Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem obrzydzona swoimi "pragnieniami"


Jesiennywieczór

Rekomendowane odpowiedzi

15 godzin temu, Jesiennywieczór napisał:

Jestem brzydkim i zepsutym człowiekiem, który sprawiałby partnerowi cierpienie i wstyd (żeby spotykać się z kobietą brzydką i dziwną, trzeba być przygotowanym na osądy społeczeństwa, przyjaciół i rodziny).

Czym się niby to zepsucie przejawia, tym że podobają Ci się starsi faceci?. A uroda to rzecz względna,  kiedyś znajomy z pracy opowiadał mi jaką to ma piękną żonę, a jak ją zobaczyłem to oniemiałem z wrażenia, bo nawet do przeciętności jej było daleko, no ale jemu się podobała.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesiennywieczór

 

Najpierw wydawało Ci się, że jesteś aseksualna, teraz fantazjujesz na całego, tylko na temat starszych panów. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Jak dla mnie oznacza to, że po prostu szukasz jeszcze swojej seksualności. Skoro wydawało Ci się, że jesteś aseksualna, to widocznie byłaś pod tym względem trochę przyblokowana. Być może Twoi rówieśnicy, póki co, nie mają dla Ciebie wystarczająco silnych męskich cech, a musiałaś znaleźć jakieś wyraziste wzorce męskości, żeby się przebić przez swoją blokadę. Może popkultura młodych ludzi również nie obfituje we wzorce męskości, w dodatku mam wrażenie, że istnieje jakaś moda na aseksualność.

Kiedy miałam 20 lat odczuwałam silny pociąg do mężczyzny w wieku 40 lat. Też się wychowywałam bez ojca, więc może coś w tym jest.

Ale potem się zakochałam w kimś w odpowiednim dla mnie wieku.

Ważne, żebyś z powodu swoich poszukiwań odpowiednika ojca nie wdała się w jakieś relacje ze starymi dziadkami, bo z pewnością wielu chętnie by wykorzystało Twój pociąg seksualny.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, carlosbueno napisał:

Czym się niby to zepsucie przejawia, tym że podobają Ci się starsi faceci?. A uroda to rzecz względna,  kiedyś znajomy z pracy opowiadał mi jaką to ma piękną żonę, a jak ją zobaczyłem to oniemiałem z wrażenia, bo nawet do przeciętności jej było daleko, no ale jemu się podobała.  

Nie, po prostu jestem strasznie fałszywą i zakłamaną osobą, która nigdy nie wiedziała jak stworzyć zdrową relację. Mam wrażenie, że niszczę osoby, z którymi nawiązałam jakąkolwiek więź. To chyba dziedziczne, ponieważ w mojej rodzinie nikt nie był, nie jest, ani nie będzie szczęśliwy. Znam tylko destrukcyjną formę "miłości". Przechodzenie z nienawiści do wielkiej miłości, obrażanie, przemoc fizyczna i psychiczna, wyrachowane uzależnianie od siebie drugiego człowieka. 

Te wszystkie zjawiska panowały w moim domu i szkole od kiedy pamiętam. Kiedyś myślałam, że jestem tym po prostu przesiąknięta, ale teraz...

Sądzę, że urodziłam się zła. 

 

Co do urody- wiem, że istnieją fetysze, które obejmują niepełnosprawności, chorobliwą otyłość czy nawet trądzik. Może istnieją jakieś wypaczenia, które tyczą się  czystej brzydoty? Ja na osobliwość z takimi upodobaniami nie trafiłam. Jeszcze xd 

Może Twój kolega był takowym? 

12 godzin temu, refren napisał:

Jesiennywieczór

 

Najpierw wydawało Ci się, że jesteś aseksualna, teraz fantazjujesz na całego, tylko na temat starszych panów. Jesteś jeszcze bardzo młoda. Jak dla mnie oznacza to, że po prostu szukasz jeszcze swojej seksualności. Skoro wydawało Ci się, że jesteś aseksualna, to widocznie byłaś pod tym względem trochę przyblokowana. Być może Twoi rówieśnicy, póki co, nie mają dla Ciebie wystarczająco silnych męskich cech, a musiałaś znaleźć jakieś wyraziste wzorce męskości, żeby się przebić przez swoją blokadę. Może popkultura młodych ludzi również nie obfituje we wzorce męskości, w dodatku mam wrażenie, że istnieje jakaś moda na aseksualność.

Kiedy miałam 20 lat odczuwałam silny pociąg do mężczyzny w wieku 40 lat. Też się wychowywałam bez ojca, więc może coś w tym jest.

Ale potem się zakochałam w kimś w odpowiednim dla mnie wieku.

Ważne, żebyś z powodu swoich poszukiwań odpowiednika ojca nie wdała się w jakieś relacje ze starymi dziadkami, bo z pewnością wielu chętnie by wykorzystało Twój pociąg seksualny.

 

Dziękuję za odpowiedź i gratuluję udanego związku! 

Nie tylko aseksualność jest modna. Duża część młodych ludzi określa samych siebie  jako "nonbinary". Przypisują sobie bezpłciowość, mimo tego, że mają określony genotyp i cechy płciowe należące do konkretnej (jednej z DWÓCH) płci. 

Nie wiem, może to próba wyłamania się z niewygodnych ram kulturowych, zacieranie różnic płciowych i poszukiwanie siebie.

Z drugiej strony wiele z tych osób posiada partnerów i mają udane życie seksualne i chętnie o nim mówią, co jest dla mnie nieco dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że od płciowości się odcinają.

Ale wracając do tematu swoistego "daddy issues"-wiem, że nie znajdę faceta, który obdarzyłby mnie bezwarunkową i ojcowską miłością. Wiara w coś takiego byłaby po prostu naiwna :D

Może mi przejdzie, z dnia na dzień jest coraz lepiej, ale nadal mam chęć piszczenia i palpitacje serca na widok pewnych osób. Śmiałam się z dziewczyn, które wydzierają na widok konkretnego osobnika płci męskiej, o ironio losu.

Teraz spotkało to mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląd to nie jest wszystko, nie jest najważniejszy w relacji. Chemia miedzy dwojgiem ludzi moze sie pojawic bez bycia piękną/pięknym. Druga sprawa -dla kazdego bycie pięknym oznacza cos innego, jest wiele kanonów piękna ktore mogą sie komuś nie podobać, ot gusta i guściki 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Jesiennywieczór napisał:

To chyba dziedziczne, ponieważ w mojej rodzinie nikt nie był, nie jest, ani nie będzie szczęśliwy. Znam tylko destrukcyjną formę "miłości". Przechodzenie z nienawiści do wielkiej miłości, obrażanie, przemoc fizyczna i psychiczna, wyrachowane uzależnianie od siebie drugiego człowieka. 

Te wszystkie zjawiska panowały w moim domu i szkole od kiedy pamiętam.

Geny i wychowanie aż tak nie determinują. Gdyby tak było ja powinienem mieć żonę, trojkę dzieci, willę i 2 samochody bo tak wygląda życie mojej rodziny, przynajmniej od strony matki gdzie są prawie sami ludzie sukcesu i ja ze swoim marnym żywotem wstydzę się pokazać, dlatego jej unikam jak mogę.   

 

11 godzin temu, Jesiennywieczór napisał:

Może Twój kolega był takowym?

Ale chyba tylko odnośnie swojej żony, bo inne kobiety krytykował za urodę czy raczej jej brak, choć wg mnie część była atrakcyjniejsza od jego żony. 

 

11 godzin temu, Jesiennywieczór napisał:

Może istnieją jakieś wypaczenia, które tyczą się  czystej brzydoty?

Nie wiem co to ta czysta brzydota, zresztą starszemu facetowi może wystarczyć to że jesteś młoda i masz klepsydryczną figurę.  Młodzi są bardziej wybredni ja przeglądając jakieś zdjęcia klasowe czy studiów przed 20 kilku lat widzę że dziś podoba mi się dużo z tych dziewczyn a dawniej w ogóle nie zwracałem na nie uwagi, czy wręcz uznawałem za mało atrakcyjne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, refren napisał:

 

 To było akurat 17 lat temu, więc niezbyt aktualne. ;)

 

 

A to przepraszam, ale mam nadzieję, że wspominasz tę znajomość dobrze i pozytywnie na Ciebie wpłynęła 

11 godzin temu, DDAnia napisał:

Wygląd to nie jest wszystko, nie jest najważniejszy w relacji. Chemia miedzy dwojgiem ludzi moze sie pojawic bez bycia piękną/pięknym. Druga sprawa -dla kazdego bycie pięknym oznacza cos innego, jest wiele kanonów piękna ktore mogą sie komuś nie podobać, ot gusta i guściki 😉

Tylko, że ja nawet nie mogę nadrobić fizyczności charyzmą i osobowością. Kurczę, muszę zacząć brać SSRI, żeby powrócić do aseksualności, haha. 

A tak na serio, to znalezienie partnera z tak dziwacznym gustem byłoby dla mnie ciężkie. Może jakiś zagorzały fan trupizmu i brzydoty, w dodatku niemalże ślepy, rozważyłby związek ze mną? Kto wie :D 

8 godzin temu, carlosbueno napisał:

Geny i wychowanie aż tak nie determinują. Gdyby tak było ja powinienem mieć żonę, trojkę dzieci, willę i 2 samochody bo tak wygląda życie mojej rodziny, przynajmniej od strony matki gdzie są prawie sami ludzie sukcesu i ja ze swoim marnym żywotem wstydzę się pokazać, dlatego jej unikam jak mogę. 

Już widzę, gdzie to wszystko zmierza. Z dnia na dzień,  z godziny na godzinę moje życie staję się gorsze. Po prostu. Odechciewa mi się zdalnej nauki.

Nie wiem co zrobić z dziewczyną, która niedawno się do mnie przyczepiła i mimo moich sugestii- nie chce odejść.

Moja matka mnie nienawidzi, więc rozumiem u Ciebie chęć unikania rodzicielki.

Nie mogę, mimo 18 lat na karku, się usamodzielnić.

I robię z siebie męczennice, co pewnie widać.

 

Edytowane przez Jesiennywieczór
Błąd językowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jesiennywieczór napisał:

Moja matka mnie nienawidzi, więc rozumiem u Ciebie chęć unikania rodzicielki.

Nie chodziło mi o moją matkę bo z nią mieszkam, tylko o jej rodzeństwo a zwłaszcza kuzynów i kuzynki, którzy w większości osiągnęli duże sukcesy na polu rodzinno- zawodowym. 

 

2 godziny temu, Jesiennywieczór napisał:

Nie wiem co zrobić z dziewczyną, która niedawno się do mnie przyczepiła i mimo moich sugestii- nie chce odejść

To jakaś zakochana lesbijka czy kto?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.04.2020 o 04:05, carlosbueno napisał:

 

 

To jakaś zakochana lesbijka czy kto?

Jest raczej zbłąkana, a moje towarzystwo pewnie nieźle poprawia jej samoocenę. Ponoć kobiety bardzo cenią sobie obecność brzydszej, głupszej i gorzej usytuowanej koleżanki. No i na moim tle wypada korzystniej, przez tzw.:"Efekt brzydkiej przyjaciółki". Kontrast działa cuda.

Dlatego chcę, żeby odeszła.

Nie chcę być dodatkiem i dobrym tłem. 

Jeżeli tak działa przyjaźń między samicami, to ja podziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jesiennywieczór napisał:

Jest raczej zbłąkana, a moje towarzystwo pewnie nieźle poprawia jej samoocenę. Ponoć kobiety bardzo cenią sobie obecność brzydszej, głupszej i gorzej usytuowanej koleżanki. No i na moim tle wypada korzystniej, przez tzw.:"Efekt brzydkiej przyjaciółki". Kontrast działa cuda.

Dlatego chcę, żeby odeszła.

Nie chcę być dodatkiem i dobrym tłem. 

Jeżeli tak działa przyjaźń między samicami, to ja podziękuję.

Dziwna teoria. Idąc tym tokiem myślenia wiele osób chciałoby się ze mną przyjaźnić tylko dlatego że mogliby się dobrze przy mnie poczuć bo jestem nieudacznikiem życiowym do kwadratu. A ja myślałem że jest odwrotnie że ludzie chcą się przyjaźnić z pięknymi i zaradnymi żeby ściągnąć na siebie ich blask. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Psychoanalepsja_SS napisał:

Co sprawia, że ją odrzucasz?

Irytuję mnie to, że nie mam z nią żadnych tematów. Kiedy zaczynam, w trakcie dialogu, schodzić na tematy ważne dla mnie, to ona skutecznie kieruję rozmową i zaczyna trajkotać znowu o sobie. I tak cały czas. 

Z tego co pamiętam, nigdy nie wysłuchała tego co mam do powiedzenia dłużej niż 2 minuty. No chyba, że potwierdzałam jej rację albo ją komplementowałam. Wtedy była zadowolona z faktu, że potrafię się wysłowić :D

No i po każdym naszym spotkaniu czuję się jak skończone ścierwo. Chcę zerwać z nią kontakt, ale ona po kilku miesiącach "ciszy" się odzywa i wręcz wymusza na mnie wspólny spacer czy wyjście. Nie raz, nie dwa wystawiła mnie na publiczne upokorzenie i miała z tego wielką frajdę. Spóźnia się bez przerwy, nie oddaje mi rzeczy na czas, nie zwraca pieniędzy (o dziwo, jej sytuacja materialna jest o niebo lepsza niż moja). Mam jej dosyć.

Wiem, że nadzieja wobec jej nagłej zmiany na lepsze jest naiwna, ale nie umiem się od niej odciąć. 

Może boję się całkowitej samotności? Nie wiem.

Nie wierzę w zjawisko kobiecej przyjaźni. Albo jesteś rywalką albo fajnym dodatkiem. A na męskiego towarzysza (nie partnera) nie mogę liczyć. 

Chyba się zabiję, ale nie teraz. Może za 10 lat? Dam sobie czas, może coś się poprawi. 

17 godzin temu, carlosbueno napisał:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jesiennywieczór napisał:

Kiedy zaczynam, w trakcie dialogu, schodzić na tematy ważne dla mnie, to ona skutecznie kieruję rozmową i zaczyna trajkotać znowu o sobie. I tak cały czas. 

Zawsze możesz "po chamsku" sama odbijać piłkę i schodzić na inne tematy. Jeśli nie zależy jej na Tobie, a jedynie na tym, aby miała ujście swoich emocji, to w końcu się znudzi i sama zerwie kontakt. Nie będziesz musiała wykonywać tu pierwszego ruchu. A jeśli nie, to się dostosuje.

 

2 godziny temu, Jesiennywieczór napisał:

nie oddaje mi rzeczy na czas, nie zwraca pieniędzy

Proponuję już teraz nauczyć się niepożyczania ludziom, którzy Ci wiszą i nie oddają. W przyszłości nie będziesz miała kilku tysięcy złotych "zamrożonych funduszy" jak ja :P.

 

2 godziny temu, Jesiennywieczór napisał:

Wiem, że nadzieja wobec jej nagłej zmiany na lepsze jest naiwna, ale nie umiem się od niej odciąć. 

Sama z siebie na pewno się nie zmieni. Ludzie (choć nie wszyscy) potrafią się zmienić, jeżeli stawia się im granice, daje wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierzamy kontynuować relacji w obecnej formule. Wiem to z doświadczenia i to nie jako osoba stawiająca granice, a ktoś, komu granice się stawiało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Jesiennywieczór napisał:

 

Nie wierzę w zjawisko kobiecej przyjaźni. Albo jesteś rywalką albo fajnym dodatkiem.

 

Twój tok rozumowania:

 

Ugryzł mnie pewnego razu pies - dlatego nienawidzę psów, nie wierzę jak można żyć pod jednym dachem z psem i traktować go jak członka rodziny, nie wierzę w jakąkolwiek więź między psem a człowiekiem. 

 

Na podstawie jednego incydentu, kształtować sobie generalny pogląd o całym zjawisku- hmm... no nie jest to dobra strategia poznawcza, ponieważ odcina Cię od rzeczywistości i zamyka w fałszywym wyobrażeniu.

 

Spójrz na swoje przemyślenia z boku, tak jak by z perspektywy mojej, czyli osoby trzeciej -,z dystansu, to dostrzeżesz jak bardzo oparte są na iluzjach i wyobrażeniach nie mających zbyt wiele wspólnego z faktami. To samo się tyczy Twojej nieuzasadnionej niczym predykcji że nigdy nie znajdziesz partnera. Chociaż..jeżeli będziesz w to bardzo silnie i zawzięcie wierzyć to uczynisz z tego samo spełniającą się przepowiednie sabotując każdą obiecującą znajomość

 

Co to znaczy że koleżanka "wymusza" na Tobie spacer? Zobacz ile jest obszarów które możesz i powinnaś przepracować.

 

Jesteś na właściwej drodze bo powoli uświadamiasz sobie swoje problemy, to jest bardzo dobre. Jesteś w wieku który dla większości osób jest początkiem życiowych transformacji, to kluczowy czas zmian światopoglądowych i również tych fizycznych, za jakiś czas Twoje huśtawki hormonalne się uspokoją, trądzik Ci zejdzie samoczynnie ,a nadwaga wróci do normalnej wagi (oczywiście jeżeli będą temu sprzyjać dobre warunki w postaci nie faszerowania się byle jakim jedzeniem). Zacznij poszerzać wiedzę z zakresu budowania relacji, komunikacji, asertywności, inteligencji emocjonalnej, samoświadomości czy chociażby również filozofii stoickiej, do której zgłębienia bardzo Cię zachęcam. Dzięki temu uświadomisz sobie jakie błędy popelniałaś dotychczas w myśleniu, postrzeganiu siebie oraz otoczenia, czy w relacjach z innymi i będziesz wiedziała jak je usunąć raz na zawsze.

 

Napisałaś wyżej że dasz sobie czas i że może "coś" się poprawi.

Niestety samo się nic nie poprawi jeżeli nie włożysz w to wysiłku i zaangażowania.

Edytowane przez stass

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@jesiennywieczór Gdybyś była przynajmniej 6/10 miałbym fantazje aby zamknąć nas razem w pokoju, związać ci ręce z tyłu, zamknąć usta jedną ręką a drugą trzymać za gardło. I ruchać szybko, głęboko i mocno. Nie tak jak normalnie 

 

To, że masz fantazje seksualne o tym, że cię facet dominuje to coś normalnego. Faceci marzą o przejęciu kontroli nad kobietami w łóżku, a kobiety nad utratą kontroli (ale każdy wstydzi się to przyznać XD) 

 

Bardziej dziwi mnie twój pociąg do sadomasochizmu. To jest już naprawdę chore, niszczysz sobie twoje ciało. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×