Skocz do zawartości
Nerwica.com

tanatofobia i lęk przed covidem


Michu95

Rekomendowane odpowiedzi

dobra powiem wam mam wadę nerek nie pamiętam już jaką coś związanego z przerostem lub zrośnięciem..

jednakże myśląc o Covidzie mam lęki wiem że z różnych powodów.. mi on zagraża.. mianowicie choroby neurologiczne.. mikrouszkodzenia w CUN które mam.. uzależnienie od nikotyny z którego nie potrafię wyjść i nie wyjdę..

czemu? zbyt wielka ilość czynników wywołująca że bez papierosa.. dostaje nerwów..

zresztą nie tylko.. od zawsze miałem osłabiony układ odpornościowy.. można by wyliczać..

tutaj na forum.. wiem że jest mnóstwo.. serio mnóstwo takich przypadków osób.. które powinny uważać.. 

bo serio.. widziałem filmik w którym osoba gadała jak to wygląda.. przeraziłem się.. dostałem lęków.. od wtedy się panicznie boję..

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Michu95 napisał:

widziałem filmik w którym osoba gadała jak to wygląda.. przeraziłem się.. dostałem lęków.. od wtedy się panicznie boję..

ale po co oglądasz takie filmiki? po co samemu siebie katować i się nakręcać? 

Skupiasz się na tych najgorszych ewentualnych komplikacjach, ale na każdą osobę z ciężkim przebiegiem choroby przypada kilkadziesiąt jak nie kilkaset osób o lekkim lub bezobjawowym przebiegu i to nawet u osób starszych.

Przykład z dzisiaj (w sumie to już wczoraj): 93-letnia kobieta z dodatnim wynikiem - przebieg totalnie bezobjawowy. A nie, jednego dnia zagorączkowała i na tym koniec - true story, bo sama rozmawiałam dzisiaj z jej córką, a raczej w rozmowie z instytucją, która ogarnia ten cały bajzel (a przynajmniej się stara 🙄), raczej córka tej pani by nie kłamała, bo po co?! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.10.2020 o 12:24, Heledore napisał:

Same here. To nie strach przed zniknięciem, tylko strach przed bólem.

Przed bólem i przed niepełnosprawnością, byciem słabym i zależnością od innych, poleganiem na ich opiece. W sensie ja mam niejako śmiertelną diagnozę ale rozłożoną w czasie (będę się męczyć 10 lat) ale i tak mam myśli samobójcze. To się nie wyklucza

(tak się wcięłam w temat)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.10.2020 o 02:14, acherontia styx napisał:

ale po co oglądasz takie filmiki? po co samemu siebie katować i się nakręcać? 

Skupiasz się na tych najgorszych ewentualnych komplikacjach, ale na każdą osobę z ciężkim przebiegiem choroby przypada kilkadziesiąt jak nie kilkaset osób o lekkim lub bezobjawowym przebiegu i to nawet u osób starszych.

Przykład z dzisiaj (w sumie to już wczoraj): 93-letnia kobieta z dodatnim wynikiem - przebieg totalnie bezobjawowy. A nie, jednego dnia zagorączkowała i na tym koniec - true story, bo sama rozmawiałam dzisiaj z jej córką, a raczej w rozmowie z instytucją, która ogarnia ten cały bajzel (a przynajmniej się stara 🙄), raczej córka tej pani by nie kłamała, bo po co?! 

po prostu z jednej strony boję się z drugiej im współczuje jestem zdołowany nie tylko tym.. ale i kobietami które będą musiały rodzić.. pomimo że ich poród może wykończyć bo tak ustanowili rządzący..  szkoda mi tych kobiet bardzo.. jestem przerażony..

tym co się dzieje w tym kraju.. na świecie.. i tym.. ilu ludzi.. musi cierpieć.. jakbym mógł.. wszystkich wyleczyć..

i tylko zostawić swoje problemy ze zdrowiem.. byłoby fajnie..  bo wolę ja cierpieć.. a żeby inni nie cierpieli.. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zniknięcia się raczej nie boję, zresztą nie wierzę w unicestwienie ze śmiercią. Samej śmierci w sobie też się chyba nie boję. Ale bólu, większego cierpienia boję się porządnie, niestety. "Nie potrafię radzić sobie z bólem". Mogę wpadać w szaleństwo, ekscytację, fale pobudzenia, płacz, derealizację może, aby nie doznawać nieprzyjemnych odczuć.

 

Nie chciałbym kogokolwiek zakazić koronawirusem. Noszenie maseczek poza domem jakoś znosiłem. Na szczęście bardzo mało wychodziłem na zewnątrz. Niestety, moja mama w poniedziałek otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie. Przedwczoraj i wczoraj sugerowałem jej karetkę, chociaż chyba aż tak źle nie przechodzi zakażenia. Nie mógłbym chyba nosić maseczki w domu... Problematyczne byłoby pójście do kuchni po napój czy jedzenie lub do toalety. "To dla mojej psychiki za dużo"? Mama mieszka ze mną w domu. Ona na parterze, ja na piętrze. Nie spotykamy się. Od niedzieli nosiła maseczkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, take napisał:

Nie chciałbym kogokolwiek zakazić koronawirusem. Noszenie maseczek poza domem jakoś znosiłem. Na szczęście bardzo mało wychodziłem na zewnątrz. Niestety, moja mama w poniedziałek otrzymała pozytywny wynik testu na koronawirusa. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie. Przedwczoraj i wczoraj sugerowałem jej karetkę, chociaż chyba aż tak źle nie przechodzi zakażenia. Nie mógłbym chyba nosić maseczki w domu... Problematyczne byłoby pójście do kuchni po napój czy jedzenie lub do toalety. "To dla mojej psychiki za dużo"? Mama mieszka ze mną w domu. Ona na parterze, ja na piętrze. Nie spotykamy się. Od niedzieli nosiła maseczkę.

Nie wzywaj karetki bez potrzeby do mamy, bo narazisz ją tylko na bezsensowne czekanie w karetce przed szpitalem (o ile w ogóle karetka przyjedzie, bo akurat nie będzie stała w kolejce pod szpitalem z innym pacjentem dodatnim). Wiem, że samopoczucie przy koronce potrafi być fatalne, ale dopóki nie występują duszności i nie ma problemów z oddychaniem, raczej odradzałabym karetkę. Przy niespadającej gorączce, innych uporczywych objawach niezagrażających życiu raczej kontakt z POZ/nocną i świąteczną pomocą lekarską. W wielu szpitalach sytuacja jest fatalna i zaczyna brakować miejsc. Ewentualnie można rozważyć izolatorium jak już - tam jest dostępny lekarz 24h, ale jeśli nie pogarsza się sytuacja dramatycznie i nie ma zagrożenia życia zdecydowanie lepiej pozostać w domu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.10.2020 o 12:24, Heledore napisał:

Same here. To nie strach przed zniknięciem, tylko strach przed bólem.

U mnie strach przed bólem (ale jeszcze bardziej przed bólem w nieskończoność, w ogniu piekielnym, w piekle na wieczność) jest silniejszy niż lęk przed anihilacją mnie, ale anihilacja odczuwającego "ja" też jest czymś BARDZO złym.

Ktoś mógłby pomyśleć, że lęk przed piekłem czy większym złem (chociażby doczesnym większym cierpieniem) całkowicie zdominował moje życie...

Edytowane przez take

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×