Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czuję, że mam syndrom DDD i depresję


zwyczajny095

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 25 lat i chciałbym opisać tu swoją historię, bo czuję że jestem w dość kiepskiej sytuacji i już nie wiem co dalej robić...

Zacznijmy od tego, że mam depresję i syndrom DDD (co prawda nie zdiagnozowane, bo nigdy nie chodziłem na terapię, ale wiem co czuję). Miałem trudne dzieciństwo i okres dojrzewania, mówiąc w dużym skrócie, ojciec bił mnie, kiedy byłem dzieckiem, nad mamą znęcał się psychicznie, ale mama tak naprawdę nic z tym nie robiła, w nieskończoność wierzyła, że ojciec się zmieni i teraz jest jak jest... Kiedy miałem 13-14 lat, mama przechodziła takie jakby załamanie nerwowe, widać było że ma tego wszystkiego dość, niby była parę razy u psychologa i ja też, ale w sumie nie byłem wtedy szczery z panią psycholog, bo nie czułem wtedy potrzeby terapii. Jednak złe traktowanie przez ojca i załamanie nerwowe mamy bardzo źle na mnie wpłynęły i tak naprawdę skutki tego wszystkiego cały czas się za mną ciągną. Dodam, że jestem jedynakiem.

 

Oczywiście na tym się nie skończyło, kiedy byłem jeszcze w gimnazjum, rodzice zaczęli wbijać mi do głowy, że po liceum mam iść na studia, bo będę miał dobrą pracę, dużo zarabiał itp. Oni sami nigdy nie studiowali, pomimo tego że chcieli. Babcia podobno nie pozwoliła na to mamie, bo była despotyczna, a ojciec się nie dostał na studia i teraz widzę i czuję, że to było przelanie na mnie ich niespełnionych ambicji. Na dodatek rodzice założyli mi wtedy konto w banku, na które ojciec miał mi przelewać co miesiąc pieniądze, żebym miał na studia, a miałem wtedy dopiero 14 lat i jeszcze w ogóle nie myślałem o czymś takim jak studia. I tak się stało, dostawałem od ojca co miesiąc pieniądze, i po liceum poszedłem na studia techniczne. Z perspektywy czasu czuję, że to nie była tak naprawdę moja decyzja, bo tak naprawdę miałem cały czas wbijane do głowy, że trzeba iść na studia i to nie na humanistyczne, bo takie są, cytuję „idealne do pracy w McDonaldzie albo na kasie w Biedronce”. Zaczynając studia miałem dość sporo pieniędzy na koncie, dostawałem na mieszkanie i na życie, tak żebym nie musiał pracować i mógł się tylko uczyć. I na początku było fajnie, zmiana otoczenia, mieszkanie z kumplami, coś nowego działo się w moim życiu. Poza tym cieszyłem się, że wyrwę się choć częściowo z tego toksycznego domu. Jednak pod koniec pierwszego roku studiów wiedziałem, że to nie jest to, to chcę w życiu robić. Z ledwością dostałem się na kolejny semestr i studiowałem jeszcze kolejny rok tylko dlatego że nie miałem lepszego pomysłu na siebie i z postanowieniem że to jestem ostatni rok na tych studiach. Po drugim roku zostałem skreślony z listy studentów, praktycznie prawie nic nie zdałem, nie miałem żadnej motywacji, żeby dalej studiować na tym kierunku. Jednak nie powiedziałem o tym rodzicom, bo obawiałem się ojciec będzie na mnie zły i że będzie próbował mi dalej ustawiać życie. I w sumie chciałem pójść do pracy, albo nawet na jakieś inne studia, ale wtedy poczułem taką niemoc i bezsilność, która niestety trwa do dziś i myślę że to jest dość ciężka depresja i takie jakby toksyczne uzależnienie od rodziców i ich oczekiwań. Po kolejnym roku rodzice dalej myśleli że studiuję, ojciec dalej przelewał mi pieniądze, ale ja zaczynałem się jakby „dusić” tymi pieniędzmi, więc powiedziałem że miałem praktyki w jednej firmie i że dostałem dłuższe zatrudnienie. Miałem wtedy naprawdę sporo kasy na koncie i nie chciałem już dostawać więcej pieniędzy od ojca, dlatego tak im powiedziałem.

I tak mijał tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem, ja ciągle odkładałem na później znalezienie pracy aż znalazłem się w beznadziejnej sytuacji, w której teraz jestem. Cały czas czuję jakiś lęk przed pójściem do pracy i przed tym co będzie jak rodzice się dowiedzą, że nie robię tego, czego ode mnie oczekiwali. Bo niestety rodzice dalej myślą, że studiuję i pracuję w tej firmie, w której nigdy nie pracowałem... Żyję w tym kłamstwie już ponad 3 lata.

 

Moja sytuacja teraz wygląda tak, że jestem praktycznie bez pieniędzy, bo już wydałem praktycznie wszystko co dostałem od ojca, a w międzyczasie nigdzie nie pracowałem. Teraz nie wiem z czego zapłacę czynsz za mieszkanie i ogólnie za co będę żył. Mimo to dalej czuję taką bezsilność i lęk przed pójściem do jakiejkolwiek pracy, brak pieniędzy w ogóle nie daje mi kopa do tego żeby pójść gdziekolwiek. Szukam tylko czegoś co mógłbym robić zdalnie, ale ciężko znaleźć coś uczciwego i sensownego jako pracę zdalną i ogólnie jakąkolwiek pracę bez doświadczenia zawodowego i z moimi psychicznymi blokadami. Teraz większość czasu jestem u rodziców, mówię im, że teraz mam dłuższą przerwę w pracy, a tak naprawdę będąc w tamtym mieście czuję się bardzo samotny, dlatego już wolę mieszkać z rodzicami, którzy niestety od długiego czasu żyją w rozwodzie emocjonalnym i bardziej jak współlokatorzy niż małżeństwo.

Czuję że potrzebuję pomocy finansowej i psychologicznej, ale nie wiem gdzie i jak ją znaleźć. Kiedyś nie miałem odwagi pójść na terapię, teraz już bym poszedł, bo widzę że depresja sama nie przejdzie, ale już nie mam na to pieniędzy. Czuję, że gdybym powiedział rodzicom prawdę, to ojciec byłby wściekły, że tak przetraciłem jego pieniądze, a mama to nawet mogłaby się załamać i ucierpieć na zdrowiu, bo ma chore serce. Nie wiem, czy ojciec zrozumiałby moje i swoje błędy i to, że ja po prostu mam problemy psychiczne, bo mama pewnie by zrozumiała po jakimś czasie, ale podejrzewam że obwiniałaby za wszystko ojca i atmosfera w domu mogłaby stać się bardzo ciężka.

 

Moi bliscy koledzy częściowo znają moją sytuację, chociaż nigdy nie mówiłem nikomu, że mam tyle pieniędzy na koncie, więc dużo osób myśli, że cały czas biorę od ojca pieniądze i okłamuję rodziców po to, żeby dostawać pieniądze po to, żeby móc się obijać. Ale niestety prawda jest inna. Źle się czuję z tym, że okłamuję rodziców i z tym co niektórzy o mnie myślą. Zastanawiam się też, jak mogłem być taki głupi i bezmyślny żeby tak się wyzerować z kasą. Choć przez ten cały czas miałem poczucie, że to nie są do końca moje pieniądze i to może dlatego. Z perspektywy czasu myślę, że po liceum powinienem był oddać ojcu całą kasę, wyprowadzić się z domu, pójść do pracy i może na studia też, ale na takie na które rzeczywiście chciałbym pójść i na które sam bym sobie zarobił. Ale myślę też, że nie było to możliwe, bo byłem jakby omamiony przez ojca, który był despotyczny i myślę że cały czas gdzieś podświadomie się go bałem i nadal boję. Poza tym teraz wiem, że te pieniądze to była taka psychiczna „złota klatka”, w której nieświadomie dałem się zamknąć i w której jakby tkwię do dziś, tyle że ta klatka już nie jest złota.

 

Podsumowując, nigdy nie prosiłem rodziców o żadne pieniądze na studia czy ogólnie na przyszłość. Pomysł z założeniem konta był mamy, a pieniądze dawał mi tylko ojciec, bo mama nie pracowała i nie pracuje. Teraz patrząc na to z perspektywy czasu widzę, że pójście na studia techniczne nie było moim pomysłem, a czymś w rodzaju planem rodziców na moje życie. Ja przez to wszystko tak naprawdę nie miałem możliwości zastanowienia się, co rzeczywiście chciałbym robić w życiu, poza tym czułem się też jakby uwiązany tymi pieniędzmi i zobowiązany do pójścia na takie, a nie inne studia. Choć myślę, że gdzieś podświadomie chciałem pójść na filologię angielską. Zawsze lubiłem języki obce i byłem z w nich dobry, a rozszerzoną maturę z angielskiego zdałem tylko dla własnej potrzeby i satysfakcji. Nie chcę źle oceniać rodziców, wiem że mama na pewno chciała mojego dobra, ale zadbała o to w nieodpowiedni sposób, a ojciec.. no cóż, już taki jest, że próbuje rządzić innymi i wydaje mu się, że może mi ustawiać życie.

Oczywiście dużo osób mogłoby powiedzieć, że powinienem być wdzięczny rodzicom, że tak o mnie dbali i że jestem niedobry, że mówię to wszystko, poza tym ich okłamuję i zmarnowałem te pieniądze, ale myślę że zrozumieć mnie mogą tylko Ci, którzy też są DDD, mają lub mieli depresję, albo mieli podobne problemy z rodzicami. Mam nadzieję, że znajdą się tu takie osoby, które okażą mi zrozumienie, nie będą mnie źle oceniać i może podzielą się swoimi doświadczeniami i doradzą coś mądrego. Ja jestem naprawdę bardzo zagubionym człowiekiem z problemami psychicznymi. Będę wdzięczny za zrozumienie, wsparcie psychiczne i ewentualne porady co powinienem dalej robić, gdzie mogę szukać w takiej sytuacji pomocy finansowej i darmowej psychologicznej? Czuję, że nie poradzę sobie bez jednego i drugiego, a nie mam odwagi ani pójść do pracy, ani poprosić kogokolwiek o pożyczkę. I mimo wszystko naprawdę chciałbym wreszcie być normalnym człowiekiem, nie mieć w sobie tych wszystkich blokad i bardzo chciałbym żyć długo i szczęśliwie. Tylko czy na pewne rzeczy nie jest już za późno i czy mam jeszcze szansę na normalne i szczęśliwe życie?

Dziękuję z góry każdemu, komu chciało się przeczytać to wszystko i kto doradzi mi coś mądrego albo po prostu zechce ze mną pogadać i mnie psychicznie wesprzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż, przebimbałeś kupę hajsu, a inni (np. ja) w tym czasie pracowali i studiowali jednocześnie. Co mogę Ci doradzić, to pójście do psychiatry, a potem na terapię. Nie ma innych metod leczenia depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś ubezpieczony? Do psychologa można dostać się na NFZ. Za darmo. Jeśli jesteś - nie szukaj innych "ale", poproś lekarza rodzinnego o skierowanie i zapisz się na wizytę. Dobrze wcześniej zorientować się czy psycholog, który Ci odpowiada przyjmuje w poradni psychologicznej czy zdrowia psychicznego - od tego co będzie napisane na skierowaniu zależy czy się do niego finalnie dostaniesz. 

 

Nie liczyłabym na wsparcie finansowe. Bo od kogo i w związku z czym? Skoro lubisz angielski to może udałoby się znaleźć kogoś chętnego na korepetycje? W skrajnej sytuacji możesz znaleźć jelenia, za którego napiszesz po angielsku wypracowanie czy inny dłuższy tekst do szkoły. Pewnie teraz włączą Ci się obawy, bo to nadal kontakt z ludźmi i możesz nie dać rady. Ale za chwilę zostaniesz na ulicy, o ile sobie chociaż trochę nie zaufasz. 

 

Twoi rodzice mieli na Ciebie duży wpływ, ale to od Ciebie zależy czy chcesz się w tym pogrążyć czy zacząć się naprawiać. Powodzenia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, neon napisał:

Do psychologa to jest dostep nawet bez ubezpieczenia. I do psychiatry tez z tego co kojarze.

no nie do końca. Musisz mieć stwierdzone zaburzenia psychotyczne, do których niestety depresja i nerwica się nie zaliczają. Dodatkowo zaburzenia te muszą być poświadczone wcześniejszą dokumentacją medyczną. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Illi napisał:

no nie do końca. Musisz mieć stwierdzone zaburzenia psychotyczne, do których niestety depresja i nerwica się nie zaliczają. Dodatkowo zaburzenia te muszą być poświadczone wcześniejszą dokumentacją medyczną. 

 

Dokumentacja medyczną, w sensie że musza być one zdiagnozowane przez psychiatre? Ja nie miałem w ogole diagnozy, a zostałem przyjety do psychiatry i dostałem sie na terapie bedac nieubezpieczonym, tyle że na terapie osobiscie zapisała mnie terapeutka. Może ona tam coś wykombinowała, nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.12.2020 o 16:44, neon napisał:

Dokumentacja medyczną, w sensie że musza być one zdiagnozowane przez psychiatre? Ja nie miałem w ogole diagnozy, a zostałem przyjety do psychiatry i dostałem sie na terapie bedac nieubezpieczonym, tyle że na terapie osobiscie zapisała mnie terapeutka. Może ona tam coś wykombinowała, nie wiem.

Tak, zdiagnozowane przez psychiatrę.
Na pewno są możliwości, aby to obejść. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×