Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmarnowane życie. Przestroga dla innych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Leki faktycznie nie zmienią ciebie i Twoich wspomnień, ale mogą naprawić Twój stosunek do przeszłości i do siebie. Może masz coś w rodzaju stresu pourazowego, skoro wspomnienia nie dają ci cieszyć się teraźniejszością, to trzeba leczyć, bo inaczej człowiek popada w coraz większą depresję czy nerwicę. Ale jakby bardziej się przypatrzeć innym, to tak naprawdę każdy czegoś tam żałuje, nawet @Dryagan podzielił się z Tobą swoją historią i to nie podziałało zbytnio na Ciebie. Tak samo jak Ty próbowałeś w ten sposób działać na innych. Także widzisz, opowiadać sobie można różne historie, różny punkt widzenia i to i tak niewiele zmienia w naszym punkcie widzenia. Tak jak Ci mówimy, spróbuj jakiegoś leczenia, jeśli chcesz jakiejkolwiek poprawy.

 

A na dobry początek to skoro masz osobę u swojego boku, to porozmawiaj z nią szczerze o swoich niepokojach. Choć wiem, że może to być bardzo trudne, bo jeszcze możesz bać się odtrącenia, ale jeśli chce się wychodzić na prostą, to trzeba starać się przełamywać. Siedzenie tylko tu na forum nie wyleczy cię, od razu ci to mówię. Możesz też próbować rozmowy z kimś obcym, ale doświadczonym np. psychologiem, psychiatrą. Ich naprawdę nie trzeba się bać. Pójdziesz, zobaczysz, może w końcu znajdziesz drogę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe życie to robię.  Mieszkam w małym mieście.  Tutaj zmienić pracę to trafi się na to samo lub gorsze.  Tkwię w niej bo już teraz jakiś pozorny spokój jest i niewiele muszę tam robić a płacą w miarę ok. 

Na 25 osób rozmawiam z raptem dwiema. 

Reszta jest wiecznie pijana albo naćpana.

Normalnie zakładam sluchawki na uszy i słucham audiobooków lub podcastów. 

Początek mojej pracy tam to był jeden wielki wrzask kierownika i wszystkich wokoło.  Ścigali człowieka jak psa.  Nikt tak zwierząt nie traktuje jak ludzi tam.

Tam nawet zdrowy rozsądek się kończy. 

Boję się, bo w końcu tam się skończy a ku temu dąży ta firma. I co dalej? Jak sobie coś znaleźć i poradzić?  

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.08.2021 o 21:12, Fujikuro napisał:

Teraz mnie nie obciąża.  W każdej pracy coś jest źle.  Daję radę. To akurat nie jest jakimś problemem pomimo uciążliwości mojego zajęcia.  

Hmm, nie obciąża cię, a twierdzisz, że "w każdej pracy jest coś źle". Ciekawe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, chyba masz rację bo co ja tam wiem o pracy. Jedną pracę mam od 20 lat. 

Tylko relacje innych ludzi potwierdzają działania innych Januszy biznesu w mojej okolicy. Kasta wyzyskiwaczy  w niepisanej zmowie. 

Ja tutaj przeżyłem naprawdę horror. Ciągłe krzyki i straszenie, gnojenie ludzi a na dodatek warunki uwłaczające godności ludzkiej.

Uwierzcie mi 95% ludzi która przychodziła po tygodniu uciekała. No ale Sebastian w strachu przed utratą pracy cierpiał.

5% co zostało to zlepek kombinatorów, bandziorów a głównie pijaków już w stadium końcowym.  Jak umiera ktoś to wiadome na co.

Takimi ludźmi sie ładnie steruje. 

Mobbing już z elementami przemocy. Kto normalny chodzi do pracy z gazem w kieszeni?

Teraz sam sobie pluje w twarz, że miałem chęci i zaangażowanie do pracy.  Stworzyłem to miejsce i rozkręciłem im biznes.  Nie mam z tego nic, nikt tego nie docenia a najgorsze, że taki pijak i ja jesteśmy traktowani równo. 

Ostatnio miałem akcje . 

Poszedłem zjeść kanapkę i dostałem zjebki. A że reszta nawalona to nie jest istotne. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozostaje życzyć, aby jak najprędzej wywalili Cię z tej roboty. Wiem co mówię, też tkwiłem za długo w toksycznej pracy bo panicznie bałem się zwolnienia, że sobie bez tej pracy nie poradzę. Aż mnie w końcu i tak wyrzucili. I wtedy okazało się, że to nie koniec świata, bo poradziłem sobie na swoim. I teraz wyrzucam sobie, że o dwa-trzy lata za długo tam siedziałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym sobie nie poradził.  Przestawić się po tylu latach. Chociaż ta praca która wykonuje wymaga znajomości wielu dziedzin. Ale czasami z trudem można się nauczyć w innej pracy czegoś pozornie prostego.

Na szczęście już trochę mam lżej i niewiele robię.  Zwyczajnie jestem

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Juz 3 tygodnie a stan mój nie mija . Przypuszczam, że popadnę w jakąś apatię.  Czuję taki zbliżający się do tego stan. 

Nawet wczoraj mi podwyżkę dali w robocie i bez emocji to przyjąłem.  A co to zmieni jak przeszłości nie mogę naprawić.  Szlag by to trafił i tyle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Daj już spokój z tą przeszłością. Wielu ludzi żałuje złych decyzji i wyborów z przeszłości. Widocznie nie mogli inaczej. Zawsze staramy się wybierać rozwiązanie, które wydaje się być dla nas najlepsze w danym momencie. Skąd wiesz, że byłoby lepiej gdybyś wybrał inaczej. Może wydarzyłoby się jeszcze coś innego i miałbyś gorzej niż teraz masz. Czasem myślę, że ludzie są zaprogramowani na swój los i co by nie zrobili i tak on się wypełni. Skup się na teraźniejszości. Nawet nie na przyszłości, bo kto wie ile mu dane żyć. Nie przeceniaj tak tego życia, bo oprócz paru chwil radości i szczęścia, w głównej mierze to problemy i walka z przeciwnościami. Tyle z tego życia. Oczywiście są nieliczni, którym los sprzyja, ale to wybrańcy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dla mnie to czysty egoizm tak odrzucać tyle racjonalnych rad i dalej grzebać w przeszłości . Pomyśl , że jeśli Ty nie czujesz sensu życia i taplasz się w " bebechach"- to przecież jest jeszcze drugi człowiek,Twoja żona ! To dla niej powinieneś się poświęcić i zacząć leczenie .

 

P.S. to jeszcze jeden dowód na to , że myślisz tylko o Sobie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda.  Jestem egoistą. Nie posiadam uczuć. Jak się coś komuś dzieje to ja nie czuję emocji, jestem ich wyzbyty.  Jak mi się dzieje to jest tragedia. Mój egoizm jest straszny. Czuję się z tym źle.  Żona cierpi a ja nawet nie potrafię jakoś współczuć ani nic. 

Nie mam pojęcia jak się ta moja znieczulica wykształciła. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

przeczytałam Twój wpis. Też czuję, że zmarnowałam życie. Nie, nie czuję, tak się po prostu stało. Mam prawie 40 lat, nigdy nie pracowałam, nie byłam w żadnym związku. Dlaczego? Od małego byłam nieśmiała i źle się czułam wśród rówieśników. Z czasem, przez brak pieniędzy w domu, czułam się jakaś gorsza.  A potem dostałam trądziku. Naprawdę okropnego. Przez blisko 30 lat nie patrzyłam w lustro. Dopiero niedawno spojrzałam na siebie tak w pełnym dziennym i się załamała. Uzmysłowiłam sobie, jak wszystko zawaliłam. Nie wiem czemu to teraz do mnie dotarło. Przecież nie jestem niedorozwinięta, wiedziałam ile mam lat. Ale żyłam marzeniami, złudzeniami, że coś się zmieni. Może to był mechanizm obronny... Nie mogę spać ani jeść, nie zachowuję się normalnie. Nie radzę sobie z tym. Rozpamiętuję przeszłość, wszystko co zawaliłam. Obwiniam siebie i rodziców. Z jednej strony byli dla mnie za dobrzy, chronili i wyręczali we wszystkim, z drugiej nie zabierali do odpowiednich specjalistów: psychologa czy dermatologa. Co więcej mama wpoiła mi lęk przed lekarzami, badaniami. Przestała chodzić ze mną do dermatologów, gdy usłyszała sugestię, że będę musiałam brać hormony lub sterydy. Bała się, że po nich przytyję. Gdy po 30tce tata umówił mnie do pani dermatolog, zrezygnowałam (choć kuracja przynosiła jakieś rezultaty) w momencie, gdy zasugerowała, że powinnam zrobić badania krwi. Nie mogę sobie tego darować, może szybciej bym się pozbierała, gdybym wyleczyła to świństwo wcześniej (na szczęście trądzik sam zaczął mi jakiś czas temu zanikać). Skończyłam szkołę jedną, drugą, potem studia. Miałam jakieś tam koleżanki w miejscu nauki, ale już żeby się spotykać poza to nie. Przez twarz wolałam siedzieć w domu. Zresztą one też nigdzie mnie  nie zapraszały. O kolegach to już lepiej nie mówić, nigdy ich nie miałam. Wiadomo, wygląd.  I nieśmiałość. Zamiast po obronieniu pracy magisterskiej iść do urzędu, siedziałam w domu. Gdy po kilku latach poszłam, zrobiłam to tylko po to, by mieć ubezpieczenie. I oczywiście z czasem mnie wyrejestrowali, bo nie przyjęłam oferty stażu. Ze strachu. Od jakiegoś momentu w życiu nie byłam w stanie rozmawiać z ludźmi normalnie, nie patrzyłam w oczy, czułam się gorsza, przestraszona. Myślałam, że wszyscy mnie obgadują, że się kompromituję. I wstydziłam się tego, jak żyję. Takie błędne koło. Doszło do tego, że miałam problemy z wyjściem na dwór. Podjęłam jedyną słuszną decyzję w życiu: poszłam do psychiatry, dostałam leki i już nie panikuję na ulicy w otoczeniu ludzi. Ale wizyty się skończyły a oprócz leków potrzebna mi była psychoterapia, na którą nie poszłam. I obudziłam się teraz, w tragicznej sytuacji. Boję się starości, chorób. Nie wiem, jak normalnie egzystować. Dopiero w tym tygodniu idę do psychiatry, może przepisze mi jakieś proszki, bo inaczej ja zwariuję i najbliższa rodzina (która mi jeszcze została) razem ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczynam robić tak trochę.

Wymienię kilka:

- prawo jazdy na samochód ( całe życie motor)

- zapisałem się do koła strzeleckiego

- 2 lata treningów i na zawodach  wojewódzkich 5 miejsce drużynowe. 

Skopię tym starym wygom  tyłki w nowym sezonie.

Jednak coś mnie nadal dręczy.

To ten czas . Wiek jest wiekiem . Nie cofnę 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kaya82

Spróbuj psychoterapię i zacznij robić coś w kierunku zmiany. Pisząc ten post zauważasz problem. To jeden krok. Potrzeba ich więcej, żeby ruszyć z miejsca. Jest nadzieja. Nigdy nie jest za późno :). 

Leki od psychiatry się na pewno przydadzą.

Mam 35 lat i też problem z nawiązywaniem znajomości, relacji z płcią przeciwną.

Podjąłem wysiłek żeby coś w sobie zmienić, chodzę na psychoterapię. Pomaga. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie chce terapii. 

Jest za późno na wszystko.  

Terapia nie cofnie czasu. 

Naprawdę jestem tak zrezygnowany, że nie pomoże już nic. Działajcie aby nie skończyć jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Fujikuro napisał:

Ja nie chce terapii. 

Jest za późno na wszystko.  

Terapia nie cofnie czasu. 

Brak terapii też go nie cofnie. Co masz w związku z tym do stracenia? 

Jak będziesz żył tylko przeszłością i skupiał się na tym co nie wyszło, to nic się nie zmieni. Będzie tak samo. 

Przeszłości nie zmienimy, ale mamy wpływ na teraźniejszość i przyszłość. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na stare lata szkoda już cokolwiek zmieniać.  Żyłem tak całe życie  w lęku. Widocznie tak musi być.

Proszę, nie namawiajcie mnie na jakieś sposoby zmiany tego stanu. To bez sensu, ja tego nigdy nie zrobię. 

Mój czas na zmiany minął a moje życie niech będzie przestrogą dla innych żeby żyli pełnią życia i nie bali się niczego.

Ja nie chce ani zmian ani pomocy.

Moje młode życie zostało zmarnowane z mojej winy. Nie robiłem nic wtedy aby cokolwiek zmienić to i teraz nic się nie zrobię.

Myślałem, że na wszystko przyjdzie czas, że jestem młody i wszystko przedemną. 

To złudzenie prysło. Czas przeminął podstępnie ani się nie obejrzałem.

Terapia czasu nie cofnie. Tylko to może coś zmienić. 

Pracuje i tak żyję bez żadnego celu i chęci do czegokolwiek. 

Dziękuję za próby namówienia mnie z całego serca do terapii i wizyt .

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fujikuro skoro nie chcesz nic zmieniać to znaczy, że Ci się podoba obecny stan. Rozumiem, że można nie być gotowym do terapii, sama się trochę wahałam z podjęciem decyzji. Ty jednak zakładasz, że nie i zostawiasz wszystko tak jak jest. Nie chcesz zmiany, nie chcesz pomocji, pytanie czego tu szukasz? Bo Twoje wpisy nie są raczej przestrogą. Pokazują tylko, że jak ktoś jest starszy to nie ma sensu tego zmieniać. Widzisz, ostatnio miałam przyjemność rozmawiać z Panią w wieku 86 lat która zdecydowała się na terapię. No ale tak, u Ciebie już nie ma sensu bo jesteś za stary. Żyj sobie dalej bez celu, wyjaśnij tylko jaki cel mają Twoje wpisy tutaj? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Młodsi niech biorą z przykład. Co mi z terapii.  Czas cofnie? Terapia 20 lat życia nie zmieni. 

Mogę jedynie gorzko zapłakać nad tym jak moje życie wyglądało. 

Kto chce czyta, kto nie chce niech ignoruje.

Jeden wyciagnie wnioski i w sobie coś zmieni a inny nie musi nawet tego czytać co piszę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×