Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem tak nieszczęśliwa


Ma_n_na

Rekomendowane odpowiedzi

@Ma_n_na Witaj na Forum. Może jak poznasz innych ludzi z podobnymi problemami, ale też takich, którzy w jakiś sposób się z nimi uporali - zrobi Ci się lepiej. Zrozumiesz, że nie jesteś wyjątkowa w takim samopoczuciu. I może jednak zechcesz to zmienić. Zapraszam do wątków i poznawania ludzi. I uśmiechnij się - to na początek. Spróbuj znaleźć jakąś jedną malutką rzecz z której mogłabyś się dzisiaj ucieszyć i podziel się z nami co to było

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Dryagan napisał:

@Ma_n_na  Spróbuj znaleźć jakąś jedną malutką rzecz z której mogłabyś się dzisiaj ucieszyć i podziel się z nami co to było

Może to głupie ale... świadomość, że jutro pojadę na zakupy i kupię coś ładnego np. Do domu lub dla siebie. Tak, to mnie pociesza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Ma_n_na napisał:

Może to głupie ale... świadomość, że jutro pojadę na zakupy i kupię coś ładnego np. Do domu lub dla siebie. Tak, to mnie pociesza

No to właśnie o to chodzi. Nie jest głupie, właśnie takimi małymi rzeczami trzeba się cieszyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ala 1983. Co to dosłownie oznacza że ratowało ci to życie bycie tu na tym forum? Chciałaś się zabić? Może nadal chcesz? Ma_n_na jak mam tak samo nic prawie mnie nie cieszy a z drugiej strony nie raz się śmieje i nie wiem po co? jak dureń. Wiem że nie ma się z czego cieszyć. Nie potrafię tego wyjaśnić czemu się nie raz śmieje. Może po prostu przy innych ludziach nie umiem się nie cieszyć? Jak widzę że ktoś mówi taką mową radosną czy o coś pyta to muszę być w takim nastroju jak ta osoba. Tak to jest w takich sytuacjach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Totalny trup

Bylam w tak zlym stanie psychicznym, ze ledwo wytrwalam do konca dnia i tak codziennie. Nie mialam nikogo z Kim moglabym porozmawiac. Stan nie do opisania. Ludzie mi tu wtedy bardzo pomogli, byli zainteresowani i probowali pomoc, sama ich obecnosc, ze mnie czytaja mi pomagala, nawet w nocy byli aktywni co niektorzy na forum. I ze to byli ludzie podobni do mnie z depresjami itd. to tez mi pomoglo, swiadomosc, ze nie tylko ja sie tak mecze. nie czulam sie wtedy sama.

@Ma_n_na

Twoje kolejny posty wskazuja na to, ze jednak nie jest az tak najgorzej. Pierwszy Twoj post w tym twmacie brzmial na prawde dramatycznie.

 

Edytowane przez ala1983

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, ala1983 napisał:

@Totalny trupLudzie mi tu wtedy bardzo pomogli, byli zainteresowani i probowali pomoc, sama ich obecnosc, ze mnie czytaja mi pomagala, nawet w nocy byli aktywni co niektorzy na forum. 

 

Ja mam coś takiego, że gdy otrzymuję od kogoś pomoc, życzliwość - wzbudza to we mnie poczucie winy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Ma_n_na napisał:

Ja mam coś takiego, że gdy otrzymuję od kogoś pomoc, życzliwość - wzbudza to we mnie poczucie winy 

Dlaczego? Wiesz, że pomaganie komuś może poprawiać własne samopoczucie? Człowiek przestaje myśleć o swoich problemach, bo skupia się na czym innym i jeszcze ma poczucie, że coś dobrego zrobił. A dobro zawsze wraca. Prawdę powiedziawszy sam miałem tutaj taką sytuację dawno temu, z silnymi myślami s. Jedna z osób z Forum (już jej tu nie ma) rozmawiała ze mną całą noc aż minęło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Ma_n_na napisał:

Ja mam coś takiego, że gdy otrzymuję od kogoś pomoc, życzliwość - wzbudza to we mnie poczucie winy 

 

Dlatego pewnie sama pomagasz innym nawet nieproszona? Wysłuchiwałaś innych, kiedy mieli problemy. Teraz zostałaś z tym sama. Jeśli się mylę, to wyprowadź mnie z błędu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, move napisał:

 

Dlatego pewnie sama pomagasz innym nawet nieproszona?

Coś w tym jest. Może nie tyle, że pomagam co - mam przymus pomagania innym. Czuję przymus i jednocześnie uczucie, że "ja nic nie mogę", nie umiem wesprzeć, pomóc i czuję frustrację i zaczynam się denerwować gdy nie mogę pomóc

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Totalny trup napisał:

@ala1983@ala1983 a teraz jak ci jest obecnie? Ja również ledwo co wytrzymuje do końca dnia. I tak codziennie tak samo. Nawet siebie nie rozumiem.i nie ma z kim rozmawiać a źle mi to idzie.@Ma_n_na może ktoś ci tu coś podpowie. 

mam takie uczucia, że mi się już nie da pomóc. Wiem, że pewnie jestem w błędzie ale obecnie chciałabym nie być. Męczy mnie samo istnienie. Jedyne co sprawia mi przyjemność to sen oraz jedzenie. Czy to są powody do życia? Wstając rano, czekam aż jak najszybciej minie ten dzień, żebym znów mogła się położyć i znów tak sobie wegetuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Ma_n_na Witam Cię bardzo serdecznie! 🙂 Myślę, że przyczyną Twojej zapaści psychicznej jest to, że zostałaś zupełnie sama przez to, że wyczerpałaś swoją energię dla innych, a zapomniałaś o sobie, za bardzo spełniając się dla innych. Tak jakbyś ciągle była takim "magnesem" na uczucia innych ludzi, ale Twoje uczucia były dla ciebie mniej ważne. I teraz jest odwet, twoje niezaspokojone potrzeby domagają się zaspokojenia. Tak to rozumiem, choć nie wiem czy dobrze, bo bardzo malutko o tym napisałaś. 

 

Małymi kroczkami powinnaś odzyskać siły i chęci do życia. Myślę, że podstawą w pokonywaniu swoich trudności jest akceptacja i znajomość siebie. Bez tego nie zajdziesz daleko. To jest wg mnie podstawa. Akceptacja siebie buduje taką "tarczę", która nie pozwoli, by ktoś wchodził na ciebie, rujnował twoje ego. Będziesz mogła realizować swoje pasje, będziesz mogła odkrywać siebie na terapii, bo będziesz wiedziała, że robisz to po prostu dla siebie. 

 

Mam nadzieję, że co nie co wyjaśniłem i pomogłem 🙂 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ma_n_na napisał:

Coś w tym jest. Może nie tyle, że pomagam co - mam przymus pomagania innym. Czuję przymus i jednocześnie uczucie, że "ja nic nie mogę", nie umiem wesprzeć, pomóc i czuję frustrację i zaczynam się denerwować gdy nie mogę pomóc

 

To pomyśl, że są osoby, które podchodzą do pomagania innym podobnie jak Ty. Z jakichś powodów czują potrzebę i przymus pomagania innym. Wydaje się, że nawet większość ludzi ma taką potrzebę, czego przykładem jest np. wolontariat.

 

Napisanie tematu nie było dla Ciebie pewnie łatwe, ale chyba nie żałujesz. Może właśnie zapiszesz się do jakiegoś wolontariatu? Chciałaś pomagać innym, bo w ten sposób "oddalałaś" swoje problemy, ale w przyrodzie musi być równowaga. W pewnych kwestiach Ty powinnaś pomagać innym, a w innych, które są dla Ciebie słabością, inni ludzie. Na pewno jesteś w stanie pomagać innym, ale w pomaganiu innym też czasami potrzeba pomocy innych. Przykładowo ktoś musi czuwać, żebyś nie wyczerpywała swoich zasobów pomagając innym. Żebyś podczas pomagania innym nie zapominała o sobie. Tymczasem takie pomaganie innym pozwala na odsunięcie na dalszy plan swoich problemów, więc niektórzy się w tym zatracają. Kiedy uświadamiają sobie, że ich problemów nie można już przykrywać pomaganiem innym, to właśnie pojawia się poczucie winy związane z proszeniem o pomoc.   

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Ma_n_na napisał:

mam takie uczucia, że mi się już nie da pomóc. Wiem, że pewnie jestem w błędzie ale obecnie chciałabym nie być. Męczy mnie samo istnienie. Jedyne co sprawia mi przyjemność to sen oraz jedzenie. Czy to są powody do życia? Wstając rano, czekam aż jak najszybciej minie ten dzień, żebym znów mogła się położyć i znów tak sobie wegetuję...

Ile tak wytrzymujesz? Mam podobnie choć nie w zupełności. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Totalny trup napisał:

@ala1983@ala1983 a teraz jak ci jest obecnie? Ja również ledwo co wytrzymuje do końca dnia. I tak codziennie tak samo. Nawet siebie nie rozumiem.i nie ma z kim rozmawiać a źle mi to idzie.@Ma_n_na może ktoś ci tu coś podpowie. 

Zycie mi sie troche ułożyło, nie w każdym aspekcie, ale pewne sfery życia się ustabilizowały i dają więcej bezpieczeństwa. Trochę też się uodporniłam psychicznie, może to tez troche zasługa 6 lat terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.08.2022 o 13:36, Ma_n_na napisał:

I nie wiem jak mogę cokolwiek zmienić. Nie mam motywacji DO NICZEGO, w niczym nie potrafię wytrwać, nawet w terapii. To tarzanie się w nieszczęściu trwa już tyle lat. Nie mam znajomych... Potrzebuję z kimś porozmawiać

Przypominasz mi samego siebie, tylko, że z dawnych lat. Dzisiaj chociaż, po chwili zastanowienia, to mógłbym właściwie powiedzieć prawie to samo! Tylko, że nie potrzebuję z nikim porozmawiać. Nie czuję się dobrym rozmówcą, albo nie znam odpowiednich słów by opisać resztki tego co wydaje mi się, że jeszcze czuję... poza tym, nie sądzę, by ktoś był w stanie mnie zrozumieć, skoro dla mnie samego jest to nie zrozumiałe. Może i bym to zrobił z czasem, ale zabrzmiałoby to bardzo mrocznie, a to nie o mnie temat.

 

Bo wiesz, miałem podobne uczucie do twojego, które trwało kilka dobrych lat, z małym wyjątkiem. Czułem, że jest jeszcze jakaś, minimalna chociaż iskierka nadziei, która mi pomoże, wskaże drogę, cokolwiek. W tym uczuciu minęły lata, podczas których wpadłem w głęboką depresję, myśli samobójcze, długotrwałą izolację od wszystkiego, przed tym wszystkim grane były używki, które o dziwo właściwie uratowały mnie przed samobójstwem, ale to nie pora na takie historie.

 

Uczucie nadziei wygasło, emocje opadły całkowicie, wszelkie nadzieje zaczęły znikać bezpowrotnie i ... zamknął się pewien rozdział w moim życiu. Z bardzo wrażliwego, jak niektórzy mówili i potrafiącego się rozpłakać (szkoła muzyczna, pianino/fortepian - to mnie mega poruszało), z marzeniami, ogólnie na swój sposób mega specyficznie podchodzącym do życia chłopaka, stałem się co najwyżej marnej jakości imitacją człowieka, bez wyrazu, jakiegoś wewnętrznego ognia i bardzo zamknięta w sobie, która próbuje jakoś na nowo odnaleźć się w tym systemie, znaleźć chociaż minimalną przydatność, potrzebę bycia gdzieś, dla kogoś, choćby i raz w roku. Puszczam czasem w pustkę, patrząc w nocne niebo takie myśli/prośby, w nadziei, że ktoś, gdzieś słucha, trochę jakbym czuł, że z kimś rozmawiam, kto mnie rozumie. Zawsze czuję jakiś rodzaj ulgi patrząc w gwiazdy.

 

Wybacz, ale nie chciałem cię w żaden sposób przybić, nie wiem nawet kiedy przekierowałem temat na siebie..

Pytasz czy to, że sen i jedzenie sprawiają ci przyjemność są powodami do życia? 😄 Nawet nie wiesz jeszcze jak. Spróbuj znaleźć swoją ulubioną muzykę, chyba, że już taką masz i spraw sobie jakiś sensowny sprzęt grający a będzie kolejny powód.  Twój aktualnie jak mówisz beznadziejny stan ma dużą szansę przerodzić się w coś zupełnie przeciwnego, tylko musisz dać szanse, żeby mogło to się zainicjować. Nie wiem, może zwiększ ogólnie swoją aktywność, taką zewnętrzną, zacznij gdzieś się udzielać. Terapia to myślę, że również potrzebne miejsce.

 

Wiedz, że z tego co widzę, jesteś bezpośrednia, szczera, skora do okazywania ogromnej dozy uczuć, po prostu życie takie czasem jest, że nie zawsze idzie po naszej myśli. Czasami potrzebna jest przerwa, może aby coś zrozumieć. Pomimo postu o negatywnym znaczeniu, zrozumiałem go, ale odbierając po części pozytywnie, a sposób w jaki go napisałaś sprawił, że się uśmiechnąłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.08.2022 o 12:35, MarekWawka01 napisał:

@Ma_n_na Witam Cię bardzo serdecznie! 🙂 Myślę, że przyczyną Twojej zapaści psychicznej jest to, że zostałaś zupełnie sama przez to, że wyczerpałaś swoją energię dla innych, a zapomniałaś o sobie, za bardzo spełniając się dla innych. Tak jakbyś ciągle była takim "magnesem" na uczucia innych ludzi, ale Twoje uczucia były dla ciebie mniej ważne. I teraz jest odwet, twoje niezaspokojone potrzeby domagają się zaspokojenia. Tak to rozumiem, choć nie wiem czy dobrze, bo bardzo malutko o tym napisałaś. 

 

Małymi kroczkami powinnaś odzyskać siły i chęci do życia. Myślę, że podstawą w pokonywaniu swoich trudności jest akceptacja i znajomość siebie. Bez tego nie zajdziesz daleko. To jest wg mnie podstawa. Akceptacja siebie buduje taką "tarczę", która nie pozwoli, by ktoś wchodził na ciebie, rujnował twoje ego. Będziesz mogła realizować swoje pasje, będziesz mogła odkrywać siebie na terapii, bo będziesz wiedziała, że robisz to po prostu dla siebie. 

 

Mam nadzieję, że co nie co wyjaśniłem i pomogłem 🙂 

 

 

trafnie to opisałeś,

bardzo dziękuję za pomoc :) i pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.08.2022 o 13:36, Ma_n_na napisał:

I nie wiem jak mogę cokolwiek zmienić. Nie mam motywacji DO NICZEGO, w niczym nie potrafię wytrwać, nawet w terapii. To tarzanie się w nieszczęściu trwa już tyle lat. Nie mam znajomych... Potrzebuję z kimś porozmawiać

Hej. Nie jesteś sama. Jestem jeszcze ja 😥 jeśli chcesz pogadać to napisz do mnie 🙂 razem może będzie nam lepiej przejść przez to wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.08.2022 o 11:12, Ma_n_na napisał:

 Wstając rano, czekam aż jak najszybciej minie ten dzień, żebym znów mogła się położyć i znów tak sobie wegetuję...

Mam tak samo😥 wstaje rano i patrzę na zegarek za ile znowu będzie wieczór abym mogła się położyć do łóżka😥a mam rodzinę, dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×