Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem nieudacznikiem


Knup

Rekomendowane odpowiedzi

Oto moja historia.

Za dokładni2 miesiące skończę 21 lat. I powiem wam, że nigdy nie czułem się tak beznadziejnie jak teraz. Ten stan twki we mnie od ponad tygodnia i wciąż nie może mnie opuścić. Czuję się niepotrzebny światu. Wszystko czego bym nie zrobił to nigdy nie kończy się dobrze. Jestem w dodatku "niewidzialny". To się własciiwie zaczeło od kiedy zaczołem chodzić do szkoły podstawowej, albo nawet i w przedszkolu. Jestem chorobliwie nieśmiały i zostało mi to do dzisiaj. Kiedy miałem 6 lat zaczeły się u mnie kłopoty. Otóż miałem bardzo słaby pęcherz i moczyłem się w nocy a nwet w dzień. Ponadto lekarz stwierdził u mnie zeza i nadzwrocznośść (która z biegiem lat przekształciła się niedowidzenie). Przez podstawówkę byłem wyzywany "zezmen", "down". Nie wiecie co to za koszmar nosić do 9 roku życia pieluchę 24 godziny na dobę. Na "wułefie" nigdy nie byłem dość dobry. Wszyscy się ze mnie śmieli. Gdzieś w 2 klasie podstawówki postanwiono w mojej osobie, że będę uczęszczał na W-F korekcyjny. Na tym W-F korekcyjnym skorygowałem sobie nos. W jaki sposób?? Wypieprzyłem się na frotenowanej podłodze i nie mogłem się oprzeć na rękach przy upadku. Do dzsiaj mam krzywy nos. A do chirurga nie pójdę, bo boje się takiego bezpośredniego bólu jaki towarzyszy przy prostowaniu nosa. Ale to nie był koniec moich upokorzeń. Pewnego dnia podczas lekcji nie mogłem wytrzymać, a kobieta nie chciała mnie puścić do ubikacji. Więc wkońcu nie wytrzymałem i się najprościej w świecie zwyczajnie zeszczałem i to tak, że kałuża była pod moim siedzeniem. Nigdy nie zapomnę śmiechu całej klasy ze mnie. Od tamtej pory jakoś moja nieśmiałość się pogłębiła. I tak dotwałem do 4 klasy podstawówki, co wiązało się z chodzeniem do nowej szkoły, ale przy nieco zmienionym składzie klasy. Wtedy było jeszcze gorzej. Każdy mógł znaleźć dziewczynę a ja ze swoją durną nieśmiałością nie mogłem postarać się, by jakakolwiek dziewczyna zwróciła na mnie uwagę. Najgorsze jest to, że to mi zostało do dzisiaj. Mam 21 lat i nigdy nie byłem w stałym związku z dziewczyną. Przez swoją głupią nieśmiałość i (może głupotę), ale o tym później. Co był W-F, zawsze wypadałem najgorzej, ze wszystkich. Ledwie wyciągałem się na 4. Na studiach miałem 5, ale nie dlatego, że ćwiczyłem tylko dlatego, że "próbowałem ćwiczyć i byłem na wszystkich zajęciach". Ale wracają do podstawówki. Po podstawówce przyszedł czas na Gimnazjum. Nie musiałem zmieniać klasy i budynku, bo Gimnazjum i SZP była w tym samym miejscu (nie wiem czy teraz tak jest). Różnica była taka, że dochodzili do nas nowi uczniowie. Myślę sobie: "Jest okazja poznać kogo nowego może mnie polubi". Niestety. Po pewnym czasie "nowy" dołaczył do reszty i razem z nimi naśmiewał się ze mnie. Z mojego kujoństwa. Bo byłem kujonem. Zawsze byłem ednym z najleszych w klaise, tylko co mi po tym?. Wkońcu skończyło się Gimnazjum i przyszła kolej na LO. Oczywiście mimo dobrze napisanego testu kompetencji nie załapałem się do LO, którego chciałem i trafiłem do innego. Tam było pdobnie. Bałem się ludzi. Śmieli się ze mnie i dogryzali mi. Postanowiłem sobie, że zmienię się i będę "lepszym człowiekiem" tzn. lepszym dla nich. Opuściłem się w nauce. Starałem się częściej rozmawiać, udzielać się itd. Ostatecznie matura poszła mi przeciętnie. Wszyscy odeszli, a ja nie czułem się dobrze z moją "przemianą". Z moją maturą nie mogłem pojść na kierunek na uczelnię na którą chciałem, więc obecnie studiuję na moim kierunku ale w szkole prywatnej. Znów wróciłem do sytuacji podbramkowej. Nie mogłem się z nikim dogadać i wróciłem do kujoństwa. Wkońcu zdałem sobie sprawę, że ludzie są mną zainteresowani tylko dlatego, że mam dobre notatki z zajęć. Obecnie został mi już tylko 3 rok studiowania. Próbowałem poderwać pewną dziewczynę z roku. Ale w pewnym momencie powiedziała mi, że nie może ze mną być. Mimo prób wytłumaczenia mi, że się obecnie boi związku nie poddałem się i postanowiłem poczekać na rozwój wypadków. W toku studiów czesto byłem zapraszany na różne imprezy. Odmawiałem a to ze strachu przed innymi i przed samym sobą, że się zbłaxnię i wyjde na nie wiem kogo. W pewnym momencie na jednym piwku z koleżanką i z dziewczyną, którą kocham i o którą się staram., powiedziała mi wprost, że ona i ta koleżanka potrzebują mężczyzny, a ja jestem cłopcem. Po tych słowach poczułem się beznadziejie, ale nie ukryłem to. Później były praktyki obowiązkowe, które na II roku udało mi się załatwić w dziekanacie na swojej uczelni. Przychodziłem z 2 innych ludzi na weekendy od od piątku do niedzieli, bo w pozostałe dni miałem zajęcia. Po pratykach była sesja i już po sesji. Dziewczyny z dziekanatu mówiły, że jestem bardzo pracowity, a rówieśnicy mówili mi, że jestem geniuszem, skoro mam takie oceny a nie inne. Tą drugą opinię puszczałem koło uszu, bo pewnie tak mówią, żeby mi się przypdoboać, żeby notatki dawać. Potem się dowiedziałem, że koleżanka, która miała praktyki przede mnaą dostała od dziekanatu ofertę pracy i ją przyjeła i przenoi się teraz na zaoczne. To była ta dziewczyna na której mi zależy. Po istatnim zaliczeniu poszedłem z 3 koleżankami i kolegą na piwo. Ja jak zwykle nic nie mówiłem tylko co chwila sączyłem Warkę i słuchałem. Koleżanka opowiadała historię jak to nasz wspólny kolega chciał z nią być i prawie mu się udało, lecz poznała się z jego najlepszym przyjacielem. Kolega znalazł sobie inną dziewczynę (też z naszego roku), ale wszyscy obecni na piwie mówili ,że „nie mógł mieć dziewczyny z górnej półki to wziął z dolnej”. I koleżanka obok powiedziała mi: „słyszałes?”. Poczułem, że to była aluzja do mnie, żebym nie próbował do tej, o której już mówiłem. Później dziewczyny podrywały kelnera, który po dyżurze dosiadł się do nas. Ja nie wytrzymałem. Wypiłem piwo jak najszybciej i bez pożegnania uciekłem do domu. Nie było wtedy nikogo nikogo domu i autentycznie rozpłakałem się nad swoją beznadziejnością. Poczułem się jak karaluch, którego nikt nie potrzebuje i lepiej by było, gdyby go podeptać. To było tydzień temu. Starałem się o pracę w banku jako telemarketer. Odpadłem w II turze, bo nie mogłem poradzić sobie z rozmową symulacyjną. Teraz w dzień w dzień mam podły humor. Gdy idę spać, chciałbym płakać (płaczący mężczyzna – jakie to poniżające). Rano nie chce mi się wstawać w ogóle z łóżka, bo wiem że nic nowego mnie nie czeka. Czeka mnie tylko wegetacja. Wczoraj nie wytrzymałem i do obiektu moeje miłości napisałem list i wysłałem go na maila o moich nadal mocnych uczuciach do niej o tym jaką ją zapamiętam i co mnie u uniej uwiodło. Nie dbam oto, co ona z tym zrobi. Musiałem tak postapić, bo to było silniejsze ode mnie. Nie wiem czy postąpiłem mądrze czy idiotycznie. W tej chwili odczuwam tylko niechęć do wszystkiego, wieczne zmęczenie, pogardę wobec siebie. Czasem wychodzę z domu, tylko pto, żeby sobie połazić w tę i z powrotem, żeby rodzice się mnie nie czepiali. Od prau dni mamy słoneczną pogodę a jak na nią patrzę to szlak mnie trafia. Nie wiem co ze sobą zrobić. Boję się o sibie i o moją przyszłość. W dodatku pojawiło się u mniecoś takiego jak strach przed ludźmi. Tzn. boje się z nimi spotykać. Dzisiaj zanosiłem indeks do dziekanatu i odczuwałem niepokój. Straszne.

 

 

Przepraszam, za literówki w poście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Knup piwerwsze ci mi na mysl przyszlo po przeczytaniu tego posta to wiecej dystansu do samego siebie!widze ze masz mnostwo kompleksow z ktorymi niestety nie walczysz.kazdy ma i wady i zalety,ty np sam piszesz ze jestes swietny w nauce to chyba jest duzy plus.a gdy ze znajomi Cie chwala ze jestes geniusz to nie odpychaj tego,przyjmij to jako komplemet,sama chcialabym uslyszec ze ktos powie mi ze jestem madra.co z tego ze bda chcieli potem notatki,niech biora ale napewno Cie podziwiaja bo nie kazdy lubi sie uczyc.moze sprobij tak,kumpel bierze od Ciebie notatki a on w zamian pozna Cie z fajnycmi ludzmi.musisz znalezc swoja paczke ale ludzi na Twoim poziomie a nie takich bezmozgowcow ktorzy sie tylko z Ciebie smieja lub panienki ktore mysla ze sa z "wyzszej polki".nie ma wyzszej i nizszej polki!!one Ci do piet pewnie nie dorastaja,ale to swoja droga.moze i dobrze ze napisales do niej ten list, mysle ze jej reakcja na niego bdzie swietnym odbiciem tego jaka jest naprawde,bo jesli Cie wysmieje to wybacz ale jest zimna s u k a.nie wolno za nic ranic czyichs uczuc.a placzacy facet to zadne dno,to ze jestes wrazliwy nie znaczy ze jestes dnem,kazdy moze zaplakac jak mu zle przeciez.glowa do gory uwiesz w siebie w swoje umiejtenosci a na gorszych od Ciebie za przeproszeniem lej!musisz znac swoja wartosc!i wiem co mowie bo jestem prawie w Twoim wieku,badz facetem!uwierz w siebie

pozdrawiam cieplo :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Płaczący mężczyzna, czy chłopiec, czy chłopak, to wcale nie jest poniżające, uwierz mi. Taki np. Św. Dominik, założyciel Zakonu Dominikanów, jakże obfitego w zajebiście mądrych facetów, według przekazów bardzo często płakał. Chyba nad swoją nicością w obliczu Boga. Ty płaczesz z żalu nad swoją nicością w obliczu innych - ale czy oni mają ci coś do zaoferowania? Może prócz studiów znajdź jakiś kurs psychotechnik - uczą tam człeka mówić i trochę manipulować klientem, ale to daje sporo pewności siebie. I zapisz się na karate, judo lub kravmagę ;) to daje zajebiście dużo pewności siebie. Na koniec dodam, że zimę 2006/2007 płakałem prawie co wieczór, żaliłem się, że jestem beznadziejny i kiepski i nie jestem facetem tylko chłopcem. Okazało się, że nie jestem chłopcem, tylko mam olbrzymie i dobre serce oraz jestem wrażliwy i troskliwy. Cierpliwa dziewczyna mi to pokazała i dlatego nigdy jej tego nie zapomnę :). Może masz podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie mam podobnie. Miałem teraz na 4 semestrze Psychologię Społeczną. I przyczatałem książkę Cialdiniego i niby znam techniki manipulacyjne. Ale co z tego? I nie mama jakiejś cierpliwej dziewczyny w otoczeniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze tak było, jedni zdobywają to w dzieciństwie ucząc się od rodziców, inni niestety muszą się nauczyć sami...

 

Inteligencja emocjonalna i odbiór siebie w społeczeństwie (tzw. relacja "ja-grupa") to nie jest coś z czym się rodzimy, tego trzeba się po prostu nauczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie cierpliwe dziewczyny nie istnieją:(wiem bo sam jestem nieudacznikiem i nie mam nikogo zresztą żeby kogoś mieć w dzisiejszych czasach trzeba mieć przede wszystkim wygląd,po 2 silną osobowość.po 3 pieniądze :(

Trzeba tez byc zimnym skurwielem i lac babe w ryj , zeby znala swoje miejsce ... Geez ... Z takim podejsciem zawsze Bedziesz sam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakie wedlug Ciebie mam mieć podejscie?

Podejsćie typu jestem gruby ale przecież wszystkie kobiety nie lecą na mięśnie wiec napewno sobie kogoś znajde?-takie podejsćie juz zaliczyłem heh i jakjoś nikogo nie poznałem a kiedy patrze naokolo to zawsze znajdzie się jakaś para w której facet jest przystojny..natomiast jeszcze nigdy w życiu nie widziałem grubego i obrzydliwegofaceta z kobietą trzymających się za ręce.To ze kobiety nie lecą na mięśnie to mit.

Po drugie żeby kogoś mieć trzeba się przede wszystkim nie bać ludzi........a ja mam slaby charakter i to jest moim przekleństwem,za to siebie nienawidze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, jak to nie lecą? Są wyjątki! Np. ja :D No, ale u mnie nawet psycholog stwierdził że jestem "inna"...

 

Z tego zdania jasno wynika, że lecisz na mięśniaków. Jeśli to miałaś na myśli to szacunek, że potrafisz się do tego przyznać i nie owijasz w bawełnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba tez byc zimnym /cenzura/ i lac babe w ryj , zeby znala swoje miejsce ... Geez ... Z takim podejsciem zawsze Bedziesz sam .

 

Ludzie popadają ze skrajności w skrajność. Twoje podejście jest dobre pod warunkiem, że byłbyś ponadprzeciętny, ale jak jesteś zwyczajnym facetem, to takim zachowaniem jedynie trafisz do kryminału ;) .

Kobieta przede wszystkim musi szanować faceta, jak nie ma szacunku, to raczej nie ma namiętności, chociaż niektóre lubią takich z kobiecym charakterem, ale jest ich niewiele. Na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Duży wpływ ma tutaj postura. Ciężko jest budzić podziw, poczucie bezpieczeństwa kobiety mając kobiecą posturę, którego przeciętny gimnazjalista może posłać na deski jednym uderzeniem, którego inni faceci lekceważą jawnie podrywając jego kobietę. Trzeba jakoś wyglądać, jakiś respekt budzić. Oprócz tego należy mieć własne zdanie, nie być pod pantoflem, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie.

 

Ja tam zrozumiałem że zimbabwe chciała napisać coś odwrotnego tylko nie wyszło :)

 

Właśnie mnie też się tak wydaje, bo osobiście nie znam kobiety, która jawnie się przyznaje, że uwielbia mięśniaków. Należy uważać na to, co się pisze, bo często wystarczy brak lub nadmiar jednego słowa i wypowiedź całkowicie zmienia sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakie wedlug Ciebie mam mieć podejscie?

Podejsćie typu jestem gruby ale przecież wszystkie kobiety nie lecą na mięśnie wiec napewno sobie kogoś znajde?-takie podejsćie juz zaliczyłem heh i jakjoś nikogo nie poznałem a kiedy patrze naokolo to zawsze znajdzie się jakaś para w której facet jest przystojny..natomiast jeszcze nigdy w życiu nie widziałem grubego i obrzydliwegofaceta z kobietą trzymających się za ręce.To ze kobiety nie lecą na mięśnie to mit.

Po drugie żeby kogoś mieć trzeba się przede wszystkim nie bać ludzi........a ja mam slaby charakter i to jest moim przekleństwem,za to siebie nienawidze...

 

Ja naprzyklad jeste gruby i mam wredny ryj ale mimo to uprawialem kilka razy seks i raz nawet mialem kogos bliskiego na poziomie dusz . Nie bedesie tutaj przechwalal , po prostu cos Ci pokaze . Przez 4 lata bylem sam , calkiem sam , z nikim powaznie nie gadalem i gralem , celowo odstraszajac kolezanki , bo bylem zafixowany w jednej kobiecie . Mialem przez to same klopoty . Wtedy bylem szczuply . Potem troche przytylem . Postanowilem raz zmienic swoje zycie i zaczac cos robic z soba . Zaczalem poznawac ludzi z innych srodowisk , zaczalem gadac z dziewczynami i tak dalej . Nie bede tu opisywal calej sytuacji , w kazdym razie tak sie zrobilo w pewnym momecie , ze przynajmniej raz w miesiacu mialem nowa bliska kolezanke . Spelnilo sie moje marzenie i zostalem zgwalcony przez kobiete (YEAH!! :D ) . Dzialalem na 2 zmiany i takie tam . Wyobraz sobie - grubas z paskudnym pyskiem . Z tych akcji potem musialem udawac , ze nie zyje i takie tam . Ptem zaczalaem dobrze zarabiac i wogole bylo spoko .Tak jak wszyscy tutaj , ja tez jestem szurniety ( mam chorobe dwubiegunowa afektywna , wpadam w doly , za bardzo lubie whisky ) . W tym roku zle sie wkrecilem w kobiete co mnie dobilo , troche w zyciu mi sie namieszalo i na 2 miechy wpadlem w konkretny dolek i zesfirowalem nieco . Potem zmienilem podejscie ( przestalem histeryzowac )i robi sie ok , nadchodzi kres problemow . Co chce powiedziec - wszystko zalezy od programowania lba . Trzeba wyznaczac sobie male cele i konsekwentnie do nich dazyc . Czujesz sie nie atrakcyjnie . Poglodz sie 2 miechy ( tzn. przejdz na diete ) pojezdzij na rowerze , wytworz sobie system nagrod i kar . Ja mam juz plan , czekam na wyjazd . Daje sobie rok na schudniecie . Mam dobra diete . Jak tylko wyjade , zaczynam dzialac , bo tu gdzie jestem nic nie zdzialam . Bede poznawal nowych ludzi , bede mial nowe wyzwania i cele , bede sie znow realizowal zawodowo . Co jakis czas zakladam sobie tai plan i daje z siebie ile mge . 3 lata temu nie mialem nic , po roku zarabialem 12 tys zlotych miessiecznie ( za granica ) W zeszlym roku zrzucilem 30 kilo . Osiagnelem pewien poziom i przestalem bac sie ludzi calkiem . Do tego stopnia , ze czasem za mocno wygarniam . Nad lekami pracowalem 2 i pol roku jak nie trzy . I tak dalej . Na samym poczatku punktem wybicia byla samotnosc a potem kolejne kroki . Jesli bedziesz wiecznie zdolowany , to bedzie to po Tobie widac i nikt nie bedzie z Toba gadal . Kazdy ma dosc problemow i smutas jest mu do niczego nie potrzebny . Napewno masz jakies poczucie humoru i jakas pasje zaszczepiaj nimi ludzi . Jesli lubisz countera , to zorientuj sie z czym tam biegasz jak lubisz muzyke gadaj o muzyce . Mozesz byc mega przystojny , ale jak jestes busty jak beben maszyny losujacej to nic nie wskurasz , bo tylko do lozka bedziesz sie nadawal . Posluchaj ludzi , co oni mowia , polub ich . Musisz wszystko wyczuc . Tylko nie chodz nadety i zdolowany , kazdy to wyczuje . Wszystko zaczyna sie i konczy w glowie . Jest juz wczesnie , wiec moze sie poloze . Keep it up , for fuck sake !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Scrat miał rację! Ja nienawidzę mięśniaków :o Poważnie. Dla mnie to nie faceci, to jakieś bydlaki (i nawet jak bydlaki wyglądają), mnie zawsze pociągali tacy bardziej delikatni... Bo dla mnie ważniejsze jest to, co ma w głowie. Koleżanki zawsze mi się dziwiły czemu mnie mięśniaki nie pociągają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×