Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak radzić sobie z toksycznymi rodzicami?


OnaW

Rekomendowane odpowiedzi

W jaki sposób odciąć się emocjonalnie od  toksycznych zachowań rodziców? Nie mam na myśli fizycznego rozstania na zawsze, tylko takiego uczuciowego w tych momentach, gdy ich postępowanie jest dla mnie szkodliwe. Jestem dorosła, mieszkam w innym mieście, przyjmuję leki, chodzę co tydzień na terapię i staram się nie dawać wciągać w konflikty rodziców, ale wówczas odczuwam silne poczucie winy. I druga sprawa, jak rozróżniać co jest już toksyczne, a co jeszcze w normie? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Emocjonalne odcięcie sie jest duzo trudniejsze niz fizyczne, mozna wyprowadzic sie z domu, zerwac kontakty, a jednak byc uzaleznionym od swojego rodzica emocjonalnie, i czuc sie wypalonym, zkonfliktowanym wewnetrznie.

Ja tak mialam z moim tatą, dawalam sie wciągąc w konflikty miedzy rodzicami, a takze miedzy nim a moją siostrą, czy szwagrem itd. Poczytaj sobie o triangulacji i odwroceniu rol w DDA/DDD.

Na pewno nie da sie tego zrobic od razu, to jest proces, takze to uswiadamianie sobie, co jest toksyczne, a co nie.

Stawianie siebie na pierwszym miejscu (kiedy bylismy przyzwyczajeni raczej do zaspakajania potrzeb innych) i nie odczuwanie z tego powodu poczucia winy, jest mega trudne.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postawienie granic - powiedzenie rodzicom, że nie bedziesz uczestniczyła w rozmowie, nie poruszasz pewnych zagadnień, bo nie chcesz.

 

Moja mama lubi narzekać, komentować rzeczywistość, obgadywać. Przez lata robiłem to samo, byłem jej powiernikiem emocji. Teraz nie chcę i stawiam granice. 

Z toksycznymi jest o tyle problem, że oni próbują tę granicę przesuwać. Zmieniłaś się, a oni nie. Im brakuje Twojego emocjonalnego towarzystwa i chcą na powrót przeciągnąć do siebie. Granicę trzeba trzymać. Nie jest łatwe, ale warto. Może z czasem zrozumieją albo też nigdy, bo nie zostali nauczeni innego życia. Pomogłaby im terapia, ale mogą odrzucać o niej myśl. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Luna* napisał:

Ja tak mialam z moim tatą, dawalam sie wciągąc w konflikty miedzy rodzicami, a takze miedzy nim a moją siostrą, czy szwagrem itd. Poczytaj sobie o triangulacji i odwroceniu rol w DDA/DDD.

No ja właśnie teoretyczne podstawy znam, tylko co z tego gdy nie umiem tego ogarnąć psychicznie. 

 

1 godzinę temu, madmax6 napisał:

Postawienie granic - powiedzenie rodzicom, że nie bedziesz uczestniczyła w rozmowie, nie poruszasz pewnych zagadnień, bo nie chcesz.

Dokładnie tak robię. Za każdym razem poczucie winy mnie przytłacza, czuję że jestem niewdzięczna. Gdy próbuje sobie to przetłumaczyć pojawiają się somaty, mam gonitwę myśli, nawet teraz to pisząc, musiałam się zatrzymać, bo nie mogę zebrać myśli, doszło też napięcie całego ciała. Na terapii to już w ogóle odjeżdżam, bo dochodzą bóle głowy, światłowstręt, napięcie i bóle zwłaszcza w nogach. Chciałabym wiedzieć jakie są konkretne metody żeby to pokonać, bo już nie mam siły, nie wiem co robić. 

 

1 godzinę temu, madmax6 napisał:

 Może z czasem zrozumieją albo też nigdy, bo nie zostali nauczeni innego życia. Pomogłaby im terapia, ale mogą odrzucać o niej myśl. 

Nie wydaje mi się, żeby cokolwiek zrozumieli. Wręcz przeciwnie, próbują nawet mnie odciągać od leczenia. Leki to wg nich zło, a psychoterapia bez modlenia się do Boga mi nie pomoże. Serio. A nie są to ludzie mało inteligentni. Mama ma wyższe wykształcenie - polonista, pedagog, więc teoretycznie powinna mieć "otwartą głowę", a ojciec gdyby nie wyjechał z Polski, to pewnie dokończył by studia prawnicze. Rozumiem, że za ich czasów młodości leczenie to był wstyd i osoba z problemami psychicznymi była stygmatyzowana, wręcz wykluczana ze środowiska, ale przecież czasy się zmieniły. I oni o tym wiedzą. Czytają, grzebią w internecie, są na bieżąco z wieloma tematami, więc ta ich niechęć w kierunku psychiatrii i psychologii jest dla mnie w ogóle nie zrozumiała. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, OnaW napisał:

Dokładnie tak robię. Za każdym razem poczucie winy mnie przytłacza, czuję że jestem niewdzięczna. Gdy próbuje sobie to przetłumaczyć pojawiają się somaty, mam gonitwę myśli, nawet teraz to pisząc, musiałam się zatrzymać, bo nie mogę zebrać myśli, doszło też napięcie całego ciała. Na terapii to już w ogóle odjeżdżam, bo dochodzą bóle głowy, światłowstręt, napięcie i bóle zwłaszcza w nogach. Chciałabym wiedzieć jakie są konkretne metody żeby to pokonać, bo już nie mam siły, nie wiem co robić. 

 

Do przepracowania. Z czasem przyjdzie i teraz trzeba przetrwać? Nie wiem, bo u mnie w trakcie sesji chyba nic nie ma. Nie okazuje zbyt dużo emocji oprócz płaczu. Za to między sesjami mam różne stany, głównie psychiczne.

 

Cytat

Nie wydaje mi się, żeby cokolwiek zrozumieli. Wręcz przeciwnie, próbują nawet mnie odciągać od leczenia. Leki to wg nich zło, a psychoterapia bez modlenia się do Boga mi nie pomoże. Serio.

Przykro mi, że nie masz w nich wsparcia. Tak bywa, że osoby mocno nakierowane na religię mają niską ufność wobec medycyny. Mój ojciec i jego rodzina nie szczepiła się a jest mocno religijna.

 

Cytat

A nie są to ludzie mało inteligentni. Mama ma wyższe wykształcenie - polonista, pedagog, więc teoretycznie powinna mieć "otwartą głowę", a ojciec gdyby nie wyjechał z Polski, to pewnie dokończył by studia prawnicze. Rozumiem, że za ich czasów młodości leczenie to był wstyd i osoba z problemami psychicznymi była stygmatyzowana, wręcz wykluczana ze środowiska, ale przecież czasy się zmieniły. I oni o tym wiedzą. Czytają, grzebią w internecie, są na bieżąco z wieloma tematami, więc ta ich niechęć w kierunku psychiatrii i psychologii jest dla mnie w ogóle nie zrozumiała. 

Moja mama też polon. Zastanawiające. Przez lata była większym autorytetem niż ojciec, bo on wieczorowa zawodówka? Zastanawiało mnie dlaczego wzięła go za męża. Zostali zeswatani, ale mają wolną wolę. Czyżby presja była kiedyś AŻ tak wielka?

Nie wiem jak tata, bo kontakt urwany, ale mama jest ograniczona, nie chce się uczyć, próbować czegoś nowego. Dobry polonista i w zasadzie tyle. 

Wykształcenie /= inteligencja. Nie zawsze. Wyższe to po prostu ukończenie szkoły wyższej, uzyskanie dyplomu. 

Mama powiedziała, że psycholog ma zły wpływ na mnie. To jest oznaka, że rodzina zauważa zmianę - Ty się odłączasz od stada i chcą Cię przywołać. Mogą być niechętni, oziębli. Chcą Cię złamać. 

Edytowane przez madmax6

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, OnaW napisał:

A widzisz, moi z kolei zaszczepieni. Nie wiem dlaczego bardziej ufają szczepionce, która powstała niedawno niż psychiatrii i psychologii, które znacznie dłużej funkcjonują. Trudno, nie wiem jak sobie poradzę ale jakoś muszę. 

 

Mój ojciec rzekomo leczył depresję a katował rodzinę, zrobił też test na ojcostwo i wyszło, że jest dobrym rodzicem chociaż zaniedbywał dzieci. A teraz nie szczepi się. 

 

Mieszkasz w innym mieście i możesz ograniczyć kontakt. To dużo zmienia. Mieszkam z nadopiekuńczą matką i nie mam wyjścia. Postawiłem granicę, pilnuje. Przesuwam w razie czego, mówię bardziej odważnie. 

Twoja sprawa jest do wypracowania. Rozmawiasz na terapii o swoich relacjach z rodzicami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zauważysz, że toksyczni rodzice zaczynają się wkurwiac i będą nazywać Twoje stawianie granic np arogancją, niewdzięcznością, lub będą sugerować ze się zmieniłaś to jesteś na dobrej drodze. Bez względu na to czy rozmawiasz z nimi osobiście czy przez telefon. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, OnaW napisał:

Nie masz możliwości się wyprowadzić czy nie chcesz? 

Chciałbym, ale nie mam stałych dochodów. Całe dorosłe życie mam problem z utrzymaniem jej. Przez długi czas nie chciałem - jak wyjadę za pracą albo kogoś znajdę. Lata leciały...

 

Cytat

Tak, to jest najczęściej poruszany temat. Nawet gdy mówię o czymś innym to i tak ostatecznie cała rozmowa sprowadza się do dzieciństwa i relacji z rodziną

To są raczej przykre przeżycia dla Ciebie, wiec takie przypominanie to podtrzymuje, nie pozwalają Ci o nich zapomnieć. 

Kiedy oni Tobie doradzają to ok, a Ty im to są agresywni albo i tak robią po swojemu?

Edytowane przez madmax6

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, OnaW napisał:

Tak, to jest najczęściej poruszany temat. Nawet gdy mówię o czymś innym to i tak ostatecznie cała rozmowa sprowadza się do dzieciństwa i relacji z rodziną

Tak to juz jest na terapii, ze najczęsciej wałkuje sie dzieciństwo/relacje z rodziną, albo przeszłość. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Shai-Tan napisał:

Jak zauważysz, że toksyczni rodzice zaczynają się wkurwiac i będą nazywać Twoje stawianie granic np arogancją, niewdzięcznością, lub będą sugerować ze się zmieniłaś to jesteś na dobrej drodze. Bez względu na to czy rozmawiasz z nimi osobiście czy przez telefon. 

Oni się zawsze wkurwiają gdy w czymkolwiek się z nimi ktoś nie zgadza/ odmawia 😅To jest trochę bardziej złożone, rodzice moi nigdy razem nie powinni być, od zawsze były w domu pomiędzy nimi awantury, mieszali w to mnie i moje rodzeństwo, no i oczywiście swoje frustracje na nas sobie odbijali. Generalnie podział wygląda tak: mama jest ofiarą, a ojciec oprawcą. No i gdy teraz się od tego odcinam czuję ogromne wyrzuty, że zostawiam mamę na pastwę losu. Np. ostatnio gdy mnie odwiedzili, na koniec spotkania mama się rozpłakała. Czuję się potworem. 

 

2 godziny temu, madmax6 napisał:

Chciałbym, ale nie mam stałych dochodów. Całe dorosłe życie mam problem z utrzymaniem jej. Przez długi czas nie chciałem - jak wyjadę za pracą albo kogoś znajdę. Lata leciały...

Hmmm, a może warto spróbować wynająć, nawet w tym samym mieście gdzie masz obecną pracę, tylko sam pokój?  Albo czy rodzeństwo nie jest w stanie Ci pomóc? 

 

2 godziny temu, madmax6 napisał:

Myślałem, że rozmowa z rodzicami ze zwykłej schodzi na tematy rodzinne. 😅

Zakręciłem się.

Też, zwłaszcza gdy rozmawiam z mamą, to bardzo często kończy się na jej pseudo psychiatrycznych analizach ojca😅. I to w sumie jest zadziwiające - zgadza się z psychologią, że ludzie są psychopatami i podejrzewa o to również ojca, a z tym że córka ma depresję, zaburzenia lękowe i zaburzoną osobowość już się nie może zgodzić. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, OnaW napisał:

Generalnie podział wygląda tak: mama jest ofiarą, a ojciec oprawcą. No i gdy teraz się od tego odcinam czuję ogromne wyrzuty, że zostawiam mamę na pastwę losu. Np. ostatnio gdy mnie odwiedzili, na koniec spotkania mama się rozpłakała. Czuję się potworem. 

No i to jest wlasnie owo odwrocenie rol, - Ty nie musisz (albo nawet nie powinnas) czus sie odpowiedzialna za swoja mamę, ona tak wybrała, jest doroslą osobą. Tez kiedys chcialam chronic swoja mame ( u mnie w domu bylo/ i jest podobnie), ale to droga donikąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, OnaW napisał:

Oni się zawsze wkurwiają gdy w czymkolwiek się z nimi ktoś nie zgadza/ odmawia 😅To jest trochę bardziej złożone, rodzice moi nigdy razem nie powinni być, od zawsze były w domu pomiędzy nimi awantury, mieszali w to mnie i moje rodzeństwo, no i oczywiście swoje frustracje na nas sobie odbijali. Generalnie podział wygląda tak: mama jest ofiarą, a ojciec oprawcą. No i gdy teraz się od tego odcinam czuję ogromne wyrzuty, że zostawiam mamę na pastwę losu. Np. ostatnio gdy mnie odwiedzili, na koniec spotkania mama się rozpłakała. Czuję się potworem. 

Mama Cię wykorzystuje emocjonalnie. W dzieciństwie słuchałaś jej narzekania i pocieszałaś? 

U mnie to samo. Ojciec kat, a matka niewinna. Niestety obie strony dawały do wiwatu tylko na różne sposoby. Ojciec rękoczynami, a matka psychicznie. Mama złości się kiedy mam inne zdanie. Dopiero niedawno to zauważyłem. Przed chwilą dosłownie na mnie wsiadła, bo upierałem się przy swoim. Kiedy kłócę się z bratem to muszę ustąpić choćbym miał rację, na jej prośbę. 

2 godziny temu, OnaW napisał:

 

Hmmm, a może warto spróbować wynająć, nawet w tym samym mieście gdzie masz obecną pracę, tylko sam pokój?  Albo czy rodzeństwo nie jest w stanie Ci pomóc? 

Brat za granicą, dostatecznie mi pomógł. Dam radę, ale jeszcze potrwa. Dzięki że pytasz 🙂

2 godziny temu, OnaW napisał:

 

Też, zwłaszcza gdy rozmawiam z mamą, to bardzo często kończy się na jej pseudo psychiatrycznych analizach ojca😅. I to w sumie jest zadziwiające - zgadza się z psychologią, że ludzie są psychopatami i podejrzewa o to również ojca, a z tym że córka ma depresję, zaburzenia lękowe i zaburzoną osobowość już się nie może zgodzić. 

Twoi rodzice nie odpowiadają za innych, a za Ciebie tak. Jeśli masz zaburzenia to oni są za nie odpowiedzialne. Najlepiej się nie przyznawać, że zniszczyli życie swojej córce.

"Jesli ktoś złapie cię za rękę, powiedz że to nie twoja ręka". 

Ja się obawiam co będzie u mnie kiedy dostanę diagnozę. Czy w ogóle mówić jeśli już teraz wiem, że to moja wina, że mama sobie ze mną nie radziła. 😂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Luna* napisał:

No i to jest wlasnie owo odwrocenie rol, - Ty nie musisz (albo nawet nie powinnas) czus sie odpowiedzialna za swoja mamę, ona tak wybrała, jest doroslą osobą. Tez kiedys chcialam chronic swoja mame ( u mnie w domu bylo/ i jest podobnie), ale to droga donikąd.

Ja to wiem, ale uczucia, emocje zupełnie są od tego oderwane 😕 W dodatku mama też jest zaburzona i wiem, że sama sobie nie pomoże. Czuję wobec niej powinność, że skoro ona całe życie się dla nas poświęcała, to teraz ja muszę ją wspierać. 

 

8 godzin temu, madmax6 napisał:

Mama Cię wykorzystuje emocjonalnie. W dzieciństwie słuchałaś jej narzekania i pocieszałaś? 

 Ja ze swoimi braćmi rozdzielaliśmy rodziców gdy się kłócili, nawet zdarzało się, że się bili. I tak było jeszcze nie dawno.

8 godzin temu, madmax6 napisał:

 U mnie to samo. Ojciec kat, a matka niewinna. Niestety obie strony dawały do wiwatu tylko na różne sposoby. Ojciec rękoczynami, a matka psychicznie. Mama złości się kiedy mam inne zdanie. Dopiero niedawno to zauważyłem. Przed chwilą dosłownie na mnie wsiadła, bo upierałem się przy swoim. Kiedy kłócę się z bratem to muszę ustąpić choćbym miał rację, na jej prośbę. 

U mnie z kolei nie do końca tak jak u Ciebie: ojciec nigdy nas nie uderzył, rzadko, ale zdarzyło mu się swoje dzieci wyzywać. Wobec matki był i jest bardzo agresywny słownie, zdarzy mu się też uderzyć ją. Od kilku lat zaczął też mieć problem z alkoholem. Jest też człowiekiem, który mistrzowsko manipuluje, byleby osiągnąć swój cel, a w dodatku nie można na nim w ogóle polegać. Mama z kolei bardzo często była agresywna słownie i fizycznie wobec nas, ale było to spowodowane tym, że większość obowiązków spoczywała na niej, nie miała żadnej pomocy ze strony ojca no i nie dawała sobie z tym psychicznie rady. W dodatku ojciec zdradzał i być może nadal zdradza matkę, która ma na tym punkcie obsesje. 

No właśnie to jest niesamowite, że ktoś wymaga od innego człowieka, żeby miał takie same poglądy na każdy temat jak on. 

8 godzin temu, madmax6 napisał:

Brat za granicą, dostatecznie mi pomógł. Dam radę, ale jeszcze potrwa. Dzięki że pytasz 🙂

Trzymam kciuki! 

8 godzin temu, madmax6 napisał:

Twoi rodzice nie odpowiadają za innych, a za Ciebie tak. Jeśli masz zaburzenia to oni są za nie odpowiedzialne. Najlepiej się nie przyznawać, że zniszczyli życie swojej córce.

"Jesli ktoś złapie cię za rękę, powiedz że to nie twoja ręka". 

Ja się obawiam co będzie u mnie kiedy dostanę diagnozę. Czy w ogóle mówić jeśli już teraz wiem, że to moja wina, że mama sobie ze mną nie radziła. 😂

Ja od razu nie powiedziałam, aż w końcu usłyszeli, że będę się widziała z lekarzem i dopytywali co to za lekarz. No i się zaczęło dramatyzowanie i lamentowanie jaka to ja głupia jestem, że psychotropy biorę. Nie przyswajają, że jestem zaburzona przez dzieciństwo. Dlatego się zastanów czy powiedzenie swojej mamie o tym nie przyniesie Ci przypadkiem więcej szkody niż pożytku. Mama nawet nie dawno oglądała nagrany film z naszego dzieciństwa i jeszcze próbowała przekonywać mnie, że byliśmy szczęśliwymi dziećmi, bo na tym nagraniu jest uwiecznione to jak na nas krzyknęła, a my za chwilę się bawiliśmy jak gdyby nigdy nic. Nie przyszło jej do głowy, że się odcieliśmy w tym momencie od emocji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@OnaW Nie napisałem konkretnie. Mój ojciec bił i ubliżał głównie matce. Dopiero z czasem przeniósł agresję na nas, ale oprocz kilku drobnych incydentów siłowych to były inwektywy i agresja słowna. 

Jestem w szoku, bo schemat jest bardzo podobny u nas. 

Ojciec miał żal, że matka nas przekabaciła ma swoją stronę i był zazdrosny. Ja się zbuntowałem przeciw niemu i prowokowałem, nie raz zwracałem uwagę czy przeszkadzałem w awanturze mediujac. Nie odwiedziłem go w areszcie. Pokłóciłem się z jego matką (babcią), bo powiedziała że przyjeżdżam tylko po kasę...

 

Moja matka opiekowała się mną, bo miałem dziwne bóle głowy. Przetrwaliśmy, jednak uważam że nic nie muszę. Ona jest toksyczna, nadopiekuńcza, uwikłała mnie w konflikt z mężem. Mogła odejść, mając dom na własność wykopać agresora. Bała się swojej matki i "co ludzie powiedzo". Przyszłość dzieci była mniej ważna.

Wiem, że działa tu dysfunkcyjna zależność, psychologia, ale bez przesady. Dużo zależy od umysłu. Łatwiej zobaczyć problem będąc refleksyjnym - moje doświadczenie. 

Ja spłaciłem "dług". Matce pokazuje drogę, sposób zmiany, której nie zauważyła przez tyle lat. Nie chce skorzystać - to jej sprawa. Wiedza też kosztuje ;). Jesteśmy kwita. 

Edytowane przez madmax6

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to z kolejnych podobieństw, to wg rodziny ojca, jesteśmy "wyrzutkami", "tymi gorszymi". Do tego stopnia, że gdy dziadkowie (rodzice ojca) mieli którąś okrągłą rocznicę ślubu I robili sporą imprezę, to nas, jako jedynych z wnuków, nie zaprosili 😅 I nasz ojciec również uważa, że mama nastawiła nas przeciw niemu. 

A nasza matka została ze swoim mężem, żeby dzieci miały ojca. Co z tego, że przeszliśmy dzięki temu przez małe piekiełko... Moim zdaniem jednak to były tylko wymówki, ona z powodu lęku przed byciem samą jest z ojcem. 

1 godzinę temu, madmax6 napisał:

@OnaW

Ja spłaciłem "dług". Matce pokazuje drogę, sposób zmiany, której nie zauważyła przez tyle lat. Nie chce skorzystać - to jej sprawa. Wiedza też kosztuje ;). Jesteśmy kwita. 

Super to ująłeś, będę sobie tę myśl za każdym razem powtarzać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, OnaW napisał:

No to z kolejnych podobieństw, to wg rodziny ojca, jesteśmy "wyrzutkami", "tymi gorszymi". Do tego stopnia, że gdy dziadkowie (rodzice ojca) mieli którąś okrągłą rocznicę ślubu I robili sporą imprezę, to nas, jako jedynych z wnuków, nie zaprosili 😅 I nasz ojciec również uważa, że mama nastawiła nas przeciw niemu. 

A nasza matka została ze swoim mężem, żeby dzieci miały ojca. Co z tego, że przeszliśmy dzięki temu przez małe piekiełko... Moim zdaniem jednak to były tylko wymówki, ona z powodu lęku przed byciem samą jest z ojcem. 

Nie wiem jakie mieli o nas zdanie, ale jeśli babcia traktowała przez pryzmat kasy to przedmiotowe. Ja tej kasy nie chciałem, ona dawała. W domu oddawałem matce, bo nie przelewało się. Wgl paradoks, bo pieniędzy było sporo, ale ojciec trzymał szlaban i wydzielał. Dla mnie nie mają teraz znaczenia. Wyjdaje lekką ręką jeśli akurat mam, bo z tym różnie. 

 

5 godzin temu, OnaW napisał:

Super to ująłeś, będę sobie tę myśl za każdym razem powtarzać. 

Dziękuję. Korzystaj do woli :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.11.2021 o 02:13, OnaW napisał:

W jaki sposób odciąć się emocjonalnie od  toksycznych zachowań rodziców? Nie mam na myśli fizycznego rozstania na zawsze, tylko takiego uczuciowego w tych momentach, gdy ich postępowanie jest dla mnie szkodliwe. Jestem dorosła, mieszkam w innym mieście, przyjmuję leki, chodzę co tydzień na terapię i staram się nie dawać wciągać w konflikty rodziców, ale wówczas odczuwam silne poczucie winy. I druga sprawa, jak rozróżniać co jest już toksyczne, a co jeszcze w normie? 

Odcięcie się od rodziców to ważny etap zdrowienia i dojrzewania. Jest to bardzo trudne, ale niezbędne. Nie ma książkowych sposobów. Życzę jak najlepiej i daj znać jak idzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, madmax6 napisał:

Nie wiem jakie mieli o nas zdanie, ale jeśli babcia traktowała przez pryzmat kasy to przedmiotowe. Ja tej kasy nie chciałem, ona dawała. W domu oddawałem matce, bo nie przelewało się. Wgl paradoks, bo pieniędzy było sporo, ale ojciec trzymał szlaban i wydzielał. 

 

Ja też oddawałam zawsze kasę gdy od kogoś dostałam, np. na urodziny. Pamiętam jak raz tego nie zrobiłam - masakryczna afera była. U nas akurat to mama trzymała kasę, ale miała problem z rozsądnym jej gospodarowaniem, zwłaszcza gdy przez jakiś czas grała bez opamiętania na maszynach. Temat pieniędzy u mnie w domu zawsze był problematyczny, dlatego od 18 uro w wakacje zawsze pracowałam (zwykle nic nie udało mi się odłożyć, bo albo robiłam zakupy do domu, albo swój prezent od rodziców - prawo jazdy sobie sama musiałam opłacić, albo matka chciała żebym jej dała), a na studiach zaczęłam pracować weekendowo, bo o pieniądze zawsze była wojna. Staram się teraz pilnować wydatków, ponieważ muszę się sama utrzymywać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Środkowa. Najstarszy jest brat, który brał na siebie kredyty żeby matka mogła spłacać długi spowodowane przez hazard, do tej pory jeszcze nie spłacone, a młodszy brat pełnił funkcję maskotki i później w szkole sprawiał najwięcej problemów wychowawczych (bójki, problemy z nauczycielami). Ja miałam raczej funkcję niewidzialnego dziecka i kozła ofiarnego, gdy próbowano mnie wciągnąć w rolę maskotki czułam się bardzo niekomfortowo - grałam na pianinie i gdy byłam młodsza chciano się mną w ten sposób chwalić i musiałam przed gośćmi grać. W szkole gimnazjalnej dokuczano mi i przez długi czas nikt w domu o tym nie wiedział. Pamiętam jak nie poszłam na bal gimnazjalny i matka miała do mnie o to pretensje. Już w tedy wiedziała o tym, że byłam wyśmiewana i że nie mam żadnej koleżanki, z domu wychodziłam tylko do szkoły i na dodatkowe zajęcia, nigdy żeby spotkać się ze znajomymi. Największy szok dla rodziców był gdy, się okazało w szkole średniej, że grozi mi nie zdanie do następnej klasy. Miałam już wtedy ewidentne objawy depresji, nikt tego nie zauważył, ani w szkole, ani w domu. Jedyną osobą, która zwróciła uwagę, że coś jest nie tak, była nauczycielka ze szkoły muzycznej, która uczyła najpierw mnie, a potem młodszego brata. Ja cicha, wręcz zahukana, a młody pyskaty i krnąbrny. Raz chciała ze mną porozmawiać o zachowaniu brata i wtedy zaczęłam płakać. Wówczas powiedziała, że widzi bardzo duży problem. U nas ewidentnie był widoczny podział ról charakterystyczny dla rodzin DDD. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×