Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gdzie pracujecie?


ner3252351

Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, zabijaka napisał:

Być bezrobotnym to przejebana sprawa... Być bezrobotnym i chorującym psychicznie to dwa razy przejebane.

A być bezrobotnym, mieć problemy natury psychicznej, dodatkowo mając świadomość, że jesteś dobry w swoje klocki, ale do pracy na razie nie możesz iść to już w ogóle słabe.  Doświadczyłam tego i to dopiero potrafi dobić człowieka.  Chcesz ale z różnych względów nie możesz (i wcale nie chodzi tu o niemożność znalezienia pracy).

Także tak, praca bardzo trzyma człowieka w pionie i przy życiu. Pomimo tego, że czasami ma się dość, że się nie chce, że uruchamiają się różne nasze "strachy" to warto się przełamywać. 

Pracować można chociażby zdalnie, także tutaj duża komponenta lękowa odpada bo tych interakcji z ludźmi jest o wiele mniej. 

Ja sama mimo, że przeklinam nie raz, że muszę iść do roboty i znosić humory innych (głównie współpracowników, bo moimi pacjentami są dzieci, a one są kochane) to zdalnie nie mogłabym pracować. Pracowałam raz krótko i mimo, że nie lubię ludzi to praca zdalna jest dla mnie jeszcze gorsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, acherontia styx napisał:

A być bezrobotnym, mieć problemy natury psychicznej, dodatkowo mając świadomość, że jesteś dobry w swoje klocki, ale do pracy na razie nie możesz iść to już w ogóle słabe.  Doświadczyłam tego i to dopiero potrafi dobić człowieka.  Chcesz ale z różnych względów nie możesz (i wcale nie chodzi tu o niemożność znalezienia pracy).

Także tak, praca bardzo trzyma człowieka w pionie i przy życiu. Pomimo tego, że czasami ma się dość, że się nie chce, że uruchamiają się różne nasze "strachy" to warto się przełamywać. 

Pracować można chociażby zdalnie, także tutaj duża komponenta lękowa odpada bo tych interakcji z ludźmi jest o wiele mniej. 

Ja sama mimo, że przeklinam nie raz, że muszę iść do roboty i znosić humory innych (głównie współpracowników, bo moimi pacjentami są dzieci, a one są kochane) to zdalnie nie mogłabym pracować. Pracowałam raz krótko i mimo, że nie lubię ludzi to praca zdalna jest dla mnie jeszcze gorsza.

To jest to o co spierają się od dawna "kapitaliści" i "socjaliści" czyli prawo do pracy i praca jako terapia. Jak pracujesz za dużo, to możesz przejechać się psychicznie (kapitalizm), jak pracujesz za mało, albo pracy nie masz to nie masz pieniędzy, ani rytmu życia (gorsza jakość życia). Zarówno jedni, jak i drudzy mają rację - praca jest potrzebna do zdrowia i utrzymania zdrowia. Pisał o tym Viktor Frankl w "Poszukiwaniu sensu...". Ludzie zdrowieją gdy mają zadania i obowiązki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, zabijaka napisał:

Ja mam wtórny lęk, to znaczy, doświadczyłem bezrobocia i wiem jakie to kalectwo. Teraz pracuję, ale boję się znów stracić pracę, bo pracuję na śmieciówce czyli dziś jesteś, jutro cię nie ma. 

Ja też boję się bezrobocia, nigdy więcej nie chcę przez to przechodzić. Jestem na próbnym, ale zielonego pojęcia nie mam, czy mi umowę przedłużą. Mimo wszystko muszę się przygotować na ewentualne szukanie pracy, na szczęście to nie jest koniec roku i ofert powinno być więcej. Najgorsze jest to, że dzięki tej pracy mogę jakoś układać sobie życie, dbać o siebie i strach mnie zżera jak pomyślę, że to idylla tylko na trzy miesiące. Jeszcze gdybym miała większe doświadczenie, a tak to jak mi podziękują to moje szanse na zatrudnienie zmaleją, będę musiała kombinować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.01.2022 o 19:58, acherontia styx napisał:

Ale unikanie kontaktu z ludźmi przez osobę z lękami społecznymi też wcale nie poprawia sytuacji i nie sprawi że te lęki znikną, wręcz przeciwnie. Oczywiście nie mówię, żeby od razu wchodzić w środowisko pełne nie wiadomo ilu osób, ale jakieś interakcje z ludźmi zawsze są treningiem. 

 

 

Wiem o tym. Ja jednak musiałabym mieć bardzo ograniczone kontakty z ludźmi, a ciężko o taką pracę. Przerobiłam różne opcje na swoim przykładzie. Generalnie widzę, że niektórzy tutaj nie rozumieją specyfiki silnej fobii społecznej lub osobowości unikającej, gdzie każdy kontakt z człowiekiem jest wyzwaniem.

Edytowane przez Kia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Kia napisał:

 

Wiem o tym. Ja jednak musiałabym mieć bardzo ograniczone kontakty z ludźmi, a ciężko o taką pracę. Przerobiłam różne opcje na swoim przykładzie. Generalnie widzę, że niektórzy tutaj nie rozumieją specyfiki silnej fobii społecznej lub osobowości unikającej, gdzie każdy kontakt z człowiekiem jest wyzwaniem.

Z tego co widzę to @acherontia styx napisała jedynie o jakichkolwiek interakcjach z ludźmi, nic o rzucaniu się na głęboką wodę. Taką interakcją może być nawet przyglądanie się ludziom, którzy nawet na ciebie nie patrzą, nawet przez okno, może być pójście do marketu i postanie wśród ludzi minutę. Kwestia pracy to osobny temat, ale takie treningi można robić w dowolnych momentach i w dowolnych momentach ten lęk minimalizować, zaczynając od najprostszych rzeczy. Tak ja robiłam plus jednocześnie czytałam książkę o lęku społecznym, aby zrozumieć, co się ze mną dzieje. Cały czas siebie poznawałam i cały czas szukałam sposobu, aby zapewnić sobie jakieś, chociażby najmniejsze, poczucie bezpieczeństwa. Kiedy podjęłam decyzję o szukaniu pracy, to nie zaczynałam od nauki cv tylko właśnie od tego, aby zmniejszyć lęk przed ludźmi i robiłam takie maleńkie rzeczy. Nawet założyłam okulary przeciwsłoneczne po to, aby nikt nie wiedział, że patrzę mu się w twarz, aby dowiedzieć się, czy naprawdę jest taki straszny. To było lato akurat, ale nikt nie wiedział, co robię i byłam taka sama jak inne osoby z okularami. Teraz czuję się dużo lepiej i sama się sobie dziwię, ale to też nie był rok pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.01.2022 o 00:37, Kia napisał:

@Dryagan, nie wiem co kolega miał na myśli. Mam alergię na mądrości typu "każdy", "zawsze". Znowu:

 

No nie, u Ciebie przyszła "faza pogodzenia się i przyzwyczajenia czy rutyny", ale u kogoś innego przyjdzie faza depresji i załamania nerwowego.

Rozumiem ,że do Covidu podchodzisz dalej na tej samej zasadzie co na początku i dalej siedzisz zamknięta w domu i nie żyjesz dalej?  Ludzie mimo ,że są różni nie są tak trudni do rozszyfrowania. Mimo cech indywidualnych istnieje coś takiego jak ludzka natura. Przykładów mogę podać Ci setki. Odejście Paulo Sousy? Najpierw szok potem  jest przyzwyczajenie. Śmierć papieża? Mało osób już o tym pamięta. Faza depresji i załamania nerwowego może przyjdzie może nie przyjdzie, ale jak przyjdzie to na początku. Pracuje w sprzedaży i nawet nie wiesz jak ludźmi można manipulować i jak działa ludzka psychika. Świat się do Ciebie nie dostosuje niestety.

Edytowane przez __Jack__

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.01.2022 o 21:09, __Jack__ napisał:

Rozumiem ,że do Covidu podchodzisz dalej na tej samej zasadzie co na początku i dalej siedzisz zamknięta w domu i nie żyjesz dalej?  Ludzie mimo ,że są różni nie są tak trudni do rozszyfrowania. Mimo cech indywidualnych istnieje coś takiego jak ludzka natura. Przykładów mogę podać Ci setki. Odejście Paulo Sousy? Najpierw szok potem  jest przyzwyczajenie. Śmierć papieża? Mało osób już o tym pamięta. Faza depresji i załamania nerwowego może przyjdzie może nie przyjdzie, ale jak przyjdzie to na początku. Pracuje w sprzedaży i nawet nie wiesz jak ludźmi można manipulować i jak działa ludzka psychika. Świat się do Ciebie nie dostosuje niestety.

 

Nie wiesz, czym są zaburzenia osobowości. Wymyka się to zupełnie Twojemu spojrzeniu na "ludzką psychikę". Nie chce mi się już na ten temat rozmawiać, widać że wszystkich mierzysz swoją miarą i uważasz się za specjalistę od psychologii. 

Edytowane przez Kia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę przewrotnie, że nie ma pracy bez kontaktu z ludźmi 😜 zawsze są albo klienci, albo współpracownicy, albo zwierzchnicy.

 

W moim wypadku metoda „przyzwyczajania się”, „oswajania lęku” kompletnie się nie sprawdziła. U mnie zależność jest odwrotna: na początku nowej pracy jestem pełna optymizmu i chęci, a z czasem gromadzi się tyle napięcia, że po kilku miesiącach/latach rzucam ją z hukiem i często w nieobliczalny sposób, czego się potem wstydzę. Zostaje mi tak wielki wstręt i lęk, że widząc miejsce/kogoś związanego z dawną pracą, uciekam w popłochu nawet kilka lat później 😥

 

Przeżywam to tragicznie, bo marzę o poukładaniu sobie życia, robieniu czegoś, co kocham i w czym będę się czuła potrzebna… dokucza mi bezradność, bo po kilku latach psychoterapii dalej nie wiem, jak sobie z tym radzić… a czas płynie 😥 na wiadomości o sukcesach moich rówieśników reaguję histerią 😥

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×