Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam 33 lata i przegrałam swoje życie


Snezenka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim,

 

postanowiłam napisać tutaj, ponieważ czuję się bardzo źle i mam potrzebę się wygadać, choćby wirtualnie. Wierzę, że jest są tutaj osoby, które mnie choć trochę zrozumieją.

 

Zacznę od tego, że mam 33 lata i uważam się za kompletną nieudacznicę. Dlaczego tak o sobie myślę? Ano dlatego, że jak do tej pory nie znalazłam ciągle stałej pracy, mimo że przez cały czas walczę, by to zmienić. Odbyłam  już  praktykę absolwencką, staże [w wydawnictwie i instytucji kulturalnej], współpracowałam jako wolontariusz z kilkoma instytucjami, podejmowałam też różne zlecenia, ale jak widać, nigdzie nie udało mi się zagrzać miejsca na dłużej. Zawsze słyszałam to samo: „bardzo chętnie byśmy Panią zatrudnili, ale nie stać nas”. W domu kultury, w którym byłam na stażu jesienią, też tak było. Bardzo to przeżyłam. Praca w dziale promocji to było to, w czym w pełni się odnajdywałam i mogłam wykorzystywać swoje umiejętności. Oczywiście próbowałam szukać pracy także poza sektorem kultury i branżą archiwalną, jednak zauważyłam, że na dłuższą metę nie nadaję się do niczego innego. W obsłudze klienta zupełnie sobie nie radziłam, na produkcji i w gastronomii tak samo. Jestem zbyt powolna, skrupulatna i pozbawiona siły przebicia. Obecnie żyję z prac dorywczych typu sprzątanie, wykładanie towaru itp.

 

Kilka tygodni temu postanowiłam to zmienić i w jednej z lokalnych grup na FB zamieściłam ogłoszenie, że poszukuję pracy jako copywriter lub specjalista ds. social media. Od razu odezwał się do mnie pan z pewnej firmy niedaleko mnie i zaproponował współpracę. Dziś żałuję, że na nią przystałam. Nie dość, że do tej pory nie podpisaliśmy umowy [dostałam jedynie pieniądze], to jeszcze w dodatku wczoraj okazało się, że nie spodobał mu się tekst, który przygotowałam. Cały wieczór przepłakałam z tego powodu. Jestem bowiem perfekcjonistką z natury i zawsze stara się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Od razu pojawiły się w mojej głowie myśli, że jestem beztalenciem i powinnam dać sobie spokój z pisaniem, a osoby, które mówiły, że mam uzdolnienia pisarskie, zwyczajnie mnie oszukały. Dziś już nieco ochłonęłam, ale w dalszym ciągu jestem przygnębiona i pełna zwątpienia. Znowu czuję się niewystarczająco zdolna i nie mam ochoty już się starać. Po co, skoro i tak to wszystko jest na nic? Nigdy nie znajdę stałej pracy w branży kulturalnej czy też PR/marketing, a w innej - jeśli mam być szczera - zupełnie siebie nie widzę. Myślałam o pracy z językiem czeskim, problem w tym, że nie nadaję się do korpo, a to głównie tam poszukują specjalistów z językami. W redakcjach, wydawnictwach czy instytucjach kultury nie.

 

Moje życie osobiste też pozostawia wiele do życzenia. Jestem DDD, w domu  rodzinnym zawsze źle się działo i w sumie nadal nie jest kolorowo. Matka niedoszła samobójczyni, żyjąca w swoim świecie, nerwowy i surowy ojciec, który nigdy nie jest ze mnie zadowolony. Odkąd pamiętam, rodzice ciągle  się kłócili ze sobą i wyładowywali złość na mnie. Nic więc dziwnego, że wyrosłam na znerwicowaną perfekcjonistkę ze skłonnością do prokrastynacji. Mężczyźni? Ten temat mógłby dla mnie nie istnieć. Jak dotąd nie byłam w żadnym związku i nic nie wskazuje, by miało to się zmienić. Nigdy nie byłam zakochana ze wzajemnością, zawsze było tak, że do kogoś wzdychałam potajemnie. Zazwyczaj mężczyźni albo traktują mnie jako sympatyczną koleżankę, której można się zwierzyć i za pośrednictwem której poderwać inną dziewczynę, albo dystansują się. Zdarzało się, że ktoś mnie się do mnie zalecał, ale byli to zdesperowani panowie, którzy prawią komplementy wszystkim paniom wokół. Boli mnie to. Tak bardzo potrzebuję kochać i być kochaną, ale widzę, że cokolwiek robię, to i tak zawsze czuję się niewystarczająco dobra, atrakcyjna, mądra, wartościowa. Przegrywam z innymi  kobietami. Niepowodzenia w sferze zawodowej tylko pogarszają sprawę. Zaczynam stronić od  płci przeciwnej i chowam się w swoim kokonie. Wstydzę się siebie i tego, jak wygląda moje życie. Jedyne chwile, które sprawiają mi radość, to te, kiedy jestem na łonie natury i robię zdjęcia. Fotografie - chyba jedyna rzecz, która mi wychodzi. 

 

I tak to wszystko wygląda. Naprawdę już mam dość wszystkiego. Niby jestem jeszcze młoda, a czuję się tak, jakby już nic fajnego miało mnie w życiu nie spotkać. Przykro mi, że mimo wysiłków, jakie podejmowałam, jak dotąd nie dotarłam, gdzie chciałabym być, i muszę się wstydzić tego, kim jestem. Czy w wieku 33 lat można jeszcze wyjść na prostą? 

 

I.

 

PS Uprzedzając pytanie - podjęłam leczenie. Na razie jednak nie widzę efektów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

w dużej mierze Cię rozumiem, też często miewam podobne wrażenie jeśli chodzi o moje życie...

Z tego co piszesz jesteś zdolna (jedno, jeśli już przyjmiemy, że niepowodzenie, tego nie przekreśla) skoro jedynym powodem, dla którego kilka razy nie dostałaś zatrudnienia był budżet instytucji. 

Myślę, że dobrze byłoby gdybyś znalazła stałą pracę (nawet w korpo, o którym nie chcesz słyszeć), a jednocześnie ciągle szukała pracy, o jakiej marzysz. Przecież to się nie wyklucza, a miałabyś stały przypływ gotówki. 

 

W kwestii facetów- próbowałaś kiedyś to Ty zrobić ten pierwszy krok do faceta, który Ci się podoba? Nie wiem, na ile masz śmiałości i czy w ogóle wchodziłoby to w grę? Musiałabyś się też zastanowić, jak potraktowałabyś w takiej sytuacji ewentualnego "kosza" i czy byś to emocjonalnie udźwignęła. Ale jeśli bardzo pragniesz być w związku to może warto wziąć sprawy w swoje ręce? Część facetów jest nieśmiała i boi się zrobić pierwszy krok. 

 

Trzymaj się! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, Pati, 

 

dzięki za odzew. 

 

Czy jestem zdolna? Ludzie w moim otoczeniu uważają, że tak. Ja natomiast często powątpiewam w swoje zdolności. Tyczy się to przede wszystkim pisania. Już tyle razy wysyłałam CV na stanowiska typu copywriter, dziennikarz, specjalista ds. PR czy redaktor, a jak na razie nie udało mi się nic takiego znaleźć na stałe. Odnoszę wrażenie, że jest tak dlatego, że nie jestem wystarczająco zdolna. Ta wczorajsza sytuacja sprawiła, że jeszcze bardziej zwątpiłam w swoje możliwości. Ktoś powie, że to idiotyczne czymś takim się przejmować, ale ja akurat mam na punkcie zdolności i intelektu ogromne kompleksy. 

 

Co do korporacji, to myślę, że możesz mieć rację. Nie wiem tylko, jak długo wytrzymałabym w takim miejscu. Nie znoszę wyścigu szczurów, jestem też mało pewna siebie i nie potrafię np. pozyskiwać klientów. Poza tym, co tu dużo mówić, mam już tego, że co jakiś czas zmieniam miejsce pracy. Wiadomo, jak ktoś taki jest postrzegany przez innych. Na rozmowach kwalikacyjnych nieraz zdarzało się, że rekruterzy pytali mnie, dlaczego mam takie krótkie okresy pracy w CV, a ja musiałam się tłumaczyć. Boli mnie, że ktoś ma mnie za niestabilną osobę - w referancjach jest wyraźnie napisane, że byłam dobrym pracownikiem, a nie żadnym obibokiem. Przy znajomych też się nie czuję komfortowo, gdy zaczynamy rozmawiać o pracy. Niby nikt nic mi przykrego nie mówi, ale ja i tak czuję się tą gorszą. 

 

Pytasz, czy kiedyś próbowałam zrobić pierwszy krok w stronę mężczyzny. Tak, próbowałam to zrobić trzy lata. Pech chciał, że trafiłam na bawidamka i bufona przekonanego o własnej wyjątkowości. Ten ktoś tylko zaniżył mi poczucie własnej wartości i sprawił, że znowu przestałam się czuć kobieco. Dopiero w zeszłym roku postanowiłam się przełamać i dałam ogłoszenie w grupie tematycznej na FB, że szukam męskiego kompana na wycieczki i koncerty. Skończyło się na tym, że popisałam sobie z kilkoma panami i tyle. Żaden nie chciał się ze mną spotkać, pogadać przy piwie. Na kilka miesięcy dałam sobie spokój i zajęłam czymś innym, aż wreszcie niedawno coś mnie tchnęło i napisałam w tej grupie ponownie. Tak nawiązałam kontakt z fajnym chłopakiem w moim wieku. W niedzielę umówiliśmy się, że w przyszły weekend pojedziemy na przejażdżkę rowerową i w sumie powinnam się z tego cieszyć... Nie jest tak jednak. Obawiam się, że go rozczaruję. To fajny gość, ogarnięty życiowo, na pewno już był w niejednym związku, a ja nie dość, że bez stałej pracy i z depresją, to jeszcze bez jakichkolwiek doświadczeń w sferze uczuciowo-erotycznej. Jestem sympatyczną i podobno oczytaną osobą, ale nie wiem, czy to wystarczy, żeby mnie chciał bliżej poznać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj ponownie,

 

co prawda zupełnie nie mam rozeznania w branżach, o jakich piszesz, ale nie jest przypadkiem tak, że takich ogłoszeń o pracę jest stosunkowo niewiele, a jak już się pojawiają to na jedno stanowisko aplikują tabuny chętnych? Wysyła się tam tylko CV czy jeszcze jakąś, nie wiem, "próbkę" tekstu? Jeżeli samo CV to akurat upatrywanie powodu niepowodzeń w braku zdolności jest niedorzeczne, szczególnie w branży, w której potrzeba kreatywności. Jeżeli wysyła się jakąś próbkę swoich możliwości to może z kolei nie trafiło jeszcze na nikogo, komu podpasowałoby Twoje pióro? Tak czy inaczej, wysyłać trzeba do skutku i absolutnie się nie zrażaj jeżeli wiesz, że to coś, co chcesz robić i co przynosiłoby Ci satysfakcję. Kompleksy na punkcie intelektu chyba mocno na wyrost biorąc pod uwagę jak składnie piszesz. 

 

Nie każde korpo to wyścig szczurów i nie każde stanowisko tam ma cokolwiek do czynienia z pozyskiwaniem klientów. Gdyby spytali o krótkie okresy zatrudnienia zawsze możesz powiedzieć, że szukałaś swojego miejsca, ale ostatecznie stwierdziłaś, że nie nadajesz się do jakiejkolwiek pracy fizycznej i wiesz, że praca biurowa jest czymś, co by Ci odpowiadało. Jeżeli Ty w czasie rozmowy nie odpowiesz na takie pytanie w przepraszająco- tłumaczącym się tonie, oni też pewnie się na tej kwestii na długo nie zatrzymają. 

 

Hmm... No skoro już się umówiliście to jest spore prawdopodobieństwo, że on też martwi się tym, jakie wrażenie zrobi na Tobie ;) Na zaczynanie związku w depresji nic nie napiszę, bo depresja we wszystkim jest jak kula u nogi... 😔 Twoja sfera uczuciowo- erotyczna to jest akurat Twoja prywatna sprawa, co mu do tego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Snezenka a myślałaś o tym, żeby zmienić branżę? karierę można zrobić nie tylko w korpo i nie tylko jako copywriter. Pisząc z własnego doświadczenia, mam poważną chorobę psychiczną i w wyniku różnych okoliczności musiałam się przebranżowić i zmienić moją karierę zawodową o 180 stopni. Skoro mi się udało, to dlaczego Tobie miałoby się nie udać? Pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny, zawsze miałam w życiu pod górkę, do tego moja samoocena zawsze była mizerna. A mimo to jakoś dałam radę. Także się nie poddawaj.

 

Co do facetów, to z nastawieniem, że "on jest taki fajny, a ja taka beznadziejna", psujesz wszystko już na starcie. Skąd wiesz, czy on nie myśli w ten sam sposób o Tobie? "Ona taka fajna, a ja taki incel, piwniczak". Nie oczekuj zbyt wiele, nie nastawiaj się na miłość życia. Raczej baw się, korzystaj z randek, niech to będzie dobra zabawa i mile spędzony czas. A jeśli wyjdzie z tego seks albo związek, to tylko się cieszyć.

 

Powodzenia. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Pati95 jest dokładnie tak, jak piszesz. W sektorze kultury ogłoszeń jest jak na razie bardzo mało, a jak już się pojawiają, to zgłaszają się tłumy chętnych. W tym roku ubiegałam się najpierw o stanowisko instruktora kulturalnego w domu kultury, a potem o stanowisko w dziale promocji w muzeum, ale oczywiście nic z moich wysiłków nie wyszło. W muzeum jeszcze w dodatku próbowano mnie testować: najpierw kazano mi wysłać portfolio, potem wzięto do obsługi wydarzenia, a na sam koniec - kiedy już się wydawało, że są na "tak" - kazano mi przygotować grafikę. Wykonałam ją zgodnie z tutorialem dziewczyny po ASP, a mimo to pani nie była zadowolona, skoro napisała, że "dzięki, ale poradzą sobie inaczej". Poczułam się strasznie. Napisałam jej wtedy, że jeśli podejmą już decyzję w mojej sprawie, niech się ze mną skontaktują, co obiecała uczynić. Od tamtego czasu (minął już prawie miesiąc) nikt się do mnie nie odezwał. Co prawda dyrektor mówił, że może być tak, że zatrudnią mnie dopiero po wakacjach, ale szczerze mówiąc, już w to nie wierzę. Podobnie zresztą jak nie wierzę w to, że uda mi się w MDK i innym muzeum, do których aplikowałam kilka dni temu. Co z tego, że się solidnie przygotowuję, skoro potem i tak zatrudniają kogoś innego...  W branży PR/marketing niby jest więcej ofert, jednak co z tego, skoro wszędzie jest sporo chętnych. Nawet to, że mam podyplomówkę z e-marketingu, na nikim nie robi wrażenia. Odpowiadając na twoje pytanie: zwykle wystarcza CV, tylko czasami proszą o przesłanie próbek tekstów. Co do tych ostatnich - pokazywałam je różnym osobom, czy to osobom, z którymi współpracowałam, 

czy to tym, u których ubiegałam się o pracę, czy też przyjaciółkom, które podobnie jak ja piszą. Wszystkie twierdziły zgodnie, że teksty są dobrze napisane. W kwartalniku, w którym publikuję raz na jakiś czas, też nigdy nikt z redakcji nie miał zastrzeżeń do nich. Nie wiem więc co jest nie tak... Może po prostu za dużo osób pisze i dlatego tak trudno się przebić? 

 

Jeśli chodzi o korporację, to myślę, że mogłabym się tam odnaleźć, o ile nie pozyskiwałabym klientów. Dla mnie to czarna magia, nie mam za grosz daru do przekonywania innych. Teraz jestem z czeskim na poziomie B1, więc jeszcze musiałabym się ciut podciągnąć (poszukują od B2), zwłaszcza w mówieniu, by tam startować. 

 

Co do chłopaka, to pójdę i zobaczę, co to za jeden. Może akurat się dogadamy. 

 

@z o.o. myślałam o tym wielokrotnie, ale jeśli mam być szczera, nie mam za bardzo pomysłu, co mogłabym poza kulturą i copywritingiem robić. Chyba jedynie praca z językiem obcym (marzę też o studiach filologicznych) wchodzi w grę lub branża turystyczna. Musiałabym się zastanowić dokładnie nad tym, żeby nie marnować już czasu i pieniędzy. Żeby zwiększyć swoje szanse na rynku pracy,  w 2019 poszłam na podyplomówkę z e-marketingu (wcześniej ukonczyłam studia historyczne). Teraz widzę, że to była strata czasu i kasy. Pracy w branży do tej pory nie znalazłam. A Ty z jakiej branży się przekwalifikowałaś? Gdzie teraz pracujesz? 

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam się aż tak spinać przed spotkaniem z tym gościem, ale nie jest to łatwe, kiedy doznało się w przeszłości różnych przykrości ze strony płci przeciwnej. O ile babeczki lubią mnie taką, jaką jestem,  o tyle przy mężczyznach czuję, że jest inaczej. Postrzegam ich jako surowych i wymagających, podobnie jak mój ojciec. Ile razy było tak, że chciałam któregoś z nich poznać, a wycofywałam się, przekonana, że i tak się nie spodobam. Może i jestem sympatyczna, mam pasje i i uchodzę za elokwentną (sama taka się nie czuję, uważam, że mogłabym mieć większą wiedzę), ale co z tego, skoro nie podobam się panom fizycznie. W szkole ciągle byłam gnojona z powodu specyficznego wyglądu i to poważnie odbiło się na mojej psychice. Przez ostatnie lata podobno wyładniałam i stałam się bardziej kobieca, ale w dalszym ciągu wypadam blado na tle tych wszystkich wystylizowanych pań. Do tego dochodzi nieśmiałość i brak siły przebicia. Jak znajdę się w grupie, gdzie są przebojowe, wygadane kobiety, to czuję się, jakbym była niewidzialna. Zdarzały się sytuacje, że mężczyźni traktowali mnie jako pomost między nimi a innymi kobietami. Okropnie znosiłam, gdy opowiadali mi o tych paniach, pokazywali ich fotki itp. Nic dziwnego, że obecnie tylko z dwoma kumplami gejami jestem bliżej, a z facetami hetero rozmawiam o tyle o ile. Boję się odrzucenia, krytycznych ocen, tego, że rozczaruję osobę, na której mi zależy. 

 

Ogólnie rzecz biorąc, jest mi ciężko. Mam w sobie dużą wolę życia, ale coraz częściej dopadają mnie czarne myśli. Niekiedy są one tak silne, że mam problem, by wstać z łóżka i zabrać się do działania. Mam przed oczami tych wszystkich ludzi, którzy odnieśli sukces, w tym także tych młodszych ode mnie, i zastanawiam się, czemu ja, pomimo licznych wysiłków, jakie podejmowałam, nie jestem w tym gronie? Czemu osoby, które mnie prześladowały w szkole, dziś wiodą szczęśliwe życie i robią karierę, kiedy ja borykam się z kompleksami i nie potrafię sobie ułożyć życia? Mam 33 lata, a czuję się mentalnie jak babuleńka u kresu życia. Jestem zmęczona, przygnębiona i wypalona. Brakuje mi pracy, miłości, sukcesów, poczucia stabilizacji, spokoju, poczucia spełnienia. Wiem, że muszę działać, ale skąd wziąć siłę do tego? 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Snezenka jeśli chodzi o karierę zawodową, nie myśl o studiach. To częsty błąd. Pomyśl, co chciałabyś/ mogłabyś robić, a dopiero potem zastanów się, jak dojść do wybranego zawodu. Nie muszą to być od razu studia, czasami wystarczają kursy zawodowe. Ja jestem tzw. umysłem uniwersalnym, chociaż bliżej mi do humanistki. Jestem po dziennikarstwie i w zawodzie pracowałam jakieś 3,5 roku. Teraz tworzę gry komputerowe, trochę jako grafik, trochę jako designer.

 

Co do facetów, ja miałam bardzo trudno, bo jestem typową chłopczycą. Nie lubię się stroić, malować, nie lubię komedii romantycznych, koloru różowego i nie zachwycam się niemowlakami. Wolę sport, wyzwania, przygody, podróże, imprezy. Lubię męskie filmy i gry komputerowe. Nawet ubieram się na luzie i rozmawiam na tzw. męskie tematy. A mimo to jestem szczęśliwą mężatką (od 11 lat). Mój mąż akceptuje moje zachowanie i styl bycia. Czasami ubieram się dla niego kobieco, mamy też taki kompromis, że ubieram się na metalówę, czyli tak jak lubię, ale jednocześnie z odrobiną kobiecości. I wszystko gra. A wcześniej miałam tak, jak Ty. Moja pierwsza i nieszczęśliwa miłość to był facet, który opowiadał mi, jaką fajną dziewczynę poznał. Bolało przez jakieś pół roku. Później zmieniłam podejście i zaczęłam bawić się życiem (nie chodzi o seks; raczej o miłe spędzanie czasu na randkach i imprezach). Także będzie dobrze. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Snezenka 33 lata to Ty dopiero zaczynasz życie. Nie obwiniaj się za brak na tę chwilę sukcesów zawodowych, zgodnych z Twoimi oczekiwaniami. Dzisiaj bez koneksji, znajomości ciężko wystartować. Ale da się, próbuj i czekaj cierpliwie na szansę, ona na pewno przyjdzie. Do wieku emerytalnego jeszcze trochę czasu masz 😁 Piszesz, że pracowałaś w instytucjach kultury. Ja skończyłem animację kultury, a pracuję od 12 lat w IT i całkiem się w tym odnajduję. Więc nigdy nie wiadomo gdzie nas życie zaprowadzi. Rób swoje, szukaj pracy, bądź cierpliwa, a uda się. Zdrowia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Niby jestem troszkę młodsza niż Ty, mam jako taką pracę i jestem w relacji z facetem, ale często czuję się podobnie. Jestem też z dysfunkcyjnej rodziny, życie w stresie, niska samoocena. Mam tendencję do porównywania się z innymi i na ich tle wypadam blado, ale to moja subiektywna ocena. Często brak motywacji do działania.

A może coś z fotografią spróbować? Jakieś kursy w tym kierunku i spróbować w tej branży, albo jakoś połączyć jedno z drugim? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2021 o 17:48, Snezenka napisał:

To fajny gość, ogarnięty życiowo, na pewno już był w niejednym związku, a ja nie dość, że bez stałej pracy i z depresją, to jeszcze bez jakichkolwiek doświadczeń w sferze uczuciowo-erotycznej.

Większość facetów( przynajmniej tak mi się zdaje) nie zwraca większej uwagi na to gdzie i czy kobieta pracuje, ogólnie na status społeczny i osiągniecia życiowe, liczy  się wygląd i charakter przede wszystkim.  Patrzysz na to okiem kobiety a faceci są inni w tym wypadku, nigdy się słyszałem żeby jakiś facet się jarał tym że jakaś dziewczyna  gdzieś tam pracuje, czy ile zarabia, jest wręcz odwrotnie karierowiczki wielu odstraszają. A brak doświadczeń erotycznych to dla wielu facetów atut, lepsza taka dziewczyna niż taka co zaraz wskakuje do łóżka i co miała setki facetów.    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie po raz kolejny,

 

wybaczcie zwłokę w odpowiedzi, ale dużo się działo w ostatnich dniach i nie miałam tu kiedy wejść. Dopiero dziś mam chwilę. 🙂

 

@z o.o. - cieszę się, że udało Ci się poukładać sobie życie zawodowe. 🙂 Praca, którą obecnie wykonujesz, jest z pewnością ciekawa i kreatywna. Czy ukończyłaś jakiś kurs lub kierunek studiów związany z projektowaniem gier? 

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze trzeba robić studia, by zwiększyć swoje szanse na rynku pracy, ale w moim przypadku akurat by się przydały. Musiałabym na pewno zrobić jeszcze magisterkę, bo przez brak mgr przed nazwiskiem bywam często skreślana przez pracodawców, zwłaszcza w branży kulturalnej. Z drugiej strony nie chcę iść na pierwszy lepszy kierunek, tylko na taki, który rzeczywiście pomoże mi dojść do wybranego zawodu. Na ten moment widziałabym siebie tylko na filologii czeskiej, a tę można studiować w Polsce tylko dziennie... 

 

Jeśli chodzi o mężczyzn, to faktycznie trzeba trafić na właściwą osobę. Wtedy człowiek czuje się kochany i rozumiany zawsze i wszędzie. Cieszę się, że Tobie to się udało. To na pewno uskrzydla. 🙂 Ja akurat typem chłopczycy nie jestem, ale też mam tak, że niespecjalnie przepadam za typowo kobiecym stylem i typowo kobiecymi tematami. Muzyka rockowa i metalowa, literatura faktu, kultura czeska, historia XX wieku, górskie wędrówki, buszowanie po miejscach draśniętych zębem historii, jazda na rowerze, fotografia, pisanie - to mój świat. Chciałabym poznać mężczyznę, który będzie podzielał choć część moich zainteresowań, ale jak na razie nic się na to nie zanosi. Nawet w kręgach rockowo-metalowych nie mam szans - panowie najpierw piszą, a potem nie chcą się spotkać. Smutne to. Z tym chłopakiem spotkałam się w niedzielę i było bardzo sympatycznie, ale nie wierzę, że coś z tego może być. On jest świetnym facetem, jestem pewna, że na brak powodzenia u płci przeciwnej nie narzeka, więc dlaczego akurat to właśnie mną by się zainteresował?

 

@chester - dziękuję i wzajemnie. 🙂 W pełni się zgadzam z Tobą, że wszędzie koneksje i układy. Człowiek choćby stawał na rzęsach, to i tak nie może się przebić. Tracę już powoli nadzieję, że kiedykolwiek uda mi się znaleźć pracę w kulturze. Nie wiem, kim trzeba być, żeby pracować w wydawnictwie, domu kultury czy muzeum. 🙁 Oczywiście mogę zmienić branżę, ale tęsknić za kulturą będę nieustannie.

 

@Jurecki - napisz, proszę, coś więcej, jak Ci się to udało. Ja mam 33 lata i  tyle niewiary w lepsze jutro. Ostatnio prawie wszystkie dni są identyczne, dominuje uczucie beznadziei i smutku. 

 

@Barbecue - niestety DDA czy DDD radzą sobie w dorosłym życiu tylko pozornie. Na zewnątrz silni i pogodni, w środku ciągle borykają się z kompleksami, niskim poczuciem własnej wartości i poczuciem nieprzynależności. Demony przeszłości wyraźnie im ciążą. Potykają się o własne nogi, pragnąc zrobić krok naprzód. Chodzisz na terapię?

 

 

@carlosbueno  -  chodziło mi o to, że żadny normalny facet nie zwiąże się z bezrobotną lub żyjącą jedynie z prac dorywczych kobietą, bo ta byłaby dla niego tylko obciążeniem. W cenie jest teraz przecież niezależność, zaradność, przedsiębiorczość. Co taka biedna kobieta może dać mężczyźnie poza uczuciem? Tylko będzie się czuła tą gorszą w związku. Co do braku doświadczeń seksualnych, może są tacy mężczyźni, dla których jest to atutem. Zauważyłam jednak, że nadal przeważa stereotyp [jakże krzywdzący] dziewica = cnotka niewydymka, dziwadło, katolka itp. Nic dziwnego, że takie kobiety mają problem z nawiązaniem relacji z płcią przeciwną. Są zalęknione i nieufne, boją się wyśmiania.

 

@Pati95 - chodzę zarówno do psychiatry, jak i na psychoterapię. Coraz częściej myślę też o hospitalizacji.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Snezenka napisał:

chodziło mi o to, że żadny normalny facet nie zwiąże się z bezrobotną lub żyjącą jedynie z prac dorywczych kobietą, bo ta byłaby dla niego tylko obciążeniem. W cenie jest teraz przecież niezależność, zaradność, przedsiębiorczość.

tzw Normalna kobieta nie zwiąże się z takim facetem, ale w drugą stronę to tak  nie działa, większym problemem byłoby to że robisz karierę i zarabiasz 10 tysięcy niż bycie bezrobotnym bo wielu facetów nie strawiłoby tego że kobieta zarabia więcej od nich i piastuje wysokie stanowisko. Znam kobiety co nigdy nie pracowały, lub prawie w ogóle  i jakoś problemu ze znalezieniem facetów, mężów nie miały, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach to norma, gdzie kobieta ma zajmować się domem a facet zarabianiem.  Zresztą inteligentny i kochający facet nie miałby problemu ze zrozumieniem tego że można mieć chwilowe problemy z pracą, liczy się uczucie a nie Twoja praca lub jej brak.   

 

A co do cnotliwości to dla jednych wada a dla innych zaleta, zaleta zwłaszcza dla tych co myślą o poważnym związku a nie zaliczeniu kolejnej panienki.  

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Snezenka

 

To ja dodam ci trochę otuchy mam nadzieję)

 

Do 35 r.zycia nie miałam nic i myślałam że jestem nikim.praca dorywcza,porzucone studia,mieszkanie z rodzicami.

 

A potem poszłam na terapię która trwa już 5 lat. W moim życiu zaszło wiele pozytywnych zmian. Zmieniłam pracę i jestem z niej b.zadowolona,kończę studia psychologiczne.mam dobre relacje z ludźmi,jestem asertywna wierzę w siebie.

Tylko w sprawach damska męskich nic ci nie doradzę bo mi samej nie wychodzi na razie.jestem zbyt wybredna i boję się bliskości ale to jak sądzę też jest do zmiany. Daj szanse chłopakowi i uwierz mi że uczucie,wrażliwość i dobre serce to bardzo bardzo dużo.to możesz mu dać więc nie umniejszaj sobie.terapia pomoże ale nie oczekuj szybkich zmian.trzymam kciuki i pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szpital ma sens jeżeli czujesz, że sobie zagrażasz/ Twój stan jest na tyle zły, że nie jesteś w stanie sama o siebie zadbać/ już parę razy próbowałaś trafiać z lekami w warunkach ambulatoryjnych i nadal uważasz, że nie są dobrze ustawione. 

 

18 godzin temu, carlosbueno napisał:

A co do cnotliwości to dla jednych wada a dla innych zaleta, zaleta zwłaszcza dla tych co myślą o poważnym związku a nie zaliczeniu kolejnej panienki.  

 

@carlosbueno Mam wrażenie, że właśnie zaszufladkowałeś tym zdaniem dziewczynę w sposób, w jaki boi się, że zostanie zaszufladkowana... Snezenka nie napisała, że jest cnotliwa/ ma negatywny stosunek do spraw seksualności/ wypiera swoje uczucia w tej sferze, bo nie wiem, się ich boi na przykład, tylko że nie ma doświadczeń seksualnych. Jedno nie równa się drugiemu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Pati95 napisał:

Szpital ma sens jeżeli czujesz, że sobie zagrażasz/ Twój stan jest na tyle zły, że nie jesteś w stanie sama o siebie zadbać/ już parę razy próbowałaś trafiać z lekami w warunkach ambulatoryjnych i nadal uważasz, że nie są dobrze ustawione. 

 

 

@carlosbueno Mam wrażenie, że właśnie zaszufladkowałeś tym zdaniem dziewczynę w sposób, w jaki boi się, że zostanie zaszufladkowana... Snezenka nie napisała, że jest cnotliwa/ ma negatywny stosunek do spraw seksualności/ wypiera swoje uczucia w tej sferze, bo nie wiem, się ich boi na przykład, tylko że nie ma doświadczeń seksualnych. Jedno nie równa się drugiemu. 

To był raczej skrót myślowy, nie chodziło mi o kategoryzacje a nie chciało mi się pisać czegoś w stylu osoba o małym doświadczeniu, czy bez doświadczenia związkowo, seksualnego. Ja sam mam bardzo nikłe doświadczenia a po 40-tce jestem a u faceta to chyba jeszcze gorzej bo to oznaka życiowego nieudacznictwa a u kobiet niekoniecznie.  Znalem kiedyś jednego faceta który sam choć z tego co wiem był bardzo doświadczony seksualnie( był parę lat kierowcą i  ochroniarzem  w domu publicznym)   to szczycił się tym że jego żona straciła z nim cnotę a była sporo po 30-ce w druga stronę nie wyobrażam się żeby ktoś się tym chwalił.

 

Generalnie tak jest choć to pewnie spora generalizacja że kobieta która nie ma doświadczeń seksualnych( o ile nie jest jakaś wybitnie małoatrakcyjna) to uważna jest albo za skrajnie wybredną albo za jakąś ultrakatoliczkę co czeka do ślubu a facet to życiowy niedojda albo gej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Demony przeszłości, dokładnie. Myślę o terapii, ale brak mi motywacji. Mam ciągłe poczucie, że straconych lat mi to i tak nie wróci i nie wymaże złych wspomnień. Czuję, że ja mogę mieć tylko namiastkę tego co mają inni, "normalni" i nigdy nie będę tak szczęśliwa jak oni. Zawsze będę gorsza, nigdy im nie dorównam. A skoro mam walczyć tylko o te "ochłapy" to po co, jaki sens... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.06.2021 o 04:10, carlosbueno napisał:

tzw Normalna kobieta nie zwiąże się z takim facetem, ale w drugą stronę to tak  nie działa, większym problemem byłoby to że robisz karierę i zarabiasz 10 tysięcy niż bycie bezrobotnym bo wielu facetów nie strawiłoby tego że kobieta zarabia więcej od nich i piastuje wysokie stanowisko. Znam kobiety co nigdy nie pracowały, lub prawie w ogóle  i jakoś problemu ze znalezieniem facetów, mężów nie miały, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach to norma, gdzie kobieta ma zajmować się domem a facet zarabianiem.  Zresztą inteligentny i kochający facet nie miałby problemu ze zrozumieniem tego że można mieć chwilowe problemy z pracą, liczy się uczucie a nie Twoja praca lub jej brak.   

 

 

 

 

Widocznie źle trafiałam, skoro byłam na tej podstawie oceniana. Ogólnie to mam wrażenie, że ludzie myślą, że coś ze mną nie tak, skoro do tej pory nie znalazłam stałej pracy. Przykre to. Wszędzie, gdzie do tej pory pracowałam, byli ze mnie zadowoleni, zresztą mam referencje, które to potwierdzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyno! Jesteś wyksztalcona, znasz rzadki jezyk - wybrałaś sobie trudną branzę. Ja np uwielbiam muzyke, ale zajmuje sie nią hobbystycznie. Zrob to samo - idz do korpo, nie kazde to wyscig szczurow, a kulturą zajmuj się dla rozrywki. Moze z czasem uda sie zmienic pracę na wymarzoną. Moim zdaniem sukcesem jest, gdy sie swojej roboty nie nienawidzi.

 

Jak randka poszla?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @Deuter

 

Jeszcze dodam, że nie możesz z góry zakładać:

 

W dniu 29.06.2021 o 21:26, Snezenka napisał:

On jest świetnym facetem, jestem pewna, że na brak powodzenia u płci przeciwnej nie narzeka, więc dlaczego akurat to właśnie mną by się zainteresował?

 

Zresztą przecież się z Tobą umówił, więc chyba już samo to świadczy o jakimś rodzaju zainteresowania! Nie umówiłby się raczej z Tobą gdyby uznał, ze jesteś brzydka/ nieciekawa/ głupia. Serio, skoro jest świetnym facetem to dlaczego miałby to sobie robić? 😉 Mieliście jeszcze kontakt po randce? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I powiem jeszcze, że sam mam wspaniałą, kochającą żonę, która bardzo mnie wspiera. Jestesmy razem z 12 lat i jak zaczynalismy to mialem w doopie, że pracuje na minimalnej czy na zleceniu podczas gdy ja zarabiałem normalniejsze pieniadze. To nie jest aż takie ważne jak ci się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.07.2021 o 11:08, Snezenka napisał:

Widocznie źle trafiałam, skoro byłam na tej podstawie oceniana. Ogólnie to mam wrażenie, że ludzie myślą, że coś ze mną nie tak, skoro do tej pory nie znalazłam stałej pracy. Przykre to. Wszędzie, gdzie do tej pory pracowałam, byli ze mnie zadowoleni, zresztą mam referencje, które to potwierdzają.

Nie wiem w jakim środowisku się obracasz, być może wśród wielkomiejskiej klasy średniej takie wymagania są, ale z mojej perspektywy kaszubskiego zadupia ostatnia rzecz na którą facet (ale też ogólnie wszyscy) patrzy u kobiety to jest gdzie pracuje, ba czy w ogóle pracuje. Za to facet bez pracy albo słabo zarabiający to jest powód do zmartwień bo jego szanse na związki są przez to mocno ograniczone. 

A co do  pracy to pracodawcy rzadko bywają zadowoleni.  Mnie krytykowano w każdej pracy za wolne tempo albo za to że w niej nie myślę, w obecnej też mnie na początku krytykowano że za wolno robię, że nabijam sztuczne nadgodziny, no ale na to miejsce nie ma żadnych chętnych, także musza się mną zadowolić. Ale mówię to z perspektywy pracy fizycznej, tzw typowo umysłowej nigdy nie wykonywałem, tam bywa gorzej z tego względu że chętnych do niej jest więcej niż wakatów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×