ok 6 walczę z depresją która występuję u mnie w różnym natężeniu..nigdy nie było tak źle jak to co zaczęło się w lipcu tego roku....teraz uczę sie żyć z tym na nowo..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Liljana, skoro tak długo borykasz się z tym wszystkim, to pamiętaj co już n/t choroby wiesz :!: Wierz mi - doświadczenie i jego świadomość daje ogromne poczucie bezpieczeństwa :!: Ludzie często o tym zapominają tym bardziej gdy jest źle. A to błąd - właśnie wówczas powinno się pamiętać, że znasz to co się z Tobą dzieje i wiesz, że nic takiego co wówczas choroba [a nie podświadomość] nasuwa Ci przed oczy czy na myśl się nie zdarzy. To, co się wówczas z Tobą dzieje nie ma nic wspólnego z Twoją podświadomością - jedynie to, że ona sugeruje Ci, że coś robisz źle, wbrew siebie [tu konkretnie, że ulegasz podszeptom choroby]. Zaufaj sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Capsel sorki ze napisalam nie w tej osobie co trzeba poprzednio ;) Ile Ty masz lat? Wiem jak to cholernie wkurza jak choroba sprawia ze tracisz wiele z zycia czasu szczescia itd ale znaczenie ma wtedy ile masz jeszcze przed soba zycia;)

 

 

poczytaj moje posty.mnie to zostal tylko sznurek.Pytanie tylko za ile dni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to żadne wyjście.

 

a jakie widzisz wyjscie jak po wielu latach i wielu terapiach, rzekomo najlepsi a na pewno najdrozsi lekarze w tym kraju rozkladaja rece i jedyne co moga ci zaproponowac to zycie w tych meczarniach ? - ja dziekuje za taka jakosc zycia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nigdy nie byłam i nie jestem specjalistą w dziedzinie psychologia/psychiatria. Mimo, iż się od kilku lat interesuje nią nie wiem co napisać, ale na pewno jest inne wyjście niż to, które zaproponowałeś. Najdroższy specjalista wcale nie oznacza najlepszy może jednak spróbował byś poszukać pomocy u innych. Nie wiem jak się czujesz bo nie jestem w Twojej sytuacji, ale mimo wszystko śmierć nie jest rozwiązaniem. Jak pisałeś walczysz już z chorobą 8 lat i aktualnie jesteś w chwili gdy choroba daje Ci kopa, ale pomyśl o tych chwilach gdy jest dobrze. Mam pytanie co sprawia lub co robisz gdy jest "dobrze" :?: Chodzi mi o to jakie momenty wpływają na to, że czujesz się lepiej :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie zostanę zlinczowana za to co powiem - ale wielu po prostu nie chce rozstać się ze swoimi cierpieniami. Wynika to z różnych pobudek - strach przed innym, nie znanym życiem, a więc i zmianami czy ślepą wiarę, że inaczej się nie da lub poczucie, że przez cierpienie jesteśmy 'lepsi' [również w sensie karania się]... Nazywajcie to jak chcecie ale prawda jest taka, że dopóki my sami nie zechcemy to żaden najdroższy specjalista ani też żadna metoda nie pomoże. Przez 'chcieć' rozumie się także działać. Żaden specjalista nie powie nam: masz robić tak siak owak, nie robić tego tamtego owego. My sami musimy zacząć to robić - nawet, gdy nie jesteśmy pewni, czy ta zmiana dla nas samych będzie dobrze - ludzie uczą się na własnych błędach i to jedyny sposób, aby sobie pomóc. Tak strasznie boimy się popełniać błędy a przecież to jedyna droga do siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy tak nie dawno przyjaciel powiedział mi że powinnam iść do psychologa to ja mu powiedziałam że żaden psycholog nie jest cudotwórcą i owszem może i powie co mam zrobić ale to nic nie zmieni to ja muszę (choć nie lubię strasznie tego sformułowania bo uważam że to jest najgorsze sformułowanie świata) wziąć się w garść i sama zacząć coś ze sobą robić. Tak więc Bethi ja Cię nie zlinczuje :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zdanie: 'weź się w garść' jest wręcz Kochana bez sensu, ponieważ znajdujemy się w stanie totalnej niemocy - to zrozumiałe, ale nawet w tej sytuacji można znaleźć w sobie motywację do spróbowania czegoś, czegokolwiek - ot choćby desperację. Skoro niejednokrotnie jesteśmy przekonani, że gorzej być nie może, to co mamy do stracenia idąc do tego psychologa, próbując autosugestii czy innych metod, czy to konwencjonalnych czy nie;) Mi nie pomagało np. wychodzenie na siłę, gdy cierpiałam na fobię społeczną [tutaj musiałam zastosować autosugestie w kierunku zmiany swojego wizerunku we własnych oczach], ale z kolei wsiadanie na siłę do autobusu [którego się panicznie bałam] pomogło przełamać problem. Wsiadając do tego autobusu myślałam że tam umrę - nic takiego się nie stało. Nie możemy od kogokolwiek oczekiwać, że każe nam zrobić to a to - sami musimy wyjść z inicjatywą, podjąć się jej i choćby okazała się zła dla naszego konkretnego przypadku nie podchodzić do tej próby jak do kolejnego potknięcia, nie wykorzystywać tego faktu do pogrążenia się w problemach a spróbować czegoś innego. Każdy powód podjęcia zmiany jest dobry - choćby nuda, choćby desperacja, choćby ciekawość. Dlaczego dzieci pomimo upomnień rodziców i przestróg, że będzie boleć wkładają paluchy do kontaktu... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są sytuacje w życiu, że nie widzimy żadnego wyjścia - im bardziej chcemy je dostrzec, tym mniej widzimy. Capsel pamiętaj, że to, co się z Tobą dzieje to mechanizmy - znasz je. Skorzystaj z tej wiedzy, zufaj sobie a znajdziesz wyjście. Wiem, że im dłużej człowiek się szamoce tym mniej się chce - traci wiarę, traci chęci do walki, traci rozum i duszę. Ale to tylko powierzchowne wrażenie, może być bardzo realistyczne, ale pamiętaj, że to tylko czarna otchłań lęków zasłoniła Ci wszystko - w Tobie tli się życie i gdy się przypatrzysz dojrzysz światełko - w sobie i nim się kieruj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×