Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie ufam już mojej psycholog


Michu95

Rekomendowane odpowiedzi

nie ufam już mojej psycholog bo skoro ona mi nie ufa w to co mówię co przeżyłem w szpitalu to czemu ja mam jej ufać?

zresztą prawda taka że ja w szpitalu miałem o wiele większe przeżycia niż ona przez całe życie oraz taka jest że nie ufam komuś kto przez 7 lat

mi nie pomógł bo nie było efektu bo kraj który daje jej kasę (gdyż NFZ) doprowadził do tego że ja boję się zarówno szpitala jaki i szpitalnych lekarzy

jak i sanitariuszy jak i pielęgniarzy więc wywoływanie strachu i braku zaufania to pomoc? jak tak to ktoś tu upadł na głowę ale nie ja i już jej nie ufam! koniec!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, kundzia napisał:

Pewnie Michowi ta psycholog sie spodobala i teraz nie wie jak sobie z tym poradzić 

NIgdzie nie pisał, że mu się spodobała.

12 godzin temu, Michu95 napisał:

nie ufam już mojej psycholog bo skoro ona mi nie ufa w to co mówię co przeżyłem w szpitalu to czemu ja mam jej ufać?

zresztą prawda taka że ja w szpitalu miałem o wiele większe przeżycia niż ona przez całe życie oraz taka jest że nie ufam komuś kto przez 7 lat

mi nie pomógł bo nie było efektu bo kraj który daje jej kasę (gdyż NFZ) doprowadził do tego że ja boję się zarówno szpitala jaki i szpitalnych lekarzy

jak i sanitariuszy jak i pielęgniarzy więc wywoływanie strachu i braku zaufania to pomoc? jak tak to ktoś tu upadł na głowę ale nie ja i już jej nie ufam! koniec!

A lekarz wierzy i ufa? może niech porozmawia z psycholog 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Jurecki napisał:

No ale co było tym dramatem w szpitalu napisz choć ogólnie jakoś. Zobaczę czy można w to uwierzyć czy nie.

Powiem ci tak..

Ja jej mówiłem o traumie przedstawiłem

Tylko kilka wydarzeń no i ona mi

Że wszędzie tak jest itd...

A tego... Szczerze? Jest trochę....

Zresztą mogę dać ci link

Do autobio w której przedstawiam co

Przeżyłem poza szpitalem i w nim....

Edytowane przez Michu95

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lilith napisał:

Powiedziała Ci o tym czy to Twoje odczucie?

Tzn. Jak wyżej ona czyt. Psycholog

Ciągle ignoruje mój problem

Jakby był mało istotny a w tym

Czasie to ja męczę się to ja cierpię

To ja płaczę no i to ja jestem załamany

Wkurza mnie ona nie lubię jej podejścia

Uważam że już kiedyś miała lepsze

Bo jak ją obchodzi tylko co fajnego

Przeżyłem to sorry ale co to za

Psycholog? Mam urazę że jej rozmowy

Ze mną mi nie pomagają i mam chęć

Zamknąć się w sobie bo mam jej dosyć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i nie nie chcę szukać innej

Nie chcę już żadnej psycholog ufać

Po prostu utrata zaufania w coś

Co kiedyś lubiłem bo miałem lekką Pomoc a teraz? No to już ja jestem ten Zły ponieważ krytykuje instytucje tak

Przegnitą i rozsypaną jak psychiatria

Szeczerze? O tym nie tylko ja mowię!

Są książkI jak to wygląda!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak nie działa to to link bezpośredni do e-book-a

https://www.wattpad.com/myworks/220223284-mimo-przey-mam-po-co-y

rozdziały:

01-06

15-17

2019 - Po Armagedonie/16 dniowa Epopeja Chaosu - "New Life Order akt 2"

a jakby nie działało i to to link do mojego profilu:

https://www.wattpad.com/user/Michhhh95

no i wystarczy wybrać "Mimo Przeżyć.. Mam Po Co Żyć"

no i wybrać rozdział jak to was przerasta to co ja mam poradzić??? no co???? miałem ciężki dzień!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no i co wy na to? nic nie przeżyłem co nie?

no to zapraszam was na małą wycieczkę to nic że pewien koleś w 2015 w styczniu przemycił jakieś prochy do szpitala naćpał się no i pociął i szczerze? ja nie widziałem jak się ciął ale skąd krew w takim razie była na podłodze w palarni?

wątpię że z nosa bo było jej zbyt wiele... i co to nic??

dalej... 

na innym oddziale wtedy... musiałem znosić jazdy schizofreników... a jak nie to to mnie tak nafaszerowano lekami

oraz rozchorowałem bo ktoś w nocy otworzył okno a ja byłem spocony i byłem w takim stanie że potem wywalałem się i

no pielęgniarki miały za lenistwo to że nie miałem siły pójść na posiłek a pewnej nocy z kolei gdy błagałem o cokolwiek

woda, jakiś napój cokolwiek... one kazały pójść do łazienki i pić z umywalki pomimo moich problemów z nerkami ale to nic co nie?

no i fakt miałem okłady z lodu itd ale co z tego? co z tego skoro byłem w ciężkim stanie wywalałem się i pewnego razu

moja mama była świadkiem jak te pielęgniarki gadały że ja udaje nosz kurde!! jak udawać to że się wywala i traci równowagę??

no i dzięki ich eksperymentom potem do problemów doszedł parkinsonizm a jeszcze potem nietrzymanie moczu no i co nic takiego nie??

dalej...

pewnego razu jak już byłem na oddziale niżej bo zauważyłem jak tam jest na tym wyższym no to była taka sytuacją

mnie dali na obserwacyjny tam gdy zauważyłem krew która jest w rurce od wenflonu (bo podłączyli mi kroplówkę po szeregu badań)

to poinformować chciałem pielęgniarki bo się przestraszyłem one nie tylko zignorowali ale też nakrzyczały na mnie

ja się rozpłakałem no i płakałem w kółko i gdyby nie jeden z moich kolegów to płakałbym cały czas ale on mnie pocieszył

to jedyny plus że jak poznasz kogoś kto jest okej to masz lżej ale minus wiecie jaki? za jakiś czas się przekonacie

że są i toksyczne relacje niestety dosyć częste są i złodzieje są i agresorzy no i jednego agresora się bałem

dali go do obserwacyjnej potem no i on był bardzo agresywny tak bardzo że ja do dziś mam to przed oczami wszystko

no i gdyby nie to że on był w pasach to zrobiłby ze mnie miazgę dziś byłbym trupem potem mnie przestraszonego

zabrali wraz z łóżkiem do innej sali ja się potężnie bałem dostałem jakiś lek nie wiem czy hydro czy relanium ale wyciszył mnie

ale nie zamulił więc raczej to drugie to odpada.. ale do dziś mam przed oczami tą sytuacje z nim no i co? to nic takiego?

dalej....

moja biegunka którą nie mogłem w żaden sposób pokonać a pielęgniarki? zamiast zadecydować same

o podaniu środka przeciwbiegunkowego ewentualnie zrobieniu czegokolwiek to chyba wtedy zrobiły

włoski strajk poza tym kobieta bardzo chora prawdopodobnie albo demencja albo pomroczność

jednakże dosyć starsza ona była... potem jeszcze inne sytuacje też były jakie były ale już mniej załamujące...

bo w sumie co to złodziejstwo? co kogo obchodzi to że mama ci kupiła pączki byś poczęstował

kolegów a tutaj wchodzi koszmaron z zakaźnymi problemami no i kradnie ci jeden a ty potem

boisz się jeść bo sam nie wiesz czy nie dostaniesz jakiejś kiły czy innego syfu....

dalej....

grudzień 2015 no i znów cierpienie... przez które szczerze? zamiast leczyć to się demoralizuje....

wiecie jak? przed grudniem 2015 nie paliłem wtedy na oddziale się nauczyłem to raz....

a dwa znów mnie okradziono mało tego inne sytuacje no to też trochę tego było...

mam żal do personelu choćby że pozwolił innym pacjentom na wywiezienie mnie z łóżkiem na korytarz....

pomimo że nie było takiej potrzeby.... to raz.... a dwa.... taką rzecz może tylko personel....

a ja? nie robiłem niczego sobie.... nikomu też nic nie robiłem.... byłem spokojny....

dalej.... 

przez niemal cały pobyt wspierał mój kolega mnie którego poznałem na necie i do którego miałem numeru....

i po paru ciężkich przeżyciach tam....  mój kolega tak naprawdę tylko on..... pomógł mi wyjść na prostą....

pomiędzy nami było coś więcej.... ja go kochałem.... gdy on się spytał.... czy go kocham.... ja wyparłem się....

nie z braku uczuć..... tylko ze strachu przed ojcem.... który jest awanturnikiem nieco.... i mojej biseksualności by on nie zaakceptował....

mało tego to było drugie takie wydarzenie.... wcześniej.... w styczniu 2015 roku.... miałem kolegę którego kochałem....

byliśmy netową parą.... ja Bi a on Gej więc w sumie pasowaliśmy do siebie ale przez kogoś nie wyszło....

mianowicie.... przyznaje w styczniu 2015 roku zmieniłem oddział z 2 powodów jeden to to że chciałem by on był ze mną

drugi to taki że po 1 on nie chciał bym ja zadawał się z ludźmi którzy ćpają a po 2 on był dosyć zaborczy

no i bał się że tamten któremu chciałem pomoc tzn. wesprzeć go by on nie ćpał to też zostanie moim chłopakiem

on ten mój chłopak bał się o naszą relacje i o mnie że ja sam zacznę ale to było bezpodstawne bo po tym co ja wtedy

widziałem brzydzi mnie ćpanie...

dalej....

musiałem załatwiać rzeczy pewnemu facetowi.... czemu? bo go nie obchodziło że ja potrzebuje pomocy....

tylko on i on.... a potrzebowałem byle czego.... tzn. tylko tego by mi ktoś pomógł pościelić łóżko....

nie z lenistwa.... tylko ja miałem problem z drgawkami rąk.... na krótko przed pobytem....

rozpocząłem leczenie neurologiczne.... no i sorry ale taka czynność była za trudna dla mnie....

dalej....

marzec 2019....

wtedy trafiam do szpitala po tym jak ojciec przez nawał sytuacji i ciężkie załamanie....

i tam nie mam też odpowiedniej pomocy... to tak teraz wam po prostu zacytuje bo nie będę się bawić w to by wam

opowiadać:

 

Cóż pierwsze dni w szpitalu to był dramat, byłem na pododdziale innego oddziału niż wcześniej.

Tak szczerze najpierw potem na najwyższym pododdziale tamtego oddziału cóż na początku byłem z kilkoma, typami jeden młodszy.

Drugi trochę starszy, pozostałych nie pamiętam. Nie wiem może teraz to zmęczenie?- Bo dzisiaj no to muszę, przyznać wyjątkowo zmęczyłem się, wszystkim - ale mniejsza o to jeden z chłopaków przestraszył,mnie już na samym początku, pamiętam, on spojrzał, na mnie i moje rany powiedział - byłeś w piekle? -czy jakoś tak ja potem, płakałem, cały czas, płakałem, potem kolejna sytuacja taka stresowa chyba kilka dni w przód no to cóż on mi powiedział o swoim ojcu, że on czuje niechęć do chorych no i cóż wpadłem w ogromny lęk, że mogę być wrobiony w to, że niby przywłaszczyłem jego spodnie(nienawidzę złodziejstwa, bo już kiedyś - mnie - okradziono), bo on oddał je, innemu pacjentowi.

 Bałem się, kłopotów wiem to tchórzowskie zachowanie, ale bałem się naprawdę, tego wszystkiego następnie no to cóż inna pacjentka postanowiła mi pomóc zmienić sale potem kolejna inna sytuacja już w nowej sali to kradzież moich kilku rzeczy przez innego pacjenta następnie najpierw jednej za dnia, a potem w nocy kilku no i cóż wtedy w nocy - ja wpadam w strach - wychodzę z sali, myślę kto, to no i cóż wracam, do starej sali, widzę na stole torebka patrze -moje rzeczy - no i cóż biorę bez pytania... bo wiadomo... jakie to złodziejstwo w ogóle? Jakie to złodziejstwo w ogóle odzyskać swoje rzeczy?Po mojemu żadne potem jeszcze awantura innych pacjentów, bo innych też okradziono no i ja dostaje ataku płaczu 

i cóż przepraszam personel, za moich kolegów by nic gorszego z tego nie było potem kolejna sytuacja to cóż papierosy, których nie miałem, a czułem głód nikotynowy.

a że byłem pokłócony z kilkoma osobami, ponieważ „koleżanka", która ułatwiła mi zmianę sali na inną, w której zresztą był diler narkotykowy...

Oraz typek, który jest ze mną potem za 7 miesięcy w ŚDS i 2 inne osoby, czyli typ, który kolega, którego powinienem się, posłuchać niestety nie posłuchałem się i cóż pokłóciłem się z tą koleżanką, ponieważ ona robiła niezbyt dobrze papierosy, bo moja zwijarka jej nie pasowała a ja bibułek oraz filterków nie miałem i ona wydarła się, że jak jej papierosy minie pasują to bym, zwijał sobie z gazety i próbowałem, bo tytoniu resztki miałem no i nie wyszło, potem poszedłem, pewna ponura pani, dała mi...co dała... potem paliłem papierosy z popiołki no bo nie miałem..

.A że nie miałem od kogo, pożyczyć no to postanawiam, że po proszę, pewnego pacjenta z sali by kupił mi fajki i ja mu oddam- tak, nawiasem mówiąc, pacjenta, z którym potem jestem w ŚDS, tak tego samego, o którym piszę wcześniej...

 -jak będę mieć, kasę on mi kupuje i fajki i żel pod prysznic - bo ja nie miałem czym się myć i od niego pożyczałem -i cóż mi on kupił, ale osobie, od której pożyczył kasę, nie kupił niczego - tej koleżance - ja miałem kasę, bo miałem odwiedziny, o które naprawdę błagałem i ogólnie kombinowałem jak je mieć i kombinowałem jak oddać i nie paść ofiarą nikogo no i jak jakoś wykombinowałem i oddałem mu, jakoś potem przeszedłem na stronę tej koleżanki, która pomogła załatwić mi przenosiny na inną salę, ponieważ to on był winny, bo jak się dostaje, kasę na rzeczy to się załatwia te rzeczy taka prawda nie inaczej bo inaczej to jest niezbyt, eleganckie zachowanie. Niestety szczerze mówiąc szkoda mi kolegi, ale naprawdę bałem się jej...

 zresztą tego dilera też... bo raz z nim dyskutowałem o religii no i on na mnie naskoczył, że świętych na ziemi nie ma... i bałem się go, oddawałem mu, jedzenie, byleby, on nie był na mnie wściekły.

no i potem i tak koleżanka okazała się, taka, że szkoda gadać przez to, że musiałem dla niej załatwiać jedzenie, ponieważ bałem się jej i to jaka ona jest najzwyczajniej w świecie, że tak powiem wredna, dostaję się na inny oddział, dzięki lekarzowi no i na krótko po tym. 

Dostaje od niej sms, który mnie zaszokował.

Potem jej odpisuje, próbuje jakoś uspokoić, to wszystko - nie da się -następnie no to cóż następna sytuacja, no to taka, że gdy prosiłem siostrę o pomoc - bo tamta koleżanka na mnie się naskoczyła - no to moja siostra się na mnie się wkurzyła, następnie dostałem ataków płaczu, czego personel się przestraszył.

W sumie miała racje, bo ja zadzwoniłem, gdy ona nie miała czasu - i teraz jej to w sumie wybaczyłem... 

-potem jeszcze wymiotowałem mało tego potem biegunki i musiałem jeść kleik - który dobrze, że mi w sumie podano -by ją zatrzymać oraz dostałem Smecte, potem następnie no to cóż było w sumie dobrze, ale do czasu...

Bo najpierw były miłe wydarzenia, czyli zatrzymanie problemów gastrycznych oraz terapia zajęciowa w postaci robienia rzeczy z modeliny, oraz to, że dałem jednej osobie, 2 wiersze jej się spodobało ona, dała to pewnemu starszemu panu, potem no i niestety potem się popsuło, bo były wyzwiska ze strony jednej z pacjentek tzn. nazywanie mnie popi*rdolonym, bo ja samego siebie rzekomo nie szanowałem no i fakt zdarzyło mi się samego siebie zwyzywać (przez bardzo niską samoocenę - chyba wywołaną poprzednią sytuacją związaną z koleżanką z innego oddziału)potem jeszcze czepianie jej czemu ja przychodzę do palarni i bałem się z nią przebywać oraz jeszcze poza tym cóż był wybuch szału, jednej z pacjentek po społeczności ja schroniłem się w swojej w sali i miałem lęki, następnie osuwać się zacząłem.

zauważył, to jakiś inny pacjent, który mnie złapał mnie bym, nie upadł, następnie kazał się, położyć więc położyłem się i płakałem.

Poza tym jeszcze dalej no to cóż to nie wszystko potem na krótko przed wyjściem ze szpitala jestem wciągnięty w awanturę 2 pacjentek jedna ta od wyzwisk druga ta od tekstów i cóż dowiaduje się wiele rzeczy, o tamtej od wyzwisk jestem przyciskany coraz bardziej i w końcu postanawiam być neutralnymi załatwiam u lekarza tak, że mówię mu wszystko, on postanawia, że dla mojego dobra muszę wyjść ze szpitala, bo z jednej strony jest poprawa, z drugiej sensu, by tam mnie, trzymać brakowało i 26 marca wychodzę do domu. 

 

no i sorry ale czy ja miałem lekko? co do zajęć terapie zajęciową miałem przez 16 dni tylko raz a psychoterapie 3-4 razy

przy tym milczałem o tym co przeżyłem przed pobytem bo nie chciałem by mój ojciec miał przerąbane dlatego i ta

diagnoza ich jest do kitu bo jak można oprzeć diagnozę na tym że nie tylko milczeniu.. ale i kłamstwie pacjenta o amnezji?

sorry ja wtedy nie myślałem o sobie myślałem o całej rodzinie dlatego ich diagnoza nie jest prawidłowa no i według mnie

ja nie mam jednego problemu tylko kilka na raz problem nr.1 PTSD bo możecie przeczytać cały E-book macie tam

przedstawione całe moje życie problem nr.2 charakteropatia - czemu? miewam problemy padaczkowe więc to jest

raczej padaczkowa taka z zachowaną świadomością bo przed 2019 rokiem przyznaje czasem piłem i zrywał mi się film

ale nic więcej potem? 1 stycznia 2019 kończę z alko no i od wtedy jestem czysty no i wszystkich tu obecnych namawiam!

a nawet wystrzegam! unikajcie alkoholu! ten syf ro narkotyk taka prawda... ja przez to wszystko mam takie coś

'że nie mogę patrzeć na butelki z piwem problem nr.3 zaburzenia dysocjacyjne czyli? przy flashbackach miewam

różne rzeczy choćby utrata czucia oraz nie tylko.. czasem przy nadmiarze stresu.. czuję taką jakby blokadę w danej

części ciała.. nic nie mogę.. takie jakby zwiotczenie.. no i? bez niczego.. problem nr.4 parkinsonizm polekowy

problem nr.5 nietrzymanie moczu na tle psycho/neuroorganicznym wywołane wiecie czym? otóż im więcej

leków ktoś kto już miał mikrouszkodzenia ma stosowane tym więcej zmian w chemii mózgu które zaburzają

organikę układu nerwowego oraz jeszcze stres też przyczyna a jego miałem sporo dalej no to

problem nr.6 mnóstwo fobii oraz nerwica i problem nr. 7 nerki w których też są dosyć nie wyjaśnione zmiany

oraz problemy z hemoroidami więc szczerze? sorry ale np. w wypadku Covida ja i tak mam słaby organizm

dodatkowo te traumy powodują nie agresję do lekarzy czy pielęgniarzy czy innego personelu ale lęk

przed nimi tak samo wymiar prawa ja boję się policji jestem przelękniony boję się dużej liczby osób

nikomu nie ufam nie mam nawet kogoś kto byłby moim autorytetem bo wszystkich się bardziej boję

niżeli komukolwiek ufam nie mam myśli rezygnacyjnych powód taki że żyję bo mam dla kogo

nie mogę zostawić mojej mamy muszę jej pomagać muszę wyjść na prostą oraz muszę zaczął pracę

jedyny problem że nie wiem jak bo nie mam siły ale chcę bardzo chcę wesprzeć rodziców finansowo

nie chcę niczego innego bo pieniądze są najważniejsze bo mając pracę mógłbym zrobić tak że mama

nie wydawała by ze swojego portfela na nawet swoje leki tylko ona by miała ode mnie kasę

no i mam możliwość.. problem tylko że jestem wszystkim tym przytłoczony.. bo sami widzicie tego jest ile jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×