Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co na dzisiaj? - czyli dziennik psychoterapii


Dryagan

Rekomendowane odpowiedzi

17 godzin temu, Dryagan napisał:

Przywracam wątek (na życzenie) - piszcie ludziska. 

Dziękujemy .:)

Ja wróciłam do cotygodniowych spotkań. W marcu moja T idzie na dłuższy urlop, wiec dała mi alternatywę - albo będzie przerwa, albo możemy kończyć. Zobaczymy, jak będzie. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nam sesje co tydzień od dwóch lat , pierwszy i główny problem to było nadmierne pocenie się . Odwiedziłem różnych lekarzy ale bez rezultatu i w końcu spróbowałem psychoterapii . Na początku pracowaliśmy nad tematem  „co ludzie powiedzą” czyli jak nie przejmować się opinią innych i nie zabiegać tylko o dobre opinie . Później doszła niska ocena własna , brak poczucia sprawczości , problemy z decyzyjnością , ogólnie mam nad czym pracować 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Robinmario napisał:

 Na początku pracowaliśmy nad tematem  „co ludzie powiedzą” czyli jak nie przejmować się opinią innych i nie zabiegać tylko o dobre opinie .

Witaj w klubie..;) mialam to samo, i tez nad tym pracuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Robinmario napisał:

I jak efekty ? 🙂

No rożnie bywa, raz lepiej, innym razem gorzej, czasem jeszcze wchodzę w stare tory, ale ogolnie jest postęp.

Od kiedy przestałam zabiegać o uznanie czy aprobatę innych lepiej mi się zyje.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Robinmario napisał:

Ostatnio słyszałem , że dla ludzi z depresją korzystne jest ograniczanie snu . Czy też macie tak , że jak krócej śpicie to mnie jest objawów depresyjnych ? Ja zauważyłem , że jak w weekend lubię dłużej pospać to później gorzej się czyje . 

Co to znaczy ograniczanie wg Ciebie? Deprywacja snu nigdy nie jest dobra na dłuższą metę. Chociaż wydaje mi się, że bardziej chodzi Ci o regularność, w sensie wstawanie nawet w weekend wcześniej, zamiast spania do 12, bo mogę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Robinmario napisał:

Ostatnio słyszałem , że dla ludzi z depresją korzystne jest ograniczanie snu . Czy też macie tak , że jak krócej śpicie to mnie jest objawów depresyjnych ? Ja zauważyłem , że jak w weekend lubię dłużej pospać to później gorzej się czyje . 

Ja mam tak, ze ani za krótki, ani za długi sen nie wpływa na mnie dobrze. Kiedy spię za krótko, albo mam gorsza noc, jestem niewyspana i bardzo źle znosze ten stan. Ale za długo tez niedobrze, organizm jakby sie rozleniwia i nic mi sie potem nie chce cały dzien. Optymalna liczba godzin snu dla osoby dorosłej to 7-8 godzin. I wazna sa te godziny przed polnocą, wiec raczej nie sen od 1 w nocy do 9, tylko 23-7. U mnie to sie sprawdza. Najwięcej energii mam w godzinach porannych, wiec nie chcę tego tracic długim spaniem, nawet, kiedy mogę. Zasadniczo, bo oczywiscie czasem są od tego wyjątki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę swoje trzy grosze na temat snu u depresyjnych. Dla mnie im więcej czasu się spi, tym mniej cierpienia za dnia się przeżywa. Dzien jest wtedy krótszy i łatwiejszy do zniesienia.

Potem oczywiscie też trudniej zasnąć, jednak wieczory same w sobie są przyjemniejsze, niż inne pory dnia.

W tej chwili tego nie praktykuje, ale kiedyś uwielbiałam spać po 12 godzin. A mój rekord to 14 bez przebudzenia!

Edytowane przez ala1983

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Zapewne większość z Was mnie nie kojarzy. Udzielałam się tutaj na forum ostatni raz jakieś 2-3 lata temu. Ogolnie jestem w procesie od kilku lat. Na temat swojej terapii napisałam książkę. Ale do rzeczy. Nurtuje mnie jedna kwestia w mojej terapii, chciałabym abyście wypowiedzieli się, co byście na moim miejscu zrobili, gdyż miotam się co począć. Może nakreślę całą sytuację. Od 5 lat uczęszczam na terapię w nurcie integratywnym, gdyż mierzę się z zaburzeniami osobowości z pogranicza. Moja terapeutka jest bardzo empatyczną i wyrozumiałą kobietą, która potrafi słuchać, okazać wsparcie i zmotywować do pracy. Terapia przebiegała do tej pory bez większych zakłóceń, jednakże od jakiegoś czasu niepokoi mnie fakt, iż moja terapeutka przestała mieć dla mnie przestrzeń i pojawiły się problemy z terminami. Mam wyznaczane spotkania raz na dwa tygodnie z powodu braku miejsc. Zrozumiałabym gdyby to było co jakiś czas, ale ostatnimi czasy jest tak za każdym razem. Nie wiem co mam o tym myśleć. Nachodzą mnie myśli o rezygnacji z terapii, gdyż nie wyobrażam sobie przepracowywać trudnych rzeczy i pozostawać z tym samej przez 2 tygodnie. Póki co podejmuję zwyczajne rozmowy, które tak naprawdę nic większego nie wnoszą do mojego życia. Przechodząc do sedna, mam wrażenie że ograniczony kontakt nie służy mi, a ja zaczynam wycofywać się z relacji. Planuję na następnej sesji podziękować terapeutce za wszystko i po prostu pożegnać się z nią mimo iż to jest dla mnie trudne, ponieważ jest to jedyna bliska relacja jaką mam, z tym że powody mojej decyzji chcę zostawić dla siebie, nie chcę jej po prostu urazić, poza tym liczę się z uczuciami drugiej osoby. Problemy z którymi teraz się borykam, postaram się rozwiązać sama, choć zdaję sobie sprawę z tego że może to być trudne (gwałt sprzed 3 miesięcy, praca z wewnętrznym dzieckiem i matką, itp).

Czy postępuję słusznie podejmując taką decyzję? Może z góry napiszę iż nie chodzi tu o poczucie odrzucenia, gdyż to za mocne słowo. Może czuję się troszkę opuszczona i po ostatniej sytuacji z terminem popłynęły łzy, ale chodzi tu przede wszystkim iż nie widzę sensu dalszej terapii, gdyż dłuższe przerwy powodują iż zamykam się na kontakt i nie poruszam przez to ważnych kwestii. To co powinnam przepracować, chowam głęboko w sobie.
Będę wdzięczna za odpowiedzi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@19ruda87 a zawsze miałaś wyznaczane terminy kolejnych sesji na bieżąco? Tzn. Nie wiem jak jest w tym nurcie, ale trochę mnie dziwi, że terminy sesji ustala się z sesji na sesję...chyba ja w tej kwestii jestem jednak tradycjonalistką bo sztywne ramy godzinowe są dla mnie bardzo istotne (oczywiście, czasami są drobne zmiany  ale zawsze jestem o nich z wyprzedzeniem infornowana, wykluczając oczywiście nagłe zdarzenia losowe)

A co do "doradzenia" to ja bym chyba po prostu powiedziała o tym terapeutce, tzn. Jak się czujesz w tej sytuacji i że nie jesteś przez to w stanie efektywnie pracować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, 19ruda87 napisał:

 Problemy z którymi teraz się borykam, postaram się rozwiązać sama, choć zdaję sobie sprawę z tego że może to być trudne (gwałt sprzed 3 miesięcy, praca z wewnętrznym dzieckiem i matką, itp).

Hej, czy dobrze rozumiem, że borykasz się ze świeżą traumą zgwałcenia, a terapeutka pozostawia Cię  samą sobie? 

Osobiście uważam, że teraz to nie jest dla Ciebie najlepszy moment na całkowitą zmianę terapeuty albo rezygnację z terapii w pustkę- abstrahując od skuteczności tej konkretnej terapeutki i mojej prywatnej opinii o skuteczności pracy "gadanej" w przypadku traumy. Natomiast zwykłe zakończenie terapii w takim przypadku, szczególnie jeśli widujecie się długo i ogólnie Waszą relację oceniasz pozytywnie, to chyba nie jest najlepszy pomysł. 

Rozmawiałaś z nią o swoich odczuciach (o tym, że sesje raz na 2tygodnie powodują, że czujesz się opuszczona)? Bo z Twojego postu mi wynika, jakbyś chciała zostawić terapię trochę w formie protestu- i doskonale to rozumiem. Natomiast zanim podejmiesz taką decyzję lepiej by było porozmawiać, sprawdzić jaki ona ma w ogóle pomysł na pracę z tym, co Cię spotkało (bo jeśli o tym wspominasz to najwyraźniej jest to ważne i jeśli czujesz się opuszczona, to nie bardzo chyba macie ten temat pod kontrolą?) i być może równolegle poszukać kogoś, kto się specjalizuje w tematyce traumy. Oczywiście o tym też porozmawiać z terapeutką- być może sama kogoś poleci, być może się obrazi (to słabe bardzo jest, ale ego terapeutyczne bywa wrażliwe), a może wspólnie znajdziecie rozwiązanie?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@19ruda87 moim zdaniem cała obecna sytuacja też wymaga przepracowania , z braku szczerej rozmowy bierze się najwiecej nieporozumień , psychoterapeutka może nie wiedzieć jak przeżywasz obecną sytuację , może mieć zupełnie inne odczucia od Twoich , pozostawienie terapii bez wyjaśnienia może być swojego rodzaju ucieczką od problemu . Też nie musisz brać odpowiedzialności za jej poczucie urażenia , myślę , że jako psychoterapeutka umie sobie z takimi sytuacjami dobrze radzić bo przecież to ona jest specjalistką od trudnych emocji . Jeśli nie poruszasz ważnych kwestii to nie pomagasz sobie a przecież o to chodzi w psychoterapii , żeby sobie pomóc , od psychoterapeuty wymagasz , żeby pomógł Ci zrozumieć swoje zachowania , naprawić te które Ci nie służą i za to płacisz pieniądze . Jeśli czujesz , że nie posuwasz się do przodu w swojej terapii to pewnie , warto poszukać kogoś innego ale bez wyjaśnień to będzie potwierdzeniem , że akurat w tej kwestii to terapia nie przyniosła pożądanego rezultatu . Też myślę , że warto pamiętać , że relacja z psychoterapeutą jest relacją medyczno-finansową , w pierwszej kolejności powinna przynieść pożądany skutek za który płacisz pieniądze . Różnica jest taka , że Ty masz taką relacje jedną a psychoterapeutka ma ich dużo . Myślę , że jak porozmawiasz o wszystkim z terapeutką to przyniesie to Tobie dodatkową korzyść o którą właśnie chodzi w terapii . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio coraz częściej myślę czy nie zrezygnować, nawet nie dlatego, że w samej relacji terapeutycznej wydarzyło się wiele trudnych rzeczy (pomijam już stany, które ta terapia we mnie uruchamia), ale dlatego, że to chyba nie jest droga dla mnie… nie wiem czy problem leży po mojej stronie, po stronie terapeutki czy gdzieś pomiędzy nami ale coś cały czas nie gra…w sumie jedyne co mi się „udaje” podczas terapii to odtwarzanie swojej traumy w kółko, ale ani specjalnie nie widzę żebym się na to uodparniała ani nie czuję, że w przypadku, kiedy to znowu zaczyna się odtwarzać umiem sobie z tym poradzić jakoś lepiej niż wcześniej…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość betelgeuse
2 godziny temu, nieprzenikniona napisał:

Dzisiaj moja terapeutka powiedziała mi, że praca ze mną to praca w ekstremalnie trudnych warunkach.

A czy można zapytać w jakim kontekście terapeutka to powiedziała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nieprzenikniona napisał:

Dzisiaj moja terapeutka powiedziała mi, że praca ze mną to praca w ekstremalnie trudnych warunkach.

Jakby moja t. mi tak powiedziała, to długooo bym nic jej więcej nie powiedziała poza nieistotnymi pierdołami albo w ogóle zrobiła sobie przerwę od terapii, bo  takie słowa bym odebrała jako wiadomość, że przerasta ją terapia ze mną.

Fakt, że coś o zapewne podobnym sensie mi powiedziała kiedyś, ale zdecydowanie lepiej ubrała to w słowa, bo powiedziała o swoich odczuciach, w tamtym przypadku bezradności, ale to było przejściowe i ja miałam jeden z większych kryzysów życiowych wtedy i mało co do mnie docierało w tamtym czasie.

Inna sprawa, że dla mnie tego typu teksty są oznaką, że chce się pożegnać - nie myliłam się wtedy w swoich przeczuciach, bo jakiś miesiąc później się pożegnałyśmy na jakiś czas.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×