Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jesteś szczęśliwy? Czy jesteś szczęśliwa?


zabijaka

Rekomendowane odpowiedzi

Zainspirowałem się dziś słowami tragicznie zmarłego Heatha Ledgera: "Ludzie pytają cię o karierę, czy się pobrałeś, kupiłeś dom... Jakby życie było listą zakupów. Nikt nie zapyta cię po prostu czy jesteś szczęśliwy." No właśnie, w pędzie życie, pod presją obowiązków, czy jest czas na refleksję? Czym jest szczęście? I czy jestem szczęśliwy? Jak się głębiej zastanowię to nie. Nie jestem szczęśliwy. I nie wynika to z zaburzeń psychicznych, czy byciem przegrywem w życiu. Wiele przeszkód pokonałem, wyszedłem z choroby, podejmowałem różne prace, żadnej się nie bałem.. Nie jestem przegrywem. Potrafię walczyć. Pytanie tylko o co? Jaki sens? Co dalej? Macie tak? Czuję się jak trybik w maszynie, myślenie zadaniowe, żadnej przyjemności... To już trwa w nieskończoność... Praca, spanie, praca, spanie. Nie wypoczywam. Nie korzystam z życia. Nie mam na to pieniędzy. Nawet gdy mam, jestem zbyt zmęczony, by się cieszyć. Niedługo będę po 30stce, ale dalej czuję się jak dziecko we mgle. Bez tożsamości, bez kierunku w życiu, bez perspektyw na przyszłość. Pracuję, bo muszę. Śpię, bo muszę. Jem, bo muszę. Dawno nie robiłem czegoś, bo chciałem, bo miałem ochotę. Dla psychiatry sprawa jest prosta... Nawrót depresji, zima idzie sezon depresyjny, leki takie i takie, do widzenia, proszę przyjść za miesiąc... Ale to wraca i będzie wracać. I nie mówię o depresji. To jest coś głębszego... To kryzys tożsamości, kryzys egzystencjalny, którego lekami się nie wyleczy. Co najwyżej załagodzą, wyciszą, ale nie dadzą odpowiedzi. Czy ma ktoś podobnie? Czy jestem sam? 

Edytowane przez zabijaka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobnie. Tylko mnie od jakiegoś czasu prześladuje poczucie bezzsensu życia. Po głębszym zastanowieniu jak pomyśleć to po co to wszystko? Człowiek walczy, stara się o wiele rzeczy, podejmuje trud a i tak skończy jako nawóz. I nawet nie wie kiedy. Wszystko na darmo. Nic ze sobą nie zabierze. To co było ważne jeszcze rok temu, miesiąc dziś już nie ma znaczenia. Nawet patrząc od strony wiary to też wszystko wydaje się ostatecznie bez sensu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walczę i próbuję wyjść na prostą, ale nie wiem, co przyniesie przyszłość. Nie wiem, jak ją sobie ułożę. Nie tryskam radością po tych moich niby sukcesach, przeszłość chodzi za mną krok w krok, płacę dużą cenę za cały ten wysiłek, a nawet się nim zbytnio nie cieszę. Mam ciągle obawy i chyba jakiś stan depresyjny po tych wszystkich nerwach. To całe szczęście jest teraz moją obawą. Powiedzmy, że uda mi się wyjść z tego paskudztwa, ale co potem? Będzie chwila euforii i... nic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie byłem chyba szczęśliwy. Szczególnie w ciągu ostatnich 2 lat powydarzało się trochę złego w moim życiu. Życie w ciągłym lęku i napięciu to wcale nie jest życie a przetrwanie takie. Staram się jednak nie poddawać, wychodzić z domu, do ludzi czy znajomych. Ale szczerze to i tak wątpię w to, żeby po kilku traumach udało się zyskać jeszcze to upragnione szczęście. Poczucie szczęścia może też być kwestią indywidualną, zależeć od osobowości albo wychowania. Tylko nie wiem, czy da radę nauczyć się bardziej odczuwać szczęście niż powiedzmy smutek albo gniew. Podobno niektórzy ludzie są po prostu bardziej wyczuleni na te negatywne emocje, taki typ osobowości albo może zaburzenie osobowości, bo to może powodować cierpienie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, MarekWawka01 napisał:

Podobno niektórzy ludzie są po prostu bardziej wyczuleni na te negatywne emocje, taki typ osobowości albo może zaburzenie osobowości, bo to może powodować cierpienie. 

Zgadza się. To się nazywa osobowość neurotyczna, neurotyk. Ktoś kto urazy przeżywa silniej, widzi więcej rzeczy w czarnych barwach, odczuwa więcej stresu niż inni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, zabijaka napisał:

 To kryzys tożsamości, kryzys egzystencjalny, którego lekami się nie wyleczy. Co najwyżej załagodzą, wyciszą, ale nie dadzą odpowiedzi. Czy ma ktoś podobnie? Czy jestem sam? 

 

Nie jestes sam, wiele osob przechodzi kryzys tozsamosci (tez przechodzilam, albo nawet ten proces jeszcze sie nie zakonczyl; na pewno zacząl sie gdzies z 10 lat temu). Niektorzy nazywają to kryzysem wieku sredniego (najczęsciej partnerzy, ktorzy nie rozumieją, co sie dzieje z drugą osobą w związku..;p).

Ale przyjmuję takie stany, nie odrzucam ani nie wypieram, bo juz odkryłam, ze tego rodzaju zwątpienia sa potrzebne (np do zmiany), choc przezywanie - na bieząco- czegos takiego moze byc frustrujące, albo nawet dołujące/przybijające. 

A szczescie jako dobrostan psychiczny jest do wypracowania, jak najbardziej. Bywam (czasami) ale wierzę, ze mi sie to utrwali.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Luna* napisał:

 

Nie jestes sam, wiele osob przechodzi kryzys tozsamosci (tez przechodzilam, albo nawet ten proces jeszcze sie nie zakonczyl; na pewno zacząl sie gdzies z 10 lat temu). Niektorzy nazywają to kryzysem wieku sredniego (najczęsciej partnerzy, ktorzy nie rozumieją, co sie dzieje z drugą osobą w związku..;p).

Ale przyjmuję takie stany, nie odrzucam ani nie wypieram, bo juz odkryłam, ze tego rodzaju zwątpienia sa potrzebne (np do zmiany), choc przezywanie - na bieząco- czegos takiego moze byc frustrujące, albo nawet dołujące/przybijające. 

A szczescie jako dobrostan psychiczny jest do wypracowania, jak najbardziej. Bywam (czasami) ale wierzę, ze mi sie to utrwali.

 

Ostatnio czytałem artykuł, że niektórzy ludzie z natury nie są zaprogramowani na bycie szczęśliwymi, po prostu taką mają naturę - refleksyjną, melancholijną, wrażliwą. Tak już jest i już. W sumie spodobała mi się ta teoria, bo jakoś współbrzmi ze mną. Fajnie jest coś przeczytać nietypowego, co trafia do Ciebie, jakby pisane o takich jak Ty. 🙂 Zwłaszcza jak całe życie czujesz się odludkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczęście to nie jest stan, który można odczuwać cały czas. Powiem więcej, gdyby tak było, wcale nie wiedzielibyśmy, że jesteśmy szczęśliwi, bo dobrostan można poczuć jedynie w porównaniu z czymś. 

Szczęście to zatem tylko momenty - dobrze jak ich jest więcej.

W zasadzie... mógłbym powiedzieć, że w danym momencie jestem szczęśliwy - nie tak jak w manii, bo wtedy owszem zdarza się odczuwać coś w rodzaju euforii (czy to prawdziwe szczęście?). Potem dół jest znacznie większy. Ech.

Teraz próbuję "chwytać dzień", takie momenty szczęścia - sobota, zabawa z dzieckiem, przytulenie żony, dobra kawa... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×