Skocz do zawartości
Nerwica.com

Motywacja, a przekraczanie granic


Illi

Rekomendowane odpowiedzi

Wiadomo, że każdy człowiek potrzebuje motywacji. Część bodźców jest pozytywna, część negatywna. Pytanie brzmi kiedy przekraczamy granicę i przestajemy motywować, a zaczynamy wywierać strach na innych. Czy karanie dziecka za złe oceny to dobry sposób na motywację, czy wystarczy tylko nagradzanie za te dobre? Kiedy przysłowiowy kij, staje się większy od marchewki, aż w końcu nie ma kija i marchewki tylko sam bat? 
Spotkałam się z sytuacjami, gdy osoby zastraszały, wyzywały a nawet biły w celu "większej motywacji". Wiadomo, że to już jest poza granicami, jednak na to też było przyzwolenie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Illi napisał:

a zaczynamy wywierać strach na innych.

W moim przypadku do robienia czegoś co lubię nigdy nie potrzebowałem żadnej motywacji innych. Do innych rzeczy - motywacja = zastraszenie, tak w moim przypadku zawsze musiało/musi być, by mnie do innych rzeczy zmotywować, bo inaczej po prostu nie działa.

Pozytywną motywacją zewnętrzną nigdy nie byłem zainteresowany i nie wiem, jak by taka motywacja miała wyglądać, by na mnie zadziałała.

Edytowane przez mark123

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem brak nagrody to już trochę kara. Nie dostać prezentu na gwiazdkę to raczej by była kara dla dziecka. Już widzę tę wrogość w stosunku do św. Mikołaja. Słyszałem że lepszą motywacją jest nagroda. Myślę, że to prawda. Jak myślę o pracy przez pryzmat śmierci z głodu i bezdomności to raczej wpadam w panikę, beznadzieję i złość że życie może sprowadzać się to walki o przetrwanie. Kiedy jednak pomyślę o pozytywach pracy: tożsamości i roli w społeczeństwie, przydatności, zarobionych pieniądzach, poczuciu że ktoś mi organizuje czas i mogę odetchnąć od towarzyszącej mi ciągle samoistności, o tym że praca może być czymś ciekawym, daje spełnienie itd.

 

Wtedy jednak pozytywna motywacja jest lepsza, nie działa tak destruktywnie na mnie. Prędzej zbudujemy dom na skale pozytywnych uczuć niż na piasku negatywnych. To jak ze strachem i szacunkiem. Rodzic może budzić strach, może też szacunek.

 

Na szczęście niektórzy ludzie są na tyle rozumni, że wiedzą że czasem coś zwyczajnie "trzeba" i nie ma obowiązku ich zmuszać. 

 

Na motywacje może pomóc też zrozumienie sytuacji. Gdy widzi się sens w tym co się robi łatwiej się zmotywować. Gdy byłem zmuszany do edukacji nie widząc pożytku ani przyjemności z przedmiotów moja motywacja była słaba, niedojrzała. Coś jak mentalność niewolnika. Niby pracuje ale gdyby zwolnić kajdany zaraz by czmychnął i tyle by się go widziało. 

 

Najlepsza motywacja to budowana na dojrzałości i zrozumieniu. Tresura to tani zamiennik. Co jednak z tego jak nawet nasze ciało poddaje nas tresurze. Zjedz, to przestanie cię boleć żołądek. Podrap się to przestanie swędzieć. Połóż się to odpoczniesz. Serio. Nasze ciało nas tresuje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.07.2020 o 15:04, Illi napisał:


Spotkałam się z sytuacjami, gdy osoby zastraszały, wyzywały a nawet biły w celu "większej motywacji".

To chyba jakas patologia.

I nie jestem pewna, czy kazdy czlowiek potrzebuje motywacji z zewnątrz. Motywację najlepiej kiedy zapewniamy sobie sami, wiemy co chcemy osiągnac i dązymy do tego.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Luna* napisał:

To chyba jakas patologia.

Jest to patologia. Na  którą ludzie pozwalają, co gorsza dorośli. Pomijam już szkoły, które są nastawione na najlepsze wyniki uczniów.. polecam film Athlete A, dokument pokazujący między innymi problem motywacji. I niestety na niższych szczeblach jest często podobnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Lilith napisał:

A co wyznacza granicę i skąd wiadomo, że już została przekroczona?

chyba nasze samopoczucie. Kiedy zaczynam czuć strach przed tym że coś źle zrobię, kiedy boję się powiedzieć że coś nie wyszło, w momencie kiedy pomimo sukcesu ujmuję mu rangę i stwierdzam że i tak mogło być lepiej- to chyba ten moment kiedy granica motywacji została przekroczona.

Staram się motywować dzieciaki, pokazywać im że najważniejsze jest ich zrozumienie, że nie zawsze ocena ze sprawdzianu jest ważna, tylko ich samoocena, ich poczucie własnej wartości. Ja na to patrzę z boku, kiedy widzę że ktoś nie robi postępów szukam raczej winy w sobie, a nie w dzieciach. Nie krzyczę, nie demotywuję- chociaż czasami potrzebny jest bodziec który popchnie je do porzdu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lilith napisał:

Jaki na przykład?

Postawienie granicy. Wytłumaczenie, że nic na siłę. Jeśli czegoś nie chcesz, nie musisz tutaj być, nie musimy pracować razem. Pokazanie, że oboje jesteśmy dla siebie, ja coś wnoszę, ale ktoś też musi coś wnieść. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Lilith napisał:

No właśnie o tym pomyślałam. W jaki sposób postawić takiemu dziecku granice. Niby z młodszymi powinno być lżej, a jest na odwrót.

Zdecydowanie na odwrót. Jedyne co wchodzi w grę to znaleźć wspólny język z takim dzieckiem. Niektóre potrzebują zainteresowania swoją osobą, inne traktowania ich jak "dorosłe", czyli szukamy jakiegoś optymalnego wyjścia. Chyba najgorzej jest tak 5/7 klasa. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×