Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak życia towarzyskiego


Obrazekwramce

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, z o.o. napisał:

. Słuchaj, jeśli masz myśli samobójcze, to nie ma żartów. Trzeba iść do psychiatry jak najszybciej.

Ogolnie masz rację, ale tu wydaje mi sie to tylko takim jojczeniem autorki (czyt. uzalaniem sie nad sobą). 

Jak ktos ma serio ms i widzi w tym problem, to raczej od tego zaczyna i na tym skupia sedno swojej wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, z o.o. napisał:

To idź do tego psychologa i powiedz mu to, co nam, tzn. czego nie chcesz usłyszeć, a czego od niego oczekujesz. Słuchaj, jeśli masz myśli samobójcze, to nie ma żartów. Trzeba iść do psychiatry jak najszybciej.

 

No właśnie... Ale od razu do psychiatry? Nie znam się na tych sprawach, szczerze mówiąc. Bo czym różni się psycholog, psychoterapeuta i psychiatra i który będzie najodpowiedniejszy dla mnie? I najważniejsze... Czy realne jest, że lekarz mnie wysłucha i faktycznie poprowadzi tę terapię w sposób, jaki JA chcę? Boję się, że mimo moich wyraźnych oczekiwań poprowadzi całe leczenie, terapię, nie wiem, jak to określić w sumie tak, jak sobie będzie chciała, bo stwierdzi, że ona najlepiej wie, co jest mi potrzebne i co będzie dla mnie dobre. A akurat doskonale wiem, czego chcę i co będzie dla mnie najlepsze. Chciałabym uniknąć marnowania swoich pieniędzy i naszego wspólnego czasu na coś, co po prostu pogorszy tylko sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, acherontia styx napisał:

Jeśli myślisz, że terapeuta będzie Ci takimi tekstami rzucał to masz kolejne błędne wyobrażenie o terapii, albo do tej pory trafiałaś na ch.jowych psychoterapeutów.

Tak jak @z o.o.napisała, chirurg nie tłumaczy Ci jakie wykona cięcie, jakim sklepelem i jaką metodą zoperuje tak i  psychoaterapeuta nie będzie szczegółowo tłumaczył swoich metod pracy, bo Tobie jako pacjentowi ta wiedza nie jest do niczego potrzebna.

 

Dlatego pytam, jak to wygląda, żeby też wiedzieć, na co się przygotować. No i też nie wiem, gdzie w końcu iść. Bo jak mniemam, psychiatra to nie psychoterapeuta. I czy wgl oni słuchają pacjentów i tego, czego oni chcą, czego oczekują czy z góry wiedzą lepiej od swoich pacjentów, co będzie dla nich najlepsze i jak powinno wyglądać ich życie? Nie wiem kompletnie nic o terapiach i tego typu lekarzach, stąd moje pytania. Chcę uniknąć sytuacji, gdy wpierany jest mi jakiś tam model życia, jakiś tam fałszywy obraz mnie i na siłę ktoś będzie starał się wmówić mi, że na pewno kiedyś spotkam jakiegoś faceta, ale teraz to popracujmy nad moją samooceną za 300 złotych tygodniowo. Nie chcę pracy nad swoją samooceną, bo ona jest w porządku. Chcę tylko się z tym wszystkim raz na zawsze pogodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Obrazekwramce napisał:

Ale od razu do psychiatry?

Jeśli masz myśli samobójcze to tak, do psychiatry.

 

10 minut temu, Obrazekwramce napisał:

Bo czym różni się psycholog, psychoterapeuta i psychiatra i który będzie najodpowiedniejszy dla mnie? I najważniejsze...

Psychiatra - lekarz, który skończył 6 letnie studia na kierunku lekarskim, odbył 5-letnie szkolenie specjalizacyjne z zakresu psychiatrii i zdał egzamin uzyskując tytuł specjalisty.

Psycholog - osoba po 5 letnich studiach psychologicznych, uprawniona do stawiania diagnozy psychologicznej, interwencji kryzysowej, udzielania wsparcia psychologicznego i  w sumie tyle. Psycholog nie może prowadzić psychoterapii jeśli nie jest w trakcie i/lub nie ukończył dodatkowego szkolenia z zakresu psychoterapii w określonym nurcie.

Psychoterapeuta - osoba najczęściej będąca też psychologiem (choć niekoniecznie), ukończyła  4-letnie szkolenie psychoterapeutyczne w określonym nurcie, w którejś ze szkół psychoterapii, lub jest w trakcie certyfikacji. Może prowadzić psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Obrazekwramce specjalista dlatego jest specjalistą, że skończył studia, zyskał doświadczenie i wie lepiej. Nie oznacza to jednak, że zrobi cokolwiek wbrew Tobie. Tak samo jak lekarz każdej innej specjalizacji zapyta Cię, czy taka forma leczenia Ci odpowiada i Ty zdecydujesz, tak lub nie.

Psychiatra to lekarz, który leczy wszelkie zaburzenia i choroby psychiczne. Czyli wszystko to, co odbiega od normy, a myśli samobójcze z pewnością podpadają pod tę kategorię. Psycholog to absolwent psychologii, pomaga diagnozować (chociaż sam tego nie robi), ogarnia szybkie interwencje (np. jak ktoś przeżył straszny wypadek, w którym stracił pół rodziny) oraz kieruje do innych specjalistów, czyli do psychiatry i/ lub do psychoterapeuty. Psychoterapeuta to psycholog lub psychiatra po specjalistycznych kursach uprawniających do prowadzenia psychoterapii. Mówiąc kolokwialnie, psychoterapia to "leczenie rozmową" i różnego rodzaju ćwiczeniami mentalnymi (np. relaksacją). Wybierając psychoterapeutę warto zapoznać się z opiniami o danej osobie, bo jest to zawód, który w Polsce nie wymaga posiadania odpowiednich uprawnień (chodzi o to, że hydraulik może otworzyć gabinet terapii i można mu naskoczyć). Generalnie leczenie psychiatryczne dzieli się na farmakoterapię i psychoterapię. Można oczywiście korzystać i z jednego, i z drugiego, i często przynosi to najlepsze rezultaty.

Jeśli chcesz porady co zrobić, a wiem, że możesz czuć się zagubiona w tym wszystkim, to polecam jednak psychiatrę. Jest to najbardziej kompetentna osoba i jeśli uzna, że potrzebujesz terapii, na pewno Cię na nią skieruje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy uważacie, że terapia, leczenie przez Internet, maile ma sens? Gdzieś mi mignęło takie hasło, ale nie wiem, czy to jest ok. W sensie, mnie by to nie przeszkadzało, o ile po drugiej stronie siedziałby specjalista, a nie Pani Krysia dorabiająca sobie do emerytury polonistycznej... A tutaj ta weryfikacja może być utrudniona. Trochę łatwiej byłoby mi o tym pisać niż mówić, no i zdecydowanie odszedłby stres, że ktoś się na mnie patrzy i ocenia mój wygląd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj po miesiącu spotkałem e z grupa przyjaciół,wszystko fajnie śmiechy chichy i pytania gdzie sie podziewałeś .. AAa musiałem uspokoić moje demony kilka piwek trochę wódeczki a ja parzez kilka dni na 1.5g alpry i Pregabaliny 150g wszystko fajnie kiedy wypiłem kolejne piwo nagle cofka do lęku wtf ? 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, acherontia styx napisał:

Nie, leczenie przez internet czy maile nie ma sensu. Nigdy, w żadnym przypadku. Face to face, lub ewentualnie w dobie plandemii przez Skype. 

Dlaczego tak uważasz? Pytam poważnie, bo nie miałam nigdy z tym tematem do czynienia, a sama sobie z tym nie poradzę, skoro nie pogodziłam się sama z tym wszystkim przez tyle lat. Łatwiej byłoby mi jednak bez kontaktu takiego bezpośredniego. Dlaczego to nie wchodzi w grę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, acherontia styx napisał:

Terapia to jest w dużej mierze praca oparta na relacji, a przez internet i pisanie maili tej relacji nie stworzysz, a to jest podstawa. 

 

Ok, rozumiem. Wobec tego zastanowię się nad terapią, bo nie sądzę, żebym potrafiła się przełamać, żeby mówić o tym f2f. W każdym bądź razie dziękuję wszystkim za udział w tym temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem... Ponieważ nie mam w sumie z kim porozmawiać o tym, tak po prostu rzucę, bo siłą rzeczy myślę o tym mocniej niż zwykle... Coraz bliższa jestem opinii, że dla mnie nie ma ratunku i samobójstwo to jedyne wyjście. Kiedyś strasznie się tego bałam, a teraz ten strach jest coraz mniejszy. Może tak ma być właśnie? Może to jest moment do którego dane mi było dojść i już, koniec. Może tak było mi gdzieś zapisane, że mam mieć takie życie i skończyć je tak młodo? W sumie nawet nie szkoda mi tego życia, i tak jest beznadziejne i nic z tego nie mam. Chyba wcześniej bałam się samobójstwa, bo miałam jeszcze nadzieję, że moje życie się odmieni. Teraz, gdy już widzę, że nie, przestałam się bać. Sądzę, że tak to działa, choć mogę się mylić. Zastanawiam się, dlaczego z myślami samobójczymi ludzie chcą walczyć. Może powinno im się poddawać? Ostatecznie śmierć oznacza koniec cierpienia, a jeśli ktoś jest wierzący (ja nie jestem), to śmierć jest wgl dobra. 

 

Tak chciałam napisać swoje rozważania, bo nie mam komu. Raz jeszcze dziękuję za wszystkie odpowiedzi i poświęcony czas. Nie widzę tu opcji zamykania tematu, więc po prostu niech wisi, może kiedyś komukolwiek się do czegoś przyda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Obrazekwramce napisał:

Coraz bliższa jestem opinii, że dla mnie nie ma ratunku i samobójstwo to jedyne wyjście. Kiedyś strasznie się tego bałam, a teraz ten strach jest coraz mniejszy. Może tak ma być właśnie? Może to jest moment do którego dane mi było dojść i już, koniec. Może tak było mi gdzieś zapisane, że mam mieć takie życie i skończyć je tak młodo? W sumie nawet nie szkoda mi tego życia, i tak jest beznadziejne i nic z tego nie mam. Chyba wcześniej bałam się samobójstwa, bo miałam jeszcze nadzieję, że moje życie się odmieni. Teraz, gdy już widzę, że nie, przestałam się bać. Sądzę, że tak to działa, choć mogę się mylić. Zastanawiam się, dlaczego z myślami samobójczymi ludzie chcą walczyć. Może powinno im się poddawać?

Powiem tak, z tym stanem idzie skutecznie walczyć, niekoniecznie od razu przy pomocy terapii, chociaż ona później też jest pomocna, ale chociażby lekami na początek.  Ja jeszcze pół roku temu jedyne czego chciałam to umrzeć. Miałam już nawet plan, a nawet dwa, jak to zrobić. Nie realizowałam ich bo byłam równocześnie w szpitalu na oddziale terapeutycznym i istniało za duże ryzyko, że mnie odratują, ale nawet zapowiedziałam głośno, że po wyjściu i tak to zrobię. Terapia w tamtym czasie nie miała sensu bo i tak nic do mnie nie docierało. Padła propozycja zastosowania leku, ale jakoś w szpitalu się nie zebrali do włączenia go. Po wyjściu włączyła mi go moja lekarka od razu bez zbędnych ceregieli i przymierzania się. Minęły ok. 3 tygodnie i mimo, że w mojej sytuacji nic się nie zmieniło myśli samobójcze zniknęły i nie wróciły. 

Nie mówię tu, że od razu masz się dopominać o lek, który opinie ma mocno średnie i są jego zwolennicy jak i przeciwnicy, ale jest jedynym lekiem z udowodnioną skutecznością w takich przypadkach, ale że może warto rozważyć sięgnięcie po pomoc i udanie się do psychiatry. Jakby nie patrzeć nic nie tracisz idąc na wizytę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpienie jest duże,ale każdy chcę zyc i siega po ratunek.W moim przypadku przez wiele lat ograniczyły te mislii  alkohol  i w co  typowe wysłanie przez kuratora i mysli zemy mnie wysłać na odwyk ..o taak 😕 kolejna mysl zeby skonczyc z tym... albo pschyo  na szybko i coś kompinowac co muslicie?

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obrazekwramce

 

tez kiedys myslalam ze pewnych rzeczy nie da sie zaakceptowac.

marzylam o mężu i dzieciach

nie udalo sie,mimo ze podobam sie facetom, wskutek roznych traum z przeszlosci

i chyba juz zaakceptowalam to))nie bede miala swoich dzieci ale chce zalozyc rodzine zastepcza.

dzieci, psy, koty,ogrod- dla mnie marzenie) 

zawsze można przewartosciowac WSZYSTKO

Znam starszego pana ktory mieszka biednie w strasznych warunkach ale on cieszy sie z kazdego dnia, a jego misja jest pomaganie innym)

 

a do terapeuty postaraj sie nastawic pozytywnie. on/ ona bedzie chcial ci pomoc, polepszyc komfort zycia.

 

a jakbys miala wymienic 5 swoich cech-co by to bylo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Obrazekwramce Bardzo Cię proszę, nie bagatelizuj tych myśli samobójczych. Nie chcę straszyć, ale takie myśli o samobójstwie lubią wracać i mało tego nasilać się, kiedy nie są odpowiednio leczone. Z tego co piszesz, to ewidentnie widzę Cię w złym stanie - myśli samobójcze, niska samoocena, negatywna ocena przyszłości. To troszkę może podchodzić pod depresję. Pamiętaj, że takie rzeczy można leczyć. Trzeba tylko chcieć z tego wyjść. Pomyśl proszę na spokojnie o wizycie u dobrego psychiatry.

 

Tak na dobrą sprawę, pierwszy krok już wykonałaś, poprosiłaś nas o porady, to teraz spróbuj z naszych rad skorzystać 🙂 Chcemy dla Ciebie dobrze, jesteś młoda, całe życie przed Tobą, wiesz mi, że wszystko się ułoży 🙂 Swoją drogą, to wydajesz się być nawet bystra.

 

I tak jeszcze ci powiem od siebie jedną rzecz. Wiesz, wygląd faktycznie pomaga niektórym ludziom w życiu, ale to naprawdę nie jest jakiś nasz istotny wyznacznik. Wygląd nie mówi, jacy jesteśmy w środku. Fakt, może czasem coś tam nasuwać, ale nigdy nie należy oceniać kogoś po wyglądzie. Patrzenie tylko na czyjś wygląd świadczy tylko o płytkości. Gdyby ludzie utrzymywali ze sobą relacje tylko z powodu wyglądu to te relacje były by puste, pozbawione głębszego sensu. 

 

Ja na przykład wiem, że jestem niebrzydki, inni też zwracają mi uwagę na to. No bo mam regularne rysy twarzy, też mam dobrą budowę ciała, ale cóż... nic więcej. Mam problemy psychiczne. I mi jest z kolei z tym się trudno pogodzić. Wygląd to tylko nic nieznaczący dodatek. Nikt nie jest idealny. Można być na zewnątrz jak z obrazka, ale wewnątrz jak z ubikacji.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.09.2021 o 11:43, acarien napisał:

PS: Poza tym jest mnóstwo historii np. toksycznych związków, gdzie z jednej strony jest miłość, oddanie, serce, życzliwość, a z drugiej pojawia się nienawiść, pogarda, formy przemocy (abuse). Także fajnie by było, gdyby to było tak pięknie, że zawsze to, co dajemy w relacji do nas wraca, ale po prostu tak nie jest. Czasem wręcz nim więcej miłości dajemy, tym więcej nienawiści, pogardy z drugiej strony otrzymujemy. Taka sytuacja. ;) 

Wroce jeszcze do tego; związek jest toksyczny, bo partnerzy sa dla siebie toksyczni, - jesli uwazasz, ze w toksycznym związku jedna strona jest ta dobra i daje tylko to, co dobre, a druga jest ta zła, to jestes w błędzie, moim skromnym zdaniem.

Ale rozumiem, ze łatwiej jest myslec ja jestem ten dobry, a ta druga to zla kobieta byla (mowie ogolnie, choc z tego co czytam na forum, tez byles w "złym" związku, wiec moze dotyczy to tez troche Twojej sytuacji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, acarien napisał:

Mało wiesz o życiu i mało przeżyłaś i wyraźnie to widać. Jednak to nie daje Ci prawa, aby oceniać kogoś, czy relacje i wysnuwać takie "ogólnie wnioski na temat innych". To jest ten sam poziom, co opinie, typu "wszyscy faceci są źli" itd.

Wręcz przeciwnie, duzo wiem o zyciu, swoje juz przezylam, mam swoje doswiadczenia zyciowe i umiem wyciągac wnioski.

Wiem tez, jak dzialaja relacje, nigdy to co zle nie lezy po jednej stronie (to, co dobre tez nie, zeby nie bylo).

Podwazam tylko teze, ze związku jedna strona daje dobro, a dostaje cos przeciwnego - przypominam, ze od tego sie zaczęla dyskusja.

W dalszym ciagu uwazam, ze tyle ile dajesz (albo to, co dajesz), to do Ciebie wraca.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, acarien napisał:

Mało wiesz o życiu i mało przeżyłaś i wyraźnie to widać. Jednak to nie daje Ci prawa, aby oceniać kogoś, czy relacje i wysnuwać takie "ogólnie wnioski na temat innych". To jest ten sam poziom, co opinie, typu "wszyscy faceci są źli" itd.

Ale Ty jesteś kategoryczny w swoich opiniach o innych ludziach. Weź daj im spokój. Jeśli ktoś Cię kiedyś skrzywdził, to był ten ktoś, a nie osoby z forum. My nie mamy nic wspólnego z Twoją krzywdą.

 

Czy ktoś Wie, co się dzieje z autorką tematu? Bo odnoszę wrażenie, że byłaby w stanie zrobić sobie coś złego na złość nam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, z o.o. napisał:

Abstrahując, czy Wy też niepokoicie się o autorkę tematu? Czy admini mają z nią kontakt? Wiadomo, czy wchodzi na forum?

 

Parę dni temu miałem z nią porozmawiać na priv. Pierwsza napisała do mnie "hej", ja jej odpowiedziałem później "no cześć" i potem już się nie odezwała do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×