Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witanko :)


drjeckylmrhyde

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Mam na imię Marek i mam 40 lat. Obecnie, od niedawna mieszkam w Poznaniu.

Jestem zdiagnozowany przez wieloletniego psychologa i wieloletniego psychiatrę oraz jednego incydentalnego psychologa, jako borderline, podtyp borderline (nie: podtyp impulsywny). Ze szpitala psychiatrycznego, w którym byłem trzykrotnie otrzymałem łatkę: zaburzenia osobowości BNO (bliżej nieokreślone) i zespół uzależnienia. Jakoś się nie zgadzam z tymi diagnozami i ze względu na liczne stany psychotyczne, które przechodziłem, wydaje mi się, że choruję na schizofrenię. Niedługo mam wizytę u nowego lekarza, do którego pójdę bez żadnej historii leczenia i zobaczę, jak mnie zaszufladkuje.

 

Lubię dobrą muzykę, dobry film i dobrą książkę. Nie mam żony, dziewczyny, ani dzieci. Z wykształcenia jestem magistrem politologii, a pracuję w zupełnie czymś niezgodnym z wykształceniem i - jak sądzę - poniżej zdolności, tudzież umiejętności.

 

Niniejszym witam! 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Dalja! 🙂 Z tymi diagnozami, to jest trochę tak, że to takie "szufladki", dsmy i inne icdy, które upraszczają całą złożoność psychiki, ludzkiego indywiduum. Ja się nie boję nawet najcięższej diagnozy, bo co ona zmienia?

 

A avatar, faktycznie fajny - nie mój, kradziony. Też mi się spodobał (dlatego ukradłem). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@drjeckylmrhyde witaj na Forum. Co do diagnozy... w przypadku chorób psychicznych nie jest łatwa, nie da się zrobić jednego badania, które ja potwierdzi. Czasem dopiero dłuższa obserwacja, najlepiej codzienna (mam na myśli kogoś z rodziny lub pobyt w szpitalu) jest w stanie pomóc. Mamy często zaburzony ogląd siebie (przynajmniej ja tak mam).

Ps. nie spotkałem się jak dotąd z nikim kto sam sobie stawia mocniejszą diagnozę niż psychiatrzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, witaj Dryagan. Jeśli chodzi o diagnozowanie szpitalne, to była to zwyczajna spychologia, a nie psychologia. 10 minut rozmowy z lekarką i bach - łatka zab. osobowości BNO (bliżej nieokreślonych... bo pewnie sama nie wiedziała). Co do zespołu uzależnienia jednak mieli rację, nie przeczę.

 

Czemu stawiam sobie mocniejszą diagnozę... Otóż, zbyt dużo miałem tych okresów psychotycznych w życiu. Nie sięgając daleko ostatnio i to na 30 mg olanzapiny (plus 200 sertraliny, plus 100 mg depakiny - ale to tak nawiasem), przez duży stres. Urojenia prześladowcze i urojenia ksobne. Ale w moich dawniejszych stanach psychotycznych, sprzed trafienia do psychiatry byłem kuźwa Jezusem i diabłem jednocześnie; kompletne fixum dyrdum i wydawało mi się ponadto, że jestem zdrowy i gdyby nie absolutnie potworne ataki paniki, chyba bym nigdy nie trafił do psychiatry i ciągle bym trwał w tym stanie.

 

Jak na wikipediowski podpukt dot bpd "przelotne, związane ze stresem myśli paranoiczne (ang. paranoid ideation) lub poważne symptomy rozpadu osobowości (ang. dissociative symptoms)", to zdaje mi się tej całej paranoi coś u mnie za dużo. Ale ok, nie będę się na siłę spierał. I tak mam ostatecznie do odwalenia całkiem to samo, co inni ludzie i to się liczy. A po nową (lub starą) diagnozę idę niedługo do nowego szpeca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@drjeckylmrhyde urojenia psychotyczne i prześladowcze też miewam w epizodach maniakalnych. Choruję na ChAD, ale pierwotna diagnoza była psychoza schizoafektywna. Miewam jednak remisje w czasie których żadnych objawów nie mam - jestem jak zupełnie zdrowy. Dobrze jak Cię obserwuje ktoś kto z Tobą mieszka. Moja żona na przykład doskonale wyłapuje moje stany - więc może to obiektywnie opisać lekarzowi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oby nikt mnie nie obserwował pod tym kątem, gdyż od niedawna mieszkam na pokoju (ze wspólną kuchnią i łazienką) z m.in. synem właścicieli mieszkania i muszę się ze stanem swojego zdrowia raczej ukrywać. A żony nie mam. Nie wiem czy to nie jest aby tak, że nie dopuszczam nikogo zbyt blisko siebie i w ten sposób bronię się przed odrzuceniem. Ale to takie tłumaczenie przez pryzmat łatki-szablonu-diagnozy borderline. Tak może być, ale mi jest całkiem ok w samotności... choć czasami... sam nie wiem... :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dryagan napisał:

@drjeckylmrhyde samotnemu zawsze gorzej 😞 ja bym nie przetrwał bez rodziny. To moja siła napędowa i powód, żeby żyć i walczyć z chorobą

Brawo! Ale nie zawsze, sa osoby swiadomie wybierajace samotnosc, odejscie od rodziny a nawet zostanie bezdomnym. No i oni tak wolą z jakichs swoich przyczyn 😛

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, drjeckylmrhyde napisał:

Wtedy więcej się działo jakoś. Odnoszę wrażenie że FB i inne w ogóle spowodowały, że fora umierają.

To prawda, formuła chyba się trochę przeżyła. Forum jeszcze działa, ale jak długo, trudno powiedzieć. Na razie nie mamy nawet administratorów, bo sobie stąd poszli 😞 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Jurecki! 🙂

 

Szkoda by było, jak by forum odeszło w niebyt. Wszak to skarbnica wiedzy wszelakiej. ;) No, ale taka prawda, że te wielkie, wiodące portale społecznościowe przyczyniły się do śmierci niejednego, prężnego swego czasu forum. Niejedno takie już przeżyłem i zawsze mi było jakoś smutno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, drjeckylmrhyde napisał:

Cześć. Mam na imię Marek i mam 40 lat. Obecnie, od niedawna mieszkam w Poznaniu.

Jestem zdiagnozowany przez wieloletniego psychologa i wieloletniego psychiatrę oraz jednego incydentalnego psychologa, jako borderline, podtyp borderline (nie: podtyp impulsywny). Ze szpitala psychiatrycznego, w którym byłem trzykrotnie otrzymałem łatkę: zaburzenia osobowości BNO (bliżej nieokreślone) i zespół uzależnienia. Jakoś się nie zgadzam z tymi diagnozami i ze względu na liczne stany psychotyczne, które przechodziłem, wydaje mi się, że choruję na schizofrenię. Niedługo mam wizytę u nowego lekarza, do którego pójdę bez żadnej historii leczenia i zobaczę, jak mnie zaszufladkuje.

 

Lubię dobrą muzykę, dobry film i dobrą książkę. Nie mam żony, dziewczyny, ani dzieci. Z wykształcenia jestem magistrem politologii, a pracuję w zupełnie czymś niezgodnym z wykształceniem i - jak sądzę - poniżej zdolności, tudzież umiejętności.

 

Niniejszym witam! 🙂

Hej 🙂 ja też uważam że nie zawsze trafiają z diagnozą, ale to już raczej wiem z własnego doświadczenia😏

Też lubię książki, filmy i muzykę. W tym, że mogą się różnić od twoich upodobań😅

Świetny awatar 😅 

Pozdrawiam i witam na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Szczebiotko! 😀

 

To ja może podam tytuł swojego najulubieńszego filmu? Jest to "Magnolia" P.T> Andersona, w naprawdę gwiazdorskiej obsadzie. Ze trzy razy, a na pewno dwa ryczałem na nim jak... bóbr (czy bobry ryczą?). 😭

https://www.filmweb.pl/film/Magnolia-1999-873

 

Tam szlag tam ich czy trafili. To są tylko deesmy czy insze icdy, a w praktyce, na tym świecie mamy do odjebania, to samo, co wszyscy pozostali. I żadna diagnoza też mnie nie skurczy do swoich ram sztywnych. No bo one są sztywne wobec całej złożoności ludzkiej psychiki i każdego ludzkiego indywiduum. Mnie już żadna diagnoza nie złamie, jestem odporny na takie wieści. 😎

 

Awatar faktycznie świetny. Za/cenzura/em go komuś z forum ABC Borderline. Świetnie do mnie pasuje. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, drjeckylmrhyde napisał:

Hej Szczebiotko! 😀

 

To ja może podam tytuł swojego najulubieńszego filmu? Jest to "Magnolia" P.T> Andersona, w naprawdę gwiazdorskiej obsadzie. Ze trzy razy, a na pewno dwa ryczałem na nim jak... bóbr (czy bobry ryczą?). 😭

https://www.filmweb.pl/film/Magnolia-1999-873

 

Tam szlag tam ich czy trafili. To są tylko deesmy czy insze icdy, a w praktyce, na tym świecie mamy do odjebania, to samo, co wszyscy pozostali. I żadna diagnoza też mnie nie skurczy do swoich ram sztywnych. No bo one są sztywne wobec całej złożoności ludzkiej psychiki i każdego ludzkiego indywiduum. Mnie już żadna diagnoza nie złamie, jestem odporny na takie wieści. 😎

 

Awatar faktycznie świetny. Za/cenzura/em go komuś z forum ABC Borderline. Świetnie do mnie pasuje. ;)

Chyba nie znam tego filmu 😬 albo nie pamiętam że oglądałam 😅 bo tak też może być.

Podziwiam że nie dajesz się złamać diagnozie. Bo ja osobiście łamie się codziennie i powoli mam dość. 

W sumie ja też często mam ochotę wręcz krzyczeć aby nikt się do mnie nie zbliżał. Wiem chora jestem, ale co mi tam🤪 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie na początku też bardzo dołowała diagnoza. Ale nie martw się. Z tym na się żyć, a nawet o tym zapomnieć. I tak ostatecznie mamy na tym świecie do odwalenia to samo, co inni ludzie... i na tym się trzeba koncentrować.

 

A, jeśli można spytać Szczebiotko, jaką łatkę Ci przypięli mądrzy lekarze? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, drjeckylmrhyde napisał:

Mnie na początku też bardzo dołowała diagnoza. Ale nie martw się. Z tym na się żyć, a nawet o tym zapomnieć. I tak ostatecznie mamy na tym świecie do odwalenia to samo, co inni ludzie... i na tym się trzeba koncentrować.

 

A, jeśli można spytać Szczebiotko, jaką łatkę Ci przypięli mądrzy lekarze? ;)

Ehh u mnie to długa historia i bardzo złożona o której nie będę pisać na forum 🥺 dużo w życiu przeszłam i ciągle się zastanawiam dlaczego i co ja takiego zrobiłam że dostaje mi się ciągle po dupie. Jakieś 11 lat temu ( zaczęło się od zapalenia ucha które lekarz zignorował, dopiero jak nie wstawałam z łóżka i chodziłam po ścianach bo tak mnie rzucało), po jakimś czasie zaczęły się dziwne sytuacje, nie pamiętałam niektórych rzeczy które robiłam, zachowywałam się dziwnie, jakbym była w innym świecie🤔 trudno mi to opisać. Na początku miałam podejrzenia w sumie nadal mam, że ktoś mi " pomagał" w tych stanach 🤬 zaczęło się szukanie przyczyny. Byłam wtedy w ciąży więc nie mogli mi zrobić za dużo badań, ale po już zaczęli tomografia, rezonans itp. Neurolog szukał przyczyny kilka miesięcy, przepytał nawet kilka osób z mojej rodziny co do chorób psychicznych, tego jak się zachowuje gdy mam ataki bo ja nie byłam w stanie tego opisać i zawsze po czymś takim zasypiałam. W końcu dostałam diagnozę " padaczka" , załamałam się, w końcu miałam małe dziecko. Przez to zamknęłam się w sobie bardzo, z towarzyskiej osoby, bardzo wesołej i szalonej stałam się niczym warzywo, robiłam tylko podstawowe rzeczy. Bałam się wychodzić z domu bo co jeśli ten atak złapie mnie po za nim? Bałam się zostawać sama. I tak się ciągnęło latami. Skończyło się chodzenie na koncerty, imprezy, do kina itp. Dostałam ciężkiej depresji po raz kolejny z atakami paniki. Dostałam diagnozę depresja i fobia społeczna. Leczyłam się kilka lat. Później jakoś powoli zaczęłam wychodzić z domu ale zawsze z kimś, nigdy sama. ( Okres w którym zaczęły się te dziwne ataki był okresem w którym złożyłam papiery rozwodowe). Przez kilka lat nie brałam leków. Aż do czerwca kiedy prawie zemdlałam w sklepie, nie wiem dlaczego. To było takie nagłe i bez przyczyny. Lekarz zmienił mi leki na nadciśnienie, zgłaszałam kilka razy że źle się po nich czuję się on swoje i tak prawie wylądowałam 6 stóp pod ziemią, w między czasie ataki paniki się nasiliły, zaczęłam się bać wszystkiego, tysiąc razy dziennie umierałam, trzęsło mnie strasznie, wszystko bolało itp itd dużo by pisać. Poszłam prywatnie do psychiatry i dał mi diagnozę nerwica lęku uogólnionego z napadami paniki i fobia społeczna. Ale uważam że mam też lekką depresję chociaż on uważa że nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

W moim otoczeniu odkąd pamiętam zawsze były to trudne osobowości. No i nie miałam na czym się wzorować, nasiąkałam negatywami. 

Związałam się i co się dzieje. Jest niekończące się wieczne rozwiązywanie problemów. Jest to tak męczące, całą energię pochłaniające. Jakim kosztem. 

Poturbowana psychika. 

Haos, Haos. Efekty na końcu, wynik końcowy ok, ale co trzeba przejść żeby jakoś to wszystko funkcjonowało. 

Potem muszę się długo doprowadzać do stanu normalności. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×