Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmarnowane życie. Przestroga dla innych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. 

Zaglądałem tutaj dawniej nie pisząc nic.

Czytam to co piszą inni ale nie umiem analizować i wyciągać wniosków. 

Z tego powodu zmarnowałem całe swoje życie. 

Jeśli ktoś to przeczyta, niech to będzie przestrogą dla innych.

Jak głos z zaświatów z przesłaniem. 

Moje życie to pasmo marazmu przeplatanego z nieszczęściem. 

Dzieciństwo miałem nawet ok. Niewiele bity bo raczej wycofany i dziki to i za co takiego karać. 

Wychowanie moje wyglądało raczej jak chodowla świni, dać do koryta i niech w chlewiku siedzi. 

Byłem sam i nikt się jakoś szczególnie nie przejmował mną i moimi zachowaniami.

 

Wiecznie wystraszony w szkole.  Samotnik który w środku był normalny. Chciałem mieć znajomych i nawet dziewczynę.  Ale to tylko marzenia. 

Teraz by to ktoś może zauważył i takie dziecko jakoś ustawił.  Inne czasy były i nikt się tym nie przejmował.  Zresztą teraz pewnie też? 

Nigdy w życiu nie byłem na żadnej imprezie klasowej.  Żadnych Andrzejek czy Mikołajek . 

Powód?  Wstyd samego siebie i strach przed ludźmi.  Nie bo nie i już. 

Wielki krzyk był jak na wesela kazali mi rodzice z nimi iść.  Byłem z nimi a później uciekałem gdzieś za salę i tam siedziałem, ewentualnie siedziałem za stołem sparaliżowany. 

Bawiłem się sam i wszystko robiłem sam.

Nikt tego nie dostrzegł jako coś nienormalnego.

Ruszą rękoma i gada to znaczy, że żyje. 

Ojciec pił, nie był agresywny bardzo.

Matka zrobiła, ze mnie nieomal męża.  Ja jej pomagałem i wszystko robiłem.  Dobry synek mamusi.

Szkoła średnia ta sama sytuacja. 

Nie wychodziłem jak inni na podwórko. 

Ja sobie zrobiłem warsztat w piwnicy. 

Tam się zamknąłem na 10 lat. 

Szkoła I piwnica. 

Sebastiana jak ktoś szukał to wiadome, że w piwnicy.

Młodość uciekała. Zamiast poznawać i się bawić to się izolowałem marząc o dziewczynie która kiedyś będę miał. 

 

 Zamiast korzystać z wakacji to może coś zarobić?

Jak miałem 16 lat na wakacjach poszedłem do pracy w której utkwiłem do dziś. 

Praca? Może i tak to nazwijmy chociaż ja bym to nazwał bardziej kołchozem bądź łagrem.

Praca dla wykolejeńców i pijaków.  Tacy się tu od 20 lat jak pracuje odnajdują. 

Krzyk wiecznie pijanych, żygajacych po kątach ludzi.  Znęcanie się nad takim jak ja nie stanowiło problemu. 

Wykorzystywanie do granic możliwości. 

Ale Sebastian głupi więc pracuje że łzami w oczach. 

Totalny syf.  Warunki uwłaczające godności ludzkiej. 

No ale czasy kiedy roboty nie było. Brało się co jest.

Ojciec znał właściciela więc poszedłem.  Inaczej nie było szans na pracę. 

Następnie za to co zarobiłem to mogłem sobie internet w domu podłączyć. 

W totalnej depresji i już z chęcią pozbawienia życia pojawiła się ona.

Dwa lata rozmów na gg i spotkanie. 

Odważyłem się i w Zakopanem się spotkaliśmy na tydzień. 

Samo to że Sebastian wyjeżdża to był szok.

Nie przyznam się po co. Sebastian nie ma i nie będzie miał dziewczyny. 

No i w końcu radość chwilowa. 

Pojawiła się ukochana osoba. Fajna, też z problemami ale kto ich nie ma. 

Przyjechała do mnie. 

Spokojną dziewczyna nie wytrzymała i wróciła po roku do domu.

Matka moja ją tak psychicznie kończyła przez ten czas bo poczuła konkurencję.  

Synuś kogoś ma. A to ona ma mnie mieć. 

Moja ciężka praca się przydała.  

Zapadła ciężka decyzja. Kupuje mieszkanie. 

Strach niewyobrażalny przed przyszłością. 

Rok remontu własnoręcznego. Padałem z sił ale udało się.

Żyjemy razem. Kochamy się, ona znajduje pracę i jesteśmy szczęśliwi. Pozornie oczywiście. 

 

Ja się budzę po 10 latach mieszkania w ciężkim szoku , że to już tyle lat zleciało. 

Ona mówiła mi już dawno. Dziecko dziecko.

Ja w strachu przed utratą pracy która tyle nerwów mi przynosi nie chcę.  Bo co jak nie będzie za co żyć? 

Teraz dobijamy do 40tki. Ja już mam 40 lat.

Wszyscy wokoło się starzeli a mi się wydawało ,że ja nie. 

Obudziłem się z ręką w nocniku.

 

Przegapiłem młodość.  Piękna dziecięcą i młodzieńczą zabawę na ciągłym strachu.

Moja psychika jest wypaczona. 

Jako dziecko byłem gruby.  Teraz ważę normalnie ale w umyśle dalej się tak czuję.

Czuje, że ja na nic nie zasługuję.  

Nawet dziecko które mogłem mieć już przepadło.

Własną żonę wciągnąłem w to gówno. 

 

Jedyną dobrą chwilą w moim życiu to było poznanie mojej żony.  Ślub i tak mamy dopiero 2 lata. 

Ja się tak bałem ślubu.  Szok.

Dlatego ślub wzielizmy w 10 minut. 

My, ksiądz i jacyś ludzie których ksiądz załatwił jako świadków.  Zupełnie obcy.

Wyszliśmy z kościoła i uciekłem do domu.

Normalnie ubrani jak każdego dnia. 

 

Teraz kiedy już mi wybiło 40 lat i uświadomiłem sobie jak życie zmarnowałem to jestem w ciężkim stanie psychicznym.

Obwiniam rodziców bo ja byłem jak dziecko we mgle.

 

Niech nikt z was się nie boi niczego w życiu. 

Żyjcie i cieszcie się. 

Życie zleci a później będziecie żałować, że czegoś nie zrobiliście. 

Wyję jak pies i ubolewam nad młodością. 

Czasu nie cofnę.  Jestem stary i na niczym mi nie zależy. 

Młodość spieprzyłem.  

Żonę wciągam w nieszczęście. 

Nic nie cieszy ani nie sprawia przyjemności. 

Jak widzę młode pary trzymające się za rękę to płaczę.

I tak żyje w tym bólu straconych lat. 

Błagam żyjcie. 

Żyjcie jak tylko możecie najmocniej. 

Zginiecie jak ja jeśli nie posłuchacie.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć @Fujikuro,

 

Czuję się podobnie. W sierpniu 2020 rozpoznano u mnie zespół Aspergera. Prawdopodobnie całą rodzina dotknęło to schorzenie.  Mam bardzo analityczny umysł. Moje wnioski był lekceważone lub odrzucane. Pomoc polegało na zachęcie do podjęcia pracy. Niestety to mi nie pomagało. Dziś spotykam się z psychologiem, który wspiera osoby dorosłe z zespołem Aspergera. Nie wiem czy mi to pomoże. Niestety pomoc osobom dorosłym jest bardzo ograniczona. Więcej informacji w artykule pt. "NIK o wsparciu osób z autyzmem i zespołem Aspergera w przygotowaniu do samodzielnego funkcjonowania" Na tym poprzestanę. 

Mimo wszystko staram się dążyć do poprawy. Tobie też to radzę. 

 

Miłego dnia:)

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fujikuro piszesz, jakbyś był nie wiadomo jak stary. a masz dopiero 40 lat. ja mam 38 i zaczynam dopiero drugą połowę życia, albo raczej drugą młodość, wszystko jedno. I do tego jestem gruba, raczej bez szans na schudnięcie, bo do końca życia muszę przyjmować neuroleptyki, które drastycznie spowalniają metabolizm (dietetyczka powiedziała, że mam metabolizm 60-letniej kobiety). No i co? No i nic. Trenuję do triathlonu i jem normalnie, bez szaleństw. A dietetyczka niech spada na bambus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz z.o.o. 

Mi strasznie żal tej młodości.  Tego strachu i izolacji.

Proste marzenia miałem.

Poznać w wieku np 15 czy 16 lat dziewczynę.  

Zwyczajnie taki młodzieńczy związek. Nie taki jak teraz się lansuje.

Wyjść gdzieś.  Odwiedzać się.  Coś razem robić. 

Tej zabawy i swobody a nie stresu ciągłego który doświadczyłem. 

Poznałem moja żonę w wieku 26 chyba lat i dobrze się mamy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fujikuro a nie sądzisz, że powinieneś cieszyć się z tego, że teraz jesteś w szczęśliwym związku? Jakie to ma teraz znaczenie, ile miałeś lat, jak się poznaliście. Żałowanie przeszłości to jeden z największych błędów, jakie można popełnić. ja miałam fatalne dzieciństwo, i co z tego? teraz jestem dorosła i to nie ma znaczenia. Tak trzeba myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie naprawdę może się zmarnować jedynie [dopiero] w momencie gdy sami definitywnie postawimy na nim kreskę i w związku z tym zaniechamy wszelkich prób jego naprawy. Zawsze, nawet w najgorszych chwilach, mamy wybór, a polegać może on m. in. na tym czy zdecydujemy się sięgnąć po profesjonalną pomoc [w Twoim przypadku myślę nieodzowną choćby z racji prawdopodobnej depresji].

 

2 godziny temu, Fujikuro napisał:

Teraz kiedy już mi wybiło 40 lat i uświadomiłem sobie jak życie zmarnowałem (...)

 

Zmarnowałeś co najwyżej młodość. Z technicznego punktu widzenia przed Tobą druga połowa życia [a nawet może trochę więcej] - wciąż masz możliwość uczynić ją lepszą niż pierwszą. Jednak aby to zrobić...

 

32 minuty temu, Fujikuro napisał:

Mi strasznie żal tej młodości.  Tego strachu i izolacji.

Proste marzenia miałem.

Poznać w wieku np 15 czy 16 lat dziewczynę.  

Zwyczajnie taki młodzieńczy związek. Nie taki jak teraz się lansuje.

Wyjść gdzieś.  Odwiedzać się.  Coś razem robić. 

Tej zabawy i swobody a nie stresu ciągłego który doświadczyłem.

 

... musisz zaakceptować swoją przeszłość i pozwolić jej odejść. Uznać, że faktycznie pełna jest niespełnionych marzeń i doświadczeń, które Cię ominęły oraz pochować ją w takiej formie. Tylko to pozwoli Ci otworzyć się na przyszłość [a nawet na teraźniejszość, bo rzeczywiście pogrążanie się w tym, co było sprawia, że nie dostrzegamy tego, co jest - w Twoim przypadku całkiem udanego, jak się wydaje, związku]. Natrafiłam kiedyś na następujący cytat, myślę, że bardzo trafny:

 

Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.

A. Mello

 

Co z możliwością zmiany pracy i adopcji dziecka?

Edytowane przez Shadowsun

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziecka nie adoptuję.  To nie dla mnie. Może tylko mi się wydaje, że chce mieć dziecko? 

Jak to mówią, że się z dobrobytu w głowie pop....o?

Właśnie największy problem, że nie mogę się z tą młodością pogodzić.  

Nigdy się nie pogodzę.

Nie chce teraźniejszości ani przyszłości. 

Chce tamte czasy odmienić a nie mogę. 

I tutaj mój problem.

Jestem uparty jak osioł.  Ale co mi zależy?

 

W tym wieku to mam to naprawdę gdzieś. 

 

Żyję od prawie 15 lat w świetnym związku. Tylko człowiek ten czas na pracy spędził. 

W tej gównianej robocie. Dzięki niej mamy mieszkanie.  Nie mamy kredytów i nigdy nie miałem.  Żaden bank nie wie o istnieniu takiego człowieka jak ja. Jestem zmorą tych czasów dla nich.

Zmiana pracy?  

Zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Wszędzie prywatni Janusze biznesu. Duszą żeby nie zadusić i tak każdy. 

Małe miasto bez perspektyw.  

Próbowałem na celnika.  Brakło mi jednego punktu.

Pewnie wojsko w którym nie byłem. 

Chciałem się zabić jak by mnie wzięli.  Powiedziałem,  że żywego mnie nie wezmą. 

Głupi dureń!

Tam bym dostał w dupę solidnie i bym się nauczył żyć.  

A nie taka dupa wołowa przez życie idzie. 

Teraz nie mam ochoty nic przeżywać.  

Po co?

To już nie jest to.

Czekać na koniec chyba tylko zostało. 

Kiedyś i ta praca się skończy i brak środków do życia to wtedy inne depresyjne problemy przyjdą a nie jakiś brak dziecka. Kiedyś brak mieszkania to powodował, teraz dziecka a jutro pracy.

Chyba takie życie......... ehhhh

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam zmienić  i jak? 

Psychiatra mi lata cofnie? 

Nie

Masz rację. Jest mi dobrze w tym, że jest źle.  

Nie mam perspektyw. 

40 lat tak zmarnowałem to co mi już zależy.

Mam dość. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama mówisz, że nie możesz schudnąć. 

Nic nie możesz z tym zrobić. 

Ja mam tak samo.

To co? Mam podrywać 20latki? 

Najlepiej jeszcze niech mi żona pokaże które.

Pierwszy raz od miesiąca nawet się uśmiechnąłem troszkę.  

Dzięki z.o.o. 

Chumor jeszcze jakiś we mnie istnieje.  

 

A tak poważnie. Całe te terapie i tego typu rzeczy to pić na wodę. 

Gdybym się pogodził z tym co straciłem to by było ok?

Oni tylko wmawiają ci ze jest dobrze.

No kuzwa nie jest. 

Straciłem młodość która nie wróci. 

Umrę z tą świadomością że łzami w oczach i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno cenne są te rady, ale łatwo się mówi "żyjcie, żyjcie ile się da". Nie zawsze tak można jakby się chciało. Czasem właśnie tak się układa, że nie można, nie ma siły albo i tak nie ma satysfakcji z tego życia. 

Niektórzy faceci w wieku 40 lat dopiero zaczynają nowe związki, realizują plany. Autorowi wątku i tak się udało, mieszkanie bez kredytu, nie każdy ma taki luksus dzisiaj. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żyjcie i się nie przejmujcie. 

Niczym.  Nie traćcie ani jedno dnia jak ja to zrobiłem. 

Róbcie to co mówi z.o.o.

Konkretne działania.  

To że mieszkam to niby jakiś plus. 

Mogłem wybudować dom ale nie stać mnie było.  Ten go wybudował może powiedzieć że ma ten do za mały. 

Zawsze będzie mało. Niedosyt .

Ja bym to mieszkanie oddał za cofnięcie czasu i bardziej swobodne życie bez stresu za młodego. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie możesz teraz cieszyc się tym co masz? Po co tkwisz w przeszłości ? Jesteś troche destrukcyjny i toksyczny. Mówisz innym żeby żyli i nie tracili dnia a sam nie potrafisz po 40 żyć. I znowu tracisz to co czterdziestolatków powinni robić. Jak będziesz miec 60 lat to będziesz żałować tego czego nie zrobiłeś mając 40. I tak w kółko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo jestem strasznie zrezygnowany.

Przejdzie z czasem. 

Chyba tak mam co 10 lat.

Najpierw 20 jak miałem to totalna depresja.

Gruby bez pewności siebie.

Toksyczna matka a ja mam jej charakter więc odziedziczyłem takie zachowania.

Przy 30tce może nie było tak źle. 

Teraz tragedia.

Jestem toksyczny i strasznie krzywdze tym moja żonę.  Ona jest wspaniała, tylko ile tak wytrzyma. 

Zawiodłem ją za bardzo. 

Nie jestem emocjonalnie tak stabilny jak powinienem.

Ja sie czuje na góra 20 lat .

Fizycznie jestem sprawniejszy niż wtedy.

Żona mówi że lepiej wyglądam niż wtedy.

Zresztą kto mi tam by dał 40 lat. 

Tylko pesel jest pesel. Tego nie zmieni nic

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fujikurona Twoje dotychczasowe problemy nałożył się najprawdopodobniej dodatkowo kryzys wieku średniego. Radzę udać się chociaż do rodzinnego, bo może spadł Ci testosteron i należy to wyrównać. Ponadto polecam psychoterapię i może nawet farmakologię na Twoje problemy mentalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm znam to uczucie, tyle że to pułapka bo tęsknisz tak naprawdę do swojego WYOBRAZENIA jak mogłoby być,idealizujesz  Gwarantuje ci ze jakbyś się cofnął i przeżył sobie te parę lat mlodosci to konkluzja bylaby nastepujaca: o co ja robiłem tyle szumu... A bo dlatego że życie to jednak szara rzeczywistość, bywa kolorowo ale bardzo rzadko. Skada się z normalnych czynności. 

 

Żonę poznałeś w mlodoaci, masz kasę, próbuj dalej z tą pracą jak nie celnik to co innego albo jeszcze raz. Powydawaj kasę, powyjezdzaj, poimprezuj... 40 lat to jeszcze nie taki stary, może potrzeba ci zainwestowania w siebie żeby wyglądać na 30 latka :P nie botoks :P w sensie sport itp 

 

Każdy chciałby przeżyć swoją młodość inaczej ale się tego nie zmieni, w wieku 40 50 lat mysli się trzeba było to trzeba było tak, nie ty jeden każdy!! Uszy do góry, nie marudź żyj pozytywnie tylko to teraz zostało nie?! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wspomnienia to interpretacja przeszłości. 

Zaproponowałem mi pomoc, ale widzę że to ty musisz najpierw pomóc sobie sam. Nie pomagają nikomu. Zajmij się sobą. Już raz wyszedłeś z depresji. Teraz jesteś chyba jej świadomy. Więc możesz zrobić kolejny krok. Pomoc sobie. Leki pomagają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Bardzo dziękuję, że ze mną piszcie wszyscy. 

Każdy coś doradzi i trochę lżej może będzie. 

 

Nie jest ze mną tak żebym musiał do lekarza iść. Nie przesadzajmy.  

Kryzys wieku średniego pewnie mam i dlatego mi żal tak bardzo tej młodości po uświadomieniu sobie mojego obecnego wieku.

 

Poprzednia depresja zniknęła wraz z pojawieniem się mojej wspaniałej żony. 

Żoną jest od dwóch lat. To sobie wyobraźcie jaki durny lęk miałem przed tym żeby ślub wziąść. 

Połowy tego co się tam działo nie pamiętam.  

Wiem, że wyszliśmy z kościoła i się rozpłakałem.

 

Sport uprawiam. Ostatnio jakoś mniej.

O ile strzelectwo sportowe ludzie uznają za sport.  Trzeba się na treningach spocić.

Teraz nawet nie jeżdżę.  Nie chce mi się zwyczajnie. 

Jakoś czuję wypalenie we wszystkim.

Siły mam, gorzej z chęciami. 

Może wrócić i pojechać na zawody?  

Tylko wtedy trzeba się wyluzować.  

Spięty człowiek nic nie zrobi. 

 

Może Dalia masz rację?

 O co tyle szumu? Czyżbym zwyczajnie przesadzał?  Bo faktycznie, idealizuję to wszystko . 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

A w życiu !!

 

Wiem co co ból psychiczny. Nie wolno tego bagatelizować ani wyśmiewać. 

Teraz psychologia i psychiatria wydziera się wszedzie. 

W szkole to był psycholog i nic więcej.  Ale czy on coś robił?  Wątpię.  

Gdyby rodzice wtedy , nie mówię akurat moi, mieli materiały i wiedzę to może by zareagowali na takiego kogoś jak ja czy każdy z nas w pewien sposób pokrzywdzonych. 

Można by taki problem w dziecku rozwiązać albo przynajmniej próbować.

Gdybym teraz normalny rodzic widział swoje dziecko bawiące się ciągle samo i zamknięte na świat to coś by robił. 

A w latach 80 i 90 to przecież kto w takie rzeczy wnikał.  Je, ruszą się, oddycha.  Będzie żyć. 

Ale to już jak będzie żyć to się nikt nie zastanawiał.

Ja wam wszystkim z problemami życzę żebyście z tego wyszli. Żeby było nam lepiej. 

Braki w wychowaniu lub sytuacja życiowa powoduje później takie dziwactwa.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Fujikuro cóż, jak miałam 21 lat, brałam udział w tragicznym wypadku. Tylko cud i moja zimna krew mnie uratowały, ale człowiek zmarł mi na rękach okropną śmiercią. I policja zapytała moich rodziców, czy chcą, żeby porozmawiał ze mną psycholog. Nie zapytali mnie osobiściee, mimo że byłam dorosła, tylko rodziców. Oni, oczywiście, że nie, że po co. Przecież nie umarłam. 10 lat się z tym męczyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tragiczne wydarzenie. Nie miałem takiej sytuacji w życiu to trudno mi sobie to wyobrazić. 

Współczuję takiego przeżycia. 

Takie przeżycia zawsze się odciskają. 

Rozmawiałem  z ludźmi po misjach wojskowych.

Z nimi się dziwnie rozmawia a ich zachowanie jest specyficzne.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Fujikuro napisał:

Czytam to co piszą inni ale nie umiem analizować i wyciągać wniosków. 

Twoje wpisy przeczą temu. 

6 minut temu, Fujikuro napisał:

Tragiczne wydarzenie. Nie miałem takiej sytuacji w życiu to trudno mi sobie to wyobrazić. 

Współczuję takiego przeżycia. 

Takie przeżycia zawsze się odciskają. 

Rozmawiałem  z ludźmi po misjach wojskowych.

Z nimi się dziwnie rozmawia a ich zachowanie jest specyficzne.

Czemu prawie każde nowe zdanie zaczynasz od nowego wiersza?

11 godzin temu, Shadowsun napisał:

... musisz zaakceptować swoją przeszłość i pozwolić jej odejść. Uznać, że faktycznie pełna jest niespełnionych marzeń i doświadczeń, które Cię ominęły oraz pochować ją w takiej formie. Tylko to pozwoli Ci otworzyć się na przyszłość [a nawet na teraźniejszość, bo rzeczywiście pogrążanie się w tym, co było sprawia, że nie dostrzegamy tego, co jest - w Twoim przypadku całkiem udanego, jak się wydaje, związku]. Natrafiłam kiedyś na następujący cytat, myślę, że bardzo trafny:

 

Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.

A. Mello

Czy oznacza, że zaprzestajemy dochodzenia swoich racji przed Sądem? 

Co roku wspominamy wydarzenia z przeszłości. Wysuwane są żądania za krzywdy z przeszłości.  Mam wrażenie, że twoje słowa są uproszczeniem lub ich nie rozumiem.

 

Miłego dnia:)

johnn

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×