Skocz do zawartości
Nerwica.com

Minęło 20 lat a ja ciągle tym żyję...


Rekomendowane odpowiedzi

Od śmierci mojej mamy minęło 20 lat (miałam 10 lat jak zginęła) a ja ciągle nie umiem o tym zapomnieć. Jestem ciągle na lekach i nie umiem już normalnie żyć. Nie potrafię zaufać żadnemu mężczyźnie przez to co się stało. Prawie nie wychodzę z domu, chyba że z psem obronnym. Jak muszę wyjść gdzieś sama to mam kilka podejść: wychodzę, dochodzę np do rogu ulicy i się cofam i tak z kilka razy. Czasami mam dość ale kiedy przychodzę do domu po jakimkolwiek wyjściu odczuwam zaraz wielką ulgę i cieszę się na myśl że nie muszę w tym tygodniu już nigdzie wychodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć donatelka1978, mimo okoliczności - miło Cię poznać. Hmm, 20 lat to kupa czasu. Nie znam szczegółów Twojej historii ale wiem, że dopóki naprawdę nie zapragnie się zmiany to ona nie nastąpi. Czasem ta chęć (czy niechęć do dotychczasowego trybu życia) przejawia się agresją ale stosownie ukierunkowana prowadzi w akcie desperacji do wprowadzenia zmian - nie ważne, czy w efekcie są one słuszne czy nie, ważne, że się spróbowało i doświadczyło czegoś innego, nowego, co wywoływało wcześniej paniczny strach który utrzymywał Nas w 'przekonaniu', że inaczej się nie da... Musisz uwierzyć w to, że Tobie się uda przejść ulicą nie napotykając takich perypetii, które doświadczyła Twoja mama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To takie straszne co przezylas,dlaczego nie masz nikogo bliskiego w takiej sytuacji.Ciesze sie ze trafilas tutaj,mozesz mowic co cie boli , jaki masz dzien.Jak ciezko Ci ,a moze dzieki temu poznasz nowych ludzi w roznym wieku.przeczytasz o klopotach innych.Naprawde ciesze sie bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Ci kazia_z8, że pozwalasz mi się wygadać. Chyba zajrzę też do "jęczarni". Zarejestrowałam się wcześniej na forum IPON-u ale nie znalazłam tam zrozumienia bo przebywają tam sami ludzie niepełnosprawni ruchowo, którzy nasze bolączki uważają ze widzimisię i udawanie, bo nam się coś nie chce. A dla mnie powiedzenie mi, że coś sobie wymyslam i czegoś mi się nie chce to tak samo jak powiedzieć do kogoś na wózku, że nie chce mu się chodzić.

Z rodziny mam tylko ojca i siostrę, która już prowadzi swoje zycie. Nie rozumieją tego co się mną dzieje. Próbowali mnie zmusić do normalności karami, zakazami, wyzwiskami. Efekt jest taki, że teraz nikomu nie powiem że się źle czuję i nie ujawniam swoich odczuć. Udaję przed nimi a jak mi jest bardzo źle zamykam się na całe dnie w pokoju. Moim jedynym towarzyszem jest pies, który jest przy mnie mimo tego co się ze mną dzieje. Czasem myślę, ze lepiej by było jakbym zamieszkała z daleka od swojej rodziny.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem co czujesz - mój tata umarł na moich oczach jak miałam 11 lat. Dziś mam 32 lata, dalej tęsknię, dalej odbija się to na moim życiu, małżeństwie. Mam tak dość, że coraz częściej myślę sobie, że chciałabym po prostu już być z nim. Ja też nie ufam mężczyznom, bo wychodzę z założenia, że każdy prędzej czy później też mnie zostawi. Trzymaj sie cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochane kobietki nie dajmy sie zwariowac,od dawna wiadomo ze faceci to duze dzieci rozpieszczane przez mamusie ,a potem my im dogadzamy,obslugujemy.O co chodzi same ich wychowujecie a potem pretensje ze nikt ich nie rozumie.Nie dawno czytalam ze faceci dojzewaja do piatego roku zycia a potem tylko rosna.Wiec nie ma co sie dziwic ze nie traktuja nas jak kobiety lecz jak nastepczynie mamusi.Donatelko nie pomoze Ci wyjazd od rodziny,z nimi jest ciezko ale samej,jeszcze gorzej.Nie wiesz co to mowic do scian,lek przed samotnoscia.Jak chcesz pogadac to napisz do nas tutaj wiemy co przezywasz i przyjdzie czas ze kiedys wyjdziesz na spacer bez obawy,za dlugo jestes samotna ze swoja choroba.Ale juz masz tu przyjaciol.My tez mamy swje robale gryza nas od srodka i walczymy z nimi.Ja tez przez przypadek tu trafilam,corka kupila komputer i zaczelam szukac tu pomocy zeby sie rozladowac.Chodze do lekarza i na terapie.Ogladam wlasnie super film o kobiecie ktora byla mezczyzna,moge ogladac go wielokrotnie .Takie komedie poprawiaja mi nastruj.lubie sie smiac z kabaretu Ani mru mru.Dzieki temu nie mysle o dzisiejszym dniu.Nadal nie wiem czy pracuje,nie wiem z czego bede zyc.Brak pieniedzy doprowadza mnie do ataku dusznosci siedze i placze, ze co ja komu zrobilam,ze inni potrafia a ja nie.ze nie boja sie powiedziec siac intryg.Czytajac posty innych mam wrazenie ze ze mna nie jest tak jeszcze zle.Najczesciej pisza tu bardzo mlodzi ludzie.Samotni rozgoryczeni zyciem i bardzo chorzy na samotnosc w tym wielkim swiecie .Sama widzisz ze nawet ja nie jestem zdrowa bo czasem plote trzy po trzy.Ale nie boj zaby,zaba w wodzie nie bodzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@kazia: uwierz mi są faceci skrzywdzeni przez kobiety, którzy nie mogą się pozbierać po zdradzie czy zawodzie miłosnym:/

 

@donatelka: rozumiem skąd Twoje objawy, staram sobie je wyobrazić, ale osobiście zalecam zamiast psychiatry wybrać się do psychologa, sprobować terapii grupowej lub indywidualnej. Dbaj o siebie i sie nie poddawaj. Najlepsze jeszcze przed Tobą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, przeczytałam jedynie pierwszy post, także być może się powtórzę.

Dla mnie to brzmi jak połączenie PTSD i nerwicy lękowej. Uważam, że nigdy nie jest zbyt późno by wyzdrowieć, ale sklaniałabym się bardziej ku psychoterapii.

Z pewnością można szczęśliwie żyć cokolwiek by się stało. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

klaus wybacz ze dopiero teraz odpisuje ale przez moje zapominanie zgubilam to forum i nie umialam go znalezc.Czesciowo masz racje ,to tylko polowa prawdy.Swiat zwariowal.Sama widze jak chlopcy nie szanuja dziewczyn,a dziewczyny sa wulgarne i chamskie,pija pala.Dawniej tak mezczyzni sie zachowywali.Ico powiesz,dlaczego tak sie dzieje.Kazdy z nas szuka milosci,tylko dobroc gdzies zniknela ludzie spokojni i dobrzy sa nie na topie,tylko przepychajacy sie lokciami.Ja nie mam nascie lat i zawsze odstawalam od innych bo nie pilam i nie palilam potem chcialam do nich nalezec i nasladowalam ich.Nie zadzialalo ja nawet wtedy nie rozumiem ludzi pijacych pozucilam nalogi i dopiero teraz jestem wolna tak naprawde.W zyciu spotkalam sie z sytuacja ze to mezczyzna jest tym ktory niszczy zwiazek,bo jest maminsynkiem,bo pije bo psychicznie sie zneca nawet bez alkoholu.Kobiety ktore bija mezczyzn tez spotkalam.Kazdy czlowiek ktory zneca sie nad slabszym jest najwiekszym TCHORZEM!!! Bo sie boi okazac uczucia,kazdy chlopak slyszy,chlopcy nie placza.Dziewczynki nasladuja nieudolnie mezczyzn,twardzieli.I tu kolo sie zamyka.Nie wiem jak inni ale ja mysle ze swiat zwariowal i nie rozumiem ludzi .Dlaczego tak postepuja, szukaja milosci a gdy juz jest ,to odpychaja ja i mowia ze to nie dla nich,ze to ich nie dotyczy i potem placza po katach.Nie umiemy kochac,okazywac uczuc bo to niemodne i boimy sie pokazac prawdziwa twarz.Wszyscy nosza maski bo to wygodne nie trzeba sie obawiac kompromitacji i wysmiania.Jak tylko pokazesz kawalek swego uczucia natychmiast jestes wysmiany .To sa dwie strony medalu,naszych czasow i wyscigu szczurow pospiech nas gubi my sie pogubilismy .No ale dosc gadania ,czy ktos ma inne zdanie na ten temat? czekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kazia ja też zawsze odstawałam od grupy bo zakładałam że przychodzę do szkoły żeby się uczyć a nie na pogaduszki. Tak sobie tłumaczyłam moją samotność. Nie palę i nie piję do tej pory i nikt mnie do tego nie zmusi nawet na jakichś imieninach. Kiedyś bardzo mi zależało na koleżankach i robiłam wszystko żeby im się przypodobać. Dopieor jak zaczęły po kolei wszystkie zachodzić w ciąże z wpadki opamiętałam się bo ja nie chcialam tam skończyć. No i nie skończyłam. Wolę być sama niż z kimś poznanym przelotem mieć dziecko a potem się rozwodzić bo facet bije. Znam takie co mają po 20 lat i już są rozwódkami- tragedia. Albo trójka dzieci i każde z innym :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak traktuje prace nie plotkuje bo nie lubie obgadywac.Nikt nie czyta nie oglada filmow tylko mydlo w stylu isaury.Pochodze z rodziny gdzie ksiazka jest przyjacielem a nie dekoracja dla znajomych,a filmy sie omawialo nawet do poznych godzin nocnych.Potem sie to skonczylo,mama zachorowala,pila i to duzo.Rodzine zalozylam w wieku 22 lata tez myslalam jak Ty .Nie wyszlo,alkoholik maz,ucieczka od mamy pijacej do meza i z powrotem do mamy.Dzieci dorosle ,zycie mija ja jeszcze w sile wieku nie mam 50 .Ico myslisz ze to zmienilo mnie?Wcale nadal jeste taka jak bylam odsowam sie bo nie lubie dyskotek,tlumow imprez zakrapianych wiele razy uslyszalam,dzikus jestes,no i dobrze ale spie spokojnie.Do czasu,otoczenie naciska a ja nie chce, to mnie lekcewarza omijaja jak zbuka.Juz druga prace tak stracilam.Nerwica sie poglebia,wszyscy patrza na mnie jak na dziwadlo gdy mowie ze mam nerwy stargane.Kiedys przestalam farbowac wlosy i pewnego dnia kolezanka stwierdzila ale ty posiwialas.Pomoglo na pewien czas ,bo na lato znow pomalowalam, nie chcialam zeby sasiedzi mnie wzieli za kogos innego.U psychiatry powiedzialam ze tak jak radio mam uklady scalone popalone.Ostatnio znowu mam dosc ,siedze w domu patrze w okno i nic nie widze. Ten komputer daje mi chwile ze nie mysle o sobie gdy czytam inne posty.Adzisiaj szczegulnie bo nie potrafie juz nic z siebie wykrzesac.Lipiec sie konczy,z synem do lekarza jade caly miesiac i nie moge sie zmobilizowac.Moje leki od neurologa na kregoslup sie koncza,jak pogoda sie zepsuje to nie bede miala czym sie ratowac przed bolem.Jak sie ruszyc, moze jutro z corka pojade,dotrzyma mi towarzystwa tak mi samej sie nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaziu, inność nie oznacza automatycznie czegoś złego - ludzie się różnie wobec tego zachowują ponieważ nie potrafią tak jak Ty szanować siebie - to ich irytuje. Chyba nie warto stawać się takim, jak inni chcą bo to i tak nie gwarantuje sukcesu życiowego - wręcz przeciwnie. Pewnego razu budzimy się z ręką w nocniku stwierdzając, że wpadamy z deszczu pod rynnę :!: Dobrze, jeśli ktoś posłucha tego głosu, gorzej, że jeśli go stłumi w sobie - po latach będzie pełnym nienawiści do wszystkiego samotnym starym człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sukces polega na tym żeby uwolnić się od bólu spowodowanego tym, że nikt Cię nie chce. Trzeba spojrzeć realistycznie i zrozumieć, że bezwarunkowej akceptacji możemy oczekiwać tylko od siebie. I tego trzeba się nauczyć. Ludzie przychodzą i odchodzą i trzeba się z tym pogodzić, poddać i więcej nie walczyć. Tak na prawdę to ich nie potrzebujemy, wmawiamy to sobie bo tak nam nakładli do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieprawda,czlowiek jest zwierzeciem stadnym i nic tego nie zmieni.Wszyscy sie potrzebujemy i to jest wlasnie dowod na to,kazdy z nas w internecie jest przykladem.Szukamy siebie tutaj ,bo nasi bliscy nas nie rozumieja.Nerwica,depresja coraz wiecej ludzi meczy sie tymi dolegliwosciami i coraz mlodsi ludzie choruja.Coraz wiecej mlodych odbiera sobie zycie ,zdawaloby sie ze z blachych powodow.Technika poszla do przodu a czlowiek idzie w zapomnienie,dlatego ludzie sie nie szanuja.Dlatego ludzie szukaja milosci i jej nie odnajduja,bo tam gdzie ona jest nikt nie zaglada.A ona czeka na nas i martwi sie dlaczego czlowiek szuka milosci w przedmiotach uzytkowych,samochody itp rzeczy,blichtr wielkiego zachodu gdzie kazdy ma wszystko o czym marzy.A gdzie jestesmy my? Nie ma nas,bo zachlystujemy sie tym co do nas przyszlo i toniemy .Szukamy przez internet przyjazni wirtualnej boimy sie spotkac zobaczyc prawdziwe twarze.Wstydzimy wlasnych uczuc,ze jednak jestesmy dobrzy,ze mozna nas kochac nie za to co mamy lecz za to kim jestesmy.Ale dorobkiewicze po wycieczkach z zachodu nie pozwalaja nam zapomniec ze nie stac nas na wiele przedmiotow.Ja sie nie przejmuje ze jestem biedna ,wiele razy bylam za to krytykowana ,nie podoba sie to wielu osobom.Probuja mnie przerobic kosztuje mnie to troche nerwow ale jestem szczesliwa z tym co mam zawsze umialam sie cieszyc malym.Nie mialam pieniedzy na wielkie wycieczki,to robilam male po kraju wlasnym za male pieniadze i poznalam troche wlasnego podworka.Dlatego nie zawsze da sie szukac akceptacji i zgody z wlasnym ja.Dlatego nie da sie byc samym.Nie wolno sie poddawac,choc to najtrudniejsze z wszystkich decyzji w zyciu,Sukcesem moze byc przyjazn z rodzina ,bo kocha sie ich ale nie toleruje.Ze maja wlasne poglady,sposob na zycie lub charakter.To z czym nie radzimy sobie ,to jest wyscig szczurow w ktorym bierzemy udzial ,ale nie chcemy i konczymy na lekach uspokajajacych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale kaziu, czyż nie jesteśmy tutaj anonimowi, obcy sobie w rzeczywistości :?::?::?:pyzia1, ma wiele racji - ta chęć towarzystwa przeradza się w przymus, który niejednokrotnie niszczy Nasze życie - bo gdzieś po drodze gubimy siebie, nie wiemy, kim jesteśmy i czujemy się nieszczęśliwi. Człowiek, który szanuje siebie jest szczęśliwy, nie oznacza to, że jest akceptowany przez wszystkich bo każdy ma swój pogląd i gust w kwestii charakteru, typu człowieka itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moge wiedziec dlaczego ukrywanie sie pod pseudonimami jest takie dobre,dlaczego anonimowosc jest lepsza od prawdziwej twarzy?Przeciez kazdy z nas szuka tutaj zrozumienia,pociechy.Zeby ktos podal reke usmiechnal sie i powiedzial nie jestes sam, ja tu jestem.Wszyscy szukamy tutaj wsparcia,szukamy zrozumienia bo ci na ktorych liczylismy zawiedli nas.Jako mala dziewczynka,nie lubilam siebie,duza,chuda tyczka stworzona dla checy'z przodu plecy z tylu plecy.Proste druty na glowie.Twarz nijaka.Z wiekiem zmienilam zdanie ale nie dzieki facetom tylko czytajac babskie czytadla,zaczely byc drukowane w polsce,a czytac zawsze lubilam,bylam glodna wiedzy.Zmienilam opinie o sobie pod wplywem drugiej osoby,wedlug ktorej zle wygladam,zle sie zachowuje.I po odejsciu tej osoby w zaswiaty,nie umialam sie znalezc.Dzisiaj znowu zaczynam sie lubic i akceptowac.Szanowac nauczylam sie gdy bylam z corka w ciazy,to ona dodala mi odwagi do walki o siebie i dzieci gdy trzeba bylo odejsc od potwora meza.I nie oduczylam sie szacunku,tylko moje zdrowie szwankuje i nie radzi sobie z codziennoscia.To nie jest proste ,gdy musisz byc sam i mowic do scian ktore cie tez nie lubia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×