Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bezsens i bezcelowość egzystencji


DOMINIKKKK

Rekomendowane odpowiedzi

23 godziny temu, DOMINIKKKK napisał:

Czołem.

Też tak macie, że wszystko jest dla was bezsensu i żyjecie jak po nic? 

Jakbyście tylko czekali na śmierć swoich najbliższych, a wszystko czemu się przyglądacie jest jak zza szyby? 

Teraz już nie.

Ale był czas, ze czułam się podobnie. Wtedy najbardziej wkurzało mnie, kiedy ktoś próbował mi mowic, ze sama musze nadac swojemu zyciu sens. Najchętniej bym go udusiła w takich razach ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, łatwo na pewno nie jest, ale warto walczyc o siebie. 

Mogę napisac pokrótce, co mnie pomogło, ale trzeba pamiętać, ze każdy człowiek jest w trochę innym punkcie, i to co mnie pomaga, niekoniecznie dokładnie w taki sam sposób pomoze innej osobie. Własciwie to nawet nie ma sensu wchodzić w szczególy; poza ogolnym zarysem - typu praca nad sobą, medytacja, literatura, i słuchanie ludzi, którzy taka drogę przeszli.

 

Żeby Ci cos wskazać dokładniej, musialbys napisac cos więcej o sobie, i swojej sytuacji. 

 

Najwazniejsza kwestia chyba to prawdziwe poznanie i polubienie siebie, zadbanie o swoje potrzeby.

Okreslenie, czegos potrzebujesz i czego być chciał w zyciu.

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Lilith napisał:

Kiedyś zapytałam o to na terapii. Usłyszałam, że zdrowy człowiek tworzy iluzję życia, która pozwala Mu nie zastanawiać się nad sensem życia. Dzięki temu funkcjonuje, jest szczęśliwy. Natomiast zaburzenia tą iluzję naruszają. Zaczynamy widzieć to, że rodzimy się po to, żeby umrzeć. Zadajemy sobie wówczas pytanie jaki to ma sens? W takim wypadku warto pracować nad tym, co jest tu i teraz, żeby to życie mimo wszystko przeżyć jak najlepiej.

 

Czyli każdy jakby śni a zaburzenia jakby budzą nas z tego fajnego snu i wpędzają w gorszy. Czyli ci zaburzenii w jakoś bardziej racjonalny sposób patrza na swiat mimo ze chorują? W sumie to zaburzenia też w jakiś sposób zakrzywiają spojrzenie na świat. Więc wszysy śnimy. Wszak świat jest niebezpiecznym miejscem, znajomi moga sie od ciebie odwrócić, szef zwolnić, partner zdradzić, możesz zachorować, mogą cie okraśc oszukać obmuwić i zamanipulować a na końcu czeka cie niechybnie śmierć. I to jest prawdziwe życie. A nie jakis archetypowy kopciuszek. Przynajmniej dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.06.2020 o 11:46, Lilith napisał:

Usłyszałam, że zdrowy człowiek tworzy iluzję życia, która pozwala Mu nie zastanawiać się nad sensem życia. 

 Nie bardzo zgadzam sie z tą iluzją, raczej wydaje mi sie, ze normalnie ludzie nie tworza iluzji (zycia czy czegokolwiek), tylko wlasnie kontaktuja sie z rzeczywistoscia, planują itd. Chyba ze chodzi ci o to, ze nie rozkminiają bez konca sensu swego istnienia, to wtedy ok.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca zgadzam się z tą wizją, że zdrowe osoby tworzą sobie iluzję i na niej budują szczęście. Wydaje mi się, że istnieje taki mechanizm obronny, wyparcia, zaprzeczenia, udawania że nie ma problemów - zdrowe osoby potrafią w tym tkwić długo a osoby zaburzone szybko z tego wypadają. Ale taka iluzja nikogo nie uszczęśliwia.

Myślę natomiast, że można być szczęśliwym w pełni doświadczając i pojmując sens życia, sens istnienia i umierania - a to chyba o to chodzi. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Aurora88 napisał:

Myślę natomiast, że można być szczęśliwym w pełni doświadczając i pojmując sens życia, sens istnienia i umierania - a to chyba o to chodzi. 

 

Widze to podobnie. Dopiero kiedy zaakceptujemy to, ze zycie, tak jak wszystko, ma swoj poczatek i koniec, czyli smierc jest nieunikniona, mozemy w pelni cieszyc sie tym, co tu i teraz. Celebrowac kazdy dzien czy delektowac sie przyjemnosciami, majac jednoczesnie swiadomosc, ze kiedys nastąpi to "pyk"..

No i jest jeszcze tez kwestia wdzięcznosci za to, co juz sie przezyło. Mozna powiedziec na łozu smierci - mialem fajne zycie, albo odwrotnie, załowac zmarnowanych szans..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram tezy poprzedników. Choroba zaburza naturalny ład i z głowy niczym z przebitej szpilką komórki wylatują różne organelle. 

Między innymi śmiertelność. Wtedy trzeba przywrócić równowagę za pomocą tej czy innej terapii. Można też liczyć na samoczynną remisję, ale jednak lepiej wziąć sprawy w swoje ręce.

 

To że życiu możemy nadać samemu sens nie jest takie głupie. Wtedy jesteśmy trochę kowalami własnego losu. Pytanie, czy tylko wspomniany subiektywny sens wystarczy. Bo co to może być? Zbieranie znaczków, walka z piractwem komputerowym, podróże? Nie ma tego tak dużo i wszystko jest trochę przyziemne. Chyba że ktoś chce zostać świętym, ale nie każdy uznaje religie. A to nawet fajny sens.

 

Co ciekawe filozofia egzystencjalna jako główną tezę uznająca absurd ludzkiego życia wynika z zanegowania wartości chrześcijańskich. Trochę to rozumiem. Ktoś najpierw dostaje gotowy sens w religii, przywiązuje się do tych idei. Zaczyna utożsamiać sens z religią. Potem zabierz mu religię to sens również zniknie. Taki pies Pawłowa wyższego rzędu. Co nie oznacza, że sensu trzeba szukać w religii. Nie każdy wierzący zdaje się to rozumieć. Filozofia spokojnie może wystarczyć ateiście jako źródło sensu. Można też uznać że życie w obliczu bezsensowności jest pewnego rodzaju walką, a to już jakiś sens. :D Jakiś heroizm. Kiedyś zaskoczył mi egzystencjalizm i czułem się tak jak sobie tych ludzi wyobrażałem. Straszna udręka. Szybko wróciłem do medytacji. Sens jest potrzebny. Nie oszukujmy się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lilith napisał:

Mniej więcej chodziło mi o to samo. O automatyczność i zaburzenie tej automatyczności np. traumą.

No właśnie bo tak jakby rozumiem tę wizję i przyjmują ją ale nie do końca mi pasowało to, co uważała Twoja terapeutka. Trochę nie wiedziałam, jak to ująć. Niemniej ciekawe ma spostrzeżenia 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życie jest projekcja umysłu, wiec jest czysta iluzją. A my jestesmy jego niewolnikami. Prawdopodobnie jedyne co możemy powiedzieć to to że jest energia ale czym dokładnie jest energia tego pewnie też nie wiemy- oprócz oczywscie rozijania jej na atomy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, mark123 napisał:

Najpierw traciłem poczucie subiektywnego sensu życia okresowo. Pierwszy okres tej utraty był w wieku 14 lat, a bezsens taki "na stałe" nastąpił 9 lat temu

 

A dlaczego subiektywnego sensu zycia a nie poprostu sensu zycia? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens życia jest prosty i niezależny od chorób, jakie mamy. Brzmi mniej więcej tak: w życiu trzeba robić coś, co się lubi, żeby być szczęśliwym. A druga kwestia, to pomaganie innym (ludziom i zwierzętom). To też sprawia, że czujemy się szczęśliwi.

Założenia proste i niepodważalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi jest szczęśliwsza, gdy jest w centrum uwagi, lub gdy zadaje innym (najlepiej słabszym od siebie). ból i cierpienie, to działanie zgodne z ludzką naturą. Ludzie pragną krzywdzić, nie pomagać.

"pomagacze" to osoby tak nieszczęśliwe, że nie widzą szans na szczęście u siebie i postanowili próbować wywołać je u innych oraz osoby, które po prostu chcą być w centrum uwagi i czerpią szczęście, jeśli się w nim znajdą.

Pomaganie nie sprawia szczęścia, bo jest to działanie niezgodne z ludzką naturą, jedynie nagrody od innych za pomaganie mogą.

Edytowane przez mark123

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.06.2020 o 11:46, Lilith napisał:

Kiedyś zapytałam o to na terapii. Usłyszałam, że zdrowy człowiek tworzy iluzję życia, która pozwala Mu nie zastanawiać się nad sensem życia. Dzięki temu funkcjonuje, jest szczęśliwy. Natomiast zaburzenia tą iluzję naruszają. Zaczynamy widzieć to, że rodzimy się po to, żeby umrzeć. Zadajemy sobie wówczas pytanie jaki to ma sens? W takim wypadku warto pracować nad tym, co jest tu i teraz, żeby to życie mimo wszystko przeżyć jak najlepiej.

A ja się nie zgadzam z tym zupełnie 🤷‍♀️ mam świadomość ludzkiej śmiertelności i praca mi od 7 lat na co dzień przypomina o tym, że wszyscy wylądujemy w końcu w plastikowym worku (sorry, ale taka prawda), mimo to jakoś nawet w momencie największego dołka, nigdy nie zdarzyło mi się pomyśleć, że życie jest bezsensu, chociaż wszystkie inne rzeczy takie mogły być na ten moment. 

Ale z ciekawości na jakiejś luźniejszej sesji pogadam o tym z terapeutką jak ona to widzi jako terapeuta, bo jestem ciekawa czy powie coś podobnego, bo z tego co pamiętam Twoja terapeutka @Lilith też była psychodynamiczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.08.2020 o 02:54, mark123 napisał:

Pomaganie nie sprawia szczęścia, bo jest to działanie niezgodne z ludzką naturą, jedynie nagrody od innych za pomaganie mogą.

Serio? Nigdy nikomu nie pomogłes tak po prostu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×