Skocz do zawartości
Nerwica.com

po co to wszystko?


pojara12

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 18 lat.

Od 16 roku życia eksperymentuję z różnymi używkami (najczęściej trwa to kilka miesięcy, później następuje przerwa i znowu kilka miesięcy intensywnego ćpania). Chciałam doświadczyć czegoś nowego, bo życie mnie nudziło. Nie wiem, czy to ważne, ale z początku były to syntetyczne kanna, które bardzo mnie wyniszczyły i jestem tego świadoma. Jaranie ich kilka razy dziennie, przed, w trakcie i po szkole, czy wielokrotne stany na granicy przedawkowania, które bardzo lubiłam, lubiłam to ryzyko. Później musiałam przestać, bo straciłam do nich dostęp i sama zauważyłam, że nie potrafię już bez nich żyć. Nastąpiła przerwa, później na chwilę do nich wróciłam, ale szybko przestałam i zatraciłam się w stymulantach, potrafiłam w ciągu tygodnia wydać na nie kilkaset złoty. 

Życie na trzeźwo mnie przerażało. Uważałam, że jest bezsensu. Moi najbliżsi uważają, że to przez towarzystwo, ale nie chcę ich uświadamiać, że to ja wciągałam nowopoznanych ludzi w to gówno. Wstyd mi, czuję się winna. Jednocześnie próbowałam ich uświadomić, że muszą się ogarnąć, ale spadają coraz bardziej na dno. Cały pierwszy miesiąc szkoły byłam nietrzeźwa, później bardzo przesadziłam, czym martwiło się i dowiedziało wiele ludzi, i nie chodziłam przez miesiąc do szkoły. W końcu poszłam na ostatni dzień "normalnej" szkoły, czyli przed powrotem na zdalne. Byłam wtedy bardzo zniszczona psychicznie, wymiotowałam przed i w szkole, nie chciałam tam być. Nie chciałam myśleć o przyszłości, maturze, bo wstyd mi było przyznać, że już nie widzę sensu w nauce, w życiu. Plany, które miałam od lat, teraz wydają mi się bezsensu.

Później przeniosłam się na alkohol, ale po paru razach urwanego filmu szybko mi się ode chciało.  Szybko sobie uświadomiłam, że to najbardziej wyniszczający narkotyk. 

We wrześniu/październiku byłam u psychologa, który poradził mi Monar. Mówił, że sobie sama nie poradzę. Później u psychiatry, który z góry traktował mnie jak zwykłego narkomana. I nie potrzebowałam żadnej pomocy terapeuty, żeby przestać, więc dlaczego czuję się coraz gorzej? 

Nie chce mi się wychodzić z domu nawet wiedząc, że będę mogła na chwilę "zająć się" używkami. Mam wrażenie, że mój charakter jest nudny, że ja jestem nudna i nie wiem, dlaczego ludzie chcą ze mną przebywać, czy nie mają w tym jakiś korzyści. Jestem strasznie podejrzliwa wobec wszystkich. Rzadko mówię o swoich problemach, ale ludzie, nawet obcy, często mi je opowiadają i chcą się doradzić. 

Ciężko mi się żyję z samą sobą, po prostu. Strasznie lubię wywoływać kłótnie, podczas których czasem doprowadzam innych do płaczu, bo nie potrafię się opanować. A nie chcę, żeby ktoś płakał przez moje słowa, które są często wyolbrzymione. Jestem okropnie porywcza i strasznie mnie to denerwuje, bo nie mogę powstrzymać swoich emocji. Mam wrażenie, że w środku mnie żyje ktoś jeszcze. Że moje myśli i emocje nie są moje. Potrafię płakać i wściekać się z nieznanych mi powodów, a same emocje przypominają mi rollercoaster. Nie mogę spać w nocy przez natłok myśli albo ich kompletny brak.

Coraz częściej myślę, że chciałabym zacząć od nowa. Przeraża mnie to, że widzę jedyne rozwiązanie jakie widzę w mojej sytuacji, to śmierć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas bierzesz? Czy teraz po prostu na trzeźwo jest źle? 

Jeśli bierzesz, to Monar lub oddział psychiatryczny jest właściwą sugestią. Jeśli nie bierzesz, to psychoterapia i być może jakieś leki. 

Co w domu było nie tak? Brak uwagi ze strony rodziców rekompensowany kasą? (bo skąd nastolatka ma kilkaset złotych na narkotyki?). Czy więcej złego? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie nie ma celu, jest koniecznością. Dlaczego? Ponieważ, gdyby było celowe to moim zdaniem wszyscy byśmy oszaleli. Czekając, dążąc do celu, w końcu go osiągamy. I obieramy sobie nowy i tak w kółko. Z tego można wyjść uznając konieczność życia. Przerywając koło. Stawiając się poza nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Morsmortuaest napisał:

Życie nie ma celu, jest koniecznością. Dlaczego? Ponieważ, gdyby było celowe to moim zdaniem wszyscy byśmy oszaleli. Czekając, dążąc do celu, w końcu go osiągamy. I obieramy sobie nowy i tak w kółko. Z tego można wyjść uznając konieczność życia. Przerywając koło. Stawiając się poza nim.

Cel są dwa: robić to, co się lubi i czerpać z tego szczęście. A dwa to być dobrym dla innych ludzi i zwierząt. Proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę się nie zgodzić. Oba cele nie mają sensu. Pierwszy musi wiązać się z pewnym egoizmem. Dlaczego? Ponieważ Twoje szczęście, może być dla drugiego człowieka nieszczęściem.

Drugi choć bardzo szlachetny nic Ci nie da jeżeli nie jest odwzajemniony. Więcej nie jest to takie proste. Ale to oczywiście tylko moja opinia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Morsmortuaest ad.1 jak to sobie wyobrażasz? Czy ktokolwiek mógłby cieszyć się życiem i być szczęśliwy mając świadomość, że to szczęście opiera się na czyjejś krzywdzie? To jest dokłada antyteza szczęścia. Szczęście może być odczuwalne tylko wtedy, kiedy jest zbudowane na czymś dobrym i prawdziwym.

 

ad.2

Jeśli pomagasz po to, żeby ktoś to odwzajemnił, to ile warta jest taka pomoc? Pomoc bezinteresowna ma sens, bo po pierwsze dzięki Tobie komuś żyje się lepiej, a po drugie sam się dobrze czujesz ze świadomością, że komuś pomogłeś. I właśnie ta świadomość jest nagrodą za czynienie dobra, a nie to, że ktoś odwzajemni Twój gest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autorko,twoj post bardzo mnie poruszyl.

 

koniecznie zapisz sie na psychoterapie,pozwol sobie pomoc. widze, ze chec zmiany w Tobie jest,ze nie chcesz byc taka jak teraz jestes.

Mysle ze  tak naprawde jestes bardzo wrazliwa i wartosciowa osoba, zreszta jak kazdy z nas. tylko sie pogubilas.

 

i nie mysl o sobie ze jestes nudna-moze po prostu nie odkrylas jeszcze swoich zainteresowan? sprobuj roznych opcji-taniec, spiewanie, gra na instrumentach a moze rysunek albo robienie pieknych zdjec.mozliwosci jest mnostwo, tylko Ty w tej chwili ich nie widzisz.

 

a co do sensu zycia-kazdy musi go sobie znalezc sam. nie ma odgornie ustalonego sensu)

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, z o.o. napisał:

@Morsmortuaest ad.1 jak to sobie wyobrażasz? Czy ktokolwiek mógłby cieszyć się życiem i być szczęśliwy mając świadomość, że to szczęście opiera się na czyjejś krzywdzie? To jest dokłada antyteza szczęścia. Szczęście może być odczuwalne tylko wtedy, kiedy jest zbudowane na czymś dobrym i prawdziwym.

 

ad.2

Jeśli pomagasz po to, żeby ktoś to odwzajemnił, to ile warta jest taka pomoc? Pomoc bezinteresowna ma sens, bo po pierwsze dzięki Tobie komuś żyje się lepiej, a po drugie sam się dobrze czujesz ze świadomością, że komuś pomogłeś. I właśnie ta świadomość jest nagrodą za czynienie dobra, a nie to, że ktoś odwzajemni Twój gest.

Co to jest szczęście? Co znaczy być szczęśliwym? Co to jest świadomość? Co to jest prawda? Według Ciebie? Bez definicji z internetu. Jak chcesz możesz przytoczyć z jakiejś pracy naukowej. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego chcesz zacząć od nowa? Jesteś dopiero w liceum. Życia nie zaczniesz od nowa. Nie ma opcji. Po zatym po co?
Narzekasz na nudę, a co odczuwałaś gdy byłaś naćpana? Nie traciłaś wtedy kontroli?
Teraz gdy masz naukę zdalną to masz odfajkowaną tę szkołę. Wg. mnie nauka w szkole cię zmęczyła i znudziła. Na chwilę wam dali odsapnąć wg mnie. Dlaczego myślisz o śmierci? Masz 18lat, wszystko przed tobą. Co ci powoduje, że akurat o śmierci i zaczęciu od nowa? Dobrze, że się tutaj wygadałaś. Dlaczego jesteś sama z tym? 




 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, z o.o. napisał:

@Morsmortuaest żadnej definicji nie podasz?

Mogę podać własne definicję, bo książkowe musiałbym długo szukać, a mi się nie chcę. 😁 

Szczęście jest to subiektywne odczucie niezależne od OUN. Tzn. nie można go wytworzyć działając tylko na sam mózg farmakologią,  nie można go zmierzyć itd. 

Świadomość to stan. Albo to świadomość tworzy wszystko, albo jest tylko wytworem mózgu jako Ośrodkowego układu nerwowego. Ja się skłaniam bardziej ku temu, że świadomość jest podstawowym stanem, bez którego nie ma możliwości obserwacji. Co za tym idzie tworzy wszystko.

 

Prawda jest tym co jest. Kłamstwo tym czego nie ma. 

 

Tak bym to zdefiniował. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, z o.o. napisał:

@Morsmortuaest ok. Całkiem rozsądnie to brzmi.

Dziękuję 🙂 Tylko jest problem w tym, że nie wszystko co jest logiczne jest też prawdziwe 😁 Dlatego potrzebna jest też wiara. A może wszystko tak na prawdę sprowadza się do tego, czy w coś wierzymy, czy nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×