Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wizyty u psychologa i psychiatry


Angie89

Rekomendowane odpowiedzi

Problem w tym, że sama nie wiem z czym do niej idę :D Po prostu psychiatra stwierdziła, że skoro moja matka pije to na pewno nie wszystko jest ze mną w porządku i dała skierowanie. Od terapii jest psychoterapeuta jak się domyślam, więc psycholog może mnie na taką terapię skierować czy jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DDA (dzieci alkoholikow) czesto maja problemy z utrzymywaniem normalnych zwiazkow z innymi ludzmi, problemy z wyrazaniem emocji. Domyslam sie, ze psychiatra mial na mysli to, ze zycie w srodowisku "toksycznym", w ktorym wzorcem byla dla Ciebie pijaca matka, wbudowala w Tobie pewne mechanizmy, ktore nie dzialaja na Twoja korzysc i warto to zmienic. To co wymienilem, to tylko przyklady (akurat swoje). Oczywiscie mozliwe, ze tak nie jest, ale watpie w to. Na Twoja chorobe ma wplyw wiele czynnikow, a srodowisko i wlasne schematy myslenia sa jednym z nich. Niech dzialaja na Twoja korzysc, zamiast prowadzi dalej w dol.

 

Tak, generalnie psychoterapeuta jest od terapii, ale psycholog tez moze taka prowadzic. Skierowanie do psychoterapeuty moze wypisac tylko lekarz, zatem nie, psycholog nie skieruje Cie do terapeuty (mozesz ewentualnie poprosic o to psychiatre).

 

Wizyta u psychologa to tez mozliwosc na rozwoj osobisty. Wyrobienie w sobie cech, ktore pragniesz miec (wieksza pewnosc siebie, samoocena), walka ze swoimi slabosciami (jakies nalogi), wyrobienie dobrych nawykow (np. masz problem z regularnym robieniem X, to mozesz podpytac psychologa jak to zrobic, ze swojej strony polecic moge kalendarz).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja wizyta u psychiatry trwała 40 minut. Wypytywała mnie o różne rzeczy i bardzo dużo pisała, nie mam pojęcia, co. Było wiele momentów ciszy, bo pisała.

 

U psychologa na pierwszej wizycie byłem około 30 minut. Na tej wizycie psycholog spytała się mnie, z czym do niej przychodzę. Zbyt dużo by było mówienia, bym od razu powiedział wszystkie sprawy, więc na początek wymieniłem te, które uznałem za najistotniejsze. Potem psycholog przeprowadził ogólny wywiad.

Na początek chyba zazwyczaj psycholog pyta, z czym się do niego przechodzi, dalsze postępowanie, jak będzie wyglądać wizyta/jak będą wyglądać wizyty może być zależne od problemu/problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi. Jestem po tej wizycie u psychologa. Było w porządku, nawet nie wiem kiedy minęło 40 minut. Powiedziała, że ta i kolejna wizyta są jakby ogólne, na zapoznanie, natomiast na tej kolejnej zdecydujemy czy zaczynamy terapię. Dodała, iż "widzi kilka wątków terapeutycznych", zatem pewnie rozpoczniemy. Cieszę się, iż się zdecydowałam coś ze sobą zrobić. Widzę już po pierwszej wizycie, że wynoszę z domu dziwne zachowania do relacji z innymi ludźmi. Chyba potrzebuję tej terapii, ale zobaczymy co powie w marcu, na kolejnej wizycie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej ludki, potrzebuję waszej pomocy.

No więc mam tę całą fobię społeczną, zwłaszcza w nowych miejscach, przy nowych ludziach, w sytuacjach niespodziewanych, kiedy robię coś po raz pierwszy, i kiedy nie mam mam z góry zaplanowanego całego przebiegu wyjścia i wymyślonej w głowie gadki.

Oprócz tego mam chyba depresję/dystymię. Nie czerpię z niczego radości, nic mi się nie chce i z trudem podejmuję się czegokolwiek. Łapię doły, dokucza mi samotność, niska samoocena i ogólnie nie potrafię się odnaleźć w życiu.

 

Chcę wreszcie coś z tym zrobić i nauczyć się żyć w miarę normalnie. Chcę czerpać radość z życia i przestać się wszystkiego bać. No ale nie wiem jak zacząć. Chcę się zgłosić po pomoc do jakiegoś specjalisty, ale nie wiem do jakiego. Powiedźcie mi do kogo powinienem się najpierw zgłosić? Do psychologa, psychiatry, a może psychoterapeuty? W sumie nie za bardzo znam się na tym temacie, ogólnie niewiele wiem o zyciu, więc pytam was. Potrzebne jest jakieś skierowanie? Jeśli tak to skąd je wezmę? Interesuje mnie raczej darmowa pomoc na NFZ, bo fundusze nie pozwalają mi na leczenie prywatne.

I jeszcze prośba do tych, którzy korzystali już z takiej pomocy. Powiedzcie mi jak to wygląda? Jaki jest przebieg takich wizyt i ogólnie podajcie mi jak najwięcej informacji związanych z tych wszystkim. Jestem strasznie nieogarnięty i każda pomoc i rada będzie mile widziana

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście traktuję mojego psychiatrę i psychologa jako osoby przyjazne, w sumie traktuję psycholoszkę jako taką starszą znajomą (nie, nie zakochuję się), ale i tak nie są mi do niczego więcej potrzebni tzn. tak jak robią to normalni ludzie.

Wiem, rozumiem więcej niż najlepsza publikacja z oxfordu opisująca moją chorobę, więc w sumie jeżdżę tam dla atrakcji, recepty na leki i nawiązania lekkiego kontaktu emocjonalnego. Bardziej takie zabicie czasu. Osobiście lubię bardzo tam przebywać chociaż leczę się w poradni w szpitalu w której kiedyś trafiłem na oddział zamknięty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam swoją pierwszą wizytę u psychologa. Trwała ona około godziny (w granicach 50 minut). Było bardzo przyjemnie, inaczej niż sobie to na początku wyobrażałam. Wydawało mi się, że po prostu będę musiała sama mówić wszystko, a nie wiedziałam tak naprawdę CO. Było jednak inaczej bo pani psycholog okazała się bardzo przyjemną, komunikatywną osobą, która okazała mi dużo zainteresowania i spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja swoje wizyty u psychologa wspominam bardzo dobrze. Być może dlatego, że trafiłam na osobę doświadczoną, która potrafiła ze mną rozmawiać na wszystkie tematy, a nie zadawała pytania, jakby przeprowadzała wywiad. To były waśnie raczej rozmowy. Nie liczyłam ile czasu trwała każda z nich, ale czas leciał tak szybko jakbym tam była z 15 minut, a było zdecydowanie dłużej. Zdecydowałam się na wizytę u kobiety, bo jakoś tak łatwiej było mi się do niej przekonać i na szczęście to był strzał w 10! Nadal gdy mam jakiś problem, wiem, ze mogę się umówić i liczyć na mądre słowa, na które ja sama pewnie bym nie wpadła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ciągle tego samego psychiatrę od kilku lat, ale nasza relacja jest słaba. Pani doktor przeważnie się spóźnia, a zdarzało się, że musiałem nieraz czekać 30 minut, a nawet godzinę, aż przyjdzie do gabinetu. Zawsze mnie to wkurwia. Czuję się traktowany jak śmieć. Pani psychiatra sprawia wrażenie miłej i empatycznej, jednak nie lubię jej zatroskanych min oraz gdy się do mnie uśmiecha. Jej uśmiech odbieram jako uśmiech pełen współczucia. Mam wtedy ochotę bronić się fizycznie. Nie lubię gdy ktoś się nade mną lituje. Czuję się wtedy słaby. Jej uśmiech strasznie mnie denerwuje. Jednak czuję, że to dobra osoba. Czuję, że ona chce dobrze. Nie robi problemu z lekami, nie drąży zbytnio. Jest szybko i konkretnie. Czasami jak zada jakieś prywatne pytanie, to jestem na nią zdenerwowany. Nie powinna pytać mnie o moje prywatne sprawy. To są moje prywatne sprawy i nie mam zamiaru opowiadać jej o tym co dzieje się w moim życiu. Gdy mnie zapyta o coś takiego, to wtedy mam ochotę opuścić gabinet. Nasza relacja nie opiera się na całkowitym zaufaniu. Po tym jakie leki mi wypisywała, to nigdy jej nie ufałem. Tak jakby chciała mnie okaleczyć na całe życie. Gdybym łykał wszystko co mi przypisała, bez namysłu i w taki sposób jak ona chce, to aż ciarki po mnie przechodzą. Nieraz chciała mnie wziąć podstępem, ale nie jestem, aż taki głupi i się nie dałem. Kilka informacji przed nią utaiłem, nieraz też skłamałem. Myślałem nad zmianą lekarza, ale nie chce mi się od początku wszystkiego opowiadać. To jest mój pierwszy psychiatra, ciągle ten sam od lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za tydzień idę do swego psychiatry. Nie byłem tam rok czasu. Nie wiem jak to teraz rozegrać. Pani psychiatra może zacząć drążyć. Mogą pojawić się kłopotliwe pytania o pracę i życie prywatne. Co jej powiem? Mam powiedzieć, że nie pracuję, a moje życie prywatne nie istnieje? Pomyśli, że trafiła na kompletnego frajera, tyle lat gość się leczy, a ciągle jest w punkcie wyjścia. Mam znowu oglądać jej te grymasy współczucia na twarzy? Coś strasznego, aż mi niedobrze. Na pewno pojawi się też pytanie, czemu nie było mnie, aż rok czasu u jej w gabinecie i co robiłem w tym czasie. Mam jej powiedzieć, że szalałem i zadłużyłem się na grube tysiące złotych? Mam powiedzieć, że jej Paroksetyne chuj strzelił? Nie wiem jak to będzie. Muszę wymyślić jakąś spójną wersję, aby nie pokapała się, że to wszystko nie trzyma się kupy. Mam jeszcze trochę czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedz prawdę i nie przejmuj się współczującą miną. Jeśli nie umiesz mówić jej prawdy, zmień psychiatrę. Takie leczenie nie ma sensu.

Nie wiem co jej powiem, to zależy od dnia, od danej chwili. Ja nie przejmuje się współczującą miną, tylko mój mózg się przejmuje. Ja nie mam na to wpływu. Na razie nie zmieniam psychiatry, bo za dużo zachodu byłoby z tym wszystkim. Tutaj mają o mnie dużo informacji. Poza tym czekałem na wizytę 2 miesiące. Pani Psychiatra nabrudziła dając mi Paroksetynkę, której ja nigdy nie chciałem, to niech teraz posprząta. Paroksetyna narobiła na moje nazwisko długów na astronomiczne kwoty i kto to niby będzie teraz spłacał? Każdego dnia odsetki lecą na olbrzymie kwoty. Ja nie mam praktycznie w ogóle pieniędzy, nie nadaję się też w obecnym stanie do żadnej pracy, tym bardziej do dobrze płatnej. Moja mama ledwo dom utrzymuje. Nie mamy żadnego majątku czy posagu. Psychiatra powinien to teraz spłacać, odpowiedzialność moralna według mnie leży po jego stronie. Ja nie będę spłacał, mnie nie stać, nie mam z czego, jestem chory, najwyżej mnie posadzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wkuuporr, chyba rozumiem Twoje rozżalenie. Chodzi mi o to, że psychiatra powinna wiedzieć, co działo się z Tobą na paroksetynie, żeby bardziej uważać i unikać takich jazd w przyszłości. I Ty też powinieneś się bacznie obserwować na nowych lekach.

Wydaje mi się, że psychiatrzy słyszą codziennie mnóstwo historii o frajerach i nie oceniają ludzi pod kątem ten jest frajerem, a ten nie. Masz dużo wyobrażeń na temat tego, co psychiatra o Tobie pomyśli, niepotrzebnie się negatywnie nakręcasz.

Ja mam takie podejście, że psychiatrze mówię prawdę, oczywiście zależy ona też od mojego aktualnego nastroju i nastawienia. Nie wyobrażam sobie wymyślać kłamstw, to bez sensu i zmniejsza szansę na dobre leczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kleopatra, Ona nic nie wie. Ja ją kręcę jak się da. To dobra, sympatyczna, poczciwa kobieta, ale nie potrafi mnie przejrzeć. Paroksetyna pozbawiła mnie zdrowego rozsądku, i to już przy dawce 20 mg. Natomiast moja pani psychiatra chciała, abym brał to dalej, ale w dawce zwiększonej do 40 mg. Nie posłuchałem się jej. Czasami jej zalecenia, są jakieś z kosmosu wzięte. Tak jakby chciała mi zaszkodzić i to już nie pierwszy raz. Zresztą ona mi wypisuje leki na kilka miesięcy do przodu, aby się mnie tylko pozbyć i jej dupy nie zawracać wizytami co miesiąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro tak to widzisz, to jaki masz plan na wizytę? Chyba jedynie proszę mi przepisać to i to?

Wejdę do gabinetu i usiądę na foteliku. Pani psychiatra zajrzy do komputera i powie, że dawno mnie nie było. Z zaciekawieniem zapyta się dlaczego mnie nie było tyle czasu i co robiłem, czy pracuję. Ja odpowiem, że w ciągu pierwszej połowy 2017 roku 3-krotnie zmieniałem pracę, jednak z każdej po jakimś czasie uciekałem, a obecnie nie pracuję od około pół roku. Powiem, że wtedy ciągle łykałem Paroksetynę, ale w dawce 20 mg ponieważ uznałem, że jeszcze większa dawka źle na mnie wpłynie. Powiem, że nie wiem jak do tego doszło, ale narobiłem sobie olbrzymich długów i popadłem w różne uzależnienia. Powiem, że Paroksetyna dawała mi wielką pewność siebie, zmniejszała lęk przed odrzuceniem, zmniejszała niektóre objawy somatyczne, dodawała wiele energii oraz sprawiała, że mogłem wchodzić w sytuacje, pomimo, iż się ich bałem. Jednak nie likwidowała w ogóle lęku z powodu nienawiści oraz nie poradziła sobie z rozszczepieniem w moim umyśle. Powiem, że spłaszczała maksymalnie emocje, przez co, nic nie sprawiało mi odpowiedniej przyjemności. Czułem ogromny niedosyt z każdej czynności, która sprawiała mi przyjemność w przeszłości. Słuchanie muzyki, oglądanie filmu czy spotkania ze znajomymi stały się zbędne i nudne. Powodowała problemy z pamięcią, niczego nie mogłem się nauczyć. Moja wena całkowicie wyparowała, nie mogłem nic ciekawego wyrazić. Czułem się jak robot. Non-stop dokuczało mi chamskie uczucie sztucznego, mechanicznego, bezproduktywnego pobudzenia, które nakazywało mi zająć się czymkolwiek, można było przez to zwariować. Było to tak nieprzyjemne, szczególnie rano, że coś strasznego. Powiem, że przestałem myśleć o konsekwencjach, straciłem rozum, zadłużałem się na potęgę oraz podejmowałem niebezpieczne decyzje - 2 razy wylądowałem praktycznie na masce samochodu, to cud, że nic mi się nie stało. Miałem wahania nastroju pomimo maksymalnie spłaszczonych emocji. Powiem, że nie podobał mi się ten lek i w sierpniu go odstawiłem. Po odstawieniu leku, odstawiłem też inne używki i wpadłem chyba w depresję. Zerwałem wszystkie znajomości i drastycznie zmieniłem styl życia. Zaznaczę, że według mnie były to złe znajomości, bo przyciągam do siebie tylko psycholi. Powiem, że od około 6 miesięcy praktycznie w ogóle nie wychodzę z domu, bo nie chce mi się i nie mam po co. Ten czas głównie spędzam w swoim pokoju przed komputerem i nie robię kompletnie nic innego. Powiem, że wcześniej nie myślałem nawet o wizycie u psychiatry, kompletnie we wszystko zwątpiłem. Dopiero w grudniu coś zaczęło się zmieniać i postanowiłem zapisać się ponownie na wizytę. Z nowym rokiem mój stan zaczął się poprawiać i jest coraz lepiej, zacząłem coraz częściej wychodzić z domu. Powiem, że obecnie dokuczają mi różne objawy somatyczne i problem z koncentracją czyli uciekaniem uwagą do tych objawów, co je nakręca; lęk wśród ludzi oraz lęk przed podejmowaniem działania, pomimo, iż zawsze po podjęciu działania czuję się lepiej; bezsenność od nowego roku; wahania nastroju – raz mam energię, dobry humor i wiele pomysłów, a innym razem nic mi się nie chce, jestem smutny, mam pustkę w głowie i nie mam energii. Powiem, że te wahania nastroju zmieniają się czasem co kilka minut, kilka godzin, a nawet kilka dni, różnie z tym bywa. Powiem, że stan mojego umysłu jest rozszczepiony, nic tam nie trzyma się kupy, wszystko jest porozrywane i ciągle się zmienia. Poproszę o Alprazolam, bo on zawsze się przydaje. Nie powiem, że zdarzało mi się nadużywać Alprazolam, bo mi go już nigdy nie przypisze, a ja go potrzebuję. Nawet jeżeli chcę czasem się odprężyć w taki sposób to chyba mogę? Też mi od życia się coś należy. Na neuroleptykach niczego praktycznie nie mogę zażywać lub nic nie działa. Poproszę o Olanzapine, bo działa super na sen, likwiduje lęk z powodu nienawiści oraz spaja umysł. Poproszę o stabilizator nastroju, prawdopodobnie o Lamotrygine, bo te wahania to coś strasznego, a lekami antydepresyjnymi nie zamierzam już leczyć tego objawu. Powiem, że nie mam praktycznie pieniędzy, poproszę o wszelakie możliwe refundacje leków. Poczekam na jej decyzje, można ona zaproponuje jeszcze jakiś lek, bo coś na rozruszanie, by się przydało, może uderzymy w małe dawki Rysperydonu, nie wiem. Poproszę o skierowanie do psychologa, bo muszę chociaż porozmawiać, aby rozruszać struny głosowe i język. Tym razem postaram się mówić praktycznie całą prawdę. Tak to mniej więcej widzę. Wiem, że będzie inaczej, będę leciał na spontanie, a ona nie będzie nadążała uderzać palcami w klawiaturę, aby to wszystko zanotować. Zamierzam w telefonie zapisać najważniejsze sprawy i na miejscu będę je rozbudowywał.

 

Czego oczekujesz od tej psychiatry?

Pomocy. Nie przeszkadzania i wzięcia pod uwagę moich pomysłów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do antydepresantów, nie każdy działa tak jak paroksetyna, nie skreślaj ich od razu. Na objawy depresyjne lamo, risperidon czy olanza mogą nie wystarczyć, choć pomagają w innych kwestiach.

Zobaczę co powie lekarz. Sertralina i Paroksetyna to nie dla mnie leki. Z takim spłaszczeniem emocji jakie jest po tych lekach, to zarówno mój mózg, jak i ja, nie mamy po co żyć. Wtedy życie już nic nie ma nam do zaoferowania, tracimy te ochłapy, które wcześniej mieliśmy, pozostają jedynie chyba narkotyki. Jeżeli odpowiednią przyjemność przestają sprawiać takie proste czynności jak słuchanie muzyki, oglądanie filmu czy spotkanie ze znajomymi, które wcześniej lubiliśmy, to o czym my w ogóle mówimy. To jest życie ogłupionego, znudzonego robota, dla którego wszystko 'smakuje' tak samo czyli nijako.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam nadzieję, że ktoś odpowie. Mam 19 lat i czuję, że potrzebuje pomocy specjalisty ale za bardzo się boję by po nią sięgnąć. Nie wiem czy to nerwica lękowa czy coś innego. Od kilku lat nie daję sobie rady w życiu. Stresuję się dosłownie wszystkim nawet jak wiem, że nie ma czym. :( Nawet takie głupoty jak zapłacenie kasjerce w sklepie sprawiają, że dostaję dreszczy, mam nogi jak z waty i mam wrażenie, że zemdleję. Wydaję mi się, że jeśli nie udam się do psychologa to po prostu nie poradzę sobie w przyszłości. Dlatego chciałabym was zapytać - jak wyglądała wasza pierwsza wizyta u psychologa? Co mówiliście? Ja mam wrażenie, że nie dam rady wydusić z siebie żadnego słowa i prędzej się rozpłaczę i zrobię z siebie idiotę :zonk: niż cokolwiek powiem. Jak mam się udać po pomoc skoro boję się wykonywać najprostszych czynności?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam nadzieję, że ktoś odpowie. Mam 19 lat i czuję, że potrzebuje pomocy specjalisty ale za bardzo się boję by po nią sięgnąć. Nie wiem czy to nerwica lękowa czy coś innego. Od kilku lat nie daję sobie rady w życiu. Stresuję się dosłownie wszystkim nawet jak wiem, że nie ma czym. :( Nawet takie głupoty jak zapłacenie kasjerce w sklepie sprawiają, że dostaję dreszczy, mam nogi jak z waty i mam wrażenie, że zemdleję. Wydaję mi się, że jeśli nie udam się do psychologa to po prostu nie poradzę sobie w przyszłości. Dlatego chciałabym was zapytać - jak wyglądała wasza pierwsza wizyta u psychologa? Co mówiliście? Ja mam wrażenie, że nie dam rady wydusić z siebie żadnego słowa i prędzej się rozpłaczę i zrobię z siebie idiotę :zonk: niż cokolwiek powiem. Jak mam się udać po pomoc skoro boję się wykonywać najprostszych czynności?

 

Jako osobnik, który zna objawy, o których mówisz - posłuchaj starszego w tym wypadku :D - idź natychmiast do psychologa. Tylko nie takiego z NFZ-u, gdzie na wizytę będziesz czekała miesiące, ale takiego, który będzie mógł przyjąć Cię co tydzień. Wiem, że w tym wypadku mowa jest o kosztach, finansach, ale ja dzisiaj mając 25 lat jestem na tyle zdesperowany walką z nerwicą lękową, że nie widzę szansy normalnego funkcjonowania i wiem, że albo wygram, albo pierdolę to i rzucam się z okna. Dlaczego? Bo wszystkie lęki, które teraz Cię dotykają, to nic w porównaniu z tym, co będziesz przeżywała będąc starsza. A to ze względu na to, że nadejdzie czas na znalezienie pracy, wyprowadzenia się, czas podejmowania decyzji odnośnie związków, planów. To wszystko zwali się na Ciebie jak grom z jasnego nieba i niejednokrotnie będziesz czuła się fa-ta-lnie.

 

Dlatego nie bagatelizuj tego. Jeśli dzisiaj wiesz, że to Ci przeszkadza, to znak, że jesteś tego świadoma i musisz coś z tym zrobić.

A jeśli u psychologa, do którego sama przyjdziesz, rozpłaczesz się to (przy założeniu, że wybrałaś dobrze, więc poczytaj opinię na internecie plus znajdź kogoś, kto prowadzi np. jakiś gabinet) wierz mi - na pewno będzie potrafił odblokować Cię i wyjaśnisz to, co tak bardzo utrudnia Ci życie.

 

Nie bój się podejmować decyzji, które są dla Ciebie dobre. A miej wsparcie - czy tutaj, czy wśród znajomych, rodziny. To też pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedługo zbliża się moja kolejna wizyta u pani psychiatry, bodajże za tydzień. Nie mam zielonego pojęcia co jej powiedzieć i o co poprosić. Biorę obecnie jedynie Absenor 300 mg tab. o przedłużonym uwalnianiu, jedna tabletka wieczorem. No, ale wypadałoby coś do tego dodać, tylko co? Muszę ją jakoś naprowadzić. Potrzebuję czegoś na lękliwość, czegoś co rozbudzi we mnie dziarskość i przebojowość. Nie mogą to być absolutnie leki typu Paroksetyna czy Sertralina, które nawet w małych dawkach masakrycznie spłaszczają emocje. Nie jestem w stanie pogodzić się z takim spłaszczeniem, wtedy nie mam po co żyć. Potrzebuję czegoś konkretnego. Być może powrócimy do Solianu, ale do na prawdę minimalnych dawek. No albo malutkie dawki Rysperydonu. Do tego ten Absenor zostawiam, który obecnie biorę, może podwyższę dawkę do 600 mg/dz, ale zastanowię się jeszcze, jeżeli już to będzie to max, powyżej nie mam mowy. Absenor w małej dawce takiej jak teraz biorę czyli 300 mg/dz wyostrza kolory (są bardziej pastelowe i przyjemne), sprawia, że muzyka brzmi głębiej i piękniej oraz w pewnym stopniu uczłowieczył moje myśli, emocje, ogólnie mój proces wewnętrzny. Teraz dalej mam bardzo częste wahania nastroju, ale łatwiej mi się z nich wygrzebać, już nie są takie, że się w nich topię, a przede wszystkim nie zostały spłaszczone emocje jak po SSRI, a nawet są bardziej wyraziste niż na trzeźwo. Wcześniej myślałem, że to efekt placebo, ale odstawiłem lek na jakiś czas i się przejechałem, jednak nie. Być może poproszę też o Alprazolam do relaksowania się, chociaż spróbowałbym też jakiejś innej benzodiazepiny, może Lorazepam (próbowałem już Alprazolam, Eitzolam, Estazolam i Klonazepam). Ciągle mi chodzi po głowie ten Naltrekson, ale nie mam tyle kasy, aby go wykupić, nawet jeżeli otrzymam receptę. Nie wiem co zrobić z tym Naltreksonem, jak ugryźć ten temat i ewentualnie pogodzić to z resztą leków, które wymieniłem powyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×