Skocz do zawartości
Nerwica.com

zrozumienie


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Przez wiele lat leczyłam się z powodu depresji, a w międzyczasie walczyłam z napadami lęku uogólnionego i lęku społecznego. Do tego standard - koszmary senne, powracające myśli, itd. Mam 26 lat, a za sobą dzieciństwo z przemocą fizyczną i psychiczną ze strony wszystkich osób w rodzinie; nieudaną operację w podstawówce z zagrożeniem życia; przejścia z psychopatycznymi nauczycielami w liceum; codzienne oglądanie ataków agresji mojej matki na ojca - z groźbami śmierci i użyciem przeróżnych przedmiotów do bicia - od końca podstawówki do początku studiów; dowiedzenie się o tym, że moja matka jest agresywna z powodu choroby neurodegradacyjnej i że za kilka lat umrze; wynik badania genetycznego wskazujący na to, że wkrótce także mój mózg zacznie się rozkładać i będę wegetować przez kilkanaście lat i że nie powinnam w związku z tym kiedykolwiek zachodzić w ciążę... A na deser chłopak, który okazał się być heroinistą i psychopatą i który mnie nachodził, straszył, poniżał aż już prawie kompletnie przestałam wychodzić z domu... Od kilku lat szukałam skutecznego terapeuty. Znalazłam go w zeszłym roku i teraz jestem na etapie uczenia się pozwolenia sobie na odczuwanie bezradności i zmęczenia. To strasznie trudne zadanie, bo do tej pory zaciskałam szczęki i jakoś dalej brnęłam przez życie, i to nawet z uśmiechem na twarzy gdy w pobliżu byli inni ludzie. Niezależnie od terapii dowiedziałam się o istnieniu PTSD i w końcu zrozumiałam dlaczego zawsze wydawało mi się, że nie mam lekkiej depresji, którą diagnozował u mnie psychiatra. Czytając Wasze posty na forum, a także artykuły na temat PTSD, w końcu poczułam, że to, co we mnie siedzi, można jakoś nazwać i że są inne osoby, które mają podobne problemy. Samo czytanie o Was daje mi więcej zrozumienia niż rozmowy z osobami, z którymi przebywam na codzień. Cieszę się, że Was znalazłam. Z drugiej strony - życzę Wam, żebyście pokonali PTSD. Ja - dzięki terapii - coraz częściej wierzę w to, że wyjście z bagna, w którym siedzę, jest możliwe - wymaga przede wszystkim akceptacji siebie i akceptacji długości czasu potrzebnego do wyleczenia ran. Nie jest to łatwe i tym bardziej przyjemne, ale... innego wyjścia chyba nie mamy, prawda? Życzę więc Wam - na koniec swoich wywodów - wytrwałości, siły i akceptacji braku wytrwałości i braku siły. A póki co zmykam i pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj.

Bardzo trudne przeżycia masz za sobą, a mimo to jesteś otwarta i świadoma. Myślę, że dzięki swojej wiedzy dasz radę to pokonać. NIgdy nie jest za późno by zacząć na nowo żyć. :)

Tak jak mówisz, nie jest to latwe ani przyjemne, sama nie raz ryczałam na terapii, przeżywałam wszystko od początku. Ale wiedzialam, że to jedyna droga. I udało się. :)

Trzeba wiedzieć, do czego się dąży i walczyć.

Trzeba poznać wroga, by go pokonać. I myślę, że to tyczy się wszystkich zaburzeń.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

Jesteś dzielna i silna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×